CHUDY NAUCZYCIEL (fragment)

Transkrypt

CHUDY NAUCZYCIEL (fragment)
- Towarzyszu Aliquò, co wy kombinujecie? - zapytał Leone Nazzaro, sekretarz lokalnej
sekcji Włoskiej Partii Komunistycznej, wielki chłop na co dzień noszący worki w cukrowni.
Pokój, a właściwie magazyn na narzędzia bez okien ogrzewany metalowym elektrycznym
piecykiem (przypiekającym łydki tego, kto znalazł się za blisko rozżarzonej spirali, a
każącym marznąć dłoniom, plecom i uszom pozostałych), był pełen dymu z dziesiątków
papierosów skręcanych z kiepskiego tytoniu, często domowej roboty.
- Co macie na myśli? - nastroszył się nauczyciel.
- Waszą relację pozamałżeńską z panią Toffoletto-Picotto.
- Wybaczcie towarzyszu: czy to wasza sprawa?
- To zależy.
- Zależy od czego, jeśli wolno spytać?
- Zależy od politycznych konsekwencji, na które możecie narazić partię.
- Polityczne konsekwencje?
- Towarzyszu Aliquò, postawcie się na naszym miejscu.
- Nie, to wy postawcie się na moim.
- Partia nie ma lekko tutaj, w Polesine. Ksiądz, lekarz, aptekarz, weterynarz, zakonnice z
przedszkola... Naciskają. Rozumiecie? Naciskają. Mieszkacie tu już jakiś czas, znacie te nasze
kobiety. Dają sobą manipulować. Klepią zdrowaśki. I nie dają żyć mężom. Są okręgi
wyborcze, w których mamy dwudziestu dwóch członków partii, a zebraliśmy szesnaście
głosów. Rozumiecie mnie? Mniej głosów niż zapisanych do partii.
- A co ja mam z tym wspólnego?
- Partia wie, co jest dobre, a co złe. Wiecie, że w Rovigo jest szkoła partyjna? Dwustu
czterdziestu uczniów, rozumiecie mnie? Dwustu czterdziestu! Jesteśmy silni. Ale musimy
działać bardzo ostrożnie, powoli. Przeczytam wam wypracowanie na temat dzieła Ludwik
Feuerbach i zmierzch klasycznej filozofii niemieckiej. Posłuchajcie, co tu napisał ten
towarzysz, który dogłębnie przestudiował doktrynę: „Proszę was, abyście mi powiedzieli, w
jaki sposób Feuerbach ześlizguje się w idealizm, chociaż wydaje się materialistą w każdym
calu, mówiąc, że myśl rodzi się z materii jako reakcja na to, co ją otacza. Uważam, że
Feuerbach błądził, twierdząc, że dążenie do szczęścia wypływającego z miłości jest zawsze
uprawnione, nawet gdy nie respektuje żadnych granic. Ja twierdzę, że jest ono uprawnione tak
długo, jak długo nie szkodzi szczęściu innych. Feuerbach idealizuje miłość, stawiając ją
ponad ludzkością, podczas gdy my uważamy, że miłość rozwija się najpełniej w dobrobycie,
prawdzie i spokoju, zwłaszcza jeśli ten spokój nie jest zakłócony przez cierpienia bliźniego".
Otóż to! No i?
- Wybaczcie: co ja mam wspólnego z Feuerbachem?
- Dużo. Wszyscy jesteśmy częścią społeczeństwa. I w jakiś sposób musimy odpowiadać za
nasze czyny przed społeczeństwem. Wiem, że zostajecie w tyle... że nawet chodzicie do
kościoła z tą Toffoletto-Picotto. To na pewno widzieliście gazetę przy wejściu...
- Nie.
- Tę słynną stronę z Togliattim, który robi zdjęcie. Tę, przez którą adwokat Centomini
oskarżył nas, że jesteśmy dewotami i odszedł z partii. Tę, na której jest podpis pod fotografią:
„Sekretarz partii komunistycznej Palmiro Togliatti kończy swoje wakacje w towarzystwie
sekretarki Leonilde Iotti".
- I co z tego?
- Don Olimpo podkleił gazetę kartonem, podkreślił na czerwono słowo „sekretarka",
dorysował strzałkę i dopisał na niebiesko: „Mają kochanki i nazywają je sekretarkami!
Kobiety! Nie pozwólcie, aby i wasi mężowie sprawili sobie «sekretarki»". Teraz rozumiecie,
towarzyszu?
- I co z tego?
- Co z tego, co z tego... Poczytajcie sobie „My, kobiety". Stanowisko partii jest jasne.
Jesteśmy za „powściągliwymi i skromnymi relacjami heteroseksualnymi, jakże różnymi od
tych prezentowanych przez zepsutych synów posiadaczy ziemskich, szerzących rozpasanie i
ucisk klasowy, tych wynaturzonych pasożytów, którzy kalali swoją żądzą córki ludu".
Wyrażam się jasno, nie?
- Ale...
- Partia nie może sobie pozwolić na skandale. Wrogie siły reakcji...
- Idź do diabła! - syknął Osto, posiniały z gniewu, zdenerwowania, upokorzenia.
- Co takiego? - zapytał Leone.
- Idź do diabła! Co z was za towarzysze? Każdy pierwszy do rozprawiania o masach
ludowych walczących o wolność albo do wkuwania rosyjskich przysłów: „Ja z sierpa i młota
kraju,/łańcucha nie znaju". A tymczasem... Co z was za towarzysze? Miał rację Centomini,
jesteście gorsi od dewotek. Gorsi!
- No daj spokój, zastanów się...
- Nad czym tu się zastanawiać? Nad czym?
Wstał, odsunął krzesło, wcisnął na głowę kapelusz, zawiązał szalik na szyi i wyszedł bez
pożegnania ze ściśniętym gardłem.