``MOJE NIEZAPOMNIANE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA``
Transkrypt
``MOJE NIEZAPOMNIANE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA``
''MOJE NIEZAPOMNIANE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA'' Grudzień. Znów wszystko kojarzy się ze świętami. Kolorowe światełka pozawieszane na drzewach i w witrynach sklepowych. W supermarketach potykamy się o tony różnych zabawek i ozdób choinkowych. Ludzie pospiesznie przemykają zagubieni wśród licznych zakupów, porządków i gotowania. W szkole też tylko jeden temat :co dostanę pod choinkę. Każdy się licytuje, jakby ten podarek był głównym bohaterem świąt. W tym komercyjnym podejściu zapominamy, co tak naprawdę jest ważne. Święta w moim domu mają swoją magię. Jeszcze do niedawna mój młodszy brat wierzył w świętego Mikołaja i starał się być bardzo grzeczny przed Wigilią. Bardzo mnie to śmieszyło, jednak nie wyprowadzałam go z błędu ,bo ten jego entuzjazm i mnie się udzielał. Pamiętam swoje Boże Narodzenie, gdy miałam 11 lat. Wszędzie było biało, chodziliśmy z tatą i Maćkiem na sanki, ślizgaliśmy się na ślizgawce. W domu stała wielka, zielona choinka, którą wszyscy razem ubieraliśmy, roznosił się zapach smażonego karpia oraz zupy z suszonych owoców. Ten zapach wpędziłby każdego w świąteczną euforię. Stół pięknie zastawiony, sianko pod obrusem, dodatkowe miejsce dla niespodziewanego gościa i zapalona świeca. Zjechała się rodzinka. Wypatrywaliśmy z niecierpliwością pierwszej gwiazdki. Gdy ją zobaczyliśmy, rozpoczęła się Wigilia, pierwsza bez babci i dziadka, jednak gwarna i wesoła. Przy stole zasiadło chyba z siedemnaście osób – wspominaliśmy miniony rok, były chwile zadumy i smutku nad upływem czasu. Jednak nikt wtedy się nie spodziewał, że dla kogoś z nas ten czas skończy się już 2 stycznia... Dokładnie pamiętam pasterkę tamtego roku. Kościół pięknie oświetlony, pełen pogodnych osób. Kolędy śpiewane doniosłym głosem i słowa księdza ,że narodził się Zbawiciel. Minęły te wspaniałe święta bardzo szybko i sylwester zbliżał się wielkimi krokami. Zostaliśmy zaproszeni na obiad do cioci i wujka, ale nie pojechaliśmy, bo mama była w pracy, a nie chcieliśmy bez niej jechać. Mijały dni, aż nadszedł 31 grudnia. Zabawa sylwestrowa była wspaniała. 1 stycznia wstałam szybko, bo jest taki przesąd, że jak się spędzi pierwszy dzień, taki będzie Nowy Rok. Wieczorem położyłam się spać, nie przeczuwając nic złego. Wstałam rano (2 stycznia) pełna wigoru i szczęścia. Weszłam do kuchni, a tam stała mama cała blada i bardzo smutna. Zapytałam, co się stało, ona mi odpowiedziała, że wujek Andrzej (brat taty)nie żyje. Zaniemówiłam. Jak usiadłam, tak siedziałam . Minęła długa chwila, zanim dotarło do mnie znaczenie wypowiedzianych przez mamę słów. Łzy same płynęły mi z oczu. Nie mogłam w to uwierzyć. A dopiero co widziałam go u nas na Wigilii i łamałam się z nim opłatkiem składając życzenia: „szczęścia, zdrowia, pomyślności”. Już wtedy wiedziałam, że każde następne święta nie będą takie jak tamte... Natalia Smyczyńska