Unikanie podatków coraz mniej modne {APP:TITLE}

Transkrypt

Unikanie podatków coraz mniej modne {APP:TITLE}
Unikanie podatków coraz mniej modne
Autor: Marek Chądzyński
Luka w VAT sięgnie w tym roku rekordowego poziomu 53 mld zł, czyli ok. 3 proc. PKB – wyliczyła we
wrześniu firma doradcza PwC. O tyle więcej powinno trafiać do budżetu przy obecnej koniunkturze
gospodarczej. W CIT brakuje nam aż 42 mld zł – ocenił pod koniec września prof. Dominik Gajewski z
SGH na zlecenie Komisji Europejskiej. To potężny ubytek, biorąc pod uwagę, że w ubiegłym roku
łączne wpływy z tego podatku wyniosły poniżej 30 mld zł.
Nie da się wytłumaczyć problemów z podatkami gospodarczą dekoniunkturą. Gospodarka ma się
nieźle, wyniki przedsiębiorstw są bardzo dobre, firmy siedzą na pieniądzach (na samych depozytach w
bankach zgromadziły rekordowe 233 mld zł). Gorszych wyników podatkowych nie da się też uzasadnić
zmianami systemowymi. Stawka CIT nie była zmieniana od 2003 r., w podatku nie przybyło ulg. A w
VAT mamy podwyższone stawki od 2010 r. Gorsza efektywność podatkowa to dowód na to, że polski
system podatkowy jest dziurawy jak sito. Fiskus jest bezradny wobec oszustw w VAT (to one są
przyczyną rekordowo dużej luki) i tzw. optymalizacji podatkowej w CIT (czyli zmniejszania obciążeń
podatkowych przy zastosowaniu legalnych metod, np. transferu zysków do innych krajów).
„Nie” dla podatkowych oszustw
Ale gdyby tylko chciał i umiał, mógłby przynajmniej częściowo problem rozwiązać dość prostymi
metodami. Sprzyjałby temu powszechny w Polsce społeczny brak zgody na oszustwa podatkowe.
Grubo ponad połowa Polaków (63 proc.) mówi: nigdy i w żadnych okolicznościach nie ma
usprawiedliwienia dla oszukiwania fiskusa. Kolejne 20 proc. też się na to nie godzi, choć nie jest tak
rygorystyczne w ocenach. To wyniki Europejskiego Sondażu Społecznego, cyklicznego badania – jedną
z jego edycji poświęcono moralności podatkowej w Europie. Mówiąc krótko: w walce o większe wpływy
z podatków aparat skarbowy nie byłby sam.
Pod względem moralności podatkowej Polska szczególnie się nie wyróżnia. Małgorzata Niesiobędzka,
profesor Uniwersytetu Gdańskiego zajmująca się badaniami nad skłonnością do płacenia danin
fiskusowi na naszym krajowym gruncie, mówi, że jesteśmy pod tym względem – na tle Starego
Kontynentu – średniakiem. Czyli rygoryzm moralny mamy wysoki, lecz niektórzy – jak Szwajcarzy,
Austriacy czy Niemcy – są jeszcze bardziej zasadniczy. Duży odsetek uczciwych tłumaczy samym
sposobem zadania pytania: ankietowani mieli się wypowiedzieć na temat oszukiwania, a więc czynu
jednoznacznie moralnie nagannego. Gdy zada się pytanie bardziej neutralne, odsetek spada, ale
nadal jest wysoki.
W moich badaniach pytałam o opinie na temat różnych sposobów unikania podatków, np. o
przyjmowanie wynagrodzenia w gotówce, korzystanie z ulg, do których się nie ma prawa itp. I ponad
połowa badanych uznała, że takie praktyki są niedopuszczalne. Z tego wniosek, że osobiste standardy
moralne podatników mamy wysokie i większość badanych twierdzi, że nie powinno się uchylać od
płacenia podatków – mówi prof. Niesiobędzka.
Podatkowy sprzeciw
Jarosław Neneman, były wiceminister finansów odpowiedzialny za podatki, ocenia, że narasta też
poczucie niesprawiedliwości związane z tym, że ci, których na to stać, mogą unikać opodatkowania
kosztem innych. Kosztem, bo ich wkład do państwowej kasy jest nieproporcjonalnie mniejszy niż tych,
którzy rozliczają podatki w pełnym zakresie.
Pod tym względem świadomość społeczna się zmienia na zasadzie „skoro ja uczciwie płacę podatki, to
każdy powinien” – uważa Neneman. Przykład takiego społecznego niezadowolenia to efekty
nagłośnienia transferu znaków towarowych do rajów podatkowych przez jedną z czołowych firm
odzieżowych. Skończyło się awanturą w prasie i konsumenckim bojkotem w mediach
społecznościowych. – Dobrze, że tak się stało, bo opinia publiczna zwróciła uwagę na problem
optymalizacji – kwituje były wiceminister.
Sam Neneman wywołał w połowie tego roku burzę, nazywając stosowanie agresywnej optymalizacji
podatkowej niemoralną i nieuczciwą, nawet jeśli jest legalna. – Staram się zrozumieć, dlaczego
przedsiębiorcy w Polsce uciekają od podatków. Przecież stawka podatku od firm czy liniowy PIT dla
prowadzących działalność gospodarczą to 19 proc. Pracownik zatrudniony na etacie może zapłacić
nawet 32 proc. Można zrozumieć, że ktoś taki jak francuski aktor Gerard Depardieu uciekał przed
75-proc. stawką aż do Rosji, ale trudno pojąć stosowanie rozmaitych sztuczek i schematów
optymalizacyjnych, by nie zapłacić 19 proc. – mówi dziś w rozmowie z DGP.
Według niego opinia publiczna zaczyna to dostrzegać. Stąd np. bardzo trudno namówić kogoś z
przedstawicieli dużych firm doradczych na publiczne wypowiedzi o optymalizacji. Niby jest legalna, ale
jednak pomoc w jej stosowaniu wizerunku już nie poprawia. Jeszcze kilka lat temu podatek w
powszechnym odczuciu był zwykłym kosztem, który – w imię dobrego gospodarowania – należało
obniżyć. Dziś stawia się znak równości między optymalizacją a cwaniactwem i naciągactwem.
Optymalizacja odbierana jest pejoratywnie.
Były wiceminister uważa, że momentem przełomowym był ostatni kryzys, a zmiana przyszła do nas z
Zachodu. To w Europie Zachodniej z publicznych pieniędzy ratowano banki. Podatnicy widzieli, że to z
ich podatków finansuje się programy ratunkowe i że to oni ponoszą główne koszty kryzysu. To był
wstęp do całej dyskusji o optymalizacji podatkowej, która dała rządom mocny mandat do walki z
optymalizacją. Przykład? Niemcy i ich stanowcza polityka wobec rajów podatkowych, np.
Liechtensteinu.
Skarbówka musi się zmienić
Profesor Niesiobędzka uważa, że poczucie niesprawiedliwości podatkowej ma wpływ na postawę
podatników. I nie chodzi tylko o to, że podatki powinni płacić wszyscy proporcjonalnie do swoich
dochodów. Ważna jest też sprawiedliwość proceduralna, czyli poczucie, że podatki – nawet wysokie
zostały ustanowione sprawiedliwie dla wszystkich. – Im silniejsze poczucie sprawiedliwości
proceduralnej, tym lepiej. Znaczenie mają jakość i ilość informacji ze strony aparatu skarbowego, ale
też poczucie uczestnictwa, czyli np. szerokie społeczne konsultacje przy zmianach podatkowych.
Wtedy poczucie sprawiedliwości proceduralnej jest wyższe. Dzięki temu poprawia się nie tylko
moralność podatkowa, ale też skłonność do płacenia podatków – mówi. Przez lata podejście
urzędników skarbowych do podatnika było jednak inne. Fiskus przede wszystkim był aparatem opresji.
– Rzeczywiście relacja aparatu skarbowego i podatnika była typowa: urzędnik – petent. Ten drugi był
na gorszej pozycji. Ale to się zmienia – mówi Neneman.
W tym roku przeprowadzono eksperyment, którego celem było sprawdzenie, jak podatnicy potraktują
fiskusa z ludzką twarzą. Pierwszym krokiem była zmiana sposobu komunikowania się urzędu z
podatnikiem zalegającym z podatkiem. Standardowo jest to list polecony z zawoalowaną groźbą
sankcji za unikanie opodatkowania. Pomysł był taki, żeby nie wysyłać do ludzi urzędowo brzmiących
druków, które ci nie do końca rozumieją i których się boją. List miał być napisany „po ludzku”, bez
uciekania się do paragrafów. – A poza tym chcieliśmy wstawić do tych listów treści odwołujące się do
poczucia patriotyzmu i moralności – opowiada Neneman.
Wydzielono trzy grupy badawcze. Do jednej w ogóle nie wysłano żadnej korespondencji. Do drugiej
typowe upomnienia. Do trzeciej – nieformalne listy, w których oprócz innego sposobu komunikowania
się duży nacisk kładziono na polubowne załatwienie sprawy, np. przez propozycje odroczenia
należności czy rozłożenia na raty. – W grupie, która dostała przyjazny list, więcej podatników zapłaciło
zaległość i zrobiło to nieco szybciej niż w tej, w której korespondencja była sformalizowania. Niewiele
więcej, o kilka punktów procentowych. To nie jest dużo, ale korzyści są. Bo okazuje się, że można ludzi
mobilizować do płacenia podatków mniejszym kosztem. A poza tym kreuje się przyjazny obraz służb
skarbowych, co też ma znaczenie – mówi ekonomista. Jego zdaniem eksperyment należałoby
powtórzyć, by dokładnie opracować formułę listu, dowiedzieć się, co akcentować mocniej, co słabiej.
Czy np. bardziej działa odwołanie się do patriotyzmu, czy do poczucia moralności.
W eksperymencie nacisk położono na jeszcze jeden element: podatnika informowano, że grupa
podobnych jemu spóźnialskich nie jest liczna. – Chodziło o to, żeby pokazać: nie zapłaciłeś podatku, a
inni zapłacili – dobrze się z tym czujesz? – mówi były wiceminister. Z pozoru wydaje się to banalnym
chwytem – ale w przypadku skłonności do unikania podatków w Polsce ma duże znaczenie. Bo
problem w tym, że o ile podatnik ma dobre zdanie o samym sobie, to o innych podatnikach jego
opinia jest już zła. Ci sami ankietowani prof. Niesiobędzkiej, którzy kategorycznie odrzucali podatkowe
nadużycia, byli przekonani, że zaledwie co dziesiąty Polak myśli jak oni. A co czwarty odrzuca unikanie
podatków pod pewnymi warunkami.
Wszyscy kradną
Mit pod tytułem „wszyscy kradną” ma kolosalne znaczenie dla rzeczywistych (a nie deklarowanych)
postaw w relacjach podatników z fiskusem. „Skoro inni nie biorą faktur od ekip budowlanych, to ja też
mogę” – tak działa ten mechanizm. – Przekonanie, że inni kombinują na podatkach, pomaga
usprawiedliwić własną postawę i zachować dobre samopoczucie. Tak, mam wysokie standardy
moralne, dobrze się z tym czuję i powinienem ich się trzymać. Ale po co, skoro inni oszukują – mówi
prof. Niesiobędzka.
Podobne wnioski płyną z badań dr Moniki Pasternak-Malickiej z Politechniki Rzeszowskiej
prowadzonych m.in. wśród przedsiębiorców. Wśród małych i średnich firm rośnie grupa tych, którzy
próby ucieczki przed podatkami oceniają jako niedopuszczalne. O ile w 2013 r. stanowili oni 24,5 proc.
badanych firm, to w tym roku jest tu już 31,2 proc. Doktor Pasternak-Malicka zwraca przy tym uwagę,
że w codziennych relacjach biznesowych niektórzy przedsiębiorcy mogą czuć się zmuszani do
obchodzenia obowiązków podatkowych. Bo działają w przeświadczeniu, że konkurent, oferując np.
niższą cenę, zapewne unika podatków. By im dorównać, uczciwi przedsiębiorcy zaczynają robić to
samo, bo to często jedyny sposób na cięcie kosztów.
Złe zdanie, jakie podatnicy mają o innych podatnikach, to skutek ogólnego braku zaufania
społecznego. Pod tym względem jesteśmy w europejskiej czołówce. Stworzony w ramach badań
Europejskiego Sondażu Społecznego tzw. indeks zaufania sytuuje Polskę w dole tabeli. Na czele są
kraje skandynawskie. Eksperci wiążą to z poziomem życia, stosunkiem państwa do obywatela (model
państwa opiekuńczego), niskim poziomem korupcji. – Zaufanie do innych podatników – że płacą
rzetelnie podatki – oraz zaufanie do instytucji państwa są kluczowe. Jeżeli zaufanie jest wysokie,
mamy do czynienia z rodzajem kontraktu między państwem a obywatelami. Dochodzi do wymiany:
państwo daje mi dostęp do różnych usług – ochrony zdrowia, edukacji, mogę też korzystać z
publicznych dróg. A moim wkładem są płacone przeze mnie rzetelnie podatki – uważa prof.
Niesiobędzka.
Skoro podatnik traktuje urząd skarbowy jako potencjalnego wroga, może zadziałać drugi mechanizm
usprawiedliwiania podatkowej nierzetelności. Kradzież rzeczy choćby o drobnej wartości będzie
jednoznacznie gorzej oceniana niż unikanie podatku na wysokie kwoty. Bo w tym drugim przypadku
ofiara nie jest identyfikowalna.– Tak naprawdę tracą wszyscy, ale nie ma takiej świadomości. Stąd jest
to łatwiejsze do przełknięcia – ocenia ekspertka.
Jarosław Neneman wymienia jeszcze jeden mechanizm usprawiedliwiania wynikający z niskiego
poziomu zaufania do państwa. – Widać to było podczas moich spotkań z przedsiębiorcami. Pokutowało
przeświadczenie, że państwo zabiera nasze pieniądze i one przepadają w jakiejś czarnej dziurze. Więc
będzie lepiej, jeśli ja – przedsiębiorca czy ogólniej podatnik – zaoszczędzę na podatkach. I skorzystam
nie tylko ja, ale również społeczeństwo, bo przecież ja te pieniądze mógłbym zainwestować, kogoś za
nie zatrudnić – mówi Neneman. Od tego już prosta droga do moralnego wybielania samego siebie:
skoro państwo to worek bez dna, a ja lepiej wiem, jak zarządzać własnymi pieniędzmi, to unikanie
podatków jest dopuszczalne.
I dlatego Jarosław Neneman jest pesymistą i rewolucyjnych zmian w zwyczajach podatkowych raczej
się nie spodziewa. – Potrzebne są lata, żeby osiągnąć cel, jakim jest powszechne uświadomienie, że
niepłacenie podatków jest złe. Pokolenia muszą przeminąć – podsumowuje.
Zaufanie do innych podatników – że płacą rzetelnie podatki – oraz zaufanie do instytucji państwa są
kluczowe. Jeżeli zaufanie jest wysokie, mamy do czynienia z rodzajem kontraktu między państwem a
obywatelami. Dochodzi do wymiany: państwo daje mi dostęp do różnych usług, a moim wkładem są
płacone przeze mnie rzetelnie podatki.
© 2013 Henkel Polska sp. z o.o.