ForeX-ecutive summary
Transkrypt
ForeX-ecutive summary
Włoski cios w euro Szef amerykańskiego banku centralnego bardzo się starał, ale nie udało mu się osłabić dolara. Za nami czwarty tydzień przeceny euro, a to za sprawą rozstrzygnięcia w wyborach do włoskiego parlamentu. Faworyzowany Bersani wygrał tylko w izbie niższej i wiele wskazuje na to, że nie będzie w stanie stworzyć w Senacie koalicji. Osłabienie euro naszym zdaniem nie jest ani chwilowe, ani przypadkowe. Zarówno Berlusconi, jak i komik Beppe Grillo prowadzili kampanie wyborcze bazujące na populistycznych hasłach i zostali za to wynagrodzeni, otrzymując łącznie ok. 55% poparcia. Tymczasem technokrata Monti, którego rządy odsunęły Włochy znad przepaści, otrzymał zaledwie 10% poparcia. Już sam ten fakt powinien być dla rynków jasnym komunikatem. Do tego dochodzi jednak pat wyborczy. Grillo już zadeklarował, iż nie poprze rządu Bersaniego, nowe wybory są też w interesie Berlusconiego, gdyż może je wygrać. Nowe wybory mogą być rozpisane jednak dopiero przez kolejnego prezydenta, którego wiosną musi wybrać… obecny parlament. Do tego czasu Włosi mogą mieć rząd mniejszościowy, tak więc niepewność polityczna w pogrążonej w recesji gospodarce trwać może nawet do wakacji. To może mieć wymierny wpływ na rynki. Od czasu przejęcia teki premiera przez Montiego premie od włoskich 10-latek obniżyły się z ponad 550 do 250 punktów bazowych na koniec stycznia. Obecnie są to 330bp. Notowania premii od włoskich i hiszpańskich obligacji i EURUSD są ze sobą mocno skorelowane. Gdyby założyć, iż włoskie premie wzrosną w połowie (czyli jeszcze o ok. 65 bps), a hiszpańskie (na zasadzie efektu zarażenia) wzrosną dwukrotnie mniej, zależność z rynkiem walut sugerowałaby spadek notowań pary w okolice 1,28-1,29. Istotne jest również to, iż notowaniom euro nie pomagają inne czynniki. W styczniu wiele mówiło się o tym, że wcześniejsze spłaty LTRO (3-letnich pożyczek EBC) spowodują spadek nadpłynności w sektorze bakowym i wzrost rynkowych stóp procentowych, które obecnie są bliżej zerowej stopy depozytowej niż stopy operacji otwartego rynku. Ocena ta była jednak błędna – kwoty wcześniejszych spłat są zdecydowanie zbyt małe, aby istotnie zmniejszyć nadpłynność i rynek kontraktów na stopę procentową już skorygował oczekiwania na wzrost rynkowych stóp, co powinno również wywierać presję na kurs euro. Podsumowując, ostatnia przecena euro była uzasadniona i nie zdziwiłoby nas, gdyby została pogłębiona. Miłej lektury! dr Przemysław Kwiecień Główny Ekonomista 01.03.2013 Wydarzenia tygodnia minionego: • Wybory we Włoszech – Bersani wygrał tylko w teorii; w praktyce wygrał populizm, a na dodatek nie da się utworzyć rządu większościowego – reakcja rynków i tak jest łagodna (więcej w części walutowej) • Bernanke – powiedział w Kongresie dokładnie to, co miał powiedzieć; udało mu się pomóc rynkowi akcji, osłabić dolara – już nie (więcej w temacie tygodnia) • Dane z USA – lepsze nastroje konsumentów, rosnąca aktywność przedsiębiorstw, większa sprzedaż nowych domów – wzrost w Q1 ewidentnie przyspiesza, ale dziś wszedł też sequester (automatyczne ograniczenia wydatków) • PKB w Polsce – wzrost w Q4 na poziomie 1,1% okazał się wyższy od oczekiwań, ale nie jest to powód do radości, gdyż struktura była gorsza: to zasługa wzrostu zapasów i wydatków rządowych, konsumpcja prywatna na jeszcze większym minusie nadchodzącego: • Rynek pracy – w piątek dane o zatrudnieniu w USA; konsensus jest dość skromny (150 tys.) więc nie wykluczamy pozytywnego zaskoczenia; takie umocniłoby dolara (więcej w temacie tygodnia); w środę raport ADP • Banki centralne – tym razem wydarzeniem tygodnia jest Bank Anglii – jest duża szansa na kolejny dodruk pieniądza, co osłabiłoby funta; posiedzenie EBC powinno być dość spokojne (obydwa czwartek); niewiadomą jest decyzja RPP (środa) – obniżka byłaby jak najbardziej na miejscu, ale nasza Rada lubi robić na przekór rzeczywistości; w czwartek także posiedzenie Banku Japonii – ostatnie z prezesem Shirakawą i prawdopodobnie bez zmian w polityce; wreszcie we wtorek decyzja RBA – tu nie powinno być zmian • Dane z Chin – produkcja, sprzedaż, inflacja, rynek nieruchomości – szkoda, że w (przyszłą) sobotę… Temat tygodnia: ile czasu da nam Fed (część 2) W biuletynie sprzed trzech tygodni pisaliśmy o tym, jak rynek reaguje na pierwszy etap cyklu zacieśnienia monetarnego. Przypomnijmy, iż etap ten definiowaliśmy nie jako pierwszą podwyżkę, a jako silny wzrost rentowności 3-letnich obligacji, co z reguły następowało jeszcze przed pierwszą podwyżką. Wnioski były takie, iż okres ten nigdy nie był dobry dla rynków akcji – S&P500 nigdy nie rósł, a zazwyczaj korygował, choć spadki te (trwające kilka miesięcy) nie były duże (zazwyczaj jednocyfrowe) i były jedynie przerwą w hossie. Zaznaczyliśmy jednak, iż teraz sytuacja jest wyjątkowa. Po pierwsze, rynek jest dwukrotnie wyżej od dołka bessy (ok. 125%) niż w poprzednich sytuacjach (44-63%). Po drugie, Fed poluzował politykę tak ekstremalnie, iż wycofanie tej pomocy będzie znacznie bardziej bolesne – i dla gospodarki i dla rynków. Skoro zatem już wcześniej pierwsza faza zacieśniania była dla rynków negatywna, to tym bardziej teraz inwestorzy nie będą chcieli być dłudzy w rynku akcji, kiedy ten moment nadejdzie! Obiecaliśmy wtedy część drugą analizy, w której dziś zastanawiamy się, kiedy rynek na poważnie zacznie dyskontować odwrócenie monetarne. Moment jest dobry, gdyż akurat jesteśmy po wystąpieniach Bernanke w Kongresie. W przeszłości ekonomiści musieli analizować szereg danych makroekonomicznych aby stwierdzić, w którym momencie ożywienie gospodarcze lub/i zagrożenie presją inflacyjną są na tyle duże, że skłonią Fed do zacieśniania polityki. Teraz teoretycznie jest łatwiej, gdyż Fed mówi otwarcie, iż pierwszej podwyżki chce dokonać, gdy stopa bezrobocia obniży się do 6,5% wobec 7,9% w styczniu. W biuletynie z 30 marca 2012 roku przedstawiliśmy powyższą zależność, argumentując, iż (wówczas) zacieśnienie monetarne było bardzo odległe; teraz, gdy stopa zbliża się do potencjału zmiana polityki monetarnej rysuje się powoli na horyzoncie, niezależnie od tego, co mówi Bernanke Wystąpieniom Bernanke nie ma sensu poświęcać zbyt wiele uwagi. Wobec spekulacji o ograniczeniu QE3, które zostały wzbudzone przez publikację minutes (i podkręcone przez medialnego członka Komitetu J.Bullarda) była jasnym, iż Bernanke będzie gasił takie oczekiwania i dokładnie to robił. Trzeba też brać pod uwagę, iż Bernanke może do ostatniej chwili zaprzeczać zacieśnieniu obawiając się reakcji rynku. Zatem jego słów nie można traktować jak wyroczni. W zamian lepiej przyjrzeć się sytuacji na rynku pracy. Powyższa matryca pokazuje kiedy zostanie osiągnięta stopa bezrobocia na poziomie 7 i 6,5% przy założonym średnim wzroście zatrudnienia Temat tygodnia: ile czasu da nam Fed (część 2) Na początku zaznaczmy, iż na moment obecny interesuje nas nie tyle stopa bezrobocia na poziomie 6,5%, co raczej 7%. 6,5% to pierwsza podwyżka, przed którą Fed zapewne najpierw ograniczy QE3, a potem całkiem z niego zrezygnuje. Z tego, co mówił Bullard wynika, że Fed ograniczy QE3 w momencie, gdy stopa bezrobocia będzie się zbliżać do 7%. Zatem to ten moment może być kluczowy dla rynku. Wydaje się, iż w Fed będzie co do tego zgodność, różnice zdań na ten moment wynikają z tego, iż Bernanke oczekuje (a przynajmniej tak mówi) wolniejszego spadku stopy bezrobocia. My natomiast (w przedstawionej na poprzedniej stronie matrycy) przeprowadzamy pewną symulację. Pokazujemy w niej jak szybko spadać będzie stopa bezrobocia w zależności od średniego tempa przyrostu miejsc pracy. Musieliśmy przyjąć tu jedno ważne założenie – podaż siły roboczej będzie rosnąć o 0,05% miesięcznie. Pamiętajmy, iż aby bezrobocie malało zatrudnienie musi rosnąć szybciej niż podaż pracy. Przykładowo w styczniu, pomimo wyraźnego wzrostu zatrudnienia stopa bezrobocia wzrosła z 7,8 do 7,9%, gdyż silnie wzrosła podaż pracy (być może po części był to efekt statystyczny związany z początkiem roku). Przy naszym założeniu zatrudnienie musi rosnąć o więcej niż 80 tys. miesięcznie aby stopa bezrobocia malała. Wyniki w tabeli pokazują, iż niewielka różnica w tempie wzrostu zatrudnienia daje ogromnie różne implikacje, co do polityki Fed. Analiza ogólnej sytuacji makro ma obecnie nieco mniejsze znaczenie, gdyż Fed dał jasno do zrozumienia, iż interesuje go konkretny poziom stopy bezrobocia; obraz, który pokazują pozostałe dane pokazuje jednak, iż sytuacja tempo ożywienia już na obecny moment jest podobne do tego, przy którym rynek w przeszłości zaczynał istotnie dyskontować podwyżki – z tym, że wcześniej na czele Fed nie stał BB Przykładowo przy średnim wzroście o 150 tys. miesięcznie stopa bezrobocia spada do 7% w sierpniu 2014 i do 6,5% w czerwcu 2015. To korespondowałoby z niedawnymi oczekiwaniami rynku, iż QE zostanie wygaszone w połowie 2014, a podwyżka nastąpi w połowie 2015. Jednak już przy wzroście zatrudnienia o średnio 200 tys. miesięcznie te daty przesuwają się odpowiednio na grudzień 2013 i lipiec 2014, korespondując z prognozą Bullarda. Warto zwrócić uwagę, iż średni wzrost zatrudnienia za ostatnie 3 miesiące to właśnie dokładnie 200 tys.! Wreszcie w przyszłym roku prawo głosu zyska dwóch jastrzębio nastawionych członków Fed, którzy będą naciskać na Bernanke, nawet jeśli ten zostanie na kolejną kadencję (gdyby Bernanke zapowiedział rezygnację będzie to dla inwestorów bardzo niedźwiedzi sygnał). Naszym zdaniem w drugim i trzecim kwartale tempo wzrostu zatrudnienia nieco osłabnie i dlatego ograniczenia QE3 spodziewamy się na początku przyszłego roku, pod co rynek mógłby grać w czwartym kwartale. Natomiast jeśli odczyty danych o zatrudnieniu będą wynosiły 200tys.+ należy się przygotować na szybki powrót dyskusji o ograniczeniu programu skupu aktywów. Rynek walut: Włochy na osi czasu Wyniki wyborów zaskoczyły nawet nas, choć w ubiegłym tygodniu pisaliśmy, iż wydarzenie to należy traktować jako zagrożenie. Mamy wrażenie, że konsekwencje tych wyborów nie zostały jeszcze w pełni „docenione”. Mówi się, iż sytuacja jest skomplikowana – my rozkładamy ją dla Państwa na czynniki pierwsze. W najnowszej historii Włoch nie było parlamentu, w którym trudniej byłoby o utworzenie rządzącej koalicji. Konstytucja zobowiązuje nowy Parlament do pierwszego zgromadzenia 20 dni po wyborach. W tym czasie z pewnością będą prowadzone intensywne rozmowy dotyczące potencjalnych koalicji. W związku ze znacząco odmiennymi poglądami Bersaniego, Berlusconiego i Grillo prawdziwa koalicja prawdopodobnie nie jest możliwa do utworzenia. 15 marca odbędzie się pierwsze posiedzenie, podczas którego powinni zostać wybrani przewodniczący obu izb. W pierwszych głosowaniach przewodniczący będą wybierani kwalifikowaną większości głosów, lecz w przypadku niepowodzeń wystarczająca będzie większość absolutna parlamentarzystów obecnych na głosowaniu. Następnym krokiem są konsultacje obecnego Prezydenta Republiki Giorgio Napolitano z prawdopodobnym przyszłym premierem Pier Luigi Bersanim. Szef Partii Demokratycznej podejmie się utworzenia nowego rządu. Będzie to czas najbardziej intensywnych negocjacji między partiami. Jak wcześniej wspomnieliśmy realna koalicja jest mało prawdopodobna dlatego rozmowy będą toczyły się wokół poparcia dla konkretnych projektów i reform. Konstytucja włoska nie wyznacza czasu na przedstawienie potencjalnego rządu Prezydentowi, natomiast od momentu tego zdarzenia rząd będzie miał 10 dni na uzyskanie wotum zaufania. Co ciekawe, brak wotum zaufania nie powoduje dymisji rządu. Mimo skomplikowanej sytuacji i prawdopodobnej niemożności utworzenia większościowego rządu w tej chwili Parlament nie może zostać rozwiązany. Prawo zabrania tego Prezydentowi Republiki w ostatnich 6 miesiącach jego kadencji. W związku z tym ważne będzie kolejne wydarzenie na włoskiej scenie politycznej, którym będą wybory Prezydenta. 15 kwietnia zbierze się specjalne kolegium złożone z członków Parlamentu i przedstawicieli rad regionalnych, w sumie około 1000 osób. W tym przypadku pierwsze 3 głosowania odbywają się na zasadzie większości kwalifikowanej 2/3 głosów, a od 4 wystarczy większość absolutna. Nowy prezydent będzie miał możliwość rozwiązania obu, lub jednej izby Parlamentu i rozpisania nowych wyborów. Powinny się one odbyć w terminie od 45 do 70 dni, czyli najwcześniej w czerwcu lub lipcu. Skomplikowane włoskie prawo wyborcze dodatkowo utrudnia i tak już skomplikowaną sytuację tego kraju. Należy zakładać, że prędzej czy później nowe wybory będą musiały się odbyć. Pytanie tylko czy przyniosą one zmiany w Senacie potrzebne do utworzenia prawdziwego rządu większościowego. Prawo wprowadzone w 2005 dotyczące przydzielania głosów w Izbie Wyższej jest błędne i powinno zostać zmienione, o czym mówią włoscy eksperci. Aby nowe wybory dały szansę na stabilny rząd, to prawo musi zostać zmienione. Jedno jest pewne: nadzieje na rząd, w którym dużo do powiedzenia będzie miał technokrata Monti prysły jak bańka mydlana. W „zamian” będziemy mieć kilka miesięcy niestabilności politycznej. W tej sytuacji spodziewamy się wzrostu premii od włoskich obligacji, a na zasadzie „efektu zarażenia” również obligacji innych krajów południa. To będzie zaś wywierać presję na notowania euro. Na wykresach: EURUSD Eurodolar ustanowił w tym tygodniu nowe tegoroczne minimum. Tym samym zaznaczona strefa wsparcia 1,2995-1,3034 jest już mocno naruszona. Od strony technicznej, presja podażowa jest wciąż duża ze względu na formację głowy z ramionami, o której wspominaliśmy w zeszłym tygodniu. Jej modelowy zasięg wypada w rejonie 1,2882, gdzie dodatkowo znajdują się dołki z końca listopada i grudnia 2012 roku. Natomiast gdyby notowania miały wracać nad 1,3000 oraz zostałby wybity ostatni wierzchołek 1,3164, to kurs mógłby zmierzać nawet do 1,3330 na fali zjawiska „short covering” czyli szybkiego zamykania pozycji krótkich Jednak do realizacji takiego scenariusza potrzebny byłby silny impuls. Na niższym interwale czasowym, jakim jest wykres w skali H1 możemy obserwować jak rynek próbuje utrzymać trend spadkowy. Notowania poruszają się wciąż pod niebieską linią trendu, a każde odbicie wykorzystywane jest do sprzedaży euro po lepszym kursie. Taka tendencja mogłaby zmienić się dopiero w momencie wybicia wspomnianej linii. Natomiast niedźwiedzie nie mogą zwiększyć dynamiki ruchu spodkowego pomimo wybicia ostatniego dołka 1,3018. Takie przyspieszenie pomogłoby bezpieczniej osiągnąć modelowy zasięg po wybiciu z ostatniej konsolidacji – 1,2774 (tuż nad tym poziomem znajduje się zasięg po wybiciu z RGRa). Gdyby jednak notowania dość szybko zawróciły nad wspomniane minimum, to moglibyśmy mieć do czynienia z typową pułapką na rynkowe niedźwiedzie. Na wykresach: EURJPY, GBPUSD Na parze GBPUSD zostały ustanowione kolejne nowe minima. Notowania zbliżyły już do okrągłego poziomu 1,5000, znajdując się na najniżej od pierwszej połowy lipca 2010 roku. Potencjał do dalszej zniżki po wybiciu z formacji trójkąta jest wciąż duży. Po tym jak już notowania przekroczyły wsparcia znajdujące się w strefie 1,5222-1,5275 (rejon ten jest obecnie najbliższym oporem), otworzyła się tutaj droga do spadków nawet do 1,4216. W tym miejscu wypada dopiero kolejne lokalne minimum. Na chwilę obecną każda próba odreagowania wzrostowego wykorzystywana jest przez niedźwiedzie do sprzedaży funta po lepszej cenie. Na parze EURJPY mijający tydzień przyniósł jeden z większych ruchów korekcyjnych w całym impulsie wzrostowym. Tym samym ostatnia zniżka może być uznana za korekcyjną falę czwartą po wielotygodniowym wzroście na fali trzeciej. Dodatkowo rynek przetestował okolice dolnego ograniczenia w niebieskim kanale wzrostowym oraz zszedł do strefy zniesień 23,6-38,2%, która jest zazwyczaj testowana przez fale czwarte. Jeśli zatem rejon ten zostanie wybroniony, to w pierwszej połowie marca będzie można oczekiwać kontynuacji wzrostów. Celem dla fali piątej w takim przypadku jest zazwyczaj koniec fali trzeciej, a więc okolice poziomu 127,69 jenów za euro. Na wykresach: USDPLN, EURPLN Para EURPLN zachowuje się natomiast zupełnie inaczej niż USDPLN. Jest to spowodowane m.in. ostatnim silnym spadkiem pary EURUSD, co spowodowało ogólną wyprzedaż euro, w tym i do polskiego złotego. Dzięki temu notowania po raz kolejny testują strefę wsparcia rozciągniętą pomiędzy poziomami 4,144,1340. W przypadku pokonania tej bariery, kolejnym celem dla kursu mogłyby być okolice 4,10, gdzie wypadają minima z połowy stycznia. Natomiast oporem wciąż pozostają okolice 4,19-4,21. W biuletynie z poprzedniego tygodnia wskazywaliśmy na potencjalną formację głowy z ramionami oraz na jej zasięg. Para USDPLN już we wtorek osiągnęła poziom 3,20 zł za dolara, tym samym realizując zasięg dla RGRa. Z tego miejsca obserwowaliśmy nieznaczne cofnięcie, które mogło powstać chociażby przez realizację zysków z pozycji długich, gdyż dodatkowo w tym miejscu znajduje się klasyczny opór wyznaczony przez wierzchołki z pierwszej połowy grudnia ubiegłego roku. Aktualnie kluczowe miejsce dla opisywanej pary walutowej wyznaczać powinny ograniczenia w zarysowanym kanale trendowym. W przypadku braku wybicia poziomu 3,20 i wyjścia górą z kanału będzie można oczekiwać powrotu do jego dolnego ograniczenia (szacunkowo 3,15). Rynek akcji: sezonowość w indeksach PMI? W tym tygodniu poznaliśmy serię wskaźników wyprzedzających za luty. Rynek najbardziej interesował się tymi z Niemiec: po styczniowych wzrostach wszystkich trzech wskaźników nadzieje na ożywienie zostały rozbudzone. Dane z luty ogólnie też należałoby uznać za niezłe – ZEW i Ifo mocno wzrosły, PMI dla przemysłu również wzrósł, przekraczając (po raz pierwszy od roku) barierę 50 pkt. Jest jednak pewien niedosyt. Według naszych analiz PMI dla przemysłu najcelniej opisuje koniunkturę w Niemczech, znacznie lepiej niż Ifo i ZEW, a tu wzrost był kosmetyczny i zarazem mniejszy od oczekiwań rynku. A do tego poza niemiecką gospodarką było zdecydowanie gorzej. Kolejne dane z Francji były fatalne – rynek na razie ignoruje ten problem, ale staje się on coraz bardziej jaskrawy. W USA indeks z Filadelfii nieoczekiwanie tąpnął do -12,5 pkt., choć to nie jest pierwszy raz, gdy wskaźniki regionalne nie zgadzają się z krajowym ISM, który ostatnio pokazywał wzrosty. Właśnie oczekiwania po wzrostach w styczniu skłoniły nas do analizy nieco innego rodzaju – czy wzrosty te mogą wynikać z sezonowości, a zatem wykrzywiać nieco obraz gospodarek? Teoretycznie nie powinno tak być, indeksy PMI/ISM stosują procedury eliminowania zmienności sezonowej, które powinny odfiltrować na przykład wpływ pór roku na ocenę kondycji biznesu przez managerów. Nie oznacza to jednak, iż modele te działają perfekcyjnie, szczególnie że charakterystyka danych po kryzysie z 2008 roku mogła ulec dużej zmianie. Nie wchodząc w detale metodologiczne na wykresie indeksów dla przemysłu Niemiec i USA widać, iż przełom roku od kilku lat przynosi poprawę, zaś wiosna i początek lata pogorszenie koniunktury. Trudno nam uwierzyć, iż cykl koniunkturalny układa się w tak regularne „fale”, a to oznacza, iż zmienność może być wynikiem nieodfiltrowanej (lub źle odfiltrowanej) sezonowości. A tymczasem warto zwrócić uwagę, iż koresponduje to z zachowaniem rynku. Większe korekty miały ostatnio miejsce w drugim i ewentualnie (2011) trzecim kwartale. Jeśli schemat rzeczywiście wynikał z sezonowości jest szansa, iż powtórzy się w tym roku. A to oznacza, iż obserwowana w ostatnich miesiącach poprawa koniunktury może być mniejsza niż pokazują dane. Taka teza potwierdzi się, jeśli w okolicach marca/kwietnia znów zaobserwujemy pogorszenie wskaźników PMI – będzie to sygnał, iż rynek może czekać trudny okres. Od kilku lat w indeksach PMI/ISM można dostrzec pewną sezonowość. Jesień i początek roku przynoszą poprawę, wiosna pogorszenie. Dla USA to pogorszenie zaczyna się w kwietniu i trwa do sierpnia, w Niemczech indeks rósł do lutego/marca, następnie spadał do sierpnia/września; jeśli schemat ten powtórzy się, może mieć to istotny wpływ na rynki Na wykresach: W.20 (WIG20 Futures), US.500 (S&P500 Futures) Wykres kontraktu na indeks S&P500 wygląda zupełnie inaczej. Tutaj rynek skutecznie przetestował pierwsze wsparcie, znajdujące się przy dolnym ograniczeniu kanału wzrostowego, o którym wspominaliśmy tydzień temu. Jego wybronienie doprowadziło do dynamicznej kontynuacji trendu, dzięki czemu rynek dotarł do oporów wyznaczonych przez ostatnie wierzchołki 1523 – 1529 pkt. Na tę chwilę byki mogą mieć dość duży problem z wyjściem na nowe szczyty bez konkretnych impulsów popytowych i bardziej prawdopodobnym zdaje się ponowny test linii poprowadzonej po dołkach. Bardziej odległe wsparcie to minimum 1480 pkt. Formacja świecowa młota, którą obserwowaliśmy 21 lutego pomogła bykom jedynie na chwilę. Na początku tygodnia notowania ruszyły nieznacznie na północ. Tym samym rynek zbliżył się do górnego ograniczenia w kanale spadkowym i tak jak wspominaliśmy w poprzednim biuletynie, zwyżka została wykorzystana do sprzedaży kontraktu po lepszej cenie. Wciąż zatem notowania znajdują się wewnątrz zarysowanego od początku stycznia kanału trendowego. Dopóki któreś z jego ograniczeń nie zostanie przełamane, wciąż będzie można oczekiwać systematycznego osuwania się notowań kontraktu na indeks WIG20. Rynek surowców: USDA bardzo optymistycznie o zbiorach, ale inwestorzy powinni zachować ostrożność Krzywe terminowe cen surowców rolnych Ceny trzech najpopularniejszych pośród inwestorów surowców rolnych spadają od początku roku. Spadek cen przyspieszył szczególnie w ostatnich dniach, gdy Amerykański Departament Rolnictwa przedstawił swoje prognozy zbiorów surowców rolnych w USA oraz oczekiwane średnie ceny w kolejnym sezonie. Eksperci USDA oczekują rekordowych w historii zbiorów przy założeniu braku problemów z pogodą. Według głównego ekonomisty USDA jeśli prognozy okażą się zgodne z rzeczywistością, to średnie ceny kukurydzy w sezonie 2013/14 powinny wynieść 480 USD za 100 buszli surowca, notowania soi powinny zaś spaść do 1050 USD. Szacunki te są bardzo optymistyczne. Co więcej, krzywa terminowa cen wskazuje na to, że rynek nie wierzy w tak optymistyczne prognozy zbiorów. Nie powinno to nikogo dziwić, albowiem ostatnie dwa lata również przynosiły bardzo optymistyczne prognozy zbiorów w I połowie roku, lecz tuż przed okresem żniw szacunki te były mocno rewidowane, głównie z powodu suszy w krajach największych producentów. Przy tych prognozach dla USA oraz zakładając wzrost podaży surowców w innych krajach oraz wzrost popytu na świecie na poziomie średniej z ostatnich 20 lat, w sezonie 2013/14 powinniśmy zobaczyć nadpodaż wielkości blisko 50 mln ton (najwyższy poziom od 4 lat) i silne odbicie zapasów. Jednakże warto pamiętać, że po 3 sezonach z deficytem, zapasy surowców na rynku są bardzo niskie. Dlatego też nawet nieduża susza u któregoś z istotnych producentów może bardzo szybko doprowadzić do powrotu cen w okolice szczytów z III kwartału 2012 r. Ryzyko tego zjawiska jest szczególnie duże w Stanach Zjednoczonych, gdzie cały czas na wielu terenach uprawnych panuje stan bliski suszy. Wnioski Oczekujemy, że po ostatnich silnych spadkach na rynkach pszenicy i kukurydzy może pojawić się lekka realizacja zysków, zwłaszcza, że wiara w optymistyczne i tak wczesne prognozy USDA po kilku sezonach z suszami została mocno podkopana. Natomiast niezmiennie od początku roku utrzymujemy naszą długoterminową prognozę zakładającą spadki cen pszenicy, kukurydzy i soi. Przecena na rynkach softów powinna przybrać na sile w maju-czerwcu, gdy Amerykanie opublikują prognozy zbiorów na całym świecie oraz gdy założenia o braku problemów z pogodą znajdą wstępne potwierdzenie w rzeczywistości. 800 1500 750 1450 700 1400 650 1350 600 1300 550 1250 500 sty-13 mar-13 maj-13 cze-13 sie-13 Pszenica paź-13 Kukurydza lis-13 sty-14 mar-14 kwi-14 1200 cze-14 Soja - prawa oś Zmiany cen i prognozowanego bilansu (mln ton) na rynkach rolnych Maj Czerwiec Lipiec Sierpień Zmiana ceny kukurydzy Zmiany cen pszenicy Źródła: USDA, CME 2011/2012 2012/2013 7,2 15,5 -9,5 22,81 -14 -6 -15 -29,51 4,70% 39,30% 4,90% 51,50% F 2013/2014 48,67 nd nd nd nd nd Na wykresach: pszenica, kukurydza Cena pszenicy znalazła się na poziomach obserwowanych ostatnio w czerwcu 2012 roku. Cały spadek, który obserwujemy od kilku miesięcy, może być uznany za pięciofalową strukturę impulsu. Zgodnie z Teorią Elliotta taki układ powinien kończyć falę wyprzedaży i przyczynić się do wystąpienia wzrostowej korekty. Jednak potwierdzeniem dla takiego założenia będzie dopiero powrót nad ostatni dołek 735 USD, a następnie wybicie górą z zarysowanego kanału spadkowego. Natomiast dopóki takie ruch nie będzie miał miejsca, to wciąż obowiązuje tutaj trend spadkowy, a fala piąta na rynkach towarowych lubi się wydłużać. W takim przypadku cel może wyznaczać nawet dolne ograniczenie we wspomnianym kanale. Notowania kukurydzy wybroniły w tym tygodniu wsparcie znajdujące się przy poziomie 678 USD. Dzięki temu może powstać tutaj formacja podwójnego dna wsparta przez potencjalną formację świecową przenikania (jeśli obecna biała świeca zamknie się powyżej połowy korpusu świecy z zeszłego tygodnia). Natomiast w średnim i długim terminie najlepszym potwierdzeniem dla wzrostów będzie wybicie górą z kanału spadkowego oraz wyjście nad szczyt 745 USD (dopiero wtedy wspomniana formacja podwójnego dna zostałaby potwierdzona). Natomiast jeśli notowania pozostaną wewnątrz kanału i rynek pokona wsparcia przy 678 USD, to będzie można oczekiwać testu linii poprowadzonej po dołkach. KONTAKT Dział Analiz dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista, przemysł[email protected], nr tel. (22) 201 95 78 Mateusz Adamkiewicz, [email protected] Daniel Kostecki, [email protected] Paweł Kordala, [email protected] Obsługa klienta VIP nr tel. (22) 201 95 60 Adres email [email protected] Dom Maklerski X-Trade Brokers nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zamieszczonych w niniejszym opracowaniu. Żadna z zamieszczonych informacji nie może być traktowana jako wytyczna, dyspozycja, obietnica czy zobowiązanie że inwestor osiągnie zysk lub zmniejszy swoje straty wykorzystując zamieszone na stronie informacje. Transakcje na instrumentach inwestycyjnych, w szczególności instrumentach wykorzystujących dźwignię finansową są z natury rzeczy spekulacyjne i mogą w efekcie przynieść straty i zyski, przekraczające zaangażowany przez inwestora kapitał początkowy.