ForeX-ecutive summary

Transkrypt

ForeX-ecutive summary
Włoski cios w euro
Szef amerykańskiego banku centralnego bardzo się starał, ale nie udało mu się osłabić dolara. Za
nami czwarty tydzień przeceny euro, a to za sprawą rozstrzygnięcia w wyborach do włoskiego
parlamentu. Faworyzowany Bersani wygrał tylko w izbie niższej i wiele wskazuje na to, że nie
będzie w stanie stworzyć w Senacie koalicji. Osłabienie euro naszym zdaniem nie jest ani
chwilowe, ani przypadkowe.
Zarówno Berlusconi, jak i komik Beppe Grillo prowadzili kampanie wyborcze bazujące na
populistycznych hasłach i zostali za to wynagrodzeni, otrzymując łącznie ok. 55% poparcia.
Tymczasem technokrata Monti, którego rządy odsunęły Włochy znad przepaści, otrzymał zaledwie
10% poparcia. Już sam ten fakt powinien być dla rynków jasnym komunikatem. Do tego dochodzi
jednak pat wyborczy. Grillo już zadeklarował, iż nie poprze rządu Bersaniego, nowe wybory są też
w interesie Berlusconiego, gdyż może je wygrać. Nowe wybory mogą być rozpisane jednak
dopiero przez kolejnego prezydenta, którego wiosną musi wybrać… obecny parlament. Do tego
czasu Włosi mogą mieć rząd mniejszościowy, tak więc niepewność polityczna w pogrążonej w
recesji gospodarce trwać może nawet do wakacji.
To może mieć wymierny wpływ na rynki. Od czasu przejęcia teki premiera przez Montiego premie
od włoskich 10-latek obniżyły się z ponad 550 do 250 punktów bazowych na koniec stycznia.
Obecnie są to 330bp. Notowania premii od włoskich i hiszpańskich obligacji i EURUSD są ze sobą
mocno skorelowane. Gdyby założyć, iż włoskie premie wzrosną w połowie (czyli jeszcze o ok. 65
bps), a hiszpańskie (na zasadzie efektu zarażenia) wzrosną dwukrotnie mniej, zależność z rynkiem
walut sugerowałaby spadek notowań pary w okolice 1,28-1,29.
Istotne jest również to, iż notowaniom euro nie pomagają inne czynniki. W styczniu wiele mówiło
się o tym, że wcześniejsze spłaty LTRO (3-letnich pożyczek EBC) spowodują spadek nadpłynności w
sektorze bakowym i wzrost rynkowych stóp procentowych, które obecnie są bliżej zerowej stopy
depozytowej niż stopy operacji otwartego rynku. Ocena ta była jednak błędna – kwoty
wcześniejszych spłat są zdecydowanie zbyt małe, aby istotnie zmniejszyć nadpłynność i rynek
kontraktów na stopę procentową już skorygował oczekiwania na wzrost rynkowych stóp, co
powinno również wywierać presję na kurs euro. Podsumowując, ostatnia przecena euro była
uzasadniona i nie zdziwiłoby nas, gdyby została pogłębiona.
Miłej lektury!
dr Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
01.03.2013
Wydarzenia tygodnia
minionego:
• Wybory we Włoszech – Bersani wygrał tylko w teorii; w praktyce wygrał
populizm, a na dodatek nie da się utworzyć rządu większościowego – reakcja
rynków i tak jest łagodna (więcej w części walutowej)
• Bernanke – powiedział w Kongresie dokładnie to, co miał powiedzieć; udało mu
się pomóc rynkowi akcji, osłabić dolara – już nie (więcej w temacie tygodnia)
• Dane z USA – lepsze nastroje konsumentów, rosnąca aktywność przedsiębiorstw,
większa sprzedaż nowych domów – wzrost w Q1 ewidentnie przyspiesza, ale dziś
wszedł też sequester (automatyczne ograniczenia wydatków)
• PKB w Polsce – wzrost w Q4 na poziomie 1,1% okazał się wyższy od oczekiwań,
ale nie jest to powód do radości, gdyż struktura była gorsza: to zasługa wzrostu
zapasów i wydatków rządowych, konsumpcja prywatna na jeszcze większym
minusie
nadchodzącego:
• Rynek pracy – w piątek dane o zatrudnieniu w USA; konsensus jest dość skromny
(150 tys.) więc nie wykluczamy pozytywnego zaskoczenia; takie umocniłoby dolara
(więcej w temacie tygodnia); w środę raport ADP
• Banki centralne – tym razem wydarzeniem tygodnia jest Bank Anglii – jest duża
szansa na kolejny dodruk pieniądza, co osłabiłoby funta; posiedzenie EBC powinno
być dość spokojne (obydwa czwartek); niewiadomą jest decyzja RPP (środa) –
obniżka byłaby jak najbardziej na miejscu, ale nasza Rada lubi robić na przekór
rzeczywistości; w czwartek także posiedzenie Banku Japonii – ostatnie z prezesem
Shirakawą i prawdopodobnie bez zmian w polityce; wreszcie we wtorek decyzja
RBA – tu nie powinno być zmian
• Dane z Chin – produkcja, sprzedaż, inflacja, rynek nieruchomości – szkoda, że w
(przyszłą) sobotę…
Temat tygodnia: ile czasu da nam Fed (część 2)
W biuletynie sprzed trzech tygodni pisaliśmy o tym, jak rynek reaguje na
pierwszy etap cyklu zacieśnienia monetarnego. Przypomnijmy, iż etap ten
definiowaliśmy nie jako pierwszą podwyżkę, a jako silny wzrost rentowności
3-letnich obligacji, co z reguły następowało jeszcze przed pierwszą podwyżką.
Wnioski były takie, iż okres ten nigdy nie był dobry dla rynków akcji – S&P500
nigdy nie rósł, a zazwyczaj korygował, choć spadki te (trwające kilka miesięcy)
nie były duże (zazwyczaj jednocyfrowe) i były jedynie przerwą w hossie.
Zaznaczyliśmy jednak, iż teraz sytuacja jest wyjątkowa. Po pierwsze, rynek jest
dwukrotnie wyżej od dołka bessy (ok. 125%) niż w poprzednich sytuacjach
(44-63%). Po drugie, Fed poluzował politykę tak ekstremalnie, iż wycofanie tej
pomocy będzie znacznie bardziej bolesne – i dla gospodarki i dla rynków.
Skoro zatem już wcześniej pierwsza faza zacieśniania była dla rynków
negatywna, to tym bardziej teraz inwestorzy nie będą chcieli być dłudzy w
rynku akcji, kiedy ten moment nadejdzie!
Obiecaliśmy wtedy część drugą analizy, w której dziś zastanawiamy się, kiedy
rynek na poważnie zacznie dyskontować odwrócenie monetarne. Moment
jest dobry, gdyż akurat jesteśmy po wystąpieniach Bernanke w Kongresie.
W
przeszłości
ekonomiści
musieli
analizować
szereg
danych
makroekonomicznych aby stwierdzić, w którym momencie ożywienie
gospodarcze lub/i zagrożenie presją inflacyjną są na tyle duże, że skłonią Fed
do zacieśniania polityki. Teraz teoretycznie jest łatwiej, gdyż Fed mówi
otwarcie, iż pierwszej podwyżki chce dokonać, gdy stopa bezrobocia obniży
się do 6,5% wobec 7,9% w styczniu.
W biuletynie z 30 marca 2012 roku przedstawiliśmy powyższą zależność, argumentując, iż (wówczas)
zacieśnienie monetarne było bardzo odległe; teraz, gdy stopa zbliża się do potencjału zmiana polityki
monetarnej rysuje się powoli na horyzoncie, niezależnie od tego, co mówi Bernanke
Wystąpieniom Bernanke nie ma sensu poświęcać zbyt wiele uwagi. Wobec spekulacji o
ograniczeniu QE3, które zostały wzbudzone przez publikację minutes (i podkręcone
przez medialnego członka Komitetu J.Bullarda) była jasnym, iż Bernanke będzie gasił
takie oczekiwania i dokładnie to robił. Trzeba też brać pod uwagę, iż Bernanke może do
ostatniej chwili zaprzeczać zacieśnieniu obawiając się reakcji rynku. Zatem jego słów nie
można traktować jak wyroczni. W zamian lepiej przyjrzeć się sytuacji na rynku pracy.
Powyższa matryca pokazuje kiedy zostanie osiągnięta stopa bezrobocia na poziomie 7 i
6,5% przy założonym średnim wzroście zatrudnienia
Temat tygodnia: ile czasu da nam Fed (część 2)
Na początku zaznaczmy, iż na moment obecny interesuje nas
nie tyle stopa bezrobocia na poziomie 6,5%, co raczej 7%.
6,5% to pierwsza podwyżka, przed którą Fed zapewne najpierw
ograniczy QE3, a potem całkiem z niego zrezygnuje. Z tego, co
mówił Bullard wynika, że Fed ograniczy QE3 w momencie, gdy
stopa bezrobocia będzie się zbliżać do 7%. Zatem to ten
moment może być kluczowy dla rynku. Wydaje się, iż w Fed
będzie co do tego zgodność, różnice zdań na ten moment
wynikają z tego, iż Bernanke oczekuje (a przynajmniej tak mówi)
wolniejszego spadku stopy bezrobocia.
My natomiast (w przedstawionej na poprzedniej stronie
matrycy) przeprowadzamy pewną symulację. Pokazujemy w
niej jak szybko spadać będzie stopa bezrobocia w zależności od
średniego tempa przyrostu miejsc pracy. Musieliśmy przyjąć tu
jedno ważne założenie – podaż siły roboczej będzie rosnąć o
0,05% miesięcznie. Pamiętajmy, iż aby bezrobocie malało
zatrudnienie musi rosnąć szybciej niż podaż pracy. Przykładowo
w styczniu, pomimo wyraźnego wzrostu zatrudnienia stopa
bezrobocia wzrosła z 7,8 do 7,9%, gdyż silnie wzrosła podaż
pracy (być może po części był to efekt statystyczny związany z
początkiem roku). Przy naszym założeniu zatrudnienie musi
rosnąć o więcej niż 80 tys. miesięcznie aby stopa bezrobocia
malała. Wyniki w tabeli pokazują, iż niewielka różnica w tempie
wzrostu zatrudnienia daje ogromnie różne implikacje, co do
polityki Fed.
Analiza ogólnej sytuacji makro ma obecnie nieco mniejsze znaczenie, gdyż Fed dał jasno do zrozumienia, iż
interesuje go konkretny poziom stopy bezrobocia; obraz, który pokazują pozostałe dane pokazuje jednak, iż
sytuacja tempo ożywienia już na obecny moment jest podobne do tego, przy którym rynek w przeszłości zaczynał
istotnie dyskontować podwyżki – z tym, że wcześniej na czele Fed nie stał BB
Przykładowo przy średnim wzroście o 150 tys. miesięcznie stopa bezrobocia spada do 7% w sierpniu 2014 i do 6,5% w czerwcu 2015. To korespondowałoby z niedawnymi oczekiwaniami
rynku, iż QE zostanie wygaszone w połowie 2014, a podwyżka nastąpi w połowie 2015. Jednak już przy wzroście zatrudnienia o średnio 200 tys. miesięcznie te daty przesuwają się
odpowiednio na grudzień 2013 i lipiec 2014, korespondując z prognozą Bullarda. Warto zwrócić uwagę, iż średni wzrost zatrudnienia za ostatnie 3 miesiące to właśnie dokładnie 200 tys.!
Wreszcie w przyszłym roku prawo głosu zyska dwóch jastrzębio nastawionych członków Fed, którzy będą naciskać na Bernanke, nawet jeśli ten zostanie na kolejną kadencję (gdyby
Bernanke zapowiedział rezygnację będzie to dla inwestorów bardzo niedźwiedzi sygnał). Naszym zdaniem w drugim i trzecim kwartale tempo wzrostu zatrudnienia nieco osłabnie i
dlatego ograniczenia QE3 spodziewamy się na początku przyszłego roku, pod co rynek mógłby grać w czwartym kwartale. Natomiast jeśli odczyty danych o zatrudnieniu będą
wynosiły 200tys.+ należy się przygotować na szybki powrót dyskusji o ograniczeniu programu skupu aktywów.
Rynek walut: Włochy na osi czasu
Wyniki wyborów zaskoczyły nawet nas, choć w ubiegłym tygodniu pisaliśmy, iż wydarzenie to należy traktować jako zagrożenie. Mamy wrażenie, że konsekwencje tych wyborów nie zostały
jeszcze w pełni „docenione”. Mówi się, iż sytuacja jest skomplikowana – my rozkładamy ją dla Państwa na czynniki pierwsze.
W najnowszej historii Włoch nie było parlamentu, w którym trudniej byłoby o utworzenie rządzącej koalicji. Konstytucja zobowiązuje nowy Parlament do pierwszego zgromadzenia 20 dni
po wyborach. W tym czasie z pewnością będą prowadzone intensywne rozmowy dotyczące potencjalnych koalicji. W związku ze znacząco odmiennymi poglądami Bersaniego, Berlusconiego
i Grillo prawdziwa koalicja prawdopodobnie nie jest możliwa do utworzenia. 15 marca odbędzie się pierwsze posiedzenie, podczas którego powinni zostać wybrani przewodniczący obu izb.
W pierwszych głosowaniach przewodniczący będą wybierani kwalifikowaną większości głosów, lecz w przypadku niepowodzeń wystarczająca będzie większość absolutna parlamentarzystów
obecnych na głosowaniu. Następnym krokiem są konsultacje obecnego Prezydenta Republiki Giorgio Napolitano z prawdopodobnym przyszłym premierem Pier Luigi Bersanim. Szef Partii
Demokratycznej podejmie się utworzenia nowego rządu. Będzie to czas najbardziej intensywnych negocjacji między partiami. Jak wcześniej wspomnieliśmy realna koalicja jest mało
prawdopodobna dlatego rozmowy będą toczyły się wokół poparcia dla konkretnych projektów i reform. Konstytucja włoska nie wyznacza czasu na przedstawienie potencjalnego rządu
Prezydentowi, natomiast od momentu tego zdarzenia rząd będzie miał 10 dni na uzyskanie wotum zaufania. Co ciekawe, brak wotum zaufania nie powoduje dymisji rządu. Mimo
skomplikowanej sytuacji i prawdopodobnej niemożności utworzenia większościowego rządu w tej chwili Parlament nie może zostać rozwiązany. Prawo zabrania tego Prezydentowi
Republiki w ostatnich 6 miesiącach jego kadencji. W związku z tym ważne będzie kolejne wydarzenie na włoskiej scenie politycznej, którym będą wybory Prezydenta. 15 kwietnia zbierze się
specjalne kolegium złożone z członków Parlamentu i przedstawicieli rad regionalnych, w sumie około 1000 osób. W tym przypadku pierwsze 3 głosowania odbywają się na zasadzie
większości kwalifikowanej 2/3 głosów, a od 4 wystarczy większość absolutna. Nowy prezydent będzie miał możliwość rozwiązania obu, lub jednej izby Parlamentu i rozpisania nowych
wyborów. Powinny się one odbyć w terminie od 45 do 70 dni, czyli najwcześniej w czerwcu lub lipcu. Skomplikowane włoskie prawo wyborcze dodatkowo utrudnia i tak już skomplikowaną
sytuację tego kraju. Należy zakładać, że prędzej czy później nowe wybory będą musiały się odbyć. Pytanie tylko czy przyniosą one zmiany w Senacie potrzebne do utworzenia prawdziwego
rządu większościowego. Prawo wprowadzone w 2005 dotyczące przydzielania głosów w Izbie Wyższej jest błędne i powinno zostać zmienione, o czym mówią włoscy eksperci. Aby nowe
wybory dały szansę na stabilny rząd, to prawo musi zostać zmienione.
Jedno jest pewne: nadzieje na rząd, w którym dużo do powiedzenia będzie miał technokrata Monti prysły jak bańka mydlana. W „zamian” będziemy mieć kilka miesięcy niestabilności
politycznej. W tej sytuacji spodziewamy się wzrostu premii od włoskich obligacji, a na zasadzie „efektu zarażenia” również obligacji innych krajów południa. To będzie zaś wywierać
presję na notowania euro.
Na wykresach: EURUSD
Eurodolar ustanowił w tym tygodniu nowe tegoroczne minimum. Tym samym
zaznaczona strefa wsparcia 1,2995-1,3034 jest już mocno naruszona. Od strony
technicznej, presja podażowa jest wciąż duża ze względu na formację głowy z
ramionami, o której wspominaliśmy w zeszłym tygodniu. Jej modelowy zasięg
wypada w rejonie 1,2882, gdzie dodatkowo znajdują się dołki z końca listopada i
grudnia 2012 roku. Natomiast gdyby notowania miały wracać nad 1,3000 oraz
zostałby wybity ostatni wierzchołek 1,3164, to kurs mógłby zmierzać nawet do
1,3330 na fali zjawiska „short covering” czyli szybkiego zamykania pozycji
krótkich Jednak do realizacji takiego scenariusza potrzebny byłby silny impuls.
Na niższym interwale czasowym, jakim jest wykres w skali H1 możemy
obserwować jak rynek próbuje utrzymać trend spadkowy. Notowania poruszają
się wciąż pod niebieską linią trendu, a każde odbicie wykorzystywane jest do
sprzedaży euro po lepszym kursie. Taka tendencja mogłaby zmienić się dopiero
w momencie wybicia wspomnianej linii. Natomiast niedźwiedzie nie mogą
zwiększyć dynamiki ruchu spodkowego pomimo wybicia ostatniego dołka
1,3018. Takie przyspieszenie pomogłoby bezpieczniej osiągnąć modelowy zasięg
po wybiciu z ostatniej konsolidacji – 1,2774 (tuż nad tym poziomem znajduje się
zasięg po wybiciu z RGRa). Gdyby jednak notowania dość szybko zawróciły nad
wspomniane minimum, to moglibyśmy mieć do czynienia z typową pułapką na
rynkowe niedźwiedzie.
Na wykresach: EURJPY, GBPUSD
Na parze GBPUSD zostały ustanowione kolejne nowe minima. Notowania zbliżyły
już do okrągłego poziomu 1,5000, znajdując się na najniżej od pierwszej połowy
lipca 2010 roku. Potencjał do dalszej zniżki po wybiciu z formacji trójkąta jest
wciąż duży. Po tym jak już notowania przekroczyły wsparcia znajdujące się w
strefie 1,5222-1,5275 (rejon ten jest obecnie najbliższym oporem), otworzyła się
tutaj droga do spadków nawet do 1,4216. W tym miejscu wypada dopiero
kolejne lokalne minimum. Na chwilę obecną każda próba odreagowania
wzrostowego wykorzystywana jest przez niedźwiedzie do sprzedaży funta po
lepszej cenie.
Na parze EURJPY mijający tydzień przyniósł jeden z większych ruchów
korekcyjnych w całym impulsie wzrostowym. Tym samym ostatnia zniżka może
być uznana za korekcyjną falę czwartą po wielotygodniowym wzroście na fali
trzeciej. Dodatkowo rynek przetestował okolice dolnego ograniczenia w
niebieskim kanale wzrostowym oraz zszedł do strefy zniesień 23,6-38,2%, która
jest zazwyczaj testowana przez fale czwarte. Jeśli zatem rejon ten zostanie
wybroniony, to w pierwszej połowie marca będzie można oczekiwać kontynuacji
wzrostów. Celem dla fali piątej w takim przypadku jest zazwyczaj koniec fali
trzeciej, a więc okolice poziomu 127,69 jenów za euro.
Na wykresach: USDPLN, EURPLN
Para EURPLN zachowuje się natomiast zupełnie inaczej niż USDPLN. Jest to
spowodowane m.in. ostatnim silnym spadkiem pary EURUSD, co spowodowało
ogólną wyprzedaż euro, w tym i do polskiego złotego. Dzięki temu notowania po
raz kolejny testują strefę wsparcia rozciągniętą pomiędzy poziomami 4,144,1340. W przypadku pokonania tej bariery, kolejnym celem dla kursu mogłyby
być okolice 4,10, gdzie wypadają minima z połowy stycznia. Natomiast oporem
wciąż pozostają okolice 4,19-4,21.
W biuletynie z poprzedniego tygodnia wskazywaliśmy na potencjalną formację
głowy z ramionami oraz na jej zasięg. Para USDPLN już we wtorek osiągnęła
poziom 3,20 zł za dolara, tym samym realizując zasięg dla RGRa. Z tego miejsca
obserwowaliśmy nieznaczne cofnięcie, które mogło powstać chociażby przez
realizację zysków z pozycji długich, gdyż dodatkowo w tym miejscu znajduje się
klasyczny opór wyznaczony przez wierzchołki z pierwszej połowy grudnia
ubiegłego roku. Aktualnie kluczowe miejsce dla opisywanej pary walutowej
wyznaczać powinny ograniczenia w zarysowanym kanale trendowym. W
przypadku braku wybicia poziomu 3,20 i wyjścia górą z kanału będzie można
oczekiwać powrotu do jego dolnego ograniczenia (szacunkowo 3,15).
Rynek akcji: sezonowość w indeksach PMI?
W tym tygodniu poznaliśmy serię wskaźników wyprzedzających za luty. Rynek
najbardziej interesował się tymi z Niemiec: po styczniowych wzrostach wszystkich
trzech wskaźników nadzieje na ożywienie zostały rozbudzone. Dane z luty ogólnie
też należałoby uznać za niezłe – ZEW i Ifo mocno wzrosły, PMI dla przemysłu
również wzrósł, przekraczając (po raz pierwszy od roku) barierę 50 pkt. Jest jednak
pewien niedosyt. Według naszych analiz PMI dla przemysłu najcelniej opisuje
koniunkturę w Niemczech, znacznie lepiej niż Ifo i ZEW, a tu wzrost był
kosmetyczny i zarazem mniejszy od oczekiwań rynku. A do tego poza niemiecką
gospodarką było zdecydowanie gorzej. Kolejne dane z Francji były fatalne – rynek
na razie ignoruje ten problem, ale staje się on coraz bardziej jaskrawy. W USA
indeks z Filadelfii nieoczekiwanie tąpnął do -12,5 pkt., choć to nie jest pierwszy raz,
gdy wskaźniki regionalne nie zgadzają się z krajowym ISM, który ostatnio
pokazywał wzrosty. Właśnie oczekiwania po wzrostach w styczniu skłoniły nas do
analizy nieco innego rodzaju – czy wzrosty te mogą wynikać z sezonowości, a
zatem wykrzywiać nieco obraz gospodarek?
Teoretycznie nie powinno tak być, indeksy PMI/ISM stosują procedury
eliminowania zmienności sezonowej, które powinny odfiltrować na przykład wpływ
pór roku na ocenę kondycji biznesu przez managerów. Nie oznacza to jednak, iż
modele te działają perfekcyjnie, szczególnie że charakterystyka danych po kryzysie
z 2008 roku mogła ulec dużej zmianie. Nie wchodząc w detale metodologiczne na
wykresie indeksów dla przemysłu Niemiec i USA widać, iż przełom roku od kilku lat
przynosi poprawę, zaś wiosna i początek lata pogorszenie koniunktury. Trudno
nam uwierzyć, iż cykl koniunkturalny układa się w tak regularne „fale”, a to
oznacza, iż zmienność może być wynikiem nieodfiltrowanej (lub źle odfiltrowanej)
sezonowości. A tymczasem warto zwrócić uwagę, iż koresponduje to z
zachowaniem rynku. Większe korekty miały ostatnio miejsce w drugim i
ewentualnie (2011) trzecim kwartale. Jeśli schemat rzeczywiście wynikał z
sezonowości jest szansa, iż powtórzy się w tym roku. A to oznacza, iż obserwowana
w ostatnich miesiącach poprawa koniunktury może być mniejsza niż pokazują
dane. Taka teza potwierdzi się, jeśli w okolicach marca/kwietnia znów
zaobserwujemy pogorszenie wskaźników PMI – będzie to sygnał, iż rynek może
czekać trudny okres.
Od kilku lat w indeksach PMI/ISM można dostrzec pewną sezonowość. Jesień i
początek roku przynoszą poprawę, wiosna pogorszenie. Dla USA to pogorszenie
zaczyna się w kwietniu i trwa do sierpnia, w Niemczech indeks rósł do lutego/marca,
następnie spadał do sierpnia/września; jeśli schemat ten powtórzy się, może mieć to
istotny wpływ na rynki
Na wykresach: W.20 (WIG20 Futures), US.500 (S&P500 Futures)
Wykres kontraktu na indeks S&P500 wygląda zupełnie inaczej. Tutaj rynek
skutecznie przetestował pierwsze wsparcie, znajdujące się przy dolnym
ograniczeniu kanału wzrostowego, o którym wspominaliśmy tydzień temu. Jego
wybronienie doprowadziło do dynamicznej kontynuacji trendu, dzięki czemu
rynek dotarł do oporów wyznaczonych przez ostatnie wierzchołki 1523 – 1529
pkt. Na tę chwilę byki mogą mieć dość duży problem z wyjściem na nowe szczyty
bez konkretnych impulsów popytowych i bardziej prawdopodobnym zdaje się
ponowny test linii poprowadzonej po dołkach. Bardziej odległe wsparcie to
minimum 1480 pkt.
Formacja świecowa młota, którą obserwowaliśmy 21 lutego pomogła bykom
jedynie na chwilę. Na początku tygodnia notowania ruszyły nieznacznie na
północ. Tym samym rynek zbliżył się do górnego ograniczenia w kanale
spadkowym i tak jak wspominaliśmy w poprzednim biuletynie, zwyżka została
wykorzystana do sprzedaży kontraktu po lepszej cenie. Wciąż zatem notowania
znajdują się wewnątrz zarysowanego od początku stycznia kanału trendowego.
Dopóki któreś z jego ograniczeń nie zostanie przełamane, wciąż będzie można
oczekiwać systematycznego osuwania się notowań kontraktu na indeks WIG20.
Rynek surowców: USDA bardzo optymistycznie o zbiorach, ale inwestorzy
powinni zachować ostrożność
Krzywe terminowe cen surowców rolnych
Ceny trzech najpopularniejszych pośród inwestorów surowców rolnych spadają od
początku roku. Spadek cen przyspieszył szczególnie w ostatnich dniach, gdy
Amerykański Departament Rolnictwa przedstawił swoje prognozy zbiorów surowców
rolnych w USA oraz oczekiwane średnie ceny w kolejnym sezonie. Eksperci USDA
oczekują rekordowych w historii zbiorów przy założeniu braku problemów z pogodą.
Według głównego ekonomisty USDA jeśli prognozy okażą się zgodne z
rzeczywistością, to średnie ceny kukurydzy w sezonie 2013/14 powinny wynieść 480
USD za 100 buszli surowca, notowania soi powinny zaś spaść do 1050 USD.
Szacunki te są bardzo optymistyczne. Co więcej, krzywa terminowa cen wskazuje na
to, że rynek nie wierzy w tak optymistyczne prognozy zbiorów. Nie powinno to nikogo
dziwić, albowiem ostatnie dwa lata również przynosiły bardzo optymistyczne
prognozy zbiorów w I połowie roku, lecz tuż przed okresem żniw szacunki te były
mocno rewidowane, głównie z powodu suszy w krajach największych producentów.
Przy tych prognozach dla USA oraz zakładając wzrost podaży surowców w innych
krajach oraz wzrost popytu na świecie na poziomie średniej z ostatnich 20 lat, w
sezonie 2013/14 powinniśmy zobaczyć nadpodaż wielkości blisko 50 mln ton
(najwyższy poziom od 4 lat) i silne odbicie zapasów. Jednakże warto pamiętać, że po 3
sezonach z deficytem, zapasy surowców na rynku są bardzo niskie. Dlatego też nawet
nieduża susza u któregoś z istotnych producentów może bardzo szybko doprowadzić
do powrotu cen w okolice szczytów z III kwartału 2012 r. Ryzyko tego zjawiska jest
szczególnie duże w Stanach Zjednoczonych, gdzie cały czas na wielu terenach
uprawnych panuje stan bliski suszy.
Wnioski
Oczekujemy, że po ostatnich silnych spadkach na rynkach pszenicy i kukurydzy może
pojawić się lekka realizacja zysków, zwłaszcza, że wiara w optymistyczne i tak wczesne
prognozy USDA po kilku sezonach z suszami została mocno podkopana. Natomiast
niezmiennie od początku roku utrzymujemy naszą długoterminową prognozę
zakładającą spadki cen pszenicy, kukurydzy i soi. Przecena na rynkach softów powinna
przybrać na sile w maju-czerwcu, gdy Amerykanie opublikują prognozy zbiorów na
całym świecie oraz gdy założenia o braku problemów z pogodą znajdą wstępne
potwierdzenie w rzeczywistości.
800
1500
750
1450
700
1400
650
1350
600
1300
550
1250
500
sty-13
mar-13 maj-13
cze-13
sie-13
Pszenica
paź-13
Kukurydza
lis-13
sty-14
mar-14
kwi-14
1200
cze-14
Soja - prawa oś
Zmiany cen i prognozowanego bilansu (mln ton) na rynkach rolnych
Maj
Czerwiec
Lipiec
Sierpień
Zmiana ceny kukurydzy
Zmiany cen pszenicy
Źródła: USDA, CME
2011/2012 2012/2013
7,2
15,5
-9,5
22,81
-14
-6
-15
-29,51
4,70%
39,30%
4,90%
51,50%
F 2013/2014
48,67
nd
nd
nd
nd
nd
Na wykresach: pszenica, kukurydza
Cena pszenicy znalazła się na poziomach obserwowanych ostatnio w czerwcu
2012 roku. Cały spadek, który obserwujemy od kilku miesięcy, może być uznany
za pięciofalową strukturę impulsu. Zgodnie z Teorią Elliotta taki układ powinien
kończyć falę wyprzedaży i przyczynić się do wystąpienia wzrostowej korekty.
Jednak potwierdzeniem dla takiego założenia będzie dopiero powrót nad ostatni
dołek 735 USD, a następnie wybicie górą z zarysowanego kanału spadkowego.
Natomiast dopóki takie ruch nie będzie miał miejsca, to wciąż obowiązuje tutaj
trend spadkowy, a fala piąta na rynkach towarowych lubi się wydłużać. W takim
przypadku cel może wyznaczać nawet dolne ograniczenie we wspomnianym
kanale.
Notowania kukurydzy wybroniły w tym tygodniu wsparcie znajdujące się przy
poziomie 678 USD. Dzięki temu może powstać tutaj formacja podwójnego dna
wsparta przez potencjalną formację świecową przenikania (jeśli obecna biała
świeca zamknie się powyżej połowy korpusu świecy z zeszłego tygodnia).
Natomiast w średnim i długim terminie najlepszym potwierdzeniem dla wzrostów
będzie wybicie górą z kanału spadkowego oraz wyjście nad szczyt 745 USD
(dopiero wtedy wspomniana formacja podwójnego dna zostałaby potwierdzona).
Natomiast jeśli notowania pozostaną wewnątrz kanału i rynek pokona wsparcia
przy 678 USD, to będzie można oczekiwać testu linii poprowadzonej po dołkach.
KONTAKT
Dział Analiz
dr Przemysław Kwiecień, Główny Ekonomista, przemysł[email protected], nr tel. (22) 201 95 78
Mateusz Adamkiewicz, [email protected]
Daniel Kostecki, [email protected]
Paweł Kordala, [email protected]
Obsługa klienta VIP
nr tel. (22) 201 95 60
Adres email
[email protected]
Dom Maklerski X-Trade Brokers nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zamieszczonych w niniejszym opracowaniu. Żadna z zamieszczonych
informacji nie może być traktowana jako wytyczna, dyspozycja, obietnica czy zobowiązanie że inwestor osiągnie zysk lub zmniejszy swoje straty wykorzystując zamieszone na stronie
informacje. Transakcje na instrumentach inwestycyjnych, w szczególności instrumentach wykorzystujących dźwignię finansową są z natury rzeczy spekulacyjne i mogą w efekcie przynieść
straty i zyski, przekraczające zaangażowany przez inwestora kapitał początkowy.