więcej
Transkrypt
więcej
Jak dzisiaj wygląda rynek nieruchomości widziany oczyma informatyka? W jakim kierunku zmierza i jakie oczekiwania formułuje pod adresem producentów oprogramowania? 4 Ustawa o własności lokali wprowadziła pojęcie pozaksięgowej ewidencji kosztów, zaliczek i innych rozliczeń. Wiele autorytetów w branży sugeruje, że wystarczy kilka prostych tabel w arkuszu kalkulacyjnym i wspólnota może mieć wszystkie operacje finansowe pod kontrolą. W internecie są dostępne bezpłatne programy biurowe, a na różnych forach życzliwi ludzie oferują gratisowe arkusze do takich rozliczeń. Dlaczego zatem wspólnoty mieszkaniowe, z których zdecydowana większość posiada w swym gronie komputer, nie sięgają po to dobrodziejstwo i nie tną zdecydowanie swoich kosztów, korzystając z darmowych rozwiązań? Dlaczego zlecają prowadzenie tej pozaksięgowej ewidencji profesjonalnym zarządcom, a nawet same kupują (!) dedykowane tej branży oprogramowanie? Kaprys to czy też chłodna i racjonalna kalkulacja? Co sprawia, że programy komputerowe, nawet te rażące ucho zwykłego śmiertelnika slangiem księgowości Wn i Ma, biją na głowę to, co może być… pozaksięgowe? I kolejne pytanie – dlaczego zarządcy nieruchomości kupują to oprogramowanie, dając zarobić informatykom? Czy to tylko efekt braku odporności na zmasowany atak speców od reklamy i marketingu firm komputerowych? Rynek zarządzania nieruchomościami ewoluuje, zmieniają się wymagania właścicieli, rośnie ich świadomość, czym jest część wspólna, postępuje edukacja ekonomiczno-prawna społeczeństwa i zauważalne jest traktowanie własnego lokalu jako swoistej lokaty WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA listopad 2008 kapitału. To ostatnie nabiera znaczenia zwłaszcza dzisiaj – przy wichrach szalejących na światowych rynkach finansowych. Tym większa presja nie tylko na udokumentowanie obrotu powierzonymi środkami finansowymi, lecz także na uzasadnienie ponoszonych na rzecz nieruchomości wydatków. Znam zarządców z wieloletnią praktyką, którzy do swojej działalności włączają budowę mieszkań. Budują solidne budynki na miarę dzisiejszych czasów, z podziemnymi garażami, z dużym trawnikiem i placem zabaw. Sprzedają wszystkie lokale i zarządzają taką wspólnotą. Co jednak jest w tym najistotniejsze? Projekty tych budynków powstają w ścisłej współpracy doświadczonego zarządcy i architekta. Jakie są tego efekty? Piorunujące! Choćby taki drobiazg, jak wszystkie liczniki mediów dostarczanych do lokali umieszczone w korytarzu. Dostawcy mediów podpisują umowy bezpośrednio z każdym z właścicieli, ba, nawet godzą się na rozliczanie różnic. Zarządca nie musi już pokonywać łamigłówek wytyczonych przez uchwalone regulaminy. Dba tylko o części wspólne i prowadzi ewidencję kosztów i przychodów. Jednym słowem – żyć, nie umierać. Oprogramowanie musi tutaj spełniać dodatkowe oczekiwania. To m.in. nadzór nad całym złożonym procesem inwestycyjnym oraz marketing nieruchomości przy sprzedaży kolejnych mieszkań. Ci zarządcy, którzy prowadzą takie inwestycje, doceniają znaczenie branżowego oprogramowania pomagającego im zapanować nad setkami pism, terminów i szczegółów zawieranych umów. Odkrywają także, że oprogramowanie, które zarządza korespondencją, jest doskonałym uzupełnieniem ewidencji rozliczeń z właścicielami. Pozwala na likwidację żółtych karteczek przyklejanych do monitora, na których część z nas zwykła tworzyć swoje doraźne listy zadań. Zastępuje ono także doskonale folder Moje dokumenty i setki innych, nie mówiąc już o tym, że na pulpicie nareszcie można mieć odprężający obrazek lub zdjęcie niezasłonięte przez dziesiątki ikon. Jednak w kraju dominują setki tysięcy nieruchomości mieszkalnych mających za sobą po kilkadziesiąt lat. Często zaniedbane, przez lata nie zainwestowano w nie ani złotówki z funduszu remontowego. I to one spędzają zarządcom sen z powiek. Często były właściciel nie zadbał o dokumentację techniczną, co dzisiaj wspólnocie odbija się czkawką. Kolejny przykład nadaje się wprost do kabaretu. Otóż podczas analizy różnic w dwóch sąsiadujących ze sobą budynkach dwóch wspólnot, każdy wyposażony w odrębny licznik główny, okazało się, że w jednej ze wspólnot straty sięgnęły 60 proc., a w drugiej odnotowano nadwyżkę rzędu 45 proc. Nikt nie był w stanie powiedzieć, jak przebiegają rury, które klatki i piony, do jakich liczników są podłączone. Zawsze, gdy mówię o mediach, używam do opisu takich sytuacji określenia syndrom pokręconych rur. Oprogramowanie, które ma wspomóc rozliczenie mediów, w takich przypadkach musi być bardzo elastyczne, ponieważ w skrajnym przypadku – ile nieruchomości, tyle regulaminów rozliczeń. Rozliczanie opłat za media to jednak operacja realizowana kilka razy w roku. Na co dzień mamy do czynienia z bieżącym utrzymaniem, setkami telefonów od mieszkańców, ze zgłoszeniami usterek i awarii. Im starsza nieruchomość, tym problemów więcej. Bez znaczenia jest to, czy zarządca posiada własnych konserwatorów, czy kieruje zgłoszenia do zewnętrznych wykonawców. W jego bazie danych jest przechowywana historia wszystkich zdarzeń w każdej z nieruchomości – swoisty magazyn wiedzy o tym, co tej nieruchomości dolega. Kolejnym wyznacznikiem zmian na rynku są zarządcy, którzy rozwijając swoje firmy, nie zwiększają liczby obsługiwanych nieruchomości, nie stawiają sobie za cel pozyskania kolejnych dziesiątków tysięcy mkw., lecz dywersyfikują swoje usługi. Nadal świadczą je dla rynku nieruchomości, jednak rozszerzają wachlarz swej oferty. Mając stały kontakt z setkami czy tysiącami właścicieli i najemców mieszkań, oferują im pośrednictwo w sprzedaży nieruchomości, usługi dekoracji wnętrz i inne podobne usługi. Zarządzanie nadal pozostaje u nich dominującą działalnością, jednak nowe zadania wymagają od oprogramowania nowej funkcjonalności. Tu zaczyna nabierać znaczenia zarządzanie ofertami i wszelkimi do nich dodatkami, które dzisiaj przyjmują postać elektroniczną: zdjęcia mieszkania czy elewacji, rzuty pięter itp. Większość klientów, którym zarządca oferuje swoje nowe usługi, to ludzie świadomie poruszający się w internecie. Dla nich poczta elektroniczna jest podstawowym środkiem komunikacji – przychodzą do biura zarządcy, by złożyć podpisy na formalnym dokumencie. Klasyczne programy pocztowe nie są w stanie sprostać zadaniu selekcji przychodzących maili i związanych z nimi odpowiedzi. Każda z prowadzonych spraw wymaga swoistej teczki na elektroniczne papiery, do której można dotrzeć bez trudu i znaleźć wszystkie dokumenty. I to bez względu na to, który z pracowników w tej sprawie odebrał maila lub na czyim dysku była redagowana treść umowy czy wreszcie, gdzie leży oryginał pisma od notariusza (skaner, skaner i jeszcze raz skaner). Nasza kilkuletnia obecność w Unii Europejskiej jest też widoczna w nieruchomościach mieszkaniowych. Coraz więcej obcokrajowców kupuje mieszkania we wspólnotach. Traktują je jak lokatę kapitału. Co więcej – szukają zarządców, którzy im te mieszkania zapełnią najemcami. Wielu zarządców organizuje kursy języków obcych dla swoich pracowników – bowiem nowi klienci zza Odry wymagają bezpośredniego kontaktu z zarządcą. Tu oprogramowaniu stawiane są najwyższe wymagania – językowe wersje dla kolistopad 2008 WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA 5 munikacji z właścicielem. Oczywiście nikt nie oczekuje, że oprogramowanie przetłumaczy treść uchwały (dajmy zarobić profesjonalistom znającym języki obce), lecz minimum przyzwoitości to informacja wskazująca na interpretację danych liczbowych. Każdy z powyższych przypadków to inna grupa wymagań, inne oczekiwania pod adresem informatyki. Chociaż można nieco uogólnić – jest jeden wspólny mianownik. 6 WSPÓLNOTA MIESZKANIOWA listopad 2008 Wszyscy zaczynają traktować branżowe oprogramowanie jako jedyną alternatywę gromadzenia danych o zdarzeniach budowlanych i ogólnie pojętej korespondencji. Wypowiadają wojnę zeszytom zapisywanym uwagami i zgłoszeniami oraz kserokopiom dokumentów krążących po firmie. Jeszcze raz podkreślę fakt, iż zarządcy coraz częściej zwracają uwagę na marketing nieruchomości – być może nawet nie zdając sobie z tego sprawy. To wiedza o problemach i oczekiwaniach mieszkańców oraz właścicieli, którą mogą zamienić na dobrze trafione inwestycje w tej nieruchomości. Dzięki nim można zlikwidować ryzyko pustostanów, podnieść komfort zamieszkania (i ceny mieszkań na rynku wtórnym), a zadowolonym mieszkańcom zaoferować dodatkowe usługi, wypełniając kolejne nisze rynkowe, które wokół nieruchomości można kreować.