„Rzymski wóz bojowy"

Transkrypt

„Rzymski wóz bojowy"
ELZA LASKER-SCHOLER.
Gdy
niedawno
przez
temu
Turyngią,
jechałem
vi- W e i m a r z e
do
1 wzru­ gali strażakom w nakładaniu szlau
przerwała mi z a c h w y c o n a
szona
dama —
byłam
mianowicie
meso c o u p e wsiadła pewna starsza
małą przyjaciółką
dama, o której przez cale m o j e ż y -
ka Nietzschego. Mieliśmy po j e d e ­
cŁe będę myślała z
naście
wdzięcznością.
łat,
jego
małego
chów.
Nagle mały
Frydery
siostra
Elżbieta
Fryderyk
zawołał:
— G d z i e Jest J o a n n a ? — Blady,
jak kreda odsunął na stronę t o w a ­
Była ona przyjaciółką małego F r y ­
była o kilka lat st3rsza; ale w s z y ­
rzyszy z a b a w . — J o a n n a !
deryka
scy
Joanna spaii s i ę !
bym
Nietzsche.
się
Napewno
opanowała
i
była­
milcząco
troje d o s k o n a l e
razem i —
mały
lorę, które wydzielała z siebie man
małej J o a n n y .
osiemdziesięcioletniej
damy,
ona
nowanego
radcy,
haftowanej
torby
bym c h o ć
Lecz
wyjęła
Fryderyk
był ojcem
jeszcze
mojej
żyje,
pytać,
czy
pisze
;
czy
go
g o za szybą
lecz kręciła przecząco głową.
się na drugłem piętrze, Elżbieta
Wre
nej g o d z i n i e ;
glone cegły
ona
1 j e j rodzice
uzna­
mieszkańców
i
biegł też mały F r y d e r y k
trzeba sobie
ustę­
ze siostrą
podobało
słodką
w
i
głośno.
Fryderyk
był już
i deski. W s z y s t k o
ludzkości.
kańcy Weimaru
deszcz
ocalił
orzekli
potem, że
bohatera,
F r y d e r y k a Nietzsche.
Mój dzielny
przyjaciel o d d a ł w m o j e ręce żywą
Joannę, jedynie j e j złote w a r k o c z e
b y ł y z w ę g l o n e . Ocalił naszą
p o m a ­ J o a n n ę , naszą
ulubioną
„Rzymski wóz bojowy"
Sr-
te­
czy też muzeum, łub też zamku w
Jego ojczyźnie.
Stado ptaków ciągnęło po zimoMimowolnie
wyrwały
ust
się z mych
wiersza: „ W r o n y
ta
pocią­
giem w daleki świat.
kracza
słowa
i ciągną
szybko do miasta, wkrótce
będzie
śnieg, dobrze temu, kto ma o j c z y ­
te
znę".
— T o łączy nas, droga pan! —
drogą
lalkę.
fundacji,
wem niebie wraz z naszym
to
małego
już
Jak
w
działo się podczas burzy; i miesz­
Nietz­
podaję do
postaci
wodę
cząc
się
historję z
przedstawia się w o b e c
darowizna
Nietzsche
i razem ze wszystkiemi
pompowali
czasie
czas milczenia
w i a d o m o ś c i całej
poło­
Weimaru . Nad­
Prze­
minął — wielkodusznie
go
wa
pożaru zbiegła się
koloń-
c z a s ó w młodości F r y d e r y k a
biednie
Wskutek
wody
pani radczyni j po pewnym
—
i
moim p o k o j u . Na ulicę padały z w ę
pować.
sche, którą
znajdującego
j e j r o d z i c ó w zapalił się o w i e c z o r ­
wyrabia
dziećmi
mi
pokoju,
ja przytuliliśmy się do siebie, pła­
j e j rację.
zachowanie
płonącego
o b l e w a ­ szcie o p o w i e d z i a ł a mi z błyszcząeestarożytność ml o c z y m a , j a k p e w n e g o dnia dom
tecznych chemikalji; jednak
powierzyła
wewnątrz
ujrzeliśmy
s c h e g o ? R a d c z y n i nie o d p o w i a d a ł a
uprzej­ starsze r o d z e ń s t w o , służąca, k o g u l
mie, że perfumy, c h o ć b y najlepsze, i kury i nawet j a j k a , które leżały
są bardziej denerwujące od p o ż y ­ w gnieździe — zostali uratowani,
Moje
powtarzany
d o m u . Nagle
gdy­
Nietz­
Starsza dama zauważyła
cież w pociągu
okrzyk
podróżnej,
Draile
wartość
schody:
Joanna spali się! — słyszeliśmy j e ­
jest p o d o b n a do F r y d e r y k a
w swej ojczyżnJe.
ona
zatrzymać
Pogardzając
swej
łam siebie i wełnianą
wała
mogli
czy
w nieświadomości
skiej. Przyznałam
nfe
chłopca.
ze
przypuszczała...
konwaljamł, które
Strażacy
dzielnego
Joanna!
śmiercą w b i e g ł na płonące
Z d u m i o n a zaczęłam
którą pani radczyni, żona dymisjo­
si»
dodała z naciskiem •—
wchłanir.ta w siebie naftalinę i kam
tylka
bawiliśmy
•jodczas wodnego korsa kwiatowejro pod m, Hcallc

Podobne dokumenty