„ Legenda o Diabelskim Kamieniu ”

Transkrypt

„ Legenda o Diabelskim Kamieniu ”
„Legenda o Diabelskim Kamieniu”
Marzena Scholz
W lesie niedaleko starej drogi, która prowadziła z Kamienia Śląskiego do
Tarnowa Opolskiego znajdował się olbrzymi kamień, głaz. Ludzie nazywali go
„Kamieniem diabelskim”. Znajdował się, bo już go tam nie ma. Czy go ktoś ukradł? Nie,
po prostu „wywędrował ”, znajduje się w tej chwili w innym miejscu.
Jak głosi legenda, głaz ten przywędrował do nas zakuty w lodowce
skandynawskie przed tysiącami lat. Po roztopieniu się lodu, pozostał na zawsze. Kształt
ma okrągły , co świadczy o jego morenowym pochodzeniu, a jego wagę szacowano na 24
tony. Przez całe stulecia był podziwiany i oglądany. Był i nadal jest ciekawym
pomnikiem przyrody naszego regionu. Na jego temat powstało dużo legend i opowiadań.
Ludzie z Tarnowa Opolskiego opowiadają , że przywlókł go tu sam „diabeł ”, że
uciekając do piekieł tu go zgubił. Niektórzy nawet twierdza, że na tym kamieniu widać
ślady pazurów diabła. Inni zaś opowiadają, że on początkowo nie był taki duży , dopiero
później „urósł ”, bo kamienie rosną. Tak ten olbrzym spoczywał tu przez wiele lat, aż
przyszedł człowiek i
zbudził go ze snu. Stało się to 24 maja 1980 roku. Urobek –
wyrabianie kamienia wapiennego zagrażało jego miejscu. Więc postanowiono wysłać go
na dalszą wędrówkę. Sprawa nie była prosta, bo aż trzy wsie ; Nakło, Tarnów Opolski i
Kamień Śląski upominały się o ten zabytek przyrody. Zwyciężył Kamień Śląski,
ponieważ głaz leżał w granicach tej wsi i prawdopodobnie jej nazwa wywodzi się od tego
kamienia. W sobotę 24 maja odbyła się operacja przetransportowania tego wielkiego
kamienia do wsi Kamień Śląski. Przyjechały dwa potężne dźwigi i samochód „Biełaz”.
Całą ekipą kierował osobiście dyrektor zakładów wapienniczych w Tarnowie Opolskim
pan N. Lysek. Na miejscu było bardzo dużo ludzi - młodzieży szkolnej, dorosłych ,a
nawet starców. Wszyscy cieszyli się, ze kamień przyszedł do Kamienia .
„Kamień Diabelski ” leży dziś w środku wsi na skwerku, w pobliżu kościoła pod
wezwaniem świętego Jacka. Tu znalazł ostatnie miejsce, z leśnej ciszy dostał się w
miejsce gwarne i ruchliwe. Chyba nam to wybaczy. A my pilnie śledzić będziemy, czy
czasem dalej nie „rośnie”.

Podobne dokumenty