III Niedziela Wielkanocna 04.05.2014
Transkrypt
III Niedziela Wielkanocna 04.05.2014
Niedziela 3. Wielkanocna – Rok A 4 maja 2014 r. Refleksja „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. O uczniowie, spodziewaliście się, to znaczy, że już się nie spodziewacie? Oto Chrystus żyje, a nadzieja w was umarła? A przecież żyje Chrystus, ale żyjący Chrystus znajduje umarłe serca uczniów, których oczom objawił się i nie objawił, był widziany, a zarazem zakryty. Bo gdyby Go nie widzieli, jakby mogli Mu odpowiadać na Jego pytania, a sami zapytywani odpowiadać? Na drodze szedł z nimi jako towarzysz, a przecież On był ich wodzem. Tak więc widzieli Go, ale Go nie poznali. Oczy ich bowiem były powstrzymywane, jak to słyszeliśmy, aby Go nie poznali. Nie były powstrzymywane, aby Go nie widzieli, ale aby Go nie poznali. Nuże bracia, gdzie chciał Pan, aby Go poznano? W łamaniu chleba. Jesteśmy pewni: gdy łamiemy chleb, poznajemy Pana. Chciał On być poznany właśnie w ten sposób ze względu na nas, którzy wprawdzie nie widzieliśmy Go w ciele, ale mieliśmy przecież spożywać Jego ciało. Kimkolwiek jesteś, wierny, kimkolwiek jesteś, nie na próżno jesteś nazwany chrześcijaninem; kimkolwiek jesteś, który słuchasz słowa Bożego z bojaźnią i nadzieją, niech cię pocieszy łamanie chleba. Nieobecność Pana nie jest nieobecnością – miej wiarę, a z tobą jest Ten, którego nie widzisz (…). Przyjdzie to, czego nie widzimy, przyjdzie, bracie, przyjdzie, ty jednak, bracie, bacz, jak cię znajdzie!... Bądź pewny, przyjdzie. I nie tylko przyjdzie, ale przyjdzie wtedy nawet, kiedy nie chcesz. św. Augustyn Złota myśl tygodnia Trzeba od każdego wymagać tego, co on może wykonać (Antoine de Saint-Exupéry) Na wesoło Pod koniec roku szkolnego, aby poprawić średnią ocen wśród uczniów, katecheta postanowił pytać o rzeczy proste, a nawet oczywiste: - Dzieci jak miał na imię Święty Józef? Zgłasza się Jasiu: - Pośpiech! - Jaki Pośpiech? - pyta katecheta. - No bo w Biblii było napisane, że Maryja z Pośpiechem udała się do Betlejem. Jak się nazywa najlepszy azjatycki piłkarz? Kiwa Jakotako Rodzinny święty – św. Władysław Władysław (węgierskie László) był synem króla węgierskiego Beli I i Rychezy, córki króla polskiego Mieszka II. Urodził się ok. 1040-1048 w Krakowie, gdzie jego ojciec przebywał na wygnaniu. Dzieciństwo i młodość spędził na dworze Kazimierza Odnowiciela, a potem Bolesława Śmiałego. Znał dobrze język polski i polskie obyczaje. Mając 16 lat, udał się na Węgry. Po śmierci starszego brata, Gejzy, Władysław objął panowanie. Na początku były to niełatwe rządy, walczył bowiem ze sprowadzonymi przez przeciwników jego sukcesji Awarami i Pieczyngami, a następnie z cesarzem niemieckim Henrykiem IV, który najechał Węgry. Władysław ożenił się z Adelajdą Szwabską, córką księcia Rudolfa. Miał z nią dwie córki. W życiu osobistym odznaczał się miłością, pobożnością i cnotliwością. Czas wolny od zajęć państwowych nierzadko poświęcał na modlitwę i uczynki miłosierdzia, jadał skromne potrawy i nigdy nie pijał wina. Po przyłączeniu Chorwacji do korony węgierskiej w Zagrzebiu ufundował biskupstwo Agram. Ufundował i wybudował od podstaw Wielki Waradyn - stolicę biskupią (dziś Oradea w Rumunii), miejsce swojego przyszłego pochówku. W 1095 r. na synodzie w Clermont, gdy papież ogłosił pierwszą krucjatę przeciw muzułmanom dla uwolnienia Ziemi Świętej, Władysława wybrano jednogłośnie jej wodzem. Nie wyruszył jednak z krucjatą, ponieważ Pan Bóg powołał go do siebie. Zmarł w Neutrze (obecnie Nitra w Słowacji) 29 lipca 1095 r. Grób Władysława został od razu otoczony kultem. Niestety, w roku 1556 sarkofag króla został zniszczony przez protestantów. Całkowicie katedrę w Wielkim Waradynie zniszczyły wojska tureckie w XVII wieku (obecnie została ona odbudowana). Władysław kanonizowany został przez papieża Celestyna III w 1192 r. Wspomnienie liturgiczne świętego męża i ojca przypada 30 czerwca. Opowiadanie Rachunek Któregoś wieczoru, gdy mamusia przygotowywała kolację, jedenastoletni syn stanął w kuchni, trzymając w ręku kartkę. Z oficjalną miną, dziecko podało kartkę matce, która wytarła sobie ręce w fartuch i przeczytała, co było napisane: „Za wyrwanie chwastów na ścieżce: 25 zł. Za uporządkowanie mojego pokoju: 70 zł, za kupienie mleka: 1 zł. Za pilnowanie siostrzyczki (3 popołudnia): 50 zł. Za otrzymanie dwukrotnie najlepszego stopnia: 30 zł. Za wyrzucanie śmieci co wieczór: 30 zł. Razem: 206 zł”. Mama spojrzała czule w oczy syna. Jej umysł pełen był wspomnień. Wzięła długopis i na drugiej stronie kartki napisała: „Za noszenie ciebie w łonie przez 9 miesięcy. 0 zł. Za wszystkie noce spędzone przy twoim łóżku, gdy byłeś chory. 0 zł. Za te wszystkie chwile pocieszania ciebie, gdy byłeś smutny. 0 zł. Za wszystkie osuszone twoje łzy. 0 zł. Za to wszystko, czego ciebie nauczyłam dzień po dniu: 0 zł. Za wszystkie śniadania, obiady, kolacje, podwieczorki i śniadania do szkoły: 0 zł. Za życie, które ci daję każdego dnia. 0 zł. Razem: 0 zł”. Gdy skończyła, uśmiechając się matka podała kartkę synowi. Ten przeczytał to, co napisała i otarł sobie dwie duże łzy, które pojawiły się w jego oczach. Odwrócił kartkę i na swoim rachunku napisał: „Zapłacono”. Potem chwycił mamę za szyję i obsypał ją pocałunkami. Św. Jan Paweł II o rodzinie „Uczestnictwo w sakramencie pojednania i w uczcie jednego Ciała Chrystusa obdarza rodzinę chrześcijańską łaską i odpowiedzialnym zadaniem przezwyciężania wszelkich podziałów” (FC 21). Każdy kto uczęszczał na katechezę posiada wewnętrzne przeczucie, że żyjąc blisko Boga, w stanie łaski uświęcającej, staje się bardziej zdolny do miłości. Czy w podobny sposób patrzymy na rodzinę? Czy w rachunku sumienia „rozliczamy się” z rodzinnego uczestnictwa w Eucharystii i regularnej spowiedzi domowników?