nr 6 - GTF

Transkrypt

nr 6 - GTF
KURIER
03
GTF
2013
MAGAZYN GÓRNOŚLĄSKIEGO
TOWARZYSTWA FINANSOWEGO
DZIAŁALNOŚĆ
KONFERENCJI
PRZE DSIĘBIORSTW
FINANSOWYCH
rozmowa z Marcinem Czuganem
NIE
STAWIAM
SIĘ
NA PIEDESTALE
Stan Borys o sobie
W PRACY
I
PO
06
M A R Z E C
PRACY
Przedstawiamy Katarzynę Góralczyk
STRZAŁ
W DZIESIĄTKĘ.
10 MAGICZNYCH
MIEJSC
NA 10-LECIE GTF.
KONKURS DLA AGENCJI KREDYTOWYCH
WSPÓŁPRACUJĄCYCH Z GTF.
WSZYSTKIE PROPOZYCJE I WARUNKI UCZESTNICTWA W KONKURSIE
NA STRONIE WWW.GTF.PL POD ZAKŁADKĄ "KONKURS NA 10-LECIE".
NA WSTĘPIE
P a w e ł
Kosmala
Szanowni Państwo, Drodzy Czytelnicy,
najważniejszą informacją ekonomiczną
ubiegłego miesiąca wydaje się ta, która
dotyczy ustaleń unijnego budżetu na
lata 2014–2020. Zakłada on 960 mld euro
w tzw. zobowiązaniach, a w płatnościach
ok. 908,4 mld euro. Polska ma otrzymać
72,9 mld euro na realizację polityki spójności i 28,5 mld euro na tzw. wspólną
politykę rolną. Opinie na temat dokonań
polskiego rządu są różne w zależności
od opcji politycznych, które te opinie
wygłaszają. Entuzjastycznie wyrażają
się politycy rządzącej koalicji, krytycznie – jak zwykle – politycy opozycyjni.
Nie ma jednak wątpliwości, że, z punktu
widzenia samej Unii, uchwalony budżet
jest znacznie gorszy niż poprzedni. Po
pierwsze, został ograniczony, mimo że
powinien być zwiększany, po drugie,
kompromisów poszukano w dość
dyskusyjny sposób – obcinano na przykład te wydatki, które nie powinny być
obcinane, choćby na konkurencyjność.
Zostawiano za to te, za którymi najbardziej
poszczególne kraje lobbowały, np. wspólną politykę rolną.
Jeśli budżet unijny jest niższy niż poprzedni, to w czym należy upatrywać
sukcesu polskich negocjatorów? W tym,
że z mniejszego budżetu dostajemy więcej, niż poprzednio. To daje nam pozycję
największego beneficjenta funduszy UE.
I właśnie na tym tle nie ma wątpliwości, że
Polska należy do nielicznych krajów, które
mogą powiedzieć, iż odniosły sukces. I, jako
urodzony optymista, tym zdaniem powinienem zakończyć ten krótki komentarz
na temat dokonań naszego rządu. Powinienem, ale jestem też ekonomistą i ten
fakt, niestety nie pozwala mi zapominać,
że rozwój naszej gospodarki oparty jest
złotych. Inne dane mówią o rosnącym
zjawisku bankructwa firm; w ubiegłym
roku upadło blisko 950 firm, a rok bieżący
zapowiada się znacznie gorzej. Bankructwo firm przekłada się bezpośrednio na
skalę bezrobocia i ograniczenie wynagrodzeń, a w konsekwencji na dalszy
spadek poziomu zakupów towarów
i usług. Rząd zapisał w budżecie na
rok 2013 bezrobocie na poziomie 13%,
ale już dzisiaj nie brak opinii, że realny
poziom to 15, a nawet 18%. Negatywne
prognozy mówią, że w roku bieżącym
każdego miesiąca może przybywać ok.
80–100 tysięcy bezrobotnych. Nie zaskakuje więc opinia unijnego komisarza ds.
zatrudnienia, który wskazuje na Polskę,
obok Bułgarii, Rumunii i Grecji, jako kraj
najbardziej zagrożony wykluczeniem
i biedą. W naszym kraju dotyczy to
już prawie 30% całej ludności. Cieszmy się zatem z sukcesu polskich negocjatorów w Brukseli, ale nie uciekajmy
od szerszej refleksji.
Nieco lżejszym tematom poświęcamy
łamy naszego magazynu, choć bardzo
interesującym nawiązaniem do mego
komentarza jest felieton Grzegorza
Chmielewskiego, który unaocznia nam
przyczyny redukcji mocy produkcyjnych w polskich zakładach. Zapraszam
także do lektury wywiadu z mecenasem
Marcinem Czuganem, reprezentującym
Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce. A gwiazdą wyjątkową
„Kuriera GTF” jest tym razem legendarny
piosenkarz Stan Borys. Lektura kolejnego
wydania „Kuriera GTF” zapowiada się
więc niezwykle interesująco.
Zapraszam.
Fot.: Marcin Wantuch
nie tylko o fundusze unijne. A analiza makroekonomicznych danych, dotyczących
polskiej gospodarki, niestety, nie nastraja
optymistycznie. Może warto zatem ostudzić ten medialny optymizm, związany
z sukcesem w Brukseli, i dodać przysłowiową łyżkę dziegciu do beczki miodu?
Zeszłoroczne niskie wpływy podatkowe,
mniejsze o kilkanaście miliardów złotych
od planowanych, to rezultat budzący poważne obawy o stan finansów państwa.
To wyjątkowa skala załamania dochodów,
największa od ponad 20 lat. Zjawisko jest
tym bardziej poważne, że dotyczy przede
wszystkim spadku wpływów z podatku
VAT (aż o 12 mld złotych), czyli podatku
od towarów i usług. Bardzo niepokojąco
wygląda prognoza długu publicznego,
która zakłada, że przekroczy on bilion
SPIS TREŚCI
PATRON: GórnośląskieTowarzystwo Finansowe GTF Sp. z o.o.
Prezes: Paweł Kosmala
Działalność Konferencji
Przedsiębiorstw Finansowych
REDAKCJA: Feniks Media Group Sp.j.,
ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków
Rozmowa z Marcinem Czuganem, radcą prawnym
Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce Nie stawiam się na piedestale
Wywiad z wokalistą i kompozytorem Stanem Borysem México City – miasto
pływających ogrodów
Konkurs Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego Sfałszowany podpis na wekslu
Komentarz mecenasa Zbigniewa Labochy
O sztuce falsyfikowania
Weronika Kosmala pisze o kopiowaniu dzieł sztuki str. 04
str. 08
str. 10
str. 11
str. 12
Relacja ze spotkania pracowników GTF
z przedstawicielami Alior Banku str. 18
WYDAWCA: Feniks Media Group Sp.j.,
ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków
Fot. na okładce: shutterstock.com
W magazynie wykorzystano zdjęcia z biblioteki Shutterstock.com. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji
tekstów oraz zmiany tytułów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Przedruki z magazynu „Kurier GTF” są
dozwolone wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.
Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy. jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z linią
programową lub charakterem pisma oraz wydawcy (art. 36, pkt 4 prawa prasowego).
kurier gtf
str. 16
W Promnicach.
Biznesowe inspiracje
DRUK: Alnus Sp. z o.o., ul. Wróblowicka 63, 30-698 Kraków
marzec
str. 14
Produkcja: Krzysztof Chachlowski
06
Paszport dla kapitału
Felieton Grzegorza Chmielewskiego
Redaktor naczelny: Dariusz Wajs
Redaktor prowadzący: Grzegorz Chmielewski
Sekretarz redakcji: Radosław Urban
Zespół redakcyjny: Michał Durbas, Grażyna Jancik,
Paweł Kawałek, Marcin Zawada
Korekta: Jolanta Witkowska
STUDIO DTP: J erzy Gorczyca (kierownik studia DTP),
Wojciech Kleszcz, Krzysztof Kusiak
W pracy i po pracy
Rozmowa z Katarzyną Góralczyk, kierownikiem
Departamentu Wsparcia Sprzedaży GTF Prezes Zarządu
Górnośląskiego Towarzystwa
Finansowego GTF Sp. z o.o.
Górnośląskie Towarzystwo
Finansowe GTF sp. z o.o.
Fabryczna 2, 43-100 Tychy
www.gtf.pl
E-mail:[email protected]
Infolinia: (0-32) 720-30-30
str.
03
WYWIAD
Działalność
K o n f ere n c j i
Przedsiębiorstw
Finansowych
O sytuacji polskiego rynku kredytowego, wdrażaniu europejskich dyrektyw
do polskiego prawa finansowego oraz o porządku prawnym na r ynku
pośrednictwa kredytowego – Kurier GTF rozmawia z Marcinem Czuganem,
radcą prawnym Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce.
R o z m a w i a ł
R a d o s ł a w
U R B A N
W ostatnim czasie media poświęcają wiele miejsca
i czasu nieuczciwym praktykom tzw. parabanków,
a w zasadzie nic nie mówi się o nieuczciwych praktykach po stronie klientów. Czy polski rynek kredytowy jest wolny od wyłudzeń?
kurier gtf
marzec
06
Badanie „Wyłudzenia na polskim rynku kredytów w segmencie
detalicznym” jest prowadzone przez KPF, Ernst & Young oraz
ACFE od 2009 r., w okresach półrocznych. Jest to badanie percepcyjne, pokazujące, jak zjawisko wyłudzeń na rynku usług
finansowych postrzegają eksperci zajmujący się na co dzień
tematyką nadużyć w instytucjach finansowych. Instytucje
poddawane badaniu to: banki, SKOK-i, banki spółdzielcze, firmy
pożyczkowe, pośrednicy finansowi, doradcy finansowi.
Oczywiście, polski rynek kredytowy nie jest wolny od wyłudzeń. W każdej edycji badania pytamy respondentów o ich
przewidywania co do skali wyłudzeń w następnych latach.
Znaczna większość respondentów wyraża obawę o dalszy
wzrost ilości fraudów, co niejako potwierdza się w kolejnych
edycjach badania, w których prezentujemy konkretne wartości
skali wyłudzeń na polskim rynku kredytowym.
Najczęstszymi metodami wyłudzeń są te z użyciem fałszywego dokumentu potwierdzającego dochody, manipulowanie
informacjami co do oceny zdolności kredytowej, metoda na
tzw. słupa oraz wyłudzenia przy użyciu fałszywego lub skradzionego dokumentu tożsamości.
Badania wskazują, że kanałami sprzedaży najbardziej narażonymi na działania w zakresie wyłudzeń są pośrednictwa
kredytowe, kanały zdalne i tzw. point of sale.
04
str.
Jakie produkty finansowe najczęściej narażone są
na wyłudzenia? Jakie są sposoby najczęstszych wyłudzeń? Jaka jest skala tzw. aplikacji wyłudzeniowych i jaka jest wartość skutecznie wyłudzonych
kredytów? Jakie są metody wykrywania i zapobiegania przypadkom wyłudzeń?
W I półroczu 2012 r. skala złożonych aplikacji fraudowych o kredyt, w odniesieniu do ogólnej liczby aplikacji kredytowych,
wyniosła w większości ankietowanych instytucji poniżej 3%.
Odsetek ten dotyczy zarówno kredytów mieszkaniowych, jak
i detalicznych. Tak więc niemal 3, na 100 aplikacji kredytowych,
noszą znamiona wyłudzenia.
Udane wyłudzenia kredytów w większości instytucji stanowiły
mniej niż 1% złożonych aplikacji. Odsetek wyłudzeń na poziomie 3% odnotowano w 4% badanych instytucji. Wyniki badania
za I półrocze 2012 r. pokazują, że najbardziej narażonym na
wyłudzenia typem produktów finansowych był konsumencki
kredyt gotówkowy, najmniej z kolei prób wyłudzeń odnotowano w przypadku kart kredytowych. Średnia wartość wyłudzonego kredytu gotówkowego w ocenie respondentów mieściła
się w przedziale poniżej 5 tys. złotych.
Najczęstszymi sposobami zapobiegania przypadkom wyłudzeń
kredytów są: stworzenie kodeksu etycznego dla pracowników
danej instytucji, regularne szkolenia z zakresu zapobiegania
wyłudzeniom, osobne procedury regulujące zasady prowadzenia postępowań wyjaśniających w przypadkach podejrzeń
nadużyć i stworzenie wewnętrznego zespołu do wykrywania
nieprawidłowości i walki z nadużyciami.
Najczęstszymi sposobami wykrywania wyłudzeń, jak pokazują wyniki naszego badania, są weryfikacje dokumentów
przez pracowników tzw. front office, weryfikacja danych przy
podejmowaniu decyzji kredytowej oraz kontrole sprawowane
przez kierownictwo i menedżerów.
O tym, jak groźne jest zjawisko wyłudzeń, niech świadczy
fakt, iż udział odzyskanych środków w odniesieniu do łącznej
wartości wyłudzonych kredytów oceniany jest przez większość
respondentów na poziomie poniżej 5%. Najbardziej ryzykowne
pod względem odzyskania środków są karty kredytowe.
W ubiegłym roku Urząd Ochrony Konkurencji
i Konsumentów przeprowadził kontrolę przedsiębiorców, udzielających kredytów konsumenckich.
Jakie zakresy poddane były kontroli i jak Pan oce-
WYWIAD
wszczęciem postępowania o naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Raport UOKiK to znakomite źródło
wiedzy zarówno dla kredytodawców, jak i pośredników
kredytowych i wskazówka, jak należycie (zgodnie z intencją
regulatora) interpretować i stosować przepisy Ustawy o kredycie konsumenckim. Zwracam uwagę, że UOKiK przebadał
i opisał praktyki biznesowe podmiotów, podlegających
Ustawie o kredycie konsumenckim praktycznie w każdym
aspekcie, który może budzić wątpliwości interpretacyjne
przy stosowaniu ustawy. Dlatego polecam lekturę raportu
każdemu przedsiębiorstwu, które znajduje się w zakresie
podmiotowym Ustawy o kredycie konsumenckim.
KPF współpracuje z UOKiK na różnych płaszczyznach, w szczególności w zakresie rozmaitych
aktów prawnych dotyczących rynku finansowego.
Przykładem może być implementacja europejskiej
Dyrektywy 2008/48/WE, której dostosowanie do
prawa polskiego powierzono UOKiK. To z góry
nasuwało obawy, że ciężar będzie nierówno rozłożony na szalach…
Fot.: Marcin Gołkowski
Marcin
Czugan
Ukończył Wydział Prawa i Administracji oraz Wydział Nauk
Ekonomicznych i Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego. Od
października 2012 roku radca prawny przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Gdańsku. Swoją pracę zawodową rozpoczynał
w Kancelarii Radców Prawnych, gdzie zajmował się kompleksową
obsługą przedsiębiorstw. W czerwcu 2010 r. rozpoczął współpracę
z Konferencją Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce, w której odpowiada za przebieg procesu legislacyjnego na poziomie polskim
i europejskim. Członek Komitetu Prawno-Politycznego Eurofinas
z siedzibą w Brukseli. Jest autorem kilku artykułów z zakresu
prawa cywilnego, administracyjnego i ochrony konsumentów.
Brał aktywny udział w procesie implementacji m.in. Dyrektywy
o Kredycie Konsumenckim i innych regulacji dedykowanych rynkowi finansowemu. Obecnie łączy prace w obszarze stanowienia
prawa z jego stosowaniem w praktyce.
nia jej wyniki z punktu widzenia KPF, tj. zrzeszenia podmiotów udzielających kredytów lub pośredniczących w ich udzielaniu?
Nierzadkie są opinie, że polskie władze bezkrytycznie zgadzają się na wdrażanie europejskich regulacji do prawa polskiego. Prawo mamy więc zbieżne z regulacjami unijnymi, tylko że realia inne.
Inny standard życia, inne potrzeby gospodarstw
domowych. Przykładem może być wdrożona tzw.
marzec
06
kurier gtf
W grudniu 2012 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował raport z kontroli przedsiębiorstw,
udzielających kredytów konsumenckich w 2012 r. Z punktu
widzenia członków KPF, wyniki są zadowalające. Wobec
większości członków KPF udzielających kredytów konsumenckich, którzy byli badani, Urząd Ochrony Konkurencji
i Konsumentów nie stwierdził naruszeń skutkujących
Pamiętajmy, że Dyrektywa nr 2008/48/WE w sprawie umów
o kredyt konsumencki wyznacza maksymalną harmonizację,
co oznacza, że państwa członkowskie nie mają swobody
w kształtowaniu przepisów krajowych odmiennie od ich
brzmienia w Dyrektywie. Ustawodawca krajowy ma jedynie
możliwość korzystania z tzw. opcji, czyli posiada prawo wyboru stanowienia własnych przepisów tylko wówczas, gdy
Dyrektywa mu na to zezwala. Przykładem takiego przepisu
jest art. 2.6 Dyrektywy, uprawniający kraje członkowskie
do stosowania wyłącznie niektórych przepisów Dyrektywy
w stosunku do umów o kredyt, które przewidują odroczenie płatności lub zmianę sposobu spłaty w przypadku, gdy
konsument jest w zwłoce ze spłatą zadłużenia wynikającego
z umowy o kredyt, o ile postanowienia tej umowy nie są
dla konsumenta mniej korzystne od postanowień zawartych
w umowie, do której odnosi się umowa przewidująca odroczenie płatności lub sposobu spłaty. I nasz ustawodawca
krajowy zdecydował się na skorzystanie z tej opcji w art. 4
ust. 2 pkt 5 Ustawy o kredycie konsumenckim.
Dyrektywa z założenia została zaprojektowana tak, by
jeszcze lepiej chronić konsumentów przed, jak to jest określone w motywie nr 18 do Dyrektywy, nieuczciwymi lub
wprowadzającymi w błąd praktykami. Taki cel Dyrektywy
nie mógł determinować wyboru innego Urzędu odpowiedzialnego za jej implementację w Polsce, niż właśnie Urząd
Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W odniesieniu do procesu legislacyjnego trzeba wyraźnie
stwierdzić, iż UOKiK starał się w sposób prawidłowy wyważyć zarówno interesy konsumentów, jak i kredytodawców.
Oczywiście, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów,
jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się w pierwszym rzędzie
ochroną konsumentów, i to w jakimś stopniu determinowało podejście prokonsumenckie Urzędu, jednak należy
stwierdzić, iż w przypadku implementacji tej Dyrektywy
w wielu aspektach współpraca pomiędzy KPF a UOKiK
układała się właściwie.
str.
05
WYWIAD
Rekomendacja T, która dzisiaj poddawana jest powszechnej krytyce. Jakie stanowisko w tej sprawie
zajmowała KPF?
Wchodząc do Unii Europejskiej zostaliśmy zobowiązani do
przyjęcia tzw. acquis communautaire (tj. całego już obowiązującego dorobku wspólnotowego we wszystkich trzech
filarach UE, rozumianego jako dotychczasowe prawo UE wraz
z ukształtowanymi sposobami jego rozumienia i stosowanymi politykami wspólnotowymi, orzecznictwem sądowym
i zwyczajami). Jednocześnie od dnia, w którym staliśmy się
członkiem UE, jesteśmy zobowiązani do implementacji nowo
utworzonych aktów prawa wspólnotowego, a każdy nowy akt
prawa polskiego musi być rozpatrywany pod kątem zgodności z prawem wspólnotowym. Pamiętajmy, że Unia Europejska
to obecnie 27 krajów, znajdujących się na różnych poziomach
rozwoju gospodarczego, a wszystkie one są zobowiązane do
dostosowania krajowych porządków prawnych do prawa UE.
Dlatego tak istotny jest udział w procesie legislacyjnym na
poziomie europejskim, by móc wykazywać, że projektowane
przez ustawodawcę obowiązki czy prawa są nieadekwatne
lub nieproporcjonalne w naszej rzeczywistości gospodarczej
czy legislacyjnej. KPF, dzięki uczestnictwu w organizacji europejskiej Eurofinas, ma możliwość aktywnego udziału w tych
pracach, więc także od aktywności naszych członków zależy,
czy z tej możliwości będziemy skutecznie korzystać.
W odniesieniu do wspomnianej Rekomendacji T pragnę
zauważyć, że KNF przygotowała w grudniu projekt nowej
Rekomendacji T, dostosowującej regulację do zmienionej rzeczywistości gospodarczej. Nowa rekomendacja będzie m.in.
uprawniała kredytodawcę, będącego bankiem, do stosowania
tzw. uproszczonej metody oceny zdolności kredytowej konsumenta w przypadku mniejszych kwot kredytu, po spełnieniu
przesłanek określonych w Rekomendacji.
KPF zajmowała oczywiście stanowisko wobec projektu nowej
Rekomendacji T, co do zasady pozytywne, lecz wskazywaliśmy
również na pewne wady legislacyjne projektu. M.in. zgłaszaliśmy zastrzeżenia do wprowadzonej definicji „współpracy
z bankiem”, która uprawniała bank do stosowania uproszczonej metody zdolności kredytowej wyłącznie w przypadku
posiadania przez danego konsumenta rachunku w tym banku.
Uważaliśmy, iż współpraca z bankiem może polegać również
na posiadaniu w danych banku historii kredytowej lub historii
w zakresie produktów oszczędnościowych bądź inwestycyjnych, na podstawie których bank jest w stanie określić
możliwości konsumenta do spłaty zobowiązania. Wiemy, że
KNF wzięła pod uwagę tę opinię i rozszerzył zakres definicji
„współpracy z bankiem” również na inne, niż tylko rachunek
bankowy, przejawy aktywności klienta w relacji z bankiem.
Nowa Rekomendacja T powinna zostać niedługo przyjęta przez
KNF. Pamiętajmy, że wyznacza ona 6-miesięczne vacatio legis,
lecz jest to termin zastrzeżony na korzyść banków. To oznacza,
że banki mogą stosować nową Rekomendację przed upływem
6 miesięcy, pod warunkiem poinformowania KNF o tym fakcie.
kurier gtf
marzec
06
Na kształt których regulacji, wprowadzonych
w ostatnich latach do polskiego prawa, KPF miała
istotny wpływ? Co uznać za wasz sukces? Co Pan
przypisuje sobie jako osobisty sukces?
06
str.
Absolutnie żadne z działań KPF, podejmowanych w ostatnich
latach, nie uprawniają mnie do przypisania sobie osobistego
sukcesu. Biuro KPF to zespół; wszystko, co osiągamy, stanowi
efekt wspólnej pracy i zaangażowania.
Odpowiadając na pytanie, nie sposób nie wspomnieć o Ustawie o kredycie konsumenckim, której proces implementacji
był niezwykle żmudny i zwyczajnie trudny. Istniało ryzyko
wprowadzenia ustawy, która znacznie pogorszyłaby warunki
funkcjonowania kredytodawców w porównaniu z obecną
regulacją. W aspekcie Ustawy o kredycie konsumenckim,
choć nie jest to bezpośrednio związane z procesem legislacyjnym, za sukces KPF należy uznać wydanie dla naszych
członków rekomendacji interpretacyjnych do przepisów
ustawy. Pod auspicjami KPF powstał świetny materiał, który,
mam nadzieję, stanowi realne wsparcie członków KPF przy
interpretowaniu i praktycznym korzystaniu z przepisów
Ustawy o kredycie konsumenckim. Na tej bazie powstał też
komentarz do Ustawy o kredycie konsumenckim, którego
wydanie koordynowała KPF.
Należy również wspomnieć o Ustawie o udostępnieniu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych
z 9 kwietnia 2010 r., w której procesie legislacyjnym braliśmy
udział od samego początku. Ten akt prawny stanowi podstawę
funkcjonowania biur informacji gospodarczych w naszym kraju
i, w mojej opinii, stanowi także sukces organizacji.
Warte odnotowania jest zaangażowanie KPF w proces legislacyjny
tzw. upadłości konsumenckiej, czyli postępowania upadłościowego wobec osób nieprowadzących działalności gospodarczej.
Ważnym dla nas aspektem w odniesieniu do tej regulacji było zapewnienie przez ustawę możliwości badania przez sąd zachowania, które doprowadziło konsumenta do stanu niewypłacalności.
Pamiętajmy bowiem, że ogłoszenie upadłości skutkuje przeprowadzeniem procesu oddłużeniowego konsumenta z umorzeniem
mu części długów włącznie i z wszelkimi tego konsekwencjami.
Dlatego sąd powinien mieć możliwość weryfikacji, czy zadłużenie
konsumenta powstało wskutek przyczyn od niego niezależnych,
czy też na skutek świadomie podejmowanych, nierozważnych
decyzji. Wyłącznie w tym pierwszym przypadku konsument
powinien mieć możliwość skorzystania z dobrodziejstwa ustawy.
I odwrotnie, jakie regulacje, mimo waszych starań,
zostały wdrożone w innym kształcie, a swoją pracę
oceniacie w kategoriach porażki?
Na pewno przykładem takiej regulacji jest ustawa antylichwiarska, czyli ustawa, która wprowadziła maksymalny poziom odsetek wynikających z czynności prawnych. Generalnie jednak
staramy się nie traktować wyników naszej pracy w kategoriach
porażki. Możemy mówić tu o braku uznania naszych merytorycznych argumentów, bo ostateczna decyzja i tak pozostaje
w gestii decydentów. Na to nie mamy już jednak wpływu.
Jak Pan ocenia wpływ świata polityki na poziom
polskiego prawa?
W naszym ustroju politycznym, przy takim ukształtowaniu
roli parlamentu w procesie tworzenia prawa, wpływ polityki
na polskie prawo jest, niestety, naturalny. Byłoby modelowo, gdyby akty prawne powstawały wyłącznie w oparciu
o opinie ekspertów z danych dziedzin, a w procesie legislacyjnym nie decydowały kryteria polityczne. Niestety tak
nie jest, i ten aspekt powinniśmy brać pod uwagę w naszej
pracy. Od dawna naturalnymi odbiorcami naszych raportów
czy stanowisk są politycy i inni decydenci. Ważne jest, aby
wiedza merytoryczna z danej dziedziny była przekazywana
osobom, które będą podejmować decyzje co do kształtu
aktu prawnego. Wówczas jest szansa, że te decyzje będą
podejmowane racjonalnie.
Media szeroko komentują sprawę tzw. parabanków
i przy okazji firm pożyczających pieniądze z własnych kapitałów. Powrócono więc do sprawy kosz-
WYWIAD
tów tych pożyczek i już coraz
głośniej mówi się o ograniczeniu poziomu RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentowania), o maksymalnym koszcie
kredytu… Czy grozi nam ustawa antylichwiarska bis?
Po raz pierwszy o możliwości wprowadzenia ograniczenia poziomu RRSO
wspomniał przewodniczący Komisji
Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak.
Propozycja wprowadzenia limitu poziomu RRSO miałaby być efektem pracy
Komitetu Stabilności Finansowej, w skład
którego wchodzą: Narodowy Bank Polski, Ministerstwo Finansów i właśnie
KNF. Na chwilę obecną raport końcowy
Komitetu Stabilności Finansowej nie został przyjęty i opublikowany, stąd trudno
odnosić się do tej propozycji.
Jednakże, gdyby tak rzeczywiście miało
się stać i zostałby zaproponowany maksymalny limit na RRSO, to Polska byłaby
chyba pierwszym krajem w UE, który,
w odniesieniu do kredytu konsumenckiego, posiadałby dwa limity: jeden
odsetkowy, a drugi limit na poziom
RRSO. Moim zdaniem, jest to konstrukcja metodologicznie
niepoprawna, bowiem nie zapominajmy, iż w liczeniu RRSO
zawiera się również limit odsetkowy, więc mamy tutaj do
czynienia z podwójnym ograniczaniem działalności kredytodawców, bardzo niespójnym wewnętrznie. Na razie to jednak
tylko dyskusja na zbyt dużym poziomie ogólności, bo nie ma
jeszcze ostatecznych propozycji.
Jak Pan ocenia porządek prawny na rynku pośrednictwa kredytowego? Czynności pośrednictwa są
wykonywane nierzadko przez osoby bez przygotowania prawniczego. Jak zatem kontrolowany jest
ten rynek?
W listopadowym wydaniu „Kuriera GTF” dyrektor generalny KPF Andrzej Roter wspomniał, cytuję: „W Polsce zaś, na kanwie afer z parabankami,
trzeba się głównie zastanowić, czego potrzebujemy
bardziej: czy nowego prawa, czy też efektywnej egzekucji aktualnie obowiązujących przepisów”. Czy
jako główny prawnik KPF mógłby Pan rozwinąć
tę kwestię?
W Polsce terminem „parabanki” zaczęto określać wszystko, nie
bacząc na konsekwencje i pierwotne znaczenie tego słowa. Tymczasem termin „parabank” posiada ugruntowane znaczenie w doktrynie prawa bankowego. Określamy tak jednostkę organizacyjną
inną niż bank, która jest uprawniona do wykonywania czynności
bankowych na podstawie odrębnych ustaw. Do tej grupy zaliczyć
można spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, działające
na podstawie ustawy z dnia 5 listopada 2009 r. o spółdzielczych
kasach oszczędnościowo-kredytowych oraz pracownicze kasy
zapomogowo-pożyczkowe, funkcjonujące w oparciu o ustawę
z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych.
Wracając do zacytowanych słów dyrektora generalnego, to
właśnie zwrócenie uwagi na należytą egzekucję istniejących
obowiązków powinno w pierwszej kolejności towarzyszyć
podejściu regulatora czy organów ścigania. Tworzenie nowego
prawa, wyłącznie na potrzeby chwili, bez rzetelnego sprawdzenia
wpływu regulacji na rynek, co więcej, bez weryfikacji, kogo może
objąć nowe prawo, to, w mojej opinii, psucie prawa, a nie podnoszenie poziomu naszej kultury prawnej. Obecnie obowiązujące
przepisy, jak choćby wspomniany art. 171 Prawa bankowego,
dają podstawę prawnokarną do wszczęcia postępowania i skierowania aktu oskarżenia do sądu. Zawsze w pierwszej kolejności
należy sprawdzić, czy istniejące przepisy są wystarczające do walki
z określonym problemem, a dopiero gdy odpowiedź na to pytanie
jest negatywna, powinno się zastanowić nad wprowadzeniem
nowych rozwiązań prawnych.
marzec
06
kurier gtf
Uważam, że czynności pośrednictwa kredytowego powinny
być wykonywane przez osoby posiadające przygotowanie
prawnicze lub przynajmniej elementarną wiedzę z zakresu
kluczowych regulacji. To kwestia dobrze przeprowadzonych
szkoleń, dbania o rozwój pracowników, by należycie wypełniali
ciążące na nich obowiązki, wynikające, bądź co bądź, z przepisów prawa.
Pamiętajmy, że istotne zmiany w procesie funkcjonowania
pośredników kredytowych wniosła już Ustawa o kredycie
konsumenckim, która, w mojej opinii, wprowadziła znak
równości między pośrednikiem a kredytodawcą, nakładając
te same obowiązki i ustalając taką samą odpowiedzialność za
ich wykonywanie. Kontrolę wykonywania tych obowiązków,
z punktu widzenia ochrony konsumentów, sprawuje Urząd
Ochrony Konkurencji i Konsumentów, więc, biorąc ten aspekt
działania pod uwagę, rynek jest w pełni kontrolowany.
Na poziomie unijnym toczą się obecnie prace nad kształtem
tzw. Dyrektywy hipotecznej, czyli aktu prawnego, który będzie
nakładał nowe obowiązki na kredytodawców i pośredników
kredytowych, w odniesieniu do kredytu zabezpieczonego hipoteką. Dyskusje, które toczą się w obrębie tej regulacji, to kwestia
obowiązku ujawniania klientowi wynagrodzenia pośrednika
i zakres tego obowiązku. Nie mamy co prawda jeszcze ostatecznego kształtu tej Dyrektywy, jest jednak szansa, że zostanie ona
przyjęta podczas trwającej
obecnie prezydencji Irlandii.
Niemniej już można przewidzieć, że czeka nas trudny
proces jej implementacji do
naszego porządku prawnego.
Warto w tym miejscy wspomnieć także o Zasadach
Dobrych Praktyk KPF, czyli
dokumencie wyznaczającym
standardy etycznego zachowania członków KPF, w tym
sprzedających produkty kredytowe. Każdy członek KPF
ma obowiązek przestrzegania
Zasad, a raz w roku jest poddawany audytowi etycznemu,
który ma weryfikować ich
realizację. Następnie ankiety
audytu etycznego są poddawane kontroli Komisji Etyki
KPF i na tej podstawie jest
podejmowana decyzja o przyznaniu certyfikatu zgodności
działania z Zasadami Dobrych
Fot.: Marcin Gołkowski
Praktyk (certyfikat jest ważny
rok). Jesteśmy zadowoleni, że
znaczenie audytu i certyfikatu
z roku na rok rośnie i może stanowić on element przewagi konkurencyjnej członków KPF.
str.
07
Wywiad
N I E
S T AW I A M
S I Ę
NA PIEDESTALE
Mu z y k a t o d l a n i e g o s y n o n i m w o l n o ś c i . B y n i e d a ć s i ę w t ł o c z y ć
w ramy, traf ił nawet za o ce an. O życiu mię dzy d w iema ojczyznami
i o historii uwięzionej jaskółki – ze Stanem Borysem rozmawia Paweł Kawałek.
Jak zaczęła się Pana przygoda z muzyką? Czy
w Pana rodzinie były tradycje muzyczne?
Urodziłem w ciężkim czasie – czasie wojny. Wtedy nie myślało się
o muzyce. Nie było co jeść. Co innego po wojnie. Mama śpiewała,
ojciec śpiewał pieśni kościelne. Mieli piękne głosy. Było biednie, ale
mieliśmy w domu harmonię „guzikówkę”, na której grał ojciec. Ja
próbowałem, ale nie mogłem się tego nauczyć. Bolały mnie palce.
Potem ojciec kupił mi skrzypce i poszedłem do szkoły muzycznej.
Ale też nie skończyłem drugiego roku.
Skąd pomysł na tak charakterystyczny i wzbudzający niegdyś wiele emocji wizerunek? Cenzura nie
lubiła długich włosów ani ambitnych tekstów. Miał
Pan przez to jakieś kłopoty?
Nie było kamer, tak jak teraz, ale szpicle i władza wiedzieli
wszystko. Ja nie czułem emocji z powodu mojego wizerunku.
Chciałem być sobą, jakoś zaistnieć w tym szarym świecie.
Trzeba było coś robić. Napatrzyłem się na ikony cerkiewne
i to one były dla mnie inspiracją. Im bardziej się mnie czepiali,
tym bardziej robiłem na przekór. A teksty? Słuchałem mądrych
ludzi. Czytałem mądre książki. W domu była szczerość.
Stan – brzmi oryginalnie jak na polskie warunki,
zwłaszcza w czasach PRL-u. Wiele osób do dziś sądzi, że to pseudonim artystyczny. Jak jest naprawdę?
kurier gtf
marzec
06
Do tej pory jacyś durnie popisują się, pisząc w encyklopediach, że
wiedzą lepiej, jak się nazywam. To śmieszne, kiedy przy wzmiankach o mnie, niemal obowiązkowo, w nawiasie pisze się wszędzie
„prawdziwe nazwisko i wiek”. W Polsce wielu ludzi musiało z jakichś powodów zmieniać nazwiska, co w tym dziwnego? Stan to
pierwowzór Stanisława. W naszej rodzinie było czterech Staszków,
więc żeby wszyscy nie lecieli naraz… A Borys to rodowe nazwisko
mojego dziadka. W dokumentach miałem je jeszcze wtedy, kiedy
śpiewałem z zespołem Blackout, ale ktoś mi usilnie wmawiał, że
to nie będzie dobre. Są tacy, którzy zawsze będą twierdzić, że to
pseudonim, choć tak nie jest. Mało mnie to już obchodzi.
08
str.
Zasłynął Pan ze śpiewania protest songów, ale
z tego, co słyszałem, ówczesne władze bardzo poruszyła jedna mała „Jaskółka uwięziona”. Czy wiąże
się z tym jakaś historia?
Najpierw oddałem się kobiecie – Annie. Platonicznie. Kocham ją do dziś – już nieplatonicznie. Potem rzeczywiście
były protest songi. „Jaskółka” jest piosenką o wolności albo
o jej braku. Każdy system polityczny ogranicza wolność.
Kazimierz Szemioth, który napisał tekst, jakby odkrył moją
duszę. Ta jaskółka to byłem ja, ale nie tylko, bo pod tym
symbolem podpisywało się 30 milionów ludzi. Jaskółka urywała się z systemu, ja urywałem się z systemu. Ale również
Janusz Kępski, który napisał muzykę. To wszystko istniało na
przekór, pod prąd wyznaczony przez władze. Jak można było
tego nie zabronić? Zabraniali przez dwa lata, ale ja się uparłem. Śpiewałem na festiwalach zagranicznych, gdzie nikomu
nie przeszkadzał mój wygląd. Historia jaskółki wydarzyła się
naprawdę. Jaskółka wpadła przez rozbite okno do opuszczonego wówczas Kościoła Mariackiego w Gdańsku i nie
mogła się wydostać. Szemioth pięknie opisał to szamotanie.
A reszta to już poetyka, metafora, która świetnie obrazowała
sytuację ludzi, miotających się w ówczesnej rzeczywistości.
To szamotanie trwa do dziś, dlatego „Jaskółka” ma coraz to
młodszych słuchaczy, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę
z tego, co to znaczy nie móc się skądś wydostać i walić
głową w szybę. Jednak jej treść i muzyka fascynuje coraz
młodszą publiczność.
Na wiele lat zniknął Pan z Polski. Dlaczego? Rodzimi artyści wydawali się hołubieni i stawiani na piedestale, a Pan mimo to zdecydował się wyjechać.
Czego Pan szukał w Ameryce i czy Pan to znalazł?
Zawsze są jakieś piedestały, jednak mnie nikt na nich nie
stawiał. I, proszę mi wierzyć, było to wyłącznie z korzyścią dla
mnie. Z piedestału zwykle spada się szybciej i na dłużej.
Przed samym wyjazdem z Polski napisałem i nagrałem piosenkę „Idę drogą nieznaną”, ale przez siebie wybraną, ale własną,
choć wyboistą. Zawsze marzyłem o Ameryce, nie szukałem
niczego; akceptowałem to, co jest. To, co mnie tam spotkało,
było tym, czego w tamtym momencie chciałem. Wyjechałem
do Ameryki na stałe, nie przypuszczając, że kiedykolwiek wrócę do Polski. Do w miarę normalnego świata, a nie systemu
ludzkich upokorzeń.
Dziś, choć mieszka Pan w Polsce, często zagląda
za ocean. Czy jest Pan rozdarty między Amerykę
a Polskę, czy to dwie równorzędne ojczyzny?
Wywiad
Fot.: Jacek Żmichowski
Nie, nie jestem rozdarty. Stworzyłem sobie swój własny świat,
który pozwala mi kochać dwie ojczyzny. Potrafię to dzielić.
Jestem tam co roku od czasu przyjazdu do Polski. Koncertuję,
gram w tenisa, golfa. Obserwuję niesamowitą przyrodę, góry,
kaniony i oceany. Wchłaniam to w siebie. Podobnie jest, choć
przecież inaczej, kiedy przyjeżdżam do Polski. Polska przyroda,
koncerty, spotkanie ze wspaniałą publicznością. Jesteśmy krótko na tej ziemi, trzeba więc cieszyć się życiem. Mam przybraną
rodzinę w Kalifornii, która przyjmuje mnie jak brata. Zbudowali
w swoim domu coś, co nazywają „gniazdem jaskółki”. W Nowym
Jorku znalazłem moją miłość – Anię, która po latach pobytu
w Ameryce przyjechała ze mną do Polski. Jeździmy razem wszędzie. Uprawiamy sport, kochamy naszą małą Shi Tzu – Julkę,
która towarzyszy nam przy każdej okazji. Kochamy życie…
Dobrze poznał Pan realia życia w Ameryce. Czym
różni się życie tam i tutaj – w Polsce? Czego
z Polski brakuje w Ameryce, a co amerykańskiego
chciałby Pan przenieść na polski grunt?
Jest Pan bohaterem filmu „Wolność jak płomień”
w reżyserii Iwony Sadowskiej. Obraz został doceniony przez krytyków i zyskał wiele nagród.
„Wolność jak płomień” jest filmem dokumentalnym o poszukiwaniu wolności artystycznej i duchowej od czasu „Jaskółki
uwięzionej” po dziś dzień. Dostał dwie nagrody – w 2010 roku
„Award of Merit” na Los Angeles Cinema Film w Hollywood,
a rok później zajął II miejsce na Famewalk International Film
Festival w Hollywood.
W 2010 roku ukazała się płyta z wykonywanymi
przez Pana wierszami C.K. Norwida „Piszę pamiętnik artysty. Hańba temu, kto o tym źle myśli”.
Jej premiera w USA odbyła się w roku 1988. Dlaczego czekał Pan na jej wydanie w Polsce aż 22 lata?
(śmiech) Nie ja czekałem. Albo przepraszam – czekałem, aż
zmieniło się czterech dyrektorów, którym mówiłem, że taką płytę
warto w Polsce wydać. Niestety, wciąż jest problem z jej promocją
w kraju, bo przecież to poezja, i to Norwida. Przecież to trudne.
Lepiej promować muzyczną sieczkę. Machanie do kamery – to
się sprzedaje. To smutne…
marzec
kurier gtf
Dużo Pan koncertuje. Nie tak dawno obchodził Pan
jubileusz „50/70”, któremu towarzyszył benefis. Jakie to uczucie, gdy będąc tyle lat na scenie, jest Pan
Nie przesadzajmy. Czy to benefis, czy normalny koncert – to
jest moja praca. Cieszę się, że Pan i publiczność zauważyliście
moje pięćdziesiąt lat na estradzie. Nie odnotowały tego faktu
media, a Telewizja Polska wręcz odmówiła obecności i nagrania
tego faktu na wieczną rzeczy pamiątkę. A może to nie było
takie ważne? Dziś hołubi się celebrytów. Osoby raczej skandalizujące, które zaśpiewały w swoim całym życiu może pięć
piosenek, kopiując kogoś i kalecząc język angielski.
06
To jest temat tak ogromny, jak Wielki Kanion. Ameryki nie można
krytykować po paru tygodniach pobytu tam. By ją zrozumieć,
potrzeba lat. Ludziom łatwo jest krytykować nieznane. Ja byłem
tam trzydzieści lat i wiem, jak bardzo realia i życie w Ameryce
różnią się od życia w Polsce. To zupełnie inny świat. Co bym
przeniósł z Ameryki na polski grunt? Przede wszystkim niechęć
do naśladownictwa i stawania się na siłę podobnym do kogoś.
Rażące w Polsce jest dla mnie właśnie to naśladownictwo i wyzbywanie się polskiej tożsamości. Drażni mnie fonetyczność słów
i nazw, bo nie po to uczyłem się języka angielskiego, żeby teraz
wypowiadać te słowa czy zwroty fonetycznie po polsku.
inspiracją dla innych artystów? Czy takie liczby skłaniają do refleksji? Jakie są najczęstsze z nich?
str.
09
Z GTF W ŚWIAT
México City
mi a st o
pły wa jących
ogr odó w
Historia stolic y Meksyku sięga XIII/XIV stulecia i jest be zpośrednio
zwi ązana z wierzeni ami tamtejszych ludów, w kons ekwencji któr ych
p o w s t a ł y m i e j s c a u z n a w a n e d z i ś z a w y j ąt k o w o p i ę k n e i c i e k a w e .
K a t a r z y n a
kurier gtf
marzec
06
T ara s e w i c z
10
str.
Miasto Meksyk to miasto kontrastów,
styk wielu nacji i kultur, zarazem jedna
z trzech największych i najszybciej rozwijających się aglomeracji na świecie. Samo
centrum zamieszkuje 9 mln ludzi, zaś
cała aglomeracja stołeczna liczy prawie
20 mln mieszkańców.
Z jednej strony, jest tam silnie rozwijający
się przemysł i duży ośrodek akademicki
(jeden z największych w Ameryce Łacińskiej – z kilkudziesięcioma szkołami
wyższymi), ale też nierzadko można
spotkać analfabetów, w cywilizowanym
społeczeństwie odnajdujących się m.in.
dzięki ulicznym „pisarzom”, których praca
polega na doraźnym redagowaniu różnego typu pism na zamówienie niepiśmiennych klientów.
Egzotyki dodaje miastu fakt, że powstało
ono na środku jeziora. To tam przybyli
w XIII wieku Aztekowie, podbili tubylczą
ludność i osiedlili się w tym zupełnie
nietypowym miejscu, zakładając swoją
pierwszą stolicę – Tenochtitlan.
Według legendy, miejsce zostało wybrane dzięki znakowi, który wskazał
wędrowcom bóg Huitzilopochtli. Orzeł
dzierżący w swych pazurach węża
usiadł na kaktusie na jednej z wysepek
jeziora Texcoco i ten fakt odczytano
jako wskazówkę, że tam właśnie należy zakończyć tułaczkę. Miejsce było
piękne, ale ze względu na brak wystarczającej przestrzeni pod uprawy oraz
nieurodzajność tej ziemi, przed nowymi
mieszkańcami wyspy stanęło widmo
głodu, które udało im się zażegnać
dzięki własnej kreatywności. Na wodach jezior Texcoco i Xochimilco zaczęli
zakładać pływające pola i ogrody. W ten
sposób mogli nie tylko przetrwać, ale
także stworzyć podwaliny dla niezwykle nowoczesnego jak na tamte czasy
rolnictwa. Tradycja uprawy roślinności
na pływających tratwach utrzymała
się do dziś i choć jeziora w pierwotnej
postaci zniknęły, to pozostał po nich
Fot.: Fotolia
ślad w postaci kanałów; turyści mogą
zwiedzać miasto łodziami, pełniącymi
funkcję egzotycznych i kolorowych
taksówek wodnych. W tym miejscu
można poczuć się jak w Wenecji! Ale
Xochimilco – miasto kwiatów, bo tak
nazywa się powstałe na jeziorze magiczne miejsce – zapewnia turystom
atrakcje, których nie dostarczą nawet
najpiękniejsze zakątki włoskiego miasta. Tylko tutaj płynąc kanałami można
podziwiać pływające ogrody, cud natury
wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
W Meksyku jest wiele miejsc zasługujących na uwagę odwiedzających. Jednym z nich jest Aleja Umarłych, wzdłuż
której wznosi się wiele obiektów kultu.
Tam znajdują się słynne piramidy Słońca i Księżyca, związane z wierzeniami
Azteków, którzy byli przekonani, że
właśnie tutaj narodził się świat. To
w tym miejscu miało nastąpić oddzielenie światła od ciemności, tam
powstały słońce i księżyc.
Zw i e d z a j ą c M e k s y k m o ż n a m i e ć
przeświadczenie, że jest się w miejscu
naprawdę wyjątkowym, gdyż niemal
na każdym kroku można natknąć się na
coś, co warte jest utrwalenia w pamięci.
Jednym z takich miejsc jest ogromny
park Chapultepec, na którego krajobraz
składają się tereny leśne i trzy jeziora,
a także ogród zoologiczny, kilka teatrów
oraz liczne punkty gastronomiczne z regionalnymi przysmakami.
Spacerując uliczkami miasta ma się wiele
okazji do podziwiania jego architektury.
Ściany budynków są pokryte muralami
– freskami ogromnych rozmiarów, których tematyka niejednokrotnie nawiązuje
do historii tego miejsca. Przemierzając
Aleję Powstańców można zobaczyć
m.in. Stadion Olimpijski, arenę korridy
i miasteczko uniwersyteckie. Aleja ma aż
50 km i jest najdłuższą ulicą świata.
Jedno jest pewne. Położony na wysokości
2240 m Meksyk dostarcza tylu atrakcji,
że aby ich wszystkich doświadczyć, nie
wystarczy odwiedzić go tylko raz.
Chętnych do poznania Meksyku zapraszamy do udziału w konkursie Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF
Sp. z o.o. Szczegóły na stronie www.gtf.pl.
KOMENTARZ PRAWNIKA
S FAŁ S ZOWANY
P OD P IS
NA
WEKSLU
Pa n E d w a r d G . i p a n i G r a ż y n a W. , b ę d ą c y
wspólnikami i członkami zarządu spółki z ograniczoną
odpowiedzialnością, działającej pod firmą „BG”,
z a c i ąg nęl i w i m ie n iu sp ó ł k i k re dy t b an kow y
w w ysokości 450 tys. zł, z przeznaczeniem na
finansowanie bieżącej działalności gospodarczej.
W umowie kredytowej bank zabezpieczył
swą wierzytelność wekslem in blanco,
który został podpisany przez Edwarda G.,
jako prezesa spółki „BG”, oraz poręczony
przez drugiego członka zarządu – Grażynę W. Deklaracji wekslowej dla określenia
warunków wypełnienia weksla in blanco
nie sporządzono. Spółka „BG” nie wywiązywała się z umowy kredytowej, więc
bank wypowiedział umowę kredytową
i wezwał spółkę do spłaty zadłużenia,
wypełnił posiadany weksel in blanco,
na którym (na przedniej stronie) widniał
podpis „Edward G.” jako podpis wystawcy,
nieskreślony jednak jego ręką (bez wskazania, iż Edward G. działał w imieniu spółki
„BG”), a na odwrocie podpis „Grażyna W.”,
ze sporządzoną przez inną osobę adnotacją, wskazującą na udzielenie poręczenia.
Bank pozwał Edwarda G. i Grażynę W.,
żądając zasądzenia kwoty niespłaconego
kredytu wraz z odsetkami. Edward G. i Grażyna W. zwrócili się z pytaniem, czy w opisanej sytuacji – gdy podpis Edwarda G.
na wekslu został sfałszowany, a podpis
Grażyny W., złożony przez nią na odwrocie weksla, został uzupełniony notatką
sporządzoną przez inną osobę, z treści
której wynikało, że Grażyna W. udzieliła
poręczenia wekslowego za wystawcę
– można uznać ten weksel za nieważny
i czy można uchylić się od zobowiązań
wekslowych wynikających z jego treści ?
mentu, zwłaszcza jeśli podpis pod nim
jest sfałszowany. Istota ważności weksla
polega właśnie na jego formalnym
kształcie. Weksel jest dokumentem,
którego części składowe są ściśle określone przez Prawo wekslowe. Brak którejś części weksla może spowodować
nieważność weksla. O ważności weksla
decyduje wyłącznie tekst weksla (i na to
nie ma wpływu okoliczność, że podpis
wystawcy na wekslu jest sfałszowany).
W opisanej sytuacji sugeruję Edwardowi G.,
by podniósł w toku procesu zarzut sfałszowania jego podpisu na wekslu w miejscu
przeznaczonym dla wystawcy. Zarzut ten,
potwierdzony ekspertyzą grafologa, winien
być wystarczający do oddalenia powództwa wobec jego osoby.
Natomiast, gdy chodzi o sytuację prawną
Grażyny W., to jest ona o wiele trudniejsza
z uwagi na okoliczności, o których mowa
wyżej. Pani podpis na wekslu, jako osoby
poręczającej, ma samodzielny, odrębny
byt prawny od wystawcy weksla i, mimo
sfałszowania podpisu wystawcy weksla, jest
ważny i skutkuje odpowiedzialnością za zobowiązanie objęte treścią weksla. Sugeruję
pani, wobec braku deklaracji wekslowej,
szczegółową analizę umowy kredytowej
(dla której zabezpieczenia wystawiono
weksel) w celu sprawdzenia, czy wszystkie
przesłanki do dochodzenia wierzytelności
przez bank wobec pani osoby zostały
dochowane. W ostateczności pozostają
roszczenia regresowe do spółki „BG”, która,
wskutek niezapłacenia swych zobowiązań
wobec banku, wywołała postępowanie
wekslowe banku do pani osoby.
kurier gtf
Stanowisko Sądu Najwyższego pozornie może budzić wątpliwości co do
jego prawidłowości, biorąc pod uwagę
potoczne rozumienie ważności doku-
Prawnik z wieloletnim doświadczeniem,
specjalizujący się w prawie gospodarczym.
Założ yciel działającej od kilkunastu
l a t K a n c e l a r i i P r a w n i c z e j „ L & D ”.
marzec
Sąd Najwyższy, już w wyroku z 2 grudnia
1927 r. C.252/27 stwierdził, że „okoliczność, że podpis wystawcy na wekslu jest
podrobiony, nie czyni weksla nieważnym,
bo ważność weksla ocenia się ze stanowiska art. 1 i 2 Prawa wekslowego, a skoro
na wekslu istnieje podpis wystawcy,
choćby podrobiony, to nie można go
uważać za nieistniejący”. Podobny skutek
wywołuje podpisanie weksla przez osobę
nieuprawnioną. Nie wynika z tego wniosek, że osoba, której podpis podrobiono,
musi zapłacić za ten weksel, gdyż w takim
przypadku winna w procesie podnieść
zarzut sfałszowania jej podpisu, który,
odpowiednio udowodniony, uchroni ją
od konieczności zapłacenia za ten weksel.
Z b i g n i e w
L a b o c h a
06
Zgodnie z art. 32 ust. 2 ustawy z 28
kwietnia 1936 r. Prawo wekslowe (Dz.U.
nr 37, poz. 282), zobowiązanie poręczyciela jest ważne, choćby zobowiązanie, za które poręcza, było nieważne
z jakiejkolwiek przyczyny, z wyjątkiem
wady formalnej. Wada formalna, o której
mowa w art. 32 ust. 2 Prawa wekslowego, nie wystąpiła w opisywanym
przypadku, gdyż zachodzi ona tylko
w przypadku braku zachowania formy
nieodzownej dla powstania zobowiązania wekslowego. Wadliwości weksla – takie jak sfałszowanie podpisu wystawcy
weksla lub np. brak zdolności prawnej
lub zdolności do czynności prawnych
tegoż wystawcy weksla – powodujące, że
zobowiązanie wystawcy weksla nie powstaje, nie pozbawiają, zgodnie z zasadą
samodzielności zobowiązań wekslowych
wyrażoną w art. 7 Prawa wekslowego,
ważności oświadczenia woli poręczyciela.
Radca prawny adwokat
str.
11
INWESTYCJE ALTERNATYWNE
O
S Z T U C E
FALSYFIKOWANIA
We ro n i k a A l e k s a n d ra
kurier gtf
marzec
06
K o s m ala
12
str.
„Falsyfikat tym różni się od oryginału, że wygląda
bardziej prawdziwie”. Autorem wypowiedzi jest
niemiecki filozof przełomu wieków, Ernst Bloch.
Nie wiadomo, niestety, jak głęboka była jego wiedza o falsyfikowaniu sztuki, myśl sformułowana jest
jednak na tyle zgrabnie, że chociaż dotyczyć może
w zasadzie niewielkiej grupy dzieł, doskonale nadaje się na pierwsze zdanie. W rzeczywistości trudno
powiedzieć, żeby filozof miał do końca rację – nie
da się mianowicie sformułować jednej uniwersalnej reguły, która byłaby użyteczna we wszystkich
przypadkach, a manipulacje w kwestii autentyczności to pole prawie tak szerokie, jak wachlarz
rozmaitych technik oszustów z innych dziedzin.
Pełna ironii sytuacja, w której fałszerz udoskonala
swoje umiejętności, malując w efekcie coraz znakomitsze artystycznie obrazy, prowadzi przecież do
tego, że staje się coraz lepszym malarzem i coraz
słabszym fałszerzem. U progu epoki nowożytnej,
kiedy upowszechniła się praktyka podpisywania
dzieł, wraz z rozwojem samego rynku sztuki zaczęły
ugruntowywać się też na tym rynku poszczególne
marki – nazwiska artystów o wypracowanej pozycji.
W dzisiejszym obrocie dziełami to właśnie te marki
stanowią kluczowy czynnik kształtujący często
nawet zawrotne ceny. Czy ktokolwiek zainwestowałby fortunę
w kilka szkicowych kresek ołówkiem Joana Miro, nie mając pewności, że kompozycję stworzył podpisany autor? Odpowiedź na
pytanie o oryginalność obiektu warunkuje więc wszystko.
Kojarzona trochę sensacyjnie profesja samego fałszerza to
współcześnie nie tyle ukryty warsztat utalentowanego nieznanego kopisty, co bardzo trudne połączenie eksperckiej wiedzy
i umiejętności z różnych dziedzin nauki, od historii sztuki po
fizykę i chemię. Możliwe do wyobrażenia jest przecież podrobienie czyjegoś sposobu malowania i podpisu, największym
wyzwaniem pozostaje jednak wiek. Branżowe żarty o „kąpielach w herbacie” wyśmiewają właśnie najbardziej prymitywne,
naiwne sposoby postarzania obiektów – zażółcenia, poszarzania, wcieranie w powierzchnię współczesnych prac kurzu, a także osuszanie warstw malarskich w sposób doprowadzający do
spękań to tylko niektóre z dostępnych środków. Takich łatwo
rozpoznawalnych fałszerstw jest z pewnością najwięcej. Na
targach staroci i internetowych portalach znaleźć można mnóstwo krynickich kościółków na pożółkłym papierze, mających
niezdarnie przypominać prace znanego prymitywisty Nikifora.
Od tak ordynarnych praktyk można przejść do rozważań nad
zawodem prawdziwego wirtuoza dziedziny i do pytania, czy
w ogóle można stworzyć falsyfikat doskonały.
Żeby więc dobrze przygotować genialne oszustwo, trzeba zacząć
od podobrazia – w dawnym malarstwie stosowano najczęściej
płótno i deskę, malarze włoscy na przykład posługiwali się z reguły
deską orzechową lub topolową. Północny obraz można podrabiać
chociażby na desce dębowej, badania z zakresu dendrochronologii
Han van Meegeren (1889-1947)
„Uczniowie w Emaus”, olej/płótno, 118 x 130,5 cm
pozwolą jednak określić nawet roczną datę ścięcia drzewa. Sposobem jest więc sięgnąć po jakiś siedemnastowieczny mebel, albo
malować na płótnie, ale w tym przypadku możliwości eksperckich
porównań są równie szerokie. Etap następny to tak zwane podrysowanie, naszkicowanie zarysów kompozycji, zanim podobrazie
zostanie w całości zamalowane farbami. Osobnicze maniery,
w jakich dani artyści wykonywali podrysowania, są dla znawców
możliwe do wyodrębnienia. Najczęściej do oglądu tej warstwy
używa się reflektogramów w podczerwieni, jednak z biegiem
czasu fragmenty zarysów zaczynają być widoczne, szczególnie
w jasnych partiach obrazów, takich jak karnacje, fragmenty architektury. Proces, który miałby doprowadzić do takiej odpowiedniej
wtórnej i nierównomiernej półprzezroczystości warstw malarskich,
musiałby chyba wynikać z użycia magii. Nie opisując drobiazgowo
szczegółów możliwych technologicznych rozwiązań, zaznaczyć
trzeba, że pozostałe elementy – od użytych farb po drewnianą oprawę – podlegają nieomylnym laboratoryjnym analizom. Jaskrawym
przykładem mogą być chociażby badania mikroskopijnych próbek
farb z partii sukni Marii z jakiejś religijnej sceny. Żeby sama farba
powstała, w warsztacie ucierane były różne barwniki, a następnie
łączone stosownym spoiwem, na przykład kurzym jajem. Analizie
podlega więc nie tyle rodzaj użytego barwnika lub minerału, co
złoże, z jakiego został niebieski lazuryt, wydobyty kilkaset lat temu.
Nie byłoby przecież prawdopodobne, żeby pigment w dawnym
obrazie pochodził z miejsca, w którym wydobywa się skamielinę
od XIX wieku. W tym samym mikrokawałeczku namalowanej szaty
INWESTYCJE ALTERNATYWNE
rozkład obecnych w bieli ołowiowej pierwiastków śladowych pozwoli, poza regionem pochodzenia, określić przybliżony wiek farby.
Takich niezbędnych do zweryfikowania etapów jest na tyle dużo, że
zarówno profesjonalne badania, jak i profesjonalne malwersacje są
z reguły bardzo kosztowne.
Zagadnieniem mniej technologicznym, ale równie ważnym dla
planującego opisywane przestępstwo, jest niezwykle dogłębne
przestudiowanie tak historii samego malarza, jak i kopiowanego
dzieła. Jeśli wiadomo, że znany z katalogów wystaw cenny obraz
został uznany za zaginiony, można próbować wprowadzić na
rynek falsyfikat, malując go oczywiście tak, żeby wiernie odpowiadał ocalałym opisom i opatrując go wszystkimi pieczęciami,
nalepkami i innymi oznaczeniami, dokumentującymi wystawy.
Falsyfikowanie nalepek z wystaw stanowi wręcz odrębne zagadnienie – rodzaj papieru, tuszu, format pieczęci, a nawet klej,
którym nalepkę umieszczono na niewidocznej stronie obrazu,
muszą być precyzyjnie dobrane – i odpowiednio stare. Trudniej
bywa z określaniem autentyczności obrazów niefigurujących
w żadnym katalogu, a taką właśnie lukę może próbować wykorzystać twórca pastiszu. Pastisz jest chyba najbardziej wyrafinowaną
formą, polega na przyswojeniu sobie maniery artysty i stworzeniu
przy jej użyciu zupełnie nowej kompozycji. Nie chodzi tylko o zestawienie różnych elementów z kilku obrazów, ale taką inwencję,
której malarz nie wykazał, ale z różnych względów mógł wykazać.
To skomplikowane, pracochłonne i trudne do przeprowadzenia
badanie wszystkiego, co mogło wpływać na poznaną twórczość
artysty. Nawet jeśli ktoś miałby zamiar podjąć w stylistyce dawnego mistrza jakiś oczywisty temat, na przykład prostą martwą
naturę – kawałek sera i może jakiś owoc – okazuje się, że zarówno
kolor tego sera, jego kształt, odmiana owocu, naczynie na którym
leżą, tkanina w tle, wszystko musiało w danym okresie w określonej formie istnieć w otoczeniu malarza. Ser z regionu, w którym
nigdy nie był, albo tkanina o wzorach, których nie stosowano,
urastają nagle do rangi przeszkód prawie niemożliwych do po-
konania. Najbardziej znanym przykładem wieloletniego sukcesu
w tej dziedzinie jest obraz, który w wyniku zupełnie niespodziewanych okoliczności i w atmosferze ogromnego skandalu przestał
być cennym muzealnym eksponatem, podziwianym przez świat
jako dzieło Jana Vermeera. Przedstawienie „Uczniowie z Emaus”
pochodzi z 1936 roku i zostało wykonane przez holenderskiego
malarza Hana van Meegerena. Ewangeliczny temat Chrystusa
podczas wspólnej wieczerzy z dwoma uczniami był wielokrotnie
podejmowany przez artystów, nie było jednak znane w historii
podobne dzieło autora słynnej „Dziewczyny z perłą”. Odkrycie
zachwyciło ówczesne środowiska, a powoływani eksperci uznawali
płótno nierzadko za najznakomitszy eksponat muzealnej wystawy.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej Meegeren stanął przed
sądem, oskarżony został jednak nie o falsyfikowanie, a o kolaborację – jeden z pastiszów siedemnastowiecznego mistrza trafił do
kolekcji Göringa, którą to wojska alianckie odnalazły w kopalni
soli w Austrii. Żeby uniknąć surowej kary za wywiezienie dzieła
Vermeera, autor przyznał się do swoich realizacji. Zeznania zbulwersowały znawców i dopiero po przeprowadzeniu szczegółowej
analizy technologicznej nie można było ich podważyć.
Wbrew wrażeniu, jakie można odnieść czytając o podobnych
skandalach, polski rynek sztuki raczej nie jest zagrożony tak
wyrafinowanym fałszerstwem. Próby sygnowania starych obrazów nazwiskiem cenionego malarza są często wykrywane
nawet pod mikroskopem czy przy świetle ultrafioletowym.
Na powierzchni dawnych obrazów tworzą się spękania, farba
dodanej sygnatury najczęściej je więc pokrywa. Tak wyglądać
może przykład bez trudu rozpoznawalnego falsyfikatu, zazwyczaj jednak oko doświadczonych praktyków demaskuje na rodzimym rynku oszustów, porównując pracę z artystycznym dorobkiem podpisanego malarza. Klient, który tej pracochłonnej
wieloletniej praktyki nie zdoła odbyć przed zakupem obrazu,
powinien przede wszystkim dopilnować, żeby jego autentyczność potwierdził właśnie ekspercki certyfikat, a nie napis na licu
„Witkacy”. Poniżej odkryty podczas aukcji w Kanadzie „Witkacy”
właśnie. Obok „portretu Witkacego”, portret Witkacego.
marzec
06
kurier gtf
„Portret dziewczynki”, pastel, 48,3 x 36,8 cm, własność prywatna.
Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
„Portret Anny Nawrockiej” 1925, pastel / papier,
65 x 48 cm, Muzeum Pomorza Środkowego, Słupsk.
str.
13
NASZE SPRAWY
W P RACY
I
P
O
P
R
A
C
Y
Katarzyna Góralczyk już ósmy rok jest związana z GTF. Obecnie kieruje Departamentem
Wsparcia Sprzedaży. „Kurier GTF” rozmawia z nią o pracy i życiu prywatnym.
Jak to się stało, że podjęła Pani pracę w GTF? Jakimi drogami trafiła Pani do tej firmy?
Z GTF jestem związana od blisko ośmiu lat. Moje wcześniejsze
doświadczenia zawodowe dotyczyły segmentu finansowego,
choć bardziej od strony prawnej. Zgodnie z kierunkiem studiów
i kontynuacją ścieżki zawodowej, bardzo chciałam rozwijać się
w branży finansowej. Tak właśnie się stało.
Kieruje Pani Departamentem Wsparcia Sprzedaży;
proszę scharakteryzować specyfikę tego działu.
DWS pilotuje agentów we wszystkich sprawach, związanych z wnioskami kredytowymi. Jest to pomoc od etapu
wprowadzania wniosku, poprzez sugestie w kalkulacji
oferty, aż do jej finalnego zatwierdzenia. Każdy z tych
etapów wymaga kompleksowej wiedzy zarówno z zakresu procedur dla poszczególnych produktów, jak i obsługi
systemu. W przypadkach trudniejszych, wymagających
szczegółowej analizy, pełnimy rolę buforu w komunikacji
między agentem a bankiem, renegocjujemy i próbujemy „ratować” takie sprawy. Okresowo przeprowadzamy
akcje cross-sell (czyli pakietowej sprzedaży produktów),
a także o charakterze informacyjnym w odniesieniu do
zmian i konkursów, jakie GTF przygotowuje dla naszych
partnerów. W trosce o jakość i optymalizację sprzedaży
współpracujemy ściśle z Działem Administracji Kredytowej.
To wszystko składa się na szeroki wachlarz działań na rzecz
intensyfikacji sprzedaży, a towarzysząca im nieodłączna
dynamika jest przyczyną, dla której DWS jest u nas nieformalnie nazywany „produkcją”, bo to właśnie tu w znacznej
mierze głośno bije serce naszej firmy.
kurier gtf
marzec
06
To jest praca na bardzo gorącym stanowisku
– w napięciu i pośpiechu. Jednocześnie wymaga
doskonałego refleksu, perfekcyjnej znajomości
materii. Jak Pani sobie z tym radzi?
14
str.
Kilkuletnie doświadczenie w dziedzinie wsparcia sprzedaży
stanowi solidny fundament w konfrontacji z codziennymi
sytuacjami. Zmiany w zakresie prawa bankowego, procedur
czy też modyfikacje systemowe wymuszają nieustanne podnoszenie kompetencji z każdego zakresu. Cykle regularnych
szkoleń pozwalają na usystematyzowanie tej wiedzy. Tutaj
nie ma miejsca na stagnację. Dla niespokojnego ducha, jakim
jestem, to idealne środowisko pracy. Bieżące sprawy, często
niebanalne i nieschematyczne przypadki, które trzeba szybko
rozwiązywać w systemie zero-jedynkowym – to właśnie jest
materia, w której szczególnie lubię się poruszać. Oczywiście
ta dynamika pracy z wysokimi „skokami adrenaliny” niesie ze
sobą stres, dla mnie jednak jest on swoistą siłą napędową,
a nie czynnikiem obniżającym wydajność pracy. Choć muszę
przyznać, że bywają dni wyjątkowo trudne, z jakimi spotyka
się przecież każdy z nas.
Jakie są Pani sposoby na otrząśnięcie się ze stresu
po pracy?
Stres znika już w momencie, gdy wchodzę do domu i wita
mnie ukochany pies. Ten ogrom bezinteresownej i pozytywnej energii usuwa każde, nawet największe napięcie. Jestem
wielką miłośniczką przyrody, z racji specyfiki rasy mojego
psa (siberian husky) każdą wolną chwilę staram się spędzać
na łonie natury i poświęcać ją na dogtrekking, turystykę
górską czy na zwykłe leniuchowanie w zielonym otoczeniu
z koszem smakołyków. Wieczorem natomiast niezmiennie
od lat króluje dobra książka, czasem także lampka wina
w otoczeniu bliskich i przy dźwiękach ulubionej muzyki,
np. Jocelyn Pook czy Fever Ray.
Jakie są Pani pasje prywatne, zamiłowania, marzenia, plany – choćby te urlopowe?
Od zawsze pociągały mnie sporty ekstremalne, z tą nieodłączną dozą ryzyka, za jaką kochają je wszyscy miłośnicy na świecie. Przez kilka lat grałam w drużynie paintballowej i każdy
wolny weekend spędzałam w okopach, szpilki zamieniając na
wojskowe magnum. W zasadzie wszystko, co wiąże się z wysiłkiem, ryzykiem, szybkością, czasem nawet bólem i nie jest
czystym sportem w ujęciu dosłownym (np. fitness w klubie)
budzi moje zainteresowanie. I te pasje nadal są najbliższe
mojemu sercu, choć z biegiem lat czas im poświęcany dzielę
na nowe i zgoła inne, które realizuję w zaciszu domowym…
Mam na myśli gotowanie, które długo było dla mnie zupełną
abstrakcją! Jedynym stałym elementem pozostaje miłość
do książek. Obecnie pochłaniam wszystko, co wyszło spod
pióra Richarda Dawkinsa, i uzupełniam skrupulatnie swoją
biblioteczkę. Plany urlopowe? Zdecydowanie tam, gdzie jest
NASZE SPRAWY
postrzegać jako wartość dodatnią. Często
właśnie w domowym zaciszu można przeanalizować konkretną sprawę ponownie, na chłodno
i wyciągnąć więcej konstruktywnych wniosków.
Pani dział, Pani obowiązki – to jest
„pierwsza linia frontu”. Z czym musi
Pani codziennie się zmagać? Jak daje
się ułożyć współpracę w grupie wyraźnie sfeminizowanej? Jakimi cechami
charakteru trzeba się wykazywać na
Pani stanowisku, aby harmonijnie
i efektywnie kierować działem?
KATARZYNA
GÓRALCZYK
Absolwentka Akademii Ekonomicznej w Katowicach (licencjat
– prawo finansowe, 2005; magisterium – rynki i konkurencja,
2007). Już w czasie studiów praca w kancelarii podatkowej
(2003) i w kancelarii prawniczej (2004).
Od 2005 r. w GTF. Kolejno: specjalista, starszy specjalista ds. kredytów, obecnie kierownik Departamentu Wsparcia Sprzedaży.
ciepło, a przyroda obfituje w niezliczoną ilość stworzeń, które
chciałabym zobaczyć nie tylko w National Geographic!
W budowaniu relacji z partnerami szczególną wagę przywiązujemy
do starań, aby przekaz informacji był czytelny, profesjonalny, jednocześnie pełen zrozumienia dla problemu, z jakim zmaga się agent.
Tak buduje się zaufanie. Takie standardy pracy są wyznacznikiem
w komunikacji dla każdej osoby pracującej w DWS. Sprawy, które
możemy analizować z naszego poziomu, rozwiązujemy od razu,
są jednak sytuacje niezależne od nas, a wtedy musimy współpracować z innymi komórkami i czasem pojawiają się emocje czy
zniecierpliwienie, a to utrudnia dialog. Jesteśmy jednak po to, by
pomagać agentom. Oni o tym wiedzą i liczą na nas. Bezosobowy
głos w słuchawce czy suche słowo w mailu zostawiamy dla korporacyjnych molochów. Każda z nas, w tym oczywiście ja także,
ma agentów, którzy chcą rozmawiać tylko z tą konkretną osobą
z naszego działu, bo wzajemna więź, tworzona przez miesiące
czy lata, jest oparta na zaufaniu i serdeczności, czasem nawet
wykraczającej poza sztywne ramy zawodowe. (MZ)
marzec
kurier gtf
Tak, zdarza się. Praca stanowi integralną część mojego życia
i choć racjonalnym pociągnięciem byłoby jasne rozdzielenie
tych dwóch dziedzin, to jednak nie chcę stawiać tak zdecydowanej kreski pomiędzy nimi. Kwestie zawodowe, które skłaniają
do refleksji nawet po godzinach pracy, przewrotnie zwykłam
Dla agentów, współpracujących z GTF, jest Pani
„twarzą i głosem” firmy. Jakie są relacje między
Panią a agentami? Jakie ich problemy musi rozwiązywać DWS?
06
Ale skoro stale pracuje się „na wysokich obrotach”,
to siłą rzeczy nawet czas wolny bywa obarczony
myśleniem o obowiązkach służbowych. Często się
to Pani zdarza?
Racja, naszą grupę można uznać za sfeminizowaną. W stereotypowym ujęciu może to mieć nieco
pejoratywny wydźwięk, ale w rzeczywistości my
jesteśmy zgrane jak jeden dobrze funkcjonujący
organizm. Każda z nas odpowiada za konkretny
obszar, jednocześnie nasza wiedza pozostaje
uniwersalna w ujęciu całościowym. Codzienne
sprawy dotyczą szeroko pojętej pomocy dla
agentów, a to wiąże się z silnym ukierunkowaniem na rozwiązywanie problemów w sposób
szybki i skuteczny. Dlatego tak ważna jest dla
mnie kwestia wzajemnej współpracy, która niejednokrotnie przyjmuje formę „burzy mózgów”.
Nie ma mowy o antagonizmie, każda z nas wymienia się doświadczeniem i służy pomocą, jeśli
tego wymaga sytuacja. Często w wolnym czasie
spotykamy się w naszym gronie, wyjeżdżamy na
weekendy, zacieśniając więzy na gruncie prywatnym, a to owocuje w pracy. Przyjazna atmosfera,
wolna od konfliktów wewnętrznych, przekłada się
wymiernie na wydajność i efektywność. Dobry
lider to przyjazna, silna dłoń, na którą nie zerka
się z obawą, a z zaufaniem sięga do niej w razie
kłopotu. Działanie w takim modelu pozwala mi na
zarządzanie podległym zespołem bez ostrych nakazów, zakazów i często tak bezproduktywnego
krytykanctwa, na rzecz asertywnej rozmowy i wyciągania wniosków na przyszłość w przyjaznej atmosferze. Jesteśmy wsparciem
dla agentów, ale także dla siebie nawzajem, i uważam to za jeden
z naszych największych sukcesów.
str.
15
PROBLEMY
P
A
S
Z
P
O
R
T
DLA KAPITAŁU
G r z e g o r z
C h m i e l e w s kI
Zwykło się mawiać, że kapitał nie ma paszportu. Że jest bezpaństwowcem
i d obr z e c z uj e s i ę w s z ę d z i e t am , gd z i e z n aj duj e kor z y st ne w ar u n k i
do pomnażania się. Że jest zjawiskiem czysto ekonomicznym
i że zmuszanie kapitału do politycznej uległości jest skazane na niepowodzenie.
To są mrzonki naiwnych idealistów, ufających w podręcznikowe
teorie. Bo w istocie nie brakuje w naszym otoczeniu przykładów, pokazujących kapitał zaprzęgnięty w służbę polityki.
Czy warto się starać?
Fabryka Fiata w Tychach to zakład wzniesiony wprawdzie
40 lat temu, ale zmodernizowany, imponujący nowoczesnością, znakomitą załogą i świetnym kierownictwem. Dość
powiedzieć, że ta fabryka nie ma równych w całym koncernie
Fiata, do którego należą zakłady nie tylko we Włoszech, ale
i w Argentynie, Brazylii, RPA, Serbii, Turcji.
Tychy są przykładem dla innych fiatowskich fabryk. To
wzorzec jakości produkcji, wydajności i bezpieczeństwa
pracy, niskich kosztów wytwarzania. Ale wszystkie wskaźniki przestają się liczyć, kiedy o kwestiach gospodarczych
decyduje polityka.
Gdy kierownictwo koncernu szukało miejsca produkcji
nowej Pandy, całkowicie naturalnym wyborem zdawały
się Tychy. Przemawiały za tym wszystkie racjonalne argumenty. Tyle że dla słabnącej gospodarki Włoch było to nie
do zaakceptowania. Przeciw powierzeniu polskiej fabryce
produkcji nowej Pandy hałaśliwie protestowały fiatowskie
związki zawodowe, zarzucające kierownictwu koncernu
dywersję. Na nic zdały się racje ekonomiczne, przemawiające za Polską.
kurier gtf
marzec
06
Prezent dla nieudolnych
16
str.
Produkcja nowej Pandy przypadła w udziale fabryce w Pomigliano d’Arco koło Neapolu. Zakład, wzniesiony przed czterdziestu laty w ramach programu aktywizacji gospodarczej
południa Włoch, nosił początkowo nazwę Alfasud. Tam była
wytwarzana Alfa Romeo Alfasud, model mało wydarzony
pod względem konstrukcyjnym, zaś co do jakości stanowił
przepiękną katastrofę…
W 1986 Fiat przejął upadłą państwową Alfę Romeo z całym
inwentarzem, w tym fabryką Pomigliano d’Arco. Jedną z cech
tego zakładu była jego załoga – o najwyżej umiarkowanych
kwalifikacjach i miernej dyscyplinie pracy, za to nastawiona
do pracodawcy wybitnie roszczeniowo. I oto w takim właśnie
otoczeniu znalazła się nowa Panda.
Zakład w Tychach tymczasem pozostał z niezbyt atrakcyjnym
programem wytwórczym. Zamiast nowych Pand wciśnięto
tam w 2011 r. Lancie Ypsylon czwartej generacji – auta o wysokiej cenie, za to umiarkowanych perspektywach rynkowych.
Podstawowym modelem stał się Fiat 500, a przy okazji jego
mutacja, dostarczana do sieci Forda jako model Ka. No
i pozostała stara, dobra Panda II, wytwarzana tam od 2003,
określana ostatnio jako Classic.
I otóż Panda Classic przedwcześnie skończyła swój żywot.
Jeszcze przed trzema laty wyprodukowano jej blisko 300
tysięcy, jeszcze w dalszym ciągu cieszyła się dobrym popytem, ale włoscy właściciele skazali ją na zagładę. Bo taka
stara? Bo taka zła?
Oficjalnie wymagała modyfikacji, dostosowujących ją do
aktualnych standardów. Inwestowanie w stary model byłoby
nieopłacalne. Ale to pic na wodę… Włoskie media przyznały,
że polska Panda stanowiła morderczą konkurencję dla nowej generacji z Pomigliano d’Arco. Tamta Panda na rynkach
Europy sprzedaje się znacznie poniżej oczekiwań. Użytkownicy zgłaszają zastrzeżenia do jej standardów jakościowych,
a przede wszystkim zabija ją cena. Jest o ponad 3000 euro
droższa od porównywalnych wersji wyposażeniowych Pandy
z Polski. Taka cena wynika w dużej mierze z nieporównywalnie
wyższych niż w Polsce kosztów wytwarzania pod Neapolem.
To fakt, Panda made in Italy jest konstrukcją nowocześniejszą,
ale nie przesadzajmy z ceną! Skoro jednak klienci głosowali
nogami za autem z Polski, to musiało to oznaczać wyrok
śmierci dla tyskiego produktu. Właśnie odrobiliśmy kolejną,
pouczającą lekcję na temat ekonomii kapitalizmu, która podobno nie ma żadnego związku z polityką.
Na dodatek
Analitycy zauważają, że produkcyjne ograniczenia w Tychach są przedziwnie skorelowane w czasie z wygaśnięciem
PROBLEMY
Fot.: Shutterstock
dwudziestoletniego okresu „wakacji podatkowych” dla włoskiego koncernu.
Zakończenie podatkowych zachęt w naszym kraju zbiegło się
ze wzrostem zaangażowania Fiata w Serbii. Ponad pół wieku
temu Włosi związali się poprzez licencję na Fiata 600/Zastavę
750 z jugosłowiańską fabryką Crvena Zastava w Kragujevcu;
notabene początki tego zakładu są związane z Polakiem
Franciszkiem Zachem, który w połowie XIX w. założył w Kragujevcu fabrykę amunicji.
Crvena Zastava kompletnie podupadła wskutek wojny
i rozpadu Jugosławii. Parę lat temu Fiat na nowo podjął tam
inwestycje, a na zachętę od władz Serbii otrzymał zwolnienia
podatkowe. Czy może więc jeszcze kogoś dziwić, że produkcja Fiata 500 L (wydłużona wersja tyskiej „pięćsetki”) została
ulokowana właśnie w Kragujevcu?
Ekonomia i życie
Koniec żartów
Nie dajmy się nabrać na bujdy o kapitale bez paszportu,
bo to działa na naszą szkodę. Wprawdzie takie idee legły
u podstaw Unii Europejskiej (a wcześniej Wspólnoty Węgla
i Stali oraz Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej), ale one
kompletnie poległy w obliczu kryzysu roku 2008. Górę wziął
tzw. patriotyzm ekonomiczny, czyli po prostu protekcjonizm.
Dla Włocha najważniejsze są wyroby włoskie, dla Niemca
– niemieckie, dla Francuza – francuskie. Niechby rząd RFN
zafundował sobie samochody wyprodukowane w innym
kraju – ależ byłaby afera!
Polak, który chciałby kupować wedle zasad ekonomicznego
patriotyzmu, wpadłby w depresję. Wśród dóbr trwałego użytku jest już tak mało wyrobów krajowych, bo zakłady i marki
poszły w obce ręce. Więc wybierajmy chociaż to, co wprawdzie pod obcą marką, ale jednak jest u nas produkowane; to
daje Polakom zatrudnienie. Gdy naiwnie wybieramy artykuły
importowane, to nie dziwmy się, że polskie firmy upadają,
a bezrobocie rośnie na łeb – na szyję.
W dziedzinie produktów spożywczych twardo trzymajmy się
zasady, że polska żywność jest świetna. Ekonomiczny patriotyzm wykażmy jedząc jabłka i marchewkę z bazaru, a nie banany i mango z supermarketu zagranicznej sieci. Spróbujmy
głosować naszymi pieniędzmi. Bez uświadomienia sobie tych
pryncypiów będzie z nami coraz gorzej…
marzec
06
kurier gtf
Zwolnienie blisko półtora tysiąca pracowników fabryki
w Tychach to nie jest tylko kłopot lokalnych władz; to jest
problem nie tylko tego rejonu Górnego Śląska. To również
nieszczęście dla zachodniej części Małopolski (bo spora
grupa załogi fabryki rekrutuje się z okolic Oświęcimia czy
Chrzanowa). Na tym nie koniec, bo ograniczenia produkcji
w Tychach oddziałują na cały łańcuch kooperacyjny –
np. na fabrykę opon w Dębicy, na hutę szkła Pilkington
w Sandomierzu i setki innych dostawców Fiata w różnych
stronach Polski. Analitycy szacują, że zwolnienie półtora
tysiąca ludzi w Tychach skutkuje utratą nawet 10 tysięcy
stanowisk pracy u kooperantów.
Spada też zatrudnienie w innych gałęziach gospodarki.
14-procentowa w styczniu 2013 stopa bezrobocia jest
bolesnym elementem dotkliwego kryzysu w naszym kraju.
Podjęcie rozmaitych działań osłonowych (np. w postaci
szkoleń dla bezrobotnych) jest tylko parawanem, który nie
może przesłonić dziejącego się na naszych oczach procesu
społecznego ubożenia.
Na krótką metę spadek zamożności ucieszy niektórych
uczestników motoryzacyjnego rynku wtórnego. Skoro ludzie mają mniej pieniędzy, to będą kupować mniej nowych,
a więcej używanych pojazdów, będzie zatem rósł popyt na
części zamienne i na usługi warsztatowe dla wyeksploatowanych samochodów. To krótkowzroczne rozumowanie.
Ubożenie sprawi bowiem, że właściciele pojazdów będą
musieli ograniczyć koszty bieżącej eksploatacji – będą
mniej wydawać na paliwo, mniej jeździć, rzadziej będą
zaglądać do zakładów serwisowych. Za to powiększy się
patologiczna szara strefa usług w dzikich warsztatach
i stodołach, wzrośnie handel częściami z demontażu aut
starych, rozbitych i kradzionych. Spadną wpływy podatkowe od legalnie działających podmiotów, zmaleją dochody
skarbu państwa z akcyzy od paliw itd. Na dłuższą metę
kryzys silnie uderzy w całą polską gospodarkę.
str.
17
Z ŻYCIA GTF
W Promnicach
B i z n es o w e
portfela kredytowego. To jeden z najważniejszych elementów
współpracy, kształtowany nie tylko poprzez skuteczną realizację
zadań prewencyjnych i prewindykacyjnych. To rezultat całokształtu wykonywanych czynności w całym obszarze współpracy
z bankiem – właściwa selekcja agencji kredytowych współpracujących z GTF, ich stałe szkolenie, rozwój aplikacji internetowych,
codzienne wspomaganie agentów w zakresie konstruowania
wniosków kredytowych, weryfikacja dokumentacji kredytowej
i dopiero na końcu czynności o charakterze prewindykacyjnym.
GTF rozpoczęło współpracę z Alior Bankiem S.A. niespełna
dwa lata temu i już po kilkunastu miesiącach stało się liderem
wśród wszystkich operatorów bankowych, współpracujących
z tym bankiem. To rola bardzo satysfakcjonująca, ale zobowiązująca zarazem. Nie jest łatwo sprostać wysokim wymaganiom
banku, zarówno w zakresie technicznego przygotowania,
jak i w aspekcie merytorycznym. To codzienna praca nad
podnoszeniem kwalifikacji, nieustanna nauka i zdobywanie
doświadczeń. Od końca ubiegłego roku Alior Bank stał się
spółka giełdową. Jej debiut okazał się jednym z najważniejszych debiutów warszawskiej giełdy. Była to największa oferta
publiczna prywatnej spółki od początku istnienia GPW i okazała
się dużym sukcesem. Wprowadzenie akcji banku na giełdę to
milowy krok w rozwoju banku, ale także zdecydowanie wyższe
zawieszenie poprzeczki dla biznesowych partnerów banku. Na
szczęście GTF ma tego pełną świadomość.
Podczas spotkania w Promnicach oczywiście nie rozmawiano
o giełdzie i planach rozwojowych banku. Koncentrowano się
marzec
06
W przepięknej scenerii Lasów Pszczyńskich położony jest Zameczek Myśliwski, dawna rezydencja myśliwska, wybudowana
przez księcia pszczyńskiego Jana Henryka XI Hochberga, tytułującego się Herzog von Pless. Chociaż historia popularnego
zameczku w Promnicach (nazwa wywodzi się od nazwiska
poprzedniego właściciela posiadłości – biskupa wrocławskiego Baltazara von Promnitz) zaczyna się znacznie wcześniej, to
jednak najciekawszy okres związany jest z latami panowania
księcia Jana Henryka XI. Dzisiaj Zameczek to jeden z najznamienitszych obiektów hotelowo-restauracyjnych na południu
Polski. I tutaj właśnie Górnośląskie Towarzystwo Finansowe zaprasza swoich gości, aby w nastrojowym wnętrzu, w otoczeniu
pamiątek świadczących o dawnym charakterze i przeznaczeniu
tego miejsca, prowadzić biznesowe dysputy.
Na spotkanie z przedstawicielami Alior Banku – Dariuszem
Łachowskim, dyrektorem do spraw pożyczek konsumenckich
– Departament Sieci Zewnętrznych oraz Adrianem Zacharą, menedżerem do spraw pożyczek konsumenckich, zaproszono tych
pracowników GTF, którzy na co dzień bardzo blisko współpracują
z rzeczonym bankiem. Konwencja spotkania zakładała ocenę
ubiegłorocznych rezultatów współpracy, zarówno pod kątem
osiągniętych wyników sprzedaży i ich parametrów jakościowych, jak i efektywności komunikacji pomiędzy pracownikami
GTF i banku, a także przedsięwzięć marketingowych. Prezes
zarządu GTF Paweł Kosmala przedstawił również plany, jakie
przyjęto w GTF na rok bieżący. W dyskusji najwięcej miejsca
poświęcono metodom budowy wysokiego poziomu jakości
i n spir a c j e
kurier gtf
Fot.: Andrzej Musik
Spotkaniom biznesowym w Promnicach zawsze towarzyszą skupienie i duch współpracy Katarzyna Pląskowska, Adrian Zachara, Dariusz Łachowski.
18
str.
Z ŻYCIA GTF
Fot.: Andrzej Musik
GTF paniami stoi. Tutaj: Magdalena Okuniewska-Sikorska, Katarzyna Góralczyk, Aleksandra Łebkowska.
na sprawach ściśle związanych z dwustronną współpracą,
analizowano możliwości jej rozwoju. Duch i atmosfera miejsca,
w którym odbyło się spotkanie, sprzyjają ciekawym rozmowom, nastrajają twórczo, inspirują…
Przed wielu laty w Zameczku Myśliwskim w Promnicach gościli
między innymi Wilhelm I Friedrich Ludwig von Hohenzollern
– król Prus, Wilhelm II – cesarz Niemiec, a także car Rosji Aleksander II. W sposób szczególny rezydencję tę upodobała sobie
żona Jana Henryka XV, syna fundatora Zameczku – Maria Teresa
Cornwalis West, znana jako Księżna Daisy – jedna z najpiękniejszych kobiet II połowy XIX wieku w Europie. Z pisanego przez
księżnę pamiętnika dowiadujemy się:
„Zawsze kochałam Promnice. Są małe i architektonicznie malownicze. Stanowią jakby skrzyżowanie drewnianego domku elżbietańskiego i szwajcarskiego domku wypoczynkowego. Wychodzą na
duże, śliczne jezioro, otoczone wspaniałymi drzewami. Kiedy po raz
pierwszy je zobaczyłam, były smutne i ponure. Po śmierci drogiego
teścia (nic nie zmieniałabym tu za jego życia) zleciłam pomalowanie
ścian na jasne, radosne kolory, kupiłam dużo wygodnych kanap
i foteli oraz bardziej wesołe perkale i brokaty. Na początku rodzina
była temu przeciwna, ale wkrótce polubili zmiany. Byłam tu bardzo
szczęśliwa, również dlatego, że nie było tu miejsca na urządzanie
wielkich przyjęć. Jedynie dzieci i członkowie rodziny mogli spędzać
tu większość czasu, polując i urządzając pikniki”. (MZ)
marzec
06
kurier gtf
Fot.: Andrzej Musik
W trakcie ożywionej dyskusji - Łukasz Kuziel,
Paweł Kosmala, Marek Stefańczak, Jacek Kopeć.
str.
19