WAGNER I NIETZSCHE

Transkrypt

WAGNER I NIETZSCHE
Nr.
TYGODNIK
37
WAGNER
S
tosunek przyjacielski, który
przez
s z e r e g lat ł ą c z y ł mistrza b a y r e u c k i e go z twórcą „ Z a r a t u s t r y " n i e m a w
d z i e j a c h k u l t u r y l u d z k i e j sobie r ó w n e g o .
Była to p r a w d z i w a „ p r z y j a ź ń g w i a z d "
(Sternenfreundschaft"), j a k ją z w ł a ś c i w e m
mu m i s t r z o s t w e m słowa trafnie n a z w a ł
Nietzsche. Bo istotnie, j a k d w i e g w i a z d y
k t ó r e s p o t k a w s z y się na n i e b o s k ł o n i e
przez długi c z a s j a ś n i e j ą obok s i e b i e ,
tak te d w a g e n i u s z e po z b l i ż e n i u się
p r z y p a d k o w e m do s i e b i e w s p ó l n ą p r z e z
k i l k a lat kroczyli drogą, n a p e ł n i a j ą c ją
blaskiem swych duchów pokrewnych.
W y t w o r z e n i e się tej p r z y j a ź n i było tem
d z i w n i e j s z e , że m i ę d z y W a g n e r e m a
N i e t z s c h e m zachodziła w ó w c z a s tak wiel­
ka różnica
wiek.u, iż filozof m ó g ł b y był
k o m p o z y t o r a n a z w a ć o j c e m . Nietzsche
liczył b o w i e m — p o m i m o że b y ł już z w y ­
c z a j n y m profesorem u n i w e r s y t e t u b a z y l e j s k i e g o — dopiero lat 24, g d y W a g n e r
przekroczył był właśnie szósty k r z y ż y k .
Z b l i ż y ł a ich do s i e b i e n a t u r a l n i e — mu­
z y k a . P ó ź n i e j s z y autor „Narodzin tragedji z d u c h a m u z y k i " od n a j w c z e ś n i e j ­
szej b o w i e m m ł o d o ś c i o d z n a c z a ł się nie­
zwykłym talentem muzycznym, objawia­
jącym się nietylko w jego w s p a n i a ł e j
grze na fortepianie, a l e t a k ż e w l i c z n y c h
kompozycjach. Zanim poznał Wagnera,
o b z n a j m i o n y był już z d z i e ł a m i j e g o , jak
mało kto z w s p ó ł c z e s n y c h . T e m u to obznajmieniu miał też N i e t z s c h e do z a w d z i ę ­
czenia, że W a g n e r w y r a z i ł ż y c z e n i e po­
z n a n i a go b l i ż e j . B a w i ą c w ó w c z a s w Li­
p s k u u siostry s w e j , żony z n a n e g o na­
k ł a d c y B r o c k h a u s a , t w ó r c a „Meistersing e r ó w " , n a p r o ś b ę j e j z a g r a ł d l a będą­
cej w ł a ś n i e u niej z w i z y t ą małżonki
profesora R i t s c h l a słynną pieśń b o h a t e ­
ra tej opery, W a l t e r a S t o l z i n g a . Ku nie­
m a ł e m u zdziwieniu W a g n e r a , pani Ritschel o ś w i a d c z y ł a mu p o s k o ń c z o n e j grze,
że już o d d a w n a z a c h w y c a się tą pieśnią,
a to d z i ę k i n a j w y b i t n i e j s z e m u u c z n i o w i
męża s w e g o , n i e j a k i e m u p. N i e t z s c h e m u .
Z d u m i e n i e W a g n e r a było o t y l e u z a s a ­
dnione, że „ M e i s t e r s i g e r y " w ó w c z a s nie
ujrzały b y ł y j e s z c z e ś w i a t ł a k i n k i e t ó w ,
lecz w y d a n e z o s t a ł y t y l k o w t. zw. w y ­
ciągu f o r t e p i a n o w y m . O „ z w o l e n n i k a c h
W a g n e r a " zaś w owej chwili mowy jeszcze
nie było, miał on, p r z e c i w n i e , c a ł y p r a w i e
świat m u z y k a l n y p r z e c i w k o sobie, a tyl­
ko n i e l i c z n a g a r s t k a p r a w d z i w i e w i e l k i c h
m u z y k ó w już z r o z u m i a ł a kim w ł a ś c i w i e
jest twórca „ N i b e l u n g ó w " . Z a r a z przy
p i e r w s z e m s p o t k a n i u w s a l o n i e pani
Brockhaus, o b a j g e n i u s z e odczuli wza­
j e m n y ku s o b i e pociąg; w s z c z e g ó l n o ś c i
p r z y c z y n i ł s i ę do t e g o w s p ó l n y kult dla
S c h o p e n h a u e r a . Niedługo też Nietzsche
stał się, mimo m ł o d e g o w i e k u s w e g o ,
najserdeczniejszym z przyjaciół Wagne­
ra: Do tak s z y b k i e g o rozwoju tej p r z y ­
jaźni p r z y c z y n i ł a s i ę w n i e m a ł e j m i e ­
rze p r z y s z ł a m a ł ż o n k a W a g n e r a w ó ­
wczas j e s z c z e b a r o n o w a Bulow (żona
słynnego d y r y g e n t a ) . P a n i C o s i m a , cór­
ka Liszta i s ł y n n e j przyjaciółki j e g o h r a ­
biny d ' A g o u l t , ż y j ą c a dziś j e s z c z e w B a y ­
reuth, k o b i e t a o n i e z w y k ł e j b y s t r o ś c i u m y ­
słu i w i e l k i e j k u l t u r z e , p r a w d z i w i e nie­
wieścim i n s t y k t e m w y c z u ł a s z y b c i e j je­
szcze niż s a m W a g n e r w młodziutkim
profesorze p r z y s z ł e g o w i e l k i e g o g e n i u s z a .
A i Nietzsche od p i e r w s z e j chwili po­
znał się na n i e p o s p o l i t y m d u c h u t e j ,
I LLU
I
ST ROW
ANY
NIETZSCHE
którą miał w k i l k a n a ś c i e lat później w
j e d n y m z listów s w y c h n a z w a ć „ n a j m ą d ­
rzejszą kobietą E u r o p y " . Z j a w i e n i e się
Nietzschego na h o r y z o n c i e w a g n e r o w s k i m
przypadło właśnie w tym czasie, kiedy
p. Cosima porzuciła b y ł a w sposób sen­
sacyjny pierwszego męża swego i skryła
się z W a g n e r e m w c u d o w n e m T r i b s c h e n ,
położonem u stóp g ó r y P i l a t u s w S z w a j -
RYSZARD
w okresie przyjaźni
WAGNER
z
Nietzschem
carji. Nietzsche, b ę d ą c profesorem w s z e c h ­
nicy w B a z y l e j i , miał m o ż n o ś ć c z ę s t e g o
o d w i e d z a n i a p r z y j a c i e l a s w e g o i towa­
r z y s z k i j e g o w T r i b s c h e n . Nic w i ę c dzi­
wnego, że w bardzo krótkim czasie wy­
tworzył się n i e z w y k l e s e r d e c z n y stosu­
n e k m i ę d z y nim a nimi. J a k g ł ę b o k i e w r a ­
żenie na całe ż y c i e c z a s y te w y w a r ł y
na Nietzschego, o tem ś w i a d c z y n a j w y m o w n i e j c u d o w n a apostrofa d o W a g n e r a
w o s t a t n i e m d z i e l e filozofa p. t. „Ecce
h o m o " , g d z i e m i ę d z y i n n e m i w ten spo­
sób o nich w s p o m i n a : „ O d d a j ę r e s z t ę
stosurtków moich l u d z k i c h — t a n i o , za ża­
dną atoli c e n ę nie o d d a ł b y m z ż y c i a m e ­
go dni w T r i b s c h e n s p ę d z o n y c h , dni peł­
n y c h zaufania, p o g o d y , s u b t e l n y c h przy­
p a d k ó w , — chwil głębokich.
Nie w i e m , co
inni z W a g n e r e m p r z e ż y l i , n a d
naszem
n i e b e m nie p r z e s u w a ł a się n i g d y c h m u r a ! " .
T a k też było w i s t o c i e . „Idyla t r i e b szenowska", jak nazwał Nietzsche pó­
ź n i e j te n i e z a p o m n i a n e d l a n i e g o chwi­
le, m i a ł a w sobie coś j e d y n e g o w s w o i m
rodzaju, stanowiła jeden z najciekawszych
i n a j w s p a n i a l s z y c h m o m e n t ó w w dzie­
jach k u l t u r y X I X s t u l e c i a . Z e t k n i ę c i e
się geniusza już dojrzałego z geniuszem
d o j r z e w a j ą c y m , w y w i e r a ł o z w ł a s z c z a na
t e g o o s t a t n i e g o w p ł y w wprost b e z p r z y ­
k ł a d n y . W a g n e r i dzieło j e g o stały s i ę
d l a Nietzschego z c z a s e m j e d y n ą p r a w i e
treścią j e g o ż y c i a i to do t a k i e g o stopnia
że nosił się z u p e ł n i e p o w a ż n i e z z a m i a ­
rem porzucenia profesury i poświęcenia
się c a ł k o w i t e g o p r o p a g a n d z i e w a g n e r o ­
wskiej. A l e geniusz Nietzschego okazać
się m i a ł s i l n i e j s z y , niż m ł o d z i e ń c z y za­
pał n a w s k r o ś m u z y k a l n e j d u s z y j e g o .
Zamierzając napisać tylko panegiryk na
sztukę w a g n e r o w s k ą w p r z e d e d n i u po­
w s t a n i a słynnego t e a t r u w B a y r e u t h , fi­
lozof stworzył p i e r w s z e s w o j e a r c y d z i e ł o
które g ł ę b o k o ś c i ą sposobu u j ę c i a t e m a t u
p r z e ś c i g n ę ł o p i e r w o t n y cel s w ó j i stało
się wprost e p o k o w e m . B y ł y to „Narodzi­
ny t r a g e d j i z d u c h a m u z y k i " . W a g n e r
c o p r a w d a w próżności s w e j b e z g r a n i c z ­
nej u w a ż a ł dzieło to w y ł ą c z n i e z a a p o ­
t e o z ę o s o b y i twórczości s w o j e j . G ł ę ­
biej zaś niż j e g o wzrok z a ś l e p i o n y , s i ę ­
gnęło oko małżonki j e g o C o s i m y . T a n i e ­
z w y k ł a k o b i e t a b y ł a r z e c z y w i ś c i e pier­
wszą osobą, która w sposób n a p r a w d ę
k o n g i e n i a l n y u c h w y c i ł a treść i p o z n a ł a
się na p r a w d z i w e m z n a c z e n i u tego d z i e ­
ła. S a m N i e t z s c h e , k t ó r e m u w obszer­
n y m l i ś c i e przesłała p o n i e k ą d w y c z e r p u ­
jącą „ r e c e n z j ę " o j e g o k s i ą ż c e b y ł poprostu z d z i w i o n y jej n a d z w y c z a j n ą intu­
icją. T e m d z i w n i e j s z e , że w ł a ś n i e p a n i
C o s i m a m i a ł a p r z y c z y n i ć się do z e r w a ­
nia N i e t z s c h e g o z W a g n e r e m .
Na pozór w p i e r w s z y c h l a t a c h tej przy­
jaźni nic nie z d a w a ł o się z a p o w i a d a ć ,
by mogła s i ę w o g ó l e k i e d y ś s k o ń c z y ć .
S t o s u n e k m i ę d z y W a g n e r e m a Nietzschem
z d a w a ł się n a w e t coraz b a r d z i e j z a ­
c i e ś n i a ć . A l e b y ł y to w ł a ś n i e t y l k o p o z o ­
ry. M i m o w i e l k i e g o p o k r e w i e ń s t w a ich
dusz, z a c h o d z i ł a m i ę d z y nimi j e d n a k za­
s a d n i c z a r ó ż n i c a charakterów,
która z cza­
sem m u s i a ł a d o p r o w a d z i ć do z e r w a n i a .
W N i e t z s c h e m tkwiła obok n i e z w y k l e
subtelnej duszy poetycko - artystycznej
t a k ż e i n i e s ł y c h a n i e g ł ę b o k a natura
etycz­
na.
RYSZARD
I COSIMA
WAGNER
(Dok. n»»t.)
B.
Szarlitt

Podobne dokumenty