Slajd 1 - MOTO

Transkrypt

Slajd 1 - MOTO
Nr Relacji:
004/ 2010/ Turystyczne Wojaże
Autor:
Leon z Rawicza (MT 152)
Tytuł:
Nieplanowany środek Polski
Cel wyprawy:
Okolice Łęczycy a także oderwanie się
od dnia codziennego
„Był to początek pięknego, słonecznego majowego weekendu” - w taki oto sposób planowałem
rozpocząć relację z krótkiej wycieczki motocyklowej odbytej w maju b.r. Jednak muszę zacząć
inaczej... „Był to – jak chyba zresztą większość końcówek tygodnia dotychczasowej wiosny -weekend
brzydki, pochmurny, zimny, deszczowy. Jeszcze parę epitetów pcha się na usta, lecz niecenzuralnych,
więc nie będę ich tutaj przywoływał. Jedni mówią, że taka pogoda to przez wulkan – inni że przez
globalne ocieplenie. Zwał jak zwał.
Ogólnie do d...y !
Pani prezenterka w jednej z dużych prywatnych stacji zajmujących się przepowiadaniem aury
poinformowała w piątek wieczorem, że w centralnej Polsce przez cały następny dzień nie będzie
padać. Decyzja mogła być tylko jedna - jadę. A dokąd to się zobaczy. Wieczorne spojrzenie na mapę...
Wybór padł na okolice ziemi łęczyckiej. Szybki „telefon do przyjaciela”, który ze względu na
obowiązki nie mógł mi potowarzyszyć.
A więc muszę jechać sam...
Sobotni poranek przywitał mnie pochmurnym niebem i brakiem dostępu do gotówki.
Bankomatowi spodobała się moja karta i już mi jej nie oddał. Szybkie załatwienie formalności
związanych z zablokowaniem kawałka plastiku, skombinowanie pieniędzy i jestem w garażu.
Motocykl – jest, paliwo- jest, powietrze w oponach – jest, olej w silniku – jest.
Pokrętło od grzanych manetek na maksa i do ataku...
1/6
Obrałem kierunek na Kalisz. Droga przebiegała przez Krotoszyn, Ostrów Wlkp. Wjeżdżając do
Ostrowa zauważyłem, że nadjeżdżające z naprzeciwka samochody mają włączone wycieraczki.
Wizjer mojego kasku też jakby zrobił się bardziej wilgotny. Nie jest dobrze! Parę przekleństw pod
adresem szanowanej stacji telewizyjnej, spojrzenie w niebo... Gdzieś w oddali pojawił się jaśniejszy
jego odcień. Całe szczęście już za Ostrowem przestało padać. Mimo chłodu uśmiech pojawił się na
twarzy. Można śmigać dalej.
Pierwszy postój na rozprostowanie kości
nastąpił za Turkiem tuz obok „malowniczo”
położonej elektrowni „Adamów”.
Swoją drogą zastanawiam się czy nie napisać
petycji do rządzących z prośbą o wybudowanie w
każdej gminie jakiejś elektrowni lub stworzenia
chociażby
małej
kopalni
odkrywkowej
czegokolwiek. Zauważyłem, że w okolicach takich
przedsięwzięć drogi są pięknie wyasfaltowane,
oznakowane, skrzyżowania jakby bezpieczniejsze. Może i te dymy wielkokominowe smrodzą i
szkodzą ale za to człowiek czuje się na swoich dwóch kołach pewniej.
Zerkam na mapę. Następny postój zaplanowany w Uniejowie. Miasteczko to jest położone na
rzeką Wartą i słynie przede wszystkim z basenów termalnych. Z wielką zazdrością patrzyłem
na ludzi kąpiących się na świeżym powietrzu w
cieplutkiej 30-sto stopniowej wodzie. Otarłem
mokry od wydzieliny nos, zakaszlałem i udałem
się do restauracji należącej do kompleksu w celu
ogrzania organizmu ciepłą strawą i mocną gorącą
kawą. Jeżeli wśród czytających znajdują się fani
ekstremalnych
doznań,
pracownicy
ośrodka
polecają kąpiele w gorącej czekoladzie i tym
podobnych substancjach, mające na celu ogólne
polepszenie samopoczucia.
Tuż obok basenów umiejscowiony jest kasztel rycerski oraz pałac biskupi.
Kasztel sobie odpuściłem, natomiast udałem się w kierunku pałacu. Sama budowla nie
przedstawia sobą nic rewelacyjnego. Jak się okazało opiekunowie nastawieni są na przyjmowanie
gości hotelowych i pałac dla amatora oglądania zabytków jest niedostępny.
2/6
Do zwiedzenia dostępna była tylko wieża, na
której szczyt, po uiszczeniu paru złoty opłaty,
można wejść i podziwiać płaskie, niezbyt piękne
okolice. (chociaż jest to kwestią gustu – a że o
gustach się nie dyskutuje to pozostawiam widok
waszej ocenie)
Jeżeli nie będę się kąpał to nie pozostaje mi nic
innego tylko wsiąść na konia i pognać dalej przed
siebie.
Z Uniejowa obrałem kierunek na Łęczycę.
Asfalty w dalszym ciągu piękne.
Innych uczestników ruchu jak na lekarstwo. Czyli spoko. Jedynym utrudnieniem w kilku miejscach
był ruch wahadłowy w wyniku remontu drogi. Ale przynajmniej coś się dzieje. Łęczyca przywitała
mnie piękną pogodą. Nawet pojawiło się na moment słońce, które ogrzało moje zziębnięte odwłoki.
Przejeżdżając obok zamku, który w początkowym zamyśle miał być celem ostatecznym mojej
podróży, włączyłem lewy kierunkowskaz aby zjechać na przyzamkowy parking. I co z tego, że miałem
go włączonego, jeżeli sznur jadących z naprzeciwka samochodów miał długość wielkiego muru
chińskiego i żaden z uprzejmych kierowców nie był skory do przepuszczenia jednośladu. Jakbym
zostawił motocykl na środku skrzyżowania i poszedł zwiedzać, nie zrobiło by to pewnie na nikim
większego wrażenia. Mój pech -wbiłem się niechcący na stumetrowy odcinek trasy nr 1 z Łodzi do
Włocławka. Po pięciu minutach oczekiwania dałem możliwość pochwalenia się swoją przydatnością
prawemu kierunkowi i drogą prostą niczym 66 za wielką wodą udałem się w kierunku Łowicza.
Chociaż miałem chwile zawahania to okazało się, że decyzja była właściwa.
Po kilkunastu kilometrach moim oczom ukazał się znak z nazwą miejscowości i postawionym
przy nim kawałkiem betonu. Zdziwiłem się - ale też ucieszyłem gdy się okazało, że ową
miejscowością jest Piątek -geometryczny środek Polski. Słyszałem i czytałem kiedyś o czymś takim
ale w życiu nie przypuszczałem, że to właśnie tutaj! Na tego typu sytuacje mam jedną odpowiedź. Jest
nią przysłowie, a jakie - domyślcie się sami. Akurat w terminie mojej wycieczki odbywał się tam
coroczny zlot do środka Polski. Pamiątkowa fotka, tankowanie, łyk „odrdzewiacza” dla wyrównania
elektrolitów i powrót do nieszczęsnej krzyżówki. Może tym razem będzie łatwiej...
3/6
W
drodze
powrotnej
zauważyłem strzałkę informującą
o zabytku, który miał znajdować
się we wsi Tum. Do tej pory Tum
kojarzył mi się tylko z wyspą w
stolicy Dolnego Śląska. Jak szaleć
to szaleć. Odbijam z głównej i po
kilkuset metrach zastany widok
przerósł
moje
najśmielsze
oczekiwania.
Na początku wsi stoi kościół - a raczej zabytek klasy zero. Budowla zrobiła na mnie wielkie wrażenie
swoją surowością i ogromem. Okazało się, iż jest to romańska kolegiata, która należy do
najciekawszych i najbardziej znanych tego typu obiektów w Polsce.
Została ona wzniesiona w XII wieku naszej ery.
Podczas konsekracji kolegiaty w 1161r. odbył się
w niej pierwszy zjazd władców Polski. Nie jestem
wielkim znawcą architektury ale po udaniu się do
środka żałowałem, że wejścia broniła krata.
Chętnie w tych murach posiedziałbym trochę i
porozkoszował się widokiem – jak dla mnie wspaniałego wnętrza. Może następnym razem...
4/6
Obok kolegiaty znajduje się drewniany
kościółek św. Mikołaja z 1761r., który kiedyś był
siedzibą tamtejszej parafii.
Obie budowle położone są na tzw. szlaku
romańskim, który ciągnie się przez całą Europę,
w tym także Polskę. Lecz jak to u nas nie w
każdym województwie jest on oznaczony. A
szkoda. Jeżeli zabytki na tym szlaku są podobne,
to szczerze polecam.
W drodze powrotnej zahaczyłem jeszcze o wspomniany wyżej zamek w Łęczycy.
Jednak ze względu na godziny otwarcia nie było mi dane zwiedzić jego wnętrz.
Z zewnątrz budowla wygląda dużo lepiej niż po przekroczeniu
bramy. W środku największą część placu zajmuje ogródek
piwny. Psuje to trochę ogólny odbiór zamku. Historia
wspomina o pobycie w nim króla Władysława Jagiełły, jego
syna Kazimierza Jagiellończyka oraz Zygmunta III wazy. W
budynku znajduje się muzeum poświęcone historii regionu.
Jako ciekawostkę można dodać, iż w salach zamkowych mieści
się również wystawa diabłów z ponad 400-oma eksponatami.
Dla osób ceniących ciszę i spokój polecam przysiąść na rynku w
Łęczycy. W przeciwieństwie do zamku zrobił na mnie lepsze
wrażenie. Czysto, kolorowo – ktoś się postarał.
5/6
Droga powrotna przebiegała bez większych zakłóceń. Tylko w Ostrowie miałem powtórkę z
rozrywki z opadem atmosferycznym. Jednak reasumując - „plusy dodatnie” wyjazdu wzięły górę nad
„plusami ujemnymi” i mimo chłodu, często porywistego wiatru i miejscami deszczu całą wycieczkę
uważam za udaną.
Pozdrawiam,
Leon
(Moto-Turysta 152)
Data wyprawy: 15.05.2010r.
Trasa: Rawicz – Ostrów Wlkp. - Kalisz – Turek
-Uniejów – Łęczyca – Piątek – Tum – Rawicz
Przejechany dystans: 440 km
6/6