Ola Władimirowa ma 15 lat i mieszka w Mińsku na Białorusi. Uczy

Transkrypt

Ola Władimirowa ma 15 lat i mieszka w Mińsku na Białorusi. Uczy
Pomóżmy Aleksandrze!
Ola Władimirowa ma 15 lat i mieszka w Mińsku na Białorusi.
Uczy się w 10 klasie białoruskiego gimnazjum artystycznego i jak
wynika ze słów mamy najbardziej lubi malować obrazy. Świetnie
idzie jej również nauka języków obcych - angielskiego i francuskiego. Po skończeniu gimnazjum Ola będzie chciała pójść na studia. Najbardziej chciałaby studiować w warszawskiej
Akademii Sztuk Pięknych.
Babcia Oli - pani Nadzieja Kowszyk urodziła się we Lwowie. Jej rodzice pochodzili z Warszawy.
Jej ojciec był jednym z pierwszych jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli dealerów samochodów
w stolicy - jego firmowe garaże znajdowały się na Solcu. Po wybuchu II Wojny Światowej
i wkroczenia Niemców do Warszawy rodzice pani Kowszyk uciekli do Lwowa. Po wojnie, po
skończeniu Lwowskiej Politechniki Pani Kowszyk znalazła się w Mołdawii gdzie przez jakiś
czas pracowała. Potem przeniosła się do Brześcia na teren Białorusi gdzie mieszka do tej
pory.
Do końca 2006 roku nikt nie podejrzewał, że Ola jest chora. W styczniu tego roku dziewczynka doznała zapaści i znalazła się w śpiączce cukrzycowej. Jej stan był na tyle poważny, że
poddano ją reanimacji. Okazało się że dziewczynka jest chora na cukrzycę typu pierwszego.
Lekarze ze Stowarzyszenia Lekarzy Polskich na Białorusi twierdzą, że dziewczynka musi być
cały czas pod opieką osób dorosłych na wypadek gdyby znowu dostała zapaści.
W chwili obecnej Mama podaje dziewczynce insulinę w zastrzykach. Niestety insulina dobrej
jakości jest na Białorusi bardzo droga a środki, którymi dysponują rodzice są zbyt szczupłe,
żeby zapewnić dziewczynce odpowiednie warunki leczenia. Na domiar złego całą rodzinę
utrzymuje mama. Ojca Oli - który był dziennikarzem - szykanowano za opublikowanie krytycznych wobec władz Białorusi książek i przez długi czas nie mógł znaleźć pracy. Co gorsza,
dwa lata temu dostał udaru mózgu. Musiał na nowo nauczyć się chodzić i mówić. Dopiero
teraz z wolna dochodzi do siebie ale jego stan zdrowia wciąż uniemożliwia mu podjęcie jakiejkolwiek pracy.
Dlatego też Expatria pomaga Oli. Dziewczynka przyjechała w listopadzie do Warszawy
gdzie na koszt naszego stowarzyszenia przeszła wszystkie niezbędne badania w szpitalu
na Działdowskiej oraz została przeszkolona do używania pompy insulinowej. 22 listopada
Ola wraz z babcią zaopatrzone w lekarstwa na 3 miesiące oraz w wypożyczoną ze szpitala
pompę wróciła na Białoruś.
W marcu 2008 dziewczynka przyjedzie do Warszawy na kontrolę. Wtedy też będzie musiała
zwrócić pompę szpitalowi na Działdowskiej. Przy pomocy Was wszystkich - przyjaciół
stowarzyszenia - sfinansujemy Oli zakup pompy insulinowej, osprzętu do niej oraz lekarstw.
Tak, aby mimo dotychczasowych kłopotów mogła normalnie żyć, rozwijać się i zrealizować
swoje marzenia.
www.expatria.pl