Zachęcanie do samodzielności

Transkrypt

Zachęcanie do samodzielności
Zachęcanie dzieci do samodzielności
Jednym z ważnych celów rodziców jest pomóc dzieciom rozłączyć się z nimi: pomóc
im stać się niezależnymi ludźmi, którzy pewnego dnia będą zdolni do samodzielnego życia.
Usilnie nakłania się nas, aby nie wychowywać dzieci na obraz i podobieństwo swoje, lecz by
myśleć o nich jako o istotach ludzkich, jedynych w swoim rodzaju, z innymi
temperamentami, gustami, uczuciami, dążeniami.
Jak zatem możemy pomóc im stać się niezależnymi indywidualnościami? Co zrobić
aby zachęcić dziecko do samodzielności?
 Pozwól dziecku dokonać wyboru
Każdy, nawet najmniejszy wybór stanowi dla dziecka zwiększoną możliwość
rozszerzenia kontroli nad swoim życiem. Dziecko tak wiele „musi” zrobić, że nie
trudno zrozumieć, dlaczego staje się urażone lub krnąbrne: „Musisz wziąć lekarstwo”,
„Idź zaraz do łóżka”. Jeżeli możemy zaproponować mu wybór spośród różnych
możliwości, wystarcza to bardzo często, by załagodzić jego złość czy urazę: „Wiem,
jak bardzo nie lubisz tego lekarstwa. Może łatwiej byłoby Ci połknąć je z sokiem
porzeczkowym lub jabłkowym?”, „Czy chcesz od razu spać, czy pobawisz się chwilę
w łóżku i zawołasz nas, kiedy będziesz chciał, abyśmy powiedzieli Ci dobranoc?”.
Niektórzy rodzice czuja się niezadowoleni, stosując tego typu metody. Dowodzą oni,
ze wymuszony wybór nie jest żadnym wyborem: staje się jeszcze jednym sposobem
ograniczającym swobodę. Są to niezrozumiałe obawy. Alternatywa jest zachęceniem
dziecka do nauczenia się sztuki wyboru, wyboru który byłby akceptowany przez obie
strony.
 Okaż szacunek dla dziecięcych zmagań
Zwykle myślimy, mówiąc dziecku, że coś jest łatwe, iż dodajemy mu odwagi. Tak
jednak nie jest. Mówiąc: „spróbuj to łatwe”, wcale nie wyświadczamy dziecku
przysługi. Jeżeli bowiem uda mu się zrobić coś łatwego, ma wrażenie, że nie dokonało
wiele. Jeżeli poniesie porażkę, oznacza to, że nie potrafiło zrobić czegoś łatwego.
Jeżeli natomiast mówimy: „to nie jest łatwe” lub „to może być trudne”- dostarczamy
mu mniej frustrujących doświadczeń, gdyż w razie nie powodzenia może mieć szansę
pocieszenia się tym, że zadanie było ciężkie.
Często rodzice skarżą się, że trudno im jest być biernym i patrzeć jak dziecko samo
zmaga się ze swoim problemem. Jednak zamiast wyręczania go, należy raczej udzielić
mu użytecznych informacji, np. „ zanim pociągniesz zamek błyskawiczny do góry,
spróbuj raz jeszcze dokładnie wcisnąć jego końcówkę. Czasem przynosi to skutek”.
 Nie zadawaj zbyt wielu pytań
Stereotypowe pytania i odpowiedzi: „gdzie byłeś?” – „na dworze” ; „co robiłes?” –
„ nic” – nie biorą się z nikąd. Inne defensywne reakcje dzieci na pytania, na które nie
są przygotowane lub nie chcą odpowiedzieć, to krótkie: „nie wiem” albo „zostaw mnie
w spokoju”. Czasami należy przestać bombardować dziecko pytaniami i zacząć z
zainteresowaniem słuchać, co ono samo mówi. Dziecko staję się wówczas bardziej
otwarte. Niekiedy wystarczy proste zdanie: „miło Cię widzieć. Witaj w domu”.
 Nie spiesz się z udzielaniem odpowiedzi.
Rodzice często czuja się zakłopotani pytaniami dzieci i gorączkowo szukają
natychmiastowej, zadowalającej odpowiedzi. Jednak zwykle, kiedy dziecko zadaje
pytania, już wcześniej myślało nad odpowiedzią. Chce ono wykorzystać dorosłego,
który działa jak koło ratunkowe, aby później móc skonfrontować swoje myśli.
Natychmiastowe rady, wyrządzają im krzywdę ., tak samo, jak byśmy rozwiązywali za
nie zadania. Lepiej zachęcić je do dalszych dociekań w rozwiązywaniu problemu:
„ Zastanów się nad tym. Co o tym myślisz?”.
Nie należy się więc spieszyć. Proces szukania odpowiedzi ma taka sama wartość, jak
sama odpowiedź.
 Nie odbieraj nadziei
Wiele przyjemności życiowych zawdzięczamy marzeniom, fantazjowaniu,
przewidywaniu, planowaniu. Próbując przygotować dziecko na możliwość
niepowodzenia, pozbawiamy je ważnych doświadczeń. „A więc myślisz
o sprawdzeniu swoich umiejętności aktorskich? To dopiero będzie doświadczenie!”.
 Zwróć uwagę na zbyt częste mówienie „ nie”
Rodzice wiele razy muszą występować przeciwko zachciankom dzieci. Jednak
niektóre dzieci traktują stanowcze „ nie” jako wyzwanie do walki, jako bezpośredni
atak na ich samodzielność. Całą swoją energię mobilizują do kontrataku.
Zamiast mówić nie:

Udziel informacji
„Czy mogę teraz iść się pobawić do Jasia?”
Zamiast : „Nie, nie możesz”
Wyjaśnij: „ Za pięć minut mamy obiad”

Zaakceptuj uczucia
„ Nie chcę teraz iść do domu. Czy nie możemy zostać?”
Zamiast: „ Nie, musimy zaraz iść!”
Zaakceptuj jego uczucia: „ Widzę, że gdyby zależało to od Ciebie, bylibyśmy
tu jeszcze długo”. Trudno jest opuszczać miejsce, gdzie jest tak ciekawie”.

Opisz problem
„ Mamo, czy możesz teraz zawieźć mnie na basen?”
Zamiast: „ Nie, nie mogę, musisz jeszcze zaczekać”.
Opisz problem: „Chciałabym Ci pomóc. Problem polega na tym, że za pół
godziny przychodzi elektryk”.

Kiedy to możliwe, zastąp „ nie” wyrazem „ tak”.
„Czy możemy iść teraz na plac zabaw?”
Zamiast: „Nie, nie zjadłeś obiadu”.
Zastąp to wyrazem „tak”: „Tak, naturalnie. Gdy tylko zjesz obiad”.
Krótkie zdanie zamiast słowa „nie” spełnia dwa zadania: stępia agresję dziecka i daje
rodzicowi czas na zastanowienie się nad swoimi odczuciami.
Wielkiej siły woli i samodyscypliny ze strony rodziców wymaga by nie spieszyć z
pomocą, gotowymi odpowiedziami, pozwalać dziecku dokonywać wyboru, akceptować jego
uczucia pozwolić mu stawać się z dnia na dzień coraz bardziej samodzielnym.
Jednak istnieje coś, co szczególnie przeszkadza racjonalnemu pragnieniu rodziców,
aby pomóc dzieciom usamodzielnić się. Pomimo uczucia dumy z dorastania dzieci i radości z
rozwijania się ich niezależności, doznają także uczucia bólu i pustki że nie są im już
potrzebni.
Początkowo rodzice są niezastąpieni dla swoich małych, bezradnych istot. Przez
lata troszczą się, planują, otaczają wygodami i próbują zrozumieć. Dają im swoją
miłość, pracę, wiedzę i doświadczenie, aby pewnego dnia on lub ona mieli wewnętrzną
siłę i odwagę by ich opuścić.
Opracowała: Anna Fudala
Na podstawie książki: A. Faber, E.
Mazlish, „Jak mówić, żeby dzieci nas
słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas
mówiły”, Poznań 1993.