„Kto ty jeste ? ś Polak ma y.ł Jaki znak twój? Orze biay. ł ł Gdzie ty
Transkrypt
„Kto ty jeste ? ś Polak ma y.ł Jaki znak twój? Orze biay. ł ł Gdzie ty
„Kto ty jesteś? Polak mały. Jaki znak twój? Orzeł biały. Gdzie ty mieszkasz? Między swemi. W jakim kraju? W polskiej ziemi. Czem ta ziemia? Mą Ojczyzną. Czem zdobyta? Krwią i blizną. Czy ją kochasz? Kocham szczerze. A w co wierzysz? W Polskę wierzę.” – tak brzmi fragment „Katechizmu polskiego dziecka” wydanego w 1912 roku. Każde dziecko od najmłodszych lat uczy się tego wierszyka, nie zdając sobie sprawy z tego, o czym tak naprawdę mówi. Polska umownie istnieje od 966 roku, kiedy to książę Mieszko I przyjął chrzest. Jednak historia Polski nigdy nie była usłana różami. Wojny z Krzyżakami, Niemcami, Turkami, Szwedami, czasy rozbiorów, 123 lata nieobecności na mapie świata, dwie wojny światowe i czasy komunizmu – tak w skrócie przedstawiają się losy naszego kraju od momentu jego powstania. O prawdziwej wolności, wywalczonej „krwią i blizną” mówimy od 1989 roku, kiedy to za sprawą determinacji i odwagi ludzi zwi ązanych z NSZZ „Solidarno ść” udało się doprowadzić do obalenia komunizmu. 6 kwietnia 1989, czyli koniec obrad Okrągłego Stołu. Co przyniosła nam ta data na przestrzeni ćwierćwiecza? Przyniosła wolność. Ale co kryje się pod tym pojęciem? Ja rozumiem wolno ść jako nieskrępowane prawo decydowania o sobie, swoim losie, podejmowania kroków, które we własnym mniemaniu uważa się za stosowne. Odnosi się to zarówno do każdego człowieka, jak i zbiorowości, np. całego państwa. Polska od momentu uwolnienia się spod jarzma komunistów, zaczęła w mniejszym lub większym stopniu (zależy od punktu widzenia), decydować o swoim losie. Mam 17 lat, a więc nie mogę na bazie swoich przeżyć porównać czasów sprzed 1989 roku i kolejnych 25 lat, by napisać, co takiego się zmieniło. Mogę natomiast skorzystać z doświadczenia moich bliskich - ich opowieści o czasach PRL-u i to postaram się zrobić. Nie znam uczucia stania w długich kolejkach, nie wyobrażam sobie pustych sklepów, gdzie na półkach stoi jedynie ocet. Kartki? Jakim cudem ludzie nie mogli dostać tego, co chcieli? Miesięczny przydział na mięso? Co to w ogóle znaczy? Gdy pierwszy raz usłyszałam o takich sytuacjach, nie mogłam uwierzyć. Teraz na każdej niemal ulicy znajduje się dobrze zaopatrzony supermarket. Teraz nie wiem, na co się zdecydować, gdy chcę kupić choćby cukier, gdyż mam do wyboru kilka jego rodzajów. Kanapki z masłem lub śmietaną i cukrem – to pierwsze skojarzenie mojej mamy, kiedy spytałam ją o typowe potrawy PRL-u. Na obiad jadano to, co udało się zdobyć w sklepie. Bowiem w tym czasie nie „robiło się zakupów” tylko „zdobywało” schab, kiełbasę czy mąkę. Królową potraw była tzw. panierowana mortadela, czyli gruby plaster obtoczony w jajku i bułce tartej. A dzisiaj? Na obiad jem pizzę, hamburgery, dania chińskie, tajskie, włoskie – zależy, na co mam ochotę i jaką kuchnię preferuję. Nie znam też uczucia, o którym wielokrotnie opowiadała mi mama, kiedy to największą frajdą na Wigilię była pomarańcza. Ja pomarańcze mogę jeść praktycznie codziennie. Pomarańcze, banany, mandarynki, mango, awokado lub owoce kaki czy liczi, o których istnieniu sama jeszcze jakiś czas temu nie miałam poj ęcia. Coraz cz ęściej poznaję nowe smaki owoców. Mam do nich dostęp praktycznie 365 dni w roku. Brak telewizji, Internetu – dla mnie, współczesnej nastolatki, jest to niepojęte. Dwa kanały w czarno-białej telewizji, kiedy ja mam do dyspozycji około 200 w jakości HD? Czasami nie wiem, co wybrać, gdy siedzę wieczorem przed ekranem telewizora. Internet służy mi jako źródło informacji potrzebnych do pracy domowej, jako rozrywka, gdy nie mam co robić oraz jako sposób na kontaktowanie się z moimi znajomymi. Jak można było bez tego funkcjonować? To jest właśnie wolność. To, że mam do wszystkiego dostęp – od żywności, przez pomoce naukowe, do najwyższej jakości sprzętu elektronicznego. To, że mogę iść spokojnie na spotkanie do znajomych, bez obaw, że po 22 mogę być bez powodu skontrolowana i zatrzymana przez policję. Taki los spotkał niemalże mojego rówieśnika maturzystę Grzegorza Przemyka. Pobity zupełnie bez powodu przez milicję 12 maja 1983, zmarł po dwóch dniach od zatrzymania. Dziś mogę głośno wyrażać swoje poglądy. Sama je kształtuję, bo uczę się w szkole z wolnych od cenzury i indoktrynacji podręczników, bo moi nauczyciele, choć narzekają na zarobki, są ludźmi otwartymi i nie zmuszają mnie do powtarzania frazesów na cześć „jedynie słusznego systemu”. (O innej szkole opowiadał mi mój tata.) Przy takiej wolności słowa niemożliwe do osiągnięcia są wyniki głosowań, o jakich słyszymy chociażby z Rosji – 100% poparcie, 90% poparcie. Wolność to także możliwość otrzymania w każdej chwili paszportu. Dziś, o ile pozwalają mi na to fundusze, mogę zwiedzać dowolny zakątek świata. Gdy oglądam film biograficzny na temat Marka Hłasko, trudno mi zrozumieć jego problemy paszportowe i fakt, że nie mógł powrócić do ojczyzny z powodów politycznych. Tata zwrócił mi również uwagę na to, że wszyscy koledzy z jego klasy, którym nie udało się dostać na studia po maturze, musieli odbywać obowiązkową służbę wojskową. Moi starsi koledzy nie mają takich problemów, nie muszą obowiązkowo iść do wojska, dziś mamy armię zawodową. Wyliczając tak wszystkie przemiany może się wydawać, że jestem w raju, tak jak w raju byli też nasi pierwsi rodzice. Co prawda Polsce daleko do Eldorado, czy do „Zielonej Wyspy”. Dużym problemem jest bezrobocie. Kiedyś każdy chętny do pracy miał zapewnioną posadę, jednak wiązało się to z nieefektywnością, kiedy to bez względu na wszystko: „czy się stoi czy się leży, dwa tysiące się należy”. Obecnie ludzie drżą o swoje posady, coraz częściej wyjeżdżają za granicę i tu pojawia się temat przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. 1 maja będziemy obchodzić 10. rocznicę tego wydarzenia. Na pewno pojawią się refleksje specjalistów, polityków i zwykłych ludzi, którzy będą rozważać, czy była to słuszna decyzja i co dzięki temu zyskaliśmy jako kraj, a co straciliśmy. Ja, ze swojego krótkiego b ądź co bądź doświadczenia życiowego, mogę powiedzieć, a raczej napisać, czym dla mnie jest członkostwo Polski w UE. A jest szansą studiowania i pracowania w każdym kraju UE czy możliwością korzystania z funduszy europejskich, w postaci np. stypendiów. Idąc tropem biblijnej opowieści w naszym raju powinno też być jakieś drzewo zakazane, a my jako potomkowie Ewy i Adama powinniśmy robić właściwy użytek z wolności. Gdy wspomniałam, że za pomocą Internetu kontaktuję się ze swoimi przyjaciółmi, doszło do mnie, że w tym momencie wolność stała się małym przekleństwem obecnych czasów. Brak komputerów, telewizji sprawiał, że kontakty międzyludzkie były bardziej zacieśnione. Wspólne spędzanie czasu, rozmowy teraz są zastępowane portalami społecznościami i czatami. Inną też rolę odgrywał Kościół. To normalne, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Jak widać również wolność, która teoretycznie jest wolna od wszelkich nacisków, zasad i powinna zawierać same zalety, ma złe strony. Męczą, a właściwie smuc ą mnie spory polityków. Nie mogłam uwierzyć, gdy nauczyciel na jednej z lekcji pokazał mi wspólne zdjęcie opozycjonistów, na którym szczerze uśmiechnięci rozmawiają Tadeusz Mazowiecki, Jarosław Kaczyński i Donald Tusk. Na innym z kolei Lech Wałęsa pojawia si ę obok Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Dziś bohaterowie ze zdjęć zachowują się jak para małżonków po bardzo burzliwym rozwodzie. Nie wiem, czy Józef Wybicki pisząc tekst „Mazurka Dąbrowskiego” myślał o takiej Polsce, czy o taką Polskę walczyli uczestnicy powstań narodowych i bohaterowie „Kamieni na szaniec”, czy w końcu takiej Polski chcieli opozycjoniści z NZSS „Solidarność” podejmując się wyzwolenia naszego kraju z rąk komunistów. Wiem natomiast, że możemy być szczęśliwi, iż nie musimy już toczyć krwawych wojen o los naszej ojczyzny, ginąć za nią. Zrobili to za nas inni, musimy o tym pamiętać. Teraz czerpiemy z tego w naszym codziennym życiu. Bo jak powiedział Monteskiusz: „Wolność to dobro, które umożliwia korzystanie z innych dóbr”. Więc korzystajmy!!!