Waldemar Poturlaj WSPOMNIENIA Do 1943r. we wsi Strzelce

Transkrypt

Waldemar Poturlaj WSPOMNIENIA Do 1943r. we wsi Strzelce
Waldemar Poturlaj
WSPOMNIENIA
Do 1943r. we wsi Strzelce mieszkały rodziny polskie,
ukraińskie i Morawiacy (osadnicy, którzy przybyli z Moraw). Były
nawet mieszane małŜeństwa. Wieczorami młodzieŜ śpiewała, bawiła
się.
Wszystko zmieniło się 4 marca 1943r. o godz. 7:00 rano. Wieś
została otoczona przez niemiecko-rumuńską Ŝandarmerię. Zapędzono
wszystkich na skrzyŜowanie dróg Strzelce-Kicin, później do ZaniŜa.
Tam przeprowadzono selekcję i przewieziono ,,za druty'' do Zamościa.
Kobiety i małe dzieci osadzono w łagrze północnym a męŜczyzn i
starszych chłopców w łagrze środkowym. Miałem wtedy 13 lat, więc
zostałem ze swoim ojcem.
Cały teren był otoczony wysokim płotem z kolczastego drutu,
a co kilka metrów stały wieŜe z wartownikami. Nasze cele były
ciemne i ciasne. Na drewnianych pryczach spało po kilka osób, bez
pościeli, wśród brudu i owadów.
26 marca zapędzono nas na plac i przeprowadzono kolejną
selekcję. MęŜczyzn i chłopców (w tym mnie i mojego ojca)
ustawiono w dwuszeregu i kazano nam iść do przodu. Tam czekał na
nas pociąg. Wagony były bez okien. Na siłę wepchnięto nas do
wagonów i zaryglowano drzwi. Nie wiedzieliśmy, dokąd jedziemy.
Od czasu do czasu podawano nam trochę wody i chleba. Ludzie dusili
się. Na postojach wyrzucano ich ciała z wagonów.
10 kwietnia dojechaliśmy do Berlina, na plac Marienfelde.
Podzielono nas na grupy i zakwaterowano na łagrach. KaŜdemu
przydzielono pracę. Mój ojciec miał pracować w fabryce. Ja
sprzątałem łagry i plac. Dostawaliśmy po 20 dag. chleba na dobę i
zupę, w której zamiast ziemniaków było wiele robaków. W sierpniu
1943r. nasz łagier został zbombardowany. Nas przewieziono na
Blankenburg, ale tam nie było lepiej. W dalszym ciągu pracowałem
przy sprzątaniu placu i byłem pomocnikiem przy hodowli królików.
Nieraz zdarzyło się, Ŝe sprzątając plac straŜnik dla Ŝartu rzucił na
ziemię papierek. Kiedy schylałem się po ten papierek, on bił mnie po
plecach długim, spręŜystym biczem, śmiejąc się. W 1944r. mój łagier
został spalony. Ten, kto ocalał, został zabrany do drugiego łagru. Tam
wraz z ojcem pracowałem przy załadunku śmieci. Zaczęły się częste
naloty wojsk alianckich, więc musieliśmy uciekać do podziemnych
schronów. Potem wracaliśmy do łagrów i pracy, głodni i wystraszeni.
Tak dotrwałem do 28 kwietnia 1945 roku. Wtedy to sowieccy
Ŝołnierze wkroczyli do naszego łagru. Niemieckie straŜe uciekły, a my
rozbiegliśmy się po całym terenie. Pozwolono nam wracać do swojej
ojczyzny. DuŜymi grupami podąŜyliśmy pieszo w kierunku granicy.
Nie kursowały Ŝadne autobusy ani pociągi. Czasem jakiś wóz
wojskowy podwiózł nas kawałek. Wszędzie słuchać było strzały
armat.
19 maja 1945 r. dotarłem z ojcem do Strzelec. Tam czekała na nas moja matka i brat,
którym udało się uciec z Zamościa.

Podobne dokumenty