Test absolwenta trzeciej klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Zadanie z
Transkrypt
Test absolwenta trzeciej klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Zadanie z
Test absolwenta trzeciej klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Zadanie z zakresu tworzenia własnego tekstu. Analizując podane fragmenty „Przedwiośnia”, przedstaw zaprezentowane w nich poglądy bohaterów na temat rewolucji i komunizmu. Któremu z tych sądów, Cezarego Baryki czy jego rodziców, odpowiada powieściowy obraz rewolucji i komunizmu? W uzasadnieniu odwołaj się do treści całego dzieła. Cezary Baryka był oczywiście bywalcem zgromadzeń ludowych. [...] Wszystko, co wykrzykiwali mówcy wiecowi, trafiało mu do przekonania, było jakby wyjęte z jego wnętrza, wyrwane z jego głowy. To była właśnie esencja rzeczy. Gdy wracał do domu, powtarzał matce wszystko od a do z, wyjaśniał arkana co zawilsze. Mówił z radością, z furią odkrywcy, który nareszcie trafił na swoją drogę. Matka nie chodziła na mityngi. Patrzyła teraz ponuro w ziemię i nie odzywała się z niczym do nikogo. Gdy była z Cezarym sam na sam, próbowała oponować. Lecz wtedy popadał w gniew, gromił ją, iŜ niczego nie moŜe zrozumieć z rzeczy tak jasnych, prostych i sprawiedliwych. Gadała zaś niestworzone klituś-bajtuś. Twierdziła, Ŝe kto by chciał tworzyć ustrój komunistyczny, to powinien podzielić na równe działy pustą ziemię, jakiś step czy jakieś góry, i tam wspólnymi siłami orać, siać, budować – Ŝąć i zbierać. Zaczynać wszystko sprawiedliwie, z Boga i ze siebie. CóŜ to za komunizm, gdy się wedrzeć do cudzych domów, pałaców, kościołów, które dla innych celów zostały przeznaczone i po równo podzielić się nie dadzą. – Jest to – mówiła – pospolita grabieŜ. Niewielka to sztuka z pałacu zrobić muzeum. Byłoby sztuką godną nowych ludzi – wytworzyć samym przedmioty muzealne i umieścić je w gmachu zbudowanym komunistycznymi siłami w muzealnym celu. DraŜniła tak syna swymi banialukami, argumentami spod ciemnej gwiazdy, a raczej najobskurniejszej „siedleckiej” ulicy, aŜ tutaj na światło rewolucji przytaszczonymi, iŜ świerzbiła go ręka, Ŝeby ją za takie antyrewolucyjne bzdury zdzielić potęŜnie i raz na zawsze oduczyć reakcji. Nie szczędził jej uwag w słowie i odpowiednich epitetów. [...] „Rewolucja – nauczał ducha matki – jest to konieczność, wyŜsza nad wszystko. Jest to prawo moralne. Poprzez dziesiątki setek lat ludzie nieszczęśliwi byli przez uprzywilejowanych deptani, ciemięŜeni, wyzuwani ze wszelkiego prawa. IluŜ to wskutek tego bestialskiego prawa panowania uprzywilejowanych nad wyzutymi ze wszelkiego prawa poniosło śmierć z chorób, z nędzy, z katuszy przymusowego ubóstwa, w udręczeniach, w jarzmie słuŜby! Nawet w widzeniu i a pomocą lotnej wyobraźni nie podobna zliczyć ogromu istnień zamordowanych, bogactw ducha zniweczonych, piękna na zawsze unicestwionego. Jest to jakowyś kontynent pogrzebionych za Ŝycia, cmentarzysko bez końca, gdzie kaŜda grudka ziemi wzywa o pomstę nad Kainem. Gdyby te grudki martwej ziemi mogły przemawiać albo znalazły moŜność dawania zrozumiałych znaków, to kaŜdy kamień cerkwi i kościołów wydawałby jęk, kaŜda cegła pałaców, kaŜda kolumna sal ociekałaby krwią, a bruk ulic zroszony by był łzami. Albowiem wszędzie pod przemocą straszliwą, w jarzmie, pod batem i w ucisku człowiek musiał pracować nie dla siebie, lecz dla drugiego człowieka. Nasze pieniądze, nasze cenne i wygodne sprzęty, nasze drogie naczynia i smaczne w nich potrawy zaprawione są i przesycone do cna krzywdą człowieczą. O matko! Nie chcę juŜ pić drogiego wina, bo jest zmięszane z potem męczenników. [...] NaleŜało raz przecie wykonać ten skok lwi, aby przemoc zepchnąć przemocą ramienia z tronu potęgi. JakŜe szczęśliwi jesteśmy, Ŝe stało się to w naszych oczach! Patrzyliśmy na poród brzemienia czasów. Precz nareszcie z krzywdą! Precz z przemocą człowieka nad człowiekiem! Twój syn nie moŜe stać w szeregu ciemięŜycieli. Nie chcę! Nie będę!” [...] Ten ojciec, przychodzień mało znany, to nie było jestestwo bierne i czujące jedynie, jak matka. To był przeciwnik czynny. To był rycerz. Z jego ran, których miał na ciele pełno, sączyła się nie tylko krew, lecz jakoweś światło uderzające w oczy. On nie tylko wierzył w coś innego, lecz śmiał inaczej świat kształtować. To, co mówił, było mgliste, wymyślone z rozbitej głowy, nawet śmieszne, ale z tym wszystkim trzeba było potykać się, zaiste, na szpady. CzyŜ ten ojciec Wybór fragmentów, opracowanie tematu i modelu odpowiedzi: Małgorzata Niewiadomska Test absolwenta trzeciej klasy szkoły ponadgimnazjalnej. Zadanie z zakresu tworzenia własnego tekstu. był burŜujem, stronnikiem bogaczów i pochlebców bogaczów? – Nie. Czy był stronnikiem starego porządku rzeczy? – Nie. JakŜe tedy – dlaczego nie chciał współpracować w sprawie przewrotu? Znał przecie tę potęgę, która wyzwalała robotników świata z pęt ucisku przemysłowców i zdzierców. [...] Znał nie tylko zewnętrzne agitacyjne mityngi i półzewnętrzne urzędy, na starych oparte śmieciach, lecz i tajne kancelarie nowych despotów, szpiegowskie zakamarki i obmierzłe więzienia, gdzie wskutek podejrzeń i na zasadzie szpiegowskich doniesień siadywał ramię w ramię z tymi, których po to wyprowadzono na światło, aŜeby ich zgładzić. Znał piwnice zalane i zachlastane krwią i cuchnące od trupów. Powiadał, iŜ ten to trupi zaduch przeszkadza, aŜeby moskiewskie powietrze moŜna było wciągnąć wolnymi i szczęśliwymi płucami. W tym zaduchu po masowych i sekretnych morderstwach, pośród krwawych orgii nie moŜna modlić się wielkim tłumem: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie...” „W Moskwie – mówił – cuchnie zbrodnią. Tam wszystko poczęte jest ze zbrodni, a skończy się na wielkich i świetnych karierach nowych panów Rosji, którzy zamieszkają w pałacach carskich i jusupowskich1, odzieją się w miękkie szaty i stworzą nową, czynowniczą i komisarską arystokrację2, nową nawet plutokrację, lubującą się w zbytku i zepsuciu starej. Plebs będzie mieszkał po norach i smrodliwych izbach. Tam nie zaczęło się od budowania, od przetwarzania rzeczy lichych na lepsze, lecz od niszczenia, nie z miłości, lecz z pychy i zemsty. Nadaremnie znakomici komisarze będą odwaniać zapach morderstwa perfumami postępu. 1 i2 pałace jusupowskie – pałace ksiąŜęcej rodziny Jusupowów. arystokracja czynownicza i komisarska – to znaczy rekrutująca się z urzędników i funkcjonariuszy partyjnych. Stefan śeromski Przedwiośnie, BN I 242, s. 28-29, 44-45, 92-93, Wrocław 1982. Wybór fragmentów, opracowanie tematu i modelu odpowiedzi: Małgorzata Niewiadomska