06 Sob 1
Transkrypt
06 Sob 1
6. Sobota 1 Hbr 11,1–7 Mk 9,2–13 Dziwi nas fakt, że Pan Jezus przykazał swoim uczniom, aby nikomu nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z martwych (Mk 9,9). Dlaczego nie mieli mówić innym o tym, co widzieli, o Jego chwale? Przecież gdyby o tym opowiedzieli, gdyby On objawił się w ten sposób także innym, pewnie wszyscy by uwierzyli! Może wtedy nie byłoby tyle zła i nieszczęść na świecie? Takiego znaku oczekiwali Żydzi. Pan Jezus jednak konsekwentnie odmawia dania takiego znaku. Dlaczego? Dlaczego Bóg nie działa w sposób widoczny dla wszystkich, namacalny, niepodważalny? Dlaczego milczy? Pewnie nie byłoby Mu trudno zafascynować człowieka. Gdyby się ukazał w całej swojej chwale, to albo byśmy pomarli, jak o tym mówi Stary Testament, albo na taki widok nie byłoby żadnej innej alternatywy. Wszyscy by poszli za Nim. On jednak pragnie, byśmy Go kochali, byśmy Go wybrali w wolności, a nie poszli za Nim w ślepym zafascynowaniu, nieposiadający żadnego innego wyboru. Spójrzmy, jakie światło daje nam dzisiejsza scena z Ewangelii. Kiedy Jezus ukazał się uczniom w chwale, usłyszeli oni głos Ojca: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie (Mk 9,7). Ojciec mówi nam: idźcie za Nim. Co to znaczy? Wcześniej w opisie sceny czytamy, że Jezus rozmawiał z Mojżeszem i Eliaszem. Z Ewangelii według św. Łukasza dowiadujemy się, że mówili o Jego odejściu, którego miał dokonać w Jerozolimie (Łk 9,31). Rozmawiali zatem o Jego męce i śmierci na Golgocie. Samo przemienienie staje się w ten sposób sceną przygotowującą tajemnicę męki i śmierci Jezusa. Okazuje się, że nie Tabor, ale Golgota wraz z późniejszym zmartwychwstaniem Jezusa jest pełnią objawienia. Sam Jezus mówi o tym: A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12,32). W ten sposób objawia On pełną prawdę o Bogu, o Jego miłości do końca. Potem, gdy schodzili z góry, uczniowie pytali Jezusa o Eliasza i jego misję naprawienia wszystkiego. Jezus wskazał im wówczas na misję zarówno Eliasza, jak i Jego samego w kategoriach cierpiącego Sługi Jahwe: Ma On wiele cierpieć i być wzgardzonym (Mk 9,12). Sługa Jahwe jest dla Jezusa kluczem do rozumienia Jego własnej misji. To samo nam wskazuje. Wczorajsza Ewangelia mówiła o potrzebie oddania swojego życia dla Niego, co na inny sposób wyrażają słowa o potrzebie wzięcia swojego krzyża i pójściu za Nim. Nasze życie jest drogą. Nie jesteśmy gotowi, ale się stajemy. A staniemy się takimi, jakimi siebie wybierzemy przez konkretne wybory życiowe. Wezwanie Ojca: Jego słuchajcie, wskazuje nam wyraźnie drogę. Nie są nią żadne sztywne zasady, choćby najwznioślejsze, ale zawierzenie Jezusowi. Jest to droga wiary, na której stopniowo odkrywamy pełnię miłości Boga i dajemy się jej pociągnąć. Odkrycie wewnętrznej więzi z Jezusem jako Przewodnikiem na naszej drodze jest czymś zasadniczym w życiu. Bez tego odkrycia i pójścia za Nim nie można dojść do pełni życia, jaka się w Nim objawiła. List do Hebrajczyków z dzisiejszego pierwszego czytania wskazuje na doświadczenia postaci biblijnych, które uzyskały szczególną więź z Bogiem. Każda z nich uzyskała ją dzięki zawierzeniu. Jedynie ono tworzy wewnętrzne powiązanie z Bogiem. Gdyby Bóg objawił się wszystkim, podobnie jak Jezus objawił się na Taborze, nasza więź z Nim byłaby więzią zewnętrzną, bo objawił się na zewnątrz. Objawienie miłości do końca porusza serce i dlatego pociąga wszystkich od wewnątrz. Trzeba to jednak odkryć i temu zawierzyć. W odpowiedzi na takie objawienie pojawia się wewnętrzna fascynacja i pragnienie przylgnięcia nie tylko do samej postaci, ale też do miłości i jej wymagań. I tego właśnie pragnie Bóg dla nas, abyśmy żyli taką samą dynamiką, jaką On żyje.