strony 13-16

Transkrypt

strony 13-16
kgw
yń Wiejskich
• czerwiec 2005 •
13
14
wycieczki
Wycieczka do Spytkowic
W dniach 9-15 maja
2005 r. odbyła się wycieczka klas VI z Kielna
i Szemuda na południe
Polski i Słowację. Łącznie było nas 51 osób.
Opiekowało się nami pięcioro nauczycieli z Kielna i troje z Szemuda.
Wycieczka rozpoczęła się 9 maja w poniedziałek. O godzinie
4.30 klasy z Kielna stawiły się na zbiórce przed
małą szkołą. Po sprawdzeniu czy wszyscy są,
zaczęliśmy pakować swój
ekwipunek do autokaru.
Wyjechaliśmy około godziny 5.00 z Kielna.
W autobusie było
cicho i spokojnie aż do
momentu, kiedy zaczęliśmy zapoznawać się z kolegami z Szemuda. Przez szybę autokaru
oglądaliśmy elektrownię Bełchatów, a pan dyrektor opowiadał, na
jakiej zasadzie ona funkcjonuje. Zatrzymaliśmy się w Częstochowie,
gdzie weszliśmy na wieżę widokową i obejrzeliśmy klasztor z cudownym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. To niesamowity
dowód na to, że ludziom zależy na swojej religii.
Następnie jechaliśmy Doliną Prądnika w Ojcowskim Parku Narodowym. Tam znajdował się zamek na Pieskowej Skale i wspaniała
Maczuga Herkulesa. Niestety, nie zrobiliśmy zdjęć, gdyż dopadła
nas burza.
O godz. 19.55 dojechaliśmy w końcu do Spytkowic. Na parkingu
czekali na nas uczniowie z tej szkoły. Wspaniale nas przywitano.
Zjedliśmy kolację, obejrzeliśmy szkołę, a następnie położyliśmy
się spać.
Następnego dnia po śniadaniu wyruszyliśmy nad Morskie Oko.
W czasie podróży autokarem przejechaliśmy przez chmurę oraz
zatrzymaliśmy się na tarasie widokowym, skąd było widać piękny
krajobraz Tatr. O godzinie 9:30 rozpoczęliśmy wędrówkę. Podejście
pod górę było strasznie męczące (10 kilometrów), ale ciekawe,
ponieważ zobaczyliśmy wiele ciekawych widoków, napotkaliśmy
śnieg i widzieliśmy drzewa po halnym. Gdy doszliśmy, okazało
się, że Morskie Oko jest całe zamarznięte. Mieliśmy czas wolny na
zwiedzanie i odpoczynek. a gdy wracaliśmy – było już z górki.
Jadąc do Spytkowic z okien autokaru podziwialiśmy drewniany
kościół w Zakopanem, skocznie oraz Krupówki. Po kolacji mieliśmy
w lesie ognisko. Trwało ono do 20.45. Mieliśmy wówczas czas, aby
zapoznać się z kolegami ze Spytkowic.
W trzecim dniu pobytu udaliśmy się do Wieliczki. Zwiedzanie
przez nas kopalni, gdzie wydobywa się sól, było dla nas niesamowitym doświadczeniem. Znajdowały się tam bardzo ładne rzeźby,
które zostały wykonane z soli. Pozwolono nam lizać ściany, a na
pamiątkę każdy z nas otrzymał bryłkę soli. Gdy wydostaliśmy się
na powierzchnię, trochę się rozpadało, ale i to nie zmieniło naszych
planów: pojechaliśmy na Wawel. Zwiedzaliśmy tam skarbiec, katedrę
oraz groby królów Polski i znanych poetów. Po wysłuchaniu hejnału
na rynku krakowskim mieliśmy czas wolny. Wtedy oglądaliśmy
ołtarz Kościoła Mariackiego wykonany przez Wita Stwosza. Gdy
wróciliśmy na miejsce zakwaterowania, po kolacji była dyskoteka.
Tańczyło się inaczej niż z dziewczynami z Kielna. U nas nikt się
nie przytula, tańczą na odległość, a tam jest odwrotnie.
Nazajutrz wybraliśmy się na Słowację. Mieliśmy drobne kłopoty
z przejściem przez granicę, ale wszystko ułożyło się po naszej myśli.
Przez Liptowski Mikulaš dojechaliśmy do Demianowskiej Jaskyny
Slobody. Tam z zapartym tchem oglądaliśmy „cuda natury”. Bardzo
mi się podobały stalaktyty dlatego, że ładnie wyglądały. Skały przypominały tęczę, bo były bardzo kolorowe. Znajduje się w niej także
jeziorko szczęścia – kto chciał mógł do niego wrzucić pieniążek i na
pewno życzenie, które wypowiedział, mu się spełni.
Następnie pojechaliśmy zwiedzać XVI-wieczny Orawski Podzamok, gdzie było dużo schodów i wypchane zwierzęta. Pani przewodnik, mówiąca po polsku, oprowadziła nas po tym zamczysku,
w którym kręcono film „Drakula”.
13 maja z rana poszliśmy do kościoła w Spytkowicach i miły
ksiądz proboszcz opowiedział nam całą historię tego drewnianego
budynku. Wisiało tam wiele malowideł, niektóre starsze od świątyni.
Obok stała dzwonnica, bo gdyby była wbudowana w kościół, to
• czerwiec • 2005 •
podróże
15
pod wpływem drgań budynek mógłby się zawalić. O 10.45 byliśmy
już w Niedzicy, gdzie oglądaliśmy zamek i figurę w drzewie. Tam
widzieliśmy również elektrownię wodną.
Następnym punktem wycieczki był spływ Dunajcem. Podziwialiśmy wspaniałe widoki: Trzy Korony, miejsce skoku Janosika,
figurkę w skale i Siedmiu Mnichów. Na tratwie pan flisak podzielił
nas na rzędy: pierwszy miał wylewać wodę, drugi – śpiewać, a trzeci
– pchać, gdy wpadniemy na mieliznę. Zadawał nam również zagadki i opowiadał legendy związane z tym miejscem. Najciekawszą,
według mnie, była opowieść o grocie Rumcajsa, prowadzącej aż
do Krakowa.
Płynęliśmy dwie godziny. Po zejściu z tratwy w Szczawnicy
odebraliśmy zdjęcia, które wcześniej zrobił nam pan fotograf i mieliśmy czas wolny, podczas którego kupowaliśmy pamiątki.
Po przyjeździe do Spytkowic graliśmy w piłkę nożną. Potem
nie było tak wesoło, bo przegraliśmy 5:0. Po meczu odbyło się
pożegnanie. Na początku, każda szkoła zaśpiewała hymn szkolny,
a potem my zaśpiewaliśmy kaszubskie piosenki. Spytkowiczanie
pokazali góralski taniec i trzy dziewczyny zaśpiewały w góralskiej
gwarze. Były one oczywiście w strojach ludowych. Potem był czas
wolny, aby porozmawiać z młodzieżą ze Spytkowic.
W sobotę, w drodze powrotnej, wjechaliśmy do Wadowic,
rodzinnego miasta Jana Pawła II. Tam zobaczyliśmy chrzcielnicę
i ołtarz wadowickiego kościoła. Bardzo „gonił nas czas” i musieliśmy ruszać w drogę. O godzinie 10.00 wjechaliśmy do Oświęcimia,
a dokładniej do obozu koncentracyjnego. Gdy posłuchaliśmy, jak
pani przewodnik opowiadała o tym miejscu, każdemu z nas się serce
krajało. Największe wrażenie zrobiły na mnie dwie tony włosów
ludzkich za szybą, ale były też buty, szczoteczki, puszki z trującym
gazem... Każdy był w zadumie, bo tak naprawdę chodziliśmy po
wielkim cmentarzu.
Pod wieczór zjedliśmy obiad z ogromnym kotletem. Gdy byliśmy
niedaleko Torunia, autokar zaczął zwalniać i nie mógł podjechać pod
małą górkę. To był znak, że się popsuł. Okazało się, że rozsypało się
sprzęgło. Musieliśmy czekać na zastępcze autobusy, które wezwał
z Gdyni kierowca. Zastępczy autokar był niewygodny i miał twarde
siedzenia. I tak wycieczka przedłużyła nam się o jeden dzień.
Mimo poważnej awarii autobusu podczas drogi powrotnej myślę, że była to bardzo udana wycieczka. Odpoczęliśmy od szkoły
i zwiedziliśmy wiele naprawdę pięknych miejsc. Uważam również,
że dopisała nam pogoda, a ludzie z gór są otwarci, mądrzy i mają
ogromne poczucie humoru. Do domu wróciliśmy pełni wrażeń
i z utęsknieniem czekamy na przyjazd Spytkowiczan.
Marta Skrzyńska,
Mariusz Bieszk,
Paweł Skonka,
Monika Szwichtenberg,
Fabian Boike
• czerwiec 2005 •
16
gcksir
Bądź ze mną, mamo!
Stałaś przy mnie w nocy,
gdy płakałam.
Byłaś przy mnie, gdy o pomoc wołałam.
Dałaś mi miłość
największą, najtrwalszą.
Bądź ze mną zawsze,
mamo najwspanialsza.
Pod takim hasłem w tym roku Wiejski Ośrodek Kultury w Kielnie we współpracy z biblioteką zorganizował 4 czerwca spotkanie
poświęcone wszystkim najukochańszym istotom pod słońcem
– mamom.
Na uroczystość, która rozpoczęła się o godzinie osiemnastej,
przybyło blisko 100 osób. Oczywiście przeważały mamy, ale w gronie
gości, którzy chcieli się mamom pokłonić, nie zabrakło przedstawicieli Kościoła – ks. proboszcza Franciszka Rompy i wikarego Zbigniewa Kotłowskiego, GCKiR w Szemudzie w osobach Bogusława
Napieralskiego i Alicji Szarafin-Grządkowskiej oraz Ochotniczej
Straży Pożarnej w Kielnie Stanisława Milewczyka i Czesława Bojke.
W rolę konferansjera wcieliła się, jak zwykle niezawodna Adela
Wenzel, która przywitała gości, serdecznie zaprosiła wszystkich do
wspólnej zabawy i zachęciła do smakowania tego, co znalazło się
na pięknie udekorowanych stołach.
„Satyra na temat” w wykonaniu dzieci z IST
Pokaz mody.
Na pierwszym planie
młoda matka idzie
z pola
Dziewczyna
z Leśna szuka
idola: Małysz
czy Makłowicz?
Dzieci z IST w ekspresyjnym tańcu
Wokół pachniał bez i roznosił się aromat świeżo zaparzonej
kawy, a delikatne płomyczki świec dodatkowo podkreślały wyjątkowość imprezy, natomiast piękne słowa gości skierowane do matek
wyrażały miłość, szacunek i uwielbienie dla tej, dzięki której każdy
z nas otrzymał dar życia. Nie obyło się bez tradycyjnego „życzymy”,
które zaintonował ks. kanonik Franciszek Rompa i gromkiego „sto
lat” na cześć solenizantek.
Program artystyczny przygotowany dla uczczenia mam był
bardzo bogaty, ponieważ wszystkie dzieci uczestniczące w zajęciach
WOK chciały wyrazić swoją miłość, a jednocześnie pokazać czego
uczą się pod kierunkiem instruktorów WOK. Tak zatem sala udekorowana została przez dzieci z koła plastycznego prowadzonego
przez panią Karinę Treder: dookoła wisiały prace dzieci. Natomiast
program artystyczny przygotowały dzieci z IST, czyli Integracyjnego
Studia Twórczego – kierowanego przez państwo Ilonę i Dariusza
Wojciechowskich – oraz młodzież pod kierunkiem instruktora WOK.
W programie znalazły się wiersze poświęcone mamom, pokaz mody
pt. „Młoda matka” oraz „Satyra na temat”. Na twarzach mam (i nie
tylko) malowało się wzruszenie, radość i duma z pociech. Do grona
występujących dołączył nawet pan Czesław Bojke, który nie bez
tremy zaśpiewał „Pieśń o matce”.
Całość w formie niespodzianki dopełniły panie z Koła Gospodyń
Wiejskich w Leśnie, które wystąpiły z dwoma skeczami, bawiąc do
łez wszystkich zebranych i zbierając gromkie brawa.
Podsumowując myślę, że wspaniałą są sprawą obchody Dnia
Matki. Codzienność często przysłania Jej znaczenie w naszym
życiu, a przecież kochamy Ją wszyscy, Jej serce, pod którym nas
nosiła i do którego ciągle przytula, Jej spracowane dłonie i ciepłe
spojrzenie.
A. Szarafin-Grządkowska
Nawet pan Czesław Bojke otrzymał rolę w przedstawieniu
• czerwiec • 2005 •

Podobne dokumenty