Talent, praca i poczucie humoru Introwertyk z poczuciem humoru
Transkrypt
Talent, praca i poczucie humoru Introwertyk z poczuciem humoru
Talent, praca i poczucie humoru Introwertyk z poczuciem humoru. Pracoholik do granic możliwości. Kawalarz i buntownik. Ale przede wszystkim muzyk, jazzman. Krzysztof Komeda Trzciński stał się nam bliższy dzięki Tomaszowi Lachowi, który na spotkaniu dotyczącym twórczości muzyka, opowiedział nam o jego życiu. Z najciekawszymi szczegółami. Nienawidzę lekcji historii. Daty, kolejność, ciągi przyczynowo-skutkowe... Koszmar. Nie, nie jestem zadufanym nastolatkiem wypinającym się na historię własnej ojczyzny, czy świata. Po prostu nie wszystko musi mnie interesować. Ciekawi ludzie, konflikty, autentyczne przeżycia? Chętnie posłucham – zawsze i wszędzie. W środę, 18 maja, była ku temu wspaniała okazja. W I Liceum Ogólnokształcącym odbyła się konferencja z Tomaszem Lachem dotycząca Krzysztofa Komedy Trzcińskiego. Ale suche fakty o życiu Komedy nie byłyby bardziej interesujące niż to, co piłam do wczorajszego obiadu. Wyjątkowe było powiązanie pana Lacha z samym Komedą. Pan Tomasz jest synem żony Krzysztofa Komedy – konferencja była więc wypełniona ,,smaczkami" z życia tego znanego muzyka, związanego z Ostrowem. Czerwony pasek, najlepsze oceny, wzorowe zachowanie? To nie Komeda! Lepiej ledwo zdać maturę i triumfując zejść na czworakach po schodach ze szkoły! Brzmi absurdalnie? Najlepszym dowodem są słowa naocznych świadków – nie dość, że na czworakach, ale i głową w dół. Tego typu historiami pan Tomasz przez całe spotkanie sypał jak z rękawa. Młodemu Komedzie, gdy mieszkał w Ostrowie, zdarzyło się wpuścić kolegów przez okno do domu. Warto tutaj wspomnieć, że jego rodzinne mieszkanie znajdowało się w... banku. Myśląc ,,kawalarz" automatycznie zakładamy – dusza towarzystwa. Nie w tym wypadku. Muzyk, jak to artysta, był człowiekiem pełnym sprzeczności. Lubił pracować w odosobnieniu, tworząc odcinał się od świata na dnie i noce. Idealny przykład introwertyka. Wyrażał to grając jazz – w czasach jego młodości zakazaną muzykę buntu. Znacie to uczucie, kiedy słuchacie historyka i powoli głowa leci wam w dół? Słuchając pana Tomasza nie było takiej opcji! O światowej sławy jazzmanie opowiadał jak o zwykłym, trochę zamkniętym w sobie człowieku. Jak to się więc stało, że z małego Ostrowa trafił do wielkiego Hollywood? Dla jazzu odkrył go w Ostrowie Witold Kujawski – od tamtego momentu wszystko potoczyło się szybko, ale niekoniecznie prostą drogą. W skrócie – od Ostrowa przez Warszawę do Krakowa, kończąc w wielkim amerykańskim świecie u boku Romana Polańskiego. Zresztą, to właśnie on najbardziej przyczynił się do wyjazdu Komedy za granicę. Chciałoby sie napisać, że jego zwariowany pracoholizm otworzył mu drzwi do kariery, ale nie do końca tak było. W jego odkryciu dużą rolę odegrał zwykły przypadek, który może spotkać każdego z nas. Bez końca można by mówić o życiu i twórczości wybitnego muzyka. Ale wróćmy do początku. Słowo ,,Komeda" mi kojarzy się z kometą. Prawda jednak jest zupełnie inna – otóż mały Krzysiu bawiąc się z kolegami chciał być komendantem. Zapisał to nie do końca poprawnie – Komeda zamiast Komendant – co stało się historią opowiadaną w nieskończoność przy rodzinnym stole. Kiedy jazzman stał się sławny, postanowił to przekornie wykorzystać. Pan Tomasz przeprowadził nas przez całe życie Komedy w ciągu zaledwie dwóch krótkich godzin. Opowiedział o swoich ,,kumpelskich” relacjach z muzykiem, o tym, jaki był w domu i jakie rozmowy z nim przeprowadził. Komeda odegrał w jego życiu ważną rolę – Pan Tomasz również został artystą. Maluje i pisze wiersze, nierzadko z jazzem sączącym się w tle. Autorki artykułu: Wiktoria Misiak, Monika Myślińska Redakcja: Gazetka ,,nasze eMDeKa" Młodzieżowego Domu Kultury w Ostrowie Wielkopolskim