Wielka cisza - Jakub Ciećkiewicz

Transkrypt

Wielka cisza - Jakub Ciećkiewicz
C13
15.04.2011
Historie z paragrafem
Cień gwałciciela
Ewa Kopcik
W
czasie
przesłuchania policjant kilka razy
powtarzał
te same pytania: jak była ubrana, czy jej strój nie nasuwał
myśli o seksie? Czy piła alkohol, czy współżyła wcześniej
z mężczyzną? I przede wszystkim, dlaczego się nie broniła?
Potem sama zaczęła zadawać sobie te same pytania.
Wspomnienia powracały każdego wieczoru przed zaśnięciem. Doszła do siebie dopiero
po wielomiesięcznej terapii.
Tamtego dnia Kaśka dotarła po lekcjach na przystanek
PKS–u około godz. 17. Piotr H.
przysiadł się do niej w autobusie. Zaczął zagadywać, szeptać
coś do ucha. – Odczep się!
– próbowała zniechęcić intruza. Miała nadzieję, że ktoś
z pasażerów przyjdzie jej z po-
AFRYKAŃSKI DLA
POCZĄTKUJĄCYCH
Jakub
Ciećkiewicz
Ludzie
i Bogowie
„...nie zdarzyło się jeszcze,
aby w wielkiej sali Pałacu Festiwalowego w Cannes zapadła
tak nabożna cisza i odczuwano
tak mistyczny powiew. Być
może w ten majowy wieczór
wśród pań w długich sukniach
i panów w smokingach zdarzyło
się nawet parę nawróceń.
W ciągu dwóch godzin ośmiu
mnichów trapistów, żyjących
w harmonii ze swoimi muzułmańskimi braćmi (...) wstrząsnęło nawet najbardziej zblazowanymi krytykami i międzynarodową śmietanką towarzyską, w której gronie nikt nie
składał ślubów ubóstwa. Ten
cud dokonał się za sprawą filmu nakręconego z iskrą bożą
przez Xaviera Beauvois (...).
„Ludzie Boga” to obraz przepojony niespiesznym pięknem,
cysterską dyscypliną i kontemplacyjną łagodnością.
„La Nouvel Observateur”
Kamera prześlizguje się powoli
po zielonych pagórkach, wędruje
przez żółte uliczki algierskiego
miasteczka Tibhirine – pokazuje
nieotynkowane domy, wąskie
przejścia, zaniedbane podwórka.
Potem zmierza ku wzniesieniu,
gdzie posadowiono skromny
klasztor trapistów Notre–Dame
de l’Atlas.
mocą. Ale ludzie patrzyli i nie
reagowali. Tymczasem autobus mijał jej wieś. Zaczęła się
przepychać do wyjścia.
Oprócz niej na przystanku wysiadł jedynie H. Od domu
dzieliło ją jakieś 500 metrów,
od najbliższych budynków
– ok. 150 metrów. Ruszyła
szybko w kierunku zapalonych świateł. W pewnym momencie poczuła mocne szarpnięcie z tyłu. Odwróciła się
i zobaczyła w ręku napastnika
nóż. Rozpaczliwie krzyknęła:
Ratunku! Ale zatkał jej usta
i wysyczał: – Zabiję, jak nie
będziesz posłuszna... Potem
zaciągnął ją w rosnące w pobliżu krzaki i zgwałcił. Nie
broniła się już. Była sparaliżowana ze strachu. Kiedy skończył, zapytał: – Co ja mam
z tobą zrobić? Zaczęła go błagać, żeby nie robił jej krzywdy.
Zapewniała, że nic nikomu nie
powie. Że nic się przecież nie
stało... Po chwili namysłu wyciągnął z kieszeni sznurek,
którym przywiązał ją do drzewa. Potem zniknął w ciemno-
ści. Po kilkunastu minutach
Katarzynie udało się oswobodzić. Tego samego wieczoru
razem z matką zjawiła się na
policji. Nastąpił drugi etap
koszmaru.
Najpierw badania ginekologiczne, potem kilkugodzinne przesłuchanie i spisywanie
protokołu. Drobiazgowe pytania, dotyczące sceny gwałtu.
I przede wszystkim: dlaczego
się nie broniła? Kilka razy opisywała, jak gwałciciel zastraszył ją nożem. Tłumaczyła, że
przecież nie miała szans na siłowanie się z dobrze zbudowanym przeciwnikiem, że była
sparaliżowana strachem,
przerażona myślą, że zaraz ją
zabije.
Gwałciciel został ujęty kilka dni później. W pobliskim
miasteczku znów usiłował
zgwałcić kobietę, wciągając ją
w zarośla. Napadniętej udało
się jednak uciec. 22–letniego
H. zatrzymali przypadkowi
świadkowie. Katarzyna bez
wahania go rozpoznała. Na
szczęście okazanie odbyło się
Jest wczesny, zimowy poranek.
Mieszkaniec osady kołacze do
drzwi opactwa, żeby zaprosić braci
na uroczystość obrzezania dziecka,
które dokona się zgodnie z muzułmańską tradycją – z udziałem
imamów, sąsiadów i krewnych...
Widać, że zakonnicy są traktowani
przez miejscowych z prawdziwą
przyjaźnią.
Akcja filmu rozkręca się powoli.
Mnisi prowadzą zwykłe, codzienne
życie, pokazane z prostotą i wielką
znajomością rzeczy – wypełnione
pracą w polu, obowiązkami, modlitwą, liturgią. Sędziwy brat Luc
przyjmuje dziesiątki chorych
w przyklasztornej przychodni, ojciec Christian sprzedaje miód na
targu, inny zakonnik pisze Arabom
urzędowe pisma i odprowadza
ich do fotografa. Katolicy z eremu
studiują Koran, muzułmanie z szacunkiem odnoszą się do ludzi
Ewangelii...
26 marca 1996 r. uzbrojona
bojówka porywa siedmiu mnichów z Tibhirine: przeora Christiana de Chergé; ojców Christophe’a Lebertona, Célestina Ringearda, Bruno Lemarchanda; braci Luca Dochiera, Paula Favre–Miville oraz Michela Fleury. Dwa
miesiące później ich głowy zostają
znalezione na drodze do Médéi...
skowych i monopartię – „przewodnią siłę narodu” – odejście lidera oznaczało nieuchronny kryzys władzy. Aby zapobiec walkom
klanów, szefem państwa mianowano najstarszego wiekiem oficera, szerzej nieznanego – płk.
Chaldi Bendjedida.
W Algierii – po epoce socjalistycznej industrializacji – rozpoczynał się właśnie kryzys gospodarczy. Na światowych rynkach
spadły ceny ropy i gazu – jedynych
narodowych surowców. Z braku
zachodnich komponentów wkrótce upadł przemysł ciężki: metalurgiczny, cementowy, maszynowy... Fabryki molochy przekształciły się w gigantyczne cmentarzyska. Miasta wypełnił tłum bezrobotnych.
Nie udała się, przeprowadzana
w aurze rewolucji agrarnej, reforma rolna. W latach osiemdziesiątych importowano 40 proc.
zbóż, 50 proc. produktów mlecznych, 70 proc. tłuszczów, 95 proc,
cukru... Stale rósł dług publiczny.
W sklepach brakowało towarów.
Często wyłączano prąd i wodę.
A kiedy ludzie wyszli na ulice, pobito ich i wtrącono do więzień.
Społeczeństwo odpowiedziało oporem. Wkrótce na ulicach
zaroiło się od białych dżellab
i czarnych hidżabów. W miastach powstawały prywatne meczety, prowadzące „koła refleksji
i mobilizacji”. Niepostrzeżenie,
niezauważalnie dla służb bezpieczeństwa, powstawał ruch
polityczny – dyskretnie wspierany przez Arabię Saudyjską
i egipskie Bractwo Muzułmanów – głoszący tylko jedno hasło: „Islam rewolucją totalną”.
Dla opozycjonistów szariat oznaczał powrót do ładu i podstawowych zasad moralności.
4 X 1988 – w proteście przeciwko kolejnym podwyżkom cen
– tłumy manifestantów zawładnęły Algierem, a następnie kolejnymi miastami Północy. Uboga, bezrobotna młodzież dewas-
***
Kto zabił trapistów zAtlasu? Zabiła
ich wojna. Algierska wojna domowa (1992 – 1998?). A wojna zawsze wybucha z wielu przyczyn:
z powodu wojskowej dyktatury,
spadku cen ropy na światowych
rynkach, kryzysu gospodarczego,
konfliktu w zatoce, szalejącej korupcji, rozwoju integryzmu,
w skutek wprowadzenia demokracji(!) oraz wojskowego zamachu
stanu... Żeby to wszystko zrozumieć
musimy się cofnąć w czasie.
27 XII 1978 zmarł nagle
53–letni charyzmatyczny prezydent Algierii Houari Boumediene.
W kraju rządzonym przez woj-
przez lustro weneckie. Dopiero podczas procesu musiała
stanąć z nim twarzą w twarz.
Pierwsza rozprawa odbyła
się prawie po roku. W tym
czasie przeżywała dalszy ciąg
koszmaru. Gdy minął szok,
przyszło załamanie nerwowe.
Prawie przez dwa miesiące
nie wychodziła z domu. Przestała chodzić do szkoły. Pojawiło się irracjonalne poczucie
winy. Straciła zaufanie do siebie. Zaczęła odczuwać strach
przed mężczyznami. Nie potrafiła rozmawiać z koleżankami, nie pozwoliła się dotknąć żadnemu szkolnemu
koledze.
W czasie procesu adwokat
oskarżonego usiłował dowieść, że w ogóle nie było
przestępstwa. Sugerował, że
skoro Kaśka nie siłowała się
z jego klientem i sama go zapewniała, że nie pójdzie na
policję, „bo nic się nie stało”,
to znaczy, że była zachwycona
tym, co się stało. Na korytarzu sądowym jeden z kolegów
gwałciciela zaczepił ją i za-
proponował „powtórkę”. Za
plecami usłyszała głosy, że
„taki wspaniały chłopak siedzi w więzieniu przez taką
szmatę...”.
Sąd skazał 22–letniego
gwałciciela na trzy lata więzienia. Jako okoliczność łagodzącą uznał stwierdzoną przez
biegłych lekarzy „nie utrwaloną jeszcze, ale istniejącą już
dewiację popędu płciowego”,
jego młody wiek i dotychczasową niekaralność. Od kilku
lat jest już na wolności.
Rocznie policja notuje ok.
1800 zgwałceń. Z szacunków
specjalistów wynika jednak,
że ujawniane jest zaledwie co
czwarte przestępstwo. Gwałt
(dokonany lub usiłowany) jest
przestępstwem ściganym na
wniosek pokrzywdzonej.
Oznacza to, że co prawda, dochodzenie prowadzi policja
pod nadzorem prokuratora,
ale nie może tego zrobić
z własnej inicjatywy – konieczny jest wniosek pokrzywdzonej. Zdaniem policjantów w wielu przypadkach
przepis ten uchronił sprawców od odpowiedzialności
karnej. Nic nie daje np. zatrzymanie gwałciciela na gorącym uczynku, jeśli ofiara
odmawia złożenia wniosku
o jego ściganie. A ofiara często milczy ze strachu, wstydu
albo z poczucia irracjonalnej
winy za to, co się stało. Czasami już w trakcie postępowania wycofuje wniosek.
Jeszcze kilka lat temu
gwałt był w Polsce tylko występkiem, nierzadko więc zapadały jedynie wyroki w zawieszeniu. Sejm decydował się
na zaostrzenie kar dopiero,
gdy opinią publiczną wstrząsnęła seria okrutnych przestępstw, za które sądy orzekały wyroki w dolnej granicy zagrożenia karą. Po nowelizacji
kodeksu karnego w 2005 r. za
zabójstwo na tle seksualnym
grozi 25 lat więzienia lub dożywocie, za gwałt od 5 do
25 lat (poprzednio od roku do
10 lat, a w przypadku zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem do lat 12).
Kadr z „Ludzi Boga” Xaviera Beauvoisa – Grand Prix Jury Festiwalu w Cannes i Cezar
za najlepszy film 2010 r. FOT. GUTEK FILM
towała sklepy, niszczyła luksusowe samochody, plądrowała
urzędy. Na ulice wyjechały czołgi
– w masakrze zginęło 500 demonstrantów... Armia straciła
twarz. Kraj upadał.
Wyjściem z impasu (podobnie
jak dziś w Egipcie, Tunezji czy
Libii) miało być wprowadzenie
demokracji. W 1989 roku uchwalono konstytucję gwarantującą
polityczny pluralizm. Szybko zaczęły powstawać nowe stowarzyszenia, ugrupowania, partie
– wśród nich: Islamski Front Ocalenia (FIS) – szeroki ruch protestu
społecznego.
Na fali krytyki władzy wybory samorządowe wygrali islamiści. W pierwszej turze parlamentarnych (XII 91) FIS znów
odniósł druzgocące zwycięstwo.
Wtedy stało się jasne, że wkrótce
zdobędzie większość, pozwalającą zmienić konstytucję i wprowadzić w Algierii republikę
islamską. Ba, integryści otwarcie
poparli, walczącego właśnie
z Amerykanami, Saddama Husajna!
W odpowiedzi (11 I 1992) wojsko dokonało zamachu stanu. Zaczęła się krwawa, trwająca 7 lat
(?) wojna domowa. Jej ofiarami
byli m.in. trapiści z Tibhirine.
***
Dlaczego mnisi pozostali w Algierii? Świetnie zdawali sobie przecież sprawę z sytuacji. Gazety codziennie przynosiły straszne wiadomości. Zamordowano prezydenta kraju. Rozpoczęły się zamachy bombowe i następujące
w odwecie uliczne egzekucje partyzantów. Islamska Grupa Zbrojna
(GIA), jednocząca „Afgańczyków”
i politycznych radykałów, po stracie przywódców, była kierowana
przez zwykłych smarkaczy, którzy
nie znali nawet ideologii islamizmu,
mówili, że kochają śmierć, a na
sztandarach malowali Koran między dwoma kałasznikowami.
W całym kraju odbywały się
zamachy. Najpierw wymierzone
w armię i policję, później w polityków, dziennikarzy, adwokatów,
artystów, w końcu w małe dzieci,
które nie respektowały zarządzeń
integrystów o bojkocie szkół. Kobiety porywano, gwałcono, okaleczano i zabijano – zwłaszcza jeśli
były nauczycielkami, dziennikarkami, prawniczkami, nosiły europejskie stroje, miały krewnych
w wojsku, albo po prostu stanęły
na drodze partyzantów. W 1996
roku, w szczytowym punkcie wojny, zamordowano dziewiętnastoletnią dziewczynę z Tibehirine,
która nie włożyła hidżabu, a potem
7 francuskich mnichów z Notre–
Dame de l’Atlas.
***
Film Xaviera Beauvoisa unika patosu. Pokazuje zwykłych ludzi,
mających swoje słabości, wahania
i obawy. Żaden z nich nie pragnie
męczeństwa. Christian szamocze
się z decyzją: wyjechać, czy pozostać? Brat Luc, jako jedyny
w okolicy lekarz, chce do końca
pomagać pacjentom, inny mnich
nie wyobraża sobie życia poza Algierią i poza eremem...
Wstrząsająca scena Wigilii, kiedy opat odpytuje dowódcę partyzantów ze znajomości Koranu
i wzruszająca ostatnia wieczerza
zakonników z Atlasu – pokazują
ludzi dojrzewających do wypełnienia swojego losu, którzy pozostali w kraju ogarniętym wojną,
na prośbę swoich muzułmańskich
braci, przerażonych okrucieństwem i ślepym fundamentalizmem partyzantów. Gest solidarności mnichów okazał się gestem
męczeńskim.
PS W trakcie pisania korzystałem m.in.
z książki Aleksandry – Kasznik Christian,
„Algieria”, W–wa 2006

Podobne dokumenty