27 czerwca - Parafia św. Klemensa, papieża i męczennika, w Ustroniu

Transkrypt

27 czerwca - Parafia św. Klemensa, papieża i męczennika, w Ustroniu
Nr 26 (525)/1
PO GÓRACH, DOLINACH...
27 czerwca 2004 r.
Parafia p.w. św. Klemensa, papieŜa i męczennika w Ustroniu
Nr 26 (525) 27 czerwca 2004 r.
Adres internetowy Parafii: http://www.ustron.bielsko.opoka.org.pl
XIII NIEDZIELA ZWYKŁA
„....postanowił udać się do Jerozolimy...” (Łk 9, 51). W tej
ostatniej podróŜy Jezus spieszy się jak na ucztę. Zbawienie
człowieka domaga się Jego Krwi i On ją poświęci. Zdecydował się iść najkrótszą drogą, przez niegościnną Samarię, jak
gdyby bardzo Mu się spieszyło umrzeć. Wypełni swoje Ŝyciowe posłannictwo, które zlecił Ojciec, bez względu na to, ile to
będzie Go kosztować. Nie ustanie w tej Ŝyciowej drodze.
śycie wierzących w Chrystusa jest nieustannym naśladowaniem Mistrza z Nazaretu i zjednoczenie się z Nim. Naszym Ŝyciowym powołaniem jest budowanie Królestwa BoŜego. To posłannictwo naleŜy wypełnić, bez pytania o cenę,
jaką trzeba będzie zapłacić. Na drodze ku Bogu nic nie powinno nas zatrzymywać. Przeszkodą dla wielu moŜe być majątek, dobrobyt, zabezpieczenie przyszłości czy jeszcze coś
innego. Pod tym względem Jezus jest równieŜ dla nas przykładem. Tak mało cenił dobra materialne, Ŝe nie chciał ich
posiadać. On nie udawał ubóstwa, lecz je dobrowolnie wybrał. Jego Ŝycie w Nazarecie to cięŜko zapracowany chleb
cieśli a Jego publiczne Ŝycie było zdane na cudze miłosierdzie i gościnność. Ale On nie ubóstwie biedy i pragnie ją usunąć ze świata. Zawsze i całkowicie staje po stronie biednych,
dlatego, iŜ wykorzystują ich chciwi niewolnicy bogactwa. Ubogi jest błogosławionym nie, dlatego, Ŝe nic nie posiada, lecz
dlatego, iŜ jest zdolny przyjąć wszystko; Ŝe jest otwarty na
Boga i Jego słowo; Ŝe nie jest spętany więzami doczesnego
świata. Jezus chciał być dla nas przykładem.
Św. Paweł napisał: „To wszystko, co było dla mnie zyskiem, ze względu na Chrystusa uznałem za stratę... Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa...” (Flp 3, 7-8). Wielu czyni odwrotnie – oddają Chrystusa za śmieci i błoto. OstroŜnie, bo w błocie moŜna łatwo utonąć. Nie bądźmy tak nierozsądni.
Ks. Wiesław
E-mail Redakcji: [email protected]
z drugiej kromki chleba
Radość Matki Chrystusowej przeplatała się z niepokojem i cierpieniem. Musiała przeŜyć tragedię Kalwarii, ale smutek Maryi odmienił się w radość Zmartwychwstania. I nasze smutki odmienią się kiedyś
w radość.
Stefan kard. Wyszyński
10
RAD BY STAĆ SIĘ SZCZĘŚLIWYM
1. Nie nakłuwam sobie nieustannie palca, by kontrolować poziom cukru we krwi.
2. Ładuję moje rezerwy emocjonalne, podziwiając
zachód słońca, pełnię księŜyca, twarz dziecka, jakiś
kwiat...
3. Nigdy nie mówię: "śaby rechoczą", ale mówię:
"śaby śpiewają".
4. Nie pragnę być doskonały: mógłbym stać się znerwicowany.
5. Gdy patrzę na siebie w lustrze, nie obserwuje siebie, ale uśmiecham się do siebie.
6. UŜywam kroplomierza, aby powiedzieć "ja".
7. Pozdrawiam zawsze pierwszy.
8. Gdy podnoszę głos, gdy denerwuję się, wrzeszczę... pytam sobie, czy nie jestem odrobinkę śmieszny.
9. Napełniał sobie umysł słowami-witaminami:
"Zrobię to!", "Jestem mały, ale nie jestem niski", "Nie
jestem piękny, ale za to jestem radosny", "Dopóki
Ŝyję, pragnę płonąć" ...
10. Myślę: przeciwności zawsze istnieją, ale Bóg
równieŜ. Dlatego mam zawsze przewagę nad nimi!
Nr 26 (525)/2
PO GÓRACH, DOLINACH...
niedziela: gdzie pójdę na mszę?
Wydawać by się mogło - prosta sprawa. Niedziela - Dzień
Święty, a taki dzień naleŜy święcić, więc w Dniu Świętym...
Święta Msza. Wkładasz odświętny strój, zmieniasz na odświętne swe myśli i idziesz naboŜnie do kościoła. W małym miasteczku lub na wsi trafiasz do niego bez najmniejszego problemu, bo
przewaŜnie jest jeden. W mieście, gdzie bywają dwa kościoły,
pięć, dziesięć lub duŜo, duŜo więcej świątyń stajesz przed niełatwym wyborem. Ale czy rzeczywiście kościół - zestawione ze
sobą mury - są tym, co powinieneś wybierać? Czy tu w ogóle
chodzi o jakiekolwiek wybory?
Chwilka zastanowienia. Gdzie by tu dziś powędrować...
Hm... Gdzie ja to byłem ostatnio? A tak! - pamiętam, tam tak
pięknie śpiewali, Ŝe serce samo podrywało się do lotu, aŜ miło
było słuchać, przymykając oczy. W takt moŜna było chociaŜ poruszać ustami, bo przecieŜ nie sposób spamiętać słów - tak duŜo było tych pieśni. Dźwięki gitar wydobyte wprawnymi palcami
muzyków wypełniały całkowicie ogromne, zimne mury i wszystko stawało się nagle bardziej ludzkie, przystępne i, wydawać by
się mogło, troszkę bliŜej ziemi. Potem jeszcze nieoczekiwanie
organy poderwały się do lotu i wzniosły nas pod betonowy sufit.
Wirowały w powietrzu, jakby chciały wybić witraŜowe okna, jakby chciały uciec na zewnątrz, uwolnić się. Ogłosić całemu światu, Ŝe moŜna się nimi tak bardzo zachwycić...
Tak, to był całkiem przyzwoity kościół, choć daleko. MoŜe
się tam znowu pojawię?... ChociaŜ - nie! PrzecieŜ obiecałem
znajomym, Ŝe do nich zaglądnę, więc raczej nie znajdę tyle czasu. MoŜe więc pójdę tam, gdzie dwa tygodnie temu? Wprawdzie
śpiewu w ogóle tam nie było i wszystko jakieś takie szybko wymówione, czy raczej wyklepane, ale za to nie było takŜe kazania, dzięki czemu całość skończyła się, nim zdąŜyłem się zorientować. Jakby to skalkulować... zostanie mi sporo wolnego
czasu, w którym moŜna jeszcze załatwić wiele spraw. Do tego
nikt nie będzie przynudzał, nie będę się musiał nad niczym zastanawiać. Nie będę zmuszony się wysilać, by coś zrozumieć.
Zaraz, zaraz - gdzie to było?...
No tak... ale w sumie chciałbym posłuchać czegoś naprawdę mądrego. Pamiętam jedną taką Mszę całkiem niedawno
chyba... chyba w tym małym kościółku koło mojej pracy. Tak...
jakiś miesiąc temu. Gdy ludzie usiedli po wysłuchaniu Ewangelii, a ksiądz wyszedł na ambonę i zaczął mówić, momentalnie
przeszła mi chęć na planowaną małą drzemkę. Mówił i mówił...
nawet nie tak długo (a moŜe tylko mi się wydawało, Ŝe zbyt
szybko skończył) słowami, które trafiały prosto z nadstawionych
uwaŜnie uszu do serca. Wzbudził moją uwagę i zdołał mnie zaciekawić. Nie często zdarza się taki „intelektualny pokarm", więc
moŜe właśnie tam pójdę?... Nie jest to znowu tak bardzo daleko, ale... no tak, zapomniałem - tam teŜ chodzi kolega z pracy,
którego niezbyt lubię, do tego - z wzajemnością. Nie chciałbym
się z nim spotkać, a juŜ na pewno nie w kościele, bo głupio tak
patrzeć na siebie wilkiem tuŜ przed ołtarzem... KaŜdy z nas czeka, który pierwszy wyciągnie rękę, ale tym razem to nie będę
ja... Odpada.
Więc gdzie?... Tutaj, koło mojego domu nie bardzo
mi odpowiada, bo ksiądz ciągle tylko woła o składki i uŜala się, Ŝe mu jest bardzo trudno utrzymać kościół, a do tego
mówi tak płaczliwie, Ŝe nie da się go słuchać, nie mówiąc o skupieniu się. Organista jest trochę podstarzały, co widocznie wpływa na jego słuch, bo kiedy zafałszuje, ciarki przechodzą po ple-
27 czerwca 2004 r.
cach. Nic dziwnego, Ŝe nikt z nim nie śpiewa... A moŜe dlatego,
Ŝe w większości chodzą tam ludzie starsi, młodzi są dlatego, Ŝe
nie zdąŜyli gdzie indziej. Ja teŜ tam trafiam z tego powodu. Zupełnie nie wiem, co wymyślić... Jak to zrobić, by wszystko i
wszystkich pogodzić, Ŝeby w czasie się zmieścić, nikogo nie
obrazić, Ŝeby jeszcze na tym skorzystać, wyciągnąć coś dla siebie, ale zbytnio się nie zmęczyć?...
Co się z nami stało? Czy przypadkiem nie zgubił się w
tym wszystkim najwaŜniejszy i jedyny sens? Człowiek... istota
tak słaba, Ŝe w kaŜdym momencie poszukuje... siebie, a przecieŜ...
Nie wiem, jak i nie wiem, gdzie, nagle, przysypany tysiącem innych spraw, Bóg mi się zapodział... Po co ja właściwie
idę na Mszę Świętą do kościoła? Dla gitar, organów, ciszy, pięknych słów, a moŜe ich braku, dla bardziej lub mniej udanych
księŜy? Organizuję Dzień Święty dla mego Ojca, czy dla ludzi,
których i tak mam po dziurki w nosie na co dzień, a dla Boga
zostawiam ten najbardziej ostatni skrawek tygodnia. Czemu,
idąc do Domu Pana, myślę, kogo dziś tam spotkam, czy przyjdzie jakiś znajomy, czy znowu będę musiał stać i na stojąco
usypiać, gdy kazanie okaŜe się nie takie, jak chcę? Po co to
wszystko, jeśli jedyna Osoba, której powinienem się spodziewać to Bóg. To Jego powinienem poszukiwać w strofach pieśni,
udanych i nieudanych kazaniach, zmęczeniu, rozespaniu, w
czytanych głośno kartach Ewangelii, w człowieku, który stoi
obok, w zgięciu kolan i w ciszy, w Najświętszym Sakramencie...
Wykorzystano art. z eSPe nr 66
Znaki liturgiczne we mszy św.
Znak chleba
Obecnie w naszym Kościele uŜywa się do sprawowania
Eucharystii przaśnego chleba. W mszalnym obrzędzie przygotowania darów błogosławimy, uwielbiamy Boga za dar
chleba, który jest owocem ziemi i pracy ludzkich rąk, prosimy, aby stał się dla nas pokarmem dającym Ŝycie wieczne.
Przed Komunią ma miejsce obrzęd łamania chleba (Hostii),
co symbolizuje śmierć Pana Jezusa, a odrobina Hostii wrzucona do kielicha z Krwią Pana pod postacią wina oznacza
Jego zmartwychwstanie. Łamanie chleba jest równocześnie
zaproszeniem nas na ucztę, w czasie której powinniśmy
przyjąć Pana w Komunii świętej.
Znak wina
We mszy świętej uŜywamy wina gronowego. Podczas
obrzędu przygotowania darów kapłan (rnoŜe to teŜ uczynić
asystujący mu diakon) wlewa wino do kielicha i dodaje do
niego nieco wody. Symbolika ta oznacza złączenie Boskiej
natury Chrystusa z naszą, ludzką. Winne grona, zanim staną
się winem, muszą „cierpieć", gdyŜ są zgniatane w tłoczni, w
rezultacie czego otrzymuje się wino. Symbolizuje to nasze
Ŝycie. Jesteśmy bowiem często „zgniatani" przez problemy
naszego Ŝycia jak winne grona w tłoczni. Ma ono jednak
wartość wieczną, zbawczą, jeŜeli jesteśmy w stanie ofiarować je podczas Eucharystii Panu, dołączyć do Jego ofiary
uobecniającej się na ołtarzu za nasze i innych zbawienie.
Przed Komunią ma miejsce obrzęd połączenia odrobiny konsekrowanej Hostii z Krwią Pana. Oznacza to zmartwychwstanie naszego Zbawiciela.
oprac. kl. Mariusz KoŜuchowski SchP
Nr 26 (525)/3
27 czerwca 2004 r.
PO GÓRACH, DOLINACH...
WSPÓMINKI
CIOTKI
JEWKI
U STARZICZKÓW
Okropecznie byłach rada jak kaŜdego roku jechali
my do Starzików na feryje. Byłach wtedy dzieckym, ale
dobrze wszycko pamiyntóm.
Dom stoł kole lasu na kopcu. Był murowany a Starzik sie dycki chwolił, Ŝe ón go stawioł. Je prowda! Starzik
mioł rączki nie od parady, ale i tak Starka regirowała i
wszyscy musieli Jóm posłóchać.
Chałupa nie była wielko. Postrzodkym leciała siyń i
dzieliła dóm na dwie połówki. W siyni królowoł piekarszczok kaj roz na tydziyń piykły sie chleby abo kołocze na
świynta. Po jednej strónie siyni była izba i kuchyń kaj
miyszkała ciotka z rodzinóm a mieli sztworo dziecek. Po
drugi strónie dwiyrze kludziły do małej izbeczki kaj miała
Starka ze Starzikym wymiynek. Na kóńcu siyni był chlyw.
Tam stoły dwie krowy, kiere sie dały podojić jyny Starce.
W rogach pod powałóm miały ulepióne gniozda jaskółki.
Jak sie miało ku wiośnie Starka kozała Starzikowi wybiylić wopnym chlyw coby przileciały do czystego. Starzik
teŜ dboł o zgrzebelca coby pastyrz oporzóndził Łaciatóm i
Sadele. Jak pamiyntóm, dycki tam było moc gowiydzi, Ŝe
nie szło sie dorachować. Starka dbała aby na czas było
wszycko odbyte. Mówiła: o bydełko trzeja dbać.
W budzie pod krziwóm gruszkóm miyszkoł pies. Rolfik - mioł na miano. Spurny był strasznie, Ŝodno kura nie
śmiała stanóć kole jego budy. A co nie dej BoŜe, kwuczka. Kury sie go boły i omijały to miejsce z daleka. Roz sie
jednak przitrefiło, Ŝe sie urwoł z lańcucha i przegónił kury
na sztyry wiatry. Starała sie Starka, bo nejszumniejszej
kury chybiło na grzyndzie. Isto jóm pies rozszarpoł, tak se
myślała, ale dziwne ji było, Ŝe nigdzi nima po ni Ŝodnego
śladu. Po jakimsi czasie dziwajóm sie a tu łod lasu kroczy
roztopyrczóno Jarzymbato i kludzi za sobóm całóm familije. Kurczóntek było trzynoście i pieknie cupkały kole mamy. A było isto tak. Kura zrobiła se w lesie gniozdo i tam
wysiedziała, bo chciała mieć świynty spokój.
Na kaŜdym gospodarstwie musiały być kiesi gynsi.
JuŜ choćby aji skrys piyrzo. KaŜdej cerze jak sie wydowała trzeja było usypać pierziny i zogłowki.
Z tymi gynsiami teŜ była doŜyra. Dziecka na wiosne
musiały zbiyrać pokrziwy i mojiczki. Krajać na drobno i to
sie sypało do jodła, coby gónsiynta hónym rosły. Jak były
wiynksze łokropnie sie plyntały pod nogami. Jak Starka
wieszała prodło, ciyngym chodziły za nióm i dziubały Jóm
po sagi piyncie. Starka na nogach miała cukle, a spodnice nosiła aŜ do ziymi.
Kole chałupy była fórt robota. Tam Ŝodyn po próŜnu
nie siedział ani we fusbal nie groł, a bez zygarka wiedzioł
kiedy i jako sie mni patrzi robota. Kocur Filuś cały dziyń
drzymoł na piecu, a jak Starzik wieczór nakryncoł budzik,
bo trzeja było iść spać, kocur jednym susym wypolił ku
drziyrzóm i juŜ był na polu.
Roz w roku sie teŜ świyŜóm słómóm filowało struŜoki. Przedtym jednak Starka ich prała, łotała i prziszywała
sznórki kaj brakowało do wiónzanio. Ni mocie pojyncia
jak sie dobrze na nich spało. Jak wszycko tak pieknie
wóniało polym.
Starzik nigdy nie zaglóndoł do kieliszka, ale jak obchodził miano, Starka zezwoliła, aby se na zdrowie wypił
z kamratami kierysi kieliszek. Czasym sie przitrefiło Ŝe o
jednóm sztamperle rozolki wypił za moc, tóŜ był zaroz
wiesioły a Jego wspóminki zaczynały sie od miasta Udine
kaj Mu prziszło być w czasie I wojny światowej. Tam teŜ
spotkoł sie ze swoim synym kiery za nim narukowoł do
wojska a nigdy juŜ nie wrócił do dómu. Przi tych bolawych
wspóminkach łzy jak perły strzybnóm struŜkóm leciały Mu
po licach. Potym, jakby sie opamiyntoł. Stanół na baczność, wyproscił sie jak stróna i zaczynoł sie egzecyrung.
Nóm dzieckóm nejwiyncyj sie podobało jak Starzik zawołoł „Avanti”. Starka sie wtedy śmioła, poklepała Starzika
po ramiyniu i powiedziała: Nale Stary, nie drzistej, dyć
wojna sie juŜ downo skóńczyła, i posłała Mu łóŜko coby
po tym egzecyrunku se spocznół.
Dzisio ni ma juŜ Starzika ani Stareczki. Odpoczywajóm se spotym na wiejskim kierchowie. Staro chałupa
jeszcze stoji, tela Ŝe jom na wszycki stróny rozbudowali,
ale z okna starczynej izby do dzisio rozciągo sie tyn som
widoczek, rozległy jak kiejsi, na pola i lasy.
Ustrónioczka
Zbędne słowa
Jesteś
choć ciągle trudno w to uwierzyć
odczytuję ciebie gwiazdami
wprost z nieba
i jakby nagle aniołami
zatańczyła przestrzeń
co ciszą była
szarością niebytem...
Jesteś
więc słowa
są więcej niŜ zbędne
to co chcę ci powiedzieć
przeczytasz w mych oczach
ElŜbieta Chowaniec
ANEGDOTA
Kto to są nieprzyjaciele? Są to zwykle dawni nasi jak
najlepsi przyjaciele.
Przyjaciele są jak kwiaty, które kochaj, lecz nie zrywaj. Podziwiaj ich kształt bogaty, lecz, broń BoŜe, nie
uŜywaj.
Bartles Artur
Uśmiechnij się
Pewien człowiek spowiadał się następująco:
- DuŜo przeklinałem, ale duŜo się modliłem - to się
wyrównuje. DuŜo piłem, ale duŜo pościłem - teŜ się wyrównuje. DuŜo kradłem, ale wiele rozdałem ludziom znowu się wyrównuje.
W tym momencie spowiednik stracił cierpliwość
i krzyknął:
- Pan Bóg cię stworzył, a diabeł zabierze do piekła to teŜ się wyrównuje!
Nr 26 (525)/4
27 czerwca 2004 r.
PO GÓRACH, DOLINACH...
Strój w Domu BoŜym
Wakacje - słowo, które tak miło brzmi w naszych
uszach a i w sercu robi się ciepło.
Po rocznej nauce, pracy, nadszedł wreszcie czas
upragnionego urlopu, wolnych dni, jakŜe często kojarzących się ze swobodą, wolnością. I to nie tylko wolnością
od szefów, nauczycieli, ale z wolnością kojarzącą się takŜe często z luzem. Luzem, który ma coś udowodnić. Tylko co i komu? - nikt nie wie. MoŜe to chęć zwrócenia na
siebie uwagi za wszelką cenę? Zgoda. Ktoś ma wewnętrzną potrzebę, aby o nim mówiono. Jego problem.
Ale jeŜeli sprawa dotyczy Boga, to równieŜ problem kaŜdego katolika.
Jaką korzyść moŜe przynieść nam skąpy strój, który
ubieramy na spotkanie z Bogiem? Co takiego chcemy Mu
pokazać? Co chcemy udowodnić wiernym, którzy przyszli
się modlić? WszakŜe nasz ubiór niejednokrotnie prowokuje ich do „rzucenia okiem” w naszą stronę. Dom BoŜy
jest Domem Modlitwy. Tam oddajemy Bogu cześć i szacunek. I sprawa najwaŜniejsza - nikt na siłę do tego Domu nas nie ciągnie. Idziemy tam z własnej, nieprzymuszonej woli.
Kiedy idziemy do kogoś z Ŝyczeniami, spędzamy
przed lustrem wiele czasu, aby nasz strój był odpowiedni.
I tak powinno być. Kiedy idziemy do pracy, ubieramy się
równieŜ odpowiednio. Co pomyślałby sobie szef, gdybyśmy przyszli w jakimś skąpym stroju? Dlaczego więc idąc
do Boga, ubieramy się czasami tak, jak na plaŜę? Nie ma
poŜytku z tego ani Bóg, ani sam zainteresowany, bo jak
tu klęknąć, kiedy spódnica osłania z ledwością to, co
osłaniać powinna. Jak oddać pokłon, kiedy za duŜo widać
w momencie jakiegokolwiek ruchu? I usprawiedliwiamy
się: Panie, nie klęknę, bo mam krótką spódnicę. Tylko
zostaje jeszcze pytanie: Komu to potrzebne?
We Włoszech (i nie tylko) do Ŝadnego kościoła nie
moŜna wejść bez odpowiedniego stroju. Wymagają tego
nie tylko słuŜba kościelna, naklejki na drzwiach, ale własna kultura i szacunek dla miejsca, które było, jest i będzie zawsze świątynią Boga. I to nie tylko wtedy, gdy odprawiana jest tam msza święta, ale takŜe wtedy, gdy
zwiedzamy kościół. Bóg jest wszędzie: jest w lesie, na
plaŜy, w kaŜdym zakątku świata, ale przede wszystkim, w
sposób cudowny, jest w kościele. To miejsce jest szczególnie Jemu poświecone. Tam Bóg dla nas jest przez całą dobę. Czeka na nas w kaŜdej minucie, w kaŜdej sekundzie. Ukryty w Najświętszym Sakramencie chce i pragnie
tylko modlitwy, skupienia, kultury osobistej i estetyki.
KaŜdy człowiek ma prawo zwrócić drugiemu uwagę.
JakŜe się wtedy buntujemy, gdy ta uwaga dotyczy właśnie mnie. Jeszcze się obruszamy, obraŜamy.
Kościół jest Domem BoŜym.
Kościół katolicki jako wspólnota składa się jednak
równieŜ z laikatu. I właśnie ten modlący się człowiek jest
częścią Kościoła i dlatego czuje się odpowiedzialny za to,
kto i w jakim stroju wchodzi do świątyni. Tutaj nie chodzi
o złośliwość, tutaj chodzi o kulturę i szacunek względem
Boga i bliźniego. Dla katolika jest On najwyŜszą wartością i będzie stawał w obronie tejŜe wartości, w obronie
szacunku naleŜnego Bogu, w obronie świętości wiary. Na
nic więc nasze dąsy.
Tak, sam ubiór mówi wiele o człowieku, który go nosi. Mówi o szacunku (lub o jego braku) do osoby, do której przyszliśmy. Jeden rzut oka i wszystko wiadomo. Do
kościoła idzie się po to, aby modlitwą oddać cześć Panu.
Zróbmy więc wszystko, Ŝeby nasza modlitwa była Mu mila, a nie obraŜała Go. Modlimy się ustami, gestami ale teŜ
swoim ubiorem.
Właśnie - ubiór. Zastanów się po co idziesz do kościoła. PrzecieŜ tam nie ma rewii mody. Zastanów się.
Prosimy.
Wykorzystano art. ze str. internetowej
ks. Radosława Pawłowskiego
Emil Zegadłowicz
O Matce Boskiej i ludzkiej
O Matko Boska
nieustającej pomocy - ! Przygniata ducha troska
we dnie i w nocy.
Koronowana
przez męczeństwo ogłaszasz najwierniejsza
słuŜko Pana
swe ponad wszechświat
wzniesione macierzyństwo.
Myśl Twoja zagubiona
w Syna ofiarnej męce Samotności
serce Twe kona
orędowniczko niepłocha - ! w Jego śmiertelnej udręce. Zbolały łaknący miłości
matkę swą w Tobie wielbi
i kocha.
Naszej kochanej Pani Wychowawczyni
Rok szkolny w „jedynce”
Dobiega juŜ końca
Czeka nas słoneczko
I kwiecista łąka
A my wszyscy w klasie
Z kwiatkiem polnym w dłoni
Chcemy naszej Pani
Nisko się pokłonić
Za wielką cierpliwość
Za serca oddanie
Chcemy złoŜyć Pani
Swe podziękowanie
Zaś wiedza zdobyta
Tu, w trzeciej A klasie
Przyda się zapewne
W Ŝyciu - w kaŜdym czasie
Wdzięczni uczniowie kl. III A z „jedynki”
Nr 26 (525)/5
27 czerwca 2004 r.
PO GÓRACH, DOLINACH...
To śmieszne...
To śmieszne, jak prostym jest dla ludzi wyrzucić Boga,
a potem dziwić się, dlaczego świat zmierza do piekła.
To śmieszne, jak bardzo wierzymy w to, co napisane jest
w gazetach, a poddajemy w wątpliwość to, co mówi Biblia.
To śmieszne, jak bardzo kaŜdy chce iść do nieba, pod warunkiem, Ŝe nie będzie musiał wierzyć, myśleć, mówić, ani teŜ
czynić czegokolwiek, o czym mówi Biblia.
To śmieszne, jak ktoś moŜe powiedzieć "Wierzę w Boga"
i nadal iść za szatanem, który, tak a' propos równieŜ "wierzy"
w Boga.
To śmieszne, jak łatwo osądzamy, ale nie chcemy być osądzeni.
To śmieszne, jak wiadomości sprośne, bezwstydne, pikantne i wulgarne swobodnie przenoszą się w cyber-przestrzeni lecz
publiczna dyskusja o Bogu w szkole i w miejscu pracy jest tłumiona.
To śmieszne, jak ktoś moŜe być zapalony dla Chrystusa
w niedziele, a przez resztę tygodnia jest niewidzialnym chrześcijaninem.
Śmiejesz się?
To śmieszne, Ŝe kiedy przeczytasz to nie podzielisz się z
innymi osobami, poniewaŜ nie jesteś pewny, w co wierzą lub co
pomyślą wtedy o tobie.
To śmieszne, jak bardzo mogę być przejęty tym co inni ludzie pomyślą o mnie, zamiast tym, co Bóg pomyśli o mnie.
Czy myślisz? PrzekaŜ to dalej, jeśli uwaŜasz, Ŝe warto. Jeśli nie, to wyrzuć... Nikt się o tym nie dowie. Lecz jeśli to wyrzucisz, nie stój z boku i nie narzekaj nad fatalnym stanem tego
świata!
Ściągnięte z Internetu
Ciekawostki z Ŝycia świętych
Św. Bernard zachowywał taką skromność wzroku,
Ŝe przy końcu nowicjatu nie wiedział jeszcze jakiego rodzaju jest połowa jego celi: czy wykładana deskami, czy
z surowego drzewa. Podobnie nie zauwaŜył, Ŝe kościół
miał więcej niŜ jedno okno. Raz jechał niemal przez cały
dzień nad brzegiem jeziora, a towarzysze później o jeziorze tym rozmawiali. Wówczas zapytał ich ze zdziwieniem, gdzie to jezioro widzieli.
Św. Filip Nereusz - chciał bardzo upokarzać siebie. Lecz dobry cel nie zawsze wystarcza, by pewne postępowanie uznać za godne pochwały i naśladowania. I
tak, aby podkopać dobre o sobie mniemanie innych o
swej świętości: - wymawiał płoche słowa przed ludźmi
wysoko postawionymi, - kiedyś tęgo wina z flaszki braciszka kapucyńskiego pociągnął, - przechadzał się po
placu publicznym w kosztownym futrze i jak pyszałek
oglądał się na wszystkie strony, - kiedyś kazał sobie
ogolić brodę tylko z jednej strony i wybiegł na ulicę, bywało, Ŝe robił bukiety z ostów i je wąchał, tylko po to,
by stać się powodem drwinek, - raz w czasie świąt
wchodząc do kościoła nałoŜył na sutannę kaftan poszewką do góry wywróconą, a biret naciągnął sobie
mocno na uszy.
Z Ŝycia parafii
• Tydzień temu, tj. 20 czerwca składaliśmy datki
pienięŜne na budowę Domu Parafialnego. Tych,
którzy nie wchodzą do kościoła od strony dziedzińca informujemy, Ŝe budowa postępuje - mury
„wyszły” juŜ na powierzchnię. Natomiast tym, którzy
chcieliby wspomóc to dzieło ofiarami indywidualnymi
p odaj em y
nr
k on ta
pa ra fialn ego :
Bank Śląski S.A. O/Ustroń 14 1050 1096 1000
0001 0395 1596
• Po wieczornej mszy św. w poniedziałek 21 czerwca rozpoczęło się trzecie juŜ czuwanie modlitewne w ramach
„RóŜańcowego Jerycha”, trwające do godz. 18.00 we wtorek.
• W czasie piątkowych mszy św. nasze dzieci, młodzieŜ
i nauczyciele dziękowali Opatrzności BoŜej za zakończony rok
szkolny i katechetyczny.
Parafialne Koło Przyjaciół
Radia Maryja
zaprasza na 12 spotkanie
Rodziny Radia Maryja
u stóp Jasnogórskiej Pani
w dniu 11 lipca.
Wyjazd z parkingu przy kościele o godz. 6.00. Zapisywać moŜna się w zakrystii. Koszt pielgrzymki 30 zł.
Apostolstwo Dobrej Śmierci
zaprasza wszystkich członków
na godzinę róŜańcową
- we wtorek (29. 06) o godz. 17.00
Intencje Apostolstwa Modlitwy
-
lipiec
Intencja ogólna: Aby ludziom, którzy w tym okresie mogą korzystać z wakacji, odpoczynek pomógł odnaleźć wewnętrzny ład w Bogu i otworzyć się z miłością na bliźnich.
Intencja misyjna: Aby w młodych Kościołach uwaŜniej
słuchano głosu wiernych świeckich i doceniano ich udział
w dziele ewangelizacji.
JUBILACI TYGODNIA
Władysław Błahut
Tadeusz Cieślawski
Bogumiła Ferfecka
Władysława Mańka
Stanisław Hanas
Wanda Kaniewska
Alina Wojnar
Zofia Szcześniewska
Zacnym Jubilatom Ŝyczymy ogromu łask BoŜych,
zdrowia i opieki Matki BoŜej na kaŜdy dzień Ŝycia a
takŜe samych radosnych chwil.
Nr 26 (525)/6
PO GÓRACH, DOLINACH...
ks. JAN ZIEJA
WDZIĘCZNOŚĆ PAMIĘCIĄ SERCA
W minionym tygodniu w naszej szkole, tak zresztą jak
we wszystkich szkołach w Polsce, zabrzmiał ostatni dzwonek...
W czasie Eucharystii dziękowaliśmy Panu Bogu za
rok szkolny i katechetyczny 2003/2004, który będąc cząstką wieczności, do której zmierzamy, pozwolił nam cieszyć
się darami BoŜej Opatrzności często podawanymi rękami
ludzi, którzy odpowiadając na BoŜe wezwania, potrafią być
wraŜliwi na potrzeby bliźnich.
Serdecznie dziękujemy wszystkim wiernym Parafii
św. Klemensa, którzy przez cały rok składali ofiary na obiady dla naszych dzieci.
Szczególnie dziękujemy Księdzu Proboszczowi Antoniemu Sapocie oraz KsięŜom Wikarym za ich zaangaŜowanie w tę sprawę, za opłacanie codziennych posiłków dla
16 uczniów naszej szkoły.
Słowa wdzięczności kierujemy równieŜ do Księdza
Proboszcza Tadeusza Serwotki i jego Parafian z Zawodzia
za szkolne drugie śniadania dla naszych pociech. Dzięki
tej, bardzo konkretnej, pomocy materialnej wiele dzieci
w szarej codzienności mogło kontynuować udział w swoich
zajęciach nie czując głodu. Wśród ofiarodawców jest wielu
bezimiennych, umiejących dzielić się dobrem z innymi.
Dziękujemy za kaŜdy złoŜony dar, za wyświadczone
dobro kaŜdemu, komu na sercu leŜy troska o nasze dzieci.
Nie chcemy jednak zapomnieć i o tych, którzy modlitwą
i cichą ofiarnością wspierają nas - pedagogów i nasze
dzieci. Starszym, chorym, osamotnionym za kaŜdą modlitwę, za kaŜde westchnienie w naszej intencji - dziękujemy.
Cieszymy się wieloma dobrymi owocami naszej pracy
i nimi teŜ chcemy dzielić się z wszystkimi.
Bardzo budującą jest współpraca naszych katechetek: P. Kariny Wowry i Siostry Anety,
Wspólnie przygotowały uczniów naszej szkoły do Międzynarodowego Ekumenicznego Konkursu Wiedzy Biblijnej, czego efektem jest aŜ czterech Laureatów. Słowo
BoŜe poznawane i zgłębiane przez nasze dzieci jest nadzieją na ich przyszłe dobre i piękne Ŝycie.
śyczymy wszystkim BoŜego błogosławieństwa, pokoju, rodzinnych spotkań i radości w czasie wakacji. Niech
zasłuŜony odpoczynek sprzyja odnowieniu naszego myślenia o drugim człowieku, szczególnie tym najbardziej potrzebującym, i niech prowadzi nas do bezinteresownej
miłości.
W imieniu całej społeczności szkolnej Szkoły Podstawowej
nr 1 w Ustroniu
Bogumiła CzyŜ Tomiczek - Dyrektor Szkoły.
27 czerwca 2004 r.
OJCZE NASZ...
BoŜe, Stwórco światów nieprzeliczonych,
OJCZE NASZ wszelkiego stworzenia Panie,
KTÓRYŚ JEST W NIEBIE i na ziemi, i na kaŜdym miejscu,
we mnie teraz... który wypełniasz wszystko, a Ciebie nic ogarnąć nie moŜe !
ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ TWOJE, bo Tyś tylko jeden prawdziwie
jest, a wszystko przemija; tylko Tyś jest Ŝyciem i mocą, tylko
Tyś jest dobry, tylko Tyś jest święty, a wszelkie istnienie i Ŝycie,
moc i dobro, świętość i piękno jest tylko śladem Twojej obecności i Twojego działania.
PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE, Królestwo prawdy,
sprawiedliwości i miłości w kaŜdym człowieku, w kaŜdej rodzinie
i ludzkości całej, w kaŜdej gromadzie, w narodzie naszym i ludzkości całej, teraz i w wieczności... bo w naszych królestwach,
naszą tylko wolą rządzonych, jest nam za ciasno, duszno i
krwawo..
BĄDŹ WOLA TWOJA, najświętsza i najsprawiedliwsza,
JAKO W NIEBIE, między aniołami i zbawionymi,
TAK I NA ZIEMI całej i w Ojczyźnie naszej, we wszystkich
sprawach naszych: w domu, w warsztacie, w fabryce, na roli; w
nas wszystkich, w Ŝyciu i śmierci, aby juŜ nie było wśród nas
głodnych, nie odzianych i bezdomnych, opuszczonych i krzywdzonych, w ciemności i grzechu Ŝyjących.
CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO dla dusz i ciał
DAJ NAM wszystkim, boś wszystkich Ojcem, a my sobie –
bracia i siostry, mimo przedziałów gór, rzek i oceanów, mimo
róŜnic ras, wiar i języków. Więc chleba z Ojcowskich Twoich rąk
daj nam wszystkim
DZISIAJ, bo tylko dziś Ŝyjemy, a jutra – któŜ doczekać pewien?
I ODPUŚĆ NAM przez ofiarę KrzyŜową Syna Twego
NASZE WINY tak wielkie i liczne... a zwłaszcza to, Ŝeśmy
o Tobie zapominali, gdyśmy byli w szczęściu... a w sobie i bliźnich naszych obrazu Twegośmy nie dostrzegali, nie uczcili
i sponiewieraliśmy go... Odpuść nam wszystkim,
JAKO I MY ODPUSZCZAMY szczerze i wszystko...
NASZYM WINOWAJCOM wszystkim...
I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE jakiekolwiek,
a zwłaszcza broń nas od pokusy czynienia źle po to, Ŝeby stąd
jakoby miało przyjść jakieś dobro,
ALE NAS ZBAW ODE ZŁEGO wszelakiego: jawnego
i ukrytego, teraz i w godzinę śmierci naszej. Amen.
Przysłowia łacińskie
Ádeo familiáriter est homínibus ómnia sibi ignóscere, nihil áliis remíttere. - Jest rzeczą ludzką po przyjacielsku wszystko sobie wzajemnie wybaczać, nie pozostawiając nic innym [w tej sprawie]. (Velleius Paterculus
„Po górach dolinach...”
Redaguje kolegium: Barbara Langhammer (red. naczelny), ks. Wiesław Firlej (red. odpowiedzialny),
s. Aneta Folkert, Barbara Górniok, Roman Langhammer (skład komputerowy).
Redakcja zastrzega sobie prawo skracania nadesłanych materiałów i zmiany tytułów.
Wydawca: Parafia p.w. św. Klemensa, papieŜa i męczennika w Ustroniu.
Koszt wydania: 1 zł.; ofiara dobrowolna.
Adres Redakcji: 43-450 Ustroń, ul. M. Konopnickiej 1, tel. 854 30 23, fax. 854 23 23.

Podobne dokumenty