PDF (WK)

Transkrypt

PDF (WK)
Pytania i odpowiedzi
ƒ ^wiele musiabym wziø, lecz mam^ przyniosem moj konkordancjŸ. MoŒe
j wrŸczŸ bratu Leo tutaj albo komu™ siedzcemu blisko, Œeby mi pomóg, je™li sobie
Œyczycie _ jeŒeli do tego dojdziemy.
„ OtóŒ, je™li ta pani, która jest tam, jeŒeli jest^ czy by ona^ Gdzie jest^ Kto
jest jej maŒonkiem? Tak. OtóŒ, je™li chcesz, Œeby twoja Œona przysza i usiada z
tob, oni by mogli _ nie ma niczego, co siŸ mówi miŸdzy braømi, co by nie mogo
byø powiedziane równieŒ siostrze. My po prostu^ wiecie. Czy to ^ Czy to jest w
porzdku? Masz zupenie woln rŸkŸ, by j mieø z sob. Czy tam na zewntrz jest
jej gorco, Doc? Dobrze, to jest w porzdku, lecz ona siŸ tam czuje trochŸ samotna.
… A nie ma niczego tutaj^ czasami powodem, dlaczego powiedziaem
mŸŒczyzna” jest to, Œe czasem mŸŒczyzna moŒe zadaø pytanie miŸdzy
mŸŒczyznami, które nie moŒe byø odpowiedziane tam, gdzie znajduj siŸ kobiety.
Lecz tutaj nie ma niczego, co by po prostu nie mogo byø odpowiedziane w
lokalnym, regularnym zgromadzeniu, poniewaŒ to przewaŒnie dotyczy
kaznodziejów i tak dalej _ jakie jest dla nich polecenie i co maj czyniø.
† OtóŒ, my™lŸ, Œe to jest nagrywane na ta™mŸ. JeŒeli^ Nie jestem pewien. Bracie
Goad, gdzie to jest _ jest to teraz nagrywane na ta™mŸ? W porzdku. Czynimy to z
tego powodu, bracia, by stwierdziø, co jest podstawow, co jest t czŸ™ci^ co
zaprzta umys czowieka, nad czym siŸ gowimy.
‡ Wszyscy musimy mówiø to samo. OtóŒ, na przykad, kto™ przyjdzie i powie _
moŒe udaj siŸ do zboru brata tutaj, (Jak siŸ nazywasz po imieniu, bracie? Willard.
Bracie^ NuŒe, s tutaj dwaj Willardowie, bŸdŸ ciŸ musia nazwaø jako™ inaczej.
JeŒeli ja^ Zatem, jak brzmi twoje nazwisko? Crase.) _ do zboru brata Crase, a
brat Crase by powiedzia pewn rzecz. Potem oni id z Sellersburg do brata
Ruddela, a brat Ruddel by siŸ z tym nie zgadza. Id tam do brata Juniora, a on jest
cakiem innego zdania. Id tutaj do kaplicy i jeszcze inna opinia. Rozumiecie? To
wprawia ludzi w zakopotanie.
ˆ OtóŒ, jakby powiedzia kto™: O, ja nie wierzŸ, Œe czowiek musi rzeczywi™cie
otrzymaø Ducha šwiŸtego. Ja my™lŸ, Œe to jest niepotrzebne”. Powiedzmy na
przykad, brat Crase by to powiedzia. A potem idziecie do brata Ruddela, a on by
powiedzia: Tak, to jest konieczne”. A potem idziecie do Juniora, a on mówi: OtóŒ,
to nie ma tak wielkiego znaczenia”. Rozumiecie? Gdyby™my mogli razem doj™ø do
wspólnego przekonania^ yczybym sobie, Œeby™my mogli zebraø wszystkich
kaznodziejów z Jeffersonville (w tej spoeczno™ci), mogliby™my siŸ zebraø razem,
Œeby™my mogli mówiø to samo.
‰ I tutaj wa™nie wiele razy diakoni i zarzd starszych^ Oni musz stwierdziø,
co jest ich obowizkiem. I widzŸ, Œe tu mamy dzisiaj wieczorem skarbnika zboru i
od›wiernego, stwierdzimy wiŸc, co jest ich obowizkiem. Lecz w tym wszystkim s
tutaj gównie _ s to po prostu pytania, które by mogy byø zadane gdziekolwiek i
mogy zostaø odpowiedziane gdziekolwiek. S to tylko proste pytania, takie jak
obowizki zarzdu starszych, obowizki^ NuŒe, jeŒeli to s wa™nie aktualne
obowizki, ja my™lŸ, Œe zostay przyniesione do rozpatrzenia wprost tutaj teraz _
odno™nie obowizków zarzdu starszych i co oni powinni robiø. Lecz ja
pomy™laem, Œe moŒe^
Š I jedno przyszo odno™nie tego i ja my™lŸ, Œe to jest fajne. Ja na nie odpowiem za
chwilŸ, jeŒeli Pan pozwoli, Œeby™my do tego doszli. Ono brzmi:
358
MÓWIONE S~OWO
Co powinien czyniø diakon podczas jakiego™ kryzysu? Czym on jest^ Co
jest jego obowizkiem, kiedy powstanie pewien kryzys? Jak on ma
postŸpowaø? Rozumiecie? WzglŸdnie co ma czyniø zarzd starszych, co ma
czyniø pastor, co™ w tym sensie, gdy powstanie kryzys? My znamy
regularny przebieg, lecz co, je™li wydarzy siŸ co™, co odbiega od niego,
rozumiecie, co oni potem musz czyniø?
‹ I my po prostu wiemy, do czego siŸ zabraø, jest to dokadnie tak, jak øwiczenie
armii, i kaŒdy z nas zna swoje miejsce. OtóŒ, jako taka grupa mogliby™my tutaj
pozostaø do pónocy, my to wiemy, lecz to jest^ Ja my™lŸ, Œe to jest niepotrzebne.
Odpowiemy na nie. PragnŸ, Œeby teraz kaŒdy^
ƒ‚ OtóŒ, nie ma na nich nazwisk _ na niektórych z nich s nazwiska, lecz ja nie
bŸdŸ wymienia nazwisk tych ludzi. Bowiem po prostu _ tylko jak brzmi to pytanie,
ja tylko przeczytam to pytanie. S tu tylko okoo dwa z nich, które s podpisane
nazwiskiem. I czekajcie, moŒe znalazem kolejne. Wiem, Œe to jest stary lekarz
Ingleman, ja mu telefonowaem tam do poudniowej dzielnicy, na 4 _ 426 w
poudniowej dzielnicy. Mianowicie kiedy ten stary lekarz tutaj na dole, gdzie
byli™my dzisiaj, tam w Georgetown, zosta uzdrowiony, wzglŸdnie wróci do
™wiadomo™ci po tak dugim stanie nieprzytomno™ci _ i tak dalej. OtóŒ, ja my™lŸ, Œe
one to zawieraj. Teraz przejdziemy do naszego pierwszego pytania, które
studiowaem najpierw.
ProszŸ, powsta§my teraz na chwilŸ.
ƒƒ Nasz Niebia§ski Ojcze, zgromadzili™my siŸ tutaj, jako grupa mŸŒczyzn,
chrze™cijan, którzy Ciebie miuj, którzy Ci wierz, i którzy po™wiŸcili swoje Œycia
i usugi do suŒby Tobie. S tutaj kaznodzieje, modzi mŸŒczy›ni, mŸŒczy›ni w
™rednim wieku, oni maj zbory, s odpowiedzialni przed Bogiem. S tutaj diakoni,
którzy s odpowiedzialni na swoich stanowiskach w tych róŒnych zborach. S tu
czonkowie zarzdu z ich odpowiedzialno™ciami. Pastorzy, ewangeli™ci, i
ktokolwiek jeszcze, Panie, my jeste™my odpowiedzialni przed Tob. I dlatego
wa™nie zbieramy siŸ razem, aby™my wszyscy mogli mówiø to samo, jak nam mówi
Pismo šwiŸte, co mamy czyniø. Musimy wszyscy mówiø jednakowo.
ƒ„ Ojcze, my my™limy, iŒ moŒe w tego rodzaju gronie stwierdzimy, Œe moŒe kto™ z
naszych braci, albo kto™ z nas miaby trochŸ inny pogld odno™nie tych spraw, a
niektórzy zapytywali siŸ po prostu, by rzeczywi™cie stwierdziø, jaka jest Prawda
odno™nie tego. I wiemy, Œe jeste™my niewystarczajcy _ kaŒdy z nas. Gdybym
poprosi kogo™ z tych innych braci, by tutaj przyszed w sprawie tych pyta§,
prawdopodobnie byby tak samo wystarczajcy jak ja, albo jeszcze bardziej niŒ ja,
by na nie odpowiedzieø. Lecz wspólnie jeste™my zaleŒni od Twego objawienia, Œeby™
Ty móg objawiø nam przez Sowo i przez^ przez Twego Ducha, Œe to^ Œeby™my
mogli mieø odpowied› na kaŒde pytanie. eby nasze serca^ Œeby™my mogli byø
zaspokojeni odpowiedziami i odej™ø std odczuwajc, Œe jeste™my lepiej wyposaŒeni
do Twojej usugi, by suŒyø na naszych stanowiskach, niŒ jeste™my obecnie. To jest
celem naszego pobytu tutaj, Ojcze. Udziel nam tego teraz.
ƒ… I odpowiedz na nasze pytania, Ojcze, kiedy czekamy na Ciebie. Niechaj nie ma
Œadnego zakopotania w my™lach Œadnego z nas, lecz Œeby™my mogli pozostaø u tego
pytania, póki nie zostanie cakiem odpowiedziane i my zostaniemy zaspokojeni
przez Ducha šwiŸtego, jednomy™lnie zgodni dziŸki Jego Obecno™ci. Prosimy o to w
Imieniu Jezusa. Amen.
ƒ† PragnŸ po prostu zacytowaø jedno miejsce Pisma šwiŸtego, by nim rozpoczø.
Jak powiedzia Izajasz, prorok:
PYTANIA I ODPOWIEDZI
359
Chod›cie, zastanawiajmy siŸ razem, mówi PAN^”
ƒ‡ I ja my™lŸ, Œe wa™nie dlatego jeste™my tutaj dzi™ wieczorem _ by spróbowaø
zastanowiø siŸ, rozpatrzyø te sprawy. A teraz bym rozpocz^ i przebra niektóre
z tych rzeczy, napisanych tutaj wedug ich numerów, i tak dalej, jak to poleciem
bratu Wood^ oni wziŸli^ maj kopertŸ z odpowiedziami w niej. A teraz pragnŸ,
by kaŒdy z was wiedzia, moi drodzy bracia, Œe te odpowiedzi s podane wedug
mego najlepszego poznania, wedug mego najlepszego zrozumienia.
ƒˆ A te odpowiedzi nie s nieomylne, rozumiecie, poniewaŒ Pismo šwiŸte jest
nieomylne, a na ile mi wiadomo, one s w zgodno™ci z Pismem šwiŸtym. Mam
nadziejŸ, Œe to wyja™nia sprawŸ. A ta ta™ma bŸdzie teraz do dyspozycji i kaŒdy, kto
by j chcia teraz, moŒecie j mieø. Lecz teraz _ ja wiem, Œe Pismo šwiŸte jest
nieomylne, lecz moje odpowiedzi nie s nieomylne. Jestem wiŸc pewien, Œe kaŒdy to
rozumie. A jeŒeli tak nie jest _ jeŒeli one nie s nieomylne, to macie prawo zapytaø
siŸ mnie byø moŒe _ kiedykolwiek.
ƒ‰ JeŒeli jest pytanie kogo™ innego, nie musi to byø twoim pytaniem, lecz je™li to
jest pytanie kogo™ innego, moŒe nigdy o tym nie rozmy™lae™, lecz jest to co™,
odno™nie czego jeste™my tutaj, by pomóc. Jeste™my tutaj by siŸ zej™ø razem,
poniewaŒ jeste™my w ostatecznych dniach, a te dni s ze, i my pragniemy byø
wyøwiczeni, wyszkoleni.
ƒŠ Brat Stricker _ Œonierz; brat Goad tam w tyle _ Œonierz; i prawdopodobnie
brat Ruddel tutaj, on by Œonierzem; brat Beeler; oraz inni, którzy skosztowali Œycia
w suŒbie wojskowej _ siadacie razem, radzicie siŸ, wy siŸ zapoznacie z t bitw,
nim tam wyjdziecie i z wszelk taktyk nieprzyjaciela, aby™cie mu mogli stawiø
czoo na jego terenie.
ƒ‹ Gdy dawniej uprawiaem boks, oni stwierdzali dane o moim przeciwniku, kim
on bŸdzie, jakimi uderzeniami on siŸ posuguje, czy on uderza z góry albo uderza na
sucho z lewej strony, albo wali swoj praw rŸk, i czy on jest prawo- czy leworŸki
i jak silnym on jest, czy zmienia pozycjŸ swoich stóp, i jak posuguje siŸ swymi
oczyma, z którego rogu przychodzi i wszystkie inne taktyki, które mogli™my
stwierdziø. I oni stwierdzili, co^ trenerzy juŒ przedtem obserwowali tego
czowieka w walce. A potem postawili przeciwko mnie czowieka, by mnie trenowaø
dokadnie tak, jak walczy ten mŸŒczyzna, by wiedzieø, co on bŸdzie czyni.
„‚ I dlatego wa™nie jeste™my tutaj dzisiaj wieczorem. Wiemy, jak uderza
nieprzyjaciel. Wiemy, jaka jest jego taktyka. I my jeste™my tutaj dzisiaj wieczorem
z Pismem šwiŸtym, by go trzymaø w szachu, Œeby siŸ nie móg poruszyø, bowiem
nieprzyjaciel jest po kaŒdej stronie.
„ƒ Brat Roberson _ ja rozmy™laem wówczas, gdy go ujrzaem, Œe on z pewno™ci
powinien wiedzieø, co to jest byø Œonierzem. On tego z pewno™ci mia dosyø! Ilu
Œonierzy jest tutaj, którzy byli Œonierzami w armii? Zobaczmy. Spójrzcie tu tylko,
widzicie, wy grupo Œonierzy. W porzdku, zatem wy wiecie, co to jest. I to wa™nie
studiujecie, nieprawdaŒ, bracie Roy, bracie Beeler, i wy weterani, i tak dalej? Wy
studiujecie taktykŸ nieprzyjaciela: Co on uczyni? Jaki bŸdzie jego ruch?” i potem
wiecie, jak mu stawiø czoo.
„„ I dlatego wa™nie jeste™my tutaj, by studiowaø ruchy nieprzyjaciela i wiedzieø,
jak mu stawiø czoo t rzecz, która go pokona.
„… I pamiŸtajcie, pozwólcie, Œe to powiem, bracia, ten may zbór tutaj rozpocz na
linii darów, rozumiecie, darów, które przychodz do zboru. Lecz czy tam s dary,
czy nie, czy tam nie ma w ogóle darów, ja wam mówiŸ, dar nie zawsze pokona
przeciwnika, lecz Sowo go pokona. Sowo stawi mu czoo gdziekolwiek.
360
MÓWIONE S~OWO
„† A Jezus, kiedy On by na ziemi, udowodni to. Jego^ On by Bogiem,
zamanifestowanym w ciele. Lecz On nigdy nie posuŒy siŸ Œadnym ze Swych
znakomitych darów, by pokonaø nieprzyjaciela. Znajdujemy w ew. Mateusza^
My™lŸ, Œe to jest 2. albo 3. rozdzia Mateusza, On powiedzia^ Nie, 2. rozdzia
Mateusza, kiedy On stawi czoo nieprzyjacielowi, On mu stawi czoo w oparciu o
Sowo: Jest napisane”.
A nieprzyjaciel przyszed znowu: Jest napisane”.
„‡ A On powiedzia: Jest równieŒ napisane”, w ten sposób, aŒ On pobi
nieprzyjaciela. I wa™nie dlatego jeste™my tutaj _ by stawiø czoo nieprzyjacielowi
przy pomocy tego, co nam Bóg da, by mu stawiø czoo.
„ˆ Mam tu teraz okoo cztery pytania, które s na^ one s na jednym _ one s na
jednym kawaku papieru i ja je ponumerowaem: jeden, dwa, trzy, cztery, piŸø,
sze™ø^ osiem, dziesiŸø i cigle dalej w ten sposób. A skoro to tylko przebiorŸ,
przeskoczŸ do tamtych. Ono mówi:
107. Bracie Branham, jeŒeli te pytania s niestosowne, to je po prostu pomi§, a
ja siŸ nie bŸdŸ czu ›le z powodu tego, bŸdŸ bowiem wiedzia, Œe to nie bya
rŸka Pa§ska. Pytanie numer jeden: Bracie Branham, syszaem, Œe ty^ Œe
to powinno byø z powrotem w^ Syszaem, jak mówie™, Œe powinienem
byø z powrotem w usudze i ja sam o tym my™laem, lecz czekaem na
jakie™ wyra›ne sowo od Niego odno™nie tego. Do dzisiaj ono nie przyszo.
OtóŒ, skoro wiem, Œe koniec jest tak blisko, czy powinienem cigle czekaø
na to, Œeby Pan Jezus mówi do mnie? Albo, czy by siŸ Mu upodobao
powiedzieø tobie, co mi masz powiedzieø, poniewaŒ wiem, Œe ty jeste™ Jego
rzecznikiem na dzisiejszy czas?
„‰ OtóŒ, nuŒe, bracie, ja bym^ Zapisaem sobie tutaj na dole moj odpowied› na
to. Bóg powouje tego brata. Powoanie w Œyciu, otóŒ, jest to jedna wielka sprawa,
mogliby™my j po prostu wziø jako temat i gosiø cay wieczór o tym, rozumiecie,
o tej jednej sprawie _ powoanie”. Powoanie i wybranie wasze czy§cie mocne”,
rozumiecie. Nie chcemy siŸ tylko zastanawiaø, czy jeste™my powoani. Wy musicie
byø powoani, inaczej zostaniecie pokonani _ jeste™my w boju. Rozumiecie? A jeŒeli
jeste™ stanowczo przekonany, bracie, Œe twoje powoanie jest od Boga, i Œe zostae™
powoany od Boga, by wykonywaø pracŸ^
„Š OtóŒ, nieprzyjaciel moŒe ci odno™nie tego spataø wielkiego figla. On moŒe
sprawiø, Œe sobie my™lisz, iŒ nie jeste™ powoany, kiedy jeste™ powoany, potem on
odwraca to cakiem na odwrót i sprawia, iŒ sobie my™lisz, Œe nie jeste™ powoany^
wzglŸdnie sprawia, iŒ sobie my™lisz, Œe jeste™ powoany, chociaŒ nie jeste™ powoany;
na odwrót, albo tak albo tak. I musisz na to zwaŒaø.
„‹ OtóŒ, tu jest sposób, jak to uczyniø. Najpierw stwierd›^ NuŒe, to jest rada,
jedyna rzecz, któr mogŸ daø odno™nie tego, to rada. Rozumiecie? Ale upewnij siŸ,
Œe twoje powoanie pochodzi od Boga, a potem zbadaj swoje motywy i cele.
Rozumiesz? NuŒe, wiecie, co chcŸ przez to powiedzieø. Jaki jest twój motyw, by
gosiø? Byo to tylko^ Czy sobie my™lisz, Œeby to bya atwiejsza posada niŒ ta,
któr masz? Potem lepiej o tym zapomnij, to nie byo powoanie.
…‚ Powoanie BoŒe ponie w twoim sercu tak, Œe nie moŒesz odpoczø we dnie i w
nocy z powodu niego. Nie moŒesz siŸ po prostu uwolniø od niego, ono przygniata ciŸ
ustawicznie.
…ƒ A jeŒeli musiae™ gosiø^ Ty mówisz, otóŒ, nuŒe, inny cel: Ja wierzŸ, Œe w tej
pracy, któr mam, gdybym móg byø cieszcym siŸ powodzeniem ewangelist albo
PYTANIA I ODPOWIEDZI
361
pastorem, mieø korzystnie ustalony zarobek, mieø dom, do którego bym siŸ móg
wprowadziø i mieszkaø, to ja wierzŸ, Œe to byaby dobra rzecz, o wiele atwiejsza niŒ
to, co robiŸ obecnie. I faktycznie my™lŸ, Œe to byoby^” NuŒe, widzisz, pragnŸ
zaznaczyø, Œe twój cel jest zy. Rozumiesz, on nie jest wa™ciwy. Rozumiesz? Ty
postŸpujesz przewrotnie w tej sprawie.
…„ Potem mógby™ powiedzieø: OtóŒ, byø moŒe dlatego, Œe ja jestem^ my™lŸ, Œe
bym by moŒe bardziej popularnym miŸdzy lud›mi”. Rozumiesz, stwierdzisz, Œe
jeste™ po prostu przed wielkim fiaskiem. Rzeczywi™cie, rozumiesz!
…… Lecz je™li twoim celem jest to: Nie dbam o to, czy bŸdŸ musia je™ø kwa™ne
suchary i piø wodŸ z odnogi rzeki, ja bŸdŸ gosi EwangeliŸ mimo wszystko”. Co™ siŸ
po prostu rwie w tobie: Albo bŸdŸ gosi EwangeliŸ albo umrŸ!” Rozumiecie?
Potem udasz siŸ gdzie™, poniewaŒ to jest Bóg, dziaajcy w tobie. Bóg daje ci poznaø
Samego Siebie, bo to jest Bóg i on ci nie pozwoli spoczø. A zazwyczaj czowiek
powoany przez Boga nie chce tego w ogóle czyniø. Czy pomy™lae™ o tym
kiedykolwiek? KaŒdy czowiek^
…† Wa™nie niedawno zagadnŸo mnie odno™nie tego kilku bardzo drogich braci,
którzy rzekli: Teraz, gdy weszli™my na t DrogŸ, bracie Branham, teraz, kiedy
znale›li™my Pana i otrzymali™my Ducha šwiŸtego, czy mamy szukaø darów do
naszej usugi, któr mieliby™my wykonywaø?”
…‡ Ja odrzekem: Nigdy tego nie czy§cie!” Rozumiecie? Nigdy nie rad›cie ludziom,
by czynili co™ takiego, bowiem zazwyczaj czowiek, który to chce czyniø, jest
czowiekiem, który tego nie moŒe czyniø.
…ˆ Jest to ten czowiek, który próbuje od tego uciec, tego wa™nie Bóg uŒywa.
Rozumiecie? Je™li on próbuje siŸ wymknø od tego: O, bracie, ja ci mówiŸ, Œe ja^
to powoanie jest we mnie, lecz ja^ Co™ takiego! Czowieku, nie miabym ochoty
spróbowaø”. OtóŒ, tutaj to macie, rozumiecie. To jest _ on próbuje uciec.
…‰ JeŒeli on jest _ jeŒeli on chce to czyniø tak bardzo, to nim siŸ spostrzeŒe, sam
stwierdzi, Œe jest nadŸt koszul”. Jak by™ powiedzia: BoŒe, daj mi moc do
przenoszenia gór, ja Ci mówiŸ, uczyniŸ co™ dla Ciebie, jeŒeli mi pozwolisz przenosiø
góry”. Nie, taki nie, on nie potrafi nawet sam zajø wa™ciwego nastawienia,
rozumiecie, wiŸc on nigdy nie bŸdzie przenosi gór dla Boga.
…Š We›my tylko _ na przykad Pawa. Czy my™licie, Œe Pawe mógby siŸ wymknø
od swego powoania? O, bracie! On tego nie móg zrobiø. Przygniatao go to po
prostu we dnie i w nocy tak, Œe odszed ze swego ko™cioa, opu™ci wszystko i uda
siŸ do^ My™lŸ, Œe to bya Azja, nieprawdaŒ? Pozosta tam trzy lata, studiujc
Pismo šwiŸte, by stwierdziø, czy to byo wa™ciwe, czy nie, rozumiecie, Œeby
stwierdziø, czy go Bóg rzeczywi™cie powoa.
…‹ Zatem, jeŒeli Bóg powouje ciebie, bracie, i cigle ciŸ to nurtuje w twoim sercu,
to ja bym powiedzia: OdóŒ na bok wszelki ciŸŒar i grzech, który ciŸ tak atwo
usidla”. Rozumiecie? Lecz je™li ciŸ to nie nurtuje, to ja bym temu nie po™wiŸca zbyt
wiele uwagi. Niech to po prostu zajmie swoje miejsce.
OtóŒ, on powiedzia _ ten brat powiedzia tutaj:
Bracie Branham, czy miabym^ Czy my™lisz, Œe Bóg przemówi^ (do
mnie, abym mu to powiedzia)
†‚ My™lŸ, Œe Bóg mówiby wprost do niego. Bowiem, wiecie, Bóg^ My nie
jeste™my zbyt wielcy, Œeby On nie móg mówiø do nas. A On _ On bŸdzie mówi do
nas, w porzdku. Rozumiecie, On po prostu^ On bŸdzie mówi do nas.
362
MÓWIONE S~OWO
†ƒ I ja wam powiem, gdyby On powiedzia to mi, to ten brat by móg powiedzieø:
OtóŒ, On powiedzia bratu Branhamowi tak, chwaa Bogu!”
†„ Lecz, widzisz, to nie brat Branham daje ci to powoanie, to Pan Jezus daje ci
powoanie. Rozumiesz? A jeŒeli Pan Jezus daje ci to powoanie, to On bŸdzie równieŒ
mówi. Rozumiesz? Ja bym móg mówiø do ciebie do twoich uszu, lecz kiedy ciŸ
powouje Chrystus do usugi, jest to w twoim sercu. Rozumiesz? Tam wa™nie musi
zakotwiczyø siŸ ta rzecz i ty siŸ nie moŒesz uwolniø od tego.
Zatem, uwaŒam, Œe na to drugie pytanie^
†… OtóŒ, jeŒeli jest jeszcze jakie™ pytanie na ten temat _ jakie™ pytanie odno™nie
tego, rozumiecie _ to powoanie mŸŒczyzny, przychodzce od Boga, musi byø w jego
sercu. A inny brat^ O, ja wiem, kto to jest, kto to napisa. Rozumiecie, ja wiem,
kto to napisa _ kosztowny, drogi, askawy brat, który naprawdŸ wierzy, Œe ma
powoanie od Boga. Lecz ja po prostu^ Nie chciabym, Œeby on polega na mnie,
(dlatego wa™nie odpowiedziaem na nie tak, jak odpowiedziaem), rozumiecie _ na
mnie, mówicym: OtóŒ, tak, brat Taki-i-taki powinien zajø miejsce w usudze”.
Rozumiecie?
†† OtóŒ, mówisz: Brat Branham mi rzek, Œe powinienem to czyniø”. Rozumiesz, a
co, gdyby siŸ moŒe co™ wydarzyo bratu Branhamowi _ zostabym zabity albo bym
umar, albo odszed? Potem, rozumiesz _ twoje powoanie by potem zaniko. Lecz
je™li ciŸ powouje Jezus, bracie, to jak dugo istnieje Wieczno™ø, to bŸdzie cigle
rozbrzmiewaø. Rozumiesz? I potem wiesz, na czym stoisz.
Zatem, na to drugie^
†‡ WzglŸdnie co™ takiego: Wiedzc, Œe to jest ostateczny czas”. Ja sobie to
naprawdŸ ceniŸ u tego brata. Oczywi™cie, doceniam to, Œe ten brat zdaje sobie
sprawŸ z tego, Œe jeste™my w ostatecznym czasie, oraz szczero™ø jego serca,
pragncego uczyniø co™ dla Chrystusa.
NastŸpne pytanie brzmi:
108. OtóŒ, je™li nasz drogi Pan pozwoliby mi uczyniø co™ niewielkiego dla
Niego, czy miabym i™ø z powrotem do tych spoeczno™ci, gdzie
usugiwaem po czŸ™ci bŸdnie (przykro mi z powodu tego)^ on to ma w
nawiasach^ i próbowaø im mówiø PrawdŸ? Oni byli tak _ oni juŒ tak
dugo leŒ na moim sercu.
†ˆ Nie, bracie, ja bym my™la, Œe to jest niepotrzebne, Œeby™ szed z powrotem do tej
samej spoeczno™ci. I ja wierzŸ, drogi bracie, kiedy Pan powouje ciŸ, On ci moŒe
nigdy nie pozwoli i™ø tam, gdzie kiedy™ bye™ w spoeczno™ci i prawdopodobnie
nauczae™ spraw albo miae™ sprawy, które nie byy^ które rzeczywi™cie
rozumiesz inaczej obecnie, widzisz, które moŒe rozumiesz inaczej, niŒ je rozumiae™
wówczas. OtóŒ, a Pan, kiedy On ciŸ powoa, On byø moŒe^ jeŒeli On czyni to
rzeczywistym dla ciebie, On ciŸ moŒe gdzie™ po™le. Rozumiesz? Ty nie bŸdziesz
musia i™ø do jakiej™, okre™lonej spoeczno™ci, czy czego™ takiego.
†‰ Kiedy tam bye™, bye™ szczerym. Ja znam tego brata, jak mówiem, który
napisa te pytania. Z najgŸbszej szczero™ci i jako rzeczywi™cie prawdziwy
chrze™cijanin robie™ to najlepsze, na co ciŸ byo staø i ze wszystkim, co wiedziae™,
jak to robiø, a to jest wszystko, czego Bóg wymaga. Rozumiesz? OtóŒ, jeŒeli Bóg
miaby ciŸ powoaø z powrotem do tej spoeczno™ci, ja bym siŸ tam zaraz wróci
znowu. Lecz je™li On tego nie uczyni, ja my™lŸ, Œe bym po prostu szed tam,
gdziekolwiek On mnie posya. Czy jest jakie™ pytanie?
Numer trzy:
PYTANIA I ODPOWIEDZI
363
109. Jak kto™ rozpozna swoj wa™ciw pozycjŸ w Ciele Chrystusa?
†Š To jest dobre pytanie, bardzo dobre: Jak kto™^” Tego rodzaju pytanie jest
w™ród wielu z nas tutaj dzisiaj wieczorem: Jak j wa™ciwie poznasz?” OtóŒ,
przypuszczam, Œe ten brat pragnie wiedzieø: Jak pozycjŸ _ co w Chrystusie, jak
czŸ™ø Chrystusa ja przedstawiam?”
†‹ OtóŒ, na przykad, ja bym to powiedzia w ten sposób, bracie, by ci daø najlepsz
odpowied›, jak znam. Twoja pozycja jest _ w Chrystusie jest ci objawiona przez
Ducha šwiŸtego. A zatem, je™li chcesz wiedzieø, czy to jest Duch šwiŸty, czy nie,
stwierd›, czy On bogosawi to, co czynisz, czy nie. Je™li On to bogosawi, jest to On.
A jeŒeli On tego nie bogosawi^
‡‚ Podobnie jak kto™ powiedzia mi niedawno: Pan powoa mnie, bym gosi”.
Ja powiedziaem: Dobrze, wiŸc go™”. Rozumiecie? A wiŸc on _ on^
‡ƒ Ja naprawdŸ my™lŸ, Œe to jest tak^ Szatan _ je™li mu siŸ tylko uda skoniø
kogo™, by postŸpowa w ten sposób, a potem ich zwodzi, to wa™nie on chce czyniø.
Potem cay ™wiat pokazuje swoim palcem wprost tam. Kto™ sobie my™li, Œe ma dar
mówienia jŸzykami i wykadanie; kto™ ma dar Boskiego uzdrawiania; kto™ ma te
sprawy jak^ Czasami oni siŸ myl w tych rzeczach, rozumiecie. A czasami oni
my™l, Œe nie maj tego, chociaŒ to maj. WiŸc to jest bardzo zawie.
‡„ WiŸc czy§cie zawsze tak, bracia, kiedykolwiek odczuwacie, Œe powinni™cie
uczyniø jak™ rzecz _ najpierw stwierd›cie, czy to jest dla was zgodne z Pismem
šwiŸtym tak czyniø _ czy to jest w Pi™mie šwiŸtym. Nie tylko napisane na jednym
miejscu, ale mam na my™li cakiem zgodne z Pismem poprzez ca BibliŸ, Œe to masz
czyniø _ twoja pozycja, powiedzmy, Œe byby™ ewangelist, pastorem, nauczycielem,
prorokiem, za kogo ciŸ Bóg powoa. Rozumiesz? Albo je™li masz dar jŸzyków, dar
wykadania, dar _ który™ z tych dziewiŸciu duchowych darów w zborze i tych
czterech duchowych urzŸdów w zborze, jak™ pozycjŸ, najpierw zobacz, czy to jest
BoŒe powoanie.
‡… Zatem, zazwyczaj, jak to obserwujŸ dla samego siebie, po prostu^ to jest mój
sposób, obserwujŸ naturŸ tego czowieka i widzŸ, co to za dar, który, jak twierdz,
maj. Rozumiecie, Bóg bŸdzie dziaa w Swoim stworzeniu w ten sposób, jak On go
uczyni. Rozumiecie? On stworzy stworzenie^
‡† JeŒeli go widzicie rzeczywi™cie niestaego i postŸpujcego tak dalej, wy^ a on
mówi: Pan powoa mnie do tego i tego _ bym by pastorem”. OtóŒ, pastor nie moŒe
byø niestaym czowiekiem. Pastor jest rzetelny, rozsdny. Rozumiecie?
‡‡ Bóg powoa mnie, bym by nauczycielem”. Obserwujcie go, jak on wykada
Sowo. Rozumiecie? Je™li On wprowadza do Niego kompletne zamieszanie oraz
wszystko moŒliwe, po tym to moŒecie poznaø. Rozumiecie?
‡ˆ Lecz potem trzeba postpiø tak _ twoja pozycja zostaje zazwyczaj rozpoznana
po tym, czy to potrafisz czyniø, czy nie.
‡‰ OtóŒ, kiedy Bóg powoa mnie za ewangelistŸ, chciaem byø pastorem. I ja
my™laem, Œe pozostaø tutaj w domu byoby po prostu fajne. I Pan powoa mnie. A
w ko§cu wszyscy ludzie zeszli siŸ razem^ Nie ma tutaj dzisiaj wieczorem ani
jednego z tych, którzy pakali i wyszli tam na 1717 Spring Street. A ta pani, pani
Hawkins tutaj, spotkaa siŸ ze mn i powiedziaa (pakaa, kiedy w czasie kryzysu
jeden z ssiadów ugotowa miskŸ fasoli i my™my wszyscy weszli do ™rodka i jedli™my
z niej), a ona powiedziaa: Ja bŸdŸ wydzielaø dzieciom pokarm przy stole, jeŒeli
tylko zbudujesz kaplicŸ”. Rozumiecie?
‡Š A moje powoanie byo byø ewangelist. Owego poranka^ leŒy wprost tutaj na
364
MÓWIONE S~OWO
tym kamieniu wŸgielnym _ gdyby™my siŸ mogli dostaø do niego dzi™ wieczorem,
zobaczyliby™cie woln kartkŸ z mojej Biblii, gdzie On powiedzia mi, Œebym by
ewangelist. Rozumiecie? I ja nie byem cieszcym siŸ powodzeniem pastorem,
nigdy nie bŸdŸ, poniewaŒ ja nie mam cierpliwo™ci i tego, czego trzeba, by byø
pastorem. Rozumiecie? WiŸc dlatego, gdybym ja próbowa byø pastorem, bybym
tak daleki od tego, jak jaki™ pastor, próbujcy byø ewangelist.
‡‹ Czy rozumiecie, co chcŸ powiedzieø? MoŒesz zrozumieø na podstawie sposobu, w
jaki ciŸ Pan powouje, jaka jest twoja pozycja w Ciele. Czy jest jakie™ pytanie?
110. Czy wszyscy ludzie napenieni Duchem šwiŸtym mówi prŸdzej czy
pó›niej jŸzykami?
ˆ‚ To jest pierwsze pytanie: Czy wszyscy napenieni Duchem šwiŸtym^” OtóŒ,
to wszystko jest w jednym pytaniu _ ja je wyznaczyem tutaj jako pytanie numer
cztery. Lecz ja to powiem najpierw, rozumiecie:
Czy wszyscy ludzie napenieni Duchem šwiŸtym mówi prŸdzej czy
pó›niej jŸzykami? Ja znajdujŸ, gdzie Pawe powiedzia, Œe on mówi o
wiele wiŸcej jŸzykami niŒ oni wszyscy”.
W porzdku, pytanie numer cztery: Czy wszyscy mówi jŸzykami, gdy
otrzymaj^ WzglŸdnie, nie, ono mówi: Czy wszyscy mówi jŸzykami^
Nie: Czy wszyscy ludzie napenieni Duchem šwiŸtym mówi prŸdzej czy
pó›niej jŸzykami?
ˆƒ OtóŒ, bracie, ja^To jest wnikliwe pytanie. OtóŒ, tam, wy prawdopodobnie^
Prawdopodobnie otrzymam znowu kilka pyta§ odno™nie tego.
ˆ„ Duch šwiŸty _ jedn czŸ™ci Ducha šwiŸtego jest usprawiedliwienie. To znaczy,
kiedy ty najpierw^ Bóg ciŸ musi powoaø, inaczej nie bŸdziesz nigdy powoany.
Rozumiesz, nie moŒesz niczego uczyniø sam z siebie. Nikt nie moŒe przyj™ø do
Mnie, je™liby go najpierw nie pocign Mój Ojciec”. Czy siŸ to zgadza? WiŸc czŸ™ci
usprawiedliwienia jest Duch šwiŸty.
ˆ… Czy syszeli™cie mnie, jak to wyja™niaem temu lutera§skiemu dziekanowi
wówczas _ o tym polu ze zboŒem? Widzicie: ZboŒe _ wyszed czowiek i zasia
dwa^ zasia swoje pole zboŒem. NastŸpnego poranka on wyszed i nic’. Po
pewnym czasie on znalaz dwa mae wschodzce ›d›ba i powiedzia: Chwaa Bogu
za mój an zboŒa! I ja powiedziaem: Czy on mia an zboŒa?”
A lutera§ski dziekan powiedzia: Pod pewnym wzglŸdem”.
ˆ† Ja powiedziaem: To siŸ zgadza, pod pewnym wzglŸdem mia”. Lecz
powiedziaem: Poprzez^” Powiedziaem: To byli™cie wy, luteranie”.
ˆ‡ Z dnia na dzie§ te ›d›ba rosy do góry i doszy do kwiatostanu. To byli
metody™ci. Drugim stadium zboŒa jest kwiatostan”. (Ja my™lŸ, Œe tak jest, wy bracia
z farmy.) A potem ten kwiatostan spojrza na dó na ›d›bo i powiedzia: Ach! Ja
jestem kwiatostanem, ty jeste™ tylko ›d›bem! Patrz, ja ciŸ juŒ wiŸcej nie
potrzebujŸ’. A potem kwiatostan^ Pyek spada z kwiatostanu z powrotem na
listek znowu; on musi mieø listek”.
ˆˆ A potem z tego powstaje kos. To byli zielono™witkowcy _ przywrócenie
darów, jak one pojawiy siŸ po raz pierwszy _ z powrotem do oryginau. Potem,
kiedy pojawi siŸ kos, powiedzia: Ja ciŸ nie potrzebujŸ, kwiatostanie. WzglŸdnie
nie potrzebujŸ ani ciebie, listku’.”
PYTANIA I ODPOWIEDZI
365
ˆ‰ Ostatecznie jednak to samo Œycie, które byo w tym ›d›ble zboŒa utworzyo
kwiatostan. A z tego, co byo w ›d›ble oraz w kwiatostanie, powstao ziarno. WiŸc
czym jest Duch šwiŸty, mówicy jŸzykami? WyŒszym stadium usprawiedliwienia.
Rozumiecie? Czym jest zielono™witkowy ko™ció? WyŒszym stadium luteranów.
Rozumiecie?
ˆŠ Lecz teraz, kiedy przyszo to wyŒsze stadium, to powstanie takie pytanie:
Zatem, czy tam mam po prostu pozostaø?” Nie! Nie, to zboŒe dojrzao. Rozumiecie?
Zaczynacie ziarnem. Zaczynacie Sowem, ziarnem, Ono zrodzi usprawiedliwienie. I
pozosta§cie w usprawiedliwieniu, aŒ Ono zrodzi po™wiŸcenie. Pozosta§cie w
po™wiŸceniu, aŒ otrzymacie Ducha šwiŸtego.
ˆ‹ OtóŒ, kiedy otrzymacie Ducha šwiŸtego, co On bŸdzie czyni? Co jest^ Cigle
macie pytanie, nieprawdaŒ? Dobrze:
111. Czym jest Mówienie jŸzykami”?
‰‚ Mówienie jŸzykami to nic innego niŒ chrzest Duchem šwiŸtym, który ciŸ
usprawiedliwi i po™wiŸci. Jeste™ tak napeniony! OtóŒ, chciaem^ Chciaem
otrzymaø to pytanie. Bóg wie, Œe wcale nie wiedziaem, iŒ ten czowiek zapyta o
odpowied›^ wzglŸdnie zapyta o to.
‰ƒ OtóŒ, jest tu zbyt^ jeŒeli siŸ tu robi zbyt gorco, otwórzcie te drzwi, jeŒeli was
bierze drzemka, czy co™ takiego. PragnŸ aby™cie to dobrze i dokadnie zrozumieli.
Bo to _ jest rzeczywi™cie trochŸ gorco i to moŒe sprawiø, Œe was bierze drzemka.
‰„ ZwaŒajcie teraz, zwróøcie na to uwagŸ: usprawiedliwienie, po™wiŸcenie, chrzest
Duchem šwiŸtym.
‰… Spójrzcie teraz tutaj, tutaj to mamy. Pozwólcie, Œe to zilustrujŸ. OtóŒ, ja jestem
tutaj na dole, jestem grzesznikiem, chodzŸ sobie t drog. Od czasu do czasu Kto™
mówi do mnie. I nic prócz Boga nie moŒe mnie z niej zawróciø. Czy siŸ to zgadza?
Jestem nawrócony na tŸ drogŸ. Zatem, kiedy siŸ nawrócŸ, jest to moje
usprawiedliwienie. Czy siŸ to zgadza? OtóŒ, ten obraz jest celem mej pielgrzymki,
rozumiecie, obraz Chrystusa.
‰† Ja teraz pragnŸ byø na takim miejscu, gdzie siŸ mogŸ czuø dobrze. Rozumiecie,
ja jestem usprawiedliwiony. Obecnie przychodzŸ do tego stadium tutaj, gdzie mogŸ
rozmawiaø z Nim, bowiem^ Cigle wstydzŸ siŸ samego siebie. Jeszcze palŸ
papierosy, jeszcze kamiŸ i czyniŸ trochŸ potajemnie rzeczy, których nie
powinienem czyniø, i przez cay czas mam cigle moje wzloty i upadki, wzloty i
upadki, lecz pragnŸ, Œeby On oczy™ci mnie ze wszystkich tych rzeczy, Œebym móg
rzeczywi™cie przychodziø do Niego i rozmawiaø z Nim. Rozumiecie? W porzdku,
tutaj to mamy, jest to po™wiŸce-^ stadium po™wiŸcenia. NuŒe, czego ono
dokonao? Sprawio, Œe siŸ ustatkowaem. Rozumiecie?
‰‡ Ja obecnie idŸ dalej do Ducha šwiŸtego. Rozumiecie? A gdy wejdŸ do tego tutaj,
jestem w Duchu šwiŸtym przez chrzest. Czy siŸ to zgadza? Czego dokonuje Duch
šwiŸty? On mi daje moc. Moc, by byø kaznodziej, moc by byø ™piewakiem, moc do
mówienia jŸzykami, moc do wykadania jŸzyków. On jest peni mocy, bowiem
Duch šwiŸty jest moc BoŒ. I bya to moc BoŒa, które mnie zawrócia z tej drogi.
Bya to moc BoŒa, która mnie po™wiŸcia. Teraz jest to Moc BoŒa, która mnie
napenia.
‰ˆ OtóŒ, przy pewnej okazji ja stojŸ tutaj i staram siŸ co™ powiedzieø, a Moc BoŒa
przychodzi na mnie w tak potŸŒny sposób, Œe ja juŒ wiŸcej nie mogŸ mówiø.
Rozumiecie? I ja siŸ zaczem jkaø. Jak bym chcia powiedzieø: Bracia”, a wydajŸ
ot takie d›wiŸki^
366
MÓWIONE S~OWO
‰‰ Podobnie jak to, tutaj to mamy, zilustrujŸ to w ten sposób. BŸdŸ mówi do was
bracia w ten sposób, Œeby™cie to na pewno zrozumieli. Jak _ jak _ jak siŸ masz,
bracie?” Widzicie, ja jestem cigle nieczysty. Ach, ja _ ja siŸ z pewno™ci cieszŸ, Œe
ja _ Œe jestem jednym z was. Ja _ ja _ cieszŸ siŸ tak bardzo, rozumiecie”. W
porzdku. OtóŒ, po pewnym czasie, co takiego? Ja wiem, Œe wy siŸ patrzycie wprost
na mnie i wiecie, Œe ja cigle popeniam gupstwa, cigle czyniŸ rzeczy, które s
pokalane brudem tego ™wiata.
‰Š Po pewnym czasie zostajŸ oczyszczony. Teraz siŸ co™ stao, ja jestem po™wiŸcony.
MogŸ wam spojrzeø prosto w twarz, jestem jednym z was. Rozumiecie? W porzdku:
Bracie, chwaa Bogu! CieszŸ siŸ, Œe mogŸ byø w tej grupie Ducha šwiŸtego. CieszŸ
siŸ, Œe mogŸ byø miŸdzy wami, ™wiŸci bracia”. Dlaczego? Nie moŒecie na mnie
pokazywaø palcem, ja jestem oczyszczony. Lecz teraz Bóg wprowadzi mnie do
usugi. Teraz _ tak jest!
‰‹ Bracie Branham, czy zostae™ usprawiedliwiony?”
Š‚ Tak! Przypominam sobie, gdy po prostu nie potrafiem niemal spojrzeø na
ciebie. Bracie, ja ci teraz mogŸ spojrzeø do twarzy”.
Šƒ Widzicie, tutaj to mamy. OtóŒ, co jest jako nastŸpne? Teraz zostanŸ^ To jest
byø oczyszczonym i odoŒonym na bok do usugi, a to jest wej™cie do usugi. OtóŒ,
wszyscy wiemy, Œe sowo po™wiŸciø jest greckim sowem _ zoŒonym greckim
sowem, które oznacza, oczyszczony i odoŒony na bok do usugi”. Te naczynia byy
oczyszczone i byy koo otarza, byy po™wiŸcone przez otarz i odoŒone na bok do
usugi. Lecz byø w usudze oznacza byø napenionym i umieszczonym do usugi.
Š„ Obecnie przechodzŸ tutaj i teraz wchodzŸ do usugi. Zatem, by to Bóg, który
mnie zawróci, mówic: Suchaj Mnie. Suchaj Mnie! Suchaj Mnie!” I On rzek^
Š… Czy pojmujecie, co mam na my™li? Rozumiecie? A tutaj, [Brat Branham
przedstawia kogo™ mówicego obcymi jŸzykami _ wyd.] Widzicie, tutaj, jeste™cie po
prostu tak peni, Œe^ O to chodzi. Tutaj to macie, to jest mówienie jŸzykami.
Š† I ja wierzŸ teraz temu: Ja nie wierzŸ, Œe mówienie jŸzykami jest jakim™ dowodem
Ducha šwiŸtego. Ono nie jest! Bowiem ja widziaem czarownice, czarowników,
zaklinaczy wŸŒy, diaby, wszystkich innych mówicych jŸzykami i to nie jest
nieomylne dzieo BoŒe (kiedy mówisz jŸzykami), oznaczajce, Œe posiadasz Ducha
šwiŸtego. PamiŸtaj, Duch šwiŸty mówi jŸzykami, a diabe to potrafi podrabiaø.
Š‡ Dowodem tego, Œe posiadasz Ducha šwiŸtego, jest Œycie, którym Œyjesz,
rozumiesz: Po owocach ich poznacie je”. A owocem Ducha šwiŸtego nie jest
(nigdzie w Pi™mie šwiŸtym nie znajdujemy) mówienie jŸzykami. Owocem Ducha
šwiŸtego jest mio™ø, rado™ø, wiara, BoŒa cierpliwo™ø, dobroø, agodno™ø,
delikatno™ø, cierpliwo™ø. Rozumiecie, to jest owoc. To wa™nie znajdujecie na
drzewie, by rozpoznaø, jakiego rodzaju to drzewo jest. Rozumiecie? To wa™nie^
Šˆ Ludzie patrz na was, kaznodzieje, i na was, diakoni, i na was, czonkowie
zarzdu, i na was, ewangeli™ci. Mogliby™cie mówiø jŸzykami tutaj na tej ulicy przez
cay dzie§, oni wam nigdy nie uwierz. Lecz je™li Œyjecie tym, o czym mówicie,
okazujecie sodycz, a wszelkie korzenie gorzko™ci s z was wyrwane, wtedy ludzie
u™wiadomi sobie, Œe tam co™ jest.
Š‰ Mówienie jŸzykami”. OtóŒ, ja oczywi™cie wierzŸ temu, Œe czasami kto™ _ Œe
czowiek, napeniony Duchem šwiŸtym, który leŒy przy otarzu BoŒym, bŸdzie
mówi jŸzykami. Lecz ja widziaem wielu mówicych jŸzykami, którzy nie wiedzieli
w ogóle niczego o Bogu. Rozumiecie? Oni nie wiedzieli o Nim w ogóle niczego, a
pomimo tego mówili jŸzykami. KaŒdy z tych darów moŒe zostaø podrobiony.
Rozumiecie?
PYTANIA I ODPOWIEDZI
367
ŠŠ Lecz owoc Ducha šwiŸtego udowadnia, jaki Duch jest tam wewntrz, ty jeste™
™wiadectwem ycia Jezusa Chrystusa. Bowiem je™li sok drzewa brzoskwini jest w
jaboni, ona zrodzi brzoskwinie z tak pewno™ci, jak ten ™wiat stoi. To siŸ zgadza.
Rozumiecie, bowiem chodzi o to Œycie, które znajduje siŸ wewntrz niej.
Š‹ OtóŒ, to jest ta sama rzecz, któr mamy tutaj. Lecz teraz, abym wam to móg
wszystkim przekazaø, aby™my wszyscy mogli wiedzieø t sam rzecz. Ja wierzŸ, Œe
osoba napeniona Duchem šwiŸtym, która^ OtóŒ, on wchodzi do Chrystusa przez
chrzest i po prostu^ to nie jest^ Mówienie jŸzykami nie jest dowodem chrztu.
Rozumiecie?
‹‚ Chrzest _ wy mogli™cie zostaø ochrzczeni w diabelsk moc i mówicie jŸzykami
na skutek chrztu diabelskim, zwodniczym duchem. Jak wiele razy widzieli™my to
czynione? Jak wiele razy widziaem, Œe siŸ tak dziao?
‹ƒ Ja nawet wiem o takich, którzy pili krew z ludzkiej czaszki i mówili jŸzykami.
‹„ Widziaem zaklinaczy wŸŒów na pustyni, kiedy oni owinŸli siŸ tym wielkim
wŸŒem i chodzili sobie, i mówili. Czarownik wyszed ot tak, a oni mówili jŸzykami
i wykadali je.
‹… Byem juŒ w ich obozach czarownic, gdzie one pooŒyy oówek ot tak i pooŒyy
ksiŒkŸ ot tak, a oówek biega do góry i w dó po rurze od pieca i gra: Golenie i
strzyŒenie za dwadzie™cia piŸø centów” i pisa w nieznanych jŸzykach, a czarownik
wykada je i mówi dokadnie to, co siŸ stao. Ja _ sam o tym wiem. Rozumiecie?
WiŸc ja^ Widzicie, wy nie moŒecie^
‹† Pawe powiedzia: Bo choø s jŸzyki, one ustan. Choø s proroctwa, one
przemin. ChociaŒ s wszystkie te dary, one siŸ wkrótce wniwecz obróc”. (Mamy
to pytanie trochŸ pó›niej.) Lecz gdy przyjdzie to doskonae, wtedy to, co jest po
czŸ™ci, przeminie”. Rozumiecie? WiŸc my chcemy to doskonae, bracia. Rozumiecie?
Widzieli™my zbyt duŒo faszywych rzeczy i podajemy im bŸdny wykad.
‹‡ I nigdy nie zwaŒajcie na osobŸ i nie wierzcie, Œe posiadaj Ducha šwiŸtego
dlatego, Œe mówi w jŸzykach. Rozumiecie? Lecz wy wierzycie, Œe oni maj Ducha
šwiŸtego na podstawie owoców, które oni przynosz, bowiem Jezus powiedzia: Po
owocach ich poznacie je”. Rozumiecie? To siŸ zgadza: Po ich owocach”.
‹ˆ Zatem, lecz teraz _ tylko mi nie pozwólcie odej™ø od tego teraz, bowiem ja nie
chcŸ okryø ha§b ten wielki dar, który da Bóg. Rozumiecie? I ja wierzŸ, Œe
napeniony Duchem šwiŸtym mŸŒczyzna, czy kobieta, wzglŸdnie dziecko, którzy
Œyj u stóp otarza BoŒego, nie bŸd tam przebywaø dugo, a zaczn mówiø
jŸzykami. Rozumiecie? Ja wierzŸ, Œe on bŸdzie mówi, wzglŸdnie ona.
‹‰ OtóŒ, ty moŒesz przyjø Ducha šwiŸtego, a moŒe nie mówie™ jŸzykami, kiedy Go
otrzymae™. Rozumiesz? Lecz je™li tam ustawicznie leŒysz przed Bogiem przez cay
czas i nawiedza ciŸ chrzest za chrztem, co™ siŸ stanie. Rozumiesz? Pewnego dnia
bŸdziesz juŒ tak peny, Œe nie bŸdziesz móg mówiø nic innego; rozumiesz, ty _ ty _
próbujesz co™ mówiø, a nie moŒesz tego juŒ wiŸcej mówiø, nie moŒesz tego po prostu
powiedzieø. A wiele razy, jeŒeli ludzie u™wiadomili sobie, Œe to jest Duch šwiŸty, oni
poszli dalej i po prostu otworzyli swoje serce, i pozwolili Bogu mówiø do nich.
‹Š Biblia mówi: Jkajcymi siŸ wargami i obcymi jŸzykami bŸdŸ mówi do tego
ludu”. Izajasz 28, rozumiecie, 28, 18: OtóŒ, jkajcymi siŸ wargami i obcymi
jŸzykami bŸdŸ mówi”.
‹‹ Co to jest jkanie siŸ”? Kto™, kto nie potrafi mówiø wyra›nie, mówi tak [Brat
Branham przedstawia kogo™, kto siŸ jka _ wyd.] Ty po prostu^ ty siŸ jkasz, po
prostu próbujesz. Widzisz, po prostu tak peen Ducha šwiŸtego! On próbuje
mówiø^ Jakbym chcia powiedzieø: Bracie Ja-Jack-^ Ja-^ Bra’e Jack-^
368
MÓWIONE S~OWO
Bracie Ja-Ja-Jack-Jack-Jackson”. Rozumiecie, jest to takie _ próbujesz co™
powiedzieø, a nie potrafisz tego powiedzieø. Widzicie, o to chodzi _ tak napeniony
Duchem šwiŸtym! On^
ƒ‚‚ ChcŸ was zapytaø, bracia, czy odczuwali™cie kiedykolwiek, Œe Duch šwiŸty
trzs wami tak mocno, Œe nie potrafili™cie niemal niczego powiedzieø, siedzieli™cie
czasami po prostu cicho, tylko tam siedzieli™cie i pakali™cie? Czy tak czynili™cie?
OtóŒ, to jest Duch šwiŸty. Czy byli™cie^ Powodem, dlaczego ludzie wiele razy nie
mówi jŸzykami jest to, Œe nie wiedz, jak siŸ poddaø Duchowi šwiŸtemu i oni
oczekuj czego™ bardzo oddalonego, podczas gdy On jest wa™nie na nich.
Rozumiecie? To jest powodem, dlaczego oni nie^
ƒ‚ƒ A potem niektórzy ludzie doprowadzaj samych siebie do podniecenia w emocji
i mówi mnóstwo sów, które nie maj Œadnego znaczenia, a jednak nie otrzymali
Ducha šwiŸtego, a próbuj mówiø, Œe otrzymali, poniewaŒ mówili jŸzykami. Po ich
owocach poznacie je”, rozumiecie.
ƒ‚„ Czy jest teraz jakie™ pytanie? [Brat Junior Jackson mówi: Bracie Branham?” _
wyd.] Tak, bracie. [CieszŸ siŸ, Œe to pytanie byo zadane, bowiem niewtpliwie kto™
dziwi siŸ nad tym, z czym siŸ ja moŒe zgadzaem i naucza czego™ bŸdnego. Lecz ja
wierzŸ temu dokadnie tak, jak ty tego nauczae™”.] DziŸkujŸ ci, bracie Jackson.
[Bez wzglŸdu na to, jak duŒo razy mówiem moŒe jŸzykami, czy co™ podobnego,
jeŒeli moje Œycie nie po™wiadcza tego, co mówi Biblia, to ja nie jestem o nic lepszy
od zwykego psa, wóczcego siŸ po ulicy”.] To siŸ zgadza. [I ja w ogóle nie
mówiem nieznanym jŸzykiem _ dopiero za sze™ø miesiŸcy potem, kiedy otrzymaem
mój chrzest”.] Mniej wiŸcej tak samo byo równieŒ u mnie, bracie Jackson.
ƒ‚… Ja otrzymaem chrzest Duchem šwiŸtym tam w mojej szopie wówczas,
rozumiesz. A mniej wiŸcej za rok, czy co™ w tym sensie, ja byem _ byem^
mówiem jŸzykami.
ƒ‚† A za okoo rok czy za dwa roki po tym gosiem znowu w zborze i byem _ staem
na podium jak teraz i ja^ Kiedy byem mody i nie byem taki sztywny i stary jak
teraz, mogem siŸ trochŸ lepiej poruszaø i byem bardzo emocjonalny podczas
goszenia. Staem tam, przemawiaem i po prostu wyskoczyem na pulpit. Byo to w
baptystycznym ko™ciele, w baptystycznym ko™ciele w Milltown, i zszedem wprost
na dó do przej™cia i gosiem tak mocno, na ile mnie tylko byo staø. I wa™nie kiedy
przestaem przemawiaø, Co™ mnie po prostu cakiem ponioso i powiedziaem kilka
sów, cztery czy piŸø, czy sze™ø sów w nieznanych jŸzykach. A zanim sobie
u™wiadomiem, co robiŸ, usyszaem samego siebie woajcego: Skaa w ziemi
upragnionej, Schronienie w czasie burzy”. Rozumiecie?
ƒ‚‡ A potem, pewnego dnia szedem torami kolejowymi, szedem torami kolejowymi
z tej strony Scottsburgu, szedem torami kolejowymi i patrolowaem. Wiatr
dmucha mocno, o moi drodzy, i lód pokrywa cae tory, i ja przekroczyem na drug
stronŸ, Œebym móg i™ø w dó moich trzydzie™ci trzy tysice; sze™ødziesit sze™ø
szedem do góry w innym kierunku, szedem jakby równolegle wzduŒ torów. I kiedy
tak szedem torami, nagle^ Szedem wzduŒ torów i ™piewaem. Zawsze sobie
™piewaem. Miaem róŒne miejsca, na które siŸ chodziem modliø. I ja tam szedem
wzduŒ torów, ™piewaem i nagle zaczem sobie u™wiadamiaø, Œe mówiŸ jŸzykami,
rozumiecie, nie wiedzc co czyniŸ.
ƒ‚ˆ Mówienie jŸzykami przychodzi w postaci takiego zaponu, Œe czowiek niemal
nie wie, co czyni. Oni s^ Oni nie wiedz, co mówi. A wykad przychodzi w ten
sam sposób. Oni nie wiedz, co bŸd mówiø. Oni nie maj Œadnego pojŸcia o tym, Œe
to bŸd mówiø, poniewaŒ to jest nadprzyrodzone. Rozumiecie, jak dugo macie w
PYTANIA I ODPOWIEDZI
369
tym to naturalne, to wy nie^ wy _ wy _ wy macie to naturalne, rozumiecie. Lecz
je™li was co™ po prostu uchwyci i opanuje was, wy to czynicie. Rozumiecie?
ƒ‚‰ [Brat Neville mówi: Bracie Branham, czy bym móg teraz co™ powiedzieø
tutaj?” _ wyd.] Oczywi™cie, moŒesz, bracie Neville. [OtóŒ, ty to mówisz w ten
sposób, nie masz jednak zamiaru powiedzieø, Œe jŸzyki musiayby byø w porzdku
w usudze, gdyby czowiek nie móg mieø nad nimi wadzy? Bowiem on jest^
Czowiek, który ma dar, powinien mieø nad nim wadzŸ”.] On potrafi opanowaø
samego siebie. Tak. Tak samo, jak^ [Czowiek powinien byø na tyle ™wiadomy,
by wiedzieø, Œe bŸdzie lada chwila mówi jŸzykami”] tak, to siŸ zgadza [inaczej on
nie jest w porzdku od pocztku”.] To siŸ zgadza, on to odczuwa. Rozumiecie? OtóŒ,
jak mówi Biblia: JeŒeli jest kto™, kto mówi jŸzykami, a nie ma tam tumacza, to
niechaj milczy”. OtóŒ, oczywi™cie.
ƒ‚Š Powiedzmy, na przykad ja stojŸ tutaj, ktokolwiek _ kiedy siŸ gotujesz, by
krzyczeø, to jest to samo. Czy odczuwae™ kiedykolwiek moc BoŒ, przychodzc na
ciebie, gdy zaczniesz krzyczeø? Ilu z was odczuo j kiedykolwiek? OtóŒ, my
wszyscy. Rozumiecie? Czowiek tam po prostu siedzi i odczuwa, jak ona przychodzi.
OtóŒ, czasami moŒna j stumiø, rozumiecie. MoŒna j powstrzymaø, rozumiecie; to
nie jest wa™ciwe.
ƒ‚‹ Co gdyby™ sta i rozmawia z prezydentem Stanów Zjednoczonych, albo staby™
tutaj na dworze i rozmawiaby™ z burmistrzem miasta, i rozmawiaby™ o czym™
innym, wprost tutaj na ulicy, rozmawiaby™ z grup ludzi, a nagle po prostu
odczuwasz, Œe by ci siŸ chciao skakaø do góry i w dó, woaø i krzyczeø: Gloria!
Alleluja!” i wierzgaø przeciw wszystkiemu, i biegaø tam i sam po ulicy, ot tak. Oni
by powiedzieli, Œe zwariowae™. Rozumiesz? Oni by powiedzieli: Ten czowiek
zwariowa”. Rozumiecie?
ƒƒ‚ OtóŒ, widzisz, potem wiesz, Œe tak nie powiniene™ czyniø. Ty siŸ powstrzymujesz,
chociaŒ moc przenika ciŸ gŸboko i ty jej niemal nie moŒesz powstrzymaø. Ty
mówisz: O, tak. O, tak. Uhm. Uhm. Tak. O, tak. Uhm”. Czowieku, ona ciŸ po
prostu rozrywa na kawaki, lecz ty potem wiesz, Œe powiniene™ zachowywaø
milczenie. Rozumiesz?
ƒƒƒ Podobnie jak niedawno tutaj przed sdem, oni tam mieli kilku
zielono™witkowców z powodu czynienia czego™ innego _ zbyt go™nego krzyczenia,
czy czego™ takiego, przy czym to byo^ Oni mieli absolutn suszno™ø, rozumiecie,
to siŸ zgadza. Lecz kaŒdym razem, kiedy sŸdzia chcia zaczø mówiø wzglŸdnie
chcia im co™ powiedzieø, oni mówili jŸzykami. Widzicie? SŸdzia rzek: Zabierzcie
std tych zwariowanych ludzi”. Rozumiecie?
ƒƒ„ OtóŒ, gdyby tam by podany wykad do tych jŸzyków i byoby powiedziane
sŸdzi: TAK MÓWI PAN” _ taka-i-taka sprawa, która by bya prawd _ TAK
MÓWI PAN! SŸdzio, dlaczego ty stoisz tutaj i sdzisz mnie, skoro ubiegej nocy
obcowae™ z prostytutk? Nazywa siŸ Sally Jones i mieszka tam pod numerem 44 w
Takiej-i-takiej-i-takiej miejscowo™ci”. Co™ w tym sensie. Dlaczego ty mnie sdzisz?
To jest TAK MÓWI PAN! Zaprzecz teraz temu, a padniesz martwy”. NuŒe, o,
bracie! To jest co™ innego.
ƒƒ… Lecz kiedy tylko powstaniesz i mówisz _ a on powiedzia: Ty jeste™ dla nich
barbarzy§c”. Rozumiecie? OtóŒ, wy wiecie, gdy trzeba zachowaø milczenie, a gdy
nie trzeba. Rozumiecie? OtóŒ, to jest^ Rozumiecie. Ja jestem^ Wy mnie teraz
jasno zrozumiewacie, wy wiecie, co mam na my™li. Rozumiecie? O to chodzi.
Oczywi™cie^
ƒƒ† Mamy to pytanie wa™nie tutaj na dole. Powodem, dlaczego powstrzymywaem
siŸ z nim jest to, Œe mamy t sam sprawŸ: Czy oni powinni milczeø?” Rozumiecie?
370
MÓWIONE S~OWO
Dlatego wa™nie nie odpowiedziaem na nie obszerniej, niŒ tylko to, co ty mówie™.
Lecz teraz wa™nie jest czas, by na nie odpowiedzieø, rozumiecie, wa™nie teraz. I
we›miemy równieŒ to pytanie tutaj na dole, i ja siŸ bŸdŸ po prostu powoywa na
nie. Czy wszyscy zrozumiewaj to pytanie wa™ciwie?
[Brat Fred zadaje pytanie: Bracie Branham?” _ wyd.] Tak. ProszŸ, bracie
Fred. [Czy czowiek mówicy w Duchu wydaje d›wiŸk (powiedzmy, Œe
jest Anglikiem i umie mówiø po angielsku), a to mówi Duch?”]
ƒƒ‡ Oczywi™cie. O, tak. Rozumiecie, bowiem Duch šwiŸty mówi kaŒdym jŸzykiem.
Rozumiecie? W Dniu PiŸødziesitym byli tam zgromadzeni ze wszystkich jŸzyków
pod Niebem, rozumiecie. Mówienie jŸzykiem angielskim^ OtóŒ, ja sam wiem to
zawsze, bracie Fred, Œe ja^ jeŒeli kiedykolwiek goszŸ przemówienie pod
namaszczeniem, jest to Duch šwiŸty, który to wypowiada, rozumiecie. Jest to^
Rozumiecie? Zatem to byby nieznany jŸzyk dla czowieka, który nie rozumie
angielskiego jŸzyka. JednakowoŒ^
ƒƒˆ A tak samo obcy jŸzyk nie jest nieznanym” jŸzykiem, jest to^ kto™ tam
jest^ Podobnie jak w Dniu PiŸødziesitym, oni rzekli _ wszyscy ci grzesznicy, oni
powiedzieli: Jak to, Œe syszymy kaŒdego czowieka w naszym wasnym jŸzyku? Jak
to, Œe syszymy tych Galilejczyków, mówicych naszym wasnym jŸzykiem?” Nie
byo tam w ogóle nieznanego” miŸdzy tymi wszystkimi. Nie byo czego™ takiego jak
nieznane” jŸzyki w Dniu PiŸødziesitym. NuŒe, rozumiecie, to nie jest wcale
zgodne z Pismem šwiŸtym. Rozumiecie? Nie byo tam nieznanych^ to nie by
nieznany jŸzyk, to bya mowa. Jak to, Œe syszymy kaŒdego czowieka w naszym
wasnym jŸzyku, w którym siŸ urodzili™my?” Nie byo w tym nic nieznanego.
Rozumiecie? To^ czy jest jakie™ pytanie do tego teraz, w tej chwili, zanim to
zostawimy? JakŒe wiŸc to jest, Œe syszymy kaŒdego czowieka w naszym wasnym
jŸzyku?” Rozumiecie?
ƒƒ‰ [Pewien brat mówi: W tym wa™nie istnieje trochŸ pomyka z powodu ludzkiej
sabo™ci, kiedy ludzie zaniedbuj przyjø cokolwiek, tylko mówi: Ja temu nie
uwierzŸ w Œaden sposób, tylko wedug Dz. Ap. 2, 4!’” _ wyd.] OtóŒ, gdyby oni
przeŒywali to zgodnie z Dz. Ap. 2. 4, oni by z pewno™ci nie mówili nieznanym
jŸzykiem. [Nie, jakim™ jŸzykiem”.] Uhm. Oni by musieli mówiø takim jŸzykiem,
Œeby ich ludzie syszeli, rozumiecie, bowiem kaŒdy czowiek sysza w swoim
wasnym jŸzyku”.
ƒƒŠ OtóŒ, gdybym otrzyma Ducha šwiŸtego w tej chwili, zgodnie z^ Ja mówiŸ^
WierzŸ, Œe tutaj jest jeden brat, pragncy Ducha šwiŸtego, jest to brat Wood. Czy to
prawda, bracie Wood? Ja ciŸ nie chcŸ wywoywaø, lecz wszyscy^ my jeste™my
tutaj po prostu braømi i pragniemy to powiedzieø. A on pragnie chrztu Duchem
šwiŸtym. OtóŒ, je™li brat Banks otrzyma wtedy Ducha šwiŸtego we wa™ciwy
sposób, jeŒeli on otrzyma Go wedug Biblii, on by tam powsta i powiedzia to, on
by to powiedzia w jŸzyku angielskim i powiedziaby: Jezus Chrystus, Syn BoŒy,
wsta z martwych” _ mówi to przy pomocy pomiennego proroctwa, które to
wypowiada. Ja wiem, Œe On jest, bowiem On wa™nie wszed do mego serca. On jest
Synem BoŒym! Moje grzechy przeminŸy, co™ siŸ ze mn stao”. Rozumiecie? Tutaj
to macie. To jest mówienie w^
JakŒe wiŸc to jest, Œe syszymy, kaŒdy z nas, swój wasny jŸzyk^?”
ƒƒ‹ Powiedzmy, co gdyby™my tutaj w Indianie mówili innym jŸzykiem niŒ ludzie w
Kentucky, a brat Banks jest z Kentucky? A oni by tam mówili innym jŸzykiem, a my
by™my tutaj wiedzieli, Œe on nie umie mówiø jŸzykiem, uŒywanym w Indianie. A
potem on by tutaj powsta i mówiby jŸzykiem uŒywanym w Indianie, a wiemy, Œe
PYTANIA I ODPOWIEDZI
371
on go nie umie. Rozumiecie? My syszymy go w jŸzyku uŒywanym w Indianie, a on
my™li, Œe mówi jŸzykiem Kentucky. On po prostu ™wiadczy: Chwaa Bogu! Jezus
wsta z martwych. Alleluja!”, ale my syszeliby™my go w jŸzyku Indiany.
ƒ„‚ W ten wa™nie sposób byo to w Dniu PiŸødziesitym. Rozumiecie? JakŒe wiŸc
to jest, Œe ich syszymy, kaŒdy z nas”, widzicie, otóŒ, czy ci wszyscy, którzy mówi,
nie s Galilejczykami” _ rozumiecie, obywatelami Kentucky? JakŒe wiŸc to jest, Œe
my z Indiana, z Ohio i z Illinois, i z Maine, i z Massachusetts, i z Kalifornii, syszymy
go w naszym wasnym jŸzyku, w którym siŸ urodzili™my?” Czy to pojmujecie?
Widzicie, to jest inspiracja. Widzicie, byo to dla nich inspiracj gdy suchali, byo
to dla nich natchnieniem.
ƒ„ƒ Widzicie, poselstwo^ caa sprawa polega na tym, Œe to jest ™wiadectwo o
zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Widzicie, to siŸ zgadza. OtóŒ, je™li Bóg nie
Œyje tym yciem w tobie, nie ma znaczenia, jak bardzo o Nim ™wiadczysz, ty Go
cigle nie masz. Rozumiesz? To siŸ zgadza. Jak dobrze ty^
ƒ„„ Czy jest jeszcze jakie™ pytanie? [Brat Roy Roberson mówi: OtóŒ, bracie
Branham, my™lŸ, Œe widzieli™my, jak siŸ to dziao w kolejce modlitwy _ ta
hiszpa§ska dziewczyna” _ wyd.] Tak. Bardzo dobrze, bracie Roy. Byo to w _
wa™nie tam, gdzie udajŸ siŸ obecnie, w Beaumont _ Beaumont. Czy to byo w
Beaumont? O, tak.
ƒ„… OtóŒ, kolejka modlitwy zostaa zatrzymana. Bya tam moda hiszpa§ska
dziewczyna, która przysza na podium. NuŒe, szczerze mówic, my™lŸ, Œe juŒ
wychodziem, czy tak nie byo? Howard wyprowadza mnie na zewntrz, a ta^
Usyszaem kogo™ krzyczcego _ bya to moda hiszpa§ska dziewczyna tam, o, w
wieku okoo piŸtnastu, szesnastu lat, wa™nie^ po prostu dziecko. I ja spojrzaem,
a ona by bya nastŸpn z kart modlitwy, gdybym kontynuowa kolejkŸ. Miaem ich
tam na podium grupkŸ, ona by bya nastŸpn z kart modlitwy. Rzekem:
Przyprowad›cie j”. WiŸc oni j przyprowadzili na podium. Ja miaem jechaø na
kolejne naboŒe§stwo i rzekem: Przyprowad›cie j tu”.
ƒ„† WiŸc, okazuje siŸ, Œe jej powiedziaem co™ w tym sensie: Czy bŸdziesz teraz
wierzyø? JeŒeli mi Jezus pomoŒe, bym ci powiedzia, co ci dolega, czy uwierzysz, Œe
On ciŸ uzdrowi?” A ona po prostu miaa cigle zwieszon gowŸ. Pomy™laem sobie,
Œe musi byø gucha i niema. Rozumiecie?
ƒ„‡ WiŸc kiedy spojrzaem ponownie, powiedziaem: Nie, ona po prostu nie umie
mówiø po angielsku”. WiŸc oni sprowadzili tam tumacza i ja powiedziaem: Czy
w To uwierzysz?” Ona skinŸa w odpowiedzi do^ Potem ona rozumiaa poprzez
tumacza, oczywi™cie. Rozumiecie?
ƒ„ˆ OtóŒ, potem powiedziaem^ I spojrzaem i zobaczyem wizjŸ. Powiedziaem:
WidzŸ ciŸ siedzc przy staro™wieckim ognisku i wielki kocio koyszcy siŸ nad
nim, peny kolb Œótej kukurydzy”. Wy starsi^ Czy sobie to przypominasz, bracie
Roy? Powiedziaem: Ty siŸ przejada™ tej kukurydzy. A gdy siŸ przejada™,
zachorowaa™ gwatownie i twoja matka pooŒya ciŸ do óŒka, i zaczŸa™ mieø
paroksyzmy epileptyczne”. I powiedziaem: Ty je masz od tego czasu”.
ƒ„‰ A potem ona zwrócia siŸ do tumacza i powiedziaa mu w swoim wasnym
jŸzyku: My™laam, Œe on nie umie mówiø po angielsku^ wzglŸdnie mówiø po
hiszpa§sku!”
ƒ„Š A on siŸ zwróci do mnie i powiedzia: Ty nie mówie™ po hiszpa§sku, prawda?”
ƒ„‹ Ja odrzekem: Nie”. Sprawdzili™my wiŸc w magnetofonie _ zatrzymali™my
magnetofony; byo to absolutnie po angielsku.
ƒ…‚ Lecz potem tumacz powiedzia: Powiedz mi zatem, co on powiedzia”.
372
MÓWIONE S~OWO
Rozumiecie, on musia podaø tumaczenie. Rzek: Powiedz mi, co on powiedzia”.
I ona mu powtórzya te same sowa, a on je znowu przetumaczy.
ƒ…ƒ OtóŒ, ona mnie syszaa w swoim wasnym jŸzyku, w którym siŸ urodzia, a ja
mówiem po angielsku. Ona to syszaa po hiszpa§sku. Jak siŸ to dzieje, Œe
syszymy kaŒdego z nich w naszym wasnym jŸzyku, w którym siŸ urodzili™my?” I to
dzieciŸ zostao uzdrowione. Widzicie, o to chodzi, to s cudowne dziea BoŒe.
[Pewien brat pyta siŸ: Zatem to naczynie, w którym jest Duch šwiŸty, nie
bŸdzie^ bŸdzie tylko naczyniem, a Ten, kto je napenia, moŒe je napeniø
tym, czym On chce?” _ wyd.]
ƒ…„ Czymkolwiek On pragnie, to siŸ zgadza. Cakiem dokadnie. A zatem, obserwuj,
czym ono jest napenione, potem wiesz, czy masz Ducha šwiŸtego, czy nie.
Rozumiesz? Dawaj tylko baczenie, czym ono jest napenione. JeŒeli to naczynie jest
napenione nieczysto™ciami, to ono nie jest naczyniem BoŒym. Lecz je™li jest
napenione czystymi rzeczami, to ono jest BoŒym naczyniem. Czy rozumiecie, co
mam na my™li? [Brat mówi: A to naczynie _ bywa tak, Œe to naczynie zostanie
uŒyte, a nie jest wiadome, nie jest wiadome w tym czasie, co^ kiedy ono zostao
uŒyte?” _ wyd.] O, z pewno™ci. [Brat skada ™wiadectwo.] Uhm. Uhm. To siŸ
dokadnie zgadza, oczywi™cie. O, my wszyscy, my to widzimy. Ja to widziaem
wielokrotnie. O tak. O tak. Wszyscy^ Wiemy, jeste™my zapoznani z tymi rzeczami.
My™lŸ, Œe to byo czwarte pytanie: Czy wszyscy _ czy wszyscy ludzie
napenieni Duchem šwiŸtym prŸdzej czy pó›niej mówi jŸzykami? Ja
znajdujŸ, gdzie Pawe rzek: Ja mówiŸ jŸzykami wiŸcej niŒ oni wszyscy”.
Teraz to, o czym my™lŸ, by zako§czyø to pytanie brata:
Pawe, mówicy jŸzykami wiŸcej, niŒ wszyscy inni.
ƒ…… Pawe by wyksztaconym czowiekiem, on sam zna wiele jŸzyków. Widzicie, on
potrafi mówiø przy pomocy^ on^ Przypomnijcie sobie, kiedy on stan przed
sdem, on potrafi mówiø takim jŸzykiem, albo owakim jŸzykiem, czy cokolwiek to
byo. I byy to nieznane jŸzyki dla ludzi, lecz one nie byy inspirowane. To byy
jŸzyki, którymi mówiono, rozumiecie. Lecz^ i^
ƒ…† Lecz ja wierzŸ z ca pewno™ci, Œe czowiek napeniony Duchem šwiŸtym,
który Œyje u otarza BoŒego, bŸdzie mia niewtpliwie prŸdzej czy pó›niej przeŒycie
mówienia jŸzykami, bowiem to jest jedna z najmniejszych i ostatnich rzeczy, jakie
istniej wedug opisu Pawa. JeŒeli je uszeregujecie, jest to ostatnia rzecz w linii
darów, rozumiecie _ mówienie jŸzykami.
ƒ…‡ Ale teraz, po pierwsze jeste™cie ochrzczeni^ Wszyscy tutaj jeste™cie darami. Ja
jestem na zewntrz. OtóŒ: Przez jedne Drzwi _ jednego Ducha”, jedne drzwi
prowadz do tego pomieszczenia. Czy siŸ to zgadza? OtóŒ, nie mogŸ wej™ø do ™rodka
w ten sposób, nie mogŸ wej™ø w ten sposób, a wyj™ø w inny sposób. Rozumiecie? Jak
ja wchodzŸ tutaj? Czy przez brata Robersona? O, nie. Czy przez, otóŒ, powiedzmy,
brata Leo? Z powodu tego, Œe on byby darem mówienia jŸzykami, rozumiecie, czy
wejdŸ przez Leo? O nie. Uhm. OtóŒ, jak wejdŸ do ™rodka? Przez jedne Drzwi, przez
jednego Ducha”. Ten Duch to nie s po prostu tylko jŸzyki. O nie. Ach! Rozumiecie?
Rozumiecie: Przez jednego Ducha jestem wechrzczony do tego Ciaa”.
ƒ…ˆ Zatem, to jest Duch, wy jeste™cie wszyscy darami. Mówicie: OtóŒ, dziŸki
Bogu!” Ja bŸdŸ przechodzi i _ powiedzmy, Œe tam jest brat Wood, On jest cudami.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
373
Rozumiecie? O, ja dokonaem cudu. Ja wiem, Œe mam Ducha šwiŸtego, bo
uczyniem cud”. Nie przez jeden cud” jeste™my wszyscy wechrzczeni do tego Ciaa.
ƒ…‰ Id›my zatem do brata Junie, on jest poznaniem _ OtóŒ, hm, ja mam poznanie
Biblii! Chopcze, ja ci mówiŸ, ja wiem, Œe mam dziŸki temu Ducha šwiŸtego”. Nie,
to jeszcze cigle nie jest droga, jak wej™ø.
ƒ…Š W porzdku. Nie przez brata Leo, nie przez brata Wood, nie przez brata Junie.
Rozumiecie? Nie. Lecz przez jednego _ kogo? [Zgromadzenie mówi: Ducha!” _
wyd.] W porzdku. Jestem wechrzczony do tego Ciaa, teraz jestem w Nim _ gdzie
mnie teraz Ojciec uŒyje. Rozumiecie? Przypadkowo brat Leo siedzia w pobliŒu
drzwi; to by bya niewtpliwie jedna z pierwszych rzeczy, która by siŸ staa, albo
moŒe by nie bya. Ja byø moŒe jestem tak bogaty w Ducha, Œe Bóg by poszed wprost
tutaj do brata Wood, ominwszy wszystkich pozostaych. Nie moŒecie mi teraz
powiedzieø, Œe nie mam Ducha šwiŸtego, poniewaŒ ja jestem w tym ciele na skutek
chrztu. Lecz Bóg nie przyprowadzi mnie tutaj, bym mówi: OtóŒ, dziŸki Bogu,
my™lŸ, Œe sobie teraz usidŸ i wezmŸ to na lekk wagŸ _ ja idŸ do Niebios”. HŸ! Czy
widzicie, co mam na my™li?
ƒ…‹ Lecz ja bym móg i™ø dokadnie z powrotem od tego tutaj, dokadnie z powrotem
do tego. Czy rozumiecie, co mam na my™li? Mógbym siŸ posuwaø od jednej
skrajno™ci do drugiej, albo bym móg i™ø w ™rodku, czy gdziekolwiek. Lecz co™ siŸ
stanie, co™ siŸ musi staø. I co to jest? Przez chrzest Duchem šwiŸtym _ to mi
pokazuje, Œe jestem w tym Ciele: Przez jednego Ducha”. Czy to pojmujesz, bracie,
tutaj? Dobrze! To wa™nie? W porzdku.
112. W jakiej kolejno™ci maj byø uŒywane jŸzyki i proroctwa podczas
naboŒe§stwa^ (Nie powinny byø wcale uŒywane w czasie naboŒe§stwa!
Rozumiecie?)^ by uwielbiaø Boga^ (wcale nie!) ^ i zbudowaø
ko™ció? Ja wiem, Œe ludzie mówi, Œe duch proroka^ Ja _ wiem, Œe^
(lu-^ sdzŸ, Œe^ Nie, przepraszam, bya to Biblia” _ B-i-b-l-i-a.
Zaczem mówiø l-u-d-z-i-e, czy co™ w tym sensie. Nie.) Biblia mówi:
Duchy proroków, s poddane prorokowi”. (dokadnie)
ƒ†‚ Duchowe mówienie jŸzykami i prorokowanie jest ku zbudowaniu ko™cioa, lecz
ono ma swoj wasn usugŸ. Rozumiecie? Ono nie jest po to, by niepokoiø, jak dugo
prorok zboru jest^ w tym zgromadzeniu panuje ad. Rozumiecie? Ono nie jest po
to, by przerywaø zgromadzenie.
ƒ†ƒ Widzicie teraz: duchy proroków”. My _ mamy teraz kolejne pytanie, zostawmy
to wiŸc na chwilŸ. Widzicie, rzeczywisty, poprawny sposób tych^ posugiwania
siŸ tymi darami^ To daje odpowied› odno™nie wielu darów, widzicie. Kiedy
dojdziemy do nich, powiemy, Œe odpowiedzieli™my na to w tym pierwszym pytaniu
_ tej osobie na to pytanie tutaj. Rozumiecie? To jest pite pytanie:
Czy jŸzyki i proroctwa maj byø uŒywane podczas naboŒe§stw, by
uwielbiaø Boga?
ƒ†„ Rozumiecie teraz, kaznodzieja^ jeŒeli kaznodzieja jest namaszczony od Boga,
a zbór jest doprowadzony do adu, nuŒe, poprawnym sposobem^ Wielu z was wie,
jak wam mówiem o tym mieø go doprowadzony do adu”. Te dary powinny^
OtóŒ, to wa™nie bŸdziemy czyniø w tej kaplicy, o ile Pan pozwoli. Obecnie
obserwujŸ _ ja co™ ogldam, zostawimy brata Neville i tych innych braci tutaj w
tym skadzie. Wy jeste™cie teraz^ A wielu z was braci jeste™cie modymi braømi.
ƒ†… OtóŒ, ja _ ja jestem starym weteranem w porównaniu z wami wszystkimi na tej
374
MÓWIONE S~OWO
Drodze. Jestem na Niej juŒ trzydzie™ci jeden lat. Byo to przed okoo trzydziestu
laty, kiedy tam pooŒyem ten kamie§. Musiaem stawiaø czoo wszystkiemu, czemu
byo trzeba stawiø czoo, i lepiej, je™li czowiek równieŒ wie, o czym mówi, kiedy
dojdzie do tego. Raczej niech nie tylko czowiek o tym wie, lepiej je™li tam jest Bóg,
by temu udzieliø poparcia, kiedy dojdziesz z tym do zako§czenia.
ƒ†† Zatem, najbardziej pomy™lnym sposobem praktykowania tego obecnie _
mogliby™cie mieø specjalne naboŒe§stwo. Ja my™lŸ, Œe to wa™nie oni czynili tam w
1. Koryntian 14: JeŒeli co™ jest objawione komu™ siedzcemu, to niech inny milczy”.
Ja my™lŸ, Œe to byo specjalne naboŒe§stwo dla darów”, co by byo w porzdku.
Gdyby chcieli mieø specjalne naboŒe§stwo, gdzie wszyscy obdarowani ludzie
spotykaj siŸ raz w tygodniu _ ci z darami, i przychodz do zboru, to by byo
™wietne. Niechaj oni maj to zgromadzenie, nie ma tam Œadnego^ nie ma
goszenia, ono jest dla darów Ducha šwiŸtego.
ƒ†‡ Ono nie jest dla ludzi niewtajemniczonych i niewierzcych. Oni by przyszli,
usiedli, powiedzmy^ Jeden powstaje i zaczyna: a-a” _ mówi jŸzykami; kto™ inny
mówi: a-a”. Co to ma znaczyø!” Oni by weszli do ™rodka i rzekli: Gdzie jest
™piewanie? Gdzie jest wszystko pozostae?” Rozumiecie?
ƒ†ˆ Lecz, teraz, ci, którzy mówi jŸzykami _ wielu z nich (i podaj wykad, i tak
dalej) s niemowlŸtami w Ewangelii. Rozumiecie? Nie gorszcie ich, zostawcie ich _
pozwólcie im ró™ø, aŒ ten dar^ Niektórzy z nich _ moŒecie ogldaø, jak szatan
próbuje ingerowaø do niektórych. Oczywi™cie, weterani, my _ my to widzimy.
Widzicie, my to potrafimy dostrzec i wy to bŸdziecie obserwowaø.
ƒ†‰ Tutaj niedawno pewien kaznodzieja, siedzcy wprost tutaj teraz, przyszed do
mnie i opowiada mi, i go™ci mnie w swoim domu, naprawdŸ kosztowny brat.
ƒ†Š Nie mówiŸ tego dlatego, Œe on siedzi tutaj, lecz wy wszyscy jeste™cie
kosztownymi braømi. Gdybym tak nie my™la, ja bym wam powiedzia: Pozwólcie,
Œe najpierw uregulujemy t sprawŸ miŸdzy mn a wami”. Rozumiecie? To jest
wa™ciwe. Rozumiecie? Ja was wszystkich miujŸ i ja tego pragnŸ suchaø w duchu
tolerancji wedug tej Biblii, rozumiecie, Œeby pomóc. Rozumiecie?
ƒ†‹ Ten brat go™ci mnie w swoim domu, by^ pewna kobieta, a ta kobieta bya w
bŸdzie. I to^ Ja nigdy nie widziaem tej kobiety, ale syszaem to na ta™mie _ j,
podajc wykad jŸzyków i mówic co™. MoŒna to zaraz dostrzec.
ƒ‡‚ Pewnego dnia inny kaznodzieja i ja^ czy ten sam czowiek _ siedzieli™my na
pniu, polujc na wiewiórki, i rozmawiali™my o tym. obaj ci kaznodzieje, obecni tutaj
teraz, wiedz, jak siŸ to sko§czyo. Rozumiecie, zwaŒajcie tylko.
ƒ‡ƒ JeŒeli wy kaznodzieje korygujecie kogo™ w sprawie daru, gdy ich korygujecie,
korygujc ich wedug Pisma šwiŸtego, a oni siŸ zgorsz, pamiŸtajcie, to nie by
Duch BoŒy, poniewaŒ Duch BoŒy nie moŒe siŸ zgorszyø z powodu Jego Sowa. On
przychodzi do Swego Sowa. Widzicie, on jest zawsze ochotny. Prawdziwy ™wiŸty
BoŒy pragnie siŸ podporzdkowaø temu. O, tak.
ƒ‡„ Ja pragnŸ zostaø skorygowany. PragnŸ, Œeby Duch šwiŸty korygowa mnie w
tych sprawach, które czyniŸ niewa™ciwie. Ja nie chcŸ niczego zastŸpczego. PragnŸ
tej rzeczywistej rzeczy albo niczego, zostawcie mnie, proszŸ, niech nie mam w ogóle
niczego. Rozumiecie? Bo ja bym raczej czyni tak, niŒ przynosi ha§bŸ Chrystusowi.
ƒ‡… I ja bym nie naucza niczego i nie mówibym niczego, jeŒeli Pismo šwiŸte nie^
ƒ‡† A je™li jaki™ brat, jaki™ brat chrze™cijanin widziaby mnie nauczajcego czego™
zego, ja bym sobie ceni, gdyby™ mnie po naboŒe§stwie wzi na bok i powiedzia:
Bracie Branham, ja bym chcia przyj™ø do twego pokoju i porozmawiaø z tob, ty
PYTANIA I ODPOWIEDZI
375
siŸ mylisz w pewnej sprawie”. Rozumiecie? Ja _ ja bym to z pewno™ci docenia,
bracie, bo ja chcŸ postŸpowaø wa™ciwie. Ja tego pragnŸ.
ƒ‡‡ NuŒe, my wszyscy chcemy postŸpowaø wa™ciwie, dlatego wa™nie chcemy _
pragniemy rozmawiaø o tych sprawach. A one powinny siŸ wyoniø z Pisma
šwiŸtego, rozumiecie, Œeby cae Pismo šwiŸte poczyø razem.
ƒ‡ˆ OtóŒ, mówienie jŸzykami powinno byø^ Zatem, trochŸ pó›niej na^ NuŒe,
zostawmy to teraz na chwilŸ. Rozumiecie, ja bym wam radzi _ zostawcie to po
prostu i nie zajmujcie siŸ tym. Do was kaznodziejów teraz _ wy pastorzy, proszŸ,
zostawcie t sprawŸ, póki te niemowlŸta trochŸ nie podrosn. OtóŒ, byø moŒe,
prŸdzej czy pó›niej, jeŒeli to jest nieprzyjaciel, który próbuje zwie™ø tego czowieka,
to siŸ okaŒe. Nie jeste™my zbyt pewni.
ƒ‡‰ Teraz, po tym _ zanim to rozpoczniecie, we›cie do tego trochŸ ducha mdro™ci,
trochŸ rozpoznawania duchów, rozumiecie, by to stwierdziø. Ni std ni zowd
zaczniecie zauwaŒaø, Œe kto™ zacz ogldaø, Œe tam jest co™ zego; to jest
rozpoznawanie. Potem zajmujcie siŸ tym delikatnie przez chwilŸ. Rozumiecie?
Potem, kiedy widzicie, Œe rozpoznawanie staje siŸ bŸdne, naprawcie to. A jeŒeli ta
rzecz^ jeŒeli to jest z Boga, on ™cierpi skorygowanie Sowem. Rozumiecie?
ƒ‡Š Powiedzmy _ na przykad powiem, Œe mówili™my jŸzykami _ kto™, my
jeste™my^ jest to obdarowana grupa ludzi. Leo powsta i mówi jŸzykami; potem
_ a pewien brat tutaj, Willard, poda wykad. W porzdku. OtóŒ, chcŸ powiedzieø,
Œe brat Neville, brat Junie i brat Willard Collins byli tymi, którzy rozsdzaj,
rozumiecie. OtóŒ, dlatego, Œe Leo mówi^ Jeste™my teraz wa™nie tutaj, jak na
maym zgromadzeniu ™wiŸtych, na zgromadzeniu posiadajcych dary, i Leo mówi,
a Willard poda ten wykad tutaj, i on powiedzia: TAK MÓWI PAN! W ™rodŸ
wieczorem przyjdzie tutaj pewna kobieta i ona bŸdzie _ ona bŸdzie jak furia.
Powiedzcie bratu Branhamowi, Œeby jej nie strofowa, bo ona jest obkana. Lecz
powiedzcie mu, Œeby j wzi do kta, bowiem byo to wa™nie w kcie, gdzie ona
popenia niegodziw rzecz pewnego razu, a stanie siŸ pewna rzecz’.” Rozumiecie?
To brzmi bardzo dobrze, nieprawdaŒ? Rozumiecie? W porzdku.
ƒ‡‹ OtóŒ, ale najpierw, jak wiecie _ w Starym Testamencie bez wzglŸdu na to, co
powiedzia prorok albo co powiedzia kto™ inny, byo to najpierw sprawdzane przez
Urim i Tummim. Widzicie, porównywano to ze Sowem. A je™li te ™wiata nie
migotay, oni to zostawili. Rozumiecie?
ƒˆ‚ A obecnie _ we›cie to najpierw z powrotem do Sowa. OtóŒ, ten czowiek mówi
jŸzykami, brzmiao to dobrze. Ten czowiek poda wykad, brzmiao to dobrze. Lecz
Sowo mówi: Niechaj to bŸdzie najpierw rozsdzane przez dwu lub trzech
™wiadków”. We›cie to do Urim Tummim.
ƒˆƒ Zatem, najpierw Willard Collins mówi: To byo od Pana”. Junie mówi: To jest
od Pana _ od Pana”. To s dwaj z trzech. W porzdku, zostanie to napisane na
kawaku papieru, zostao to wypowiedziane bezpo™rednio tutaj w tym zborze.
Potem, gdy ludzie, którzy to widz i czytaj, zanim siŸ to w ogóle stanie, i widz, jak
siŸ to dzieje, oni mówi: Bracie, to jest Bóg! Widzicie, to jest Bóg!”
ƒˆ„ Lecz co, je™li siŸ to nie stanie, co siŸ potem dzieje? Widzicie? (Teraz przejdziemy
do nastŸpnej rzeczy, któr bym chcia wa™nie tutaj poruszyø: Czy wszystkie
proroctwa s cakiem^ wszystkie wykady i poselstwa s proroctwem?”) NuŒe,
chwileczkŸ tylko. OtóŒ, co je™li siŸ to nie stanie? Wtedy Leo mówi w faszywym
duchu; on poda faszywy wykad; a wy faszywie rozsdzali™cie. WiŸc usu§cie tŸ
sprawŸ spo™ród was. Wy tego nie chcecie. To jest bŸdne. Zostawcie to. To jest
diabe. Rozumiecie? [Puste miejsce na ta™mie _ wyd.] Ja nie jestem kaznodziej,
lecz jestem _ ja jestem podajcym wykad. Widzicie, jestem tumaczem. Panie, ja
376
MÓWIONE S~OWO
nie jestem kaznodziej. Ja^” Bracie Leo, powiedz: Panie, nie jestem kaznodziej,
lecz mam dar jŸzyków, a diabe wyprowadzi mnie z równowagi w tej sprawie. BoŒe,
odejmij tŸ rzecz ode mnie”. Ty powiedz: Panie, Ty mi dae™ ducha rozpoznawania
i ja widziaem, jak Ty czynie™ to tak wiele razy _ jak siŸ to stao? Ojcze, oczy™ø
mnie! Co siŸ stao?” Widzicie, tutaj to macie, potem to macie rzeczywi™cie.
ƒˆ… Widzicie, to jest regularne naboŒe§stwo ™wiŸtych. Ja my™lŸ, Œe tak wa™nie byo
w Biblii, bowiem Pawe powiedzia: Je™li kto™ prorokuje, a co™ byo prorokowane,
co™ jest^ a co™ jest objawione komu™ siedzcemu, niechaj milczy, dopóki ten
pierwszy mówi; potem oni mog mówiø. A wy wszyscy moŒecie prorokowaø jeden
po drugim”. NuŒe, to by nie mogo byø w regularnym naboŒe§stwie, wy to wiecie,
kaŒdy by nie móg^ te dary.
ƒˆ† Zatem, aby byø pewnym, Œe to jest od Boga, rozumiecie, bowiem jeŒeli to jest po
prostu gupstwo, nie jest to od Boga. JeŒeli siŸ to nie urzeczywistni, nie jest to od
Boga. Rozumiecie? Musi siŸ to urzeczywistniø. I dlatego w naszych ko™cioach _
widzisz, bracie, my mamy potem niechwiejny zbór, rozumiecie, gdzie nikt nie moŒe
powiedzieø, Œe cokolwiek, co zostao powiedziane lub uczynione^
ƒˆ‡ Spójrzcie, przed co mnie to stawia, kiedy jestem tutaj na podium przed
publiczno™ci. Spójrzcie na to! Co, je™li siŸ mylŸ w jednej sprawie odno™nie tego?
Rozumiecie? Bowiem ja ufam Jemu. Rozumiecie? Ja ufam Jemu. Kto™ powie: Ty siŸ
boisz, Œe popenisz bd, bracie Branham”. Nie, nie, e-e, nie obawiam siŸ, Œe
popeniŸ bd. Ja wierzŸ Jemu. On jest moj Ochron. Mam polecenie, bym to czyni,
wiŸc pozostanŸ wa™nie przy tym.
ƒˆˆ JeŒeli ci Bóg poleci co™ czyniø, to On jest twoj Ochron. Widzisz, On ciŸ bŸdzie
chroni. Je™li On ciŸ posya, On bŸdzie udziela poparcia twemu sowu. Potem jeste™
ambasadorem. Jeste™ ambasadorem, posiadajc dar jŸzyków; jeste™ ambasadorem,
majc dar wykadania, jeste™ ambasadorem posiadajc dar rozpoznawania; wy
trzej. Widzicie, co mam na my™li? Co potem macie? Macie jednomy™lny zbór. Nie
bŸdziecie siŸ baø staø, mimo wszystko, tak jak wczoraj.
ƒˆ‰ Tutaj _ byem tutaj na naboŒe§stwie. Zwyky, prosty Anglik, chopiec z Anglii
przyjecha tutaj i próbowa popeniø samobójstwo. Brat Banks uda siŸ tam i
powiedzia: On tam by juŒ cztery lub piŸø dni”. Ja miaem wiele rzeczy do
zrobienia, ale on powiedzia: Ten chopiec ma zamiar popeniø samobójstwo”. W
hotelu Waterview powiedzieli mi o stanie tego chopaka.
ƒˆŠ I ja wszedem do pokoju, by siŸ modliø za niego. Wyszedem z powrotem z niego
i powiedziaem: Bracie Banks, nigdy nie widziaem tego czowieka ani nie wiem
niczego o nim, lecz ja ci powiem, co mu dolega, zanim tam dotrŸ”. Czy siŸ to zgadza,
bracie Banks? I kiedy tam dotarli™my, zstpi zaraz Duch šwiŸty i powiedzia mu,
co to sprawio i wszystko o nim, i gdzie on by i wszystko o jego Œyciu. On siŸ po
prostu niemal zwali z nóg.
ƒˆ‹ Czy siŸ nie boisz, Œe popenisz bd, bracie Branham, kiedy mówisz
czowiekowi co™ takiego?” A co na podium powiedzieø jakiemu™ czowiekowi, Œe jest
niewierny swojej Œonie, Œe ma dziecko z inn kobiet? On ciŸ wrzuci do wiŸzienia.
Lepiej, gdy czowiek ma racjŸ! Rozumiesz? Rozumiesz? Nie bój siŸ, jeŒeli to jest Bóg.
Lecz je™li siŸ nie obawiasz^ Je™li nie wiesz, Œe to jest od Boga, to milcz tak dugo,
aŒ bŸdziesz wiedzia, Œe to jest od Boga. Czy siŸ to zgadza? Bd› pewny, Œe masz
racjŸ, a potem mów.
ƒ‰‚ OtóŒ, to jest twarda nauka, bracie, lecz wy jeste™cie moimi braømi. Wy jeste™cie
_ wy jeste™cie modymi kaznodziejami, którzy przychodz, a ja jestem starym
czowiekiem i pewnego dnia odejdŸ std. Rozumiecie? A wiŸc bd›cie pewni, Œe to
jest w porzdku.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
377
ƒ‰ƒ Kiedy wychodziem z pokoju tego^ MoŒe podejmŸ siŸ tego trochŸ pó›niej
tutaj. Chopiec^ OtóŒ, powiem teraz czŸ™ø z tego. Wczoraj brat Banks i ja, byem
naprawdŸ zajŸty, (o, moi drodzy), tak bardzo, jak to tylko moŒliwe, i ja wam
powiem, co miaem zamiar uczyniø na tym zgromadzeniu. Leo i Gene i caa grupa
mieli™my siŸ udaø tam, i bracia, powiem, Œe mieli™my zamiar i™ø na owy dzików,
owiø dziki. Oni maj w Arizonie piŸø dni owy dzików jawelina _ kiedy siŸ
zako§czy nasze zgromadzenie. Kiedy siŸ zako§czy nasze zgromadzenie, jedziemy do
Phoenix na jeden dzie§ i musimy czekaø piŸø dni, zanim bŸdziemy mieø nastŸpne,
cztery dni zanim oni bŸd mieø nastŸpne zgromadzenie gdzie™ tam. Musimy byø
wa™nie tam, w Arizonie. OtóŒ, przypadkowo jest to wa™nie w tym czasie, kiedy siŸ
otwiera sezon polowania na jaweliny.
ƒ‰„ Chciaem wiŸc wypróbowaø w strzelaniu moj strzelbŸ, by siŸ przekonaø, czy
jest w porzdku. Banks uda siŸ ze mn. Wychodzili™my z bramki, wyszli™my z
bramki. A oto przychodzi pewien czowiek i idzie prosto do ™rodka, pomimo tego
napisu, rozumiecie, mówicego: ProszŸ nie pytaø o brata Branhama”.
ƒ‰… Widzicie, powodem, dlaczego to czyni^ to nie jest z powodu ludzi, którzy s
chorzy. Mój _ ten dom _ zapytajcie Banksa, on mieszka w ssiednim mieszkaniu
obok mnie. Ludzie przychodz we dnie i w nocy, i wszystko moŒliwe, z chorymi
dzieømi, ze wszystkim. Nigdy nie odwracam siŸ plecami do takiego czowieka.
Lecz^
ƒ‰† I oni mnie zawoali, Leo i inni z tej przyczepy tam _ Jim i inni: Kto™ jest tutaj
z chorym dzieckiem. A tutaj jest czowiek, chorujcy na raka”. OdoŒyli™my na bok
i skre™lili™my wszystko z powodu niego.
ƒ‰‡ Ubiegego wieczora zawoano mnie do pokoju szpitala, gdzie mnie kto™
zawezwa, a ten czowiek mi nawet nie pozwoli wej™ø do ™rodka, kiedy tam
przybyem. Widzicie, kto™ po prostu by zbyt gorliwy. Lecz to jest w porzdku, ja idŸ
mimo wszystko. Rozumiecie? Bowiem to jest mój obowizek pój™ø, rozumiecie, i
staraø siŸ komu™ pomóc.
ƒ‰ˆ OtóŒ, nie z tego powodu jest tam ten napis. Lecz ten czowiek, wa™nie kiedy
wsiadali™my do samochodu, a brat Banks wie, Œe ja musiaem^ Jako™ czekaem
jeszcze w tym domu. Kto™ przychodzi koo brata Banksa, który go zatrzyma. A
zanim on tam doszed, ja byem powstrzymywany. Potem, skoro tylko chwycili™my
do rk nasze strzelby i wyszli™my, by wsi™ø do samochodu, oto przychodzi
mŸŒczyzna i wszed prosto do ™rodka. On tam przyszed.
ƒ‰‰ A ja siŸ wa™nie gotowaem, Œe mu powiem, aby wyszed i zatelefonowa pod ten
numer tam (na BUtler 2-1519), jak byo na tym napisie. Rzekem: Nam siŸ ™pieszy”.
On odrzek: Ja przypuszczam, Œe siŸ panu ™pieszy”.
Powiedziaem: Nazywam siŸ^”
ƒ‰Š Najpierw, kiedy wyszedem, on powiedzia: Dzie§ dobry”. I ja widziaem, Œe on
nie wiedzia, kim ja jestem.
Ja powiedziaem: Nazywam siŸ Branham”.
On powiedzia: Ty jeste™ bratem Branhamem?”
Odpowiedziaem: Jestem”.
ƒ‰‹ A on powiedzia: Ja _ ja jestem^ Chciaem siŸ z tob spotkaø, bracie
Branham”. Powiedzia: WidzŸ, Œe siŸ gotujesz do odej™cia”.
Odrzekem: Tak, proszŸ pana, gotujŸ siŸ”.
On rzek: Ja wiem, Œe ci siŸ ™pieszy”.
Odrzekem: špieszy mi siŸ wa™nie teraz, proszŸ pana”.
378
MÓWIONE S~OWO
ƒŠ‚ A on rzek: OtóŒ, chciaem porozmawiaø z tob tylko kilka minut”.
ƒŠƒ I juŒ mu miaem zamiar odpowiedzieø; a Duch šwiŸty powiedzia: We› go do
pokoju, ty mu moŒesz pomóc”. OtóŒ, wa™nie, to zmienia wszystko. OdoŒyem po
prostu strzelbŸ, i wszystko inne, BoŒe dzieo ma pierwsze§stwo. Rozumiecie? A on
rzek^
ƒŠ„ Powiedziaem: Chod› razem ze mn”. Powiedziaem: Za chwilŸ bŸdŸ z
powrotem, bracie Banks”.
On rzek: Tu chodzi o moj duszŸ, bracie Branham”.
Powiedziaem: W porzdku, wejd›, proszŸ”.
Przechodzili™my przez dom, a Meda rzeka: Ty jeszcze nie odjechae™?”
ƒŠ… Odrzekem: Nie, nie, nie, tam na zewntrz kto™ jest”. Ja powiedziaem:
Przytrzymaj dzieci w innym pokoju”. Wziem go do maego gabinetu i usiedli™my.
Ledwie usiedli™my^
ƒŠ† Ten czowiek by ubiegego wieczora na zgromadzeniu. WzglŸdnie, czy on
przyszed, Banks? Czy ty^ Tak, otóŒ, on mia przyj™ø ubiegego wieczora. On by
po prostu^
ƒŠ‡ Najpierw Duch šwiŸty zacz mu mówiø, kim on jest, co uczyni, co siŸ
wydarzyo w jego Œyciu, wszystko o tym, rozumiecie, po prostu powiedzia mu
wszystko bezpo™rednio. Banks jest ™wiadkiem. Nie otworzy wcale swoich ust i rzek
mi tylko okoo dwa sowa; a oto On zaczyna mu mówiø: Ty jeste™ wóczŸg, w
rzeczywisto™ci Œyjesz w Madison. Wa™nie teraz przychodzisz z Evansville, Indiana.
Bye™ tam w szkole biblijnej _ jaki™ kult ciŸ cakiem poplta. Wa™nie przed kilku
minutami przyjechae™ do Louisville. By tam pewien czowiek, a on ci powiedzia
(z którym siedziae™ i spoŒywae™ pokarm), rzek ci, Œeby™ siŸ uda tutaj i odwiedzi
mnie, i: on ci pomoŒe z twoich kopotów’.” Ja rzekem: To jest TAK MÓWI PAN!”
ƒŠˆ Ten czowiek siedzia po prostu, mruga swoimi oczyma, patrzy na mnie i
powiedzia: O, tak!”
Ja rzekem: To ciŸ oszoomio, nieprawdaŒ?”
On odrzek: Tak jest”.
Ja rzekem: Czy wierzysz Duchowi šwiŸtemu?”
On rzek: Ja tego pragnŸ, proszŸ pana”.
ƒŠ‰ I ja rzekem: Czy chcesz, abym ci powiedzia, o czym my™lisz?”
ƒŠŠ On rzek: O, tak”. I ja mu powiedziaem. On rzek: I, bracie, to jest prawd”.
A ja powiedziaem: Zmie§ swoje my™li”.
On rzek: Dobrze, zmieniem”.
Ja rzekem: Ty my™lisz teraz o tym”.
On rzek: To siŸ zgadza! To siŸ zgadza!”
ƒŠ‹ Powiedziaem: Ty teraz nie potrzebujesz wizji, trzeba ci po prostu naprawiø
swe Œycie”. I ja mu tam co™ powiedziaem, czego by™cie mi nie pozwolili powiedzieø.
Gdyby to dotyczyo was, nie pozwoliliby™cie. Jest to pewna za sprawa, która bya
okropna, wiŸc wy by™cie nie chcieli, Œebym o tym mówi, gdyby to dotyczyo was. I
ja nie mówiŸ tego, co mi Pan pokazuje o ludziach. WiŸc ja po prostu powiedziaem:
Dobrze, czy to uczynisz?”
On rzek: Ja to uczyniŸ”.
Powiedziaem: Id› swoj drog”.
ƒ‹‚ Nie byli™my tam wiŸcej niŒ dziesiŸø minut, prawda, bracie Banks? Okoo siedem
PYTANIA I ODPOWIEDZI
379
do dziesiŸciu minut. Wyszli™my znowu z domu i wyruszyli™my ponownie w drogŸ, i
odjeŒdŒali™my drog, on i ja, i Banks, i mój chopiec. Joe, my™lŸ Œe tak siŸ nazywa,
jechali™my wszyscy razem, zjeŒdŒali™my ze wzgórza. On siŸ odwróci do mnie i
rzek: PragnŸ panu zadaø pytanie”.
Ja rzekem: Dobrze”.
ƒ‹ƒ On rzek: Jestem trochŸ zaŒenowany”. On rzek: Jak siŸ dowiedziae™ to
wszystko o mnie?” Rozumiecie? Banks tam siedzia.
ƒ‹„ A ja rzekem: Czy sysza pan kiedykolwiek o moich wizjach i o mojej usudze?”
ƒ‹… On rzek: Ja nigdy nie znaem twego nazwiska, dopiero okoo przed godzin.
Kto™ mi powiedzia, po prostu rzek mi tam w Louisville _ powiedzia mi, Œebym
tutaj poszed i ja przeszedem przez most”. Czy siŸ to zgadza, Banks? On rzek: Ja
nawet nie znaem twego nazwiska, nie wiedziaem, kim jeste™”.
ƒ‹† Ja rzekem: W mojej usudze, jest to dar od Boga, który On posa”.
ƒ‹‡ On rzek: Zatem, jeŒeli tak siŸ sprawa przedstawia”, powiedzia, ja teraz
jestem^” Powiedzia: Ja jestem po prostu cakiem^ Teraz mi wszystko
pasuje”, powiedzia on, wszystko w porzdku”. Rozumiecie? On rzek: Chodzi o
to, Œe to by Bóg, mówicy przez ciebie do mnie”.
Ja rzekem: Susznie”.
ƒ‹ˆ On rzek: OtóŒ, ja zrozumiewam w Biblii, Œe^ Pewnego razu czytaem w
Biblii”, powiedzia, i Jezus mówi do swoich uczniów”. Przy czym on mia na my™li
ludzi”, rozumiecie. Powiedzia: Mówi do Swoich uczniów i On im powiedzia te
sprawy, o których oni my™leli”. Rozumiecie, dostrzega ich my™li” _ do tego
wa™nie on doszed. On rzek: A On powiedzia, Œe to by Jego Ojciec, który mówi
przez Niego”.
Ja powiedziaem: To siŸ zgadza”.
ƒ‹‰ On rzek: OtóŒ, zatem Ojciec posuŒy siŸ po prostu tob, by mówiø przez ciebie
do mnie, by mi powiedzieø te sprawy i skoniø mnie do wiary w to, Œe to co mi
powiedziae™, jest prawd”.
Ja rzekem: Czy to bya prawda?”
On rzek: Tak”. Powiedzia: Zatem to musi byø Bóg”.
ƒ‹Š A ja powiedziaem: Bracie, ty wiesz o tym teraz wiŸcej (ja i brat Banks
zauwaŒyli™my to) niŒ niektórzy, którzy chodz na zgromadzenia od dziesiŸciu lat,
a cigle tego nie wiedz”. Wa™nie ten czowiek! NuŒe, tak przedstawia siŸ ta
sprawa. Rozumiecie?
A Duch (zdyscyplinowany) w jŸzykach jest proroctwem, które ma byø
uŒywane podczas usugi?
ƒ‹‹ Nie. To powinno byø uŒywane w ten sposób, a potem ma to byø powiedziane w
usudze. Lecz w tym czasie, w tym obecnym czasie pozwalacie im mówiø. OtóŒ,
jeŒeli siŸ wam to wymyka z rk, nie jest to wa™ciwe, musicie na to zwaŒaø. OtóŒ,
czasami mógby to byø Bóg. A ci modzi ludzie, tak samo jak mae dzieciŸ, próbujce
chodziø, nuŒe, jeŒeli ono upadnie na ziemiŸ cztery lub piŸø razy^ OtóŒ, ja to
widziaem od czasu, kiedy byem tutaj w zborze, i _ i, otóŒ, ja _ ja to po prostu
zostawiam tak. Rozumiecie? I rozumiecie, lecz co z tego, czy by™cie potem nie rzekli:
Bracie Branham, dlaczego tego nie skorygowae™?” Nie, nie.
„‚‚ Gdy Billy Paul, tam w tyle, zacz chodziø po raz pierwszy, on by raz na nogach,
raz na ziemi i wiŸcej na ziemi niŒ na nogach. Lecz on nie wiedzia, jak ma chodziø.
Lecz ja wierzŸ, Œe on mia dar chodzenia. Rozumiecie? Zostawiem go chodziø przez
380
MÓWIONE S~OWO
krótk chwilŸ. A obecnie, gdy on musi siŸ potykaø, majc juŒ duŒ stopŸ, ja mu o
tym teraz mówiŸ. Czy rozumiecie, co mam na my™li? Rozumiecie? Idzie razem ze
mn patrzc na co™ innego i glŸdzi o czym™ _ ja mówiŸ: Podnie™ swoj nogŸ,
chopcze. Gdzie jeste™?” Rozumiecie? OtóŒ, to jest _ to jest ta róŒnica, rozumiecie.
„‚ƒ Pozwólcie im teraz _ pozwólcie siŸ im potykaø i ksztatowaø siŸ dalej przez
pewien czas. OtóŒ, kiedy ich musisz skorygowaø, jeŒeli oni oburz siŸ na to, to sam
wiesz, Œe to nie by Bóg. Bowiem Duch BoŒy jest poddany. Jak to macie tutaj trochŸ:
Duch proroctwa jest poddany prorokowi”. Rozumiecie? To siŸ zgadza.
[Brat Stricker mówi: Bracie Branham, ja bym chcia pewne
skorygowanie” _ wyd.] W porzdku, bracie. [Wiele razy siedziaem na
naboŒe§stwach i syszaem mówienie jŸzykami i wykadanie, a w
wiŸkszo™ci wypadków czuem siŸ bardzo ›le z powodu tego. I ja szedem
do domu i wydaje mi siŸ, Œe przez ca drogŸ pokutowaem. Czy to byo
dlatego, Œe ja odczuwaem, Œe to nie byo od Boga, albo byo to dlatego, Œe
to nie byo w porzdku?”]
„‚„ Mogo tak byø, bracie, mogo to byø tak albo tak. Rozumiesz? Ja bym
powiedzia^ OtóŒ, to jest _ to mówi William Branham, rozumiesz; dopóki nie
wejdŸ do Pisma šwiŸtego, patrz, jestem to cigle ja, rozumiesz. Zatem, to _ ja bym
powiedzia, bracie Stricker, Œe to mogo byø tak albo tak. Mogo byø, Œe to nie byo
w porzdku; mogo byø, Œe co™ z tob nie byo w porzdku, mogo byø, Œe co™ nie
byo w porzdku z tym czowiekiem; co™ nie tak z tym poselstwem; wzglŸdnie
cokolwiek, co sprawio, Œe siŸ czue™ ›le.
„‚… OtóŒ, pozwól, Œe ci teraz trochŸ pomogŸ, bracie Stricker, tutaj. Rozumiesz?
Zawsze^ Nigdy nie oceniajcie czego™ wedug swoich uczuø, rozumiecie.
Oceniajcie to wedug jego cech, rozumiecie, jakie to przynosi owoce, rozumiecie. Bo
czasami^
„‚† Oczywi™cie, zdajemy sobie sprawŸ z tego, Œe s rzeczy, które czowiek odczuwa
_ to budzce grozŸ uczucie. Ja je sam miewam i czowieku, zaczynam siŸ odsuwaø
wprost _ wprost ustŸpliwie, wiecie. Lecz ja nie mówiŸ niczego. Zostawiam to po
prostu w spokoju, bo nie wiem, co by to mogo byø, rozumiecie, dopóki nie wiem, co
to jest.
„‚‡ OtóŒ, jak wielu ludzi mówi: Co™ takiego! Bracie, ja wiem, Œe mam Ducha
šwiŸtego! Alleluja! Chwaa Bogu!” A pomimo tego nie maj Ducha šwiŸtego. Oni
mog mówiø jŸzykami i wszystko inne, i krzyczeø, i ta§czyø w Duchu, a pomimo
tego nie mieø Ducha šwiŸtego. Bowiem deszcz spada na sprawiedliwego i na
niesprawiedliwego. Tu nie chodzi o uczucia, ale po ich owocach.
„‚ˆ Powiedzmy, Œe jest^ Czy sobie przypominacie moj wizjŸ o tym? Jak to, Œe^
Hebrajczyków 6, rozumiecie: Deszcz czŸsto spada na ziemiŸ, Œeby podlewaø to, co
jest na niej uprawiane, lecz ta, która przynosi ciernie i osty, bliska jest odrzucenia,
a jej ko§cem jest spalenie”.
„‚‰ Wybaczcie, wpuszczŸ tu trochŸ powietrza, wiem, Œe was wszystkich bierze
drzemka i stajecie siŸ zmŸczeni. Zatem teraz, czekajcie, bŸdŸ siŸ musia po™pieszyø
przez te trochŸ szybciej, inaczej ich nie przebiorŸ. To ma^ My jeste™my mniej
wiŸcej u podstawy tego wszystkiego, wa™nie w tej gar™ci pyta§ tutaj. Lecz oni
bŸd^ Rozumiecie^
„‚Š Tutaj jest pole pene pszenicy. A na tym polu jest rozsiany bielu§, kkol, czy co
tam jeszcze _ chwasty. OtóŒ, trwa susza. NuŒe, czy bielu§ i kkol nie jest tak samo
spragniony, jak pszenica? A jaki deszcz spada^ czy na pszenicŸ spada specjalny
PYTANIA I ODPOWIEDZI
381
deszcz, a potem spada specjalny deszcz na kkol? Czy siŸ to zgadza? Nie, ten sam
deszcz spada na nie. Czy to prawda? Ten sam Duch, który spada na chrze™cijanina,
spada na obudnika _ ta sama rzecz. Lecz po ich owocach”! Czy to nie przenika
gŸboko, bracie?
„‚‹ Dowodem Ducha šwiŸtego s Jego owoce, owoce Ducha. OtóŒ, to^ OtóŒ, ty
teraz powiesz: Ja jestem odyg, ja jestem kkolem. Ja jestem odyg tak samo jak
pszenica jest odyg”. Lecz jakiego rodzaju Œycie jest w tobie? To Œycie, które jest
wewntrz, ono wydaje kolce, zawsze awanturowanie siŸ, krytykowanie, i jeste™
rzeczywi™cie pody i zy, i wszystko inne. Czy widzicie, co mam na my™li? Arogancki,
rozumiecie _ to nie jest owocem Ducha. Owocem Ducha jest cicho™ø, cierpliwo™ø,
delikatno™ø, rozumiecie, wszystko to. Rozumiecie?
„ƒ‚ On moŒe powiedzieø: OtóŒ, ja potrafiŸ krzyczeø tak samo go™no, jak ty. DziŸki
Bogu, Duch šwiŸty przypad na mnie!” To moŒe byø co do joty prawd, lecz to Œycie,
którym on Œyje, nie pokrywa siŸ z tym, o czym on mówi. Rozumiecie? On by
chwastem _ on by chwastem od pocztku.
„ƒƒ OtóŒ, teraz dochodzimy do doniosego pytania, rozumiecie, odno™nie wyboru,
rozumiecie. WiŸc to jest^ Musicie takimi byø. Wy to zrozumiewacie.
„ƒ„ Oni byli kkolem od pocztku; on by od pocztku pszenic. Zatem, susza
trwaa; deszcz spad na sprawiedliwego i na niesprawiedliwego. Dobrze, czy to
pojmujecie?
[Pewien brat zadaje pytanie: A co owoce kaznodziei, czy to^ który gosi
Sowo?” _wyd.]
„ƒ… Tak, kaznodzieja, chociaŒby on sta na podium i gosi Sowo jak archanio,
rozumiecie, zrozumiaby tajemnice Biblii i staby siŸ bardzo dobrym pastorem,
chodziby i odwiedza ludzi, i czyni tym podobnie, on mógby pomimo tego byø
zgubiony. Rozumiecie? MoŒna to rozpoznaø po jego owocach, kaŒdym razem, bracie.
Rozumiecie? On _ bez wzglŸdu na to, jak dobrym on jest, albo czym on jest, on musi
mieø Ducha šwiŸtego w swoim Œyciu. Rozumiecie?
„ƒ† OtóŒ, czy Jezus nie powiedzia: Wielu przyjdzie do Mnie w owym dniu i
powiedz: Panie, czy ja nie prorokowaem (gosiem) w Twoim Imieniu i nie
czyniem cudów w Twoim Imieniu?’” On mówi jŸzykami, on czyni cuda, podawa
wykad tajemniczych spraw BoŒych i wszystkie te sprawy tam; a On rzek:
Odstpcie ode Mnie, wy czyniciele nieprawo™ci, Ja was nigdy nie znaem”. Czy
rozumiecie, co mam na my™li?
[Brat Taylor pyta siŸ: A co czowiek, przynoszcy ze poselstwo? ChcŸ
powiedzieø, Œe on sobie my™li, Œe ma racjŸ, lecz gosi ›le” _ wyd.]
„ƒ‡ OtóŒ, ja wierzŸ, Œe ten czowiek jest szczery, tak jak ten brat, który siedzi tutaj,
chcia siŸ wróciø wstecz po swoich^ ™ledziø wstecz takie sprawy jak te. JeŒeli ten
czowiek jest wybrany od Boga i zostanie kiedykolwiek postawiony przed Prawd,
on J rozpozna. Rozumiecie: Moje owce znaj Mój Gos”. Ty siŸ zastanawiasz.
Rozumiesz, co mam na my™li, bracie Taylor? Czy o tym mówie™? Rozumiesz?
„ƒˆ OtóŒ, na przykad, powiedzmy brat Crase _ powiedzmy, Œe on by
baptystycznym kaznodziej i on nigdy nie wiedzia nic o chrzcie Duchem šwiŸtym,
ani nie wiedzia o Œadnej z tych spraw _ o darach Ducha šwiŸtego, a on by dobrym,
wiernym baptystycznym kaznodziej. Rozumiecie? Lecz ni std ni zowd To
przyszo przed niego. I ja wierzŸ, Œe kaŒde dziecko BoŒe bŸdzie^ kaŒdy wiek
bŸdzie ich owiø wókiem, póki go On nie zabierze. To Królestwo nie moŒe przyj™ø,
382
MÓWIONE S~OWO
dopóki Wola BoŒa nie zostanie wykonana. To siŸ zgadza. A ani jeden nie zginie,
rozumiecie. Widzicie teraz, to jest ta droga.
„ƒ‰ A Królestwo Niebieskie jest podobne do czowieka, który zarzuci sieø do morza
i wycign j. Kiedy j wycign, mia poów wszelkiego rodzaju. On sobie
zostawi ryby, a Œówie i morskie Œówie poszy z powrotem do wody. On j zarzuci
ponownie, zowi trochŸ wiŸcej _ moŒe zowi jedn rybŸ. Lecz On cigle owi
wókiem, aŒ zostao cakowicie wyowione. Czy widzicie teraz, co mam na my™li?
„ƒŠ Lecz ta ryba bya ryb od pocztku. Ona bya po prostu dana do usugi Mistrza,
to byo wszystko, wpu™ci je do innego stawu, gdzie byo lepiej, czy™ciej. Lecz On
cigle wyawia ten Œabi staw, aŒ wyowi z niego wszystkie okonie. Czy widzicie, co
mam na my™li? Czy rozumiesz, co chcŸ powiedzieø, bracie Taylor? Powiniene™ o tym
wiedzieø z wasnego do™wiadczenia tam u siebie.
W porzdku, zatem:
113. Czy ten, który^ Czy on ma zawsze wadzŸ nad Duchem, jeŒeli chodzi o
to kiedy i jak postŸpowaø?
„ƒ‹ O, tak. O, tak, Duch šwiŸty ma wadzŸ. O, tak. On ma wadzŸ nad tob, a ty
masz wadzŸ nad Nim, a On ciŸ nigdy nie skoni do czynienia czego™ w sprzeczno™ci
do Pisma šwiŸtego. On zrobi^ Duch šwiŸty nie zachowuje siŸ nieprzyzwoicie”.
To siŸ zgadza. Dobrze.
„„‚ Od kogo™, kto ciŸ miuje^” Tak, to jest _ przebierzemy go. W porzdku, teraz
przeskoczymy do innego pytania tutaj i zobaczymy, gdzie jeste™my.
„„ƒ OtóŒ, ja my™lŸ, Œe to jest uzasadnione. Zatem _ teraz, kiedy otwieram te tutaj,
czy jest jakie™ pytanie^ Czy byo jeszcze jakie™ pytanie odno™nie tego? Czy
rozumiemy to wszyscy? Czy rozumiemy, jak w To wierzymy obecnie?
„„„ [Pewien brat mówi: Ja mam jedno pytanie” _ wyd.] ProszŸ, powiedz je zaraz.
Odno™nie tego tutaj jeszcze? Dobrze. [Tak, odno™nie tego pytania tam. TrochŸ siŸ
wahaem, lecz^”] Nie wahaj siŸ, to jest _ to jest^ [Ty mówie™ o mŸŒczy›nie,
który gosi, a jeŒeli on nie gosi Poselstwa, które Chrystus przyniós, bez wzglŸdu na
to, co siŸ dzieje w Jego usudze, gdy on zetknie siŸ z Prawd i odrzuci J, co potem?”]
On jest zgubiony. Wybaczcie mi, tylko chwileczkŸ dla^ [JeŒeli chodzi o
predestynacjŸ, wzglŸdnie o postanowienie, Œeby on przyszed na ™wiat?”] To siŸ
zgadza. To siŸ zgadza. Rozumiecie? [Jak to zatem byo? On nie mia byø takim?”]
Nie mia byø takim od pocztku, rozumiecie. Oni odeszli od nas, bowiem nie byli z
nas”.
„„… Na przykad, jak to _ jest to ta sama sprawa tutaj u Hebrajczyków 6.
Rozumiecie? Ludzie ›le wykadaj to miejsce Pisma šwiŸtego, do tego stopnia, iŒ
sobie my™l, Œe to jest niemoŒliwe”. On rzek: Jest rzecz niemoŒliw dla tych,
którzy raz zostali o™wieceni i stali siŸ uczestnikami Ducha šwiŸtego, jeŒeli oni
odpadn”. Widzicie, oni Go po prostu nie otrzymuj. On mówi: Jest rzecz
niemoŒliw dla tych, którzy raz zostali o™wieceni i stali siŸ uczestnikami Ducha
šwiŸtego, Œeby, gdyby odpadli, odnowili siŸ znowu do pokuty, poniewaŒ oni sami
ponownie krzyŒuj Syna BoŒego i wystawiaj go na urgowisko; a Krew
przymierza, przez któr byli po™wiŸceni, za pospolit mieli i zelŒyli dzieo aski”.
„„† OtóŒ, dla mnie jest to objawieniem. Oczywi™cie. Jest to takie same, jak Dz. Ap.
2, 38. i Dzieje^ i Mateusz 28, 19. Czowiek musi To po prostu pojø, rozumiecie.
„„‡ Spójrzcie teraz, tutaj to jest, ta sama rzecz. OtóŒ, on teraz mówi do ydów.
Rozumiecie? Czytajcie teraz dalej poprzez ten rozdzia, tak daleko, jak id te
wiersze i mówi: Albowiem straszn rzecz jest wpa™ø w rŸce Œyjcego Boga”.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
383
OtóŒ, tutaj jest czowiek, zupenie taki, jak wierzcy do pewnej granicy. Tutaj, tutaj
jest pewna^ Tutaj _ ta sama rzecz bya tutaj, doskonay wzór, jaki ogldam w
moim umy™le.
„„ˆ Bóg wywoa Izraela z Egiptu. Wszyscy ci ludzie wyszli, kaŒdy z nich zosta
wyzwolony, przeszed przez Morze Czerwone na pustyniŸ. Czy siŸ to zgadza?
Czerwone Morze^ Kiedy siŸ przygotowali, usuchali poselstwa MojŒesza, zaczŸli
maszerowaø, (usprawiedliwienie), oni siŸ krŸcili w kóko, zaczŸli tutaj.
„„‰ Oni przyszli do Czerwonego Morza, (Krew), i przeszli przez Morze Czerwone, a
za nimi leŒeli martwi wszyscy ich nadzorcy. Oni byli w tym czasie oddaleni okoo
trzy dni drogi od obiecanego kraju. Rozumiecie? Tyle wa™nie byli oddaleni, mniej
niŒ czterdzie™ci mil, rozumiecie. WiŸc tam oni byli _ tylko dwa dni, a doszliby tam
dobrze.
„„Š O tym wa™nie bŸdŸ gosi w Phoenix za kilka dni od dzi™ na zgromadzeniu
biznesmenów: Stojc na tej górze”. Lecz On trzyma ich bezpo™rednio tam przez
czterdzie™ci lat, poniewaŒ oni^ Uhm! Rozumiecie?
„„‹ WiŸc oni doszli do tego i patrzyli wstecz, (po™wiŸceni): O, alleluja! DziŸki Bogu!
Chwaa Bogu! Alleluja! Tam leŒy ta stara rzecz, która mnie kiedy™ martwia, jest
martwa. Te dawne papierosy, które kiedy™ paliem, zniky. Ten likier, który dawniej
pijaem, jest cay w czerwonym morzu Krwi Jezusa Chrystusa. O, chwaa Bogu!
Alleluja!”
„…‚ KaŒdy z nich przyszed teraz tutaj, by zajø Kanaan, przekroczyli Jordan. OtóŒ,
on wzi przedstawiciela z kaŒdego pokolenia. Czy siŸ to zgadza? I on ich wysa.
OtóŒ, niektórzy z nich rzekli: Ach, ach, ach, my tego nie moŒemy uczyniø. Nie, to
_ to^ No wiecie, my wygldamy obok nich jak koniki polne!” Rozumiecie?
„…ƒ OtóŒ, jakiemu ko™cioowi bym ja gosi, gdybym naucza o tym Duchu šwiŸtym
i wszystkich temu podobnych bredni? No wiecie, ja bym mia próŒne siedzenia. Moi
metody™ci by odeszli, moi bapty™ci, moi prezbiterianie”. Niech sobie odejd. Oni
byli od pocztku kozami! Ty chcesz owce, rozumiesz. Rozumiesz? Ty nie jeste™
pastorem kozów. Pastorem owiec! Na co siŸ zda byø pastorem kozów, kiedy
^?^ ich czas, a s owce, którym trzeba pasterza? Rozumiecie? I tutaj to macie _
w tym, rozumiecie. Ja zawsze mówiem, Œe bŸdŸ gosi do czterech supów, ale bŸdŸ
gosi PrawdŸ Ko™cioowi. O tak, chod›cie tu.
„…„ Lecz widzicie teraz, co on uczyni? Oni wrócili, a Jozue i Kaleb _ dwa procenty,
wzglŸdnie tego rodzaju stosunek procentowy^ dwaj z^ dwaj z dwunastu, dwie
dwunaste czŸ™ci. OtóŒ, byo ich tam dwunastu to znaczy dwu z dwunastu _ dwie
dwunaste cz٪ci uwierzyy w To. Oni poszli wprost do obiecanego kraju i rzekli:
Czowieku, to jest dobre miejsce do Œycia”. Stary Jozue i Kaleb, czowieku, oni
ufali Sowu; Bóg im go da i rzek: On jest wasz”. Oni tam poszli, uciŸli wielkie
grono winogron i oto oni przychodz niosc je ze sob ot tak. Chod›cie, ludzie! To
jest cudowne miejsce! Skosztujcie!” _ rozumiecie, okrge winogrona mniej wiŸcej
takiej wielko™ci.
„…… I, o, czowieku, oni ich widzieli i rzekli: Ach, my tego nie moŒemy uczyniø”.
Kiedy oni powrócili, rzekli: Nie, bracie, ten MojŒesz wyprowadzi nas tutaj na
pustyniŸ” _ ten Duch šwiŸty, rozumiecie, którego on reprezentowa _
wyprowadzi nas tutaj na pustyniŸ. I tutaj jeste™my, nasza usuga jest zrujnowana,
i nie mogliby™my uczyniø czego™ takiego”.
„…† Wróøcie wstecz” _ rozumiecie _ ci, którzy raz zostali o™wieceni,
usprawiedliwieni z wiary, po™wiŸceni”. Widzicie, oni przeszli na drug stronŸ tego
drugiego otarza i patrzyli hen do obiecanego kraju. My, którzy™my raz zostali
384
MÓWIONE S~OWO
o™wieceni i stali™my siŸ^ skosztowali™my z Niebia§skich darów”. Rozumiecie,
skosztowali™my” z Tego. Oni je przynie™li z sob. Widzimy, Œe to jest wa™ciwe. My
To rzeczywi™cie widzimy. Skosztowali™my z tych Niebia§skich darów, stali™my siŸ
uczestnikami tej Obietnicy, rozumiecie, tego Ducha šwiŸtego, uczestnikami Niego”.
„…‡ To jest dobre, chopcze, spójrz na tego czowieka. Patrz, ja wiem, Œe on by
™lepy, teraz on widzi. Spójrz na tego starego^ Czowieku, co siŸ z nim stao? Kto
by sobie pomy™la, Œe to dziecko tam, nie posiadajce Œadnego wyksztacenia^ on
tam stoi w tym ™wiecie posiadajc Ogie§”. Rozumiecie? Rozumiecie? Rozumiecie?
„…ˆ A potem odpadli, rozumiecie, i oni s _ by siŸ za™ odnowiø, wróciø do pokuty,
zawróciø i gosiø pokutŸ, zamiast tego, co On powiedzia najpierw, zakadajc^
pozwólcie nam^ Wy wiecie o tym zakadaniu na nowo gruntów pokuty od
uczynków martwych i tak dalej. My to uczynimy, jeŒeli Bóg pozwoli, rozumiecie.
Widzicie, my to uczynimy. Wrócimy wstecz i zaoŒymy potem te grunty _ lecz oni
sami wróc do pokuty, by pokutowaø z tego, Œe w ogóle byli tam w górnym pokoju.
Przykro mi, Œe w ogóle byem tam w górnym pokoju” _ i on zbezcze™ci Krew
przymierza, przez któr zosta u™wiŸcony, (uwaŒajc J za nie™wiŸt rzecz”) i
zniewaŒy dzieo aski. On przepad, bracie! To wszystko. To jego kres. Rozumiecie?
„…‰ OtóŒ, widzimy teraz, Œe jest rzecz niemoŒliw, Œeby to czynio wybrane dziecko.
On tego nie bŸdzie czyni. Moje owce znaj Mój Gos”. Czy one s woane w
Kanaanie, czy gdziekolwiek to jest, one id. Rozumiecie? Moje owce znaj Mój
Gos”.
[Pewien brat zadaje pytanie: A trzeba im teŒ uwierzyø w Dz. Ap. 2. 38,
nieprawdaŒ?” _ wyd.]
„…Š To bŸdzie do tego potrzebne _ kaŒda odrobina z Pisma šwiŸtego, Ono bŸdzie
cae do tego potrzebne. To siŸ dokadnie zgadza, bracie.
114. Czy istniej dwa _ czy istniej dwa róŒne rodzaje biblijnych jŸzyków? Czy
jest jaka™ róŒnica miŸdzy jŸzykiem mówionym w prywatnej modlitwie, a
jŸzykiem mówionym w zborze, gdzie jest wymagany wykad? W Dniu
PiŸødziesitym te jŸzyki byy rozumiane przez ludzi z róŒnych narodów;
lecz w 1. Koryntian 14, 2. obcymi jŸzykami mówimy do Boga, nie do ludzi.
1. Koryntian 13, 1. wskazuje na takiego czowieka^ (K-o-r^ sdzŸ, Œe
to jest Koryntian 13, gdzie^)^ na takiego czowieka, a te inne s
anielskie.
„…‹ O, tak. Widzicie? OtóŒ, to^ Zatem, bracie, kimkolwiek jeste™, ty sobie sam na
to odpowiedziae™ tutaj. Rozumiesz? Widzicie:
Czy istniej dwa odmienne rodzaje jŸzyków? (Istnieje wiele róŒnych
jŸzyków. Rozumiecie?) Czy w Biblii s dwa róŒne rodzaje jŸzyków, dwa
odmienne jŸzyki?
„†‚ W Dniu PiŸødziesitym by tam kaŒdy naród pod niebem ze swoim jŸzykiem.
Rozumiecie? Dobrze.
A czy istnieje róŒnica miŸdzy jŸzykami mówionymi w osobistej modlitwie
i jŸzykami w zborach, gdzie jest wymagany wykad?
„†ƒ Tak. Pawe powiedzia równieŒ tutaj w li™cie do Koryntian, odno™nie czego
pytae™ siŸ tutaj, i on rzek: Istniej jŸzyki anielskie i istniej jŸzyki ludzkie”. OtóŒ,
jŸzyki anielskie s, gdy czowiek modli siŸ do Niego _ tylko on sam do Boga. Lecz
PYTANIA I ODPOWIEDZI
385
gdy mówi obcym jŸzykiem, to musi byø wykadany w zborze, ku zbudowaniu zboru.
Kto mówi obcym jŸzykiem, buduje samego siebie, lecz kto mówi^ kto prorokuje,
buduje zbór”. WiŸc on powiedzia: Ja bym raczej powiedzia piŸø zrozumiaych
sów, niŒ dziesiŸø tysiŸcy w nieznanym jŸzyku, jedynie, z wyjtkiem, Œeby by
podany wykad”. Zatem _ jest to potem powiedziane przez proroctwo, które suŒy
ku zbudowaniu. Czy rozumiecie, co mam na my™li?
„†„ OtóŒ, te^ Zatem, istniej dwa róŒne jŸzyki, ludzkie i anielskie. Rozumiecie? A
Pawe powiedzia: Choøbym mówi jŸzykami ludzkimi i anielskimi”, rozumiecie,
zarówno ludzkimi i anielskimi, obydwoma jŸzykami _ tym jŸzykiem, który nie
moŒna^
„†… OtóŒ, wa™nie tutaj zielono™witkowcy, ludzie uwaŒajcy jŸzyki za dowód
mówi, powiedzieli mi _ on rzek: NuŒe, bracie Branham, ty jeste™ cay
pogmatwany”.
„†† Ja powiedziaem, rzekem: OtóŒ, je™li to we›miesz wedug Dz. Ap. 2. 4, to
wszyscy syszeli ciŸ mówicego ich ojczystym jŸzykiem”.
O!” rzek on. Nie! Nie!” odpar.
Ja rzekem: Na pewno. O tak”.
„†‡ Powiedzia: OtóŒ, bracie Branham, ty jeste™ zupenie pogmatwany”.
Powiedzia: Ty mówisz o^” Powiedzia: Istniej jŸzyki anielskie’. To jest anio
Ducha šwiŸtego, który zstŸpuje w dó i mówi do czowieka”.
„†ˆ OtóŒ, to brzmi dobrze, rozumiecie, brzmi to tak, jakby w tym mogo byø wiele
prawdy, lecz to nie jest wszystko Prawd. Kiedy szatan powiedzia Ewie: Ty z
pewno™ci nie umrzesz”, byo to^ on jej powiedzia wiele prawdy, lecz to nie byo
Prawd. Rozumiecie?
„†‰ Zatem, on rzek: Ludzkimi i anielskimi,’ a ten anio, o którym on mówi,
by^”
„†Š Spójrzmy teraz, jak to nie bŸdzie graø z Pismem šwiŸtym. Rozumiecie? OtóŒ,
chciaem powiedzieø, Œe to nie bŸdzie wspódziaaø”. Wybaczcie mi, nie chciaem
powiedzieø graø” z Pismem šwiŸtym. Miaem na my™li wspódziaaø” z Pismem
šwiŸtym, wzglŸdnie na™ladowaø, i™ø w parze” z Pismem šwiŸtym, to jest najlepsze
wyraŒenie.
„†‹ Zatem, czowiek mówicy jŸzykami anielskimi”, rzek on, to s jŸzyki Ducha
šwiŸtego, który” rzek on, nuŒe, kiedy ty, my, oni _ otrzymali™my Ducha
šwiŸtego”.
Ja rzekem: Czy^ Kiedy, gdzie ty Go otrzymae™?”
„‡‚ OtóŒ, on mi dokadnie powiedzia miejsce, minutŸ i godzinŸ. Nie wtpiŸ w to, co
on powiedzia. Rozumiecie? Nie mam nic^ Ja nie jestem jego sŸdzi. Rozumiecie?
On rzek: Tam wa™nie nimi mówiem”. On zna dokadnie to miejsce. Rzek: Co™
siŸ ze mn stao”.
„‡ƒ Ja powiedziaem: Ja temu wierzŸ. Rozumiesz? Lecz mimo wszystko to nie byo
dla ciebie dowodem Ducha šwiŸtego, synu”.
O, tak!” Powiedzia: To, to byo to!”
A ja: Nie”.
On rzek: NuŒe, spójrz, chcŸ ci co™ powiedzieø, bracie”.
„‡„ Ja powiedziaem: Czy twoi suchacze _ ten zbór tam w Indianapolis, gdzie Go
otrzymae™, jak mówisz, czy ci ludzie syszeli ciŸ mówicego po angielsku _
mówicego im o zmartwychwstaniu i o mocy BoŒej, i tym podobnie?”
386
MÓWIONE S~OWO
On rzek: AleŒ, nie! Mówiem nieznanymi jŸzykami”.
„‡… Ja powiedziaem: Ty Go wcale nie otrzymae™ wedug Dz. Ap. 2. 4, bo kaŒdy^
ani jedno sowo nie byo nieznane. My syszymy kaŒdego czowieka w naszym
wasnym jŸzyku’.”
„‡† O” _ powiedzia on _ bracie Branham, rozumiem, co ciŸ wprawia w
zamieszanie”. On rzek: Rozumiesz” _ rzek _ s jŸzyki, które s jŸzykami
anielskimi, kiedy czowiek otrzyma Ducha šwiŸtego” _ powiedzia _ potem
czowiek mówi jŸzykami, a nikt nie musi tego wykadaø, to jest _ to mówi Duch
šwiŸty. Rozumiesz? Lecz potem czowiek ma dar jŸzyków i te musz byø
wykadane”.
„‡‡ Powiedziaem: Zatem ty masz wóz przed koniem. W Dniu PiŸødziesitym mieli
wóz przed koniem. Zanim oni otrzymali Ducha šwiŸtego, nieznane jŸzyki, oni
mówili jŸzykami, które byy zrozumiae”. Rozumiecie? WiŸc w rzeczywisto™ci to^
„‡ˆ Istniej dwa róŒne rodzaje jŸzyków. JŸzyki anielskie, to znaczy kiedy czowiek
w osobistej modlitwie gdzie™ tam rozmawia z Bogiem, mówi do Boga anielskimi
jŸzykami. Mógbym wam w tej chwili wymieniø pewien przypadek, lecz nie mam
czasu. Przypominacie sobie, kiedy niewiasta przysza tam do audytorium, gdzie by
doktor Aleksander Dowie ze Syjonu. Czy sobie mnie tam przypominacie? A Billy
przyjecha tam za mn, by mnie zawie›ø na zgromadzenie, a ja rzekem: Billy,
wracaj”. A ja^
On rzek: Z powodu czego paczesz? Czy kto™ by tutaj?”
„‡‰ Ja rzekem: O nie. Wracaj z powrotem i powiedz bratu Baxterowi, Œeby gosi
dzisiaj wieczorem”.
„‡Š A ja padem na podogŸ i rzekem: Panie, co siŸ ze mn dzieje?”
„‡‹ I nagle usyszaem Kogo™ koo drzwi, mówicego innymi jŸzykami.
Pomy™laem^ Byo to po niemiecku. Pomy™laem sobie: OtóŒ, ten czowiek
przyszed tutaj, by dostaø^” Ja siŸ przestaem modliø, wiecie, i suchaem go,
stojcego tam ot tak. I pomy™laem sobie: OtóŒ, jak to ten czowiek w ogóle
zrozumie?” Bowiem ja znam tego czowieka, który prowadzi ten motel, okoo piŸø
mil poza miastem, wiecie. Ja siŸ musiaem stamtd wydostaø, tak wiele ludzi byo
wokoo _ mae miasto. Ja rzekem: Hm, to jest dziwne. Uch”. I ja powiedziaem:
Tam^ OtóŒ, czowieku, czy syszae™ kiedykolwiek^ co^ Ten czowiek nie
moŒe niemal zapaø swego tchu”. Widzicie, ja my™laem o tym: Z jak trudno™ci
on mówi!” OtóŒ, ja rzekem: Hm, to, aleŒ, to jestem ja!” WiŸc ja pozostaem
naprawdŸ cicho, on nie powiedzia ani^ po prostu pozostaem naprawdŸ cicho. Po
chwili On sko§czy mówiø, a kiedy On sko§czy, odczuwaem, Œebym siŸ potrafi
przebiø przez oddzia wojska i przeskoczyø przez mur.
„ˆ‚ I wyszedem, a Billy wa™nie wychodzi przez bramkŸ i ja krzyknem na niego:
Zaczekaj chwileczkŸ!”
„ˆƒ On siŸ wróci, popija sobie lemoniadŸ. I powiedzia: Tato, co siŸ dzieje?”
„ˆ„ Ja rzekem: Czekaj chwileczkŸ, chwileczkŸ tylko, ja pójdŸ z tob”.
„ˆ… Zaczem siŸ naprawdŸ szybko myø po twarzy. On rzek: Co siŸ dzieje?” On
wiedzia, Œe lepiej nie rozmawiaø ze mn, gdy idŸ na naboŒe§stwo. On rzek: Co siŸ
dzieje?”
„ˆ† Ja odrzekem: Nic, nic, nic, w ogóle nic. Po prostu idŸ na naboŒe§stwo”.
„ˆ‡ Poszli™my na zgromadzenie. Brat Baxter tam siedzia i gra: Nic miŸdzy moj
dusz, a Zbawicielem”. On wszed do ™rodka i powiedzia: Fiuu! My™laem, Œe nie
przyjdziesz!”
PYTANIA I ODPOWIEDZI
387
Ja rzekem: Pst”. Wystpiem za kazalnicŸ i zaczem po prostu gosiø.
„ˆˆ Kiedy sko§czyem, mniej wiŸcej w czasie, kiedy sko§czyem goszenie, otóŒ,
czeku, kto™ jakby zaj tyln czŸ™ø budynku _ tam w tyle w tym wielkim
audytorium. Tam w tyle by podczony dalszy mikrofon, a bya tam pewna kobieta,
która chodzia tam i z powrotem po przej™ciu i krzyczaa tak go™no, jak tylko
potrafia.
„ˆ‰ Okazao siŸ, Œe miaa gru›licŸ i wyjechaa z Bli›niaczych Miast, z St. Paul;
ambulans by jej nie przywióz, poniewaŒ oni siŸ bali, Œe jej pŸkn puca. Lekarz
powiedzia: Zdecydowanie nie, jej puca s podziurawione jak rzeszoto”,
powiedzia, je™li siŸ urw, ona umrze. To bŸdzie jej koniec”. A kilku wierzcych
wziŸo starego Chevroleta ’38 i przygotowali jej posanie na tylnym siedzeniu i
pooŒyli j tam, i wyruszyli w drogŸ. I trafili w jaki™ may wybój na drodze, czy co™
takiego i zacz jej krwotok, i krew zaczŸa jej bluzgaø z ust, a ona^ ona
wychodzia przez jej nos i tym podobnie. Ona zaczŸa coraz bardziej sabnø i w
ko§cu^ Ona nie chciaa umrzeø w samochodzie, powiedziaa im, by zatrzymali i
pooŒyli j na kawaku trawnika.
„ˆŠ Oni j wydostali z samochodu. I wszyscy stanŸli koo niej, modlili siŸ, a nagle,
powiedziaa ona, co™ j dotknŸo i ona powstaa. I ona odesza, krzyczc po caej
drodze tak go™no, jak tylko potrafia. Teraz bya w kaplicy i po prostu chodzia tam
i z powrotem po przej™ciu.
„ˆ‹ Ja rzekem: Siostro, o której porze to byo?” Dokadnie w tym samym czasie,
kiedy Duch šwiŸty mówi przeze mnie. Co to byo? Dary.
„‰‚ Co to byo w wypadku tego starego oposa, leŒcego tam przed bramk, Œebym
siŸ za niego pomodli? Nie™wiadome zwierzŸ, nie posiadajce nawet duszy, nie
rozróŒniajce dobro od za; rozumiecie, ono nie ma duszy (ma ducha), nie ma duszy.
„‰ƒ Co to byo? Duch šwiŸty wstawiajcy siŸ. Bóg posa na ziemiŸ dar, a Duch
šwiŸty nie móg juŒ duŒej czekaø, wiŸc On po prostu przyszed, wzi mnie pod
Swoje kierownictwo i zacz mówiø ukrywajc Samego Siebie w ten sposób,
zasoni Samego Siebie, wstawiajc siŸ Sam. A kiedy sprawdzili™my czas, w tej
samej chwili, kiedy ona^ oni j pooŒyli na tym trawniku, oni chcieli zobaczyø^
PoniewaŒ wiedzieli, Œe ona umiera, oni by musieli powiedzieø, o której godzinie ona
umara. Byo to wa™nie w tej samej chwili, kiedy Duch šwiŸty przypad na mnie
tam w pokoju i zacz siŸ wstawiaø, wypowiadajc sowa _ nie mogem ich
zrozumieø, rozumiecie, ot tak, wyraŒajc co™. By to Duch šwiŸty, który mówi.
„‰„ Ja tego nie musiaem wiedzieø. Rozumiecie, nie musiaem. To by jej^ byø
moŒe jej anio. Dojdziemy do tego za kilka minut, rozumiecie _ on tam przyszed i
poda to poselstwo, rozumiecie.
„‰… Zatem, to jest _ to siŸ zgadza. Istniej dwa odmienne rodzaje jŸzyków, jeden z
nich jest^
„‰† Czy jest jakie™ pytanie? Dobrze, próbujemy siŸ dowiedzieø, co mówi Bóg,
rozumiecie. OtóŒ, ja mam^ Ja bym powiedzia, bracie Stricker, w tym _ ze
wzglŸdu na to nie próbuj o tym rozmy™laø, rozumiesz. Po prostu pozwól Duchowi
šwiŸtemu niech On Sam mówi. Nie próbuj tego zrozumieø, widzisz, bo _ tylko siŸ
poddaj jeszcze bardziej Duchowi šwiŸtemu. Widzisz? Bowiem ty próbujesz
powiedzieø: Hej, co ty mówisz?” Rozumiesz? Hej, ty mówisz do mnie? HŸ?”
Widzicie, on jest^ widzicie, on próbuje.
115. OtóŒ, czy to jest w porzdku, jeŒeli siŸ czowiek modli jŸzykami bez
wykadania, kiedy siŸ modli za innych wokó otarza?
388
MÓWIONE S~OWO
„‰‡ Pozwólcie, Œe zobaczŸ, co sobie tutaj zanotowaem, muszŸ popatrzeø. JeŒeli nie
ma nikogo, kto by wykada, niech milcz. W 1. Koryntian, 1. rozdzia^ 14.
rozdzia i 28. werset. Kto ma BibliŸ? [Pewien brat czyta nastŸpujce miejsce Pisma
šwiŸtego _ wyd.]:
^ je™liby nie byo nikogo, kto by wykada, niech on milczy w
zborze^”
„‰ˆ W porzdku. Zatem, jeŒeli nie ma nikogo, kto by wykada kaŒdym razem w
zborze, gdziekolwiek w zborze, milczcie, jeŒeli tam nie ma tumacza.
„‰‰ U otarza, jedyna rzecz, jeŒeli kto™^ Wiele razy syszycie o ludziach,
przychodzcych do otarza. Wa™nie niedawno syszaem o pewnym bracie u otarza,
który po prostu zstpi do otarza i zatrzs kim™ za plecy, a potem sam mówi
jŸzykami, mówic tak, jakby im chcia pokazaø, co maj robiø. Widzicie, to jest
trochŸ sztuczne przynoszenie Ducha šwiŸtego ludziom (próbowanie). Nie czy§cie
tego. Rozumiecie? Jedyn rzecz, któr trzeba zrobiø, jest zostawiø tego czowieka
w spokoju. Niech oni podnosz swoje rŸce, aŒ Duch šwiŸty wstpi do wewntrz,
rozumiecie. Widzicie? Zatem, to _ to jest niedobre. Nie, oni powinni zachowywaø w
zborze milczenie, rozumiecie.
„‰Š [Pewien brat pyta siŸ: Bracie Branham?” _ wyd.] Tak, bracie. [Powiedzmy, Œe
jaki™ czowiek by na naboŒe§stwie i pod koniec usugi, zazwyczaj kiedy przyjdzie
poselstwo przez tego czowieka, który ma dar, czy bŸd mogli rozpoznaø, albo czy
oni potrafi rozpoznaø róŒnicŸ miŸdzy anioem _ miŸdzy jŸzykiem anielskim,
wzglŸdnie poselstwem, które przychodzi poprzez niego?”]
„‰‹ Spójrzmy zatem. OtóŒ^ [Puste miejsce na ta™mie _ wyd.] ^ jeŒeli oni wejd
do ™rodka i zapisz tŸ rzecz, i pooŒ j na moim stole. Rozumiecie? I ja bym to tam
zaraz przeczyta. Lecz kiedy poszedem do tego pokoju tam, bracie, na tym siŸ
sko§czyo. Rozumiecie?
„Š‚ A nim oni wejd tutaj, oni stali tam w tyle, a wszyscy byli tak cicho, jak to tylko
moŒliwe. I bya tam siostra, siostra Irena, tam u otarza, wzglŸdnie tam, i graa:
Tam, gdzie na KrzyŒu”. My by™my nie^ Od›wierni po prostu chodzili tam i z
powrotem. JeŒeli zobacz, Œe kto™ mówi, oni powiedz: Pst, pst, pst”. Rozumiecie?
A je™li dzieci zaczn^ Oni ich posadz naprawdŸ mile i powiedz: To jest dom
Pa§ski, kochanie. Ty nie ™miesz _ powiniene™ siŸ teraz zachowywaø tak, jak w
domu Pa§skim”.
„Šƒ A mŒ i Œona, wszyscy, oni im pozwol powiesiø paszcze i inne rzeczy. Kto™
stanie tutaj przy drzwiach, by ich pilnowaø, skoro tylko drzwi zostan otwarte. I
wszystko jest gotowe do rozpoczŸcia, wiecie, zbór jest doprowadzony do adu.
Wszyscy maj siedzenie dla siebie, a oni pilnuj, Œeby usiedli.
„Š„ A ja byem w pokoju, modliem siŸ, byem tam chyba od drugiej czy trzeciej
godziny tego popoudnia. Nikt mi nie przeszkadza. Potem poszedem tam z moim
poselstwem.
„Š… A potem, wa™nie w tej chwili, kiedy zaczynali™my, brat prowadzcy pie™ni
zacz pie™ni: Otwórzmy pie™§ numer taki-i-taki”, moŒe Tam, gdzie na krzyŒu
mój Zbawca zmar”, oraz dalej w podobny sposób, wiecie, i naboŒe§stwo byo w
toku. Po za™piewaniu okoo dwu specjalnych pie™ni^ Nigdy nie po™wiŸcamy zbyt
duŒo czasu na ™piewanie, rozchodzi siŸ nam o Sowo. JeŒeli oni ™piewaj refreny _
to wa™nie oni maj _ to regularne ™piewanie refrenów. My jeste™my^ Sowo jest
gówn rzecz, z powodu której ludzie tutaj przychodz, jest to dom poprawczy.
„Š† A potem moŒe wspópracownik, moŒe brat George, brat George DeArk,
powstaje i zanosi modlitwŸ. A potem zostaa za™piewana specjalna pie™§, moŒe solo,
PYTANIA I ODPOWIEDZI
389
czy co™ takiego. A potem by czas _ kto™ powiadomi mnie, Œe czas wystpiø. Je™li
byo tak, dobrze, ja wychodziem ™wieŒo pod namaszczeniem. Rozumiecie?
„Š‡ OtóŒ, moŒe w tym tygodniu oni mieli spotkanie gdzie™ tutaj w ko™ciele, mieli
swoje wasne zgromadzenie. MoŒe zanim zostao to naboŒe§stwo w ogóle otwarte
tego wieczora, oni mieli spotkanie. I tutaj to byo^ Ja to mam tutaj i mówiŸ:
Tutaj na tym papierze jest napisane, Œe w nastŸpnym tygodniu przez ten kraj
przejdzie pewien sztorm”, czy co™ podobnego, pomy™lcie^ wiecie, co™ podobnego
bŸdzie miao miejsce. To byo napisane, mówione w jŸzykach i by podany wykad
przez dwu wierzcych tego zboru tutaj _ brata Takiego-i-takiego oraz brata
Takiego-i-takiego. Dwaj ™wiadkowie zanotowali to tutaj, oni siŸ na tym podpisali
swymi nazwiskami. I zostao to zarejestrowane: Byo to od Boga, jest to tak-i-tak
oraz tak-i-tak’.” To jest moja pierwsza czŸ™ø.
„Šˆ Potem ja powiem: W porzdku, przygotujemy siŸ na to, kaŒdy niech jest w
modlitwie. Rozumiecie? NuŒe, czy jest jeszcze jaka™ szczególna pro™ba _ kogo™ z
was?” Wy wiecie. Módlmy siŸ”. Powstali™my i modlili™my siŸ. Potem prosto do
Sowa, bezpo™rednio do Sowa.
„Š‰ Potem zaraz po sko§czeniu usugi zostao uczynione wezwanie do otarza.
Rozumiecie? Wezwaniu do otarza przypisywali™my najwiŸksz wagŸ _ wezwanie
do otarza, dostaø ludzi do otarza. A potem, kiedy sko§czyo siŸ wezwanie do
otarza, moŒe siŸ potem modliem za chorych.
„ŠŠ Po prostu co™ w tym sensie. NaboŒe§stwo byo wiŸc cae zajŸte, bowiem duch
proroków jest poddany prorokowi.
„Š‹ O tym wa™nie my™laem^ Przypominacie sobie t noc, kiedy ujrzaem wizjŸ,
w której anio przyszed do mnie? Ja siedziaem tam w pokoju i rozmy™laem. Okoo,
och, pó›no w nocy byo powiedziane: Duch proroków jest^’ Jak to mogo byø?”
Patrzyem na to migocce šwiato i oto On podchodzi poprzez ten pokój wprost do
tego miejsca, gdzie ja byem. Rozumiecie? Wa™nie wtedy On da mi polecenie tam
na miejscu, rozumiecie, odno™nie tych zgromadze§.
„‹‚ Zatem, nie, tu chodzi o czowieka, który podaje poselstwo. To byo twoim
pytaniem, my™lŸ: Czowiek, który podaje poselstwo, czy on^ jest^” Czy
czowiek, który podaje poselstwo, czy on pozna, Œe to by anio od Pana, czy nie?”
„‹ƒ [Pewien brat mówi: NuŒe, pytaniem byo _ ty mówisz, Œe istniej jŸzyki
anielskie^” Puste miejsce na ta™mie _ wyd.] Ja my™lŸ, Œe on by nie móg poznaø.
OtóŒ, w ten sposób mamy to obecnie. Lecz, widzicie, gdy to bŸdziemy czyniø w ten
sposób, jak to powinno byø, majc z powodu tego regularne naboŒe§stwo, niech^
„‹„ Widzicie, kaŒdy z nich jest w usudze. Powiedzmy, ty mówisz jŸzykami, on
podaje wykad, a on mówi jŸzykami, on prorokuje; wy tutaj jeste™cie laikami _ ten
zbór, lecz pomimo tego macie usugŸ i macie co™. Wy próbujecie pomóc Królestwu
BoŒemu, uczyniø co™ dla Niego, rozumiecie, a wiŸc wy bracia spotykacie siŸ razem.
To jest powodem, dlaczego tacy pastorzy, jak my, spotykamy siŸ razem _ my mamy
co™ wspólnego. Wy bracia spotykacie siŸ razem, studiujecie Pismo šwiŸte i mówicie
jŸzykami i wykadacie, i podajecie poselstwa, widzicie.
„‹… Lecz teraz, jeŒeli ten czowiek potem, jeŒeli on sobie zdaje sprawŸ^ On by na
naboŒe§stwie, on ma dar jŸzyków. OtóŒ, on idzie na naboŒe§stwo, on mówi
jŸzykami lecz Œaden wykad nie jest podany _ tumacz tego nie podaje.
[Pewien brat pyta: Czy chcesz zatem powiedzieø, Œe ci ludzie wpywaj
budujco na Ciao, lecz takie urzŸdy jak pastorzy, nauczyciele, i tym
podobnie, udoskonalaj to Ciao?” _ wyd.]
390
MÓWIONE S~OWO
„‹† Tak, po to wa™nie oni s, dla udoskonalania. Rozumiecie? Oni s dani dla
udoskonalania, rozumiecie. Ja wierzŸ, Œe Duch šwiŸty jest dany, by udoskonalaø _
dla udoskonalania Ko™cioa.
„‹‡ Zatem, oni _ ci ludzie, którzy mówi, oni s napenieni Duchem šwiŸtym, co do
tego nie ma wtpliwo™ci. OtóŒ, tutaj jest czowiek, moŒe on mówi tutaj na
naboŒe§stwie i on podaje^ On jest teraz wprost przed tumaczami, rozumiecie, a
jednak nikt nie podaje wykadu _ co™ jest po prostu nie tak. Tumacz nic na to nie
poradzi, rozumiecie. On musi podaø wykad dziŸki inspiracji tak samo, jak ten, kto
to mówi. I on moŒe ma prawdziwy dar mówienia jŸzykami, lecz on nie ma daru
jŸzyków _ mowy. Rozumiecie, on^
„‹ˆ Potem trzeba mu zrobiø jedno, kiedy siŸ posuguje tym jŸzykiem, to on widzi^
OtóŒ, co on _ on nie próbuje^ JeŒeli on siŸ znowu próbuje nadymaø, to jest nadŸt
koszul. On nie jest^ On _ on jest od pocztku faszywy, rozumiecie, on nie
dojdzie nigdzie. Widzicie, wy my™licie: OtóŒ, bogosaw BoŒe, ten czowiek po
prostu nie chce podaø wykadu do moich jŸzyków. O to wa™nie chodzi”. Widzicie
zatem, Œe on jest faszywy od pocztku. Wa™nie w tym on ma zy motyw, zy cel.
Rozumiecie?
„‹‰ Lecz je™li on jest przy tym agodny i pokorny, powie: OtóŒ, moŒe siŸ Pan nie
chcia mn posuŒyø w Jego usudze. Lecz pomimo tego ja^ On po prostu
bogosawi moj duszŸ. On mi chce posuŒyø ku zbudowaniu, abym wiedzia, Œe
jestem blisko Niego, kiedy mówiŸ jŸzykami. WiŸc ja wyjdŸ do ogrodu jaboni _ ‘O,
BoŒe!’ A ta Moc zaczyna przypadaø na mnie i zaczynam mówiø jŸzykami. WchodzŸ
do ™rodka orze›wiony, rozumiecie”. O, Ty widzisz, Ty mówisz do mnie, Panie, ty
mnie po prostu trzymasz w zgodno™ci z Sob przez mówienie jŸzykami”.
Rozumiecie? A, Panie, dzisiaj powinienem by mówiø do tego czowieka. Przebacz
mi to, Panie. Pominem co™, czego nie powinienem by pominø. Ojcze, proszŸ,
wybacz mi”. A bezpo™rednio potem wychodzi mówienie jŸzykami. Ach, co™
takiego, czujŸ siŸ teraz lepiej odno™nie tego!”
„‹Š Widzicie, to jest w porzdku. Rozumiesz, twój _ twój dar nie jest do tego, by™ siŸ
nim posugiwa w zborze, lecz on suŒy ku zbudowaniu ciebie. Ten, kto mówi
obcym (nieznanym) jŸzykiem, samego siebie buduje”. Rozumiecie? OtóŒ, jeŒeli tam
nie ma podajcego wykad, to^ Czy rozumiecie, co mam na my™li? Rozumiecie, o
to chodzi. WiŸc on by sam nie wiedzia. On po prostu^ Lecz on pozna, kiedy jest
w bŸdzie.
OtóŒ, teraz musicie to zostawiø wspólnie ró™ø, rozumiecie, to jest jedyna rzecz,
któr moŒecie uczyniø, aŒ to otrzymacie oddzielnie. Z tego powodu my™lŸ, Œe to^
116. Wyja™nij 1. Koryntian 14, 5.
„‹‹ Kto to ma, naprawdŸ szybko? Czy to ma kto™ z was? [Puste miejsce na ta™mie.
Pewien brat czyta 1. Koryntian 14, 5 _ wyd.]
^ wszyscy jŸzykami mówili, lecz raczej aby™cie prorokowali; albowiem
wiŸkszy jest ten, kto prorokuje, niŒ ten, co jŸzykami obcymi mówi, chyba
Œeby tumaczy, aby zbór bra zbudowanie”.
…‚‚ W porzdku. Ja bym raczej^ Chciabym, Œeby™cie wy wszyscy jŸzykami
mówili”. Pawe próbowa powiedzieø^ Tak jak zbór _ wy jeste™cie moim zborem.
Niektóre ze zborów Pawa nie byy tak duŒe, jeŒeli chodzi o czonków, jak ten, który
mam tutaj. To siŸ zgadza, czasami byo ich dziesiŸciu lub dwunastu. Rozumiecie?
Rozumiecie? NuŒe, on teraz powiedzia: Chciabym, Œeby™cie wy wszyscy jŸzykami
mówili”. Czy was to wprawia w zakopotanie?
PYTANIA I ODPOWIEDZI
391
…‚ƒ Widzicie, kiedy ten zbór, który^ w Dz. Ap. 19. _ my™lŸ, Œe w nim byo okoo
tuzin czonków. Rozumiecie? Po prostu bardzo maa misja, widzicie. Tak, oni byli
zawsze mniejszo™ci, rozumiecie. I ja my™lŸ, Œe tam jest powiedziane, Œe ich tam byo
mniej wiŸcej tyle _ tuzin mŸŒczyzn i kobiet, rozumiecie, w nim.
…‚„ OtóŒ, jeŒeli wy _ widzicie tutaj, Œe on powiedzia: Ja bym chcia, Œeby™cie
wszyscy mówili jŸzykami. yczybym sobie, Œeby™cie wszyscy mówili _ wszyscy
mówili jŸzykami _ po prostu zostali tak napenieni Duchem šwiŸtym, Œeby™cie
mówili jŸzykami. Lecz” _ rzek _ wolabym, Œeby™cie raczej prorokowali; chyba
Œeby to zostao wytumaczone _ Œeby by podany wykad”.
…‚… Jak to tam jest powiedziane? Kto^ Czy to tam macie, dobrze ^?^
Przeczytajmy to jeszcze raz. Suchajcie teraz.
…‚† [Pewien brat zaczyna czytaø 1 Koryntian 14, 5: Chciabym, Œeby™cie wszyscy
jŸzykami mówili^” _ wyd.] Trzymajcie to w my™lach przez chwilŸ: Chciabym,
Œeby™cie wszyscy mówili jŸzykami”. [^ lecz raczej, aby™cie prorokowali^”]
Raczej bym chcia, Œeby™cie wszyscy prorokowali”. [^albowiem wiŸkszy jest
ten, kto prorokuje, niŒ ten, co jŸzykami obcymi mówi^”] Rozmy™lajcie o tym teraz
przez chwilŸ.
…‚‡ OtóŒ, kto jest wiŸkszy, niŒ ten, kto prorokuje? Czy to jest to, przy czym
chcieli™cie mnie zatrzymaø? [Pewien brat mówi: Ja mówiem po prostu: To byo
co™ innego^?^’” _ wyd.] Tak. Rozumiecie? Tak. Rozumiecie? OtóŒ, oto gdzie^
…‚ˆ OtóŒ, powiemy na przykad: teraz mamy miŸdzy nami dwu niepoinformowanych
prostaków, dzisiaj wieczorem. Oni o tym nic nie wiedz, a ja wchodzŸ do ™rodka, a
wy wszyscy byli™cie^ rozpoczŸli™my tutaj w tym zgromadzeniu i po prostu
zaczniecie mówiø jŸzykami _ kaŒdy z was mówi po prostu jŸzykami, mówi jŸzykami
i mówi jŸzykami, i mówi jŸzykami. I, hm, co to jest? Widzicie, niepoinformowany
prostak powie: Uch! Oni wszyscy zwariowali!” Widzicie? Lecz je™li kto™ prorokuje,
rozumiecie, to mówi co™, czemu rozumie.
…‚‰ Id›my zatem dalej i przeczytajmy teraz resztŸ tego. [Brat kontynuuje: ^
chyba Œeby tumaczy^” _ wyd.] Tutaj to macie. OtóŒ: chyba”, rozumiecie. Ja _
ja bym^ Ci, którzy _ ten, kto prorokuje jest wiŸkszy niŒ ten, który mówi jŸzykami,
chyba Œeby by podany wykad. Id›my zatem dalej, rozumiecie. [^ aby zbór móg
otrzymaø zbudowanie”. ] Tutaj to macie, widzicie _ zbór bierze zbudowanie.
…‚Š Zatem, innymi sowy, patrzcie, zbór^ Ten mŸŒczyzna tutaj^ Tutaj _ ta
grupa tutaj to nie pouczeni _ wy siedzicie po prostu miŸdzy nami dzisiaj wieczorem;
my mamy to zgromadzenie. My wszyscy jeste™my tutaj, szukajc naszego^ chcemy
siŸ dowiedzieø o Panu, wy wszyscy zaczŸli™cie po prostu mówiø jŸzykami. Nikt nic
nie powiedzia, po prostu zaczŸli™cie mówiø jŸzykami. ChcŸ, Œeby™cie^
Chciabym^ To by byo ™wietne”. Pawe powiedzia: Wszyscy mówiliby™cie
jŸzykami, to by byo ™wietne”. Lecz co, je™li niektórzy z was prorokuj, wstan i
powiedz: TAK MÓWI PAN: Siedzi tutaj pewien mŸŒczyzna, a on jest obcym
miŸdzy nami. Nazywa siŸ John Doe. Pochodzi z takiej-i-takiej miejscowo™ci. On tam
zostawi swoj ŒonŸ oraz czworo dzieci. On tu jest dzisiaj wieczorem, poniewaŒ
szuka pomocy. On by dzisiaj u lekarza w Memphis, Tennessee. A on powiedzia^
Lekarz mu powiedzia, Œe ma raka puc. On umiera’”?
…‚‹ On powiedzia: JeŒeli wszyscy mówi jŸzykami, a prostak przyjdzie miŸdzy
was, on by powiedzia^ potem on powie: Czy nie jeste™cie wszyscy obkani lub
zwariowani?’ Lecz je™li kto™ prorokuje i objawia tajemnice serca, to oni padn na
ziemiŸ i powiedz: Prawdziwie Bóg jest z wami!’” Widzicie, to jest^
…ƒ‚ Dobrze, teraz tutaj. Zatem, wy mówicie jŸzykami, lecz kto™ podaje wykad,
392
MÓWIONE S~OWO
mówic: TAK MÓWI PAN” _ w trakcie wykadania: Pewien czowiek siedzi
wpo™ród nas, opu™ci swoj ŒonŸ, by dzisiaj w Nashville”, czy w Memphis, czy
gdziekolwiek to byo, a on ma raka puc. Przyszed tutaj, a nazywa siŸ John Doe”,
Taki-i-taki, czy podobnie. Rozumiecie?
…ƒƒ Chyba Œeby by podany wykad”. Rozumiecie, potem on przynosi zbudowanie.
Rozumiecie? Potem oni powiedz^ Potem ten czowiek wyjdzie na zewntrz i
powie: Pozwólcie, Œe wam co™ powiem, nie mówcie mi, Œe Bóg nie jest z tymi lud›mi
tam. Na pewno! Ci ludzie mnie wcale nie znaj”. Rozumiecie?
…ƒ„ WiŸc my pragniemy darów prorokowania plus mówienia jŸzykami. Lecz przy
mówieniu jŸzykami, rozumiecie, musi byø podany wykad. A potem, gdy jest podany
wykad, jest to proroctwo. Rozumiecie? To jest proroctwo. OtóŒ, ja mam tutaj to
pytanie _ za chwilŸ, wiŸc ja _ ja przejdŸ do niego tak szybko, jak to tylko moŒliwe.
[Puste miejsce na ta™mie _ wyd.]
117. Ew. Mateusza 18, 10.
[Pewien brat czyta z ew. Mateusza 18, 10 _ wyd.]
^ aby™cie nie gardzili Œadnym z tych maych, bo powiadam wam, Œe
anioowie ich w niebie ustawicznie patrz na oblicze Ojca mojego, który
jest w niebie”.
…ƒ… W porzdku. OtóŒ, ten brat _ kimkolwiek jeste™, tutaj nie ma oczywi™cie
nazwisk _ kto je zada, s to tylko mae kartki, rozumiecie. Jestem pewien, Œe^
…ƒ† OtóŒ, czowiek by to móg wziø w dwojaki sposób, rozumiecie. Lecz ja my™lŸ,
Œe wykad _ jeŒeli mnie po prostu prosie™: Wyja™nij to” _ ja to wykadam w
nastŸpujcy sposób.
…ƒ‡ Otwórzcie teraz kto™ 2. Koryntian, 5, 1 _ ono mówi tak: Je™li ten ziemski
przybytek zostanie zburzony^” Wy wiecie, co to znaczy, widzicie. JeŒeli ten
ziemski przybytek zostanie zburzony, mamy juŒ inny” _ wiecie _ czekajcy”.
Dobrze.
…ƒˆ OtóŒ, On by teraz^ JeŒeli zauwaŒyli™cie, w ew. Mateusza 18, 10. On mówi o
przyjmowaniu maych dzieci”. One byy maymi dzieømi, maymi brzdcami w
wieku trzech czy czterech lat, On je bra na rŸce. Przynoszono Mu dzieci, dziecko”.
Dzieci pochodzi od okre™lenia dziecko”. Dziecko to po prostu may _ mody
czowiek, nie niemowlŸ, lecz wa™nie miŸdzy nim a nastolatkiem. Rozumiecie? Ono
jeszcze nie jest odpowiedzialne samo za siebie.
…ƒ‰ Zatem, On powiedzia: Baczcie, aby™cie nie gardzili”. Gdyby™cie wziŸli
faktyczne znaczenie tego sowa, ono oznacza znŸcaø siŸ”. Rozumiecie: ZnŸcaø siŸ
nad jednym z takich”. ZnŸcaø siŸ nad dzieckiem? _ nie powinni™cie tego nigdy
czyniø. One s dzieømi, one tego nie wiedz. Rozumiecie?
…ƒŠ I zauwaŒcie teraz, jest powiedziane: PoniewaŒ one^ ich anioowie
ustawicznie patrz na oblicze Ojca Mojego, który jest w Niebiosach”. Rozumiecie?
Innymi sowy: Ich anioowie, ich _ ich posa§cy, ich ciaa _ anielskie ciaa, do
których pójd, gdyby umary, s zawsze przed obliczem Mojego Ojca, który jest w
Niebiosach”. Rozumiecie?
…ƒ‹ OtóŒ: Je™li ten ziemski przybytek zostanie zburzony, mamy juŒ inny,
czekajcy”. Czy siŸ to zgadza? To jest ciao.
…„‚ Spójrzcie tutaj. Gdybym tylko mia czas, by przebraø te! Oczywi™cie, ja wiem, Œe
siŸ mi ich nie uda przebraø. Lecz, tutaj, pozwólcie, Œe wam je po prostu podam, Œeby
to byo na ta™mie i wy to otrzymacie mimo wszystko.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
393
…„ƒ Patrzcie, pewnego wieczora Piotr by w wiŸzieniu. Mieli modlitewne
zgromadzenie w domu Jana Marka, rozumiecie. A wiŸc Anio Pa§ski wszed do
™rodka _ ten Sup Ognia, šwiato™ø zstpia w dó, a Piotr sobie my™la, Œe ™ni, gdy
ujrza t šwiato™ø, przychodzc do niego. Ona^ Biblia mówi: Bya to
šwiato™ø”. Rozumiecie? A ja wierzŸ, Œe Ona jest taka sama z nami, rozumiecie _ On
zstŸpuje w dó. A my wpadamy w te same kopoty, byø moŒe stanie siŸ ta sama rzecz.
Rozumiecie? On tam wszed i tak powiedzia: Chod› ze Mn”.
…„„ WiŸc Piotr pomy™la: Ja teraz ™niŸ, zobaczymy wiŸc, jakie znaczenie ma ten
sen”. WiŸc on przeszed bezpo™rednio koo straŒy i pomy™la sobie: Uhm. Teraz
przechodzimy koo nich dalej, drzwi otwary siŸ same. Wyszli przez nastŸpne drzwi,
otwary siŸ same. Wyszli przez bramŸ miasta, a ona siŸ sama otwara. A on sobie
cigle my™la, Œe ma sen. Zatem, kiedy on sta tam na zewntrz i powiedzia: OtóŒ,
jestem wolny, pójdŸ wiŸc do domu Jana Marka i bŸdŸ mia trochŸ spoeczno™ø”.
…„… Oni tam byli zebrani: O, Panie, po™lij Twojego anioa i wyzwól Piotra”.
…„† A mniej wiŸcej w tym czasie kto™ zacz _ [Brat Branham puka _ wyd.]. Maa
dzieweczka podesza do drzwi i rzeka: Kto tam?” Uchylia ma drewnian kratkŸ
i rzeka: Patrzcie, to jest Piotr!” Pobiega wiŸc z powrotem i rzeka: Hej, wy _
moŒecie zako§czyø modlitwŸ, tam jest Piotr”.
Kto™ rzek: O, moi drodzy! Mów dalej” _ powiedzia _ ty jeste™ _ ty jeste™ _
ty jeste™^” Rozumiecie?
…„‡ [Brat Branham puka znowu _ wyd.] On powiedzia: Otwórzcie! Ja chcŸ wej™ø
do ™rodka, rozumiecie”. A wiŸc on rzek^
WiŸc on poszed z powrotem, rzek: Nie, to _ to jest Piotr u drzwi”.
…„ˆ O”, powiedzieli oni, juŒ mu ™ciŸto gowŸ, to jest jego anio u drzwi. Widzicie,
jego Niebia§ski przybytek, on go otrzyma, skoro ten ziemski zosta zburzony,
bowiem on czeka w Niebie, Œeby do niego wszed”.
…„‰ Co widziaem onegdaj w tej wizji, wiecie, tam po drugiej stronie. JeŒeli ten
ziemski przybytek zostanie zburzony, mamy inny”.
…„Š A ci malcy, którzy dotychczas nie popenili grzechu, widzicie^ Rozumiecie?
…„‹ Kiedy niemowlŸ jest _ niemowlŸ ksztatuje siŸ w onie matki, wkrótce potem,
kiedy tam jest woŒone^ Rozumiecie? Rozumiecie? Lecz najpierw ono jest
duchem. A kiedy ten duch zaczyna przybieraø ciao _ malutki zarodek Œycia
zaczyna przybieraø ciao, skoro tylko zostanie powiniŸte ze swego^ OtóŒ, w onie
s to malutkie drŒce, drgajce miŸ™nie. My to wiemy. S to komórki. Tak samo, jak
bierzecie wos konia i woŒycie go do wody; on bŸdzie na powierzchni i bŸdzie siŸ
porusza, a gdy siŸ go dotkniecie, to on skoczy. Tak samo przedstawia siŸ sprawa z
tym niemowlŸciem.
……‚ Lecz skoro siŸ tylko urodzi na ten ™wiat i wdechnie swój pierwszy oddech, staje
siŸ dusz Œyjc. Rozumiecie? Bowiem skoro siŸ tylko to ziemskie ciao urodzi na ten
™wiat, istnieje niebia§skie ciao, wzglŸdnie duchowe ciao, by siŸ go ujø. A gdy to
naturalne ciao umrze, istnieje Niebia§ski przybytek, czekajcy na niego. Je™li ten
ziemski przybytek siŸ rozpadnie, mamy Niebia§ski przybytek, czekajcy na nas”.
Skoro siŸ tylko dzieciŸ urodzi na ™wiat _ w ciele, istnieje duchowe ciao, czekajce,
by je przyjø. A z chwil, gdy to duchowe ciao^ to naturalne ciao siŸ rozpadnie,
istnieje duchowe ciao, czekajce tam po drugiej stronie. Rozumiecie? Teofania” _
jak to nazywamy, rozumiecie, teofania.
[Pewien brat pyta siŸ: OtóŒ, zatem to ciao jest tym^ jest tym
tymczasowym, do czasu zmartwychwstania tego ciaa? _ wyd.] Tak.
394
MÓWIONE S~OWO
Widzicie? Tak. O, tak. [Czy w takim stanie bŸdziemy Œyø aŒ do
zmartwychwstania?”] To siŸ zgadza. Rozumiecie? Rozumiecie?
……ƒ Nie zostao to jeszcze objawione synom ludzkim. WierzŸ^ Ja wiem, Œe je
widziaem. Rozumiecie? Lecz ja nie wiem, jakiego rodzaju ciao to jest, lecz ja
czuem ich dokadnie tak samo, jak czujŸ wasze rŸce czy cokolwiek innego.
Oczywi™cie, to jest na ta™mie i moŒecie to sobie odtworzyø po latach, gdy ja odejdŸ.
Rozumiecie? Ale^ A to, cokolwiek to byo, widzicie, ja trzymaem tych ludzi i
dotykaem siŸ ich, i byo to tak realne, jak wy jeste™cie realni, a jednak nie byo
to^ Oni nie jedli ani nie pili. Tam nie byo wczoraj ani jutra. Rozumiecie, bya to
Wieczno™ø.
……„ A zatem, gdy ten przybytek^ oni tam pozostali w tym ciele, oni powracaj na
ziemiŸ w tego rodzaju ciele, które otrzymali _ w nie™miertelnym. Proch z tej ziemi
zgromadzi siŸ w jaki™ sposób do tej teofanii i oni siŸ stali znowu ludzkimi istotami,
musieli je™ø, tak jak oni jedli w Ogrodzie Eden. Rozumiecie? Lecz je™li ten ziemski
przybytek siŸ rozpadnie, mamy juŒ inny, który czeka”.
……… WiŸc te mae dzieci, które nie zgrzeszyy, rozumiecie, jeszcze nie popeniy
grzechu, ich anioowie, ich ciaa” (to ciao, w którym podobno Piotr wróci do^)
rozumiecie, one czekay. Patrz na oblicze Ojca w Niebiosach”, one s zawsze
przed Nim; oni to wiedz”, o to chodzi.
……† [Pewien brat mówi: Lecz to byo trochŸ trudne tam, gdzie Jezus powiedzia w
pierwszej czŸ™ci Swego zmartwychwstania _ On powiedzia: Nie dotykajcie siŸ
Mnie’ _ On jeszcze nie wstpi do chway. A potem, gdy On przyszed do
pomieszczenia, gdzie by Tomasz, On rzek: Podejd› tutaj i wóŒ swoj rŸkŸ do
Mego boku’.” _ wyd.] To siŸ zgadza, On jeszcze nie wstpi do góry. [A róŒnica
miŸdzy tymi dwoma przypadkami _ przy czym w jednym wypadku On im
powiedzia, aby siŸ Go nie dotykali, a tu znów rzek Tomaszowi, by podszed do
Niego”.] On do tego czasu jeszcze nie wstpi do chway, rozumiecie. On^
[Albowiem Ja jeszcze nie wstpiem do Mego Ojca’.”]
……‡ To siŸ zgadza, rozumiecie. Nie moŒna siŸ go byo dotykaø, dopóki On^ po Jego
zmartwychwstaniu. On wyszed z ziemi, rozumiecie. On wyszed z ziemi i chodzi
miŸdzy lud›mi, lecz On jeszcze nie wstpi do góry. On rzek^ On powiedzia
Marii, On rzek: Nie dotykaj siŸ Mnie”.
Ona rzeka: Rabbuni”.
……ˆ On rzek: Nie dotykaj siŸ Mnie, albowiem Ja jeszcze nie wstpiem do Ojca”.
Lecz ja wstŸpujŸ do Mego Boga i do twego Boga, do Mego Ojca i do twego Ojca.
……‰ A potem tej nocy, potem gdy On poszed do chway przed Boga _ on powsta z
martwych i poszed do góry przed Boga. Zstpi z powrotem i On zaprosi Tomasza,
by przyszed i dotkn siŸ Jego boku. Rozumiecie, On juŒ wstpi przed Boga. To siŸ
zgadza. Dobrze.
118. Teraz w 1. Koryntian 14: Na™ladujcie mio™ci, starajcie siŸ usilnie o dary
duchowne; lecz najwiŸcej, aby™cie prorokowali”. Webster podaje:
prorokowaø znaczy tyle co przepowiadaø przysze wydarzenia,
szczególnie dziŸki Boskiej inspiracji”. Czy moŒe byø poselstwo^ OtóŒ
oni^ to _ oto co podaje Webster i o co pyta siŸ ten brat. Czy moŒe
poselstwo, które nie przepowiada przyszych wydarze§, zostaø nazwane
proroctwem”?
O, nie. Prorokowaø oznacza przepowiadaø”. Rozumiecie? W porzdku.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
395
119. Teraz 1. Koryntian 14, 27 _ ja wierzŸ, Œe do wszystkich poselstw powinien
byø podany wykad, oraz Œe nie wiŸcej niŒ trzy poselstwa w jŸzykach
powinny byø przyniesione w jednym naboŒe§stwie.
……Š Tak mówi Pismo šwiŸte. Ja to mam tutaj napisane. Oczywi™cie, my nie
jeste™my^ My jeste™my z tym zapoznani i wiemy to, rozumiecie. To jest^ O, tak,
to jest^ powinno byø tylko trzech _ po kolei. To jest w 1. Koryntian 14, równieŒ.
Rozumiecie? To siŸ zgadza, najwyŒej trzech”. ZwaŒajcie wiŸc na to w swoich
zgromadzeniach, bracia. OtóŒ, wy stwierdzicie, Œe to powstaje obecnie, stwierdzicie,
Œe wiele ludzi staje siŸ entuzjastami. A nie mówcie teraz, Œe oni nie maj Ducha
šwiŸtego. Lecz widzicie, Pawe tam poszed by doprowadziø zbór w Koryncie do
adu. Wszyscy to wiemy, nieprawdaŒ? On go musia doprowadziø do adu. I on
powiedzia: Wszystko niech siŸ dzieje przystojnie i w porzdku”.
……‹ OtóŒ, je™li zauwaŒyli™cie, Pawe, idc tam, on mia zawsze kopoty ze zborem w
Koryncie. Nigdy nie znale›li™cie go w takiej sytuacji w^ On nigdy nie mówi o tym
niczego do zboru w Efezie, on ich móg nauczaø wiecznej pewno™ci. Do zboru w
Koryncie nie ma niczego o wiecznej pewno™ci. Oni byli zawsze niemowlŸtami,
próbujcymi: Jeden ma jŸzyk, inny ma psalm”. Czy to nie jest prawd?
Rozumiecie? A jeŒeli pozwolicie swemu zgromadzeniu, by z tym rozpoczŸo^
…†‚ Podobnie jak Marcin Luther, on zosta tak napeniony Duchem šwiŸtym, Œe on
mówi jŸzykami. On powiedzia w swoim dzienniku, on rzek: Ja mówiem
jŸzykami”, powiedzia on, lecz je™li bŸdŸ tego naucza moich ludzi”, powiedzia,
oni bŸd szukaø daru zamiast Dawcy”. To byo wa™ciwe, widzicie, oni bŸd
szukaø daru zamiast Dawcy.
…†ƒ I to wa™nie ludzie przyjmuj, a potem staj siŸ cakiem podnieceni i nadŸci,
kiedy im pozwol mówiø jŸzykami, czy co™ podobnego. A jeŒeli to nie jest z Boga, to
nie bŸdzie^ speznie to na niczym. Lecz my^
…†„ OtóŒ, nowoczesne ko™cioy wywracaj ca t sprawŸ, lecz my nie. My wierzymy,
Œe to jest BoŒy dar i moŒe tam zostaø woŒony przez Ducha BoŒego. Co ty na to,
bracie Roy? To siŸ zgadza. O, tak. WoŒony do zboru! On ma swe miejsce w zborze.
Dar mówienia jŸzykami ma swoje miejsce, rozumiecie, w Ko™ciele BoŒym.
…†… Spójrzmy teraz dokadnie, jak brzmiao jego pytanie tutaj. Powiedzia, Œe:
Ja wierzŸ, Œe wszystkie poselstwa^ (to siŸ zgadza)^ powinny byø
wykadane, a najwyŒej trzy po kolei.
…†† To siŸ zgadza, rozumiecie, bowiem je™li pozwolicie^ Powiedzmy teraz na
przykad, jak gdyby™cie wy mieli zgromadzenie, a my by™my siedzieli tutaj i _ i^
OtóŒ, na co by siŸ zdao pozwoliø temu mówiø jŸzykami, temu mówiø jŸzykami,
temu mówiø jŸzykami, temu? Patrzcie, byliby™my wszyscy w takim zamieszaniu,
Œeby™my nawet nie wiedzieli, co czynimy. Rozumiecie? NajwyŒej trzech, niech^
jak Hollin, on mówi jŸzykami, jeŒeli mówi jŸzykami.
…†‡ A musi tam równieŒ byø tumacz. OtóŒ, moŒe tam byø jeden tumacz, o ile ty nie
podajesz wykadu swego wasnego jŸzyka. Zatem, wy^ Niech ten, który mówi
nieznanym jŸzykiem, modli siŸ, aby móg równieŒ podawaø wykad”. On moŒe
podaø wykad swego wasnego jŸzyka, co jest tak samo suszne, jak od jakiego™
tumacza. Lecz musi tam byø jeden tumacz, zanim jŸzyki mog byø^ Je™li macie
grupŸ ludzi, mówic jŸzykami, a nie ma tam tumacza, to siŸ módl, aby™ móg sam
podawaø wykad tego, co ty _ co mówisz.
…†ˆ Zatem, nie czy§ tego tylko dlatego, aby siŸ nadymaø, bo potem budujesz tylko
samego siebie, rozumiesz. Nie czy§ tego. Lecz mów jŸzykami, Œeby™ móg posuŒyø
396
MÓWIONE S~OWO
Bogu ku zbudowaniu, móg posuŒyø ku zbudowaniu zboru. Widzisz, to wszystko
jest dla jednego wielkiego celu, bracie. Te dary s ku zbudowaniu, Œeby Bóg móg
zbudowaø zbór, by przyprowadziø ludzi do Boga, by im daø poznaø, Œe Bóg jest z
nami. On nie jest martwym Bogiem, On jest Œyjcym Bogiem, dziaajcym w™ród
nas. Rozumiecie?
…†‰ I my musimy nad tym naprawdŸ uwaŒnie czuwaø, bowiem, czowieku, diabe to
nienawidzi, jak wszystko inne, rozumiecie, ogldaø rzeczywiste, prawdziwe dary.
Bowiem dary s sabe i on moŒe rzeczywi™cie zaczø dziaaø na tych darach. Ludzie,
o, ludzie, on moŒe rzeczywi™cie podrobiø kaŒdy z nich. WiŸc to jest powodem^
…†Š Spójrzcie zatem, jest róŒnica miŸdzy darem prorokowania, a prorokiem, w tym
jest po prostu róŒnica milion mil. Zanim proroctwo^ Czowiekowi z darem
proroctwa moŒe to byø nawet powiedziane przed zborem _ dwaj lub trzej musz to
rozsdzaø i powiedzieø to jest prawd”. To siŸ zgadza. Lecz prorokowi nie.
Rozumiecie? Prorok to urzd. Dar prorokowania to dar. Prorok jest urodzony, ma
TAK MÓWI PAN, bracie _ stale. Co do tego nie ma zastrzeŒe§, rozumiecie. To jest
prorok. Lecz dar prorokowania to dar, rozumiecie. Jeden jest urzŸdem od Boga,
drugi jest darem BoŒym. Rozumiecie? I to jest ta róŒnica.
…†‹ OtóŒ, te poselstwa _ powiedzmy teraz, na przykad, oto w jaki sposób powinno
siŸ to dziaø. Powiemy zatem, jak brat Junie, dzisiaj wieczorem, on podaje wykad.
My wiemy, Œe on jest tumaczem. Brat Neville jest tumaczem, rozumiecie, podaje
wykad jŸzyków. OtóŒ, my to wiemy. Zatem, co je™li siedzimy tutaj dzisiaj wieczór,
o, a Duch BoŒy wyrywa siŸ po prostu, by mówiø. BoŒe mój! I my jeste™my^ my to
mamy. My mamy^ Zaczekajcie, naboŒe§stwo rozpocznie siŸ za kilka minut.
Widzicie, my jeste™my _ spotykamy siŸ tuŒ przed naboŒe§stwem. Ja to
doprowadzam do adu, jaki mamy tutaj.
…‡‚ OtóŒ, potem, ni std ni zowd powstaje brat Ruddel i mówi jŸzykami. Czekamy
na chwilŸ. Rozumiecie? Junie wyskakuje i: TAK MÓWI PAN: Taka-i-taka
sprawa’,” wzglŸdnie kto™ inny tutaj. Pisarze zapisuj to tutaj, rozumiecie,
cokolwiek byo powiedziane; uhm, we›my to po prostu szybko, poniewaŒ to^
bierzemy to ™wieŒo, wa™nie to, co on powiedzia. W porzdku, oni^ JeŒeli ono
zostanie odrzucone, to je raczej zostawcie, rozumiecie, rozerwijcie to. Lecz je™li to
nie zostanie odrzucone, zostaje to zaakceptowane przez dwu ludzi, potem jest to
wypisane tutaj, a oni skadaj na tym swoje podpisy. Widzicie? To _ to jest dla
waszego zboru. To jest^ Ja wam to mówiŸ, Œeby was wszystkich zadowoliø,
rozumiecie, ja nie wiem, czy oni to czynili na pocztku, czy nie.
…‡ƒ A nim siŸ spostrzeŒecie, wyskakuje Hollin, mówi jŸzykami. OtóŒ, tumacz moŒe
potwierdza to samo poselstwo, rozumiecie, moŒe to byø ta sama rzecz, pewna rzecz,
która siŸ ma staø _ proroctwo; rozumiecie, co™, co siŸ ma staø, wzglŸdnie co™, co
musicie uczyniø. Za nim wyskakuje brat Roberson, mówi jŸzykami. W porzdku.
MoŒe to byø cigle to samo poselstwo, podany ten sam wykad, rozumiecie, albo to
mog byø trzy poselstwa.
…‡„ OtóŒ, Bóg nie bŸdzie podawa piŸødziesit poselstw jednego wieczoru. My to
wiemy, bowiem wy by™cie ich nie mogli pojø. Rozumiecie? Lecz cokolwiek
przygniata zbór, jak^ wzglŸdnie cokolwiek to czyni, jest to ku zbudowaniu zboru.
Rozumiecie? Zatem, ja _ ja bym nie pozwoli na wiŸcej niŒ tyle, rozumiecie, bowiem
Ono mówi: Niech ich bŸdzie najwyŒej trzech po kolei”. Rozumiecie?
…‡… Po prostu najwyŒej trzech, ja bym potem powiedzia: Zanotujcie je i
przynie™cie, i poóŒcie je tam na kazalnicy”. Rozumiecie? Potem, jutro wieczorem
spotkamy siŸ znowu. Rozumiecie? A jeŒeli siŸ ma co™ wydarzyø w czasie od dzisiaj
do jutra wieczora, Bóg to powie w jednym z tych poselstw. Czy rozumiecie, co mam
PYTANIA I ODPOWIEDZI
397
na my™li? Niech ich bŸdzie najwyŒej trzech. Ja my™lŸ teraz, Webster podaje, Œe
proroctwo moŒe^
Czy moŒe pyta-^ poselstwo, które nie przepowiada przyszo™ci zostaø
nazwane proroctwem?
…‡† Nie. JeŒeli to jest proroctwo, jest to prorokowanie, przepowiadanie czego™, co siŸ
ma urzeczywistniø. To jest prawd, równieŒ.
…‡‡ W porzdku, i ja my™lŸ^ NuŒe, to jest ostatnie pytanie, nim dojdziemy do tych
tutaj.
120. Bracie Branham, moŒesz na kaŒde z tych^ Bracie Branham, kaŒde z tych
pyta§^ Jest to napisane na maszynie do pisania i jest to niemal
wymazane gum. MoŒesz kaŒde z tych py-^ Bracie Branham, kaŒde z
tych pyta§, na które siŸ nie czujesz prowadzony odpowiedzieø, albo
poleciø^ wzglŸdnie skomentowaø je (tak), skomentowaø je, moŒesz
odoŒyø na bok; nie bŸdzie mi to wcale przykro. Co wszystko naleŒy do
obowizków diakona wedug Pisma šwiŸtego?
…‡ˆ OtóŒ, ja my™lŸ, Œe oni to tam maj. Je™li to jest^ Wiem, Œe to jest jeden z
diakonów naszego zboru. WiŸc ja my™lŸ, Œe oni tam maj regulamin odno™nie tego.
Powinni™my zrobiø trochŸ wiŸcej kopii tego i rozdaø kaŒdemu z naszych diakonów,
jeŒeli tego juŒ nie mamy. Zastanawiam siŸ, czy by™my mogli zrobiø kopiŸ z tego,
Gene, wzglŸdnie _ ty albo brat Leo, albo kto™ z nich, okoo^ zrobiø z tego sze™ø
albo osiem kopii i rozdaø je naszym diakonom. On przedkada obowizki wedug
Pisma šwiŸtego _ co ma czyniø diakon.
121. W wypadku, Œe by™my mieli proroctwo albo poselstwo w jŸzykach
przyniesione niewa™ciwie, jak by™my to mieli skorygowaø?
…‡‰ OtóŒ, to jest dobry przypadek krytycznej ewentualno™ci, rozumiecie. Widzicie?
Zatem, bogosawiŸ ciŸ, diakonie, który uczynie™ o tym wzmiankŸ, poniewaŒ to jest
dobra sprawa. Chcesz do tego podej™ø bardzo ostroŒnie. OtóŒ, je™li przynosisz^
JeŒeli kto™ przyjdzie do naszego zgromadzenia tutaj i przynosi poselstwo lub
proroctwo w niewa™ciwy sposób, nie moŒna niemal nic uczyniø w tej sprawie, jeŒeli
oni maj sowo. Rozumiesz? Ty po prostu^ Ludzie wiedz, Œe oni postŸpuj
niewa™ciwie i to bŸdzie _ to bŸdzie^ mog zrujnowaø to naboŒe§stwo.
Rozumiecie? Lecz je™li siŸ tak stanie, po prostu najlepiej, kiedy diakoni zachowuj
siŸ spokojnie. Rozumiecie? Bowiem prorok na podium jest w rzeczywisto™ci^ Wy
jeste™cie _ wy jeste™cie jego ochron, wy jeste™cie jego policjantami, rozumiecie,
jeste™cie blisk straŒ. Rozumiecie?
…‡Š OtóŒ, jeŒeli to jest kto™ w naszym zgroma-^ JeŒeli to jest kto™ nie naleŒcy do
naszego zgromadzenia, ten czowiek jest niewtajemniczony, rozumiecie, oni nie byli
nauczani. To wa™nie próbujemy tu osignø, rozumiecie, aby™my wiedzieli, co
mamy czyniø. My wiemy, jak nauczaø naszych ludzi. Lecz je™li to jest kto™ spoza
naszego zgromadzenia, otóŒ, my nie wiemy, jak ten czowiek jest nauczany.
…‡‹ Na przykad, jak^ Billy pamiŸta to _ w Costa Mesa, Kalifornia. KaŒdym
razem, kiedy siŸ gotowaem do wezwania do otarza, bya tam pewna kobieta, która
wyskoczya, biegaa tam i z powrotem po przej™ciach, mówic jŸzykami, i ona po
prostu niweczya to wezwanie do otarza. I ja musiaem po prostu odej™ø. Czowiek
widzia, Œe Duch šwiŸty zosta zasmucony, rozumiecie. Nic nie zasmuci Ducha
BoŒego, jeŒeli siŸ to dzieje wa™ciwie. Rozumiecie? [Puste miejsce na ta™mie _
398
MÓWIONE S~OWO
wyd.]^ tuŒ zanim ona gotowaa siŸ, by zaczø _ jak ona siŸ gotowaa, poniewaŒ
j obserwowaem. KaŒdy kaznodzieja bŸdzie to czyni, kiedy widzi, Œe co™ nie jest w
porzdku. Potem ta kobieta bya tam w tyle i ona rozmawiaa z Billy’m, a Billy
powiedzia mi, kiedy przychodziem owego wieczora, rzek: Tato, czy znasz t
kobietŸ, która niweczya to wezwanie do otarza juŒ dwa wieczory?”
Tak”.
…ˆ‚ Powiedzia: Ona siedziaa tam na zewntrz” _ powiedzia _ ona rzeka:
Chwaa Bogu, Billy, ja mam kolejne poselstwo dzisiaj wieczorem!’”
…ˆƒ OtóŒ, zatem, rozumiecie, obserwowaem j wpo™ród suchaczy. Byo tam tysice
ludzi; byo to wtedy, gdy Readers Digest” opublikowa artyku o uzdrowieniu
Donny Mortona, wy wiecie _ Cud u Donny Mortona”. WiŸc ja obserwowaem tŸ
kobietŸ i wa™nie w tej chwili, kiedy zaczem robiø wezwanie do otarza, ona^
OtóŒ, ona bya po prostu niepouczona; niewtpliwie, dobra kobieta. Lecz ona siŸ
rozgldnŸa wokoo i zaczŸa sobie poprawiaø swoje wosy. Ona miaa ostrzyŒone
wosy, rozumiecie. WiŸc, widzicie, ona naleŒaa do Assemblies, lub do którego™ z
tych ko™cioów, które to pozwalaj. Ona sobie tapirowaa wosy do góry. Ona
siŸgnŸa w dó i podcignŸa sobie po§czochy do góry, i gotowaa siŸ w ten sposób.
I wa™nie w tym czasie, kiedy zaczem robiø wezwanie do otarza^ Ja
powiedziaem: OtóŒ, ilu z was tutaj^ ilu z was obecnych tutaj teraz chcieliby
wyj™ø do przodu i oddaø swoje serca Panu Jezusowi?”
…ˆ„ Ona wyskoczya. Ja powiedziaem: Siadaj”. Ona zaczŸa. Ja rzekem: Siadaj!”
Rozumiecie? I, czowieku, wszyscy^ Ja siŸ po prostu zatrzymaem. Ona siŸ
zachowywaa, jakby mnie nie syszaa, i ja to wrzasnem jeszcze raz. Ona mnie tym
razem usyszaa, bo ja niemal zatrzsem caym budynkiem przez ten wielki
mikrofon, stojcy wa™nie tam. I ona usiada.
…ˆ… Ja powiedziaem: Teraz, jak powiedziaem, ilu z was chce przyj™ø do otarza i
oddaø swoje serca Bogu?” I kontynuowaem dalej to zgromadzenie, rozumiecie.
…ˆ† I owego wieczora, kiedy zaczem i™ø do mego samochodu, zostaem otoczony.
Otoczya mnie grupa kobiet, gdaczcych jak zgraja kur, wiecie: Ty zblu›nie™
przeciw Duchowi šwiŸtemu”.
…ˆ‡ Ja odrzekem: Ja zblu›niem?” Powiedziaem: Jak mogŸ blu›niø przeciw
Duchowi šwiŸtemu, jeŒeli na™ladujŸ Jego^ wypowied› Pisma šwiŸtego?”
Rozumiecie?
…ˆˆ A ta kobieta rzeka: Ja miaam poselstwo bezpo™rednio od Boga”.
…ˆ‰ Ja rzekem: Lecz ty je przynosia™ w niewa™ciwym czasie, siostro”. Ja rzekem:
Ja nie jestem^”
Ty mówisz, Œe to nie byo _ nie byo od Boga?”
…ˆŠ Ja rzekem: Nie mógbym ci powiedzieø, pani”. Rzekem: Ja _ ja my™lŸ, Œe
byo, rozumiesz”. Ja rzekem: Ja to powiem na twoj korzy™ø, Œe: Ja mówiŸ, Œe
my™lŸ, iŒ byo’. I ja wierzŸ, Œe jeste™ dobr kobiet, lecz postŸpowaa™ niewa™ciwie”.
…ˆ‹ A sta tam jej pastor. Ja wiedziaem, Œe on by jej pastorem, rozumiecie. I ja
powiedziaem^ Powiedziaem: Ja mogŸ powiedzieø tylko jedno, mianowicie ty
postŸpowaa™ ciele™nie albo masz pastora, który ciŸ naucza, i on nic nie wie o tych
miejscach Pisma šwiŸtego”. Rzekem: On powinien przyj™ø i porozmawiaø z nami
przez krótk chwilŸ o Pi™mie šwiŸtym. To jest ze, ty postŸpujesz niewa™ciwie. Ty
zgubia™ wiele dusz przedwczoraj wieczorem i wiele ubiegego wieczora znowu, a
dzisiaj wieczorem by™ uczynia to samo”.
…‰‚ A ten mŸŒczyzna powiedzia: Bracie Branham” _ rzek _ przepraszam”.
PYTANIA I ODPOWIEDZI
399
Ja rzekem: Co chcesz powiedzieø?”
…‰ƒ Powiedzia: Ona miaa prawo przynie™ø to poselstwo, ty juŒ zako§czye™”.
…‰„ Ja powiedziaem: Ja byem na podium, a duch proroków jest poddany
prorokowi. Ja byem jeszcze na podium”.
A on powiedzia: OtóŒ^”
…‰… Ja rzekem: Ja jeszcze kontynuowaem Poselstwo. Robiem wezwanie do
otarza, by ich zagarnø. Zarzuciem moj sieø, a teraz j cignŸ. Nie rzucaj tam
kolczastego drutu albo czego™ innego, by to udaremniø, rozumiesz”. Ja rzekem: Ja
jeszcze wycigaem moj sieø”. I powiedziaem: Ona siŸ wtrcaa i przeszkadzaa
w przyprowadzeniu dusz. Na co by siŸ zdao goszenie, czy cokolwiek innego, jeŒeli
by™ nie wezwa i nie pozyska grzeszników, by podeszli? Rozumiesz?”
…‰† A on powiedzia: OtóŒ, jej poselstwo przyszo pó›niej niŒ twoje. Jej byo
bezpo™rednio z podium^ Jej byo bezpo™rednio od Boga”.
…‰‡ Ja powiedziaem: Je™li kto™ uwaŒa, Œe jest duchowym albo prorokiem, niechaj
uzna, Œe to, co ja mówiŸ jest Przykazaniem Pa§skim. A je™li kto™ tego nie uzna, sam
nie jest uznany. My nie mamy takiego zwyczaju, ani Ko™ció BoŒy’” _ cytujŸ teraz
Pawa, wiecie. Ja powiedziaem: O nie, nic ™wieŒego! On _ Jezus powiedzia:
Niech kaŒde ludzkie sowo jest kamstwem, a Moje Prawd’. Pawe powiedzia:
Choøby nawet anio z Nieba przyszed z czymkolwiek innym, niŒ z tym, co jest
Tutaj, niech bŸdzie przeklŸty’.” Ja powiedziaem: Panie, ty jeste™ na pewno w
bŸdzie”. Powiedziaem: Jakiego rodzaju ko™ció ty masz? ZaoŒŸ siŸ, Œe to jest
wielka gromada zamieszania. Rozumiesz? JeŒeli pozwolisz tym ludziom tak czyniø,
jak w ogóle zrobisz wezwanie do otarza? Ona ma usugŸ, oni wszyscy maj usugŸ,
lecz ty masz porŸ dla twej usugi, rozumiesz, która jest na to dana”.
…‰ˆ WiŸc to siŸ zgadza. OtóŒ, a je™li siŸ to dzieje w naszym zborze w ten sposób, jak
to _ przez kogo™ z naszych braci i sióstr tutaj w zborze, którzy mówi jŸzykami,
nuŒe, diakoni po zgromadzeniu _ mam na my™li zarzd _ powinni siŸ spotkaø z
nimi i powiedzieø: Pozwól, Œe ci co™ powiem odno™nie tego, co powiedziae™ na
ta™mie, tylko na kilka minut, rozumiesz. Widzisz? Ty jeste™ po prostu^ WzglŸdnie
pastor^ Albo powiesz: Jestem pewien, Œe pastor chce porozmawiaø z tob. Czy
by™ siŸ po prostu spotka z nami tutaj w gabinecie przez krótk chwilŸ, rozumiesz,
bracie? Wejd›cie do ™rodka, wejd› tam i rozmawiaj z nim naprawdŸ mile.
Rozumiesz? Powiedz^
…‰‰ Lecz teraz, jeŒeli oni postŸpuj zupenie niewa™ciwie i niepokoj waszego
pastora, rozumiecie, jeŒeli przeszkadzaj waszemu pastorowi, to wy starsi
powinni™cie podej™ø do niego i powiedzieø: ChwileczkŸ” _ je™li wam pastor skinie,
aby™cie ich powstrzymali, poniewaŒ on rozpozna tego ducha tutaj, który jest _ Œe
oni naruszaj ducha zgromadzenia, rozumiecie.
…‰Š WiŸc je™li siŸ pastor zatrzyma i z poszanowaniem pochyli swoj gowŸ, nie
mówcie po prostu niczego. Rozumiecie? Nie mówcie niczego; zostawcie pastora.
Lecz obserwujcie waszego pastora. JeŒeli on skinie na was ot tak, Œe to powinni™cie
powstrzymaø, to podejd›cie do niego z chrze™cija§sk mio™ci i powiedzcie: Mój
bracie, siostro” _ ktokolwiek to jest _ my™lŸ, Œe postŸpujesz niewa™ciwie,
poniewaΠprzeszkadzasz prorokowi, rozumiesz. On ma poselstwo od Boga. Kiedy on
zako§czy swoje poselstwo, to potem rozpatrzymy t sprawŸ, trochŸ pó›niej”.
Rozumiecie, jeŒeli mu to przeszkadza.
…‰‹ Lecz je™li to jest kto™ obcy, a pastor siŸ zatrzyma po prostu z poszanowaniem i
czeka przez chwilŸ, on^ prawdopodobnie zacznie zaraz dalej, rozumiecie.
WiŸc^ A je™li zwrócicie na to uwagŸ, dziewiŸødziesit procent z takich
400
MÓWIONE S~OWO
przypadków _ podawania wykadów jest to zawsze tylko cytowanie jakiego™
miejsca Pisma šwiŸtego, czy co™ w tym sensie, co jest prawdopodobnie na wskro™
cielesne. Wy wiecie, co mam przez to na my™li. Rozumiecie? W porzdku.
122. Czy jest dozwolone, Œeby wiŸcej niŒ jeden mówi poselstwo w jŸzykach bez
podania wykadu?
…Š‚ Nie. Oni powinni przychodziø jeden po drugim. Rozumiecie? Jeden podaje^
Jeden mówi, a potem jest podany wykad. Rozumiecie? A potem je™li mówi drugi,
jest podany wykad; bowiem je™li tak nie czynicie, to tumacz nie bŸdzie wiedzia,
co ma czyniø, poniewaŒ s tutaj dwa albo trzy poselstwa walce siŸ na niego na raz,
rozumiecie, i to by go wprowadzio w zamieszanie. Bóg nie jest inicjatorem jakiego™
zamieszania, rozumiecie. WiŸc niech jeden mówi, a inny niech podaje wykad.
Rozumiecie? A potem^ Przynie™cie trzy poselstwa, ale niech do kaŒdego poselstwa
jest podany wykad.
…Šƒ Potem bŸdziemy mieø^ Podobnie, jak gdyby brat Ruddel mówi, a brat Neville
by podawa wykad, brat Fred po prostu milczy. Rozumiecie, niech jest podany
wykad. Najpierw _ powinno to zostaø najpierw rozsdzone, aby siŸ przekonaø, czy
to jest od Boga, czy nie _ na pierwszym miejscu. Rozumiecie? I w porzdku. Zatem,
je™li mówi brat Ruddel, mówi brat Beeler, mówi brat Neville, biedny tumacz ma
trzy poselstwa na raz, co _ jak on bŸdzie wiedzia, co ma robiø? Rozumiecie?
Zostawcie go. Przynie™ poselstwo, a potem bd› cicho, po prostu czekaj. JeŒeli co™
zostanie objawione komu™, siedzcemu obok niego, niechaj zachowuje milczenie,
niech po prostu siedzi cicho. Rozumiecie? A potem niech jest podany wykad.
…Š„ Potem, kiedy to uczynicie, zanotujcie to, potem zobaczycie, co powiedz ci,
którzy to rozsdzaj. Rozumiecie? JeŒeli oni powiedz: OtóŒ, to jest _ to jest od
Boga”. W porzdku, to jest poselstwo, rozumiecie, zanotujcie je. Potem po prostu
czekajcie na chwilŸ. I nim siŸ spostrzeŒecie, otóŒ, potem Duch šwiŸty porusza siŸ
nad nim, on bŸdzie mówi. Potem tumacz czeka chwileczkŸ, by zrozumieø, co Duch
šwiŸty chce powiedzieø. I oto on wychodzi z tym poselstwem, rozumiecie. A potem
je zapisz, rozumiecie. A niech bŸd najwyŒej trzej.
123. Bracie Branham, wiemy, Œe jeste™ posa§cem, posanym od Boga do tego
wieku ko™cioa. Widzimy, Œe te same znaki, które towarzyszyy Jezusowi,
towarzysz tobie, i my jeste™my^ rozumiemy, dlaczego niektórzy, którzy
ciŸ znaj najlepiej, my™l, Œe jeste™ Mesjaszem. Czy by™ wyja™ni róŒnicŸ
miŸdzy twoim stosunkiem do Boga, a stosunkiem Chrystusa?
…Š… OtóŒ, ja wiem, bracia, Œe to prawda. Rozumiecie, lecz zaczekajmy, mam tutaj co™
zanotowane odno™nie tego, tylko chwileczkŸ. Widzicie, wiele razy jest to ›le
zrozumiewane. Rozumiecie? Lecz, nuŒe, czasem w kim™^ I pragnŸ, by kilku z was
otworzyo razem ze mn ew. ~ukasza 3. rozdzia i 15. werset. Podczas, gdy to
czynicie, ja wam moŒe powiem^ Kiedy to otworzycie, jest to ew. ~ukasza 3, jest
to^ moŒe^ jest to w^ Pozwólcie mi po prostu^ Ja nie mam zamiaru
zamknø drzwi, poniewaŒ tam nie ma nikogo. Pozwólcie, Œe wam to podam, bracia.
Wy to syszeli™cie, rozchodzi siŸ to wszŸdzie wokoo. Lecz pozwólcie, Œe wam
powiem, rozumiecie, musi to przyj™ø w ten sposób. Musi to przyj™ø w ten sposób.
Gdyby to nie byo w ten sposób, ja bym pokutowa z mojego poselstwa.
…Š† Suchajcie, bracia, ja was zobowizujŸ przysiŸg przed Chrystusem, Œeby™cie
milczeli o tej sprawie, lecz gdyby™cie byli duchowi, zrozumieliby™cie to.
Rozumiecie? Czy nie wiecie, co On powiedzia zaraz na pocztku tam nad rzek? Czy
sobie nie przypominacie, co On powiedzia? Jako Jan Chrzciciel by posany, by
PYTANIA I ODPOWIEDZI
401
zwiastowaø pierwsze przyj™cie Chrystusa, tak twoje Poselstwo^” Wa™nie to
Poselstwo bŸdzie zwiastowaø Drugie Przyj™cie Chrystusa. To wa™nie powiedzia
Anio Pa§ski.
…Š‡ Zatem, zwróøcie teraz uwagŸ. Jako Jan Chrzciciel^” OtóŒ, wy to wszyscy
syszeli™cie. Czytali™cie o tym w ksiŒkach i syszeli™cie ludzi, którzy tam stali i
syszeli Go, i wszystko inne, kiedy Sam Anio wypowiedzia to poselstwo: Jako Jan
Chrzciciel by posany, aby zwiastowaø pierwsze przyj™cie Chrystusa, tak ty jeste™
posany z tym Poselstwem, które bŸdzie zwiastowaø Drugie Przyj™cie Chrystusa”.
Zatem, Poselstwo”.
…Šˆ OtóŒ, jeŒeli zwrócicie uwagŸ, a ja^ Mody Willie umie™ci moje nazwisko pod
t gwiazd tam i ja to dlatego wa™nie pominem, rozumiecie, bowiem ja _ ja nie
my™lŸ^ OtóŒ, bŸdŸ tak szczery, jak tylko mogŸ byø. Ja nie uwaŒam, Œe bym mia
cokolwiek do czynienia z tym posa§cem, rozumiecie. To siŸ zgadza. Ja my™lŸ, Œe
moŒe zostaem posany do czŸ™ci Jego Ko™cioa, by pomóc rozwinø to Poselstwo do
tego miejsca, gdzie ono bŸdzie, kiedy ten posaniec przyjdzie _ Œeby on przyszed.
…Š‰ Lecz ja wierzŸ, Œe jestem tym, czym jestem, ja jestem^ Ja wierzŸ, Œe mam
Poselstwo na ten czas. Ja wierzŸ, Œe to jest ta šwiato™ø tego czasu, i wierzŸ, Œe to
wskazuje na nadchodzcy czas, rozumiecie, ja wierzŸ, Œe to Poselstwo, jak on
powiedzia tam nad rzek _ Poselstwo, które ty masz”. OtóŒ, jeŒeli zauwaŒyli™cie,
ta Gwiazda, która wówczas powstaa, bya^
…ŠŠ Pozwólcie, Œe to przedstawiŸ^ Ja wiem, Œe _ oszczŸdzam mój czas tutaj, bo
mam te inne, takie fajne pytania. Ja nie chcŸ^ Teraz minŸa dziesita godzina,
wiŸc, ja wiem, Œe wy chcecie i™ø do domu. Rozumiecie? Lecz suchajcie tutaj.
Pozwólcie, Œe wam co™ pokaŒŸ. Czy mi dacie tylko _ tylko kilka dodatkowych
minut? W porzdku, w porzdku.
…Š‹ Spójrzcie zatem, pozwólcie mi co™ powiedzieø. OtóŒ, wy bracia zostawcie to
miŸdzy sob. Rozumiecie? NuŒe, zostawcie to miŸdzy sob. MuszŸ was sprostowaø
odno™nie tego, bowiem wy jeste™cie moim pastorem^ wy jeste™cie moimi
pastorami, i tak dalej, rozumiecie, i ja to muszŸ uczyniø. I wy jeste™cie braømi,
pracujcymi ze mn w tym Poselstwie. Rozumiecie?
…‹‚ OtóŒ, jeŒeli chodzi o mnie, jako czowieka, ja jestem takim jak wy i gorszym od
was. Ja _ ja _ ja^ Wielu z was ma chrze™cija§skie pochodzenie i tym podobnie.
Ja jestem najwiŸkszym z grzeszników”, jak byo raz powiedziane, w™ród was”.
Najpodlejsze Œycie, jak sdzŸ, jakim tylko moŒna Œyø, jako niewierzcy i wtpicy
_ takim byem.
…‹ƒ Lecz od dzieci§stwa wiedziaem zawsze, Œe istnieje Bóg, i wiedziaem, Œe co™ siŸ
wydarzyo w moim Œyciu. I to jest ponad wszelk wtpliwo™ø, mój bracie.
Rozumiesz? Lecz pozwólcie, Œe to powiem, przyjdzie _ przyjdzie Poselstwo, i
przyjdzie posaniec. Ja wierzŸ, Œe je™li to ma byø jaki™ czowiek, bŸdzie to kto™ po
mnie. Rozumiecie? BŸdzie to^ Lecz to Poselstwo, które ja goszŸ, jest prawdziwym
Poselstwem na dzisiejszy czas i jest to ostatnie Poselstwo. Czy widzicie, co ja czyniŸ,
bracia? Stawiam was wszystkich na to samo miejsce, na którym ja jestem, bowiem
wy jeste™cie w tym tak samo, jak ja. Wy jeste™cie posa§cami tego samego Poselstwa.
…‹„ Spójrzcie tutaj, ja mam pewn ilustracjŸ. Ja my™lŸ, Œe to mogŸ lepiej przedstawiø
przy pomocy ilustracji. Pozwólcie mi po prostu czŸ™ciowo zamknø te drzwi na
chwilŸ. To jest Jezus, a tamto jest Jezus; otóŒ, ja to umieszczŸ tutaj _ Getsemane, a
to tutaj oraz tam. Wy teraz nie moŒecie^ Ja tego nawet nie mówiŸ przed ko™cioem
tam na zewntrz. OtóŒ, czy pamiŸtacie, jakiego rodzaju ™wiato™ø (gwiazda)
prowadzia tego czowieka, który szuka mdro™ci _ by nas prowadziø do Twej
doskonaej šwiato™ci”?
402
MÓWIONE S~OWO
…‹… Ja tu teraz przerwŸ na chwilŸ i powiem wam co™. Zerwijmy t rzecz z tego^
któr tam Willie przymocowa, a potem powiemy, Œe to jest wa™ciwe. Powiedzmy
po prostu, Œe to jest wa™ciwe. Ja tego nie mogŸ powiedzieø, bracia. Bybym nadŸt
koszul. Tak, ja bym nie^ Nawet gdybym temu wierzy, ja bym tego nie
powiedzia. Rozumiecie? Kto™ inny to mówi, to jest ich sprawa.
…‹† Lecz, tutaj, dokadnie tak, jak byem wa™nie zapytany, kto™ z tych chopców,
gdyby oni po™wiadczyli trochŸ o niektórych z tych rzeczy, które siŸ wydarzyy. Nie
lubiŸ wystpiø za kazalnicŸ i ™wiadczyø o czym™, co siŸ wydarzyo w czasie
naboŒe§stwa. Niech to uczyni menaŒer lub kto™ inny, niech to uczyni kto™ inny. Ja
tego nie lubiŸ czyniø.
…‹‡ [Pewien brat mówi: Oni nawet przyszli do Jana i rzekli: Czy jeste™
Chrystusem?’” _ wyd.] Tak, to jest wa™nie to, do czego pragnŸ doj™ø. [Czy jeste™
tym Prorokiem?’”] On temu zaprzeczy. [Nie powiedzia tak ani tak, on powiedzia:
Ja jestem gosem woajcego na pustyni’.”] Gosem woajcego na pustyni”. On
umie™ci siebie na wa™ciw pozycjŸ.
…‹ˆ [Inny brat mówi: Oni siŸ go pytali, czy jest tym Prorokiem, a on powiedzia:
Nie jestem’.” _ wyd.] Tak. Zatem^ Bowiem Prorokiem by Ten, o którym mówi
MojŒesz. Rozumiecie, to by ten Prorok, widzicie. Rozumiecie? Lecz on wiedzia, kim
by, rozumiecie. On jednak powiedzia, Œe^ On im powiedzia, widzicie, on im
powiedzia: Ja jestem gosem tego^” To by on. On _ on powiedzia, kim on by.
Widzicie? Lecz on by^
…‹‰ Id›my dalej. [Pewien brat mówi: Kiedy przyszed potem Chrystus, idc za
Janem, oni przyszli do Niego, a On rzek^ wierzy i naucza ich, Œe Eliasz mia
przyj™ø przed Mesjaszem. On rzek: JeŒeli to moŒecie przyjø’.” _ wyd.] To by on.
To siŸ zgadza. To siŸ zgadza. A Jan cigle mówi: Ja jestem niczym! Ja jestem
niczym! Nie jestem godzien rozwizaø Jego butów”.
…‹Š Lecz co wy na to, kiedy to Jezus powiedzia o nim? On rzek: Kogo wyszli™cie
ogldaø?” Tak. Tak. Czy wyszli™cie ogldaø trzcinŸ, chwiejc siŸ od wiatru?
WzglŸdnie co wyszli™cie ogldaø, czy jakiego™ czowieka we wspaniaej szacie i w
luksusie, i tym podobnie?” Powiedzia: Oni s w paacach królewskich. Lecz czy
wyszli™cie ogldaø proroka? Ja mówiŸ tak, wiŸcej niŒ proroka”. On by wiŸcej niŒ
prorokiem, on by posa§cem przymierza. Tym wa™nie on by. On by wiŸcej niŒ
prorokiem. On rzek: AŒ do tego czasu nie byo nigdy czowieka, zrodzonego z
niewiasty, tak wielkiego jak on”. Rozumiecie?
…‹‹ Tak wa™nie byo, widzicie, on by posa§cem przymierza. On wa™nie by tym,
który Go przedstawi i powiedzia: To jest On”. Wszyscy inni prorocy mówili o
Nim, lecz Jan powiedzia: To jest On”. Rozumiecie?
†‚‚ ZwaŒajcie teraz. Zwróøcie teraz uwagŸ. Ci mŸdrcy szli za t gwiazd. Mam to
zamiar krótko przytoczyø, rozumiecie. Ci mŸdrcy szli za gwiazd i pytali siŸ: Gdzie
On jest, urodzony Król ydów?” Syszeli™cie juŒ tŸ pie™§. Widzieli™my Jego
gwiazdŸ na wschodzie i przyszli™my siŸ Mu pokoniø”. JuŒ to syszeli™cie, czytali™cie
o tym w Pi™mie šwiŸtym. W porzdku:
PodróŒujemy cigle kierujc siŸ na zachód,
Prowad› nas do Twej doskonaej šwiato™ci”.
†‚ƒ Widzicie, ta gwiazda prowadzia do doskonaej šwiato™ci, bowiem gwiazda
tylko odzwierciedlaa šwiato™ø. To wa™nie przedstawili™my tutaj niedawno.
Rozumiecie? Ilu z was byo tu w niedzielŸ i zrozumieli™cie to? Widzicie, wa™nie
sko§czyem o tym gosiø. Chwaa Shekinah odzwierciedlona w tej gwie›dzie, a
gwiazda J odzwierciedla. Tutaj by Anio Pa§ski, sta tutaj na podium,
PYTANIA I ODPOWIEDZI
403
odzwierciedlajc J z powrotem tam _ z tej Chway Shekinah. Zupenie dokadnie
ta sama rzecz. Tam to byo, zupenie dokadnie. Patrzymy tutaj na tego
rzeczywistego, patrzymy tam, a Ona jest odzwierciedlona zaraz obok, ot tak.
Widzicie?
†‚„ Zatem, zwróøcie teraz uwagŸ, ta gwiazda pojawia siŸ na wschodzie. Czy siŸ to
zgadza? Bya to wielka gwiazda. W porzdku. A kto by w rzeczywisto™ci ziemsk
gwiazd w czasie przyj™cia Jezusa? Patrzcie, Jan. To wa™nie on prowadzi ich do tej
doskonaej šwiato™ci. Czy siŸ to zgadza? To dziao siŸ na wschodzie w czasie
pierwszego przyj™cia Jezusa. A zatem, jest wiele maych gwiazd, które siŸ poruszaj
nad horyzontem, aΠsi٠pojawi wieczorna gwiazda.
†‚… A wieczorna gwiazda ™wieci wieczorem. Poranna gwiazda ™wieci rankiem. A
obydwie s gwiazdami tej samej wielko™ci i tego samego rodzaju. Zestawcie teraz te
dwie i dwie razem, a macie to, rozumiecie. Widzicie, tutaj to macie. WiŸc to nie
jest^ Ta gwiazda nie jest Mesjaszem, ona tylko odzwierciedla Mesjasza.
†‚† OtóŒ, gwiazda nie odzwierciedla swego wasnego ™wiata. Gwiazda
odzwierciedla ™wiato so§ca. Czy siŸ to zgadza? [Pewien brat mówi: Nie” _ wyd.]
HŸ? [W pewnym sensie. KsiŸŒyc je odzwierciedla, ale gwiazdy ™wiec swoim
wasnym ™wiatem”.] Tak, ksiŸŒyc^ Tak, rzeczywi™cie^ Ja faktycznie my™lŸ, Œe
tylko ksiŸŒyc odzwierciedla ™wiato. Tak. NuŒe, jeŒeli gwiazda ™wieci swym
™wiatem, to jej ™wiato musi pochodziø od^ od Boga, bowiem ona jest pewnego
rodzaju lodowcem. NieprawdaŒ? [Ten brat mówi: So§cem” _ wyd.] HŸ? So§cem
z samej siebie _ daleko od so§ca? [Te so§ca s daleko dalej niŒ nasze so§ce”.]
Tak. A one^ Mówiono nam, Œe te so§ca pochodz z tego wielkiego so§ca. So§ce
wyrzucao z siebie te pociski i one s maymi poncymi ciaami kosmicznymi,
podobnymi do so§ca. WiŸc one s dla nas amatorskimi so§cami. Czy siŸ to zgadza?
Amatorskimi ™wiatami. [Kilka jest^ wiŸkszo™ø z nich jest wiŸkszych niŒ nasze
so§ce”.] Ja chcŸ powiedzieø dla nas, dla nas, rozumiecie. My mówimy o samych
siebie tutaj. W porzdku.
†‚‡ Zatem, jeŒeli one s dla nas so§cami, wzglŸdnie obiektami wydajcymi ™wiato,
one s czŸ™ci tego gównego dawcy. To wielkie so§ce daje nam wielkie ™wiato,
doskonae ™wiato. Te mae so§ca, wzglŸdnie te mae gwiazdy, które moŒemy
ogldaø w tym ciaach, one mog byø daleko poza tym so§cem, które ™wieci, lecz to,
co one odzwierciedlaj dla nas, jest mniejszym ™wiatem. Lecz one tylko ™wiadcz o
™wiato™ci. Czy siŸ to zgadza? Potem, kiedy wschodzi to wielkie so§ce, te mae
so§ca gasn. Czy siŸ to zgadza? One nie s dla nas so§cem, one s reflektorem,
podobnym do so§ca. Czy rozumiecie, co mam na my™li?
†‚ˆ OtóŒ, ta najwiŸksza miŸdzy nimi (wcze™nie rano), która zwiastuje wschód
so§ca, zaj™cie so§ca i wschód so§ca, to gwiazda poranna i gwiazda wieczorna. Czy
siŸ to zgadza? Dwie z najwiŸkszych gwiazd _ gwiazda wschodu i gwiazda zachodu.
†‚‰ OtóŒ, widzicie teraz, gdzie to jest? Eliasz by posa§cem by obwoaø _
zwiastunem przyj™cia gwiazdy wschodu, a on prorokowa, Œe bŸdzie zwiastunem
gwiazdy zachodu, wzglŸdnie przyj™cia nowego dnia, kiedy ten dzie§ przeminie. Czy
widzicie teraz, co to jest?
†‚Š Wschód _ BŸdzie ™wiato w^” Widzicie, tuŒ zanim so§ce byo zwiastowane
tej ziemi, gwiazda poranna daje ™wiadectwo, Œe przychodzi So§ce”. Czy siŸ to
zgadza? Widzicie, to ogasza poranna gwiazda. OtóŒ, zatem poranna gwiazda i
wieczorna gwiazda s gwiazdami tego samego rodzaju, a istniej jeszcze mae
gwiazdy wszŸdzie wokoo. Czy nie rozumiecie, co mam na my™li? Tych posa§ców.
†‚‹ OtóŒ, zatem, On by z wygldu jak Alfa i Omega, Pocztek i Koniec, kamie§
jaspis i sardyjusz. Czy rozumiecie, co mam na my™li? OtóŒ, przyj™cie Chrystusa
404
MÓWIONE S~OWO
przybliŒa siŸ bardzo, zatem Poselstwo Eliasza powinno byø goszone w ostatecznych
dniach, jeŒeli siŸ historia powtarza^ Tak samo jak gwiazda poranna zwiastuje
przyj™cie tam, gwiazda wieczorna zwiastuje przyj™cie nowego dnia, innego dnia. To
jest zatem przyj™cie so§ca, które zwiastuje odej™cie _ zaj™cie tego so§ca, które
mieli™my i przyj™cie nowego so§ca, rozumiecie, nowego wieku, nowego czasu, który
ma nastaø.
†ƒ‚ NuŒe, suchajcie teraz. Je™li Jan przyniós swoje poselstwo i zwiastowa
pierwsze przyj™cie Chrystusa, a Eliasz przychodzi w ostatecznym czasie, prorok
powiedzia: Czasu wieczornego bŸdzie šwiato”. Innymi sowy _ bŸdzie šwiato™ø
wieczornego czasu.
†ƒƒ Wieczorne ™wiato _ najwiŸkszym wieczornym ™wiatem, jakie mamy, jest
gwiazda wieczorna _ najwiŸksze ™wiato, jakie mamy. OtóŒ, wiŸc ono bŸdzie musieø
zwiastowaø to samo poselstwo, które byo w czasie tej innej gwiazdy. Ono zwiastuje
so§ce, mówi o so§cu.
†ƒ„ OtóŒ, my jeste™my teraz w czasie wieczora _ wieczorne šwiata s tutaj. Ten
wiek przemin. Czy rozumiecie, co mam na my™li? Ten czas przemin i bŸdzie
zwiastowane przyj™cie nastŸpnego Dnia.
†ƒ… Widzimy bowiem, Œe to jest rzeczywi™cie^ Gdyby kto™ by na zachodzie i
spojrzaby wstecz na tŸ gwiazdŸ, ona bŸdzie na wschodzie. A zatem, widzicie,
widzieli™my Jego gwiazdŸ na wschodzie”, lecz oni w rzeczywisto™ci byli^ oni
byli _ oni byli na wschodzie patrzc na zachód w kierunku tej gwiazdy. Czy siŸ to
zgadza? Ci mŸdrcy byli tam za zachodzie^ raczej na wschodzie, patrzc wstecz na
tŸ zachodni gwiazdŸ. Czy rozumiecie, co mam na my™li? Lecz bya to wschodnia
gwiazda dla tych, którzy byli na zachodzie.
†ƒ† Widzicie, jak by™my powiedzieli^ Ja zawsze mawiam: Na dó jest do góry”.
Lecz jak moŒecie wiedzieø, czy to jest prawd? My stoimy w Wieczno™ci, wiŸc
poudniowy biegun moŒe byø do góry, a pónocny biegun moŒe byø na dó. My nie
wiemy. Rozumiecie, droga do góry jest drog w dó. Rozumiecie? My jeste™my^
Zostawimy to; po tym wejdziemy do Wieczno™ci. Jest to obwoanie, zwiastowanie
przyj™cia Wieczno™ci, innego dnia, innego czasu i wszystkiego razem.
†ƒ‡ Teraz jeste™my w czasie wieczora. My temu wierzymy. My wierzymy, Œe
Przyj™cie Pa§skie jest tuŒ. W porzdku. OtóŒ, jeŒeli tak jest, to musi istnieø
wieczorne šwiato. A wieczorne šwiato, zgodnie z Malachiaszem 4, powinno byo
zwróciø serca dzieci z powrotem do ojców” _ z powrotem na pocztek.
†ƒˆ Kiedy on przyszed po raz pierwszy, on zwraca serca ojców do dzieci. Byy to
wa™nie dzieci, które on zgromadza wokó siebie. On mia przyprowadziø dzieci^
serca ojców (dawnych, staroŒytnych, ortodoksyjnych ojców) z powrotem do tego
™wiata, które on zwiastowa tutaj.
†ƒ‰ Lecz gdy on przyjdzie znowu, on musi wróciø z powrotem (czy zwrócili™cie
uwagŸ _ zanim ™wiat zosta zniszczony w tym wielkim i strasznym dniu Pa§skim”)
i zwróciø serca dzieci do ojców” _ do tej wieczornej gwiazdy, która bya porann
gwiazd w owym czasie. Amen.
†ƒŠ Mam nadziejŸ _ mam nadziejŸ, Œe to pojmujŸ wa™ciwie, rozumiecie. Wieczorna
gwiazda, która bya porann gwiazd, bowiem to jest ta sama gwiazda. My jeste™my
na zachodzie, patrzc na wschód. Oni byli na wschodzie, patrzc na zachód. Jest to
dokadnie ta sama gwiazda. Czy rozumiecie, co mam na my™li? Jest to zaleŒne od
tego, gdzie jeste™cie, rozumiecie, czy to jest wschodnia gwiazda, czy to jest
zachodnia gwiazda. Czy rozumiecie, co mam na my™li? W porzdku.
†ƒ‹ OtóŒ, to przynosi^ jeden przynosi wiarŸ ojców do dzieci; w tym czasie chodzi
PYTANIA I ODPOWIEDZI
405
o wiarŸ dzieci z powrotem do ojców”. Wyszli™cie dookoa i przychodzicie znowu.
Czy nie rozumiecie, co chcŸ powiedzieø? Czy rozumiecie, co mam na my™li? Jest to
ta sama gwiazda przez cay czas. Ta sama rzecz, to samo Poselstwo, bezpo™rednio ta
sama rzecz ponownie. To przeszo.
†„‚ A jak wiecie, któr drog idziecie? Ja wierzŸ, Œe przyjdzie czas, kiedy oni
naprawdŸ stwierdz, Œe ziemia siŸ nawet nie toczy. Ja temu wierzŸ z caego mego
serca. Ja nie wierzŸ^ jak bardzo oni to udowadniaj naukowo, czy cokolwiek
jeszcze. Oni podali wiele naukowych dowodów, a musieli je wycofaø. Bóg
powiedzia, Œe ziemia siŸ zatrzymaa^ so§ce. Chciaem powiedzieø, Œe so§ce siŸ
zatrzymao, nie ziemia. Rozumiecie, so§ce. Ja faktycznie nie wierzŸ, Œe so§ce^ Ja
_ ja nie wierzŸ, Œe so§ce czyni to, co ich zdaniem czyni. Ja wiem, Œe ksiŸŒyc
podróŒuje i ja wierzŸ, Œe so§ce porusza siŸ równieŒ. Rozumiecie?
†„ƒ Lecz niektórzy z nich mówi: On wejrza na nieznajomo™ø Jozuego, rozumiecie,
i” _ rzek: On zatrzyma^ powiedzia to^” OtóŒ, on powiedzia: On zatrzyma
ziemiŸ”.
†„„ Ja powiedziaem: Powiedz mi zatem Gdyby siŸ ziemia kiedykolwiek
zatrzymaa, ona by po prostu wystrzelia jak kometa poprzez przestrze§ kosmiczn’.
Rozumiecie?” Rzekem: Co siŸ zatem stao?”
†„… Rozmawiaem z panem Thiess tutaj, nauczycielem Biblii w ™redniej szkole; wy
wiecie, kim on jest, lecz on tak powiedzia. Ja rzekem: Ja wierzŸ w to, co mówi
Biblia, Œe siŸ zatrzymaa ziemia^” Powiedziaem: Chciaem powiedzieø: Œe
so§ce siŸ zatrzymao’. Jozue powiedzia so§cu: Sta§ nieruchomo!’ i ono tam
stanŸo”.
†„† On rzek: OtóŒ, On po prostu zatrzyma ziemiŸ, On widzia nieznajomo™ø
Jozuego”.
Ja powiedziaem: Zatem, ty czynisz to samo dziŸki twojej inteligencji”.
Rozumiecie?
†„‡ [Pewien brat mówi: Ja my™lŸ, Œe oni potrafi udowodniø naukowo, na jak dugo
zatrzymao siŸ so§ce” _ wyd.] Tak, oni tam^ Ja o tym równieŒ syszaem. Tak,
oni twierdz^ Niedawno syszaem tutaj astrologa, mówicego o tym, Œe oni by to
potrafili udowodniø. A w tym samym czasie, kiedy oni^ co™ siŸ wydarzyo w
atmosferze, co oni mogli zobaczyø _ Œe co™ wydarzyo siŸ w Niebie i to otwaro
Czerwone Morze w tym czasie, itd. Oni to wszystko udowodnili. OtóŒ, czowieku, ja
ci mówiŸ, gwiazdy z dalekich stron gdzie™ indziej, które uczyniy co™ takiego w tym
czasie. JednakowoŒ, to jest dla nas zanadto tajemnicze.
†„ˆ WiŸc teraz, powodem, dlaczego to Poselstwo^ na to Poselstwo trzeba patrzeø
z takim respektem, by udowodniø, Œe tak jest. OtóŒ, my wiemy, bracia, Œe czowiek
nie moŒe byø Bogiem. Czowiek _ jednakowoŒ on jest bogiem, kaŒdy z was jest
bogiem. Ty zostae™ stworzony, Œeby byø bogiem, ale nie w czasie tego Œycia.
Rozumiesz? Jezus by czowiekiem, takim samym jak my jeste™my, lecz Bóg by w
Nim. Penia Boga bya w Nim; my mamy Ducha šwiŸtego pod miar.
†„‰ Lecz skoro ta šwiato™ø przysza i je™li Ona jest prawdziw šwiato™ci, która
ma zwiastowaø Poselstwo, które zwiastowa Jan Chrzciciel, jak on powiedzia, Œe to
czyni tam nad rzek^ I spójrzcie tylko, jak mogoby to byø _ jak by to mogo byø
inaczej? Spójrzcie na mnie, widzicie _ nawet bez gramatyki szkolnego
wyksztacenia. Kiedy On powiedzia mi te sprawy, które siŸ wydarz, ani jedna z
nich nie zawioda. Ani jedna z nich nigdy nie zawioda. Patrzcie, co On uczyni.
Spójrzcie, On mia nawet^
†„Š I ja powiedziaem braciom, dawno temu przed laty _ nie wiem, kto jest
406
MÓWIONE S~OWO
najstarszym miŸdzy nami, lecz powiedziaem im o tych sprawach, o tym, Œe
widziaem t šwiato™ø i jakiego koloru Ona bya, i wszystko inne. Teraz to zdjŸcie
pokazuje, Œe to jest prawd. Wszystkie te inne rzeczy udowadniaj, Œe to jest
prawd. Czy siŸ to zgadza? OtóŒ, zatem, je™li to jest prawd^ I to jest ta šwiato™ø.
†„‹ Rozpoczniemy teraz okoo czwarte-^ [Puste miejsce na ta™mie _ wyd.] Jest to
wyŒej, od 3. do 5. wersetu, wzglŸdnie, chcŸ powiedzieø^ Rozpocznijmy od 14.
wersetu, bracie. Kto to ma otwarte? Dobrze. Zacznijmy tam od 14. wersetu z 3.
rozdziau ew. ~ukasza. [Brat czyta ew. ~uk. 3, 14 do 16 _ wyd.]:
Pytali go teŒ Œonierze, mówic: A my co mamy czyniø? I rzek im: Na
nikim nic nie wymuszajcie, ani nie oskarŒajcie faszywie dla zysku, lecz na
swoim Œodzie poprzestawajcie.
Gdy za™ lud oczekiwa i wszyscy w sercach swych rozwaŒali, czy teŒ Jan
moŒe nie jest Chrystusem,
Sam Jan odpowiedzia wszystkim, mówic: Ja was chrzczŸ wod, lecz
przychodzi mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwizaø
rzemyka u jego sandaów; On was chrzciø bŸdzie Duchem šwiŸtym i
ogniem”.
†…‚ W porzdku. Co to byo? Ludzie byli w takim oczekiwaniu na zjawienie siŸ
Mesjasza, Œe kiedy zobaczyli t wielk usugŸ pod namaszczeniem u czowieka,
który wyszed z pustyni i mia swoj kampaniŸ, i odszed z powrotem na pustyniŸ _
wielu ludzi, którzy byli jego wasnymi zwolennikami, rzekli: On jest Mesjaszem”.
Oni siŸ go spodziewali, rozumiecie.
†…ƒ Zatem, jeŒeli to jest prawdziwe Poselstwo Jana Chrzciciela od Boga, zwiastujce
Przyj™cie, tak samo^ to tak samo o Poselstwie Eliasza trzeba my™leø w ten sam
sposób. Rozumiecie? WiŸc, ja my™lŸ, Œe to odpowiada na to pytanie dokadnie.
Rozumiecie? Trzeba o nim my™leø w ten sam sposób. Rozumiecie?
†…„ [Pewien brat zadaje pytanie: Czy powinni™my co™ czyniø, Œeby pomóc kaŒdemu,
kto by to wzi _ kto by by w sprzeczno™ci do tego? WzglŸdnie co mogliby™my
uczyniø?” _ wyd.] Nie byoby niczego _ wy nic nie moŒecie uczyniø w tej sprawie.
[Wypaczony umys^ Czy by siŸ to mogo rozwinø w wypaczony umys?”] OtóŒ,
doszoby to do wypaczonego umysu w takim wypadku: Gdyby ten czowiek, o
którym bya mowa, ™wiadczy, Œe jest Mesjaszem, to by™my wiedzieli, Œe on jest
faszywym chrystusem. Rozumiecie?
†…… Widzicie, jak dugo by ten czowiek sam piastowa swoj pozycjŸ, rozumiecie.
Jak powiedziano Janowi, Jan nie^ Nie mówiŸ, Œeby on mówi cokolwiek o nich.
Oni byli _ oni byli lud›mi, miymi chrze™cijanami, którzy^ albo wierzcymi,
którzy wierzyli Janowi.
†…† Oni mówili: Ten czowiek jest prawdziwie prorokiem od Boga, co do tego nie
ma wtpliwo™ci”. Oni rzekli: Czy ty _ czy nie jeste™ tym Prorokiem?”
On rzek: Nie”.
†…‡ On powiedzia: Patrz, czy ty _ czy nie jeste™ Mesjaszem?” Rozumiecie, oni sobie
my™leli, Œe on nim rzeczywi™cie by. Widzicie?
On rzek: Nie”. Rozumiecie?
Czy _ czy nim nie jeste™? Kim _ kim ty jeste™?”
On rzek: Ja jestem gosem woajcego na pustyni”.
†…ˆ A potem Biblia mówi: Ci ludzie oczekiwali”. Kto to by? Jego suchacze, ci
którzy go suchali, jego zwolennicy, jego bracia. Rozumiecie? OtóŒ, oni go nie chcieli
PYTANIA I ODPOWIEDZI
407
obraziø, oni go nie próbowali obraziø. Lecz, widzicie, oni sobie naprawdŸ my™leli w
swoich sercach, Œe on jest Mesjaszem.
†…‰ OtóŒ, zatem historia musi siŸ powtarzaø przy kaŒdej okazji. My to wiemy. Ona
siŸ musi powtórzyø.
†…Š Jak to wziŸli™cie w ew. Mateusza 3, gdzie jest powiedziane: Aby siŸ mogo
wypeniø, co byo powiedziane przez proroka: Z Egiptu wezwaem syna mego’.”
NuŒe, to nie byo^ Byo to powiedziane o Jezusie, o Synu; lecz ™led›cie odno™niki
_ by to równieŒ Jakub, syn. Rozumiecie? Rozumiecie? To wszystko ma zoŒone
znaczenie.
†…‹ Zatem, jeŒeli to^ jeŒeli ta rzecz jeszcze nie powstaa, ja pomimo tego bŸdŸ
mówi, Œe ona ma powstaø w przyszo™ci, bo ja wiem, Œe to Poselstwo pochodzi od
Boga i Ono zwiastuje Chrystusa, i jest Duchem i moc Eliasza, bowiem Ono ma
przywróciø serca dzieci. Wszystko to dokadnie potwierdza, wiŸc powinno siŸ to
wykrystalizowaø do tej rzeczy, aby tak byo miŸdzy wiernymi lud›mi, którzy temu
absolutnie wierz, oraz miŸdzy waszymi braømi i przyjaciómi.
††‚ OtóŒ, ja miaem^ Mam tutaj w mie™cie lekarza. Ja wam mogŸ powiedzieø o
lekarzu^ Nie powiem wam, kto to jest _ mój przyjaciel, który mnie obj swoimi
rŸkami i powiedzia: Billy, dla mnie byoby atw spraw powiedzieø ci: Ty jeste™
BoŒym Mesjaszem na ostateczny czas’.” Rozumiecie?
Ja rzekem: Lekarzu, nie mów tego”.
††ƒ On rzek: OtóŒ, ja nie widzŸ nikogo na tej ziemi, kto by kiedykolwiek mia co™
takiego i mówi te rzeczy, i czyni te rzeczy, które ty czynisz, Billy”. To mu wiele
pomogo, rozumiecie. On rzek: Ja chodzŸ do tych ko™cioów i widzŸ tych
kaznodziejów i inne rzeczy”, powiedzia on, ty siŸ odróŒniasz od nich, a ja wiem,
Œe nie masz Œadnego wyksztacenia”. Rozumiecie? I ja wiem, Œe ty nie jeste™
psychologiem, bo ty^ psychologia nie bŸdzie czyniø tych spraw”. Rozumiecie?
A ja rzekem: To prawda, lekarzu”.
††„ Nie ma sensu rozmawiaø z nim, poniewaŒ on nawet nie wie _ nie moŒna z nim
rozmawiaø nawet o zasadniczych sprawach, rozumiecie, bo on nie wie, co robiø.
Lecz tak jest, rozumiecie.
††… Znam kobietŸ ciemnego koloru skóry, która mieszka przy górnym ko§cu mojej
uliczki i ona pracuje u innego mŸŒczyzny, którego znam, a Œona tego mŸŒczyzny
zatelefonowaa i rzeka: Ta kobieta by ci absolutnie oddawaa cze™ø jako bogu, bo
ona umieraa na raka, a ty woŒye™ rŸce na tŸ kobietŸ i ona rzeka, Œe zostaa^”
Ta kobieta, u której ona pracuje, jej maŒonek i pewien lekarz (nie ten, o którym
mówiem, inny lekarz) graj razem golfa i inne gry, i on j zostawi zrezygnowany.
Bya to suŒca jego kolegi i on j zostawi zrezygnowany, aby umara, a ona zostaa
absolutnie uzdrowiona. I lekarz nie móg znale›ø nawet ™ladu tej choroby raka. I
widzicie, ona powiedziaa^
††† OtóŒ, my™lŸ, Œe oni tego nie my™l w tym ™wietle, jak to mówi, wzglŸdnie jak my
to odbieramy. Rozumiecie? Oni my™l, Œe oni^ Oni chc powiedzieø, iŒ wierz, Œe
Bóg jest z nami, w nas, dziaajc przez nas; nie, Œe indywidualny czowiek jest
Bogiem, rozumiecie. OtóŒ, oni wiedzieli, Œe Jan by tylko czowiekiem.
††‡ A tak samo Jezus by tylko czowiekiem. Jezus by tylko czowiekiem, On siŸ
urodzi z niewiasty, musia umrzeø. Czy siŸ to zgadza? On by czowiekiem, musia
je™ø i piø, akn, paka i pragn, i wszystko inne, po prostu tak samo czowiekiem,
jakim wy jeste™cie, takim czowiekiem, jakim jestem ja. Lecz Duch BoŒy by w Nim
w caej peni, nie pod miar. On by wszechmogcy w mocy.
††ˆ Podczas gdy Eliasz by tylko czŸ™ci tego Ducha; byø moŒe namaszczony trochŸ
408
MÓWIONE S~OWO
wiŸcej, niŒ jego bracia, lecz on by tylko czŸ™ci tego Ducha. Lecz ludzie wygldali
Mesjasza i oni zobaczyli u niego t porcjŸ, któr przewyŒsza swoich braci i oni
rzekli: O, moi drodzy, to musi byø On!”
††‰ Lecz kiedy On zacz ™wieciø, mae ™wiato Jana zgaso. Rozumiecie?
††Š I te mae ™wiata zgasn, kiedy On przyjdzie, ten wielki namaszczony Chrystus
z Niebios, idcy ze wschodu na zachód. A te^ Widzicie? Lecz On nie bŸdzie teraz
na ziemi _ Mesjasz nie bŸdzie na ziemi, póki nie nastanie Tysicletnie Królestwo.
Rozumiecie? Rozumiecie? Bowiem Ko™ció _ my zostaniemy porwani razem do
góry, by siŸ spotkaø z Panem w powietrzu”. On nie przyjdzie na ziemiŸ. On porwie
Swoj OblubienicŸ std.
††‹ On we›mie drabinŸ, wiecie, jak^ Jak siŸ nazywaa ta sztuka, Leo, gdzie
mŸŒczyzna przystawi drabinŸ z boku domu? Romeo _ Romeo i Julia”. To siŸ
zgadza, przystawi drabinŸ i wykrad swoj oblubienicŸ.
†‡‚ Teraz On zstŸpuje w dó po drabinie Jakuba i mówi: Pst, Kochanie, chod› tu”.
Widzicie, idziemy do góry, by siŸ z Nim spotkaø.
†‡ƒ [Pewien brat zapytuje siŸ: Bracie Branham, czy by to byo poprawne? Ci ludzie
przyszli do Jana Chrzciciela i oni go chcieli nazwaø Mesjaszem. A ja ciŸ syszaem
pewnego razu mówicego, iŒ ydzi my™l, Œe Mesjasz by Bogiem” _ wyd.] Co
mówisz? [MówiŸ, Œe ci ludzie przyszli do Jana Chrzciciela, my™lc, Œe on by
Mesjaszem, Chrystusem. Syszaem ciŸ raz mówicego, Œe Mesjasz bŸdzie Bogiem
dla ydów”.] O, tak. To siŸ zgadza _ Rabbim”.
†‡„ [Pewien brat mówi: OtóŒ, Jan ich zgani, mówic, Œe nim nie jest, Œe Chrystus
przychodzi” _ wyd.] To siŸ zgadza. [Lecz czy to nie jest prawd, Œe uczniowie
nazywali Jezusa Panem’? A Jezus zgodzi siŸ na to, mówic: Wy Mnie nazywacie
Panem” i Ja Nim jestem’.”] Tak. [W ew. Jana 13, gdzie On umywa ^?^”] Tak,
On to przyzna. [BŸdc Panem, tak, On to przyzna”.] On to przyzna. [On to
zaakceptowa”.] Uhm. Lecz, widzicie, Jezus, bŸdc Panem, kiedy Go zapytano, czy
Nim jest, On rzek: O, tak. Ja jestem waszym Panem i Mistrzem. Wy Mnie tak
nazywacie i susznie mówicie, bo Nim jestem”. Lecz^[Lecz nigdy nie byo Œadnej
innej istoty, która by to^”] by to moga powiedzieø. Nie.
†‡… Podobnie gdyby to^ Gdyby kto™ mówi, Œe ja jestem bogiem, otóŒ, pozwólcie,
Œe wam powiem w Imieniu Pana Jezusa: To jest bd!” Rozumiecie? Ja jestem
grzesznikiem, zbawionym z aski _ z Poselstwem od Boga. Rozumiecie? Rozumiecie?
124. Czy lokalny zbór powinien, czy nie powinien troszczyø siŸ o swoje wasne,
o swoje lokalne (wasne) obowizki zanim siŸ zatroszczy o obce potrzeby
w innych krajach? JednakowoŒ, kiedy on ^ swoje^ Gdy siŸ zatroszczy
o swoje potrzeby, czy to jest zgodne z Pismem šwiŸtym, Œeby lokalny zbór
pomaga w pracy misyjnej, jeŒeli potrafi?
†‡† Tak. Racja. Dobroczynna mio™ø zaczyna siŸ od domu, rozumiecie. My siŸ
troszczymy o nasze wasne potrzeby tutaj, bowiem my by™my mieli^ to jest zbór
BoŒy, wzglŸdnie gdziekolwiek, wasz may zbór, zbór BoŒy. OtóŒ, jeŒeli nie moŒecie
nawet paciø waszemu pastorowi, nie moŒecie nawet kupiø ™piewników i tym
podobnie, nie powinni™cie posyaø pieniŸdzy gdzie™ indziej. Rozumiecie? Lecz
potem, jeŒeli macie zapacony wasz ko™ció i wszystko, wasze dugi s wyrównane i
wszystko inne zaatwione i gotowe, by dziaaø dalej, pomóŒcie temu innemu bratu
tam po drugiej stronie, który potrzebuje ma pomoc, rozumiecie. We›cie ma^
†‡‡ Ja wierzŸ, Œe kiedy^ je™li pacicie opaty za wasz ko™ció, mogliby™cie mieø
równieŒ gdzie™ may fundusz na ofiary dla celów misyjnych, jeŒeliby ludzie chcieli
PYTANIA I ODPOWIEDZI
409
daø na cele misyjne. Bowiem wielu ludzi bŸdzie dawaø na cele misyjne, podczas gdy
nie bŸd dawaø na wasne ko™cioy i tym podobnie. WiŸc, jeŒeli oni nie daj tego na
cele misyjne, zuŒyj to na co™ innego. WiŸc ja bym powiedzia: Miejcie po prostu
ma skrzynkŸ na cele misyjne i ja bym^ W ten sposób staramy siŸ to czyniø.
125. Ew. ~ukasza 1, 17 _ wyja™nij proszŸ przyj™cie Jana w duchu Eliasza”.
†‡ˆ OtóŒ, ja my™lŸ, Œe wa™nie rozpatrywali™my ~ukasza _ ew. ~ukasza 1. 17, uhm,
przyj™cie w duchu Eliasza”.
†‡‰ [Pewien brat zadaje pytanie: Czy to jest miejsce, skd ludzie, wierzcy w
ponowne wcielenie, bior swoj doktrynŸ?” _ wyd.] Przepraszam? [Czy to jest
miejsce, skd ludzie, którzy wierz w reinkarnacjŸ, bior swoj teoriŸ?”] Musi tak
byø. [Rozumiesz, oni wierz, Œe on powróci znowu w^”] Tak. [^ Œe on znowu
przyjdzie w innym ciele”.] Tak, rozumiecie, to jest prawd, Œe duch nigdy nie
umiera. To jest prawd. Bóg zabiera Swego czowieka, lecz nie zabiera Swego
Ducha. [Oni mówi: JeŒeli bye™ dobrym, przyjdziesz znowu w _ w jakim™ miym
czowieku’.”] Tak. Tak. [JeŒeli bye™ zym, przyjdziesz znowu _ moŒe w psie’.”]
Tak, oni maj^ Tak.
†‡Š OtóŒ, zatem, podobnie jak tam w Indiach, byo to w pewnej grupie ludzi, gdzie
spotkali™my siŸ z czym™ takim, i oni by _ oni nawet wycierali podogi, by nie stpaø
na mae mrówki, czy co™ takiego _ moŒe to byli jacy™ krewni, czy co™ podobnego.
Rozumiecie, oni by tego nie uczynili. Lecz, widzicie, to jest _ to jest poga§stwo.
Rozumiecie? To jest poga§stwo. To prawda.
126. Pawe powiedzia do^ Pawe powiedzia: Starajcie siŸ usilnie o lepsze
dary, a ja wam jeszcze zacniejsz drogŸ pokaŒŸ”. ProszŸ, wyja™nij, czym
jest zacniejsza droga”.
†‡‹ Mio™ø _ 1. Koryntian 13, rozumiecie. Starajcie siŸ^” We›my Pierwszy^
Otwórz teraz tam w 1. Koryntian 13, bracie. 1. Koryntian, 13. rozdzia i przeczytaj
teraz ostatnie trzy lub cztery wersety z niego. 1. Koryntian 13, ostatnie^ moŒe
ostatnie trzy wersety z tego rozdziau. [Pewien brat czyta 1. Koryntian 13, 11 do 13
_ wyd.]
Dopóki byem dzieciŸciem, mówiem jako dzieciŸ, rozumiaem jako
dzieciŸ, rozmy™laem jako dzieciŸ; lecz gdy siŸ staem mŸŒem, zaniechaem
rzeczy dziecinnych.
Albowiem teraz widzimy przez zwierciado i niby w zagadce; ale na on
czas twarz w twarz; teraz poznajŸ po czŸ™ci, ale na on czas poznam, jakom
i poznany jest.
A teraz zostaje wiara, nadzieja, mio™ø, te trzy rzeczy; lecz z nich
najwiŸksza jest mio™ø”.
[Brat Branham mówi: Uhm, mio™ø” _ wyd.]
127. Jak powinien byø potŸpiony brat, którego sabo™ci jest zajø miejsce w
zborze, chociaΠnie jest o to proszony?
O, moi drodzy! OtóŒ, ja uwaŒam Œe go trzeba cierpliwie znosiø. Rozumiecie?
Jak powinien byø potŸpiony brat^ On nie powinien byø potŸpiony!
^którego _ którego sabo™ci jest zajø miejsce w zborze, chociaŒ nie
jest o to proszony?
410
MÓWIONE S~OWO
†ˆ‚ Na przykad, gdyby on chcia byø diakonem, rozumiecie, a on nie by o to
proszony, jednak on chce byø diakonem mimo wszystko. Rozumiecie? OtóŒ, je™li jest
taki czowiek, wy wiecie, Œe to jest co™ bahego, wiecie, gdzie™ sabo™ø, tak czy owak,
a wiŸc ja bym postŸpowa z nim w mio™ci.
†ˆƒ I oczywi™cie, wy by™cie nigdy nie chcieli czyniø takich rzeczy, dopóki ich
naprawdŸ nie wiecie. Postawcie do waszego zarzdu waszych najlepszych mŸŒów
wa™nie, rozumiecie. Bracie, nie przyjmuj tam nikogo, kto jest^ Wypróbuj
najpierw tego czowieka. Diakon ma wiŸcej odpowiedzialno™ci, niŒ pastor. On musi
byø nienaganny _ diakon. Widzicie?
128. Podczas Wieczerzy Pa§skiej pewien czowiek przyszed do otarza z
pro™b o modlitwŸ. Brat Branham sta za stoem z chlebem i winem, kiedy
one byy podawane, i powiedzia, Œe ich nie moŒe opu™ciø, by siŸ modliø
z tym czowiekiem u otarza”. Wyja™nij, proszŸ.
†ˆ„ Ja tam posaem wspópastora, rozumiecie, brata Neville. Przypominam sobie
ten wieczór, kiedy siŸ to wydarzyo. Ja musiaem pozostaø u stou z Wieczerz
Pa§sk, rozumiecie, nawet gdyby^ Spójrzcie tutaj. OtóŒ, ja nie mam czasu, by
wej™ø do tego. Kto™ tutaj siedzi, kto zada pytanie, oczywi™cie. Bracie, tutaj chodzi
o to: Kiedy macie WieczerzŸ Pa§sk, Ona reprezentuje ciao Jezusa Chrystusa. Ona
by moga^ Ona powinna byø strzeŒona przez cay czas.
†ˆ… Patrzcie, kiedy Eliasz powiedzia Giezemu: We› moj laskŸ” (on pobogosawi
tŸ laskŸ), on rzek: Id› swoj drog. A jeŒeli ciŸ kto™ zagadnie, nie odpowiadaj mu.
JeŒeli ciŸ kto™ pozdrowi, nie pozdrawiaj go. Id› dalej i poóŒ t laskŸ na dzieciŸ”.
Czy siŸ to zgadza? Pozosta§ z t lask!” Rozumiecie? I to wa™nie ja czyniem.
†ˆ† OtóŒ, gdyby wtedy nie byo tego wspópastora tutaj, który tam sta^ Ja
sko§czyem przemawiaø. Przypominam sobie, kiedy to byo. I ja^ gdyby oni^
gdyby tutaj nie sta brat Neville, wzglŸdnie kto™, by pomóc temu mŸŒczy›nie u
otarza^ Ja wa™nie sko§czyem goszenie, wiŸc staem u stou z Wieczerz
Pa§sk. A kiedy oni siŸ przygotowywali, by przyjø WieczerzŸ Pa§sk, ja juŒ
podawaem WieczerzŸ Pa§sk, brat Neville sta koo mnie, a ja usugiwaem do
Wieczerzy Pa§skiej. OtóŒ, brat Neville tam sta.
†ˆ‡ Co, gdyby oni przyszli do otarza, a brat Neville by cigle by w swoim kazaniu
i on by gosi? Ja bym podszed do otarza z tym czowiekiem, gdyby on powsta w
tym zgromadzeniu, podczas gdy on gosi, i podszedbym do otarza. Widziabym, Œe
mój brat jest^ Œe on ma namaszczenie Ducha šwiŸtego. On by usugiwa. On
byby kaznodziej w^ on byby w trakcie usugi _ kaznodziej na swoim
posterunku.
†ˆˆ I nie powinni™cie im nigdy pozwoliø mówiø jŸzykami _ przerywaø w jakikolwiek
sposób kaznodziei w trakcie usugi. Tak, je™li Duch šwiŸty mówi do kogo™ i oni
biegn do otarza, by zostaø zbawieni, niechaj pastor kontynuuje swoj usugŸ;
niechaj pastor, diakon, wspópastor, jeŒeli tam jest wspópastor albo jaki™ inny
kaznodzieja, niech on siŸ szybko zatroszczy o tego czowieka. Nie niepokójcie tym
kaznodziei, który jest w trakcie usugi. Rozumiecie?
†ˆ‰ Ja staem za stoem bŸdc na moim posterunku, podajc WieczerzŸ Pa§sk. A
mój wspópracownik, brat Neville, sta koo mnie. Pewien czowiek podbieg do
otarza i ja rzekem: Zejd› tam do niego, bracie Neville”. I brat Neville zszed na
dó do niego. Dlatego wa™nie ja tam nie poszedem.
†ˆŠ OtóŒ, gdyby tam nie byo wspópastora, ani nikogo innego, kto by zszed do tego
czowieka, ja bym odszed i zatrzyma WieczerzŸ Pa§sk, zszedbym na dó i
PYTANIA I ODPOWIEDZI
411
dopilnowabym, Œeby ta dusza zostaa zbawiona. Rozumiecie? Lecz skoro tam by
kto™, kogo posaem _ to by mnie oderwao od mojej usugi, rozumiecie, kiedy
usugiwaem do Wieczerzy Pa§skiej.
129. Co wszystko moŒe czowiek czyniø^ Co wszystko moŒe czyniø czowiek
jako indywidualny pracownik, który ma do czynienia z osob, pragnc
Ducha šwiŸtego, a pozostaø zgodny z Pismem šwiŸtym?
†ˆ‹ W porzdku. Po prostu mu cigle cytuj Sowo, to jest to najlepsze, co moŒna
czyniø. To Sowo zawiera šwiato™ø. Mów tylko: Bracie, Jezus Go obieca.
PamiŸtaj, to Jego obietnica”.
†‰‚ Nie trz™ nim, nie naciskaj na niego, nie poruszaj nim w kóko, czy co™
podobnego. Nie próbuj po prostu^ Tak, nie próbuj mu Go daø ty, poniewaŒ ty tego
nie moŒesz uczyniø. Rozumiesz? Rozumiesz? Ty^ Bóg mu Go da. Tylko mu cigle
na nowo cytuj te obietnice. Rozumiesz? Stój tam cigle i cytuj te obietnice. BoŒe w
Niebiosach, ja siŸ modlŸ za mego brata. Twoja obietnica mówi, Œe Ty mu dasz Ducha
šwiŸtego”.
†‰ƒ Zatem, jeŒeli go ty próbujesz zachŸcaø^ On mówi: O, bracie, pastorze,
bracie” _ ktokolwiek stoi koo niego: Ja _ ja pragnŸ Ducha šwiŸtego”.
†‰„ Bracie, On jest obietnic. Bóg da t obietnicŸ. Czy wierzysz, Œe On to obieca?
OtóŒ, nie wtp w Niego. JeŒeli wierzysz tej obietnicy, Duch šwiŸty zstpi na ciebie
kaŒdej chwili teraz. Oczekuj na Niego. Wydaj Mu wszystko, co masz, i powiedz:
Panie, ja stojŸ na Twojej obietnicy’.”
†‰… OtóŒ, cigle cytuj. OtóŒ, niechaj twoim tematem jest, rozumiesz, spraw, Œeby on
przesta^ Cigle cytuj. Powiedz teraz: Powiedz to Bogu. NuŒe, czy
pokutowae™?”
Tak”.
†‰† Powiedz teraz: Panie, Ty powiedziae™, jeŒeli ja bŸdŸ pokutowa, Ty jeste™
sprawiedliwym, by mi przebaczyø. Ty mówisz, jeŒeli ja pokutujŸ i dam siŸ ochrzciø
w Imieniu Jezusa Chrystusa na odpuszczenie moich grzechów, to otrzymam Ducha
šwiŸtego. OtóŒ, Panie, ja to uczyniem. Ja to uczyniem, Panie. Ja to uczyniem. Ja
czekam, Panie. Ty to obiecae™’.”
†‰‡ Widzicie, to jest wa™ciwy sposób _ tylko go cigle zachŸcajcie. Wskazujcie mu
cigle na Sowo. JeŒeli On kiedykolwiek przyjdzie, to On przyjdzie wtedy.
130. Czy kaznodzieja lub jakikolwiek wierzcy postŸpuje wa™ciwie, je™li nie
wierzy w^ Nie: Czy kaznodzieja albo jakikolwiek wierzcy, który nie
wierzy w wieczn pewno™ø, postŸpuje wa™ciwie?
†‰ˆ Spójrzmy teraz. Domy™lam siŸ, Œe ^postŸpuje^” Popatrz, czy to
przeczytasz tak samo jak ja. Przeczytaj to. [Brat czyta to pytanie: Czy kaznodzieja
albo jakikolwiek wierzcy, który nie wierzy w wieczn pewno™ø, postŸpuje
wa™ciwie?” _ wyd.]
My™laem, Œe to mam wa™ciwie. NuŒe, dobrze, ja^
Czy kaznodzieja, nie wierzcy w wieczn pewno™ø, postŸpuje wa™ciwie?
†‰‰ Ja bym wierzy, Œe kaznodzieja postŸpowa^ jeŒeli on nie wiedzia niczego o
wiecznej pewno™ci. Lecz je™li on to wiedzia i wiedzia, Œe to Prawda, a potem Jej
nie gosi, powinien siŸ wstydziø samego siebie; to siŸ zgadza _ wzglŸdnie
412
MÓWIONE S~OWO
jakikolwiek chrze™cijanin. OtóŒ, chrze™cijanin, nuŒe, ja bym powiedzia
chrze™cijaninowi, który tego zbyt dobrze nie rozumie^
†‰Š [Pewien brat zadaje pytanie: To nie jest podstawowa nauka, czy tak, bracie
Branham, Œeby j gosiø ludziom, którzy nigdy^?” _ wyd.] Nie, nie, nie. OtóŒ, do
tego wa™nie chciaem doj™ø. Tak. Rozumiecie? Rozumiecie?
†‰‹ Czy sobie teraz przypominacie, co powiedziaem ubiegej niedzieli? JeŒeli jeste™
kaznodziej, postaraj siŸ o kazalnicŸ dla siebie. JeŒeli nie jeste™, Œyj twoje kazanie.
Widzicie, to jest najlepszy sposób, jak to czyniø _ Œyj twoje kazanie. Je™li jeste™
kaznodziej, postaraj siŸ o kazalnicŸ, rozumiesz, i zacznij gosiø. JeŒeli nie jeste™, po
prostu Œyj twoje kazanie, niechaj twoje Œycie jest twoj kazalnic. Rozumiesz? Ja
my™lŸ, Œe to zaatwi wiele spraw, nieprawdaŒ? Rozumiecie? Rozumiecie? Bowiem
wiele razy stwierdzamy^ A wy bracia czynicie to w waszych ko™cioach.
†Š‚ PamiŸtajcie, wasi laicy czasami próbuj wyja™niø rzeczy i czyniø rzeczy _
najlepiej jest, kiedy im udzielicie instrukcji, Œeby tego nie czynili. A je™li kto™ chce
siŸ czego™ dowiedzieø, niech przyjdzie do tego, który jest poinstruowany, by to
czyniø. Rozumiecie?
†Šƒ Powiedzmy _ otóŒ, teraz, gdyby kto™ powiedzia: Hej, ja mówiŸ^ Oni mi
mówi, Œe wy tam w waszym ko™ciele wierzycie w Wieczn pewno™ø”.
†Š„ NuŒe, lepiej zwaŒajcie. Prawdopodobnie dostaniecie siŸ do wiŸkszego
zamieszania, niŒ w jakim kiedykolwiek byli™cie, rozumiecie, i uczynicie go jeszcze
gorszym niŒ kiedykolwiek. Lecz ja wam powiem, co zrobiø. JeŒeli pójdziecie i
zapytacie siŸ waszego pastora, rozumiecie. Ty _ zacznij z nim rozmawiaø,
rozumiesz. My^ To jest prawd, ja wiem, Œe nasz pastor w to wierzy. Ja w to
równieŒ wierzŸ, lecz ja nie jestem w stanie udzielaø poparcia^ Ja nie jestem
kaznodziej. Ja temu po prostu wierzŸ, to jest wszystko, co ja wiem. Ja temu wierzŸ,
poniewaŒ go syszaem, jak to wyja™nia z Biblii, a byo to dla mnie bez Œadnego
cienia wtpliwo™ci”. Rozumiecie?
†Š… Lecz raczej niechaj _ raczej niech laicy rozmawiaj o tym z pastorem. A pastor,
bd›cie pewni, Œe on równieŒ wie, jak na to odpowiedzieø. WiŸc studiujcie to
naprawdŸ dobrze, bowiem wiele razy oni was w to zaplcz, rozumiecie. Co^
†Š† [Pewien brat mówi: Bracie Branham?” _ wyd.] Wybacz. [Je™li mogŸ ^?^
Lecz ja znam moje powoanie i uczyniem moje wybranie mocnym”.] Uhm. [Ty
wa™nie powiedziae™: JeŒeli jeste™ kaznodziej, to powiniene™ mieø kazalnicŸ’.”] O,
tak. To siŸ zgadza. [Ja nie jestem kaznodziej, ja jestem ewangelist”.] O, tak.
[Lecz kazalnica kogokolwiek jest moj”.] To siŸ zgadza. [Lecz wa™nie obecnie
pracujŸ fizycznie. Nie jest to trudna praca, lecz ja pracujŸ, a nie mam kazalnicy. I ja
wierzŸ, Œe ten okres pracy, w którym jestem, jest wedug woli Pana. On mi
powiedzia przez Sowo i ™wiadectwo Ducha šwiŸtego, abym to czyni. I ja wierzŸ,
Œe pó›niej te kazalnice bŸd otwarte”.] Oczywi™cie, to siŸ zgadza. [Czy to
prawda?”] To jest prawd, bracie.
†Š‡ Bracie, nuŒe, jeŒeli przyjdziesz z powrotem tutaj i we›miesz star ksiŸgŸ tego
zboru, to stwierdzisz, Œe ja pastorowaem temu zborowi siedemna™cie lat i gosiem
kaŒdy dzie§ _ gosiem kaŒdy dzie§ i pracowaem kaŒdy dzie§. Rozumiesz? [Pewien
brat mówi: JeŒeli pracujesz, to jest dobry znak, Œe jeste™ powoany” _ wyd.] Tak.
Pawe tak czyni, nieprawdaŒ? Pawe robi namioty. [Ja byem skonny do
zniechŸcenia siŸ, bowiem, jak powiedziae™, kaŒdy kaznodzieja powinien mieø
kazalnicŸ. Ja jestem^ Miaem skonno™ci do zniechŸcenia siŸ, lecz ja wiem, Œe Bóg
mnie powoa, bym siŸ postara o pracŸ na pewien czas”.] Oczywi™cie. Pawe poszed
i robi namioty, nieprawdaŒ? Pracowa swoimi wasnymi rŸkoma, Œeby nie musia
byø^ Dokadnie tak jest. Oczywi™cie. [Oto, gdzie ja jestem”.] Rozumiesz? To siŸ
PYTANIA I ODPOWIEDZI
413
zgadza. Widzisz? John Wesley powiedzia: Ten ™wiat jest moj parafi”. WiŸc twoja
kazalnica jest cigle otwarta, bracie. Ewangeli™ci id do caego ™wiata. Czy to nie
jest prawd? Id›cie na cay ™wiat”. WiŸc twoj kazalnic jest cay ™wiat. O, tak.
Pytanie:
131. Czy to jest regu, r-e-g-u--^ Czy to jest regu, Œe diakon albo starszy
musi pozostaø wierny nauce swego ko™cioa? Tak. To siŸ zgadza. Czy to
jest suszne, Œeby oni dodawali albo ujmowali z tej nauki z powodu ich
wasnej osobistej opinii albo objawienia? O nie. Nie.
†Šˆ Diakon albo starszy powinien byø w doskonaej zgodno™ci z nauk ich ko™cioa.
Oni siŸ powinni wzorowo trzymaø wykadania Pisma šwiŸtego ich ko™cioa, bowiem
je™li siŸ nie trzymaj, to zwalczaj wa™nie t rzecz. Oni _ oni krzywdz samych
siebie. Rozumiecie? Wy walczycie^
†Š‰ Innymi sowy jest to tak, jak ja bym mówi, Œe miujŸ moj rodzinŸ, a próbujŸ ich
karmiø jadem. Widzicie, ta sama rzecz. Widzicie, nie moŒecie tego czyniø, wy^
†ŠŠ Starszy albo diakon zajmujcy swój urzd, wzglŸdnie jakikolwiek
funkcjonariusz ko™cioa, który reprezentuje pewien ko™ció, widzicie, on
reprezentuje ko™ció.
†Š‹ To jest powodem, dlaczego ja odszedem z baptystycznego ko™cioa, rozumiecie,
zaraz na samym pocztku. Byem tam dopiero króciutko, a oni _ oni mnie prosili,
Œebym ordynowa kilka kobiet za kaznodziejki. OtóŒ, ja tam rzeczywi™cie nie
mogem pozostaø. Powiedziaem: Ja _ odmawiam to uczyniø”.
†‹‚ A pastor szarpn mn. Co to znaczy? Ty jeste™ starszym!”
†‹ƒ Ja powiedziaem: Doktorze Davisie, z wszelkim naleŒnym poszanowaniem dla
baptystycznej wiary i wszystkiego, do czego byem ordynowany _ ja nie
wiedziaem, Œe to naleŒy do doktryny baptystycznego ko™cioa _ ordynowaø
kobiety. To bya jedna rzecz, z któr nie liczyem”.
A on powiedzia: To jest doktryna tego ko™cioa”.
†‹„ Ja rzekem: Panie, czy bym siŸ móg usprawiedliwiø na dzisiejszy wieczór, albo
byby™ mi askaw odpowiedzieø na kilka pyta§?” Rozumiecie?
†‹… On powiedzia: Ja odpowiem na twe pytania”. Powiedzia: Twoim
obowizkiem jest byø tutaj”.
†‹† Ja rzekem: Tak jest, panie. To siŸ zgadza. Ja jestem powinien antycypowaø
wszystko, co ten ko™ció czyni. Jestem na stanowisku obowizku, jednym z
lokalnych starszych”. A on rzek^ Ja powiedziaem: Czy by™ mi móg wyja™niø,
dlaczego to jest w 1. Koryntian 14, czy 15, tam gdzie Pawe powiedzia: Niechaj
wasze niewiasty zachowuj milczenie w ko™cioach, nie pozwala siŸ im mówiø’.”
†‹‡ A on rzek: AleŒ, oczywi™cie!” On rzek: Je™li^ Ja na to mogŸ odpowiedzieø”.
On rzek: Widzisz, co to byo”, rzek, Pawe powiedzia^ Wszystkie _ wszystkie
kobiety siedziay w tyle w ktach, paplay, jak to czyni wiele innych razy. On rzek:
Nie pozwólcie im tego czyniø’. Rozumiesz?”
†‹ˆ I ja powiedziaem: Zatem wyja™nij mi 2. Tymoteusza, gdzie równieŒ Pawe
powiedzia _ ten sam pisarz, ten sam aposto, powiedzia: Nie pozwalam kobiecie
nauczaø ani przywaszczaø sobie autorytet, rozumiecie, lecz aby bya w
posusze§stwie. Bo Adam zosta najpierw stworzony, a potem Ewa, i Adam nie
zosta zwiedziony, ale kobieta zostaa zwiedziona’. Ona zostaa zwiedziona. NuŒe, ja
nie mówiŸ, Œe ona chce uczyniø co™ zego, lecz ona jest rzeczywi™cie w tym
zwiedziona. Nie powinna byø nauczycielem”.
414
MÓWIONE S~OWO
On rzek: Czy to jest twoja osobista opinia?”
†‹‰ Ja rzekem: To jest opinia Pisma šwiŸtego, wedug tego, jak ja to rozumiem. To
wa™nie mówi Biblia”.
†‹Š On rzek: Mody czowieku, mogaby ci byø za to odjŸta twoja licencja”.
†‹‹ Ja rzekem: Ja im po prostu oszczŸdzŸ kopotów. Ja j po prostu oddam,
doktorze Davisie”. Ja rzekem: Nie, Œebym ciŸ w jakikolwiek sposób
lekcewaŒy^” A on by tego nie uczyni, mimo wszystko. On zostawi t sprawŸ,
zostawi to tak.
‡‚‚ Potem mi powiedzia, Œe chciaby otwarcie podyskutowaø ze mn odno™nie tego.
A ja rzekem: Dobrze, kiedykolwiek po prostu”. Lecz on _ on tego nie uczyni.
‡‚ƒ WiŸc potem _ trochŸ pó›niej, potem, kiedy Pan przemówi do mnie, i odno™nie
tego, Œe Anio Pa§ski przyszed do mnie, on sobie potem z tego kpi, rozumiecie. A
potem, ja _ ja mu po prostu powiedziaem _ rzekem: OtóŒ, doktorze Davisie,
najlepiej, kiedy siŸ pozbŸdŸ tego zaraz teraz, rozumiesz” _ rzekem _ poniewaŒ to
bŸdzie ciŸŒarem. Wa™nie niedawno byem ordynowany, mimo wszystko tak bŸdzie
to dla mnie ciŸŒarem, wiŸc ja bym siŸ moŒe po prostu pozby tego zaraz teraz”.
‡‚„ WiŸc dlatego ja nie mogem pozostaø w baptystycznym ko™ciele i nauczaø
baptystycznej doktryny, i zajmowaø siŸ baptystyczn wiar. Gdybym to czyni _
gdybym to czyni tylko dlatego, Œe to jest ko™ció, to bym by przewrotny,
rozumiecie, ja bym co™ ukrywa. A je™li jestem szczerym wobec samego siebie, pójdŸ
do baptystycznych ludzi (mój pastor czy ktokolwiek moŒe mi to wyja™niø) i poproszŸ
ich o sowo ycia; je™li on moŒe mi poprawnie pokazaø, gdzie to jest bezpo™rednio
w Pi™mie šwiŸtym i zaspokoi moje uczucia, potem bŸdŸ mówi dokadnie tak samo,
jak oni to mówi, rozumiecie, i ja bŸdŸ baptyst.
‡‚… To jest powodem, dlaczego jestem niezaleŒny. Dlatego wa™nie nie naleŒŸ do
organizacji, poniewaŒ nie mam zaufania do organizacji. UwaŒam bowiem, Œe ona
jest niezgodna z Pismem šwiŸtym _ organizacja.
‡‚† Dlatego, ja bym nie móg naleŒeø do Œadnej organizacji i czuø siŸ dziŸki temu
usprawiedliwiony. Rozumiecie? Dlatego ja nie przyjmujŸ ludzi i nie czyniŸ ich
czonkami, i tak dalej, w ten sposób, bowiem ja wierzŸ, Œe jeste™my zrodzeni, Œeby
byø czonkami Ko™cioa Œyjcego Boga, jeste™my zrodzeni do Niego. Rozumiecie?
‡‚‡ My nie usuwamy nazwisk ludzi z ksiŒki i nie wyklinamy ich, i temu podobnie,
wierzŸ bowiem, Œe to nie naleŒy do naszych obowizków czyniø co™ takiego. Ja
wierzŸ, Œe Bóg dokonuje ekskomunikacji. Rozumiecie? Lecz ja wierzŸ, Œe zbór _
gdyby tam by brat, który uczyni co™ zego^
‡‚ˆ Na przykad, gdyby przyapano brata Neville albo brata Juniora, lub brata^
którego™ brata tutaj, jednego z diakonów lub starszych, lub kogo™ innego,
czynicego co™ zego, wierzŸ, Œe trzeba uczyniø jedno _ zej™ø siŸ razem i modliø siŸ
za tego brata. JeŒeli on siŸ pomimo tego nie naprawi, niech go odwiedzi dwóch _
id›cie do tego brata, by siŸ pojednaø. A potem, jeŒeli on tego nie przyjmie, potem to
powiedzcie przed zborem. Potem _ jeŒeli on tego nie przyjmie, potem jest czas, Œeby
cay zbór, rozumiecie, to znaczy Œeby pastor, starsi i wszyscy inni _ Œeby to uczynili.
Ja nie wierzŸ, Œe jaki™ zarzd diakonów ma prawo wyrzuciø kogo™ ze zboru albo
jaki™ zarzd starszych, lub jaki™ pastor ma to prawo uczyniø.
‡‚‰ My™lŸ, Œe je™li kto™ miaby zostaø pozbawiony spoeczno™ci, byoby to z powodu
niemoralnego Œycia, czy czego™ takiego _ Œe on byby nieodpowiednim czowiekiem,
na przykad takim, który tu chodzi i ha§bi nasze dziewczyny albo ubliŒa naszym
niewiastom, i temu podobne rzeczy, a pomimo tego wyznaje, Œe jest jednym z nas
tutaj^ Rozumiecie? OtóŒ, jeŒeli on jest gdzie™ na zewntrz, a przychodzi miŸdzy
PYTANIA I ODPOWIEDZI
415
nas, patrzcie, musimy co™ uczyniø w tej sprawie, lecz je™li chodzi o takiego
czowieka _ niemoralnego czowieka, próbujcego siŸ zakochiwaø w naszych
Œonach albo ubliŒaø naszym córkom, albo, wiecie, co™ innego w tym sensie, albo
czyniø co™ niemoralnego wobec nich, albo zabieraø gdzie™ naszych maych chopców
i robiø z nich zwyrodnialców, czy co™ podobnego.
‡‚Š Takimi sprawami trzeba siŸ zajmowaø, a potem ten facet powinien zostaø
wyczony ze spoeczno™ci i nie pozwala siŸ mu przyjmowaø Wieczerzy Pa§skiej z
powodu tego, poniewaŒ my nie powinni™my tego czyniø. Nie powinni™my. JeŒeli
kto™ je niegodnie, jest winien Krwi i ciaa Pa§skiego”, jest to na tym czowieku.
‡‚‹ Lecz ja wierzŸ, jeŒeli kto™ po prostu powie: OtóŒ, on jest takim lub owakim”.
Módlmy siŸ za niego.
‡ƒ‚ Nigdy tego nie zapomnŸ, w Sztokholmie we Szwecji, brat Lewi Pethrus _ wielki
mŒ BoŒy. Siedzieli™my koo stou, tylko kilka godzin przedtem, nim wróciem do
Ameryki. Mieli™my tam wielkie zgromadzenia. A on powiedzia _ Gordon Lindsay
powiedzia: Kto jest nadzorc tego wielkiego ko™cioa?” Czowieku, on jest na setki
mil wyŒszym poziomie, niŒ Zbory BoŒe, rozumiesz. Powiedzia: Kto jest nadzorc?”
A Lewi Pethrus jest dŒentelmenem i on rzek: Jezus”.
On rzek: Kim s wasi prezbiterzy?”
On odrzek: Jezus”.
‡ƒƒ On powiedzia: Ja wiem, Œe to jest wa™ciwe”, powiedzia, my wierzymy to
samo odno™nie Zborów BoŒych”. On rzek: To siŸ zgadza”. Lecz” _ rzek _
powiedzmy na przykad, Œe jaki™ brat zejdzie na manowce” _ powiedzia _ kto
ma potem prawo zadecydowaø o jego wyczeniu?”
Odrzek: My go nie wyczamy”.
OtóŒ” _ powiedzia _ co czynicie?”
‡ƒ„ Odrzek: Modlimy siŸ za niego”. UwaŒam, Œe to byo tak mie! Dla mnie
brzmiao to po chrze™cija§sku: Modlimy siŸ za niego”. Nikt go nie wycza, oni siŸ
za niego modl.
‡ƒ… Powiedzia: Dobrze, co potem, je™li niektórzy bracia siŸ zgadzaj”, powiedzia
on, a niektórzy z nich nie chc z nim mieø wiŸcej spoeczno™ci? Wprowadzicie go
miŸdzy siebie, jako Œe on jest pastorem, rozumiecie, i on zacznie byø ulubie§cem
kobiet w™ród^ Wiesz, co mam na my™li, i temu podobne rzeczy, a niektórzy
pastorzy by go nie wpu™cili do swoich ko™cioów. Co wy wszyscy czynicie, czy go
wyrzucacie z waszej organizacji?”
‡ƒ† Nie”. Powiedzia: Zostawimy go po prostu i modlimy siŸ za nim”. Powiedzia:
Dotychczas nie stracili™my jeszcze nikogo. Oni zawsze przychodz jako™ z
powrotem”.
‡ƒ‡ On rzek: Dobrze” _ rzek _ nuŒe, co je™li^” On rzek: Co, je™li niektórzy
z nich mówi, Œe go chc, a inni go nie chc? NuŒe, co w takim wypadku?”
‡ƒˆ On rzek: OtóŒ, ci, którzy go chc, przyjmuj go; ci, którzy go nie chc, nie
musz”.
‡ƒ‰ WiŸc _ ja uwaŒam, Œe to jest wa™ciwe podej™cie do tego, nieprawdaŒ, bracia? I
w ten sposób jeste™my braømi”.
‡ƒŠ OtóŒ, bracia, mam nadziejŸ, Œe te sprawy pokazuj nam trochŸ odpowied› czy
co™ w tym sensie, Œe nasze zebranie tutaj dzisiaj wieczorem przynioso nam korzy™ø.
Ja siŸ teraz przygotowujŸ, by was na pewien czas opu™ciø _ udajŸ siŸ na
zgromadzenia na Zachód. Pokornie proszŸ o wasze modlitwy.
416
MÓWIONE S~OWO
‡ƒ‹ Niektóre z moich odpowiedzi tutaj byy wa™ciwe _ moŒe wiele z nich, moŒe
Œadna z nich. Ja nie wiem. Lecz byo to to najlepsze, co potrafiem zebraø w moim
wasnym sposobie my™lenia, rozumiecie, próbujc To wyja™niø. MoŒe szczególnie te
ostatnie, które nadeszy pod koniec, ja ich nie miaem czasu przegldnø. I nie
przegldnem ich po prostu, one byy^ ChcŸ powiedzieø, one byy miejscami
Pisma šwiŸtego, które przebieramy tutaj kaŒdym razem, dzie§ za dniem w zborze.
Ja my™laem, Œe to moŒe bŸdzie co™ bardzo mozolnego, co moŒe spowoduje, Œe siŸ
zabierzemy do tego i bŸdziemy musieli wej™ø w co™ wielkiego, lecz byy to
wiŸkszo™ci pytania zborów.
‡„‚ CieszŸ siŸ, Œe was widzŸ sprawujcych siŸ tak, nie ma tu Œadnego nieadu,
Œadnego niezadowolenia, ani Œadnego zamŸtu. adnego sporu, kwestionujcego To,
Œeby kto™ rzek: To jest ze, To jest niewa™ciwe, my Tego nie chcemy”. Byli to po
prostu bracia, którzy siŸ chcieli czego™ dowiedzieø, by umocniø swój punkt oparcia,
to wszystko. To^ wzmocniø, przypiø mocniej i trochŸ cia™niej zbrojŸ, zaznaczyø
na niej kolejny karb. Mam nadziejŸ, Œe siŸ spotkamy duŒo wiŸcej razy w ten sposób,
by przyodziaø zbrojŸ.
‡„ƒ I pamiŸtajcie, bracia, mnie równieŒ trzeba przypiø mocniej zbrojŸ. Módlcie siŸ
wiŸc do Boga za mn, Œeby mi Bóg pomóg i przypi moj zbrojŸ mocniej i cia™niej,
Œebym nie podchodzi tak lu›no do spraw. A to Œycie, którym ŒyjŸ i rzeczy które
czyniŸ _ obym je móg czyniø majc wiŸcej ducha pokory, bŸdc bardziej gorliwy w
ich czynieniu. I BoŒe, daj mi serce, abym je czyni wiŸcej, niŒ kiedykolwiek
przedtem. ModlŸ siŸ o to samo dla was wszystkich. Niech was Bóg bogosawi.
‡„„ Trzymaem was tutaj przez dugi czas, a teraz jest wa™nie piŸø minut przed
jedenast.
‡„… A teraz, bracie Neville, ja moŒe^ Ja teraz stwierdziem, Œe to jest tylko
dziewiŸøset kilka mil do tej miejscowo™ci, ja nie odjadŸ _ dopiero w poniedziaek
rano. Lecz ja chcŸ byø tutaj w niedzielŸ z powodu szkoy niedzielnej _ ja przyjdŸ
jako twój go™ø, by suchaø twego kazania, rozumiesz, w niedzielŸ. Rozumiecie?
Lecz^ Dobrze, bracie, tak, bracie. Bracie Neville, oto powód, bracie. Ja jestem^
MiujŸ ciŸ i ty bye™ zawsze taki taktowny, oferujc kazalnicŸ, zupenie jakby^
jakbym by starszym rang do ciebie, czy co™ takiego. Lecz ja tego nigdy nie
odczuwaem w ten sposób, bracie Neville. Czuem, Œe jeste™my braømi.
‡„† Brat Ruddell i brat Junie, i och, wy wszyscy bracia, i wy wszyscy, my _ jeste™my
po prostu wspólnie braømi, rozumiecie.
‡„‡ Lecz co^ Przyczyna tkwi w tym, Œe ja jestem po prostu troszeczkŸ ochrypy
obecnie, rozumiecie, mam juŒ od sze™ciu tygodni ustawiczny bój, rozumiecie. I ja po
prostu pragnŸ moŒe rozpoczø, jeŒeli mogŸ, jednak po tym zebraniu dzi™ wieczorem
pragnŸ sobie odpoczø w pitek, sobotŸ i w niedzielŸ, zanim tam rozpocznŸ
zgromadzenia.
‡„ˆ A brat Junie, skoro tylko powrócŸ, wstpiŸ pewnego razu _ muszŸ ciŸ znowu
odwiedziø, chcŸ wyjechaø. My™lŸ, Œe wczoraj ominem twój may zbór tam. Moja
Œona powiedziaa: Ja my™lŸ, Œe^” Czy to jest tam obok torów kolejowych zaraz
koo Glenellen Parku? Ja bym tam chŸtnie wystpi i rozmawia z tymi lud›mi z
Sellersburgu. Fajnie.
‡„‰ Bracie Ruddell, bogosawione twoje serce. Ja bym tam chŸtnie wystpi, ty masz
mi grupŸ ludzi. Ty tam siedziae™ dzisiaj wieczorem, suchajc, zupenie tak, jak
by™ by starszym, i wchaniae™ to do siebie.
‡„Š Brat Beeler, tam, jest jednym z naszych braci ewangelistów. Mam nadziejŸ, Œe
moŒemy siŸ spotkaø czasem gdzie™ na jednym z twoich naboŒe§stw, bracie, mogŸ
PYTANIA I ODPOWIEDZI
417
wywrzeø pewien wpyw, bŸdŸ mia co™ gdzie™ do powiedzenia, Œeby ciŸ zachwalaø.
Ja mam zawsze dobre sowo dla ciebie i dla kaŒdego, dla ciebie i dla brata Strickera
tutaj, i dla ewangelistów.
‡„‹ Brat Collins tutaj, który, jak wierzŸ, bŸdzie pewnego dnia kaznodziej na peny
etat na niwie.
‡…‚ MŸŒowie, którzy jeste™cie dzielnymi mŸŒami, rzetelnymi mŸŒami, prawdziwymi
mŸŒami wiary, Bóg niech bŸdzie z wami wszystkimi, i z wami diakonami, z wami
starszymi i braømi.
‡…ƒ Ja wierzŸ, Œe jeste™cie^ Ten brat tutaj, nie mogŸ sobie przypomnieø jego
nazwiska. Ty jeste™^ [Brat Caldwell mówi: Brat Caldwell” _ wyd.] Caldwell. Ty
jeste™ po prostu^ Ty jeste™ jednym z starszych, czy co™ takiego, nieprawdaŒ, albo
po prostu^ [Kaznodziej”.] Kaznodziej. [Jestem kaznodziej. NaleŒaem do
Zborów BoŒych. Ja nie mogem gosiø penej Ewangelii, a pozostaø u nich. Nie
mogem gosiø chrztu w ImiŸ Pana Jezusa, a pozostaø u nich. Miaem licencjŸ do
usugi najwyŒszej rangi, któr oni udzielaj, lecz ja siŸ po prostu od nich
odwróciem. Odkd usyszaem, Œe ty gosisz te wspaniae Poselstwa, odwróciem siŸ
od nich i wyszedem z organizacji. Teraz pragnŸ byø jednym z twoich”.]
‡…„ DziŸkujŸ ci, bracie. Witamy ciŸ w naszej spoeczno™ci. A nasze listy
uwierzytelniajce s z góry. Nasze Œycie tworzy nasze listy uwierzytelniajce,
rozumiesz. To s nasze listy uwierzytelniajce. JeŒeli nie czyniŸ spraw Mego Ojca,
to Mi nie wierzcie”. Rozumiecie? To siŸ zgadza. To s nasze listy uwierzytelniajce.
A jako stary^ Jak mawia Howard Cadle: My nie mamy zakonu, lecz Mio™ø,
Œadnej ksiŒki, lecz BibliŸ i Œadnego wyznania, lecz Chrystusa”. To siŸ zgadza. Nie
zakon, lecz Mio™ø, nie wyznanie, lecz Chrystusa, nie ksiŒkŸ, lecz BibliŸ”.
‡…… I my jeste™my _ Bracie Caldwell, jeste™my szczŸ™liwi, Œe jeste™ w™ród nas. Ty
wyszede™ z wielkiej organizacji. Ko™ció BoŒy Andersona, sdzŸ. [Brat Caldwell
mówi: Cleweland” _ wyd.] WzglŸdnie ko™ció w Cleweland _ Zielono™witkowy
Ko™ció BoŒy. [Bywaem pastorem tutaj w ^?^” _ wyd.] O, tak. O, tak, ja tam
juŒ byem. My™lŸ, Œe tam juŒ byem z bratem Neville, wzglŸdnie z bratem Wood
pewnego razu, otrzymali™my psa, wzglŸdnie psa go§czego od kogo™, który tam
przyszed na nasze naboŒe§stwo. A ja tam musiaem staø na tych schodach tam na
zewntrz i rozmawiali™my, a oni mówili o tobie. OtóŒ, jestem pewien^ [W moim
ko™ciele”.] HŸ? [Burns”.] To siŸ zgadza, brat Burns. To siŸ zgadza. [Brat Caldwell
opowiada o pewnym wydarzeniu _ wyd.] O? Tak. O, Bertha, to siŸ zgadza. O, to jest
cudowne.
‡…† Brat Rook tam, on siŸ sta teraz pastorem lub ewangelist, jak sdzŸ. Czy siŸ to
zgadza? Albo czy pastorujesz? [Brat Rook mówi: Tylko ewangelist” _ wyd.]
Ewangelist. PragnŸ siŸ o tobie wypowiedzieø, bracie Rook. Syszaem o pewnym
wielkim dziele, które czynisz dla Pana. Ty^ Syszaem, Œe siŸ udae™ do
Indianapolis albo miae™ zamiar i™ø do Indianapolis i miae™ naboŒe§stwa, i
pozyskae™ dusze dla Chrystusa. Niech Bóg bŸdzie z tob, bracie Rook. CieszŸ siŸ
oczywi™cie, Œe ciŸ widzŸ. Ja ciŸ widziaem tutaj na polu na tym starym traktorze,
jeŒdŒcym tutaj dookoa, nawozie™ po prostu swoje pole. OtóŒ, widzŸ ciŸ tam,
starajcego siŸ uczyniø co™ dla Pana. CieszŸ siŸ, Œe On powoa ciŸ do usugi, trzymaj
Go zawsze przed sob, bracie. Niech ci Bóg bogosawi. Nie zawieraj kompromisu
odno™nie niczego; lecz czy§ to w tym najagodniejszym duchu, w jakim to moŒesz
czyniø. Niechaj _ niech twoje poselstwo jest zawsze przyprawione agodno™ci
Ducha šwiŸtego.
‡…‡ I bracie Stricker^ [Pewien brat mówi: My pragniemy modlitw was
wszystkich. Pragniemy rozpoczø dziaalno™ø zboru tam koo North Vernon” _
418
MÓWIONE S~OWO
wyd.] O, ja mam nadziejŸ, Œe siŸ wam uda. BŸdziemy siŸ modliø za was. [Powodzi
nam siŸ bardzo dobrze dotychczas”.] To siŸ zgadza.
Billy, kiedy ty zaczniesz pastorowaø.
‡…ˆ Doktor Goad i doktor Mercier tutaj, ja _ mam nadziejŸ^ jak my siŸ wzajemnie
tytuujemy. A brat Goad doszed do tego, Œe ja^ on rzeczywi™cie zasuguje na
tytu, on teraz moŒe adowaø amunicjŸ. Tak. A brat Leo, ja my™lŸ, Œe go po prostu
moŒemy zostawiø przy tym i nazywaø go^ niech ma nadal swój tytu doktora”.
‡…‰ OtóŒ, doktorze” Branhamie tam w tyle, ty opiekowae™ siŸ ni cigle naprawdŸ
dobrze i ™wiata pon rzeczywi™cie dobrze. I _ ja ci powiem co zrobimy,
kiedykolwiek bŸdziemy mieø specjalne naboŒe§stwo, porozmawiam z zarzdem i
zobaczymy, czy ci nie mog daø trochŸ dodatku na to [brat Branham siŸ ™mieje _
wyd.], za dodatkow pracŸ, kiedy musisz tak duŒo zamiataø i przynosiø, i wynosiø,
i to ci sprawi rado™ø.
‡…Š Doktor Wood. Ja go nazwaem doktor”, uwaŒam, Œe siŸ dziwicie dlaczego. Ja
mu nie dajŸ przezwiska, on po prostu tnie cae drewno na kawaki, wiecie. Pan
sprawi, Œe wyro™nie piŸkne drzewo, a on je zetnie i buduje z niego dom. Jeszcze
nigdy nie widziaem co™ takiego, wiŸc muszŸ go nazywaø doktorem”.
‡…‹ Bracie Taylor, ty jeste™ cigle wiernie u drzwi, by daø czowiekowi siedzenie. Ja
my™lŸ o tobie tak: Ja bym raczej by wycieraczk u drzwi w domu Pa§skim, niŒ
przebywa w namiotach razem z niegodziwymi”. To siŸ zgadza. Oczywi™cie.
‡†‚ Bracie Hickerson, ty po prostu rozpocze™ na tej Drodze i idziesz do góry, cigle
naprzód. Ja pragnem twoje^ Ja^ Ty rozpocze™ na tej Drodze i idziesz
naprzód, ja po prostu podziwiam twoj szczero™ø i wszystko to, co czynisz dla Pana
Jezusa. Niech ciŸ Bóg zawsze bogosawi i uczyni ciŸ wiernym diakonem, bracie, bo
wierzŸ, Œe masz twój dom w podda§stwie i wszystkie rzeczy tak, jak ty bye™.
‡†ƒ Bracie Fred, ty nie jeste™ u nas zbyt dugo, przyjechae™ tu z Kanady.
Odczuwamy, Œe juŒ wiŸcej nie jeste™ Kanadyjczykiem, my odczuwamy, Œe jeste™
pielgrzymem i cudzoziemcem, u nas jako starszy. Ty i brat Wood, i ty, który suŒysz
na swoim urzŸdzie dobrze z bratem Robersonem, i z pozostaymi. Brat Egan _ on
tutaj nie jest dzi™ wieczorem.
‡†„ A brat Roberson _ ty bye™ dla mnie naprawdŸ pomoc, bracie Roberson, razem
z innymi, w tej sprawie podatkowej, która bya poddana ™ledztwu.

Podobne dokumenty