Dusza Senny cz. 2 - Extrastory

Transkrypt

Dusza Senny cz. 2 - Extrastory
Dusza Senny cz. 2
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
sylwia1039
– … i wtedy Karthus użył swojego najpotężniejszego zaklęcia. – Senna przez opary snu
usłyszała szept Luciana.
– I zniszczył całe życie na Summoner’s Rift? – zapytała Soraka smutnym głosem. – W
sumie nie musisz odpowiadać. Znam go na tyle dobrze, by wiedzieć, że jest zdolny do
unicestwienia wszystkich ludzi, a co dopiero mniej inteligentnych golemów, wilków czy
smoków.
– Masz rację, Sorako. Oczywiście Summoner’a Rift zostało później zamieszkałe przez
inne stworzenia. Co nie zmienia faktu, że Karthus ma spaczony umysł.
– Uważa, że śmierć jest potęgą i że dopiero po niej istnienie jest prawdziwie wolne i
wiele zyskuje. Zabija wszystkich. Niezależnie od tego, czy ktoś jest jego wrogiem czy
przyjacielem.
– Dokładnie. Dlatego musimy go pozbawić tej potęgi.
– Jak chcecie go pozbawić życia po śmierci? Przecież on już nie żyje.
– Widzisz te bronie? – Lucian wskazał na dwa pistolety, leżące nieopodal. – Są one
stworzone z Przedwiecznego Kamienia. W całym Wszechświecie są tylko takie dwie. Jedna
należy do mnie, a druga do Senny. Oboje dostaliśmy je w spadku po naszych przodkach.
Będąc naszą własnością, postanowiły się nawzajem odnaleźć, łącząc mnie i Sennę na
zawsze. Ich przeznaczeniem jest zabijanie już umarłych Świętym Światłem, oczyszczanie
świata z wybryków natury. My wypełniamy ich misję.
– Lucian, wybacz, że zapytam – niezależnie, jaka będzie twoja odpowiedź
zdeklarowałam się, że wam pomogę, więc to zrobię – ale co ja mam wspólnego z tą misją?
Albo inaczej: jaka jest w niej moja rola?
Mężczyzna westchnął, a Senna poczuła, jak jego uda, na których spoczywała jej głowa,
nieznacznie się rozsuwają. Pytanie, które zadała Soraka było nieco niewygodne. Lucian nie
lubił sprawiać przykrości i bólu ludziom, którzy na to nie zasługują, więc bał się teraz, że
skrzywdzi uzdrowicielkę swoją odpowiedzią. Między dwójką zapanowała krótkotrwała cisza.
Senna, mimo zamkniętych oczu, wiedziała, że Lucian patrzy gdzieś w dal, a później poczuła
jego dłoń na swojej głowie. Zaczął bawić się jej włosami, sztucznie zapominając o pytaniu
Soraki.
Strona: 1/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
– Lucian, proszę. – upomniała go uzdrowicielka. – Jeżeli mam wam pomóc, muszę
wiedzieć, na czym ta pomoc będzie polegać.
Mężczyzna znowu westchnął.
– Nie obraź się Sorako, ale jesteś naturalną antagonistką Karthusa. On swoim
najmocniejszym zaklęciem niszczy wszystkie stworzenia, znajdujące się w jego pobliżu, a
nawet nieco dalej – przykładem jest Summoner’s Rift – a ty… swoim najmocniejszym
zaklęciem uzdrawiasz. Potrzebujemy cię, byś nas uzdrawiała. Razem z Senną
rozpatrzyliśmy każdą ewentualność. Nie wykluczyliśmy użycia przez Karthusa Rekwiem. W
ostateczności może to zrobić, chociaż wie, że to bardzo osłabi jego moc. – Lucian spojrzał w
końcu w twarz Soraki, która ani trochę nie zmieniła wyrazu. – Nie lubimy traktować
stworzeń, jak przedmiotów, a właśnie tak się teraz możesz poczuć. A to nieprawda. Nie
jesteś przedmiotem. Jesteś cudownym stworzeniem, które…
Soraka uniosła dłoń w uciszającym geście i uśmiechnęła się lekko.
– Nieczuję się, jak przedmiot. Dlatego poświęciłam swoje nieśmiertelne życie, Lucianie
– by pomagać innym. Dopóki nie każecie mi krzywdzić innych, dopóty będę po waszej
stronie.
Lucian odetchnął z ulgą.
– Nigdy nie każemy ci nikogo zabić. Chcemy tylko, byś sprawiła, że nikt nie zabije nas.
– Tak, więc w porządku.
Mężczyzna zsunął rękę z głowy Senny i zaczął głaskać jej plecy, skryte pod pledem ze
skóry smoka.
– Wiesz, kiedy się obudzi? – zapytał.
– Od dawna już nie śpi. – odpowiedziała Soraka. – Prawda, Senno?
Senna otworzyła jeszcze zaspane oczy i spojrzała z dołu na twarz męża.
– Tak. Ale nie chciałam wam przeszkadzać w rozmowie. Poza tym, bardzo mi tak
wygodnie.
Skuliła się pod pledem i jeszcze mocniej wtuliła twarz w poduszkę, leżącą na udach
Luciana. Mężczyzna uśmiechnął się do niej.
– Możesz tak leżeć niezależnie od tego czy śpisz, czy nie. – sięgnął do skórzanej torby.
– Ale chciałbym ci jeszcze przed jutrem dać prezent urodzinowy.
Przed oczami Senny zawisła ampułka wypełniona czerwonym płynem. Do jej szyjki
przywiązany był czarny rzemyk. Kobieta uniosła się nieco na ramionach, przyglądając
swoistemu wisiorkowy.
– Czy to jest to, o czym myślę? – zapytała nie odrywając wzroku od, błyszczącego w
świetle laski Soraki, płynu.
Lucian pokiwał tylko głową, co Senna zauważyła kontem oka, a później powiedział:
Strona: 2/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
– Żeby zawsze część mnie była przy tobie i cię chroniła. Wszystkiego najlepszego,
kochanie.
W oczach Senny pojawiły się łzy. Ujęła w dłonie małą ampułkę, wypełnioną krwią
męża i przytknąwszy ją do serca, pocałowała go w usta.
– Dziękuję. – szepnęła.
Lucian nic nie odpowiedział tylko odwzajemnił pocałunek i wyjął z rąk Senny wisiorek.
– Odwróć się.
Kobieta zrobiła to, o co ją poprosił. Zgarnęła z tyłu włosy i przytrzymała je w górze.
Poczuła, jak Lucian przejeżdża kciukiem wzdłuż jej nagiego karku i początkowej części
kręgosłupa – sukienka była dość mocno wycięta z tyłu. Przeszedł ją przyjemny dreszcz.
Ampułka znowu zawisła na chwilę przed jej oczyma, a potem dotknęła mostka, by pozostać
tam już na zawsze. Senna poczuła słodki ciężar grubego szkła i jego zawartości na karku.
Supełek, który zrobił jej mąż, związując ze sobą dwa końce rzemyka, delikatnie wpijał jej się
w skórę.
– Ślicznie to wygląda. – powiedziała nieśmiało Soraka.
Kobieta podniosła na nią wzrok i uśmiechnęła się.
– Prawda? – zwróciła twarz ku Lucianowi. – To najpiękniejszy prezent na świecie.
Małżonkowie ponownie wymienili się pocałunkami.
Nagle Senna zauważyła, że nie są już w lesie. Rozejrzała się dookoła. Blask z laski
Soraki zatrzymywał się na płóciennych ścianach, suficie i podłodze namiotu. Mimo iż płótno
było niewiarygodnie grube, Senna wyraźnie wyczuwała pod nim kamienną posadzkę, a nie
leśne runo. Usiadła i wtedy dokładnie zobaczyła pled, którym została przykryta i poduszkę,
na której leżała. Smocza skóra. Ani ona, ani Lucian, ani, przypuszczała też, że Soraka,
brzydząca się zabijaniem, a co dopiero skórowaniem później zwłok, nie posiadała takiej
pościeli.
– Skąd ją mamy? – zwróciła się do męża.
– Skóra smoka. Najcieplejszy, najwytrwalszy i najlżejszy materiał, posiadający takie
właściwości, jak ona.
– Wiem, Lucian, że to skóra smoka. Wiem także, jakie ma ona właściwości. Pytam się:
skąd ją mamy? Przecież niemiałeś jej w swojej torbie. Sama ją pakowałam.
– Owszem, nie miałem. Kupiłem ją parę minut temu od Twistedzkiego Strażnika.
– Jesteśmy w Twisted Treeline?
– Tak. Dokładnie na tarasie Błękitnej Rezydencji.
– Jak? Przecież to jest po drugiej stronie wyspy.
– Przeszliśmy z Soraką środkiem lasu. Jej blask skutecznie odstrasza tutejsze potwory.
Przynajmniej na razie, dopóki nie zorientują się, że nie robi im on krzywdy.
Strona: 3/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
– Mieliśmy iść krawędzią lasu. Lucian, mogłeś narazić siebie i Sorakę na
niebezpieczeństwo.
– Nie zapominaj, że ty słodko drzemałaś w moich ramionach. Nie myśl o tym.
Jesteśmy tu cali i zdrowi, a ja nigdy nie naraziłbym twojego życia. Nie mogliśmy rozbić
obozu po prostu w środku lasu. Nie znamy tej wyspy. Twisted Treeline jest tu
najbezpieczniejszym miejscem.
– Dopóki jacyś zwiadowcy nie będą chcieli dokładnie poznać miejsca kolejnej bitwy
między Demacią a Noxusem.
– Pytałem o to zarówno Strażnika Błękitnej, jak i Fioletowej Rezydencji i oboje
powiedzieli mi – oczywiście za dogodną opłatą – że w najbliższym czasie nie będzie tu
żadnej bitwy.
Sennie zabrakło już argumentów, które przeważałyby za tym, że przejście środkiem
lasu i osiedlenie się na tarasie jednej z Rezydencji na polu bitwy było niemądre. Poza tym,
naprawdę czuła się tutaj bezpiecznie. Dookoła nie panowała pełna trwogi cisza. Przez nocne
mgły przedzierały się odgłosy neutralnych stworzeń, błądzących po lesie, a niebieski
kryształ nexusa rzucał delikatną aurę na ściany ich prowizorycznego namiotu i oświetlał
znaczną powierzchnię placu przed tarasem.
– Dobrze. Może i masz rację. – westchnęła, a później wdrapała się na kolana męża i
wtuliła w jego ramiona. – Najważniejsze, że nic wam się niestało.
Lucian pocałował ją w czubek głowy.
– Swoją drogą, Lucianie, może opowiemy Sorace trochę o naszej misji? Jeżeli ma nam
pomóc musi wiedzieć, co nam i jej grozi i jakich sił będzie od niej wymagała.
– Masz rację, Senno. – odpowiedział mężczyzna, a później zwrócił się do uzdrowicielki.
– Sorako, zgodziłaś się z nami przypłynąć tu, nie znając konsekwencji tego czynu.
– Powstałam, by służyć dobru, niezależnie od konsekwencji. – odpowiedziała pokornie
uzdrowicielka.
– Tym niemniej należą ci się informacje i nasza dozgonna wdzięczność, niezależna od
wyniku misji. – powiedziała Senna.
– Jak już wiesz – podjął Lucian. – Karthus wymordował całe Summoner’s Rift
przeddzień bitwy między Demacią a Noxusem. Jednak żadna ze stron nie została o tym
poinformowana. Karthus przekupił Summonerskich Strażników, a gdy dżunglerzy z obu
drużyn wstąpili do lasu, nie znaleźli tam ani jednego stworzenia, z którego krwi mogliby
czerpać moc. Shyvana i Sion spotkali się przy demaciańskiej wiosce Blue, ale nie zaczęli ze
sobą walczyć. Oboje rzucili się do odwrotu, myśląc, że nie dadzą sobie rady z mocniejszym
od siebie przeciwnikiem. Tak naprawdę i Shyvana, i Sion byli tak samo bezużyteczni i mogli
liczyć tylko na swoich sojuszników.
Nie znalazłszy żadnej wioski, w której byłoby coś więcej niż martwe ciała golemów i
wilków, podążyli na stanowisko smoka i znowu się tam spotkali. Quinn i Kayle oraz Draven i
Morgana zeszli ze swojej linii, by pomóc sojusznikom, ale tamci stali po dwóch stronach
pustego siedliska smoka, krzycząc do siebie. Za plecami Shyvany stanęła cała czwórka i
przysłuchiwała się im. Na początku myśleli, że to jakieś prywatne porachunki i chcieli się
Strona: 4/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
szybko wycofać, ale gdy zorientowali się, że chodzi o brak stworzeń w dżungli, całą szóstką
– oczywiście zachowując konieczny sceptycyzm i ostrożność – przeszli na linię środkową i
tam, zbiwszy się w dwie grupy, zgodnie postanowili przenieść bitwę i osobiście rozmówić się
ze swoimi Strażnikami. Nie mogli nic zrobić poza przekupieniem ich, by wyjawili im prawdę,
o tym co zaszło pod ich nieobecność na Summoner’s Rift. Tak też zrobili. A resztę historii już
znasz. – skwitował Lucian.
– Zarówno demacianie, jak i noxianie zgłosili się do nas o pomoc, by Karthus już nigdy
nie mógł zakłócić przebiegu ich bitwy. – dodała Senna.
– Gdyby był stworzeniem śmiertelnym, nie podjęlibyśmy się tego zadania, ale naszą
misją jest zabijanie nieumartych. Nieumartych, ingerujących w życie żywych.
Soraka przez cały czas w milczeniu wpatrywała się w twarze swoich towarzyszy, co
kilka chwil potakując.
– Jakimi zaklęciami oprócz Rekwiem posługuje się Karthus? – zapytała w końcu.
– Zrobiliśmy pełny wywiad na ten temat. – podjął Lucian. – Często posługuje się on
Zrównaniem z Ziemią i Ścianą Bólu. Są to raczej niegroźne zaklęcia. Ale wykształcił on także
zdolność – podpisując Pakt ze Śmiercią – podwajania swojej mocy, będąc u kresu sił. Jeżeli
będziemy blisko zabicia go, a on użyje Rekwiem, niechybnie umrzemy.
Soraka przełknęła ślinę.
– Rekwiem jest Śmiercią z Nieba, prawda? – zapytała.
– Tak. Aury zaklętych stają się nagle krwistoczerwone, a później razi je Niebiański
Wybuch. – odpowiedziała jej Senna.
– Czyli gdy zaobserwuję, że wasze aury stały się czerwone, muszę użyć Życzenia?
– Nie do końca. – Lucian zobaczył niezrozumienie na twarzy uzdrowicielki, więc
spieszył z wyjaśnieniami: – Jeżeli użyjesz Życzenia zbyt wcześnie uleczy już zadane przez
Karthusa obrażenia, ale nie ochroni nas przed esencją Rekwiem. Natomiast, gdy użyjesz jej
za późno, nie zostanie w nas już nic, co można by było uratować – nasze serca momentalnie
przestaną bić, a mózgi pracować. Musisz rzucić Życzenie, gdy zobaczysz spadający z nieba
Wybuch. Będziesz miała tylko półtorej sekundy na wypowiedzenie zaklęcia. Wtedy Rekwiem
i Życzenie nawzajem się zniwelują, a my będziemy mieli Karthusa w garści. – Soraka
kiwnęła głową i odwróciła wzrok od twarzy Luciana. – I pamiętaj: – powiedział on nagle,
ponownie zwracając uwagę uzdrowicielki. – gdyby coś poszło nie tak, uciekaj, jak
najszybciej, nie oglądając się za siebie.
Soraka spojrzała na niego wielkimi oczami. Po chwili przeniosła wzrok na twarz Senny,
która patrząc na nią uważnie, kiwnęła głową. Uzdrowicielka przymknęła ze smutkiem
powieki i westchnęła:
– Tak zrobię.
Koniec części 2
Strona: 5/5
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl