Godło :Hanyska Jankowice moja wieś Jankowice wieś jak każda

Transkrypt

Godło :Hanyska Jankowice moja wieś Jankowice wieś jak każda
Godło :Hanyska
Jankowice moja wieś
Jankowice wieś jak każda inna a jednak wyjatkowa posiadająca swoją bogatą historię
związaną z księdzem Walentym. Położona w województwie ślaskim była wsią typowo
górniczą .Piszę była bo czasy się zmieniły .Zgodnie z tradycją większość jej mieszkańców
pracowała na pobliskich kopalniach .Co prawda mieszkańcy naszej wioski byli
dwuzawodowcami tj,oprócz kawałka pola albo działki ,którą zajmowali się całymi
rodzinami pracowali na kopalni ale z tego kawałka pola jakie mieli w spadku od
rodziców nie można było utrzymać rodziny .To kopalnia dawała nie tylko środki na
utrzymanie ale i ciepło w czasie zimowych mroźnych dni. To właśnie węgiel inaczej
czarne złoto jak nazywają go Ślązacy był takim znacznikiem godnego przeżycia .Zawód
górnika przechodził z Ojca na syna i nawet różne tragiczne wypadki jak np.
zawał,wybuch metanu czy inne nie odstraszał młodych do podjęcia pracy zawodowej na
kopalni . Obecnie młodzi szukają zatrudnienia w innych zawodach albo wyjeżdżają za
„chlebem” w poszukiwaniu lepszego życia. No cóż wszyscy wiemy jaka jest obecnie
sytuacja w całym kraju i dotyczy też naszej miejscowości. Tu chciałabym opowiedzieć o
wspomnianej już historii ks. Walentego i Studzienki miejsca śmierci dzielnego sługi
bożego oraz opisać może w trochę humorystyczny sposób zmiany jakie zaszły w naszej
wsi na przestrzeni 25-30 lecia.
Jankowice /te Rybnickie bo podobno jest w Polsce aż 25 miejscowości o tej samej nazwie/ mają takie miejsca gdzie historia zostawiła swój trwały ślad. Jednym z nich jest
Jankowicka Studzienka .Położona z dala od zgiełków współczesnego świata pośród lasów
na małej pięknej polanie sprawia że chce się do niej wracać. Miejsce magiczne sprzyja
kontemplacji i wyciszeniu. Historia Studzienki sięga roku 1433 kiedy to w czasie wojen
husyckich ginie tu ksiądz Walenty śpieszący do chorej kobiety do nieistniejącej już osady
Bijasowice .Przed śmiercią kryje bursę z Najświętszym Sakramentem w dziupli dębowej
.Bursa ta została znaleziona po wielu latach co dało początek kultowi Bożego Ciała .Walenty
po schowaniu bursy zdołał dojechać do tego miejsca i tu zabili go Husyci wg legendy w
miejscu gdzie zginął Ksiądz Walenty wytrysło źródełko słynące z cudownych uzdrowień.
Mijały lata i różne były dzieje Studzienki .Kiedy wybuchła wojna mężczyźni, którzy szli na
front przychodzili z rodzinami do Studzienki prosząc Matkę Bożą o szczęśliwy powrót .Po
wojnie o Studzience zapomniano .Dopiero w latach siedemdziesiątych ub wieku ks.Jezierski
który był proboszczem tut. parafii zapoczątkował zwyczaj który trwa do dzisiaj .Mianowicie
w drugą niedzielę maja jest tu pielgrzymka ludności ziemi rybnicko-wodzisławskiej .Zwyczaj
pielgrzymki kultywuje proboszcz Tadeusz Stachoń. Studzienka przeżywa drugą młodość ale
nie zawsze tak było .Z początkiem lat 70 ubiegłego stulacia tuż obok wybudowano szyb
kopalniany który przyczynił się do dewastacji Studzienki. Doszło do tego że trzeba było
zburzyć kaplicę .8 lat temu na miejsce starej wybudowano nową .Teren wokół
uporządkowano wybudowano też schody aby wszyscy Ci którzy odwiadzają to miejsce mogli
w miarę wygodny sposób zejść do doliny. To tu odbywają się Apele Fatimskie, msze i odpust
itp. Tu ludzie zmęczeni po całotygodniowej pracy szukając ciszy przychodzą wypocząć
.Sprzyja temu i miejsce i specyficzny klimat , toteż nawet w zimie można zobaczyć na śniegu
ślady stóp ludzkich. A jak ten los może być przekorny przekonaliśmy się wkrótce bo szyb
kopalniany zburzono a kaplica jak stała tak stoi tyle że nowa i piękniejsza . .Sama Studzienka
nie tylko cieszy oko wyglądem ale tętni życiem w całym tego słowa znaczeniu Poniżej
fragment wiersza „Przewrotny los” mojego autorstwa napisany parę lat temu poruszający
problem Studzienki i szybu kopalnianego .
*****************
Węgiel stał się przekleństwem
Studzienkę zalały wody
ziemia żądała okupu
ofiarując nam szkody
Zemściła się matka natura
a i los bywa przewrotny
zamiast przynieść pożytek
przyniósł skutek odwrotny
Po kopalnianym szybie
zostały gruz i kamienie
a Studzienka przetrwała
i świetność jej nie przeminie
Zadbana dziś tętni życiem
i cieszy oko świata
a na kopalnianym parkingu
tylko wiatr śmieci wymiata
Obecnie ze względów bezpieczeństwa kopalniany parking został zlikwidowany gdyż
młodzież urządzała tu sobie nielegalne zawody motocrosowe .To tak na poważnie a teraz
chciałabym w sposób trochę inny przedstawić zmiany jakie zaszły w naszej miejscowości na
przestrzeni kilkudziesięciu lat .Zacznę może od tego jak pojechałam załatwić swoje sprawy do
pobliskiego miasta .Wysiadam z autobusu w którym nie ma już konduktora tylko jakieś
kasowniki i tu niespodzianka. Podchodzi do mnie jakiś młody człowiek ubrany wytarte
spodnie i sweter tak naciągnięty jakby chodził w nim przez całe stulecie. Jedno jest pewne
mój syn nie wyszedłby z domu w takim ubraniu ale cóż widać tamtemu to nie przeszkadzało
widocznie taka moda. Otóż ten młodzian ni stąd ni zowąd podsuwa takie okrągłe metalowe
sitko i mówi jest Redaktorem lokalnej gazety i chciałby porozmawiać ze mną, zapytać skąd
jestem i gdzie leży ta miejscowość skąd przyjechałam.
-O tu Pani będzie mówić pokazuje mi na tę kulkę z sitkiem
. -Młody człowieku odpowiadam pochodzę z pobliskich Jankowic a ta miejscowość nie leży
tylko stoi między Chwałowicami a Świerklanami,a leżą u nas nieboszczczyki na cmentarzu
których te szkody górnicze przerzucają raz na jeden raz na drugi bok. Pan Redaktor był
strasznie ciekawski a może to tylko zboczenie zawodowe ,że chciał wiedzieć jak to u nas
wygląda ta gospodarka rolna. Odpowiedziałam ,że u nas już nie ma gospodarzy bo wszyscy
robią jakieś interesy otwierają sklepy itp..a te wszystkie stare klamoty zawieźli do szkoły jako
eksponaty muzealne. Jeszcze na drzwiach napisali Izba Regionalna czujecie to ?. Strasznie się
chwalą tymi rupieciami i mówią ,że przekazują młodemu pokoleniu swoje tradycje i
zwyczaje.
-A jak tam z zbiorami czy coś jeszcze sieją albo sadzą na polach .Ja mu na to :
-Panie u nas ludzie mają tyle ziymi co w doniczce. Tam gdzie jeszcze zasiano zboża na żniwa
zlatują się ptaki . Co prawda zboża nie za bardzo wyrosły bo jedynym nawozem i to
sztucznym, którym były zasilane był popiół z pobliskiej kopalniannej brykietowni a który
osiadał na polach ,domach i trawnikach w takich ilościach ,że tworzył siwiutki welon . Jak
taki ptaszek chciał sobie podziobać trochę ziarna to musiał klęknąć na kolana. Nie znam się
na tej polityce ale myślę ,że w końcu tam na górze zmądrzeli i brykietownię zlikwidowano. To
może teraz i te ptaszki będą mieć jedzonko .
-A co macie najbardziej nowoczesnego .
- Oczywiście że mamy szkołę ,którą wybudowano jakieś 10 lat temu odpowiadam bo ta stara
została zburzona ze względu na szkody górnicze .Ta nowa zamiast dachu ma takie duże
oszklone okno jak na wystawie sklepowej a zamiast komina taką dużą rurę przez którą można
oglądać gwiazdy .Mówią na to Obserwatorium Astronomioczne .Słyszałam ,że tam można
zobaczyć księżyc a na nim Twardowskiego. Poszłam też do tego Obserwatorium ale nic nie
widziałam. Nie dość ,że wieczór był pochmurny to jeszcze zapomniałam okularów. Co się
tyczy tej nowoczesności to muszę przyznać ,że u nas w szkole wszystko jest po nowemu
.Kiedyś nasza młodzież ubierała się jak jej pasowało. Dziwczyny krótkie przyciasne spódnice
i bluzki .Moda przecież jest taka ,żeby pokazć jak najwięcej a i chłopaki nie pozostawali w
tyle za dziewczynami. Ubierali się w spodnie szerokie jak trzy kapliczki a na głowach
hodowali jakieś stojące czuby. Przez to Dyrektor zarządził ,żeby był jakiś porządek a młodzież
szkolna wyglądała schludnie będzie nosiła mundurki .Rozpisano konkurs i każdy uczeń
/dotyczyło to Gimnazjalistów/ wypowiadał się i projektował strój roboczy i galowy .Potem
wybrano jeden wzór i uszyto wszystkim jednakowe mundurki oczywiście z logo szkoły.
Zmieniały się jedynie bluzy bo wiadomo w zimie muszą być cieplejsze .Jak się później
okazało nasi nauczyciele wyprzedzili epokę tak bym to określiła bo później władze oświatowe
wprowadziły mundurki do wszystkich szkół .Muszę się też pochwalić tym ,że mamy w naszej
miejscowości stary drewniany kościółek a obok niedawno wybudowano nowoczesną
dzwonnicę architektonicznie dopasowaną do kościoła. Dlaczego nowoczesną bo dokładnie o
godz 12.00 na Anioł Pański dzwony uruchamia jakieś tam urządzenie i żaden człowiek nie
jest tu potrzebny. Nie jest też prawdą jak kiedyś mówili w telewizji ,że w Jankowicach do
południa ludzie śpią . Kto by tam spał jak te dzwony zaczną dzwonić na ranną mszę to nie ma
siły wszyscy wstają bo przy takim hałasie nie da się spać. Proboszcza to nam wszyscy
zazdroszczą .W niedalekiej Studzience o której już wspomniałam wyżej 15 sierpnia mamy
odpust i to właśnie proboszcz przyjeżdża to autem,to karetą to koniem,to na hulajnodze
.Jednego roku przyjechał nowiutkim wozem strażackim z załączoną syreną. Ludzie się
naprawdę przestraszyli bo myśleli ,że Studzienka albo okoliczny las się pali. Powiecie co w
tym takiego dziwnego ,że sobie przyjeżdża ano nic to na pamiątkę księdza Walentego ,który
jadąc na koniu do chorej zginął tu z rąk Husytów. W tym samym dniu jest też uroczysty festyn
oraz bieg ks.Walentego w którym to biorą udział mieszkańcy od tych najmłodszych po
statecznych Panów i Pań. .Gdybyście widzieli Tych emerytów to boki zrywać ...O
przepraszam szacuneczek dla siwych głów .Muszę też wspomnieć o Galerii Śląskich Twórców
gdzie odbywają się różne plenery i wystawy malarskie nad którym objął patronat nie kto inny
tylko sam Jerzy Buzek. Mam nawet zdjęcie jak był u nas na takiej wystawie poplenerowej.
Mamy w naszej wsi prawdziwie uzdolnioinych malarzy ,których obrazy zdobywają nagrody
na różnych wystawach nawet międzynarodowych. Mówię tu nie tylko o Tych starszych ale i
młodych ,którzy nie zbijają bąków gdzieś pod szynkiem, albo barem a zajmują się
pożytecznymi sprawami . Ma też tu swoje lokum Zespół Regionalny Karolinki .Dawniej
członkowie zbierali się po domach a teraz mają swoją siedzibę i mogą śpiywać tak głośno aż
słyszeć na końcu wsi i żadnymu to nie przeszkadza. W tym zespole jest też parę Karlików
,którzy jak się pokłócą w domu z żoną to zaraz poznać bo na próbach wtedy to się dopiero
wyżywają . Wcale się nie dziwię bo w domu nie mają nic do gadania a tu to przynajmniej
mogą sobie głośno pośpiewać. Ale wróćmy do tego Redaktora, który nie odpuszczał i chciał
się koniecznie dowiedzieć po co przyjechałam do miasta. Ja mu tłumaczyłam ,że do
specjalisty bo u nas lekarz nie mógł postawić właściwej diagnozy i dał przekaz do
mądrzejszego, żeby ten coś zaradził na moje dolegliwości. Żebyście wiedzieli jak ta medecyna
poszła do przodu .Dawniej jak byłam młoda to u lekarza musiałam się rozebrać do rosołu a
teraz tylko mówi
- Pokaż język . Ten Pan Redaktor nie dawał za wygraną i pytał się jak ja oceniam transport w
naszej miejscowości czy jest jakiś postęp .
-Postęp to jest i to duży bo te furmanki i drabinioki /tak się u nas mówiło na wozy którymi
zwoziło się siano do stodoły/ ludzie postawili sobie w ogrodach i obsadzili kwiatami ,żeby
ładnie wyglądało . Poza tym jeżdżą nowiutkimi zagranicznymi autami zwłaszcza Ci młodzi no
a ja przyjechałam autobusem bo dopiero robię prawo jazdy . I tak dobrze ,że te autobusy
kursują co godzinę a nie jak dawniej dwa razy na dzień. To ten Pan mówi
-Zapraszam Panią do Poloneza . Nawet jak dla mnie było tego za wiele. Zdenerwowałam się
okropnie bo przecież ja tego Poloneza tańczyła jakieś czterdzieści lat temu na balu
maturalnym .Zaczęłam wrzeszczeć na Niego co sobie nie myśli ,za kogo On mnie ma .On się
strasznie obraził i mówi ,że jestem niemiła ,a On chciał być taki uprzejmy i zawieźć mnie do
domu Polonezem ,żebym nie musiała się tłuc tym autobusem .I powidzcie skąd ja biedna
mogłam wiedzieć ,że chodzi mu o samochód. W końcu uległam przeprosiłam i umówiliśmy
się za godzinkę .Dotrzymał słowa i zawiózł mnie na przystanek autobusowy w mojej wsi. Na
przystanek a nie do domu ,żeby mój mąż nie widział bo by mi miał za złe ,że obcy facet
podwozi mnie do domu a ,że jest strasznie zazdrosny mogłabym mieć w domu potem cichą
mszę.Tego to bym już nie wytrzymała bo przecież jak każda kobieta lubię sobie pogadać
chociażby z własnym mężem . Mówią ,że są zawsze dwie strony medalu toteż w duchu nawet
cieszyłam się bo jak wysiadałam z auta to widziała mnie sąsiadka największa plotkara we wsi.
Oj! będzie sobiwe łamała głowę nad tym kto mnie podwozi do domu i dobrze niech
kombinuje . Babsko nie ma co robić bo nigdy nie pracowała zawodowo pola też nie ma .Co
prawda w ogródku coś niecoś tam podłubie a potem leci niby to po zakupy a po prawdzie to
tylko po to ,żeby obserwować i podsłuchać a potem latać z ciepłym po całej wsi. Dobrze ,że
jej córka nie wdała się w matkę . Ona i jej mąż pracują na zmiany dzieląc się opieką nad
dziećmi .Mają szkółkę z drzewkami ozdobnymi .Jest z tym dużo pracy nie ma co prawda z
tego kokosów ale zawsze coś tam wpadnie do budżetu rodzinnego.Teraz mamy takie czasy ,że
sporo młodych wyjeżdża za chlebem szukając lepszego miejsca na ziemi. Jedni wracają z
powrotem bo tu zostawili jak się to mówi swoje korzenie . Tym co się dorobili budują
nowoczesne domy zakładają folie czy też warsztaty itp. Duże farmy czy gospodarstwa
specjalistyczne nie wchodzą w rachubę bo niestety ziemi uprawnej już nie ma .Ziemia po
byłej Spółdzielni Rolniczej została sprzedana na..... działki na których jak grzyby po deszczu
powstają piękne nowoczesne domy. Ludzie biorą wieloletnie kredyty na budowę co niedawno
było jeszcze nie do pomyślenia. Nie wiem czy to dobrze bo w telewizji coraz częściej słyszy
się o jakiś tam machlojkach w bankach przez które ludzie tracą cały dorobek życia. No cóż
podobno kto nie ryzykuje... Na koniec powiem Wam jeszcze ,że kiedyś w naszej wsi ludzie
jakoś tak nie dbali o otoczenie a teraz piękne domy, garaże , trawniki .Jak się tak przejść po
wsi spacarkiem to poznać w którym, domu mieszkają młodzi ludzie i mają małe dzieci.
Huśtawki, piaskownice ,baseniki , domki ze zjeżdżalniami świadczą o tym najlepiej . Dawniej
raczej nie mieli na to pieniędzy i czasu bo byli zajęci pracą zawodową i uprawą pól. Obecnie
mamy inne czasy rodzice pozbyli się pola za emerytury ale to tylko Ci co mieli więcej ziemi
.Reszta siedzi na tej wsi dojeżdżając do pracy w mieście albo tak już wspomniałam wyjeżdża
za granicę ale zawsze ciągnie do domu. Internet ,telefony nie załatwią tego co rozmowa z
matką czy ojcem bo taka już natura człowieka ,że tak jak ptaki wracają do swoich gniazd.