V Edycji Ogólnopolskiego Konkursu-Plebiscytu

Transkrypt

V Edycji Ogólnopolskiego Konkursu-Plebiscytu
KONKURS-PLEBISCYT
Prezentujemy Laureatów
V Edycji Ogólnopolskiego
Konkursu-Plebiscytu na Producenta
i Hodowcę Trzody Chlewnej 2008 roku
Państwo
Małgorzata i Dariusz Wilkowscy
z miejscowości Goździe w woj. mazowieckim
(gm. Opinogóra, pow. ciechanowski)
zdobywcy
III miejsca w kategorii „Producent”
Widok z drogi na gospodarstwo
Dotychczas Opinogóra kojarzyła się z poetą Zygmuntem
Krasińskim i Muzeum Romantyzmu w Pałacyku Krasińskich
położonym w starym, 25-hektarowym parku w stylu angielskim. Tak było do 27 lutego 2009 roku. Od tej daty czytelnikom „Trzody Chlewnej” gmina ta powinna także kojarzyć się z
… produkcją trzody chlewnej, która jest prowadzona na miarę
III miejsca w ogólnopolskim konkursie.
Rodzina państwa Wilkowskich
Gdy przygotowywałam prezentację gospodarstwa, byłam w
Goździach po raz pierwszy. Chociaż nie znałam terenu, to nie
miałam problemu ze zlokalizowaniem gospodarstwa państwa
Małgorzaty i Dariusza Wilkowskich, gdyż już daleka widać było
nowoczesną chlewnię. Teraz gratuluję i podziwiam prowadzoną produkcję, a właściciele skromnie mówią: „nie spodziewaliśmy się sukcesu na skalę kraju, a ta chlewnia, którą widać
z drogi dojazdowej to nasza wizytówka. Do jej budowy zmusiła
nas konieczność, ponieważ…”. Proponuję, aby powiedzieli,
jak zaczynali, więc przy herbacie i pysznych ciastach słucham
opowieści o początkach gospodarowania, teraźniejszości i …
oczywiście planach na przyszłość. A tym, co usłyszałam, niniejszym dzielę się z czytelnikami „T.Ch”.
Jestem w gospodarstwie rodzinnym. Wiele lat prowadzili
je rodzice Dariusza, Janina i Zdzisław Wilkowscy. Wówczas
było 16 ha użytków rolnych, 6 krów mlecznych i 10 loch, od
których odchowywali potomstwo w starej chlewni. W 1991 roku
przekazali je synowi, a sami służyli radą i pomocą. Młody człowiek, absolwent technikum rolniczego, wiedział, że wielokierunkowa produkcja nie zapewni rodzinie godnego utrzymania.
Szans na powodzenie upatrywał w specjalizacji, a ponieważ
bardziej lubi świnki, więc zrezygnował z bydła. Czasy dla trzo-
16
maj/2009
dy chlewnej były bardzo sprzyjające, a produkcja opłacalna
i dająca możliwość zmechanizowania wielu procesów wynikających z technologii. Zdecydował więc, że zwiększy liczbę
loch stada podstawowego do 25-30 sztuk. Niestety z braku
miejsca w istniejących wówczas budynkach, część warchlaków trzeba było sprzedawać, co obniżało dochód z gospodarstwa. To nie satysfakcjonowało Dariusza i dopingowało do
zmian. Powiększenie stada podstawowego niestety wiązało
się z potrzebą zwiększenia powierzchni produkcyjnej, więc
w 2004 roku został wybudowany nowoczesny, dostosowany
do wymogów unijnych budynek. Wspólnie z żoną Małgorzatą
urządzał w nim warchlakarnię, tuczarnię i mieszalnię pasz.
Stara chlewnia została zmodernizowana – jest tu sektor loch
luźnych, prośnych i porodówka. Rolnicy stworzyli warunki
sprzyjające zwierzętom (teraz mają pełny dobrostan), a sobie
ułatwili pracę. Wiedzieli, że czynnik ludzki jest także ważny,
więc zadbali również o godne warunki pracy. „W gospodarstwie na miarę swoich możliwości pracują wszyscy domownicy” mówi pan Darek. „Moi rodzice, a także nasze dzieci
również mają swój udział w sukcesie. Co prawda, większość
obowiązków należy do nas, ale w dużym gospodarstwie jest
dość pracy dla każdego. Żona odpowiada za najważniejszy od-
Małgorzata Wilkowska w swoim królestwie
KONKURS-PLEBISCYT
Komora warchlakarnia na głębokiej ściółce
cinek – porodówkę, więc do dalszej produkcji mamy zdrowe,
dorodne prosięta.”
Rzeczywiście, pani Małgorzata czuje się wśród maluchów
jak ryba w wodzie, ale trudno się dziwić, skoro jest absolwentką technikum rolniczego, a poza wiedzą ma również ogromną
praktykę. Działa zgodnie z harmonogramem wyproszeń i planem ochrony zdrowia zwierząt. Już w progu chlewni wie, czy
wszystko jest w porządku i co ją czeka dalej.
Rozbudowa stada podstawowego zmusiła Dariusza i Małgorzatę do powiększenia bazy paszowej, więc dokupili ziemi.
Obecnie posiadają 40 ha użytków rolnych, które obsiewają
zbożami i strączkowymi. Plony są magazynowane w silosach i
budynku, a po uzupełnieniu soją i dodatkami paszowymi przeznaczane na paszę. „Niestety, chociaż mamy niskie zużycie
paszy na kilogram przyrostu masy ciała, to potrzeby pokarmowe zwierząt są większe niż uzyskiwana produkcja. Średnie
plony osiągane w gospodarstwie to 70 kwintali z ha, a i tak
część zbóż musimy kupować, a to niestety podraża produkcję. Chcielibyśmy jeszcze powiększyć gospodarstwo, aby nie
mieć problemu z zabezpieczeniem paszy dla świń, ale na tym
terenie nie jest łatwo o ziemię” mówi pani Małgosia.
Duży areał wymaga specjalistycznego sprzętu rolniczego,
ale jak widać, w gospodarstwie państwa Wilkowskich go nie
brakuje. W garażach stoją niezbędne maszyny: prasa belująca, ciągnik New Holland TL 100A, Zetor, C 360, pług obracalny, wały kruszące, opryskiwacz zaczepiany 1600 l i inne.
„Trzy ostatnie maszyny zostały zakupione w ostatnim roku,
ale to i owo jeszcze przydałoby się nabyć lub wymienić. Niestety z zakupami musimy jeszcze trochę poczekać” słyszę od
właściciela.
„Aby spełniać wymogi dobrostanu zwierząt i ochrony środowiska, wybudowaliśmy nową płytę gnojową o powierzchni
300 m2, co pozwala na składowanie odchodów przez okres
6-ciu miesięcy. Ponieważ tuczniki utrzymujemy na głębokiej
ściółce, więc możemy jeszcze dodatkowe ilości obornika pomieścić w tuczarni. Dla utrzymywanych na płytkiej ściółce pozostałych zwierząt, nawet przy dalszym powiększaniu stada,
obecna płyta będzie wystarczająca również przy mniej sprzyjających warunkach atmosferycznych” uzupełnia żona pana
Dariusza, a ja dodam, że gospodarze skorzystali ze środków
unijnych, aby dostosowywać produkcję do obowiązujących
przepisów i ułatwiać sobie pracę.
Po efektach widać, że właściciele są fachowcami. Jednak
zgodnie mówią, że wiedza, którą nabyli w szkołach wymaga
ciągłej aktualizacji, a prowadzenie nowoczesnej produkcji niemożliwe jest bez korzystania z doradztwa indywidualnego czy
szkoleń, więc współpracują ze specjalistami z Mazowieckiego
Ośrodka Doradztwa Rolniczego O/„Poświętne”, oglądają programy TV, czytają prasę rolniczą (także „Trzodę Chlewną”), na
bieżąco śledzą nowości w internecie. To daje im możliwość
ekonomicznego, na miarę czasu, gospodarowania i powiększania produkcji.
Obecne stado podstawowe to 50 loch krzyżówkowych i
2 knury (wbp i mieszaniec du x pi). Uzyskane od nich potomstwo w całości jest odchowywane i tuczone w gospodarstwie.
Poza tym, na bazie czystorasowych loch prowadzony jest remont stada, co pozwala na utrzymanie wysokiego statusu
zdrowotnego zwierząt. „Nasze lochy nie chorują i dają dobre
jakościowo potomstwo. Sami odchowujemy loszki, więc nie
grozi nam przywleczenie chorób z zewnątrz, a upadki są niewielkie. Zakupujemy tylko rozpłodniki” mówi pani Małgorzata,
a mąż uzupełnia „wzrost liczebności zwierząt niestety wymaga dalszych inwestycji – chcemy wybudować nowoczesną porodówkę. Przy 2,1 miotach od lochy w roku uzyskujemy ponad
22 prosięta, którym trzeba zapewnić odpowiedni start, aby
uzyskać dobry surowiec dla rzeźni”. Rzeczywiście znajdujące
się w tuczarni osobniki wyglądają imponująco: nie dwie, lecz
cztery szynki wyraźnie rysują się pod cienką podskórną warstewką słoniny, więc ze zbytem tak dużej ilości zwierząt w
korzystnej cenie nie ma problemów. Rocznie tuczymy ponad
1000 tuczników o średniej mięsności co najmniej 55%. Całość produkcji odbierają Zakłady Mięsne w Stanisławowie, a
za dobry surowiec płacą także przyzwoicie, więc nie należy
narzekać.
Bywało, że w „świńskich dołkach” za kilogram tucznika
cena była niska, ale jak do tej pory udawało się im przetrwać
gorsze okresy. Mają nadzieję, że „odkują się”, gdy sytuacja
na rynku wieprzowiny wreszcie ustabilizuje się, ale by do tego
doszło trzeba regulacji prawnych i działania ze strony władz.
Dobrze prosperujące rolnictwo, dostarczające zdrowych produktów społeczeństwu i profitów właścicielom jest marzeniem
wielu polskich farmerów. Miejmy nadzieję, że tak będzie.
Państwo Wilkowscy chcieliby jeszcze wiele zmienić w
gospodarstwie, a dzieci rosną, więc i dom też wymaga nakładów. Potrzeby rodziny też są ważne i również brane pod
uwagę. Estetyka to konik gospodyni, więc chciałaby jeszcze
ciekawiej zagospodarować teren wokół domu, aby w miłym
otoczeniu można było odpocząć po pracy, a to nie tylko wysiłek fizyczny, ale także wydatki.
Co prawda, Małgorzata i Dariusz to jeszcze młodzi ludzie,
ale już zastanawiają się, które z dzieci przejmie kiedyś ich
dorobek. Pracują z nadzieją, że spośród trójki dzieci wyrośnie
ich następca, lecz póki co młodzież musi się jeszcze wiele lat
uczyć. Maciej ma dopiero 13 lat, ale po lekcjach chętnie pomaga w gospodarstwie. Madzia (10 lat) i Iza (8 lat) też starają
się jak mogą, jednak sama praktyka, bez dobrej podbudowy
teoretycznej, niestety nie wystarczy. Rodzice mają nadzieję,
że dzieci skończą studia i dopiero wtedy będą kontynuowały
ich dzieło.
Patrzę z podziwem na panią Małgosię i pana Darka. Ciepła
atmosfera rodzinnego domu, dobrze prowadzone gospodarstwo, produkcja trzody chlewnej na miarę III miejsca w kraju,
to niewątpliwie duży sukces, a osiągnęli to w dosyć krótkim
czasie. Trudno się jednak dziwić, widząc ile serca i zapału
wkładają w to, co robią. Tak należy trzymać!
Dziękuję za rozmowę i życzę im dalszych sukcesów nie
tylko w produkcji rolniczej, ale także w życiu osobistym, a czytelnikom „Trzody Chlewnej”, aby równali do najlepszych.
Ewa Bębenkowska
główny specjalista produkcji zwierzęcej
w MODR Warszawa O/Płock
maj/2009
17