inf 14 - Misje Franciszkańskie OFM

Transkrypt

inf 14 - Misje Franciszkańskie OFM
3(14) 2008
ku duchowości misyjnej (4)
Chrystologiczne
podstawy misji Kościoła
o. Emanuel Kubiatowski OFM
Wiara chrześcijańska mówi, że istnieje jeden
Bóg, jedna rodzina ludzka i jedno zbawienie. Powszechna wola zbawcza
Boga obejmuje całą ludzkość. W historii ludzkości ten wspaniałomyślny
Boży dar stawał się coraz
bardziej wyraźny i wiarygodny. W pełni zrealizował się jednak w Jezusie
Chrystusie, w Jego śmierci i chwalebnym zmartwychwstaniu. Niekiedy
jednak objawienie dokonane w Jezusie Chrystusie bywa traktowane jako
jedna z wielu możliwości
zbawienia. Takie podejście jest jednak zbyt wielkim uproszczeniem,
gdyż może redukować
Boże zbawienie wyłącznie do roli wytworu kultury.
Misje chrześcijańskie, ich przedmiot i
metody, mają swą podstawę w rozumieniu Kościoła i w wierze w Jezusa
Chrystusa jako Syna Bożego, który stał się człowiekiem i który umarł, i
zmartwychwstał dla zbawienia ludzkości, i wylał na
swych uczniów Ducha Świętego. Osoba Jezusa Chrystusa oraz Jego śmierć i
zmartwychwstanie są
decydujące dla zbawienia wszystkich, niezależnie od tego, jaka
może być droga, na której zbawienie dociera i
jest osiągane przez różnych ludzi. Zatem nie
może być misji chrześcijańskich bez głoszenia Jezusa Chrystusa.
Inaczej wszelka forma
„ewangelizacji” już u
swych podstaw skazana
byłaby na ryzyko ideologizacji. A w konsekwencji na niepowodzenie.
W śmierci i
zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa dokonało się odkupienie każdego człowieka. Cała ludzkość może uczestniczyć w całkowitym
ofiarowaniu się Jezusa i
tym samym realizować
swą pełnię poprzez
uczestnictwo w Jego
PAPIESKIE INTENCJE MISYJNE
lipiec
Aby Światowy Dzień Młodzieży w Sydney w Australii
rozpalił w młodych ludziach płomień Bożej miłości,
aby stali się oni siewcami nadziei na nową ludzkość.
sierpień
Aby cały Lud Boży
był zachęcany do odpowiedzi na powszechne powołanie do świętości i do misji,
z uważnym rozeznaniem charyzmatów i troską o stałą formację duchową i kulturową.
wrzesień
2
Aby każda rodzina chrześcijańska,
dochowując wierności sakramentowi małżeństwa,
pielęgnowała wartości miłości i komunii jako mała wspólnota ewangelizacyjna,
otwarta i wrażliwa na materialne i duchowe potrzeby braci.
jącego po prawicy Ojca. W świecie może być wiele
„misji”, ale Tym, co misje Kościoła czyni jedynymi w
fot. o. Bonifacy Kotrys OFM
dziele zbawienia. Jezus mógł zniszczyć wszelkie formy zła u ich korzeni, jednak poprzez swoje zmartwychwstanie wybrał stan
doskonałej wspólnoty życia i chwały z Ojcem.
Misje ze swej istoty są więc głoszeniem Jezusa Chrystusa, który oddał życie za każdego człowieka. Musimy w tym
miejscu wyraźnie zaznaczyć, że ta Boża logika
zbawiania, z istoty swej,
wymyka się możliwościom ludzkiego umysłu.
Trzeba na nią spojrzeć w
duchu pokory i głębokiej
wiary, by choć zbliżyć się
do Bożego zamysłu zbawienia ludzkości poprzez
śmierć i zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu.
Istnieje dziś powszechna
tendencja, aby zredukować misje do czegoś czysto doczesnego i świeckiego. Trafnie ujął to Jan
Paweł II w encyklice
„Redemptoris Missio”:
„Dzisiejszą pokusą jest sprowadzanie chrześcijaństwa
do mądrości czysto ludzkiej, jakby do wiedzy o tym,
jak dobrze żyć. W świecie silnie zsekularyzowanym
nastąpiło „stopniowe zeświecczenie zbawienia”, dlatego walczy się, owszem, o człowieka, ale o człowieka
pomniejszonego, sprowadzonego jedynie do wymiaru
horyzontalnego. My natomiast wiemy, że Jezus przyszedł, by przynieść zbawienie całkowite, które obejmuje całego człowieka i wszystkich ludzi, otwierając
ich na wspaniałe horyzonty usynowienia Bożego”.
Osoba Jezusa Chrystusa, odkupienie i zbawienie człowieka są nierozerwalnie związane z chrześcijańskimi misjami, gdyż tylko On może być ich przyczyną i celem. Misje chrześcijańskie jako ewangelizowanie nie mogą istnieć bez głoszenia Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, zmartwychwstałego i zasiada-
swoim rodzaju, jest Jezus Chrystus. Zaprzestanie głoszenia Go ze względów społecznych, kulturowych
bądź politycznych, albo z przekonania, że należy pójść
drogą kompromisu, oznacza pozbawienie tych misji
ich zasadniczych treści. Zagubienie zaś tego zasadniczego elementu w ewangelizacji, którym jest Jezus
Chrystus, oznacza zagubienie celu misji chrześcijańskich. Nieporozumienie co do Jezusa Chrystusa może
okazać się nieporozumieniem co do samych misji
chrześcijańskich, a ostatecznie nieporozumieniem w
sprawie wzajemnych relacji samego Boga i ludzkości.
Jezus Chrystus jest jedyną drogą dla Kościoła,
jak powiedział to Jan Paweł II: „On sam jest naszą
drogą do domu Ojca i jest drogą dla każdego
człowieka” (RH 38). Na tym jednak nie koniec. Za tą
bowiem nauką powinny podążać konkretne wnioski i
postawy. Nie wystarczy uznać, że Jezus
Chrystus jest źródłem i celem misji chrześcijańskich. Głoszenie Jezusa nie jest wyłącznie zadaniem misjonarzy. Każdy chrześcijanin jako uczeń Chrystusa zobowiązany jest
do głoszenia swego Nauczyciela z Nazaretu
oraz do nieustannego przypominania, że „w
imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom,
począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście
świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostaniecie w
mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z
wysoka” (Łk 24, 47-49). Do tego wszyscy
jesteśmy powołani.
oprac. na podst. “Kościół misyjny. Podstawowe studium misjologii”,
pr. zb. pod red. S. Karotemplera, Warszawa 1997.
3
zapiski
afrykańskie
(8)
o. Pacyfik Iwaszko OFM
Zemio, 28.02.2000
Pora sucha to czas wyjazdów do wiosek. Przyjechał do
nas nasz biskup pomocniczy Jean Aguirre, aby pojechać z o. Jeremiaszem odwiedzić niektóre wspólnoty naszych chrześcijan w wioskach,
gdzie będzie udzielał
bierzmowania. Cała ta
wyprawa zajęła dwa
tygodnie. Biskup spędził też parę dni razem
z nami. Potem wrócił z
powrotem do Bangassou.
O. Jeremiasz też wyjechał na parę dni do jednej z kaplic w buszu z
grupą chórzystów, aby
im przeprowadzić coroczne rekolekcje. Ale
dzisiaj wieczorem ma
wrócić do Zemio. Na
pewno będzie zaskoczony, kiedy wejdzie
do swojego pokoju.
Ubiegłej nocy jakiś
złodziej włamał się do
jego mieszkania. Działo się to podczas silnego wiatru, który zapowiadał nadejście burzy. Położyłem się już
do łóżka, ale jeszcze
nie zdążyłem zasnąć.
Zerwał się silny wiatr.
Słychać było trzaski
wiązań dachowych.
Dźwięk podobny do
przewracającej szklanki zerwał mnie na nogi. Pomyślałem, że to może złodziej wszedł do salonu, albo do
pokoju o. Jeremiasza. Często złodzieje wykorzystują
takie momenty, aby pod osłoną nocy, wiatru i deszczu
zrobić włamanie. Włożyłem na nogi tylko plastikowe
klapki i wyszedłem na zewnątrz zobaczyć, co się dzieje. Nie mogłem wiele zobaczyć, bo w mojej latarce baterie prawie się wyczerpały. W wątłym świetle mojej
latarki nic specjalnego nie zauważyłem. Poszedłem
więc z powrotem spać. Dopiero po porannej mszy zauważyliśmy z drugiej strony budynku, w oknie o. Jeremiasza, zrobioną dziurę w kracie ramy okiennej.
4
Złodziej wszedł jednak do środka.
Kiedy wrócił o. Jeremiasz, zastanawiałem się,
jak mu to powiedzieć. Ale musiałem go jakoś uprzedzić, zanim wejdzie do swojego pokoju. „Słuchaj,
mam dla ciebie dwie
nowiny: dobrą i złą.
Od której mam zacząć” powiedziałem
podając mu szklankę
wody. „No, a co się
stało?” zapytał siadając za stołem. Opowiedziałem wtedy, co zaszło. A na zakończenie
pocieszyłem go, że
złodziej nie zdążył
ukraść chyba wszystkiego, bo coś tam jeszcze zostało.
Szczęście w nieszczęściu, bo zginęła tylko
niewielka suma z kasy
parafialnej, którą złodziej zdążył znaleźć i
jeszcze parę innych
drobnych rzeczy.
Zemio, 30.03.2000
Mój kolega, o. Hubert,
od dwóch tygodni
przebywa w Kembe,
aby przy boku starych
misjonarzy holenderskich odbyć swój staż
duszpasterski i poduczyć się języka sango. Za to na jego miejsce przyjechał do Zemio o. Bertrand. Spotkałem się z nim wcześniej, przed
przyjazdem do Afryki, na kursie francuskiego. Teraz
było nas trzech Polaków.
Dokładnie dzień przed jego przyjazdem do
naszej misji, zepsuła się nam pompa. Nie mieliśmy
więc wody w zbiorniku. Stąd trzeba było teraz czerpać
ją wiaderkiem ze studni. Bierzemy prysznic... kubkiem. Najwidoczniej tak to już zostanie na dłuższy
czas. Zaczęliśmy jednak szukać możliwości naprawy
tego urządzenia. Najprawdopodobniej spalił się kondensator. Trzeba było czekać najbliższej okazji, aby
móc kupić w stolicy taką część, jeśli w ogóle uda się
nam ją znaleźć. Do naprawy jest także nasz samochód.
Od kilku tygodni stoi w garażu z rozebranym tylnym
mostem. Zepsuło się łożysko i wałek atakujący. Czekamy na części. Korzystamy teraz z życzliwości naszych sióstr, które pożyczają nam samochodu na
wyjazdy. Spadły już pierwsze deszcze, zapowiadające
porę deszczową. Będzie mniej wyjazdów do wiosek.
Trawy zaczynają już wyrastać na miejsce starych,
wypalonych na początku pory suchej. Pojawił się dywan soczystej zieleni. Na razie widnieją tylko na nim
główki termitier przypominających kształtem ogromne brązowe borowiki.
Zemio, 14.05.2000
Od jakiegoś czasu nie rozstaję się z paracetamolem i
niwakiną. Czasami mam ataki malarii. W dodatku na
dobre rozbolał mnie ząb. Najbliższy dentysta znajduje
się o tysiąc sto kilometrów stąd. Jeszcze do niedawna
funkcjonował gabinet dentystyczny na misji protestanckiej. Gdyby to przetrwało do tej pory, nie miałbym
problemów z bólem zęba. W tej chwili nie ma tam już
ani białych misjonarzy, ani fachowej opieki medycznej. Nie ma też stomatologa. Pozostał tylko stary fotel i
trochę narzędzi służących do usuwania zębów. Jeden z
miejscowych podjął się tego zadania. Za drobną opłatą
można skorzystać z tego zabiegu. Istnieje jednak
ryzyko zakażenia się żółtaczką lub innymi chorobami
typu AIDS. Podejrzewam, że nie mają odpowiedniego
urządzenia do sterylizacji narzędzi.
W takim stanie przeżyłem tegoroczne Święta Paschalne. W Wielki Czwartek pojechałem do
Tambury, wioski oddalonej około dwadzieścia kilometrów od Zemio, aby tam udzielić
chrztu czternastu katechumenom. W większości były to dzieci. Miałem przed sobą czarne twarzyczki dziewczynek i ogolone głowy
chłopców. Natomiast Niedzielę Wielkanocną
spędziłem w innej wiosce, która nazywa się
Buma. Pomimo tak ważnych Świąt nie przyszło na mszę zbyt dużo wiernych. Pod słomianym dachem niewielkiej kaplicy nie było więcej niż dwadzieścia pięć osób. Niestety, w tej
wiosce nie mają dobrego katechisty, który poprowadziłby liturgię świąteczną jak należy.
Od tygodnia o. Jeremiasz znajduje się
w szpitalu w Paryżu. Przyszło mi zostać na
misji jedynie z o. Hubertem, moim kolegą z
Zairu. Będę cierpliwie czekał na powrót o.
Jeremiasza, choć jego leczenie może długo
potrwać. Do tej pory jego nerki nie pracują,
ma podłączone urządzenie do dializy. Nikt się
nawet nie spodziewał, że tak nagle on tam się
znajdzie. Jakby nigdy nic wyjechał tylko na
parę dni do sąsiedniej misji Obo. Siostry z Zemio poprosiły go, aby zawiózł je tam na wyznaczone uprzednio spotkanie. Od trzech
miesięcy o. Jeremiasz nie czuł się najlepiej.
Ostatnio nawet mało co jadł. A w Obo rozchorował się na dobre.
Cały tamten dzień przesiedzieliśmy
przy radio, włączając je co godzinę. O. Zbigniew próbował skontaktować się z naszym biskupem Jeanem Aguire, który znajdował się
wtedy w stolicy. Trzeba było natychmiast załatwić samolot, aby przetransportować chorego o. Jeremiasza do szpitala w Bangui. Musiało jednak to trochę potrwać. Dopiero przy
zachodzącym słońcu usłyszałem lecący samolot w
stronę Obo. Doleciał tam już po zachodzie słońca.
Pomimo ciemności pilot zdecydował się na lądowanie. Jednak gorzej było ze startem. Zrobiło się już zupełnie ciemno. Po drugiej stronie pasa startowego postawiono samochód z zapalonymi światłami, na które
miał się kierować pilot startującego samolotu. Ze
względu na jego rozmiary, tylko jedna osoba mogła
towarzyszyć o. Jeremiaszowi. W końcu zdecydowano,
że poleci z nim siostra Gladys, podtrzymując w górze
założoną mu kroplówkę.
Cały tydzień modliliśmy się o zdrowie dla o.
Jeremiasza, który leżał w szpitalu w Bangui. Miał zablokowane nerki. Lekarze walczyli o jego życie. W
tym samym czasie biskup Aguire robił, co mógł, aby
załatwić miejsce w szpitalu w Europie, gdyż tutaj nie
było urządzenia do dializy nerek. A mijał właśnie wtedy kolejny dzień załatwiania formalności związanych
z ewakuacją sanitarną do Polski. W końcu udało się załatwić wylot do Paryża, gdzie czekało już przygotowa-
5
ne miejsce w szpitalu.
Nagle zabrakło nam o. Jeremiasza. O. Bertrand
wrócił do Rafai, a ja musiałem zostać z bratem Afrykańczykiem. Przeżyłem już z nim w Zemio trochę czasu. Nie dało się nie zauważyć odrębności naszych kultur: europejskiej i afrykańskiej. Trzeba było z naszej
strony dużo zrozumienia, aby się jakoś uzupełniać i
unikać niedomówień. W tej chwili widzę, na czym polega trudność pracy misyjnej. Trzeba zaakceptować
warunki, jakie tu są i otworzyć się na drugiego człowieka stojącego obok mnie, który nie zawsze myśli tak samo jak ja. Dochodzą do tego też inne realia pracy duszpasterskiej, których nie można porównać do polskich.
6
Zemio, 24.06.2000
Mamy już porę deszczową. Na głównej drodze poustawiane są bariery deszczowe. Zamykane są podczas deszczów i otwierane dopiero po osuszeniu się szutrowej
drogi. Dlatego też trzeba przewidzieć niespodziewane
postoje. Stąd też trzeba się uzbrajać w cierpliwość,
kiedy tylko zacznie padać. Pozostaje wtedy czekanie.
Mogłem tego doświadczyć jadąc ze stolicy do Zemio.
Wybrałem się tam z o. Bertrandem i o. Barnabą, aby dla
naszych trzech misji na wschodzie zrobić trochę zakupów i załatwić tam parę spraw. Dla mnie głównym powodem takiej wyprawy był bolący ząb, który dokuczał
mi już od pewnego czasu. Miałem wreszcie okazję
odwiedzić dentystę.
We wszystkich stacjach benzynowych w Republice Środkowoafrykańskiej nie ma teraz paliwa.
Tylko w stolicy można coś tam jeszcze dostać, stojąc w
kilometrowych kolejkach. Do takiej sytuacji doprowadziły rządy obecnego prezydenta. Taka polityka odbija
się też na gospodarce krajowej. Nastąpiło zamrożenie
transportu. Z tego powodu rosną ceny towarów, albo
ich po prostu nie ma. Najgorzej jest w małych prowincjonalnych miasteczkach. Jednak udało nam się kupić
w stolicy trochę paliwa, aby wystarczyło nam na powrót do naszych misji.
I tak dzięki Bogu, już od kilku dni jesteśmy
znów w misji. O. Bertrand został w Rafai, a
o. Barnaba przyjechał
ze mną do Zemio.
Spędził tutaj jeden
dzień i pojechał dalej
do Obo, zostawiając
mnie z o. Hubertem,
który podczas mojego wyjazdu był cały
czas w Zemio. Na
szczęście w naszych
misjach mamy pewien zapas ropy, który, jak mam nadzieję,
pozwoli nam przetrwać kryzys paliwowy w kraju.
Będąc już u siebie, zabrałem się do robienia
drobnych napraw koło domu. Udało mi się
zrobić między innymi ramę do naszego samochodu,
którą zamontowałem na przedni zderzak. Na niej założyłem metalową siatkę. Ma ona za zadanie chronić
chłodnicę przed ziarnami traw, które się w nią wbijają.
Myślę, że to będzie dobre rozwiązanie na pokonywanie
drogi w buszu. Trawy zaczęły szybko rosnąć. Przejeżdżając przez nie, można nawet przedziurawić chłodnicę. Zdarza się w nich spotkać ostre patyki, które będą
teraz wbijać się w siatkę.
Dzisiaj po południu przyszła większa niż
zwykle grupa młodzieży. A o. Hubert znalazł grono słuchaczy, którym mógł poopowiadać różne historyjki.
Opowiadał im o swoim regionie w Zairze, tak jak to
potrafią Afrykańczycy. O swoich kolegach i całej rodzinie. Nie zapomniał też podkreślić tego, co widział i
przeżył. A ja podziwiałem ich tylko za wrodzony talent
do opowiadania i słuchania tego, co ktoś do nich mówi.
Siedzieli tak w kucki ponad godzinę. I nie byli wcale
znudzeni długim opowiadaniem. W tej dziedzinie znacznie przerastają nawet najbardziej gadatliwych Europejczyków. Za to kiedy milkną, to milczą. Wtedy ciężko dowiedzieć się czegokolwiek. Trzeba ciągnąć za
słowo i zadawać pytania, na które często pada wymijająca odpowiedź. Kiedy jednak zdobędą zaufanie, trudno wtedy ich powstrzymać od gadania. Cieszą się
przy tym z byle czego.
Wybrałem się też do pewnej wioski, w której
grupa naszych chórzystów z Zemio robiła spotkanie
modlitewno-formacyjne. Odprawiłem dla nich Mszę
świętą i trochę spowiadałem. Wszystkich razem z mieszkańcami było około stu pięćdziesięciu osób. Na to
spotkanie przygotowano specjalne nakrycie z liści palmowych, które chroniło nas przed palącym słońcem.
Niestety ołtarz zrobili na samym brzegu. Słońce świeciło mi prosto na głowę. Już pod koniec Mszy czułem
się bardzo zmęczony. Od tego słońca robiło mi się
słabo. Były to pierwsze objawy malarii. Musiałem to
odchorować. Wróciłem na misję z gorączką, bólem
głowy i stawów.
o. Pacyfik Iwaszko OFM
cdn.
Pracował w Republice Środkowoafrykańskiej
Kościół w Afryce
Sługa Boży Papież Jan Paweł II
Apostoł Narodów mówi nam, że
Bóg „pragnie, by
wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do
poznania prawdy. Albowiem jeden jest
Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem
a ludźmi, człowiek,
Chrystus Jezus, który
wydał siebie samego
na okup za wszystkich” (1 Tm 2, 4-6).
Skoro Bóg powołuje
wszystkich ludzi do jednego i tego samego przeznaczenia, które jest Boskie, to musimy uznać, że Duch
Święty wszystkim ofiarowuje możliwość dojścia w
sposób Bogu wiadomy do uczestnictwa w tej paschalnej tajemnicy. Odkupieńcza miłość Boża ogarnia całą
ludzkość, każdą rasę, plemię i naród: ogarnia zatem
także ludy kontynentu afrykańskiego. Zrządzeniem
Bożej Opatrzności Afryka była obecna przy Męce Pańskiej w osobie Szymona z Cyreny, którego rzymscy
żołnierze przymusili, aby pomógł Chrystusowi w niesieniu krzyża (por. Mk 15, 21).
go i bezinteresownego poświęcenia całych pokoleń
misjonarzy. Istotnie, na błogosławionej ziemi Afryki
wszędzie znaleźć można groby odważnych głosicieli
Ewangelii. Sam fakt, że w okresie niemal dwóch stuleci liczba katolików w Afryce bardzo znacznie wzrosła,
stanowi rezultat ze wszech miar godny uwagi. Umocnienie się Kościoła na kontynencie potwierdzają zwłaszcza takie zjawiska, jak wyraźny i szybki rozwój organizacyjny Kościoła, wzrost liczby miejscowych duchownych, seminarzystów i kandydatów w instytutach
życia konsekrowanego, stopniowe rozszerzanie się
sieci katechistów, których wkład w głoszenie Ewangelii wśród mieszkańców Afryki jest powszechnie znany.
Istotne znaczenie ma też fakt, że miejscowi biskupi
stanowią wysoki procent hierarchii kościelnej na
kontynencie.
Posynodalna Adhortacja Apostolska
Ecclesia in Africa (fragmenty)
W domu Korneliusza ponownie dokonał się w
pewnym sensie cud Pięćdziesiątnicy. Dlatego Piotr powiedział: „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma
względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest
Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie. (...)
Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my” (Dz 10, 34-35. 47).
W ten sposób rozpoczęła się misja Kościoła ad
gentes, której najwybitniejszym głosicielem miał się
stać Paweł z Tarsu. Pierwsi misjonarze docierający w
głąb Afryki z pewnością doznali podobnego zachwycenia jak chrześcijanie, którzy w czasach apostolskich
byli świadkami wylania Ducha Świętego.
Boży zamysł zbawienia Afryki dał początek
rozwojowi Kościoła na kontynencie afrykańskim. Ponieważ jednak Kościół, zgodnie z wolą Chrystusa, jest
ze swej natury misyjny, dlatego również Kościół w
Afryce jest powołany, by odgrywać aktywną rolę w
służbie zbawczemu zamysłowi Bożemu. Dlatego tak
często powtarzam, że „Kościół w Afryce jest Kościołem misyjnym i Kościołem w misji”. Powszechnie
uznaje się, że wspaniały wzrost Kościoła w Afryce i jego dokonania są w wielkiej mierze owocem heroiczne-
fot. o. Bonifacy Kotrys OFM
7
PIKNIK
ze św. Franciszkiem
W Dzień Dziecka, 1 czerwca 2008 r., przy
Wyższym Seminarium Duchownym OO. Franciszkanów na ul. Ojcowskiej w Krakowie, odbył
się, już po raz siódmy, Piknik ze św. Franciszkiem.
Organizatorem i pomysłodawcą był, jak zawsze,
ojciec Mariusz Kurantkiewicz OFM. W tym roku
zaangażowany był również Sekretariat Misyjny.
Podczas pikniku zorganizowano zbiórkę pieniężną
na szkołę w Nadjundi, którą opiekuje się ojciec
Jonasz, misjonarz pracujący od kilku lat w Togo.
Jedną z form pomocy była loteria fantowa oraz licytacja różnych pamiątek otrzymanych od wielu
znanych ludzi ze świata sportu i telewizji. Ponadto
przygotowanych było wiele atrakcji dla dzieci i ich
rodziców. Były występy dziecięcych zespołów,
koncert Przyjaciół św. Franciszka i zespołu Mar-
8
vels. Przez cały dzień otwarte było Muzeum Misyjne, które cieszyło się dużo popularnością.
Oprócz tego, nasz Sekretariat miał możliwość po
raz kolejny zaprezentować ludziom Misyjny Program Pomocy Edukacyjnej „Nadzieja”. Światowy
Dzień Dziecka stał się świetną okazją, aby przyjrzeć się potrzebom afrykańskich dzieci, stąd spore
zainteresowanie programem, kilkanaście deklaracji “adopcji” podpisanych podczas trwania Pikniku oraz dziesiątki rozdanych misyjnych różańców
i ulotek.
Piknik stał się również okazją do zaproszenia młodych ludzi na rekolekcje wakacyjne organizowane przez Ośrodek Powołaniowy. I tym razem mogliśmy przekonać się o zapotrzebowaniu
na tego rodzaju spotkania. Na Piknik przybyły ca-
łe rodziny. Diesiątki sprzedanych losów, fantów oraz pamiątek od znanych
osób, pozwalają stwierdzić, że zabawa
połączona z realną pomocą najbardziej
potrzebującym jest trafioną ideą.
Na koniec Sekretariat Misyjny
pragnie wyrazić wdzięczność wszystkim przybyłym na Piknik, za zaangażowanie, pomoc modlitewną i materialną. Dziękujemy także ojcu Mariuszowi Kurantkiewiczowi, ponieważ
bez jego energii, pasji i wiary w to, co
robi, nie powstałby ten Rodzinny
Piknik.
Br. Tobiasz Szczepaniak OFM
9
pomoc misjom
intencje dla misjonarzy
Już od kilku lat Sekretariat Misyjny prowadzi akcję “Intencje dla misjonarzy”.
Umożliwiamy zamówienie Mszy świętej, którą odprawi misjonarz. Dzięki tej akcji
wytwarza się specyficzna więź pomiędzy Przyjaciółmi Misji Franciszkańskich a naszymi
misjonarzami, pracującymi w Afryce, Papui Nowej Gwinei i w innych częściach świata. Jest
to również skuteczna forma pomocy materialnej dla naszych misjonarzy.
Za pośrednictwem Sekretariatu Misyjnego można zamawiać Msze św. zarówno pojedyncze,
jak i nowennowe oraz gregoriańskie.
Intencje przesyłamy do Sekretariatu pocztą (zwykłą lub elektroniczną), natomiast ofiarę
wpłacamy na konto bankowe Sekretariatu z zaznaczeniem w tytule wpłaty: “intencje dla
misjonarzy”. Sekretariat przesyła intencję wraz z ofiarą misjonarzowi, natomiast
Ofiarodawcy wysyła potwierdzenie.
Zapraszamy do tej formy pomocy misjom!
Sekretariat Misyjny, OO. Franciszkanie, ul. Ojcowska 1, 31-344 Kraków
10
numer konta:
04 1020 2892 0000 5102 0016 8435
11
Papua Nowa Gwinea
fot. o. Piotr Rzucidło OFM
12
13
aktualności
Belgia
3 marca 2008 r. w Brukseli nowa grupa franciszkanów rozpoczęła trzymięsięczny kurs przygotowawczy przed wyjazdem do pracy misyjnej.
Irak
14 marca 2008 r. w wiosce Kremlis niedaleko Mosulu
odbył się pogrzeb porwanego przez terrorystów chaldejskiego arcybiskupa Paulosa Faraja Rahho. Wspomniał o nim Benedykt XVI w Niedzielę Palmową
podczas modlitwy Anioł Pański: „Jego piękne świadectwo wierności Chrystusowi, Kościołowi i swemu
ludowi, którego mimo licznych pogróżek nie chciał
opuścić, każe mi wznieść mocne i zbolałe wołanie:
dość masakr, dość przemocy, dość nienawiści w Iraku!”
Katar
14 marca 2008 r. w Ad-Dausze, stolicy Kataru, konsekrowano pierwszą od czternastu stuleci katolicką
świątynię. W Mszy uczestniczyło, mimo gróźb fundamentalistów, 15 tys. wiernych. Miejscowe prawo
zabrania, by widoczne znaki wiary, jak np. krzyż, były widoczne na zewnątrz, wewnątrz jednak chrześcijanie mają pełną swobodę. Katar liczy ok. 750 tys.
mieszkańców, w tym ok. 100 tys. katolików.
Afryka: Śmierć dwóch misjonarzy
Na kenijskiej wyspie Lamu nieznani sprawcy zamordowali 77-letniego br. Briana Thorpa ze zgromadzenia misjonarzy z Mill Hill. Jego ciało znaleziono 10
kwietnia 2008 r. Angielski misjonarz przybył do
Afryki w 1973 r. Pracował kolejno na terenie Demokratycznej Republiki Konga, Ugandy i Kenii, gdzie
oddał życie, pełniąc swą misję. Na Czarnym Lądzie
jest to w ostatnich dniach już drugi taki przypadek. 11
kwietnia odbył się pogrzeb 62-letniego br. Josepha
Doueta, zamordowanego trzy dni wcześniej w Kotako na północnym zachodzie Gwinei. Francuski misjonarz należał do zgromadzenia Braci Szkolnych św.
Gabriela. W Afryce pracował od 37 lat.
Argentyna
W dniach do 14 do 19 kwietnia 2008 r. w Cordoba odbył się franciszkański Kongres Misyjny dla Ameryki
Łacińskiej i Karaibów. Jego celem było ożywienie
animacji misyjnej, odzyskanie świadomości misjonarskiej i rozbudznie specyficznego powołania do
misji “ad gentes”.
14
Afryka
19 kwietnia 2008 r. w Nairobi obchodzono uroczyście 25 rocznicę przybycia franciszkanów, którzy
zaczęli “Projekt afrykański”.
Polska - Afryka
Przewodniczący Komisji Episkopatu ds. Misji, bp
Wiktor Skworc wyraził swoje zaniepokojenie planami likwidacji przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych kilkunastu placówek dyplomatycznych w Afryce. “Ucierpią nie tylko misjonarze. Nie funkcjonowałaby dobrze pomoc, którą Polska jest zobowiązana według dyrektyw UE przekazywać krajom afrykańskim”.
Stolica Apostolska
Papież spotkał się z przedstawicielami Ośrodka Dialogu Międzyreligijnego Islamskiej Organizacji Kultury i Relacji z Iranu, którzy uczestniczyli w szóstym
już sympozjum współorganizowanym przez Papieską Radę ds. Dialogu Międzyreligijnego. Tematem
spotkania była kwestia wiary i rozumu w obu religiach.
Kuba
W Hawanie powstaje pierwsze od 50 lat seminarium
duchowne dla ponad 100 kleryków.
Pakistan
Katoliccy biskupi islamskiego Pakistanu zażądali od
władz tego kraju wprowadzenia do konstytucji poprawek zwalczających nietolerancję religijną i ustanawiająch równość wszystkich obywateli. Szczególnie chodzi o likwidację obowiązującego tam prawa o bluźnierstwie, które przewiduje karę śmierci za
jego łamanie. Chrześcijanie stanowią zaledwie 2,5 %
spośród niemal 160 milionów mieszkańców Pakistanu, z których większość wyznaje islam.
Watykan - Wietnam
Stolica Apostolska i Socjalistyczna Republika Wietnamu postanowiły utworzyć komisję roboczą, która
ma przyśpieszyć prace nad nawiązaniem stosunków
dyplomatycznych. Decyzja o powołaniu komisji to
efekt wizyty w Wietnamie w dniach od 9 do 11 czerwca watykańskiego podsekretarza ds. stosunków z
państwami ks. Pietro Paroliniego.
Stolica Apostolska
27 marca 2008 r. papież mianował o.
Fausto Gabriela Traveza biskupem
diecezji Babahoyo w Ekwadorze.
Diecezję o powierzchni 6531 km kw.
zamieszkuje 761 tys. osób, z czego
563 tys. należy do Kościoła katolickiego. Pracuje w niej 30 kapłanów i
44 osoby zakonne.
oprac. M. Uniżycki OFM
na podst. Fraternitas, Więź, Tygodnik Powszechny, AsiaNews, Radio
Watykańskie, www.opoka.org.pl
15

Podobne dokumenty