BIOLOGICZNA POTRZEBA WOLNOSCI

Transkrypt

BIOLOGICZNA POTRZEBA WOLNOSCI
BIOLOGICZNA POTRZEBA WOLNOSCI
J. M. Coetzee, Zycie i czasy Michaela K.,
przel. Magdalena Konikowska, Krakow 2010
W powiesciach J. M. Coetzeego nie ma bezpośredniego nazywania
walki z apartheidem i skonfliktowania bialej oraz czarnej
spolecznosci Republiki Poludniowej Afryki. Wielkie to
zaskoczenie dla czytelnika, bo narrator powiesci Zycie i czasy
Michaela K., i nie tylko jej, w ogole nie uzywa takich
przymiotnikow stosowanych w takich wypadkach jak bialy lub
czarny, mimo ze przedstawia konflikt polityczny na tle
rasowym. Mysle, ze nie jest to spowodowane banalnymi i
zuzytymi kliszami political correctness, lecz motywowane
gleboko przemyslanymi strategiami artystycznymi, ktore
sprawiaja, ze powiesci Coetzeego nie sa doraznym orezem „w
slusznej sprawie”, lecz dramatycznym i literackim
przedstawieniem rzeczywistosci, ktore posiada takze inne,
glebsze, filozoficzne i ogolnoludzkie wymiary. Takie dziela,
poruszajace i wieloznaczne potrafi stworzyc tylko wielki
pisarz (nawet Gombrowicz by to potwierdzil!).
Na planie tradycji historycznoliterackiej Zycie i czasy
Michaela K. nawiazuja do dziela Laurence’a Sterna (Zycie i
mysli JW Tristrama Shandy) i Franza Kafki (Proces). Kontrast
pomiedzy historycznym wymiarem przedstawianych wydarzen i
bohaterem wprost nazywanym „glupkiem”, anonimowym swiadkiem i
mimowolnym uczestnikiem konfliktu politycznego, ukazanego w
swiecie przedstawionym, jest uderzajacy. Mimo literackiej
proweniencji konstrukcji powiesci, jej fabula w sposob
iluzyjny wydaje sie ukazywac realne losy
poludniowoafrykanskiego every-mana, ktory posiada zwyczajne,
banalne marzenia – pomoc chorej matce, a gdy ona umiera –
pochowac jej prochy w rodzinnych stronach, zostac ogrodnikiem,
zaspokoic glod, po prostu przezyc w krwawej i okrutnej
rzeczywistosci. Podsumowujac swe zycie bohater powiesci,
Michael K. (lub Michaels – takze w ten sposob identyfikowany)
wypowiada te slowa:
– Jestem ogrodnikiem – powiedzial znowu na glos. Czy to jednak
nie dziwne, ze ogrodnik spi w ciasnej klitce, gdzie slychac
loskot morskich fal?
Przypominam raczej dzdzownice – pomyslal. Ona takze jest swego
rodzaju ogrodnikiem. Albo kreta – rowniez ogrodnika – ktory
nie opowiada zadnych historii, bo zyje w ciszy. Ale skad kret
czy dzdzownica na cementowej podlodze?
Usilowal cal po calu rozluznic cialo, tak jak to niegdys
potrafil.
Przynajmniej – myslal – nie wykazalem sie sprytem i nie
wrocilem do Sea Point z opowiesciami o tym, jak to mnie bili w
obozach, az wychudlem na szczape i przestawilo mi sie w
glowie. Bylem niemy i glupi na poczatku, bede niemy i glupi na
koncu. (Str. 211).
Dramatyczne, ekstremalne doswiadczenia tak zwyczajnego, wrecz
pogardzanego, bohatera z marginesu spolecznego nie sa tylko
opowiescia budzaca wspolczucie, lecz prowokuja do rozwazan
filozoficznych o istocie czlowieczenstwa i mozliwosci oporu
przeciwko zniewoleniu. Ten wymiar zycia Michaela K. odkrywa
inny bohater powiesci Coetzeego, lekarz obozowy, ktory jest
takze
narratorem,
opowiadającym
o
przezyciach
dotyczacych jego podopiecznego:
Michaels nigdy nie powinien trafic do tego obozu – ciagnalem.
– To byl blad. W gruncie rzeczy cale jego zycie od poczatku do
konca bylo bledem. To okrutne tak mowic, ale powiem: on nigdy
nie powinien sie urodzic w takim swiecie. Lepiej by bylo,
gdyby jego matka, kiedy zobaczyla, co z niego za okaz, po
cichutku go udusila i wyrzucila do kubla na smieci. (Str.
182).
I dalej:
– Michaels, wybacz mi, ze traktowalem cie w taki sposob, ale
nie umialem docenic, kim jestes, az do ostatnich dni. (Str.
191).
Powiesc Coetzeego nie jest tylko literackim eksperymentem,
bowiem polaczyl wysoka swiadomosc estetyczna i umiejetnosci
konstrukcji swiata powiesciowego z ogromnie waznym tematem.
Jej sila jest niebanalny jezyk, ktorym posluguja sie
narratorzy, tj. tradycyjny narrator wszechwiedzacy, lekarz
obozowy i narrator-bohater. W ten sposob czytelnik dowiaduje
sie o swiecie przedstawionym z roznych perspektyw, co pozwala
zetknac sie z roznymi sposobami widzenia i odczuwania postaci
od niezwyklego zezwierzecenia zolnierzy i biurokratycznej
obojetnosci straznikow obozowych przez mechaniczna obojetnosc
az do ukazania sladow humanistycznych uczuc i nadziei. Jest to
jezyk bardzo dosadny, emocjonalny. Mimo ze Coetzee
wykorzystuje go do charakterystyki bohaterow, nie mamy
wrazenia, ze ukazuje ich w sposob uproszczony. Czytelnik,
ktory zdaje sie znac wszystkie techniki powiesciowe, jest
poruszony sama rzeczywistoscia i bohaterem, a technika
przekazu zdaje sie mu umykac.
Losy Michaelsa, postaci niewartej uwagi czytelnika, w sposob
metaforyczny i niebanalny mowia o czlowieku, jego pragnieniu
wolnosci, walce przeciw zniewoleniu. To bardzo istotne, ze
Coetzee nie wybral znanego bohatera, jak chocby Nelson
Mandela. Wtedy caly efekt i wymowa dziela zostalyby
zmarnowane, jak np. w zbyt patetycznym filmie Andrzeja Wajdy
Walesa. Czlowiek z nadziei. Sposob ukazywania bohatera
powiesci noblisty nie ma odpowiednika w polskiej literaturze,
bo postaci Nowakowskiego czy Bursy nie maja tej glebi. A temat
wart byl glebszych studiow artystycznych! W Polsce zbyt czesto
mamy do czynienia z instrumentalnym traktowaniem sztuki, a
zamiast glebszej refleksji, czytelnikom i widzom dostarcza sie
materialu propagandowego.

Podobne dokumenty