nr 6 - GTF
Transkrypt
nr 6 - GTF
KURIER 03 GTF 2013 MAGAZYN GÓRNOŚLĄSKIEGO TOWARZYSTWA FINANSOWEGO DZIAŁALNOŚĆ KONFERENCJI PRZE DSIĘBIORSTW FINANSOWYCH rozmowa z Marcinem Czuganem NIE STAWIAM SIĘ NA PIEDESTALE Stan Borys o sobie W PRACY I PO 06 M A R Z E C PRACY Przedstawiamy Katarzynę Góralczyk STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ. 10 MAGICZNYCH MIEJSC NA 10-LECIE GTF. KONKURS DLA AGENCJI KREDYTOWYCH WSPÓŁPRACUJĄCYCH Z GTF. WSZYSTKIE PROPOZYCJE I WARUNKI UCZESTNICTWA W KONKURSIE NA STRONIE WWW.GTF.PL POD ZAKŁADKĄ "KONKURS NA 10-LECIE". NA WSTĘPIE P a w e ł Kosmala Szanowni Państwo, Drodzy Czytelnicy, najważniejszą informacją ekonomiczną ubiegłego miesiąca wydaje się ta, która dotyczy ustaleń unijnego budżetu na lata 2014–2020. Zakłada on 960 mld euro w tzw. zobowiązaniach, a w płatnościach ok. 908,4 mld euro. Polska ma otrzymać 72,9 mld euro na realizację polityki spójności i 28,5 mld euro na tzw. wspólną politykę rolną. Opinie na temat dokonań polskiego rządu są różne w zależności od opcji politycznych, które te opinie wygłaszają. Entuzjastycznie wyrażają się politycy rządzącej koalicji, krytycznie – jak zwykle – politycy opozycyjni. Nie ma jednak wątpliwości, że, z punktu widzenia samej Unii, uchwalony budżet jest znacznie gorszy niż poprzedni. Po pierwsze, został ograniczony, mimo że powinien być zwiększany, po drugie, kompromisów poszukano w dość dyskusyjny sposób – obcinano na przykład te wydatki, które nie powinny być obcinane, choćby na konkurencyjność. Zostawiano za to te, za którymi najbardziej poszczególne kraje lobbowały, np. wspólną politykę rolną. Jeśli budżet unijny jest niższy niż poprzedni, to w czym należy upatrywać sukcesu polskich negocjatorów? W tym, że z mniejszego budżetu dostajemy więcej, niż poprzednio. To daje nam pozycję największego beneficjenta funduszy UE. I właśnie na tym tle nie ma wątpliwości, że Polska należy do nielicznych krajów, które mogą powiedzieć, iż odniosły sukces. I, jako urodzony optymista, tym zdaniem powinienem zakończyć ten krótki komentarz na temat dokonań naszego rządu. Powinienem, ale jestem też ekonomistą i ten fakt, niestety nie pozwala mi zapominać, że rozwój naszej gospodarki oparty jest złotych. Inne dane mówią o rosnącym zjawisku bankructwa firm; w ubiegłym roku upadło blisko 950 firm, a rok bieżący zapowiada się znacznie gorzej. Bankructwo firm przekłada się bezpośrednio na skalę bezrobocia i ograniczenie wynagrodzeń, a w konsekwencji na dalszy spadek poziomu zakupów towarów i usług. Rząd zapisał w budżecie na rok 2013 bezrobocie na poziomie 13%, ale już dzisiaj nie brak opinii, że realny poziom to 15, a nawet 18%. Negatywne prognozy mówią, że w roku bieżącym każdego miesiąca może przybywać ok. 80–100 tysięcy bezrobotnych. Nie zaskakuje więc opinia unijnego komisarza ds. zatrudnienia, który wskazuje na Polskę, obok Bułgarii, Rumunii i Grecji, jako kraj najbardziej zagrożony wykluczeniem i biedą. W naszym kraju dotyczy to już prawie 30% całej ludności. Cieszmy się zatem z sukcesu polskich negocjatorów w Brukseli, ale nie uciekajmy od szerszej refleksji. Nieco lżejszym tematom poświęcamy łamy naszego magazynu, choć bardzo interesującym nawiązaniem do mego komentarza jest felieton Grzegorza Chmielewskiego, który unaocznia nam przyczyny redukcji mocy produkcyjnych w polskich zakładach. Zapraszam także do lektury wywiadu z mecenasem Marcinem Czuganem, reprezentującym Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce. A gwiazdą wyjątkową „Kuriera GTF” jest tym razem legendarny piosenkarz Stan Borys. Lektura kolejnego wydania „Kuriera GTF” zapowiada się więc niezwykle interesująco. Zapraszam. Fot.: Marcin Wantuch nie tylko o fundusze unijne. A analiza makroekonomicznych danych, dotyczących polskiej gospodarki, niestety, nie nastraja optymistycznie. Może warto zatem ostudzić ten medialny optymizm, związany z sukcesem w Brukseli, i dodać przysłowiową łyżkę dziegciu do beczki miodu? Zeszłoroczne niskie wpływy podatkowe, mniejsze o kilkanaście miliardów złotych od planowanych, to rezultat budzący poważne obawy o stan finansów państwa. To wyjątkowa skala załamania dochodów, największa od ponad 20 lat. Zjawisko jest tym bardziej poważne, że dotyczy przede wszystkim spadku wpływów z podatku VAT (aż o 12 mld złotych), czyli podatku od towarów i usług. Bardzo niepokojąco wygląda prognoza długu publicznego, która zakłada, że przekroczy on bilion SPIS TREŚCI PATRON: GórnośląskieTowarzystwo Finansowe GTF Sp. z o.o. Prezes: Paweł Kosmala Działalność Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych REDAKCJA: Feniks Media Group Sp.j., ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków Rozmowa z Marcinem Czuganem, radcą prawnym Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce Nie stawiam się na piedestale Wywiad z wokalistą i kompozytorem Stanem Borysem México City – miasto pływających ogrodów Konkurs Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego Sfałszowany podpis na wekslu Komentarz mecenasa Zbigniewa Labochy O sztuce falsyfikowania Weronika Kosmala pisze o kopiowaniu dzieł sztuki str. 04 str. 08 str. 10 str. 11 str. 12 Relacja ze spotkania pracowników GTF z przedstawicielami Alior Banku str. 18 WYDAWCA: Feniks Media Group Sp.j., ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków Fot. na okładce: shutterstock.com W magazynie wykorzystano zdjęcia z biblioteki Shutterstock.com. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany tytułów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Przedruki z magazynu „Kurier GTF” są dozwolone wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy. jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z linią programową lub charakterem pisma oraz wydawcy (art. 36, pkt 4 prawa prasowego). kurier gtf str. 16 W Promnicach. Biznesowe inspiracje DRUK: Alnus Sp. z o.o., ul. Wróblowicka 63, 30-698 Kraków marzec str. 14 Produkcja: Krzysztof Chachlowski 06 Paszport dla kapitału Felieton Grzegorza Chmielewskiego Redaktor naczelny: Dariusz Wajs Redaktor prowadzący: Grzegorz Chmielewski Sekretarz redakcji: Radosław Urban Zespół redakcyjny: Michał Durbas, Grażyna Jancik, Paweł Kawałek, Marcin Zawada Korekta: Jolanta Witkowska STUDIO DTP: J erzy Gorczyca (kierownik studia DTP), Wojciech Kleszcz, Krzysztof Kusiak W pracy i po pracy Rozmowa z Katarzyną Góralczyk, kierownikiem Departamentu Wsparcia Sprzedaży GTF Prezes Zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o. Górnośląskie Towarzystwo Finansowe GTF sp. z o.o. Fabryczna 2, 43-100 Tychy www.gtf.pl E-mail:[email protected] Infolinia: (0-32) 720-30-30 str. 03 WYWIAD Działalność K o n f ere n c j i Przedsiębiorstw Finansowych O sytuacji polskiego rynku kredytowego, wdrażaniu europejskich dyrektyw do polskiego prawa finansowego oraz o porządku prawnym na r ynku pośrednictwa kredytowego – Kurier GTF rozmawia z Marcinem Czuganem, radcą prawnym Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce. R o z m a w i a ł R a d o s ł a w U R B A N W ostatnim czasie media poświęcają wiele miejsca i czasu nieuczciwym praktykom tzw. parabanków, a w zasadzie nic nie mówi się o nieuczciwych praktykach po stronie klientów. Czy polski rynek kredytowy jest wolny od wyłudzeń? kurier gtf marzec 06 Badanie „Wyłudzenia na polskim rynku kredytów w segmencie detalicznym” jest prowadzone przez KPF, Ernst & Young oraz ACFE od 2009 r., w okresach półrocznych. Jest to badanie percepcyjne, pokazujące, jak zjawisko wyłudzeń na rynku usług finansowych postrzegają eksperci zajmujący się na co dzień tematyką nadużyć w instytucjach finansowych. Instytucje poddawane badaniu to: banki, SKOK-i, banki spółdzielcze, firmy pożyczkowe, pośrednicy finansowi, doradcy finansowi. Oczywiście, polski rynek kredytowy nie jest wolny od wyłudzeń. W każdej edycji badania pytamy respondentów o ich przewidywania co do skali wyłudzeń w następnych latach. Znaczna większość respondentów wyraża obawę o dalszy wzrost ilości fraudów, co niejako potwierdza się w kolejnych edycjach badania, w których prezentujemy konkretne wartości skali wyłudzeń na polskim rynku kredytowym. Najczęstszymi metodami wyłudzeń są te z użyciem fałszywego dokumentu potwierdzającego dochody, manipulowanie informacjami co do oceny zdolności kredytowej, metoda na tzw. słupa oraz wyłudzenia przy użyciu fałszywego lub skradzionego dokumentu tożsamości. Badania wskazują, że kanałami sprzedaży najbardziej narażonymi na działania w zakresie wyłudzeń są pośrednictwa kredytowe, kanały zdalne i tzw. point of sale. 04 str. Jakie produkty finansowe najczęściej narażone są na wyłudzenia? Jakie są sposoby najczęstszych wyłudzeń? Jaka jest skala tzw. aplikacji wyłudzeniowych i jaka jest wartość skutecznie wyłudzonych kredytów? Jakie są metody wykrywania i zapobiegania przypadkom wyłudzeń? W I półroczu 2012 r. skala złożonych aplikacji fraudowych o kredyt, w odniesieniu do ogólnej liczby aplikacji kredytowych, wyniosła w większości ankietowanych instytucji poniżej 3%. Odsetek ten dotyczy zarówno kredytów mieszkaniowych, jak i detalicznych. Tak więc niemal 3, na 100 aplikacji kredytowych, noszą znamiona wyłudzenia. Udane wyłudzenia kredytów w większości instytucji stanowiły mniej niż 1% złożonych aplikacji. Odsetek wyłudzeń na poziomie 3% odnotowano w 4% badanych instytucji. Wyniki badania za I półrocze 2012 r. pokazują, że najbardziej narażonym na wyłudzenia typem produktów finansowych był konsumencki kredyt gotówkowy, najmniej z kolei prób wyłudzeń odnotowano w przypadku kart kredytowych. Średnia wartość wyłudzonego kredytu gotówkowego w ocenie respondentów mieściła się w przedziale poniżej 5 tys. złotych. Najczęstszymi sposobami zapobiegania przypadkom wyłudzeń kredytów są: stworzenie kodeksu etycznego dla pracowników danej instytucji, regularne szkolenia z zakresu zapobiegania wyłudzeniom, osobne procedury regulujące zasady prowadzenia postępowań wyjaśniających w przypadkach podejrzeń nadużyć i stworzenie wewnętrznego zespołu do wykrywania nieprawidłowości i walki z nadużyciami. Najczęstszymi sposobami wykrywania wyłudzeń, jak pokazują wyniki naszego badania, są weryfikacje dokumentów przez pracowników tzw. front office, weryfikacja danych przy podejmowaniu decyzji kredytowej oraz kontrole sprawowane przez kierownictwo i menedżerów. O tym, jak groźne jest zjawisko wyłudzeń, niech świadczy fakt, iż udział odzyskanych środków w odniesieniu do łącznej wartości wyłudzonych kredytów oceniany jest przez większość respondentów na poziomie poniżej 5%. Najbardziej ryzykowne pod względem odzyskania środków są karty kredytowe. W ubiegłym roku Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadził kontrolę przedsiębiorców, udzielających kredytów konsumenckich. Jakie zakresy poddane były kontroli i jak Pan oce- WYWIAD wszczęciem postępowania o naruszenie zbiorowych interesów konsumentów. Raport UOKiK to znakomite źródło wiedzy zarówno dla kredytodawców, jak i pośredników kredytowych i wskazówka, jak należycie (zgodnie z intencją regulatora) interpretować i stosować przepisy Ustawy o kredycie konsumenckim. Zwracam uwagę, że UOKiK przebadał i opisał praktyki biznesowe podmiotów, podlegających Ustawie o kredycie konsumenckim praktycznie w każdym aspekcie, który może budzić wątpliwości interpretacyjne przy stosowaniu ustawy. Dlatego polecam lekturę raportu każdemu przedsiębiorstwu, które znajduje się w zakresie podmiotowym Ustawy o kredycie konsumenckim. KPF współpracuje z UOKiK na różnych płaszczyznach, w szczególności w zakresie rozmaitych aktów prawnych dotyczących rynku finansowego. Przykładem może być implementacja europejskiej Dyrektywy 2008/48/WE, której dostosowanie do prawa polskiego powierzono UOKiK. To z góry nasuwało obawy, że ciężar będzie nierówno rozłożony na szalach… Fot.: Marcin Gołkowski Marcin Czugan Ukończył Wydział Prawa i Administracji oraz Wydział Nauk Ekonomicznych i Zarządzania Uniwersytetu Szczecińskiego. Od października 2012 roku radca prawny przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Gdańsku. Swoją pracę zawodową rozpoczynał w Kancelarii Radców Prawnych, gdzie zajmował się kompleksową obsługą przedsiębiorstw. W czerwcu 2010 r. rozpoczął współpracę z Konferencją Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce, w której odpowiada za przebieg procesu legislacyjnego na poziomie polskim i europejskim. Członek Komitetu Prawno-Politycznego Eurofinas z siedzibą w Brukseli. Jest autorem kilku artykułów z zakresu prawa cywilnego, administracyjnego i ochrony konsumentów. Brał aktywny udział w procesie implementacji m.in. Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim i innych regulacji dedykowanych rynkowi finansowemu. Obecnie łączy prace w obszarze stanowienia prawa z jego stosowaniem w praktyce. nia jej wyniki z punktu widzenia KPF, tj. zrzeszenia podmiotów udzielających kredytów lub pośredniczących w ich udzielaniu? Nierzadkie są opinie, że polskie władze bezkrytycznie zgadzają się na wdrażanie europejskich regulacji do prawa polskiego. Prawo mamy więc zbieżne z regulacjami unijnymi, tylko że realia inne. Inny standard życia, inne potrzeby gospodarstw domowych. Przykładem może być wdrożona tzw. marzec 06 kurier gtf W grudniu 2012 r. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował raport z kontroli przedsiębiorstw, udzielających kredytów konsumenckich w 2012 r. Z punktu widzenia członków KPF, wyniki są zadowalające. Wobec większości członków KPF udzielających kredytów konsumenckich, którzy byli badani, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie stwierdził naruszeń skutkujących Pamiętajmy, że Dyrektywa nr 2008/48/WE w sprawie umów o kredyt konsumencki wyznacza maksymalną harmonizację, co oznacza, że państwa członkowskie nie mają swobody w kształtowaniu przepisów krajowych odmiennie od ich brzmienia w Dyrektywie. Ustawodawca krajowy ma jedynie możliwość korzystania z tzw. opcji, czyli posiada prawo wyboru stanowienia własnych przepisów tylko wówczas, gdy Dyrektywa mu na to zezwala. Przykładem takiego przepisu jest art. 2.6 Dyrektywy, uprawniający kraje członkowskie do stosowania wyłącznie niektórych przepisów Dyrektywy w stosunku do umów o kredyt, które przewidują odroczenie płatności lub zmianę sposobu spłaty w przypadku, gdy konsument jest w zwłoce ze spłatą zadłużenia wynikającego z umowy o kredyt, o ile postanowienia tej umowy nie są dla konsumenta mniej korzystne od postanowień zawartych w umowie, do której odnosi się umowa przewidująca odroczenie płatności lub sposobu spłaty. I nasz ustawodawca krajowy zdecydował się na skorzystanie z tej opcji w art. 4 ust. 2 pkt 5 Ustawy o kredycie konsumenckim. Dyrektywa z założenia została zaprojektowana tak, by jeszcze lepiej chronić konsumentów przed, jak to jest określone w motywie nr 18 do Dyrektywy, nieuczciwymi lub wprowadzającymi w błąd praktykami. Taki cel Dyrektywy nie mógł determinować wyboru innego Urzędu odpowiedzialnego za jej implementację w Polsce, niż właśnie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W odniesieniu do procesu legislacyjnego trzeba wyraźnie stwierdzić, iż UOKiK starał się w sposób prawidłowy wyważyć zarówno interesy konsumentów, jak i kredytodawców. Oczywiście, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się w pierwszym rzędzie ochroną konsumentów, i to w jakimś stopniu determinowało podejście prokonsumenckie Urzędu, jednak należy stwierdzić, iż w przypadku implementacji tej Dyrektywy w wielu aspektach współpraca pomiędzy KPF a UOKiK układała się właściwie. str. 05 WYWIAD Rekomendacja T, która dzisiaj poddawana jest powszechnej krytyce. Jakie stanowisko w tej sprawie zajmowała KPF? Wchodząc do Unii Europejskiej zostaliśmy zobowiązani do przyjęcia tzw. acquis communautaire (tj. całego już obowiązującego dorobku wspólnotowego we wszystkich trzech filarach UE, rozumianego jako dotychczasowe prawo UE wraz z ukształtowanymi sposobami jego rozumienia i stosowanymi politykami wspólnotowymi, orzecznictwem sądowym i zwyczajami). Jednocześnie od dnia, w którym staliśmy się członkiem UE, jesteśmy zobowiązani do implementacji nowo utworzonych aktów prawa wspólnotowego, a każdy nowy akt prawa polskiego musi być rozpatrywany pod kątem zgodności z prawem wspólnotowym. Pamiętajmy, że Unia Europejska to obecnie 27 krajów, znajdujących się na różnych poziomach rozwoju gospodarczego, a wszystkie one są zobowiązane do dostosowania krajowych porządków prawnych do prawa UE. Dlatego tak istotny jest udział w procesie legislacyjnym na poziomie europejskim, by móc wykazywać, że projektowane przez ustawodawcę obowiązki czy prawa są nieadekwatne lub nieproporcjonalne w naszej rzeczywistości gospodarczej czy legislacyjnej. KPF, dzięki uczestnictwu w organizacji europejskiej Eurofinas, ma możliwość aktywnego udziału w tych pracach, więc także od aktywności naszych członków zależy, czy z tej możliwości będziemy skutecznie korzystać. W odniesieniu do wspomnianej Rekomendacji T pragnę zauważyć, że KNF przygotowała w grudniu projekt nowej Rekomendacji T, dostosowującej regulację do zmienionej rzeczywistości gospodarczej. Nowa rekomendacja będzie m.in. uprawniała kredytodawcę, będącego bankiem, do stosowania tzw. uproszczonej metody oceny zdolności kredytowej konsumenta w przypadku mniejszych kwot kredytu, po spełnieniu przesłanek określonych w Rekomendacji. KPF zajmowała oczywiście stanowisko wobec projektu nowej Rekomendacji T, co do zasady pozytywne, lecz wskazywaliśmy również na pewne wady legislacyjne projektu. M.in. zgłaszaliśmy zastrzeżenia do wprowadzonej definicji „współpracy z bankiem”, która uprawniała bank do stosowania uproszczonej metody zdolności kredytowej wyłącznie w przypadku posiadania przez danego konsumenta rachunku w tym banku. Uważaliśmy, iż współpraca z bankiem może polegać również na posiadaniu w danych banku historii kredytowej lub historii w zakresie produktów oszczędnościowych bądź inwestycyjnych, na podstawie których bank jest w stanie określić możliwości konsumenta do spłaty zobowiązania. Wiemy, że KNF wzięła pod uwagę tę opinię i rozszerzył zakres definicji „współpracy z bankiem” również na inne, niż tylko rachunek bankowy, przejawy aktywności klienta w relacji z bankiem. Nowa Rekomendacja T powinna zostać niedługo przyjęta przez KNF. Pamiętajmy, że wyznacza ona 6-miesięczne vacatio legis, lecz jest to termin zastrzeżony na korzyść banków. To oznacza, że banki mogą stosować nową Rekomendację przed upływem 6 miesięcy, pod warunkiem poinformowania KNF o tym fakcie. kurier gtf marzec 06 Na kształt których regulacji, wprowadzonych w ostatnich latach do polskiego prawa, KPF miała istotny wpływ? Co uznać za wasz sukces? Co Pan przypisuje sobie jako osobisty sukces? 06 str. Absolutnie żadne z działań KPF, podejmowanych w ostatnich latach, nie uprawniają mnie do przypisania sobie osobistego sukcesu. Biuro KPF to zespół; wszystko, co osiągamy, stanowi efekt wspólnej pracy i zaangażowania. Odpowiadając na pytanie, nie sposób nie wspomnieć o Ustawie o kredycie konsumenckim, której proces implementacji był niezwykle żmudny i zwyczajnie trudny. Istniało ryzyko wprowadzenia ustawy, która znacznie pogorszyłaby warunki funkcjonowania kredytodawców w porównaniu z obecną regulacją. W aspekcie Ustawy o kredycie konsumenckim, choć nie jest to bezpośrednio związane z procesem legislacyjnym, za sukces KPF należy uznać wydanie dla naszych członków rekomendacji interpretacyjnych do przepisów ustawy. Pod auspicjami KPF powstał świetny materiał, który, mam nadzieję, stanowi realne wsparcie członków KPF przy interpretowaniu i praktycznym korzystaniu z przepisów Ustawy o kredycie konsumenckim. Na tej bazie powstał też komentarz do Ustawy o kredycie konsumenckim, którego wydanie koordynowała KPF. Należy również wspomnieć o Ustawie o udostępnieniu informacji gospodarczych i wymianie danych gospodarczych z 9 kwietnia 2010 r., w której procesie legislacyjnym braliśmy udział od samego początku. Ten akt prawny stanowi podstawę funkcjonowania biur informacji gospodarczych w naszym kraju i, w mojej opinii, stanowi także sukces organizacji. Warte odnotowania jest zaangażowanie KPF w proces legislacyjny tzw. upadłości konsumenckiej, czyli postępowania upadłościowego wobec osób nieprowadzących działalności gospodarczej. Ważnym dla nas aspektem w odniesieniu do tej regulacji było zapewnienie przez ustawę możliwości badania przez sąd zachowania, które doprowadziło konsumenta do stanu niewypłacalności. Pamiętajmy bowiem, że ogłoszenie upadłości skutkuje przeprowadzeniem procesu oddłużeniowego konsumenta z umorzeniem mu części długów włącznie i z wszelkimi tego konsekwencjami. Dlatego sąd powinien mieć możliwość weryfikacji, czy zadłużenie konsumenta powstało wskutek przyczyn od niego niezależnych, czy też na skutek świadomie podejmowanych, nierozważnych decyzji. Wyłącznie w tym pierwszym przypadku konsument powinien mieć możliwość skorzystania z dobrodziejstwa ustawy. I odwrotnie, jakie regulacje, mimo waszych starań, zostały wdrożone w innym kształcie, a swoją pracę oceniacie w kategoriach porażki? Na pewno przykładem takiej regulacji jest ustawa antylichwiarska, czyli ustawa, która wprowadziła maksymalny poziom odsetek wynikających z czynności prawnych. Generalnie jednak staramy się nie traktować wyników naszej pracy w kategoriach porażki. Możemy mówić tu o braku uznania naszych merytorycznych argumentów, bo ostateczna decyzja i tak pozostaje w gestii decydentów. Na to nie mamy już jednak wpływu. Jak Pan ocenia wpływ świata polityki na poziom polskiego prawa? W naszym ustroju politycznym, przy takim ukształtowaniu roli parlamentu w procesie tworzenia prawa, wpływ polityki na polskie prawo jest, niestety, naturalny. Byłoby modelowo, gdyby akty prawne powstawały wyłącznie w oparciu o opinie ekspertów z danych dziedzin, a w procesie legislacyjnym nie decydowały kryteria polityczne. Niestety tak nie jest, i ten aspekt powinniśmy brać pod uwagę w naszej pracy. Od dawna naturalnymi odbiorcami naszych raportów czy stanowisk są politycy i inni decydenci. Ważne jest, aby wiedza merytoryczna z danej dziedziny była przekazywana osobom, które będą podejmować decyzje co do kształtu aktu prawnego. Wówczas jest szansa, że te decyzje będą podejmowane racjonalnie. Media szeroko komentują sprawę tzw. parabanków i przy okazji firm pożyczających pieniądze z własnych kapitałów. Powrócono więc do sprawy kosz- WYWIAD tów tych pożyczek i już coraz głośniej mówi się o ograniczeniu poziomu RRSO (rzeczywista roczna stopa oprocentowania), o maksymalnym koszcie kredytu… Czy grozi nam ustawa antylichwiarska bis? Po raz pierwszy o możliwości wprowadzenia ograniczenia poziomu RRSO wspomniał przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Andrzej Jakubiak. Propozycja wprowadzenia limitu poziomu RRSO miałaby być efektem pracy Komitetu Stabilności Finansowej, w skład którego wchodzą: Narodowy Bank Polski, Ministerstwo Finansów i właśnie KNF. Na chwilę obecną raport końcowy Komitetu Stabilności Finansowej nie został przyjęty i opublikowany, stąd trudno odnosić się do tej propozycji. Jednakże, gdyby tak rzeczywiście miało się stać i zostałby zaproponowany maksymalny limit na RRSO, to Polska byłaby chyba pierwszym krajem w UE, który, w odniesieniu do kredytu konsumenckiego, posiadałby dwa limity: jeden odsetkowy, a drugi limit na poziom RRSO. Moim zdaniem, jest to konstrukcja metodologicznie niepoprawna, bowiem nie zapominajmy, iż w liczeniu RRSO zawiera się również limit odsetkowy, więc mamy tutaj do czynienia z podwójnym ograniczaniem działalności kredytodawców, bardzo niespójnym wewnętrznie. Na razie to jednak tylko dyskusja na zbyt dużym poziomie ogólności, bo nie ma jeszcze ostatecznych propozycji. Jak Pan ocenia porządek prawny na rynku pośrednictwa kredytowego? Czynności pośrednictwa są wykonywane nierzadko przez osoby bez przygotowania prawniczego. Jak zatem kontrolowany jest ten rynek? W listopadowym wydaniu „Kuriera GTF” dyrektor generalny KPF Andrzej Roter wspomniał, cytuję: „W Polsce zaś, na kanwie afer z parabankami, trzeba się głównie zastanowić, czego potrzebujemy bardziej: czy nowego prawa, czy też efektywnej egzekucji aktualnie obowiązujących przepisów”. Czy jako główny prawnik KPF mógłby Pan rozwinąć tę kwestię? W Polsce terminem „parabanki” zaczęto określać wszystko, nie bacząc na konsekwencje i pierwotne znaczenie tego słowa. Tymczasem termin „parabank” posiada ugruntowane znaczenie w doktrynie prawa bankowego. Określamy tak jednostkę organizacyjną inną niż bank, która jest uprawniona do wykonywania czynności bankowych na podstawie odrębnych ustaw. Do tej grupy zaliczyć można spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe, działające na podstawie ustawy z dnia 5 listopada 2009 r. o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych oraz pracownicze kasy zapomogowo-pożyczkowe, funkcjonujące w oparciu o ustawę z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych. Wracając do zacytowanych słów dyrektora generalnego, to właśnie zwrócenie uwagi na należytą egzekucję istniejących obowiązków powinno w pierwszej kolejności towarzyszyć podejściu regulatora czy organów ścigania. Tworzenie nowego prawa, wyłącznie na potrzeby chwili, bez rzetelnego sprawdzenia wpływu regulacji na rynek, co więcej, bez weryfikacji, kogo może objąć nowe prawo, to, w mojej opinii, psucie prawa, a nie podnoszenie poziomu naszej kultury prawnej. Obecnie obowiązujące przepisy, jak choćby wspomniany art. 171 Prawa bankowego, dają podstawę prawnokarną do wszczęcia postępowania i skierowania aktu oskarżenia do sądu. Zawsze w pierwszej kolejności należy sprawdzić, czy istniejące przepisy są wystarczające do walki z określonym problemem, a dopiero gdy odpowiedź na to pytanie jest negatywna, powinno się zastanowić nad wprowadzeniem nowych rozwiązań prawnych. marzec 06 kurier gtf Uważam, że czynności pośrednictwa kredytowego powinny być wykonywane przez osoby posiadające przygotowanie prawnicze lub przynajmniej elementarną wiedzę z zakresu kluczowych regulacji. To kwestia dobrze przeprowadzonych szkoleń, dbania o rozwój pracowników, by należycie wypełniali ciążące na nich obowiązki, wynikające, bądź co bądź, z przepisów prawa. Pamiętajmy, że istotne zmiany w procesie funkcjonowania pośredników kredytowych wniosła już Ustawa o kredycie konsumenckim, która, w mojej opinii, wprowadziła znak równości między pośrednikiem a kredytodawcą, nakładając te same obowiązki i ustalając taką samą odpowiedzialność za ich wykonywanie. Kontrolę wykonywania tych obowiązków, z punktu widzenia ochrony konsumentów, sprawuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, więc, biorąc ten aspekt działania pod uwagę, rynek jest w pełni kontrolowany. Na poziomie unijnym toczą się obecnie prace nad kształtem tzw. Dyrektywy hipotecznej, czyli aktu prawnego, który będzie nakładał nowe obowiązki na kredytodawców i pośredników kredytowych, w odniesieniu do kredytu zabezpieczonego hipoteką. Dyskusje, które toczą się w obrębie tej regulacji, to kwestia obowiązku ujawniania klientowi wynagrodzenia pośrednika i zakres tego obowiązku. Nie mamy co prawda jeszcze ostatecznego kształtu tej Dyrektywy, jest jednak szansa, że zostanie ona przyjęta podczas trwającej obecnie prezydencji Irlandii. Niemniej już można przewidzieć, że czeka nas trudny proces jej implementacji do naszego porządku prawnego. Warto w tym miejscy wspomnieć także o Zasadach Dobrych Praktyk KPF, czyli dokumencie wyznaczającym standardy etycznego zachowania członków KPF, w tym sprzedających produkty kredytowe. Każdy członek KPF ma obowiązek przestrzegania Zasad, a raz w roku jest poddawany audytowi etycznemu, który ma weryfikować ich realizację. Następnie ankiety audytu etycznego są poddawane kontroli Komisji Etyki KPF i na tej podstawie jest podejmowana decyzja o przyznaniu certyfikatu zgodności działania z Zasadami Dobrych Fot.: Marcin Gołkowski Praktyk (certyfikat jest ważny rok). Jesteśmy zadowoleni, że znaczenie audytu i certyfikatu z roku na rok rośnie i może stanowić on element przewagi konkurencyjnej członków KPF. str. 07 Wywiad N I E S T AW I A M S I Ę NA PIEDESTALE Mu z y k a t o d l a n i e g o s y n o n i m w o l n o ś c i . B y n i e d a ć s i ę w t ł o c z y ć w ramy, traf ił nawet za o ce an. O życiu mię dzy d w iema ojczyznami i o historii uwięzionej jaskółki – ze Stanem Borysem rozmawia Paweł Kawałek. Jak zaczęła się Pana przygoda z muzyką? Czy w Pana rodzinie były tradycje muzyczne? Urodziłem w ciężkim czasie – czasie wojny. Wtedy nie myślało się o muzyce. Nie było co jeść. Co innego po wojnie. Mama śpiewała, ojciec śpiewał pieśni kościelne. Mieli piękne głosy. Było biednie, ale mieliśmy w domu harmonię „guzikówkę”, na której grał ojciec. Ja próbowałem, ale nie mogłem się tego nauczyć. Bolały mnie palce. Potem ojciec kupił mi skrzypce i poszedłem do szkoły muzycznej. Ale też nie skończyłem drugiego roku. Skąd pomysł na tak charakterystyczny i wzbudzający niegdyś wiele emocji wizerunek? Cenzura nie lubiła długich włosów ani ambitnych tekstów. Miał Pan przez to jakieś kłopoty? Nie było kamer, tak jak teraz, ale szpicle i władza wiedzieli wszystko. Ja nie czułem emocji z powodu mojego wizerunku. Chciałem być sobą, jakoś zaistnieć w tym szarym świecie. Trzeba było coś robić. Napatrzyłem się na ikony cerkiewne i to one były dla mnie inspiracją. Im bardziej się mnie czepiali, tym bardziej robiłem na przekór. A teksty? Słuchałem mądrych ludzi. Czytałem mądre książki. W domu była szczerość. Stan – brzmi oryginalnie jak na polskie warunki, zwłaszcza w czasach PRL-u. Wiele osób do dziś sądzi, że to pseudonim artystyczny. Jak jest naprawdę? kurier gtf marzec 06 Do tej pory jacyś durnie popisują się, pisząc w encyklopediach, że wiedzą lepiej, jak się nazywam. To śmieszne, kiedy przy wzmiankach o mnie, niemal obowiązkowo, w nawiasie pisze się wszędzie „prawdziwe nazwisko i wiek”. W Polsce wielu ludzi musiało z jakichś powodów zmieniać nazwiska, co w tym dziwnego? Stan to pierwowzór Stanisława. W naszej rodzinie było czterech Staszków, więc żeby wszyscy nie lecieli naraz… A Borys to rodowe nazwisko mojego dziadka. W dokumentach miałem je jeszcze wtedy, kiedy śpiewałem z zespołem Blackout, ale ktoś mi usilnie wmawiał, że to nie będzie dobre. Są tacy, którzy zawsze będą twierdzić, że to pseudonim, choć tak nie jest. Mało mnie to już obchodzi. 08 str. Zasłynął Pan ze śpiewania protest songów, ale z tego, co słyszałem, ówczesne władze bardzo poruszyła jedna mała „Jaskółka uwięziona”. Czy wiąże się z tym jakaś historia? Najpierw oddałem się kobiecie – Annie. Platonicznie. Kocham ją do dziś – już nieplatonicznie. Potem rzeczywiście były protest songi. „Jaskółka” jest piosenką o wolności albo o jej braku. Każdy system polityczny ogranicza wolność. Kazimierz Szemioth, który napisał tekst, jakby odkrył moją duszę. Ta jaskółka to byłem ja, ale nie tylko, bo pod tym symbolem podpisywało się 30 milionów ludzi. Jaskółka urywała się z systemu, ja urywałem się z systemu. Ale również Janusz Kępski, który napisał muzykę. To wszystko istniało na przekór, pod prąd wyznaczony przez władze. Jak można było tego nie zabronić? Zabraniali przez dwa lata, ale ja się uparłem. Śpiewałem na festiwalach zagranicznych, gdzie nikomu nie przeszkadzał mój wygląd. Historia jaskółki wydarzyła się naprawdę. Jaskółka wpadła przez rozbite okno do opuszczonego wówczas Kościoła Mariackiego w Gdańsku i nie mogła się wydostać. Szemioth pięknie opisał to szamotanie. A reszta to już poetyka, metafora, która świetnie obrazowała sytuację ludzi, miotających się w ówczesnej rzeczywistości. To szamotanie trwa do dziś, dlatego „Jaskółka” ma coraz to młodszych słuchaczy, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, co to znaczy nie móc się skądś wydostać i walić głową w szybę. Jednak jej treść i muzyka fascynuje coraz młodszą publiczność. Na wiele lat zniknął Pan z Polski. Dlaczego? Rodzimi artyści wydawali się hołubieni i stawiani na piedestale, a Pan mimo to zdecydował się wyjechać. Czego Pan szukał w Ameryce i czy Pan to znalazł? Zawsze są jakieś piedestały, jednak mnie nikt na nich nie stawiał. I, proszę mi wierzyć, było to wyłącznie z korzyścią dla mnie. Z piedestału zwykle spada się szybciej i na dłużej. Przed samym wyjazdem z Polski napisałem i nagrałem piosenkę „Idę drogą nieznaną”, ale przez siebie wybraną, ale własną, choć wyboistą. Zawsze marzyłem o Ameryce, nie szukałem niczego; akceptowałem to, co jest. To, co mnie tam spotkało, było tym, czego w tamtym momencie chciałem. Wyjechałem do Ameryki na stałe, nie przypuszczając, że kiedykolwiek wrócę do Polski. Do w miarę normalnego świata, a nie systemu ludzkich upokorzeń. Dziś, choć mieszka Pan w Polsce, często zagląda za ocean. Czy jest Pan rozdarty między Amerykę a Polskę, czy to dwie równorzędne ojczyzny? Wywiad Fot.: Jacek Żmichowski Nie, nie jestem rozdarty. Stworzyłem sobie swój własny świat, który pozwala mi kochać dwie ojczyzny. Potrafię to dzielić. Jestem tam co roku od czasu przyjazdu do Polski. Koncertuję, gram w tenisa, golfa. Obserwuję niesamowitą przyrodę, góry, kaniony i oceany. Wchłaniam to w siebie. Podobnie jest, choć przecież inaczej, kiedy przyjeżdżam do Polski. Polska przyroda, koncerty, spotkanie ze wspaniałą publicznością. Jesteśmy krótko na tej ziemi, trzeba więc cieszyć się życiem. Mam przybraną rodzinę w Kalifornii, która przyjmuje mnie jak brata. Zbudowali w swoim domu coś, co nazywają „gniazdem jaskółki”. W Nowym Jorku znalazłem moją miłość – Anię, która po latach pobytu w Ameryce przyjechała ze mną do Polski. Jeździmy razem wszędzie. Uprawiamy sport, kochamy naszą małą Shi Tzu – Julkę, która towarzyszy nam przy każdej okazji. Kochamy życie… Dobrze poznał Pan realia życia w Ameryce. Czym różni się życie tam i tutaj – w Polsce? Czego z Polski brakuje w Ameryce, a co amerykańskiego chciałby Pan przenieść na polski grunt? Jest Pan bohaterem filmu „Wolność jak płomień” w reżyserii Iwony Sadowskiej. Obraz został doceniony przez krytyków i zyskał wiele nagród. „Wolność jak płomień” jest filmem dokumentalnym o poszukiwaniu wolności artystycznej i duchowej od czasu „Jaskółki uwięzionej” po dziś dzień. Dostał dwie nagrody – w 2010 roku „Award of Merit” na Los Angeles Cinema Film w Hollywood, a rok później zajął II miejsce na Famewalk International Film Festival w Hollywood. W 2010 roku ukazała się płyta z wykonywanymi przez Pana wierszami C.K. Norwida „Piszę pamiętnik artysty. Hańba temu, kto o tym źle myśli”. Jej premiera w USA odbyła się w roku 1988. Dlaczego czekał Pan na jej wydanie w Polsce aż 22 lata? (śmiech) Nie ja czekałem. Albo przepraszam – czekałem, aż zmieniło się czterech dyrektorów, którym mówiłem, że taką płytę warto w Polsce wydać. Niestety, wciąż jest problem z jej promocją w kraju, bo przecież to poezja, i to Norwida. Przecież to trudne. Lepiej promować muzyczną sieczkę. Machanie do kamery – to się sprzedaje. To smutne… marzec kurier gtf Dużo Pan koncertuje. Nie tak dawno obchodził Pan jubileusz „50/70”, któremu towarzyszył benefis. Jakie to uczucie, gdy będąc tyle lat na scenie, jest Pan Nie przesadzajmy. Czy to benefis, czy normalny koncert – to jest moja praca. Cieszę się, że Pan i publiczność zauważyliście moje pięćdziesiąt lat na estradzie. Nie odnotowały tego faktu media, a Telewizja Polska wręcz odmówiła obecności i nagrania tego faktu na wieczną rzeczy pamiątkę. A może to nie było takie ważne? Dziś hołubi się celebrytów. Osoby raczej skandalizujące, które zaśpiewały w swoim całym życiu może pięć piosenek, kopiując kogoś i kalecząc język angielski. 06 To jest temat tak ogromny, jak Wielki Kanion. Ameryki nie można krytykować po paru tygodniach pobytu tam. By ją zrozumieć, potrzeba lat. Ludziom łatwo jest krytykować nieznane. Ja byłem tam trzydzieści lat i wiem, jak bardzo realia i życie w Ameryce różnią się od życia w Polsce. To zupełnie inny świat. Co bym przeniósł z Ameryki na polski grunt? Przede wszystkim niechęć do naśladownictwa i stawania się na siłę podobnym do kogoś. Rażące w Polsce jest dla mnie właśnie to naśladownictwo i wyzbywanie się polskiej tożsamości. Drażni mnie fonetyczność słów i nazw, bo nie po to uczyłem się języka angielskiego, żeby teraz wypowiadać te słowa czy zwroty fonetycznie po polsku. inspiracją dla innych artystów? Czy takie liczby skłaniają do refleksji? Jakie są najczęstsze z nich? str. 09 Z GTF W ŚWIAT México City mi a st o pły wa jących ogr odó w Historia stolic y Meksyku sięga XIII/XIV stulecia i jest be zpośrednio zwi ązana z wierzeni ami tamtejszych ludów, w kons ekwencji któr ych p o w s t a ł y m i e j s c a u z n a w a n e d z i ś z a w y j ąt k o w o p i ę k n e i c i e k a w e . K a t a r z y n a kurier gtf marzec 06 T ara s e w i c z 10 str. Miasto Meksyk to miasto kontrastów, styk wielu nacji i kultur, zarazem jedna z trzech największych i najszybciej rozwijających się aglomeracji na świecie. Samo centrum zamieszkuje 9 mln ludzi, zaś cała aglomeracja stołeczna liczy prawie 20 mln mieszkańców. Z jednej strony, jest tam silnie rozwijający się przemysł i duży ośrodek akademicki (jeden z największych w Ameryce Łacińskiej – z kilkudziesięcioma szkołami wyższymi), ale też nierzadko można spotkać analfabetów, w cywilizowanym społeczeństwie odnajdujących się m.in. dzięki ulicznym „pisarzom”, których praca polega na doraźnym redagowaniu różnego typu pism na zamówienie niepiśmiennych klientów. Egzotyki dodaje miastu fakt, że powstało ono na środku jeziora. To tam przybyli w XIII wieku Aztekowie, podbili tubylczą ludność i osiedlili się w tym zupełnie nietypowym miejscu, zakładając swoją pierwszą stolicę – Tenochtitlan. Według legendy, miejsce zostało wybrane dzięki znakowi, który wskazał wędrowcom bóg Huitzilopochtli. Orzeł dzierżący w swych pazurach węża usiadł na kaktusie na jednej z wysepek jeziora Texcoco i ten fakt odczytano jako wskazówkę, że tam właśnie należy zakończyć tułaczkę. Miejsce było piękne, ale ze względu na brak wystarczającej przestrzeni pod uprawy oraz nieurodzajność tej ziemi, przed nowymi mieszkańcami wyspy stanęło widmo głodu, które udało im się zażegnać dzięki własnej kreatywności. Na wodach jezior Texcoco i Xochimilco zaczęli zakładać pływające pola i ogrody. W ten sposób mogli nie tylko przetrwać, ale także stworzyć podwaliny dla niezwykle nowoczesnego jak na tamte czasy rolnictwa. Tradycja uprawy roślinności na pływających tratwach utrzymała się do dziś i choć jeziora w pierwotnej postaci zniknęły, to pozostał po nich Fot.: Fotolia ślad w postaci kanałów; turyści mogą zwiedzać miasto łodziami, pełniącymi funkcję egzotycznych i kolorowych taksówek wodnych. W tym miejscu można poczuć się jak w Wenecji! Ale Xochimilco – miasto kwiatów, bo tak nazywa się powstałe na jeziorze magiczne miejsce – zapewnia turystom atrakcje, których nie dostarczą nawet najpiękniejsze zakątki włoskiego miasta. Tylko tutaj płynąc kanałami można podziwiać pływające ogrody, cud natury wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. W Meksyku jest wiele miejsc zasługujących na uwagę odwiedzających. Jednym z nich jest Aleja Umarłych, wzdłuż której wznosi się wiele obiektów kultu. Tam znajdują się słynne piramidy Słońca i Księżyca, związane z wierzeniami Azteków, którzy byli przekonani, że właśnie tutaj narodził się świat. To w tym miejscu miało nastąpić oddzielenie światła od ciemności, tam powstały słońce i księżyc. Zw i e d z a j ą c M e k s y k m o ż n a m i e ć przeświadczenie, że jest się w miejscu naprawdę wyjątkowym, gdyż niemal na każdym kroku można natknąć się na coś, co warte jest utrwalenia w pamięci. Jednym z takich miejsc jest ogromny park Chapultepec, na którego krajobraz składają się tereny leśne i trzy jeziora, a także ogród zoologiczny, kilka teatrów oraz liczne punkty gastronomiczne z regionalnymi przysmakami. Spacerując uliczkami miasta ma się wiele okazji do podziwiania jego architektury. Ściany budynków są pokryte muralami – freskami ogromnych rozmiarów, których tematyka niejednokrotnie nawiązuje do historii tego miejsca. Przemierzając Aleję Powstańców można zobaczyć m.in. Stadion Olimpijski, arenę korridy i miasteczko uniwersyteckie. Aleja ma aż 50 km i jest najdłuższą ulicą świata. Jedno jest pewne. Położony na wysokości 2240 m Meksyk dostarcza tylu atrakcji, że aby ich wszystkich doświadczyć, nie wystarczy odwiedzić go tylko raz. Chętnych do poznania Meksyku zapraszamy do udziału w konkursie Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego GTF Sp. z o.o. Szczegóły na stronie www.gtf.pl. KOMENTARZ PRAWNIKA S FAŁ S ZOWANY P OD P IS NA WEKSLU Pa n E d w a r d G . i p a n i G r a ż y n a W. , b ę d ą c y wspólnikami i członkami zarządu spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, działającej pod firmą „BG”, z a c i ąg nęl i w i m ie n iu sp ó ł k i k re dy t b an kow y w w ysokości 450 tys. zł, z przeznaczeniem na finansowanie bieżącej działalności gospodarczej. W umowie kredytowej bank zabezpieczył swą wierzytelność wekslem in blanco, który został podpisany przez Edwarda G., jako prezesa spółki „BG”, oraz poręczony przez drugiego członka zarządu – Grażynę W. Deklaracji wekslowej dla określenia warunków wypełnienia weksla in blanco nie sporządzono. Spółka „BG” nie wywiązywała się z umowy kredytowej, więc bank wypowiedział umowę kredytową i wezwał spółkę do spłaty zadłużenia, wypełnił posiadany weksel in blanco, na którym (na przedniej stronie) widniał podpis „Edward G.” jako podpis wystawcy, nieskreślony jednak jego ręką (bez wskazania, iż Edward G. działał w imieniu spółki „BG”), a na odwrocie podpis „Grażyna W.”, ze sporządzoną przez inną osobę adnotacją, wskazującą na udzielenie poręczenia. Bank pozwał Edwarda G. i Grażynę W., żądając zasądzenia kwoty niespłaconego kredytu wraz z odsetkami. Edward G. i Grażyna W. zwrócili się z pytaniem, czy w opisanej sytuacji – gdy podpis Edwarda G. na wekslu został sfałszowany, a podpis Grażyny W., złożony przez nią na odwrocie weksla, został uzupełniony notatką sporządzoną przez inną osobę, z treści której wynikało, że Grażyna W. udzieliła poręczenia wekslowego za wystawcę – można uznać ten weksel za nieważny i czy można uchylić się od zobowiązań wekslowych wynikających z jego treści ? mentu, zwłaszcza jeśli podpis pod nim jest sfałszowany. Istota ważności weksla polega właśnie na jego formalnym kształcie. Weksel jest dokumentem, którego części składowe są ściśle określone przez Prawo wekslowe. Brak którejś części weksla może spowodować nieważność weksla. O ważności weksla decyduje wyłącznie tekst weksla (i na to nie ma wpływu okoliczność, że podpis wystawcy na wekslu jest sfałszowany). W opisanej sytuacji sugeruję Edwardowi G., by podniósł w toku procesu zarzut sfałszowania jego podpisu na wekslu w miejscu przeznaczonym dla wystawcy. Zarzut ten, potwierdzony ekspertyzą grafologa, winien być wystarczający do oddalenia powództwa wobec jego osoby. Natomiast, gdy chodzi o sytuację prawną Grażyny W., to jest ona o wiele trudniejsza z uwagi na okoliczności, o których mowa wyżej. Pani podpis na wekslu, jako osoby poręczającej, ma samodzielny, odrębny byt prawny od wystawcy weksla i, mimo sfałszowania podpisu wystawcy weksla, jest ważny i skutkuje odpowiedzialnością za zobowiązanie objęte treścią weksla. Sugeruję pani, wobec braku deklaracji wekslowej, szczegółową analizę umowy kredytowej (dla której zabezpieczenia wystawiono weksel) w celu sprawdzenia, czy wszystkie przesłanki do dochodzenia wierzytelności przez bank wobec pani osoby zostały dochowane. W ostateczności pozostają roszczenia regresowe do spółki „BG”, która, wskutek niezapłacenia swych zobowiązań wobec banku, wywołała postępowanie wekslowe banku do pani osoby. kurier gtf Stanowisko Sądu Najwyższego pozornie może budzić wątpliwości co do jego prawidłowości, biorąc pod uwagę potoczne rozumienie ważności doku- Prawnik z wieloletnim doświadczeniem, specjalizujący się w prawie gospodarczym. Założ yciel działającej od kilkunastu l a t K a n c e l a r i i P r a w n i c z e j „ L & D ”. marzec Sąd Najwyższy, już w wyroku z 2 grudnia 1927 r. C.252/27 stwierdził, że „okoliczność, że podpis wystawcy na wekslu jest podrobiony, nie czyni weksla nieważnym, bo ważność weksla ocenia się ze stanowiska art. 1 i 2 Prawa wekslowego, a skoro na wekslu istnieje podpis wystawcy, choćby podrobiony, to nie można go uważać za nieistniejący”. Podobny skutek wywołuje podpisanie weksla przez osobę nieuprawnioną. Nie wynika z tego wniosek, że osoba, której podpis podrobiono, musi zapłacić za ten weksel, gdyż w takim przypadku winna w procesie podnieść zarzut sfałszowania jej podpisu, który, odpowiednio udowodniony, uchroni ją od konieczności zapłacenia za ten weksel. Z b i g n i e w L a b o c h a 06 Zgodnie z art. 32 ust. 2 ustawy z 28 kwietnia 1936 r. Prawo wekslowe (Dz.U. nr 37, poz. 282), zobowiązanie poręczyciela jest ważne, choćby zobowiązanie, za które poręcza, było nieważne z jakiejkolwiek przyczyny, z wyjątkiem wady formalnej. Wada formalna, o której mowa w art. 32 ust. 2 Prawa wekslowego, nie wystąpiła w opisywanym przypadku, gdyż zachodzi ona tylko w przypadku braku zachowania formy nieodzownej dla powstania zobowiązania wekslowego. Wadliwości weksla – takie jak sfałszowanie podpisu wystawcy weksla lub np. brak zdolności prawnej lub zdolności do czynności prawnych tegoż wystawcy weksla – powodujące, że zobowiązanie wystawcy weksla nie powstaje, nie pozbawiają, zgodnie z zasadą samodzielności zobowiązań wekslowych wyrażoną w art. 7 Prawa wekslowego, ważności oświadczenia woli poręczyciela. Radca prawny adwokat str. 11 INWESTYCJE ALTERNATYWNE O S Z T U C E FALSYFIKOWANIA We ro n i k a A l e k s a n d ra kurier gtf marzec 06 K o s m ala 12 str. „Falsyfikat tym różni się od oryginału, że wygląda bardziej prawdziwie”. Autorem wypowiedzi jest niemiecki filozof przełomu wieków, Ernst Bloch. Nie wiadomo, niestety, jak głęboka była jego wiedza o falsyfikowaniu sztuki, myśl sformułowana jest jednak na tyle zgrabnie, że chociaż dotyczyć może w zasadzie niewielkiej grupy dzieł, doskonale nadaje się na pierwsze zdanie. W rzeczywistości trudno powiedzieć, żeby filozof miał do końca rację – nie da się mianowicie sformułować jednej uniwersalnej reguły, która byłaby użyteczna we wszystkich przypadkach, a manipulacje w kwestii autentyczności to pole prawie tak szerokie, jak wachlarz rozmaitych technik oszustów z innych dziedzin. Pełna ironii sytuacja, w której fałszerz udoskonala swoje umiejętności, malując w efekcie coraz znakomitsze artystycznie obrazy, prowadzi przecież do tego, że staje się coraz lepszym malarzem i coraz słabszym fałszerzem. U progu epoki nowożytnej, kiedy upowszechniła się praktyka podpisywania dzieł, wraz z rozwojem samego rynku sztuki zaczęły ugruntowywać się też na tym rynku poszczególne marki – nazwiska artystów o wypracowanej pozycji. W dzisiejszym obrocie dziełami to właśnie te marki stanowią kluczowy czynnik kształtujący często nawet zawrotne ceny. Czy ktokolwiek zainwestowałby fortunę w kilka szkicowych kresek ołówkiem Joana Miro, nie mając pewności, że kompozycję stworzył podpisany autor? Odpowiedź na pytanie o oryginalność obiektu warunkuje więc wszystko. Kojarzona trochę sensacyjnie profesja samego fałszerza to współcześnie nie tyle ukryty warsztat utalentowanego nieznanego kopisty, co bardzo trudne połączenie eksperckiej wiedzy i umiejętności z różnych dziedzin nauki, od historii sztuki po fizykę i chemię. Możliwe do wyobrażenia jest przecież podrobienie czyjegoś sposobu malowania i podpisu, największym wyzwaniem pozostaje jednak wiek. Branżowe żarty o „kąpielach w herbacie” wyśmiewają właśnie najbardziej prymitywne, naiwne sposoby postarzania obiektów – zażółcenia, poszarzania, wcieranie w powierzchnię współczesnych prac kurzu, a także osuszanie warstw malarskich w sposób doprowadzający do spękań to tylko niektóre z dostępnych środków. Takich łatwo rozpoznawalnych fałszerstw jest z pewnością najwięcej. Na targach staroci i internetowych portalach znaleźć można mnóstwo krynickich kościółków na pożółkłym papierze, mających niezdarnie przypominać prace znanego prymitywisty Nikifora. Od tak ordynarnych praktyk można przejść do rozważań nad zawodem prawdziwego wirtuoza dziedziny i do pytania, czy w ogóle można stworzyć falsyfikat doskonały. Żeby więc dobrze przygotować genialne oszustwo, trzeba zacząć od podobrazia – w dawnym malarstwie stosowano najczęściej płótno i deskę, malarze włoscy na przykład posługiwali się z reguły deską orzechową lub topolową. Północny obraz można podrabiać chociażby na desce dębowej, badania z zakresu dendrochronologii Han van Meegeren (1889-1947) „Uczniowie w Emaus”, olej/płótno, 118 x 130,5 cm pozwolą jednak określić nawet roczną datę ścięcia drzewa. Sposobem jest więc sięgnąć po jakiś siedemnastowieczny mebel, albo malować na płótnie, ale w tym przypadku możliwości eksperckich porównań są równie szerokie. Etap następny to tak zwane podrysowanie, naszkicowanie zarysów kompozycji, zanim podobrazie zostanie w całości zamalowane farbami. Osobnicze maniery, w jakich dani artyści wykonywali podrysowania, są dla znawców możliwe do wyodrębnienia. Najczęściej do oglądu tej warstwy używa się reflektogramów w podczerwieni, jednak z biegiem czasu fragmenty zarysów zaczynają być widoczne, szczególnie w jasnych partiach obrazów, takich jak karnacje, fragmenty architektury. Proces, który miałby doprowadzić do takiej odpowiedniej wtórnej i nierównomiernej półprzezroczystości warstw malarskich, musiałby chyba wynikać z użycia magii. Nie opisując drobiazgowo szczegółów możliwych technologicznych rozwiązań, zaznaczyć trzeba, że pozostałe elementy – od użytych farb po drewnianą oprawę – podlegają nieomylnym laboratoryjnym analizom. Jaskrawym przykładem mogą być chociażby badania mikroskopijnych próbek farb z partii sukni Marii z jakiejś religijnej sceny. Żeby sama farba powstała, w warsztacie ucierane były różne barwniki, a następnie łączone stosownym spoiwem, na przykład kurzym jajem. Analizie podlega więc nie tyle rodzaj użytego barwnika lub minerału, co złoże, z jakiego został niebieski lazuryt, wydobyty kilkaset lat temu. Nie byłoby przecież prawdopodobne, żeby pigment w dawnym obrazie pochodził z miejsca, w którym wydobywa się skamielinę od XIX wieku. W tym samym mikrokawałeczku namalowanej szaty INWESTYCJE ALTERNATYWNE rozkład obecnych w bieli ołowiowej pierwiastków śladowych pozwoli, poza regionem pochodzenia, określić przybliżony wiek farby. Takich niezbędnych do zweryfikowania etapów jest na tyle dużo, że zarówno profesjonalne badania, jak i profesjonalne malwersacje są z reguły bardzo kosztowne. Zagadnieniem mniej technologicznym, ale równie ważnym dla planującego opisywane przestępstwo, jest niezwykle dogłębne przestudiowanie tak historii samego malarza, jak i kopiowanego dzieła. Jeśli wiadomo, że znany z katalogów wystaw cenny obraz został uznany za zaginiony, można próbować wprowadzić na rynek falsyfikat, malując go oczywiście tak, żeby wiernie odpowiadał ocalałym opisom i opatrując go wszystkimi pieczęciami, nalepkami i innymi oznaczeniami, dokumentującymi wystawy. Falsyfikowanie nalepek z wystaw stanowi wręcz odrębne zagadnienie – rodzaj papieru, tuszu, format pieczęci, a nawet klej, którym nalepkę umieszczono na niewidocznej stronie obrazu, muszą być precyzyjnie dobrane – i odpowiednio stare. Trudniej bywa z określaniem autentyczności obrazów niefigurujących w żadnym katalogu, a taką właśnie lukę może próbować wykorzystać twórca pastiszu. Pastisz jest chyba najbardziej wyrafinowaną formą, polega na przyswojeniu sobie maniery artysty i stworzeniu przy jej użyciu zupełnie nowej kompozycji. Nie chodzi tylko o zestawienie różnych elementów z kilku obrazów, ale taką inwencję, której malarz nie wykazał, ale z różnych względów mógł wykazać. To skomplikowane, pracochłonne i trudne do przeprowadzenia badanie wszystkiego, co mogło wpływać na poznaną twórczość artysty. Nawet jeśli ktoś miałby zamiar podjąć w stylistyce dawnego mistrza jakiś oczywisty temat, na przykład prostą martwą naturę – kawałek sera i może jakiś owoc – okazuje się, że zarówno kolor tego sera, jego kształt, odmiana owocu, naczynie na którym leżą, tkanina w tle, wszystko musiało w danym okresie w określonej formie istnieć w otoczeniu malarza. Ser z regionu, w którym nigdy nie był, albo tkanina o wzorach, których nie stosowano, urastają nagle do rangi przeszkód prawie niemożliwych do po- konania. Najbardziej znanym przykładem wieloletniego sukcesu w tej dziedzinie jest obraz, który w wyniku zupełnie niespodziewanych okoliczności i w atmosferze ogromnego skandalu przestał być cennym muzealnym eksponatem, podziwianym przez świat jako dzieło Jana Vermeera. Przedstawienie „Uczniowie z Emaus” pochodzi z 1936 roku i zostało wykonane przez holenderskiego malarza Hana van Meegerena. Ewangeliczny temat Chrystusa podczas wspólnej wieczerzy z dwoma uczniami był wielokrotnie podejmowany przez artystów, nie było jednak znane w historii podobne dzieło autora słynnej „Dziewczyny z perłą”. Odkrycie zachwyciło ówczesne środowiska, a powoływani eksperci uznawali płótno nierzadko za najznakomitszy eksponat muzealnej wystawy. Po zakończeniu drugiej wojny światowej Meegeren stanął przed sądem, oskarżony został jednak nie o falsyfikowanie, a o kolaborację – jeden z pastiszów siedemnastowiecznego mistrza trafił do kolekcji Göringa, którą to wojska alianckie odnalazły w kopalni soli w Austrii. Żeby uniknąć surowej kary za wywiezienie dzieła Vermeera, autor przyznał się do swoich realizacji. Zeznania zbulwersowały znawców i dopiero po przeprowadzeniu szczegółowej analizy technologicznej nie można było ich podważyć. Wbrew wrażeniu, jakie można odnieść czytając o podobnych skandalach, polski rynek sztuki raczej nie jest zagrożony tak wyrafinowanym fałszerstwem. Próby sygnowania starych obrazów nazwiskiem cenionego malarza są często wykrywane nawet pod mikroskopem czy przy świetle ultrafioletowym. Na powierzchni dawnych obrazów tworzą się spękania, farba dodanej sygnatury najczęściej je więc pokrywa. Tak wyglądać może przykład bez trudu rozpoznawalnego falsyfikatu, zazwyczaj jednak oko doświadczonych praktyków demaskuje na rodzimym rynku oszustów, porównując pracę z artystycznym dorobkiem podpisanego malarza. Klient, który tej pracochłonnej wieloletniej praktyki nie zdoła odbyć przed zakupem obrazu, powinien przede wszystkim dopilnować, żeby jego autentyczność potwierdził właśnie ekspercki certyfikat, a nie napis na licu „Witkacy”. Poniżej odkryty podczas aukcji w Kanadzie „Witkacy” właśnie. Obok „portretu Witkacego”, portret Witkacego. marzec 06 kurier gtf „Portret dziewczynki”, pastel, 48,3 x 36,8 cm, własność prywatna. Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy) „Portret Anny Nawrockiej” 1925, pastel / papier, 65 x 48 cm, Muzeum Pomorza Środkowego, Słupsk. str. 13 NASZE SPRAWY W P RACY I P O P R A C Y Katarzyna Góralczyk już ósmy rok jest związana z GTF. Obecnie kieruje Departamentem Wsparcia Sprzedaży. „Kurier GTF” rozmawia z nią o pracy i życiu prywatnym. Jak to się stało, że podjęła Pani pracę w GTF? Jakimi drogami trafiła Pani do tej firmy? Z GTF jestem związana od blisko ośmiu lat. Moje wcześniejsze doświadczenia zawodowe dotyczyły segmentu finansowego, choć bardziej od strony prawnej. Zgodnie z kierunkiem studiów i kontynuacją ścieżki zawodowej, bardzo chciałam rozwijać się w branży finansowej. Tak właśnie się stało. Kieruje Pani Departamentem Wsparcia Sprzedaży; proszę scharakteryzować specyfikę tego działu. DWS pilotuje agentów we wszystkich sprawach, związanych z wnioskami kredytowymi. Jest to pomoc od etapu wprowadzania wniosku, poprzez sugestie w kalkulacji oferty, aż do jej finalnego zatwierdzenia. Każdy z tych etapów wymaga kompleksowej wiedzy zarówno z zakresu procedur dla poszczególnych produktów, jak i obsługi systemu. W przypadkach trudniejszych, wymagających szczegółowej analizy, pełnimy rolę buforu w komunikacji między agentem a bankiem, renegocjujemy i próbujemy „ratować” takie sprawy. Okresowo przeprowadzamy akcje cross-sell (czyli pakietowej sprzedaży produktów), a także o charakterze informacyjnym w odniesieniu do zmian i konkursów, jakie GTF przygotowuje dla naszych partnerów. W trosce o jakość i optymalizację sprzedaży współpracujemy ściśle z Działem Administracji Kredytowej. To wszystko składa się na szeroki wachlarz działań na rzecz intensyfikacji sprzedaży, a towarzysząca im nieodłączna dynamika jest przyczyną, dla której DWS jest u nas nieformalnie nazywany „produkcją”, bo to właśnie tu w znacznej mierze głośno bije serce naszej firmy. kurier gtf marzec 06 To jest praca na bardzo gorącym stanowisku – w napięciu i pośpiechu. Jednocześnie wymaga doskonałego refleksu, perfekcyjnej znajomości materii. Jak Pani sobie z tym radzi? 14 str. Kilkuletnie doświadczenie w dziedzinie wsparcia sprzedaży stanowi solidny fundament w konfrontacji z codziennymi sytuacjami. Zmiany w zakresie prawa bankowego, procedur czy też modyfikacje systemowe wymuszają nieustanne podnoszenie kompetencji z każdego zakresu. Cykle regularnych szkoleń pozwalają na usystematyzowanie tej wiedzy. Tutaj nie ma miejsca na stagnację. Dla niespokojnego ducha, jakim jestem, to idealne środowisko pracy. Bieżące sprawy, często niebanalne i nieschematyczne przypadki, które trzeba szybko rozwiązywać w systemie zero-jedynkowym – to właśnie jest materia, w której szczególnie lubię się poruszać. Oczywiście ta dynamika pracy z wysokimi „skokami adrenaliny” niesie ze sobą stres, dla mnie jednak jest on swoistą siłą napędową, a nie czynnikiem obniżającym wydajność pracy. Choć muszę przyznać, że bywają dni wyjątkowo trudne, z jakimi spotyka się przecież każdy z nas. Jakie są Pani sposoby na otrząśnięcie się ze stresu po pracy? Stres znika już w momencie, gdy wchodzę do domu i wita mnie ukochany pies. Ten ogrom bezinteresownej i pozytywnej energii usuwa każde, nawet największe napięcie. Jestem wielką miłośniczką przyrody, z racji specyfiki rasy mojego psa (siberian husky) każdą wolną chwilę staram się spędzać na łonie natury i poświęcać ją na dogtrekking, turystykę górską czy na zwykłe leniuchowanie w zielonym otoczeniu z koszem smakołyków. Wieczorem natomiast niezmiennie od lat króluje dobra książka, czasem także lampka wina w otoczeniu bliskich i przy dźwiękach ulubionej muzyki, np. Jocelyn Pook czy Fever Ray. Jakie są Pani pasje prywatne, zamiłowania, marzenia, plany – choćby te urlopowe? Od zawsze pociągały mnie sporty ekstremalne, z tą nieodłączną dozą ryzyka, za jaką kochają je wszyscy miłośnicy na świecie. Przez kilka lat grałam w drużynie paintballowej i każdy wolny weekend spędzałam w okopach, szpilki zamieniając na wojskowe magnum. W zasadzie wszystko, co wiąże się z wysiłkiem, ryzykiem, szybkością, czasem nawet bólem i nie jest czystym sportem w ujęciu dosłownym (np. fitness w klubie) budzi moje zainteresowanie. I te pasje nadal są najbliższe mojemu sercu, choć z biegiem lat czas im poświęcany dzielę na nowe i zgoła inne, które realizuję w zaciszu domowym… Mam na myśli gotowanie, które długo było dla mnie zupełną abstrakcją! Jedynym stałym elementem pozostaje miłość do książek. Obecnie pochłaniam wszystko, co wyszło spod pióra Richarda Dawkinsa, i uzupełniam skrupulatnie swoją biblioteczkę. Plany urlopowe? Zdecydowanie tam, gdzie jest NASZE SPRAWY postrzegać jako wartość dodatnią. Często właśnie w domowym zaciszu można przeanalizować konkretną sprawę ponownie, na chłodno i wyciągnąć więcej konstruktywnych wniosków. Pani dział, Pani obowiązki – to jest „pierwsza linia frontu”. Z czym musi Pani codziennie się zmagać? Jak daje się ułożyć współpracę w grupie wyraźnie sfeminizowanej? Jakimi cechami charakteru trzeba się wykazywać na Pani stanowisku, aby harmonijnie i efektywnie kierować działem? KATARZYNA GÓRALCZYK Absolwentka Akademii Ekonomicznej w Katowicach (licencjat – prawo finansowe, 2005; magisterium – rynki i konkurencja, 2007). Już w czasie studiów praca w kancelarii podatkowej (2003) i w kancelarii prawniczej (2004). Od 2005 r. w GTF. Kolejno: specjalista, starszy specjalista ds. kredytów, obecnie kierownik Departamentu Wsparcia Sprzedaży. ciepło, a przyroda obfituje w niezliczoną ilość stworzeń, które chciałabym zobaczyć nie tylko w National Geographic! W budowaniu relacji z partnerami szczególną wagę przywiązujemy do starań, aby przekaz informacji był czytelny, profesjonalny, jednocześnie pełen zrozumienia dla problemu, z jakim zmaga się agent. Tak buduje się zaufanie. Takie standardy pracy są wyznacznikiem w komunikacji dla każdej osoby pracującej w DWS. Sprawy, które możemy analizować z naszego poziomu, rozwiązujemy od razu, są jednak sytuacje niezależne od nas, a wtedy musimy współpracować z innymi komórkami i czasem pojawiają się emocje czy zniecierpliwienie, a to utrudnia dialog. Jesteśmy jednak po to, by pomagać agentom. Oni o tym wiedzą i liczą na nas. Bezosobowy głos w słuchawce czy suche słowo w mailu zostawiamy dla korporacyjnych molochów. Każda z nas, w tym oczywiście ja także, ma agentów, którzy chcą rozmawiać tylko z tą konkretną osobą z naszego działu, bo wzajemna więź, tworzona przez miesiące czy lata, jest oparta na zaufaniu i serdeczności, czasem nawet wykraczającej poza sztywne ramy zawodowe. (MZ) marzec kurier gtf Tak, zdarza się. Praca stanowi integralną część mojego życia i choć racjonalnym pociągnięciem byłoby jasne rozdzielenie tych dwóch dziedzin, to jednak nie chcę stawiać tak zdecydowanej kreski pomiędzy nimi. Kwestie zawodowe, które skłaniają do refleksji nawet po godzinach pracy, przewrotnie zwykłam Dla agentów, współpracujących z GTF, jest Pani „twarzą i głosem” firmy. Jakie są relacje między Panią a agentami? Jakie ich problemy musi rozwiązywać DWS? 06 Ale skoro stale pracuje się „na wysokich obrotach”, to siłą rzeczy nawet czas wolny bywa obarczony myśleniem o obowiązkach służbowych. Często się to Pani zdarza? Racja, naszą grupę można uznać za sfeminizowaną. W stereotypowym ujęciu może to mieć nieco pejoratywny wydźwięk, ale w rzeczywistości my jesteśmy zgrane jak jeden dobrze funkcjonujący organizm. Każda z nas odpowiada za konkretny obszar, jednocześnie nasza wiedza pozostaje uniwersalna w ujęciu całościowym. Codzienne sprawy dotyczą szeroko pojętej pomocy dla agentów, a to wiąże się z silnym ukierunkowaniem na rozwiązywanie problemów w sposób szybki i skuteczny. Dlatego tak ważna jest dla mnie kwestia wzajemnej współpracy, która niejednokrotnie przyjmuje formę „burzy mózgów”. Nie ma mowy o antagonizmie, każda z nas wymienia się doświadczeniem i służy pomocą, jeśli tego wymaga sytuacja. Często w wolnym czasie spotykamy się w naszym gronie, wyjeżdżamy na weekendy, zacieśniając więzy na gruncie prywatnym, a to owocuje w pracy. Przyjazna atmosfera, wolna od konfliktów wewnętrznych, przekłada się wymiernie na wydajność i efektywność. Dobry lider to przyjazna, silna dłoń, na którą nie zerka się z obawą, a z zaufaniem sięga do niej w razie kłopotu. Działanie w takim modelu pozwala mi na zarządzanie podległym zespołem bez ostrych nakazów, zakazów i często tak bezproduktywnego krytykanctwa, na rzecz asertywnej rozmowy i wyciągania wniosków na przyszłość w przyjaznej atmosferze. Jesteśmy wsparciem dla agentów, ale także dla siebie nawzajem, i uważam to za jeden z naszych największych sukcesów. str. 15 PROBLEMY P A S Z P O R T DLA KAPITAŁU G r z e g o r z C h m i e l e w s kI Zwykło się mawiać, że kapitał nie ma paszportu. Że jest bezpaństwowcem i d obr z e c z uj e s i ę w s z ę d z i e t am , gd z i e z n aj duj e kor z y st ne w ar u n k i do pomnażania się. Że jest zjawiskiem czysto ekonomicznym i że zmuszanie kapitału do politycznej uległości jest skazane na niepowodzenie. To są mrzonki naiwnych idealistów, ufających w podręcznikowe teorie. Bo w istocie nie brakuje w naszym otoczeniu przykładów, pokazujących kapitał zaprzęgnięty w służbę polityki. Czy warto się starać? Fabryka Fiata w Tychach to zakład wzniesiony wprawdzie 40 lat temu, ale zmodernizowany, imponujący nowoczesnością, znakomitą załogą i świetnym kierownictwem. Dość powiedzieć, że ta fabryka nie ma równych w całym koncernie Fiata, do którego należą zakłady nie tylko we Włoszech, ale i w Argentynie, Brazylii, RPA, Serbii, Turcji. Tychy są przykładem dla innych fiatowskich fabryk. To wzorzec jakości produkcji, wydajności i bezpieczeństwa pracy, niskich kosztów wytwarzania. Ale wszystkie wskaźniki przestają się liczyć, kiedy o kwestiach gospodarczych decyduje polityka. Gdy kierownictwo koncernu szukało miejsca produkcji nowej Pandy, całkowicie naturalnym wyborem zdawały się Tychy. Przemawiały za tym wszystkie racjonalne argumenty. Tyle że dla słabnącej gospodarki Włoch było to nie do zaakceptowania. Przeciw powierzeniu polskiej fabryce produkcji nowej Pandy hałaśliwie protestowały fiatowskie związki zawodowe, zarzucające kierownictwu koncernu dywersję. Na nic zdały się racje ekonomiczne, przemawiające za Polską. kurier gtf marzec 06 Prezent dla nieudolnych 16 str. Produkcja nowej Pandy przypadła w udziale fabryce w Pomigliano d’Arco koło Neapolu. Zakład, wzniesiony przed czterdziestu laty w ramach programu aktywizacji gospodarczej południa Włoch, nosił początkowo nazwę Alfasud. Tam była wytwarzana Alfa Romeo Alfasud, model mało wydarzony pod względem konstrukcyjnym, zaś co do jakości stanowił przepiękną katastrofę… W 1986 Fiat przejął upadłą państwową Alfę Romeo z całym inwentarzem, w tym fabryką Pomigliano d’Arco. Jedną z cech tego zakładu była jego załoga – o najwyżej umiarkowanych kwalifikacjach i miernej dyscyplinie pracy, za to nastawiona do pracodawcy wybitnie roszczeniowo. I oto w takim właśnie otoczeniu znalazła się nowa Panda. Zakład w Tychach tymczasem pozostał z niezbyt atrakcyjnym programem wytwórczym. Zamiast nowych Pand wciśnięto tam w 2011 r. Lancie Ypsylon czwartej generacji – auta o wysokiej cenie, za to umiarkowanych perspektywach rynkowych. Podstawowym modelem stał się Fiat 500, a przy okazji jego mutacja, dostarczana do sieci Forda jako model Ka. No i pozostała stara, dobra Panda II, wytwarzana tam od 2003, określana ostatnio jako Classic. I otóż Panda Classic przedwcześnie skończyła swój żywot. Jeszcze przed trzema laty wyprodukowano jej blisko 300 tysięcy, jeszcze w dalszym ciągu cieszyła się dobrym popytem, ale włoscy właściciele skazali ją na zagładę. Bo taka stara? Bo taka zła? Oficjalnie wymagała modyfikacji, dostosowujących ją do aktualnych standardów. Inwestowanie w stary model byłoby nieopłacalne. Ale to pic na wodę… Włoskie media przyznały, że polska Panda stanowiła morderczą konkurencję dla nowej generacji z Pomigliano d’Arco. Tamta Panda na rynkach Europy sprzedaje się znacznie poniżej oczekiwań. Użytkownicy zgłaszają zastrzeżenia do jej standardów jakościowych, a przede wszystkim zabija ją cena. Jest o ponad 3000 euro droższa od porównywalnych wersji wyposażeniowych Pandy z Polski. Taka cena wynika w dużej mierze z nieporównywalnie wyższych niż w Polsce kosztów wytwarzania pod Neapolem. To fakt, Panda made in Italy jest konstrukcją nowocześniejszą, ale nie przesadzajmy z ceną! Skoro jednak klienci głosowali nogami za autem z Polski, to musiało to oznaczać wyrok śmierci dla tyskiego produktu. Właśnie odrobiliśmy kolejną, pouczającą lekcję na temat ekonomii kapitalizmu, która podobno nie ma żadnego związku z polityką. Na dodatek Analitycy zauważają, że produkcyjne ograniczenia w Tychach są przedziwnie skorelowane w czasie z wygaśnięciem PROBLEMY Fot.: Shutterstock dwudziestoletniego okresu „wakacji podatkowych” dla włoskiego koncernu. Zakończenie podatkowych zachęt w naszym kraju zbiegło się ze wzrostem zaangażowania Fiata w Serbii. Ponad pół wieku temu Włosi związali się poprzez licencję na Fiata 600/Zastavę 750 z jugosłowiańską fabryką Crvena Zastava w Kragujevcu; notabene początki tego zakładu są związane z Polakiem Franciszkiem Zachem, który w połowie XIX w. założył w Kragujevcu fabrykę amunicji. Crvena Zastava kompletnie podupadła wskutek wojny i rozpadu Jugosławii. Parę lat temu Fiat na nowo podjął tam inwestycje, a na zachętę od władz Serbii otrzymał zwolnienia podatkowe. Czy może więc jeszcze kogoś dziwić, że produkcja Fiata 500 L (wydłużona wersja tyskiej „pięćsetki”) została ulokowana właśnie w Kragujevcu? Ekonomia i życie Koniec żartów Nie dajmy się nabrać na bujdy o kapitale bez paszportu, bo to działa na naszą szkodę. Wprawdzie takie idee legły u podstaw Unii Europejskiej (a wcześniej Wspólnoty Węgla i Stali oraz Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej), ale one kompletnie poległy w obliczu kryzysu roku 2008. Górę wziął tzw. patriotyzm ekonomiczny, czyli po prostu protekcjonizm. Dla Włocha najważniejsze są wyroby włoskie, dla Niemca – niemieckie, dla Francuza – francuskie. Niechby rząd RFN zafundował sobie samochody wyprodukowane w innym kraju – ależ byłaby afera! Polak, który chciałby kupować wedle zasad ekonomicznego patriotyzmu, wpadłby w depresję. Wśród dóbr trwałego użytku jest już tak mało wyrobów krajowych, bo zakłady i marki poszły w obce ręce. Więc wybierajmy chociaż to, co wprawdzie pod obcą marką, ale jednak jest u nas produkowane; to daje Polakom zatrudnienie. Gdy naiwnie wybieramy artykuły importowane, to nie dziwmy się, że polskie firmy upadają, a bezrobocie rośnie na łeb – na szyję. W dziedzinie produktów spożywczych twardo trzymajmy się zasady, że polska żywność jest świetna. Ekonomiczny patriotyzm wykażmy jedząc jabłka i marchewkę z bazaru, a nie banany i mango z supermarketu zagranicznej sieci. Spróbujmy głosować naszymi pieniędzmi. Bez uświadomienia sobie tych pryncypiów będzie z nami coraz gorzej… marzec 06 kurier gtf Zwolnienie blisko półtora tysiąca pracowników fabryki w Tychach to nie jest tylko kłopot lokalnych władz; to jest problem nie tylko tego rejonu Górnego Śląska. To również nieszczęście dla zachodniej części Małopolski (bo spora grupa załogi fabryki rekrutuje się z okolic Oświęcimia czy Chrzanowa). Na tym nie koniec, bo ograniczenia produkcji w Tychach oddziałują na cały łańcuch kooperacyjny – np. na fabrykę opon w Dębicy, na hutę szkła Pilkington w Sandomierzu i setki innych dostawców Fiata w różnych stronach Polski. Analitycy szacują, że zwolnienie półtora tysiąca ludzi w Tychach skutkuje utratą nawet 10 tysięcy stanowisk pracy u kooperantów. Spada też zatrudnienie w innych gałęziach gospodarki. 14-procentowa w styczniu 2013 stopa bezrobocia jest bolesnym elementem dotkliwego kryzysu w naszym kraju. Podjęcie rozmaitych działań osłonowych (np. w postaci szkoleń dla bezrobotnych) jest tylko parawanem, który nie może przesłonić dziejącego się na naszych oczach procesu społecznego ubożenia. Na krótką metę spadek zamożności ucieszy niektórych uczestników motoryzacyjnego rynku wtórnego. Skoro ludzie mają mniej pieniędzy, to będą kupować mniej nowych, a więcej używanych pojazdów, będzie zatem rósł popyt na części zamienne i na usługi warsztatowe dla wyeksploatowanych samochodów. To krótkowzroczne rozumowanie. Ubożenie sprawi bowiem, że właściciele pojazdów będą musieli ograniczyć koszty bieżącej eksploatacji – będą mniej wydawać na paliwo, mniej jeździć, rzadziej będą zaglądać do zakładów serwisowych. Za to powiększy się patologiczna szara strefa usług w dzikich warsztatach i stodołach, wzrośnie handel częściami z demontażu aut starych, rozbitych i kradzionych. Spadną wpływy podatkowe od legalnie działających podmiotów, zmaleją dochody skarbu państwa z akcyzy od paliw itd. Na dłuższą metę kryzys silnie uderzy w całą polską gospodarkę. str. 17 Z ŻYCIA GTF W Promnicach B i z n es o w e portfela kredytowego. To jeden z najważniejszych elementów współpracy, kształtowany nie tylko poprzez skuteczną realizację zadań prewencyjnych i prewindykacyjnych. To rezultat całokształtu wykonywanych czynności w całym obszarze współpracy z bankiem – właściwa selekcja agencji kredytowych współpracujących z GTF, ich stałe szkolenie, rozwój aplikacji internetowych, codzienne wspomaganie agentów w zakresie konstruowania wniosków kredytowych, weryfikacja dokumentacji kredytowej i dopiero na końcu czynności o charakterze prewindykacyjnym. GTF rozpoczęło współpracę z Alior Bankiem S.A. niespełna dwa lata temu i już po kilkunastu miesiącach stało się liderem wśród wszystkich operatorów bankowych, współpracujących z tym bankiem. To rola bardzo satysfakcjonująca, ale zobowiązująca zarazem. Nie jest łatwo sprostać wysokim wymaganiom banku, zarówno w zakresie technicznego przygotowania, jak i w aspekcie merytorycznym. To codzienna praca nad podnoszeniem kwalifikacji, nieustanna nauka i zdobywanie doświadczeń. Od końca ubiegłego roku Alior Bank stał się spółka giełdową. Jej debiut okazał się jednym z najważniejszych debiutów warszawskiej giełdy. Była to największa oferta publiczna prywatnej spółki od początku istnienia GPW i okazała się dużym sukcesem. Wprowadzenie akcji banku na giełdę to milowy krok w rozwoju banku, ale także zdecydowanie wyższe zawieszenie poprzeczki dla biznesowych partnerów banku. Na szczęście GTF ma tego pełną świadomość. Podczas spotkania w Promnicach oczywiście nie rozmawiano o giełdzie i planach rozwojowych banku. Koncentrowano się marzec 06 W przepięknej scenerii Lasów Pszczyńskich położony jest Zameczek Myśliwski, dawna rezydencja myśliwska, wybudowana przez księcia pszczyńskiego Jana Henryka XI Hochberga, tytułującego się Herzog von Pless. Chociaż historia popularnego zameczku w Promnicach (nazwa wywodzi się od nazwiska poprzedniego właściciela posiadłości – biskupa wrocławskiego Baltazara von Promnitz) zaczyna się znacznie wcześniej, to jednak najciekawszy okres związany jest z latami panowania księcia Jana Henryka XI. Dzisiaj Zameczek to jeden z najznamienitszych obiektów hotelowo-restauracyjnych na południu Polski. I tutaj właśnie Górnośląskie Towarzystwo Finansowe zaprasza swoich gości, aby w nastrojowym wnętrzu, w otoczeniu pamiątek świadczących o dawnym charakterze i przeznaczeniu tego miejsca, prowadzić biznesowe dysputy. Na spotkanie z przedstawicielami Alior Banku – Dariuszem Łachowskim, dyrektorem do spraw pożyczek konsumenckich – Departament Sieci Zewnętrznych oraz Adrianem Zacharą, menedżerem do spraw pożyczek konsumenckich, zaproszono tych pracowników GTF, którzy na co dzień bardzo blisko współpracują z rzeczonym bankiem. Konwencja spotkania zakładała ocenę ubiegłorocznych rezultatów współpracy, zarówno pod kątem osiągniętych wyników sprzedaży i ich parametrów jakościowych, jak i efektywności komunikacji pomiędzy pracownikami GTF i banku, a także przedsięwzięć marketingowych. Prezes zarządu GTF Paweł Kosmala przedstawił również plany, jakie przyjęto w GTF na rok bieżący. W dyskusji najwięcej miejsca poświęcono metodom budowy wysokiego poziomu jakości i n spir a c j e kurier gtf Fot.: Andrzej Musik Spotkaniom biznesowym w Promnicach zawsze towarzyszą skupienie i duch współpracy Katarzyna Pląskowska, Adrian Zachara, Dariusz Łachowski. 18 str. Z ŻYCIA GTF Fot.: Andrzej Musik GTF paniami stoi. Tutaj: Magdalena Okuniewska-Sikorska, Katarzyna Góralczyk, Aleksandra Łebkowska. na sprawach ściśle związanych z dwustronną współpracą, analizowano możliwości jej rozwoju. Duch i atmosfera miejsca, w którym odbyło się spotkanie, sprzyjają ciekawym rozmowom, nastrajają twórczo, inspirują… Przed wielu laty w Zameczku Myśliwskim w Promnicach gościli między innymi Wilhelm I Friedrich Ludwig von Hohenzollern – król Prus, Wilhelm II – cesarz Niemiec, a także car Rosji Aleksander II. W sposób szczególny rezydencję tę upodobała sobie żona Jana Henryka XV, syna fundatora Zameczku – Maria Teresa Cornwalis West, znana jako Księżna Daisy – jedna z najpiękniejszych kobiet II połowy XIX wieku w Europie. Z pisanego przez księżnę pamiętnika dowiadujemy się: „Zawsze kochałam Promnice. Są małe i architektonicznie malownicze. Stanowią jakby skrzyżowanie drewnianego domku elżbietańskiego i szwajcarskiego domku wypoczynkowego. Wychodzą na duże, śliczne jezioro, otoczone wspaniałymi drzewami. Kiedy po raz pierwszy je zobaczyłam, były smutne i ponure. Po śmierci drogiego teścia (nic nie zmieniałabym tu za jego życia) zleciłam pomalowanie ścian na jasne, radosne kolory, kupiłam dużo wygodnych kanap i foteli oraz bardziej wesołe perkale i brokaty. Na początku rodzina była temu przeciwna, ale wkrótce polubili zmiany. Byłam tu bardzo szczęśliwa, również dlatego, że nie było tu miejsca na urządzanie wielkich przyjęć. Jedynie dzieci i członkowie rodziny mogli spędzać tu większość czasu, polując i urządzając pikniki”. (MZ) marzec 06 kurier gtf Fot.: Andrzej Musik W trakcie ożywionej dyskusji - Łukasz Kuziel, Paweł Kosmala, Marek Stefańczak, Jacek Kopeć. str. 19