Do czego może służyć kołyska Newtona?
Transkrypt
Do czego może służyć kołyska Newtona?
z naszych lekcji Do czego może służyć kołyska Newtona? n ARLETA BIEGAŃSKA Do ilustracji zasady zachowania pędu i energii w zderzeniach sprężystych warto posłużyć się wahadłem, zwanym kołyską Newtona. Jest to układ jednakowych, stalowych kulek zawieszonych na nitkach tak, aby mogły się wahać jedną stronę. Kulki stykają się ze sobą. Gdy jedna zostanie odchylona i puszczona swobodnie, powoduje po uderzeniu w pozostałe kulki, odskoczenie po drugiej stronie ostatniej kulki. Gdy odchylone zostaną dwie kulki po zderzeniu odskoczą po przeciwnej stronie również dwie. Nazwa „Kołyska Newtona” została wymyślona przez angielskiego aktora Simona Prebble’a, który w 1967 r. wprowadził na rynek, jako popularną zabawkę, znany wcześniej układ zderzających się kulek1. Pierwszą „Kołyskę Newtona” kupiłam podczas podróży zagranicznej zamiast tradycyjnej pamiątki z wakacji. Okazała się świetną zabawką moich dzieci. Dowodem na to był jej krótki „żywot”. Od niedawna kołyska Newtona pojawiła się w zestawie pomocy naukowych i kosztuje ok. 50 zł. Kupiłam ją więc do pracowni i szybko okazało się, że był to trafny zakup. Przed pracownią czeka grupka uczniów na zajęcia kół fizycznego. Jedna z dziewcząt jest wyraźnie smutna. Zagadnięta mówi, że nic się jej nie udaje, nic nie umie. Mam wrażenie za chwilę się rozpłacze. Aby temu zapobiec szybko otwieram zaplecze i odwracam jej uwagę angażując dziewczynę do przygotowania doświadczeń. Na początek podaje jej właśnie kołyskę Newtona. 1 56 Ania szybko zostaje otoczona przez grupkę dziewcząt, które zainteresowały się zderzającymi kulkami. Kołyska wzbudza duże zainteresowania. Wokół stołu robi się tłoczno. Wyciągam więc z pudełka zbiór stalowych kulek wraz z torem zrobionym ze sklejonych dwóch świetlówek i przekazuję to pozostałym uczniom. Zderzeniami zainteresowała się już cała grupa. Uczniowie obserwują zderzenia kulek, w tym o różnych masach, rozmiarach. Zmieniłam program zajęć na ten dzień. Zderzenia będziemy realizować dopiero za kilka tygodni, ale nic nie stoi na przeszkodzie by te doświadczenia zrobić wcześniej. Właśnie na kółku mam możliwość, aby temat zajęć, ich przebieg dostosowywać nie tylko do zainteresowań ale i do nastroju uczniów. Może dlatego na kółko przychodzą nie tylko „piątkowi” ale również uczniowie, którzy czasami ledwo „wyciągają” na trójkę? Ania przez całą godzinę co rusz wracała do kołyski Newtona. Miarowy stukot kulek wyraźnie ją uspakajał. W trakcie zajęć obserwowałam, że również inni uczniowie, w tym chłopcy, często podchodzili do zabawki. Wahadełko cały czas pracowało. Na zapleczu pracowni kołyska stoi w dostępnym miejscu. Uczniowie nie ominą okazji aby puścić kulki w ruch. Często podczas zajęć koła wystawiam kołyskę na stół i pozwalam się pobawić uczniom. Koło odbywa się na ostatniej godzinie zajęć i uczniowie są często zmęczeni. Zabawka ich wyraźnie wycisza. Za: http://www.ogroddoswiadczen.pl/pl.php?s=35 fizyka w szkole z naszych lekcji Kołyska Newtona pełni więc funkcję nie tylko pomocy dydaktycznej ale jest również dobrym środkiem na poprawienie nastroju. Termometr Galileusza Termometr Galileusza jako pomoc dydaktyczna wykorzystywany jest praktycznie raz w roku. Wykorzystuję go w klasie I gimnazjum do ilustracji praktycznego wykorzystania zmian gęstości cieczy pod wpływem zmiany temperatury oraz warunków pływania ciał. Przyrząd ten jest zbudowany ze szklanego cylindra wypełnionego cieczą, której gęstość wzrasta i maleje wraz ze zmianami temperatury. Wewnątrz cylindra znajduje się kilka szklanych pojemników wypełnionych kolorową cieczą. Pojemniki jako całość, z różnymi poziomami cieczy w ich wnętrzu, mają różną średnią gęstość. Podczepione są do nich etykiety, z których możemy odczytać temperaturę. W miarę wzrostu temperatury opadają kolejne pojemniki. Najniższy z pływających wskazuje aktualną temperaturę. Termometr Galileusza można kupić w sklepach z pomocami dydaktycznymi, ale również w sklepach z prezentami i upominkami. Koszt zależy od rozmiarów i rodzaju obudowy. Za ok. 40 złotych kupimy termometr o wysokości 28 cm. Osobiście polecam droższe, ale za to wyższe i o większym zakresie temperatur. Termometr Galileusza nie jest przechowywany na zapleczu pracowni fizycznej ale stoi w moim gabinecie jako element dekoracyjny. Wystrój gabinetu dyrektora przyciąga uwagę odwiedzających i jest jednym z czynników wpływających na wizerunek szkoły jak i dyrektora. Warto zadbać, aby gabinet miał ciekawy wystrój, liczy się bowiem efekt pierwszego wrażenia2. Moim gościom termometr często ułatwia nawiązanie kontaktu. Pytanie o termometr jest wstępem do rozmowy tzw. „zagajeniem” lub przerywnikiem podczas dłuższych narad. 2 A tak na marginesie warto, aby nauczyciele przedmiotowi dysponujący gabinetem przedmiotowym „tzw. zapleczem” zwrócili uwagę na jego wystrój i urządzenie. Czy na zapleczu mamy warunki do pracy koncepcyjnej ale również do wypoczynku w czasie „okienka”? Bardzo często zaplecza to pomieszczenia ciasne, przeładowane starymi, czasem już nieużywanymi pomocami. Bywa, że estetyka tych pomieszczeń pozostawia wiele do życzenia. A chyba warto przekształcić je w „zaczarowane pokoje”. Inną pomocą, której nie chowam po zakończeniu ich wykorzystywania podczas typowych lekcji jest falownica uniwersalna. Stoi na stale przymocowana z boku biurka a wchodzący uczniowie dla zabawy często wprawiają ją w ruch. Wzbudza ich zainteresowanie, jest pretekstem do rozmowy. Może warto niektóre pomoce zostawić na stole dłużej, niech cieszą uczniów przy każdej wizycie na zapleczu pracowni fizycznej? Przy tak bardzo ograniczonej liczbie godzin fizyki i przepełnionych klasach wykorzystajmy każdą okazję aby przywrócić urok tego przedmiotu. Bo przecież fizyka doświadczeniem stoi. Sprężyna typu „Slinky” Sprężyną Slinky po prostu się bawimy. Trudno ją wykorzystać jako pomoc dydaktyczną na konkretnej lekcji na poziomie gimnazjum, no może w liceum? Wyjaśnienie zjawisk powodujących takie a nie inne zachowanie sprężyny jest zbyt trudne dla gimnazjalistów. Sprężyną się po prostu bawimy na kółku czy na zajęciach świetlicy. Sam fakt, że w gabinecie fizyki jest coś tak „fajnego” powoduje zainteresowanie się fizyką. Zabawa ze sprężyną wyzwala jednak wiele zachowań typowych dla poszukiwań naukowych. Uczniowie schodzili ze sprężyna po wszystkich schodach w szkole, zarówno tych wewnętrznych jak i zewnętrznych. Badali „schodzenie” sprężyny z ławek o różnych wysokościach oraz z drabiny. Stwier- I. Zalewska, Gabinet dyrektora wizytówką szkoły, „Dyrektor Szkoły” nr 7–8, 2003, s. 54. 1/2011 57 z naszych lekcji dzili, że na ruch sprężyna ma wpływ zarówno szerokość jak i wysokość stopni. Uczniowie przekonują się, że zjawiska zachodzące w realnym świecie są bardzo skomplikowane i rzadko mamy do czynienia z jednym czynnikiem wpływającym na przebieg zjawiska. Przy okazji zabawy uczniowie spontanicznie stawiają ważne z punktu widzenia dydaktyki pytania. Ile potrzeba drutu na zrobienie sprężyny? Jak wyznaczyć długość drutu bez jej rozwijania? Zabawy ze sprężyną zostały sfotografowane i sfilmowane. Przy okazji obejrzeliśmy zamieszczone na stronach internetowych sfilmowane doświadczenia innych. Po zabawie ze sprężyną od razu wzrosła liczba chętnych do uczęszczania na koło fizyczne. Wykorzystując zabawki czy nawet gadżety dekoracyjne w roli pomocy dydaktycznych spowodujemy uatrakcyjnienie lekcji fizyki i być może zwiększymy poziom zainteresowania fizyką wśród uczniów. A jak pokazuję życie jest o co zabiegać. Nudna fizyka? Analizując proponowany przez autorów planowanej reformy programowej plan nauczania3 nie mogę się oprzeć wrażeniu, że spełniają się proroctwa Wiktora Niedzickiego4. „(…) istnieją spore szanse, że w trakcie kolejnych reform fizyk powoli zaniknie z programów szkolnych i szczęśliwie przestanie być zmorą uczniów. Potem powoli będą zanikały wydziały i instytuty fizyki. Bo komu będzie potrzebna ta nudna i niepotrzebna nauka?”. Cóż z tego, że wiele racji ma polemizujący z tekstem Wiktora Niedzickiego Jerzy Kuczyński5, który uważa, że to w szkole powinno się uczyć rzeczy trudnych, nudnych i nieciekawych ale za to pożytecznych i niezbędnych. Uczniowie trudnych ale i nudnych rzeczy po prostu uczyć się nie chcą. 3 4 5 6 58 Fizyka jest powszechnie mało znana i nie lubiana. Reformatorzy oświaty chyba należą do tych, którzy fizyki nie lubili i dlatego tak „tną” godziny przeznaczone na naukę tego przedmiotu. W efekcie nauczyciele fizyki, niezależnie od tego czy uczą w liceum czy w gimnazjum, mogą pomału się pakować. Będzie gorzej. Ale sami jesteśmy sobie winni. Uczymy fizyki przeładowanej matematyką, sformalizowanej. Nie potrafimy uczyć w sposób atrakcyjny, fascynujący, pobudzający wyobraźnię. Uczelnie pedagogiczne również nie przygotowują do takiego nauczania przyszłych nauczycieli. Co prawda od czasu do czasu łamach prasy czy w Internecie znajdziemy sposoby na uatrakcyjnienie lekcji jak na przykład prezentowane ostatnio gry i zabawy w formie kartoników magicznych, domina i gier planszowych6. Proponuję trochę inne spojrzenie na możliwości wykorzystania pomocy dydaktycznych. Mogą być ilustracją lekcji, mogą być gadżetem dekoracyjnym jak również mogą być wykorzystane do autentycznej zabawy. Nasi uczniowie może nie zapamiętają wzorów, definicji ale na pewno na całe życie zapamiętają zabawę ze swoim nauczycielem fizyki. Może chwile radości i zabawy pozwolą łaskawiej popatrzeć na trudną fizykę? ARLETA BIEGAŃSKA Dyplomowany nauczyciel fizyki Dyrektor Zespołu Szkół im. Marii Skłodowskiej-Curie w Kawęczynie http://www1.reformaprogramowa.men.gov.pl/poradnik_gimnazja_i_licea/ strona 10. W. Niedzicki, Nauka fizyki – jakiej i dla kogo”, „Fizyka w Szkole” nr 2/2003, s. 85. J. Kuczyński, Dlaczego szkolna fizyka powinna być nudna. Polemika z tekstem Wiktora Niedzickiego, „Fizyka w szkole” nr 4/2003, s. 253. M. Rucińska-Wrzesińska, Gry i zabawy na lekcjach fizyki, „Fizyka w Szkole” 2008. fizyka w szkole