Kłodzińska Anna - Dzieci milionerów (AB)

Transkrypt

Kłodzińska Anna - Dzieci milionerów (AB)
Kłodzińska Anna - Dzieci milionerów (AB)
-
Autor: Kłodzińska Anna
Tytuł: Dzieci milionerów
Wydawnictwo: MON
Seria: Labirynt
Rok wydania: 1980
Nakład: 120000
Recenzent: Anna Babicz
LINK Recenzja Jana Bielickiego
LINK Recenzja Michała Lorka
Wyzwanie dla socjopaty
Pierwsze wydanie było w roku 1980 w serii Labirynt, wydana przez MON w ilości 120 tysięcy
egzemplarzy/ Ach ,aż się chce westchnąć. Jaki autor może dzisiaj liczyć na taki nakład? Moim
zdaniem książka nie tylko była interesująca w tamtych czasach, ale nie przestała być aktualna i
teraz. Nie ma w niej co prawda klasycznej intrygi kto i dlaczego, bo kto wiadomo od początku,
ale tu jest najistotniejsze dlaczego? Otóż mamy tu trzech przedstawicieli tzw. „bananowej
młodzieży (młodszym czytelnikom wyjaśniam, że były to dzieci, które miały wszystko
materialnie, a niewiele lub wręcz nic psychicznie, ani etycznie). Temat ten jakby nie przestał
nadal być aktualny. Owiż „bananowi” nie muszą martwić się o nic, co można kupić za pieniądze,
natomiast nie posiadają żadnych wartości ani norm moralnych. Ten problem nie tylko, że nie
przestał istnieć, ale jakby znacznie się nasilił. /Oczywiści dzisiaj nie są to dzieci „paskudnej
prywatnej inicjatywy”,/ Jest więc Jacek Suwalski, jego ojciec jest wieloletnim dyrektorem
dużego, państwowego przedsiębiorstwa. Zajmuje się głownie „przekrętami” i kolejnymi żonami.
Zmusił co prawda syna do skończenia studiów, ale dalej niczego od niego nie wymagał.
Bliskim kolegą Jacka jest Stefan Mrowiec syn ajenta kilkunastu lokali gastronomicznych. Ma 25
lat i wciąż studiuje na drugim roku archeologii. Trzeci to Piotr Holden, syn wziętego lekarza,
Jest rzeczywiście bardzo poważnie chory, w związku z tym nie widzi powodu, żeby się
szanować. Pije, pali i pozornie nie zależy mu na niczym. Rzeczywiście ogromnie przejmująca
jest rozmowa na jednej z „balang” wydawanych przez Jacka, w czasie, której ci trzej zakładają
się o cudze życie. Bardzo ciekawie rysuje się tu wątek psychologiczny. Stefan,/ który wyraźnie
wszystkiego Jackowi zazdrości, chociaż sam ma czego dusza zapragnie/ wyraźnie go
prowokuje. I tutaj właśnie pojawia się /jak dla mnie znakomicie poprowadzony przez Panią
Kłodzińską/ wątek już nie braku moralności, tylko dewiacji psychicznej, która być może nie
wyszła by na wierzch, gdyby nie rozmowa o tym jak dokonać zbrodnii doskonałej. Doskonale
1/2
Kłodzińska Anna - Dzieci milionerów (AB)
skonstruowana dramaturgia tej sceny, kiedy Mrowiec znając Suwalskiego od dzieciństwa gra
na jego emocjach i niezrównoważeniu psychicznym , mówi: „Ty potrafisz żyć tylko na samej
powierzchni życia, płytko. Nie ma w Tobie nic ,co potrafiłoby szarpnąć ludźmi, zadziwić,
przerazić. W gruncie rzeczy nudzisz. Siebie i innych”. Tą wypowiedzią prowokuje zakład, o
CZYJES ZYCIE. Jacek zobowiązuje się, że zabije kogoś, ot, tak, tylko po to, żeby zagrać na
nosie milicji i że będzie to zbrodnia doskonała, ponieważ pozbawiona motywu. Skądinąd
rozumowanie poniekąd słuszne. Umawiają się, że Jacek spotka się z nimi za trzy miesiące i
udowodni, że zabił!!!! W dalszej części książki bardzo ciekawie, a co więcej konsekwentnie
/biorąc rzecz medycznie / pokazany jest rozwój socjopatii Jacka. Dreszcze chodzą po krzyżu,
kiedy Jacek postanawia wybrać ofiarę, rzucając nożem w książkę telefoniczną. Potem bardzo
starannie przygotowuje się do morderstwa, kradnie przyjacielowi ojca broń, z czasów okupacji,
skrupulatnie śledzi mężczyznę, którego postanawia zabić. Nie spieszy się, powiedziałabym, że
wręcz napawa się tymi działaniami. Jego postanowienia nie zmienia fakt, że mężczyzna sam
wychowuje dziecko, przy czym jedynie pomaga mu siostra. Im bardziej Jacek posuwa się w
przygotowaniach tym bardziej ujawnia się, a może uwalnia już nie tylko jego brak uczuć
wyższych, ale właśnie socjopatia. Zaczyna czuć się „Panem i władcą świata”. W międzyczasie
umiera Holden, a Jacek już po jego śmierci dostaje list w którym Piotr pisze: „Jacku, nie rób
tego”. Jednak nawet to przesłanie zza grobu nie jest już w stanie go powstrzymać. Wywabia
swoją ofiarę z domu i zabija go ze skradzionego pistoletu. Oczywiście w ostatecznym rezultacie
mój ulubiony major Szczęsny zasadniczo przypadkiem nabiera podejrzeń i wpada na jego trop.
Ogromnie zresztą odpowiada mi specyficzna Nemezis zastosowana przez autorkę. Człowiek,
którego Jacek zamordował nazywał się Kuniczewski. Na koniec Jacek wpadłwszy w panikę
ucieka przed radiowozem i nie zauważywszy jadącego samochodu wpada pod niego i umiera.
Radiowóz legitymując kierowcę stwierdza, że ten ma na nazwisko właśnie Kuniczewski,
aczkolwiek nie ma żadnych krewnych w Warszawie. Polecam tę książkę z uwagi na bardzo
ciekawe studium socjologiczno- psychiatryczne.
2/2