I stało się, że pewnego upalnego popołudnia, gdy ciężkie powietrze

Transkrypt

I stało się, że pewnego upalnego popołudnia, gdy ciężkie powietrze
I stało się, że pewnego upalnego popołudnia, gdy ciężkie powietrze utrudniało
noszenie wiader z wodą, przystanął w cieniu figowca, gdzieś na skraju ogrodu i
ciężko oddychając otarł pot z czoła. Wyprostował plecy naprężone od ciężaru wiader
i wziął głęboki oddech. W oddali, pośród gęstego sadu błysnął słoneczny promień,
jaki często widział, gdy podglądał walki królewskich żołnierzy, ćwiczących z
obnażonymi ostrzami swych sztyletów na pałacowym dziedzińcu. Zostawił wiadra,
podszedł bliżej i rozchylił zarośla ciężkie od owoców. To, co ujrzał całkowicie go
onieśmieliło. Stał jak kamienny słup graniczny a jego oczy powiększały się z każdą
chwilą. Na odciętych wcześniej, chłodnych liściach leżała w bezruchu kobieta
przecudnej urody. Zdawała się spać, snem mocnym i sprawiedliwym. Wielkie pukle
błyszczących włosów otulały jej gołe ramiona. Zmierzył ją wzrokiem:
- Jasna skóra, naszyjnik z lapis-lazuli, błyszczące złotem i mieniące się kolorowymi
kamieniami ozdoby a także niepospolite szaty muszą pewnie należeć do kogoś
wyjątkowego. Może do jakiejś księżniczki albo nawet bogini? – pomyślał młody
ogrodnik.
Przełamując nieśmiałość podszedł bliżej, przyglądając się uważnie tak cudownemu
zjawisku. Kobieta nadal leżała w bezruchu a jej odsłonięte po koniec ud nogi,
przykuły wzrok młodzieńca. Przykucnął przy niej, patrząc na złote bransolety
zdobiące drobne stopy, a potem podziwiając niczym nie zmąconą, niezwykłą gładź
jej skóry. Nieświadomie rozpalił w sobie wielki żar.
- Może zaniemogła i potrzebuje pomocy, może zgubiła się pośród gęstwiny szukając
drogi do pałacu? – zaniepokoił się jej bezruchem i postanowił ją zbudzić, delikatnie
dotykając łydki. Jej skóra była czysta i chłodna, wilgotna i pachnąca a on zdobył się
na taki dotyk pierwszy raz w życiu.
Ale kobieta ani drgnęła. Za to jego serce skoczyło w piersi i zaczęło łomotać niczym
młot w kuźni a krew dosłownie wrzała w jego żyłach. Słyszał ją w uszach, czuł ją w
lędźwiach, a gdy jego oddech gwałtownie przyspieszył, w ustach zaschło mu, jakby
po całym dniu skwaru.
Postanowił spróbować raz jeszcze, lecz tym razem nie zdjął ręki z jej kolana
przesuwając ją w kierunku uda. Początkowo kobieta ani drgnęła, ale potem
przesunęła się jakby bezwładnie, a jej delikatna szata rozsunęła się, obnażając przy
tym jej kobiecość.
Ogrodnik początkowo bardzo się przestraszył ale widząc, że kobieta nadal śpi nie
spuścił bezwstydnego wzroku, nie odszedł, ani nie ponowił już dalszych prób
budzenia, lecz odurzony zapachem jej pachnideł i otumaniony widokiem różowego
sassuru zaczął delikatnie głaskać jej alabastrowe ciało. Czyż miał oprzeć się słodkiej
czerwieni jej wilgotnych warg? Czy śmiałby nie ulec powabom delikatnej skóry tej
najpiękniejszej istoty? Jakże odepchnąć dar, który zesłały niebiosa, gdy wrze krew a
myśli mętnieją?
Już po chwili pozbył się wszelkiej nieśmiałości i wolno rozchylił jej szaty,
odsłaniając brzuch i krągłe piersi. Musnął jej miękkie biodra ustami, zrazu delikatnie,
potem trochę mocniej. Wkrótce jednak opanowała go dzika, wciąż narastająca żądza.
Jak wygłodniałe zwierzę zaczął pieścić jej ciało, całując i liżąc piersi, potem szyję i
brzuch. Objął ją tak mocno jakby pragnął ją pochłonąć. Na koniec zaś już bez
namysłu rozchylił jej bezwolne uda i złączył się z nią w jedno ciało, nie czując przy
tym wcale, jak ona drży wraz z nim i ciężko oddycha. Pierwszy raz był niezdarny i
krótki, za to on myślał, że trafił do nieba. Rozedrgany nie opuścił sassuru leżącej
kobiety. Nie nasycił się wszak do pełna a w lędźwiach wciąż jeszcze czuł ogień. Po
krótkiej chwili zanurzył twarz w jej czarne włosy i jakby pogrążony w amoku sprawił
sobie rozkosz tym większą, bo wiedział już jak osiągnąć niebo.
Wówczas, gdy drżąc i sapiąc skończył, ona otwarła oczy i zajrzała wprost do
wnętrza jego duszy, a wtedy dostrzegając ich odmienność pojął grozę swego
położenia. Takich oczu nie widział u żadnej kobiety. Tylko oni mieli takie oczy. Bez
trudu potrafiły wwiercić się jego głowę i odczytać myśli. Strach i groza prawie
zatrzymała jego przerażone serce, albowiem zdał sobie sprawę, że nie jest ona z tego
świata.