eldorado w nieruchomo- ściach mamy już za sobą. co praw
Transkrypt
eldorado w nieruchomo- ściach mamy już za sobą. co praw
DOROTA MALESA i, którzy po cichu liczą na powrót gorączki cenowej na rynku nieruchomości, będą rozczarowani. Zyski z mieszkań kupionych w ramach inwestycji będą znacznie mniejsze niż w latach 2004-2006. Szansa na potrojenie wartości mieszkania w ciągu roku czy dwóch już się nie powtórzy. Jak przewidują specjaliści, ceny będą rosływtempie raczej kilku niż kilkudziesięciu procent rocznie. C Łatwiej kupić niż sprzedać Po boomie na rynku nieruchomości w 2006 roku okazało się, że ceny metra kwadratowego osiągnęły tak wysoki pułap, iż pod koniec 2007 roku osoba zarabiająca średnią krajową była w stanie kupić za pensję jedynie ok. 0,44 mkw. mieszkania. Dlatego nikogo nie dziwi zapowiadany na 2008 rok spadek tempa sprzedaży. Agencje nieruchomości prognozują, że w przyszłym roku ceny mieszkań jeśli w ogóle pójdą w górę, to nie więcej niż 10 proc. A i to tylko w najbardziej atrakcyjnych dzielnicach dużych miast, takich jak warszawski Mokotów, Kamienna Góra w Gdyni czy krakowskie Podgórze. Mariusz Kania, prezes agencji nieruchomości Metrohouse, także radzi inwestować w mieszkania w dobrych lokalizacjach, najlepiej bardzo duże, o metrażu od 150 do 300 mkw. Szukając tańszych okazji do zainwestowania, warto zwrócić uwagę na miejscowości wokół dużych miast, takie jak np. Pruszcz Gdański, Siemianowice Śląskie, Szamotuły czy wieś Wysoka pod Wrocławiem. Jednocześnie eksperci rynku nieruchomości przestrzegają przed inwestowaniem w wielką płytę. Zwłaszcza że na rynku już pojawiają się spółdzielcze mieszkania lokatorskie, które zgodnie z ustawą z l sierpnia ELDORADO W NIERUCHOMOŚCIACH MAMY JUŻ ZA SOBĄ. CO PRAWDA W 20O8 ROKU NA INWESTYCJACH MIESZKANIOWYCH NIE STRACIMY, ALE ZAROBIĆ TEŻ NIE BĘDZIE ŁATWO 2007 roku można wykupić za symboliczną złotówkę. Szacuje się, że jest ich w Polsce około miliona. Jeśli cześć obecnych lokatorów je tanio sprzeda, to ceny w wielkiej płycie spadną o kilka lub kilkanaście procent. Sytuację na rynku mieszkaniowym pogorsz)7 też fakt, że coraz trudniej będzie o dobry kredyt hipoteczny. Nie ma co liczyć na tak niskie oprocentowane, jak np. rok temu. Banki o wiele ostrożniej zaczną przyznawać kredyty mieszkaniowe, a szczególnie te z minimalnym wkładem własnym. - Do niedawna dziewięciu na dziesięciu kupujących nieruchomości dostawało kredyt, teraz otrzyma go sześciu z dziesięciu starających się - mówi Janusz Szmidt, rzecznik Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. Wynajmę od zaraz Skoro coraz mniej osób stać na zakup mieszkania, może warto zainwestować w lokum na wynajem? Takie rozwiązanie sugerują eksperci, szacując, że ceny wynajmu pójdą w górę. - W aglomeracji warszawskiej w ciągu najbliższych dziesięciu lat na rynku może się pojawić 300 tysięcy osób poszukujących mieszkania. A biorąc pod uwagę przewidywany wzrost inflacji i podwyżkę stóp procentowych, tylko cześć z nich zdecyduje się ma to, by nabyć własne M - tłumaczy Paweł Sztejter z firmy REAS, zajmującej się rynkiem nieruchomości. Do niedawna zyski z wynajmu były tak niskie, że często nie wystarczały nawet na pokrycie raty kredytu. Proporcje zaczęły się odwracać już pół roku temu, gdy w największych miastach wzrosły ceny za wynajem, szczególnie mieszkań 3- i 4-pokojowych. Według raportu przygotowanego przez firmę Expander i portal Szybko.pl w sierpniu za M-4 w stolicy trzeba było zapłacić ok. 3347 zł. Tymczasem w listopadzie - już prawie 4 tyś. zł. W Krakowie wynajem czteropokojowego mieszkania podrożał przez ten czas ponad 700 zł. -1 będzie kosztował coraz więcej, nawetwmniejszych miejscowościach - prognozuje Paweł Majtkowski, analityk finansowy Expandera. Jeśli weźmiemy 45-letni kredyt na dwupokojowe mieszkanie np. we Wrocławiu, nie tylko spłacimy z wynajmu całą ratę kredytu, ale do naszej kieszeni trafi dodatkowe 450 zł. W Warszawie i Krakowie różnica ta wynosi odpowiednio około 300 zł i 250 zł. Ale uwaga, już w Poznaniu bylibyśmy pod kreską - rata kredytu jest o ponad 100 zł droższa niż stawka najmu! Opłacalne biura Nieruchomości biurowe, podobnie jak w zeszłym roku, będą łakomym kąskiem dla inwestorów. Wzrost gospodarczy sprawi, że w 2008 roku ma być ich o 20 proc. więcej, co oznacza dodatkowe 800 tyś. mkw. Według ekspertów z firmy doradczej Cushman & Wakefield wiele firm zagranicznych zdecyduje się zostać w Polsce na stałe i będą potrzebować siedziby. Najpopularniejsze będą ekskluzywne biura zlokalizowane w centrach miast. Inwestycyjnym hitem w tej dziedzinie będzie Łódź - tam powierzchnia biurowa się potroi - a także Wrocław i Katowice. Jednak dla indywidualnych inwestorów możliwości zarobienia na nieruchomościach t biurowych ograniczają się do kupienia jednostek w funduszach zamkniętych, takich jak na przykład Arka Nieruchomości. Można też zainwestować w akcje deweloperów, którzy zajmują się budową biurowców. Grunt to inwestycja Jeszcze pół roku temu prognozowano, że ceny ziemi będą w najbliższych latach rosnąć tak szybko, jak do niedawna ceny mieszkań. Problem w tym, że niektóre miasta ten wzrost mają już za sobą. Choćby Warszawa, w której ceny najatrakcyjniejszych gruntów potroiły się. Analitycy twierdzą jednak, że wiosną grunty podrożeją jeszcze o 20 proc., a do końca roku - nawet o 40-50 proc. Najkorzystniejszy będzie zakup ziemi rolnej lub dużej działki budowlanej, którą można później podzielić na mniejsze części. W pierwszym przypadku ważne jest, by działka dała się odrolnić i przekształcić na budowlaną. Można to sprawdzić w planach zagospodarowania przestrzennego dostępnych wurzędzie gminy. - Odrolnianie trwa około roku, ale realny zysk z takiego przedsięwzięcia to 100 proc. lub więcej - dumaczy Paweł Urban, analityk Home Broker. Ceny działek budowlanych kształtują się na poziomie 300 zł za mkw., podczas gdy rolne lub siedliskowe są niekiedy nawet kilka razy tańsze. Na przykład za metr działki budowlanej w Magdalence zapłacimy ok. 450 zł, podczas gdy rolnej tylko 180 zł. W położonej pod Wrocławiem Świętej Katarzynie ziemię rolną da się kupić nawet za 50 zł za metr, podczas gdy budowlana kosztuje ok. 400 zł. Jeżeli chodzi o lokalizację, zasada jest prosta: należy szukać działek o wyjątkowym położeniu. Grunty tanie, położone w nieciekawej okolicy, prawdopodobnie pozostaną tanie. Natomiast działki w sąsiedztwie np. lasu czy parku mają szansę dużo zyskać. Najlepsze grunty inwestycyjne znajdziemy na obrzeżach dużych miast, nawet do 40 kilometrów od centrum. W przypadku stolicy, podobnie jak rok temu, zainteresowaniem będą cieszyć się grunty położone wzdłuż trasy katowickiej, krakowskiej oraz nieopodal Piaseczna i Kampinosu. Zda- niem Pawła Urbana ten, kto szuka dobrego zarobku, powinien przejrzeć także oferty działek położonych po drugiej stronie Wisły, np. w Ząbkach i Markach. Tam ceny nadal są relatywnie niskie i w przyszłości na pewno wzrosną. Dobrą inwestycją są także Mazury oraz Dolny Śląsk z atrakcyjnymi planami zagospodarowania przestrzennego. Zagraniczne pułapki Coraz więcej inwestorów twierdzi, że nie ma lepszej lokaty kapitału niż rynek zagranicznych nieruchomości. Świadczy o tym przykład Bułgarii. O ile w 2006 roku apartament w Sofii można było kupić za 900 eu- chomości dopiero się kształtuje. Nieure. gulowane prawa własności sprawiają, że czasem deweloper buduje mieszkania na ziemi, która nie należy do niego. Poza tym jakość ukończonych tam inwestycji jest bardzo zła. - Na przykład „mieszkanie w standardzie deweloperskim" nie musi w warunkach rumuńskich oznaczać, że postawione będą ściany działowe - opowiada Paweł Sztejter. Należy też wziąćpod uwagę problemyzpożyczką. - Banki nie dają kredytu pod zastaw hipoteki zlokalizowanej w innym kraju - dumaczy Paweł Majdiowski. Jak więc bezpiecznie zainwestować w Rumunii lub Bułgarii? Najlepiej zrobić NOWE MIESZKANIA są droższe i zazwyczaj mniejsze od tych w budynkach z wielkiej płyty, ale i tak są bardziej poszukiwane od lokali pochodzących z lat 70. ro za metr, o tyle rok później - już za 1700 euro. A według prognoz w ciągu najbliższych trzech lat podrożeją o 100 proc. Podobnie w Rumunii, gdzie od czasu wejścia tego kraju do Unii Europejskiej mieszkania zyskały na wartości już o 40 procent. Jednak inwestowanie w tych państwach na własną rękę nie należy do bezpiecznych posunięć. Szczególnie w Rumunii. Powód jest prosty - tamtejszy rynek nieru- to za pomocą jednego z funduszy zamkniętych albo... poczekać. Analitycy prognozują, że za kilka lat powstanie tam rynek tanich mieszkań, do tego o znacznie lepszym standardzie. Na razie lepiej szukać okazji inwestycyjnych w Polsce. • Więcej o rynku nieruchomości będzie można przeczytać w dodatku, który dołączymy do 5. numeru „Newsweeka" (28 stycznia w kioskach)