Rozwaga i - NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej
Transkrypt
Rozwaga i - NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej
www.nszz-stocznia.pl NR 2/5 marca 2010 Rozwaga i ISSN 1641-6112 WYBORY 2010 STOCZNIA GDAŃSKA Na stoczniowych wydziałach odbyły się wybory władz „Solidarności” i przedstawicieli na Walne Zebranie Delegatów Stoczni Gdańsk. fot. Paweł Glanert ANDRZEJ STOKŁOSA prezesem Zarządu Stoczni Gdańsk Od 1 lutego 2010 roku na czele Zarządu Stoczni Gdańsk SA stanął Andrzej Stokłosa, ekonomista, przez ostatnie 7 lat pracujący w ISD Huta Częstochowa, gdzie był wiceprezesem zarządu i dyrektorem generalnym. Nowy prezes Zarządu Stoczni Gdańsk ma dwudziestoletnią karierę zawodową związana z kierowaniem przedsiębiorstwami przemysłowymi. W jego życiorysie zawodowym znajduje się praca nad uruchomieniami nowych typów samochodów w fabryce Fiata w Tychach, a następnie restrukturyzacja Huty Częstochowa. Podczas spotkania z kadrą nowy prezes Zarządu stoczni wyraził nadzieję, że osiągnięcie celów restrukturyzacji Stoczni Gdańsk pozwoli w przyszłości stworzyć z niej efektywnie funkcjonującą firmę. Prezes Andrzej Stokłosa zapowiedział, że w najbliższych tygodniach będzie poznawał doświadczenia członków stoczniowej kadry zarządzającej. Uczestniczący w spotkaniu z nowym prezesem Zarządu Stoczni prezes ISD Konstanty Litwinow podkreślił, że ostatni rok wiele zmienił w postrzeganiu Stoczni Gdańsk przez kontrahentów. Powołanie nowego prezesa Zarządu oznacza kontynuację drogi restrukturyzacji stoczni i uzupełnienie dotychczasowych działań stoczniowej kadry kierowniczej i jej Zarządu. Prezes Andrzej Stokłosa podkreślił wagę dobrej współpracy w stoczni. - Całe moje doświadczenie pokazuje, że nie ma gwiazd, są tylko zespoły. I wierzę, że taki zespół stworzymy tutaj - powiedział prezes „Kurierowi Stoczni Gdańskiej”. W poprzednim numerze „Rozwagi” informując o powołaniu Andrzeja Stokłosy na stanowisko prezesa Zarządu Stoczni Gdańskiej błędnie przytoczyliśmy za internetem niektóre dane dotyczące zawodowego życiorysu prezesa. Przepraszamy. Beatyfikacja ks. Jerzego Ks. Jerzy Popiełuszko zostanie beatyfikowany 6 czerwca tego roku, w dniu Święta Dziękczynienia w Warszawie - poinformował metropolita warszawski, abp Kazimierz Nycz. W „Rozwadze” zamieszczamy dziś historyczne zdjęcie wykonane przez naszego współpracownika Pawła Glanerta w bazylice św. Brygidy. – To upragniona i oczekiwana decyzja - powiedział metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź, Apel o pomoc – przekaż 1 procent podatku dla Paulinki Pan Grzegorz Kowalski, dotychczasowy przewodniczący Komisji Wydziałowej „Solidarności” na TRRm, przyszedł do redakcji „Rozwagi” z poparciem apelu kolegi z wydziału pana Krzysztofa Skocza, o przeznaczenie 1 procenta podatku na rehabilitację córki, Paulinki. Publikujemy treść apelu, który spotkał się z żywym oddźwiękiem wśród członków „Solidarności” TRRm. Apel o pomoc Przekaż 1 procent podatku! Drodzy Państwo, jesteśmy rodzicami Paulinki, która urodziła się z licznymi sprzężeniami: zaburzenia słuchu, mowy oraz ruchu (nie siedzi samodzielnie, nie stoi samodzielnie). Bardzo nas cieszą wszelkie postępy, jakie robi nasza córka, nawet te najmniej zauważalne. W celu większych postępów niezbędna jest systematyczna i wszechstronna rehabilitacja oraz pomoc specjalistów, a także sprzęt rehabilitacyjny. W imieniu Paulinki zwracamy się o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Chcemy wykorzystać każdą szansę, żeby nasza córczka mogła lepiej rozwijać się i robić postępy. Aby przekazać 1 procent podatku, należw w składanym zeznaniu podatkowym podać nazwę fundacji, KRS i dane dziecka: Fundacja dzieciom „Zdążyć z pomocą”, KRS 0000037904 Dla Pauliny Skocz. 2 Rozwaga i Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI” o mijającej kadencji Dobiegają końca, po czteroletniej kadencji, wybory władz związkowych w międzyzakładowej stoczniowej organizacji „Solidarności”. Jak zmieniła się stoczniowa organizacja „S”, jak zmieniły się warunki jej działania, jak zmieniła się Stocznia Gdańsk w tym czasie – to temat rozmów jakie przeprowadziliśmy z liderami związkowymi „Solidarności”, jej przewodniczącym ROMANEM GAŁĘZEWSKIM i zastępcami przewodniczącego KAROLEM GUZIKIEWICZEM i FRYDERYKIEM RADZIUSZEM. ROMAN GAŁĘZEWSKI, przewodniczący Międzyzakładowej Komisji Walka o istnienie stoczni – Przez te cztery lata walczyliśmy przede wszystkim o byt zakładu – mówi Roman Gałęzewski. Kadencja rozpoczęła się od udowadniania przedstawicielom rządu, że koncepcja usamodzielnienia i prywatyzacji stoczni jest działaniem sensownym i najbardziej racjonalnym w istniejącej sytuacji. Tłumaczyliśmy w Warszawie, że Stocznia Gdańska jest nie tylko symbolem, ale żywym zakładem produkcyjnym, któremu trzeba stworzyć warunki przemysłowej egzystencji. Pojawiły sie wtedy po raz pierwszy nadzieje na znalezienie inwestora. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że rządzący w zasadzie byli zadowoleni z takich działań, pozbywali się po prostu kłopotu ze stocznią i obarczali odpowiedzialnością za dalsze jej losy organizację związkową. Rządowi pozostawało rozwiązanie problemów Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej, zakładów nowocześniejszych, które – wydawało się wtedy – nie trudno będzie uratować. Myślę że władza uważała też, że jeżeli się nie uda pry- watyzacja i restrukturyzacja naszej stoczni – to cała odpowiedzialność spadnie na nas. W takiej atmosferze, z takim bagażem rozpoczęliśmy kadencję związkową. Mieliśmy świadomość, że każda pomoc wspierająca nasze działania będzie odbierana dwuznacznie – bo to inicjatywa „Solidarności”, bo prezydent – przyjaciel, bo sympatia dla PiS. Trzy lata temu, gdy w Stoczni Gdańsk na wypłatę brakowało półtora miliona, Agencja Rozwoju Przemysłu przekazywała wielomilionowe transze do Gdyni czy Szczecina, a nam mówiono – radźcie sobie sami. Może w efekcie stało sie dobrze, bo rodziła się w takiej sytuacji ogromna energia, członkowie związku nabierali nowej świadomości, i w końcu udawało się rozwiązywać bieżące problemy. Związkowcy wtedy zaczęli doceniać znaczenie każdego zlecenia jakie zdobywała stocznia, znaczenie utrzymania ciągłości pracy. Mieliśmy też świadomość, że każda nasz wpadka będzie rozliczana w sposób bezwzględny. Gdy do władzy doszła ekipa Tuska, nasiliły się gło- sy krytyczne na temat Stoczni Gdańsk, podważono jej prywatyzację, zarzucano że za tanio sprzedano zakład, że prywatyzacja odbywała sie „na dziko”. Zwołaliśmy wtedy wiec załogi stoczni, na którym jednoznacznie zaprotestowaliśmy przeciwko wszelkim insynuacjom. Druga część kadencji przebiegała w atmosferze starań o zatwierdzenie przez Unię Europejską planu restrukturyzacji stoczni, co było warunkiem dalszego jej istnienia i rozwoju. Odbywało się to przy kunktatorskich działaniach rządu, opóźniających podejmowanie decyzji w Brukseli. W tej sytuacji nie można nie docenić działań stoczniowej „S”, łącznie z wyjazdami do Brukseli, które świadczyły o tym jak wielkie znaczenie załoga stoczni przywiązuje do stworzenia warunków dalszej egzystencji i rozwoju zakładu. A jednocześnie stocznia odczuwała negatywne skutki rynkowe będące wynikiem ciągłego podważania zasad jej prywatyzacji. Przy zatwierdzaniu planu restrukturyzacji stoczni stracono z winy rządu wiele czasu, czasu którego teraz nam brakuje i co odbija się na zawieraniu kontraktów w tym roku. Niestety, tylko naiwność pozwalałaby sądzić, że po zatwierdzeniu planu restrukturyzacji stoczni przez UE wszystko pójdzie już „z górki”. Nikt nie był w stanie przewidzieć kryzysu, który na rynkach światowych odbił się na zamówieniach stoczniowych. Na trudności ze zdobywaniem kontraktów nałożyły się konieczne działania związane z racjonalizacją zatrudnienia w stoczni. W stoczni trwa proces bolesnych zwolnień pracowników, nieraz dziesiątki lat związanych z zakładem. Patrząc z perspektywy tych czterech lat mam dwojakie uczucie. Z jednej strony świadomość że naszymi działaniami uratowaliśmy Stocznię Gdańsk i jej los jest nieprównywalny z tym który dotknął pracowników w Gdyni i Szczecinie, z drugiej strony świadomość że nie udało nam się zapobiec zwolnieniom, że jesteśmy świadkami wielu ludzkich tragedii, które staramy się łagodzić, ale nie zmienia to atmosfery w jakiej kończymy tę kadencję. Mam tylko nadzieję, że ten rok, choc zapowiada sie jako bardzo trudny i pełen niewiadomych związanych z trudnościami w uprawomocnieniu się kontraktów, Rozwaga i ciąg dalszy na str. 4 3 Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI” ciąg dalszy ze str. 3 będzie ostatnim o tej skali problemów dla stoczni i zapoczątkuje wychodzenie zakładu „z dołka”. Stocznia przetrwała okres, w którym upadły dwa nowoczesne zakłady przemysłu okrętowego. A skoro tak, to świadczy o potencjale jaki w nas tkwi, o perspektywie na przyszłość. Dobiegająca kadencja dokonała też niemało zmian w świadomości związkowców, pokazała jak ważną sprawą jest posiadanie pracy, jak wielu działań potrzeba, by tę pracę zapewnić, jak wiele kosztów trzeba ponieść żeby przetrwać, żeby znaleźć się w gronie tych uprzywilejowanych, którzy mają pracę. KAROL GUZIKIEWICZ, wiceprzewodniczący Międzyzakładowej Komisji Rodzina, Stocznia, Solidarność – W mojej obecnej działalności kieruję trzema priorytetami, które skrótowo można by określić: Rodzina, Stocznia, Solidarność. Kończy się czteroletnia kadencja stoczniowej „Solidarności”. Zanim spróbuję ją zanalizować, chciałbym serdecznie podziękować członkom „S”, ludziom z mojego najbliższego otoczenia, czyli pracownikom wydziałów wyposażenia, z których ja również się wywodzę. Te wydziały miały szczególnie ciężki czas, było w nich najwięcej zwolnień, ale jednocześnie nie zanikała wiara, że stocznia będzie, że nie upadnie, że w przyszłości się rozwinie. Dlatego też wyniki wyborów na tych wydziałach były dla mnie tak ważne. Zawsze mówię moim przeciwnikom, że dla 4 Rozwaga i mnie najważniejsze są opinie moich bezpośrednich współpracowników w stoczni. I to, pomimo panującego wśród załogi rozgoryczenia, wykazały wybory m.in. na wydziałach wyposażeniowych. Liderzy związku, cała nasza trójka, która przez ostatnie trudne cztery lata kierowała stoczniową „Solidarnością” zdobyła znaczące poparcie wydziałowych wyborców. To poparcie jest dla mnie bezcenne, podważa opinie moich przeciwników, potwierdza, że to co robimy w stoczniowej „Solidarności” ma akceptację jej członków. I to zarówno tych, którzy tworzyli historię naszego ruchu, którzy walczyli w Sierpniu i Grudniu, jak i młodych, niedawno rozpoczynających pracę w stoczni. To zaufanie, jakim mnie obdarzyli moi koledzy najlepiej świadczy o tym jak mylą się moi przeciwnicy polityczni widząc we mnie jedynie „zadymiarza”. Tak samo władza mówiła o robotnikach i opozycji w roku 1970 i 1980. – Jak wspomniałem – moje priorytety to Rodzina, która związała mnie dzięki żonie z „Solidarnością” tu się poznaliśmy i dlatego spotykam się w domu ze zrozumieniem, gdy późno wracam do domu. Stocznia – bo jeżeli ona będzie istniała, to będzie i stoczniowa, a także krajowa „Solidarność”. I wreszcie trzeci priorytet – sam związek „Solidarność” jego idea, jego działalność walka o interesy pracownicze. Nasze demonstracje, protesty i manifestacje podejmowane były nie tylko w interesie pracowników samej stoczni. Walczylismy też w interesie tych, którzy byli jeszcze słabsi, którzy nie zawsze mogli się obronić. W ten sposób broniliśmy idei „Solidarności”, zdobywaliśmy autorytet i zaufanie wśród członków związku w całym kraju. Walka o stocznię to był priorytet całej tej kadencji. Zwróciliśmy się o pomoc do wszystkich ugrupowań politycznych, poparcie uzyskaliśmy jednak tylko od PiS. Jesteśmy wymęczeni tą walką. W połowie kadencji wyglądało, że ta walka jest wygrana. Poparcie PiS zadecydowało o naszym usamodzielnieniu się. Była iskierka nadziei, była praca, podwyżki płac. Wydawało się, że po prywatyzacji politycy nie będą ingerować w losy zakładu pracy. Okazało się jednak, że nowa władza PO po raz kolejny zaatakowała stocznię. Musieliśmy znów podjąć walkę o istnienie stoczni. Walkę z działaniami rządu, walkę o przyspieszenie decyzji Unii Europejskiej. I dzięki zaangażowaniu kilkuset stoczniowców, członków „Solidarności”, doprowadziliśmy do pozytywnej decyzji. Niestety opóźnionej. To opóźnienie rzutuje na stan dzisiejszych kontraktów. Ale gdyby nie nasza walka o pozytywną dla losów stoczni decyzję UE, podzielilibyśmy los stoczni w Gdyni i Szczecinie. Może nawet dostalibyśmy te słynne odprawy, ale pieniądz ma to do siebie, że szybko odpływa... A tak, dzięki naszej walce Stocznia Gdańsk jest, wprawdzie jakiś czas pewnie będzie się borykać z brakiem nowych kontraktów, krok po kroku unowocześniać się technicznie, ale jest szansa na pracę. Kryzys załamał wprawdzie rynek armatorski, w świadomości kontrahentów często do jednego worka z Gdynią i Szczecinem wrzuca się Gdańsk, są trudności, ale stocznia istnieje. I może nawet w dniu wydania „Rozwagi” będzie podpisany nowy kontrakt...Daj Boże, choć praca będzie wtedy dopiero za kilka miesięcy. Nowo wybrana komisja będzie się jeszcze przez wiele miesięcy borykała z trudnymi nastrojami w stoczni, z koniecznością wyrzeczeń, brakiem podwyżek, zwolnieniami. Nie zgadzamy się z propozycjami Zarządu, by obniżyć pensje pracownikow bezposrednio produkcyjnych, pozostawiajac niezmienione tym, którzy odpowiadają za opóźnione kontrakty, bądź ich brak. To byłoby niesprawiedliwe. Osoby zarzadzające muszą ponieść koszty proporcjonalne do swoich kompetencji. Nie ulega wątpliwości, że nadchodzące miesiące nie będą łatwe. Walka o stocznię się nie skończyła, będzie trwała i nasz udział w tej walce jest istotny. Ale wierzę, że stocznia przetrwa i będzie lepiej. Związek musi bronić stoczni, bo w ten sposób broni pracowników, broni pracy, która jest najważniejsza. Zarzuca się nam czasami, że podczas prywatyzacji nie wymogliśmy na inwestorach podpisania pakietu socjalnego. Trzeba otwarcie powiedzieć: nie było takich możliwości. Prawo nie zobowiązywało inwestora do ciąg dalszy na str. 4 Stoczniowcy wybierają na wydziałach fot. Paweł Glanert Na turystycznych szlakach w kraju i za granicą W zimowej szacie... fot. Paweł Glanert Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI” ciąg dalszy ze str. 4 takiej umowy, kontrakt prywatyzacyjny nie był wcale pewny, władze polskie, a także i lokalne, pomorskie, nie sprzyjały mu. Do kasy stoczni wpłynęło jednak kilkaset milionów złotych. I warto pamiętać, że zaniechanie prywatyzacji pchałoby stocznię w kierunku upadku. Tak jak w Gdyni i Szczecinie... Dziś trzeba pamiętać o tych którzy zostali zwolnieni, którym może to jeszcze grozić. Niezależnie od bieżącej pomocy, zapomóg i wsparcia prawnego w szczególnie niesprawiedliwych przypadkach, z inicjatywy „Solidarności” powstał cały rozbudowany system szkoleń zawodowych, według naszych projektów, finansowanych przez Unię Europejską. Trzy zaakceptowane przez UE projekty opracowane przez nas: Euromanager, Europracownik i Eurokwalifikacje to system różnorodnych, nowoczesnych szkoleń, niekiedy na bardzo wysokim, politechnicznym poziomie, ale i obejmujących nowoczesne technologie spawania, kursy językowe, komputerowe, samochodowe, kształcenie w różnych dziedzinach, dających szansę na znalezienie pracy na współczesnym rynku. Ten system ma pomagać nie tylko zwolnionym pracownikom stoczni, ale i ich rodzinom, a także pracownikom z innych zakładów zagrożonych bezrobociem. Potrafiliśmy sięgnąć po pieniądze unijne i to jest ogromna zasługa „Solidarności”. Wykorzystanie tych środków gwarantujemy naszym majątkiem, składkami. Z drugiej strony, wzbogacamy nasz majątek. Zakupiony nowoczesny sprzęt kompu- terowy pozostanie po zakończeniu szkoleń własnością związku, liczoną w dziesiątkach tysięcy złotych. Pomagamy sobie, ale też i innym w myśl idei „Solidarności”. Szkolimy w Gdańsku, Gdyni, Tczewie i w Starogardzie Gdańskim. Stworzyliśmy nowoczesny system szkoleń, które będą trwały półtora roku i obejmą około 1400 osób. Obecnie uczestniczy w szkoleniach ponad 200 osób. Po zakończeniu obecnych będziemy opracowywać kolejne, wynikające z potrzeb rynku, projekty. W myśl zasady, że najważniejszą inwestycją jest człowiek i że warto zawsze weń inwestować. Wspomnę jeszcze o jednej ważnej sprawie. To finanse stoczniowej „Solidarności”. Rocznie dokonujemy kilkunastu tysięcy wypłat. Sprawozdanie finansowe jest dostępne dla każdego członka związku, choć – co zrozumiałe – finanse są zawsze sprawą dyskretną, nie lubiącą rozgłosu. Mogę tylko powiedzieć, że wydatki w tej kadencji znacznie przekroczyły wpływy ze składek członkowskich. I jest to efekt różnego rodzaju działań usługowych podejmowanych przez nas. Nawet jeżeli weźmie się „Rozwagę” do ręki to znaleźć w niej można ogłoszenia, które też powiększają nasze fundusze na działalność związkową. Ale zainteresowani szczegółami muszą już sięgnąć po sprawozdanie finansowe. Sukces finansowy Związku to nie tylko moja zasługa, ale całego zespołu pracującego przy finansach. Za pośrednictwem „Rozwagi” serdecznie im dziękuję w imieniu swoim i członków stoczniowej „Solidarności”. FRYDERYK RADZIUSZ, wiceprzewodniczący Komisji Międzyzakładowej Demonstracje i turystyka Kilkadziesiąt akcji protestacyjnych zarówno w obronie stoczni, przemysłu stoczniowego jak i akcji solidarnościowych to efekt pracy komisji ds. akcji protestacyjnej. Czy odniosło to zamierzony skutek? W pewnej części na pewno. Kilkakrotne wyjazdy do Brukseli spowodowały, że mimo ewidentnych (stwierdzonych przez NIK), nieprawdziwych danych przekazanych do Komisji Europejskiej stocznia otrzymała szansę dalszego istnienia. Kilkanaście wyjazdów do Warszawy w różnych sprawach, od wizyty pod Ministerstwem Pracy za rządów PIS do ostatniej wizyty w grudniu 2009r. pod siedzibą premiera Tuska. Akcje na miejscu tak pod Urzędem Wojewódzkim, gdy pierwszą decyzją nowego rządu wybranego kilka dni wcześniej była próba likwidacji stoczni jak i dwie wizyty pod domem premiera (znanego z nienawiści do stoczni). Współuczestniczyliśmy w wyjazdach interwencyjnych w sprawach obrony praw członków związku. Znana jest ogólnie nasza determinacja w walce o stocznię i prawa pracownicze. Żadna inna organizacja zakładowa nie uczestniczyła i nie organizowała tylu różnych protestów. Uczestniczyło w nich kilka tysięcy pracowników stoczni. Po manifestacji w Warszawie 29 kwietnia 2009 r. po brutalnej akcji policji zostało wszczęte dochodzenie przez prokuraturę rejonową w Warszawie. O działalności Komisji ds. akcji protestacyjnej informacje na bieżąco można było uzyskać ze środków masowego przekazu. Zgodnie ze statutem i nazwą NSZZ „Solidarność” uczestniczymy w akcjach solidarnościowych organizowanych przez region czy Komisję Krajową. Najważniejszą jednak sprawą jest obrona naszego zakładu pracy. Nie samymi protestami żyją stoczniowcy. W tym czteroletnim okresie zorganizowano samodzielnie i we współpracy z Komisjami Wydziałowymi, szereg różnego typu imprez, wycieczek, wyjazdów sobotnio-niedzielnych i pielgrzymek. Najczęściej organizowanymi wyjazdami sobotnio-niedzielnymi były wyjazdy do Drzewicza, zorganizowano ich ponad 30. Wyjazdy organizowaliśmy również do Jastrzębiej Góry, Chmielna, Funki, Tlenia, Tardy i kilku innych. Łącznie przez cztery lata odwiedziliśmy ponad 60 razy, różne ośrodki wypoczynkowe w województwie pomorskim i warmińsko – mazurskim. Najbardziej zaangażowanymi w organizacje tego typu przedsięwzięć byli Andrzej Kmieciak, Andrzej Stanólewicz, Grzegorz Kowalski i Lech Karnath. Udział w wyjazdach wzięło ponad 5000 osób. W wycieczkach krajowych i zagranicznych uczestniczyło około 1500 osób. Prowadzeniem wycieczek zajmowali się między innymi: Rozwaga i dokończenie na str. 10 9 Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI” dokończejnie ze str. 9 Andrzej Kmieciak – wycieczka do Czarnogóry, Andrzej Stanólewicz – specjalista od Wilna, Grzegorz Kowalski – wycieczki do Paryża, Zbigniew Wiszowaty – pielgrzymko wycieczka do Rzymu. Słowacja x 2, Włochy x 6, Grecja x 3, Francja x 4, Dania x 5, Czechy x 4, Węgry x 2 Litwa x 2, to kraje najczęściej odwiedzane przez stoczniowców, poza tym Czarnogóra, Bułgaria, Austria, Chorwacja, Turcja gdzie też byliśmy z naszą wycieczką. Co roku w rocznicę śmierci Jana Pawła II pielgrzymujemy do Rzymu, uchwała Komisji Zakładowej dotycząca dodatkowego dofinansowania oprócz dofinansowania z ZFŚS, obowiązuje do czasu aż wszyscy stoczniowcy wraz z rodzinami odwiedzą grób Ojca Świętego. Pielgrzymki organizujemy także corocznie do Częstochowy i Lichenia, gdzie za każdym razem w oba miejsca udaje się po 150 osób czyli łącznie osób 1200 w ostatnim okresie. Corocznie wyjeżdżamy do Zakopanego na zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich . Ważnym punktem działalności komisji jest organizowanie wycieczek skierowanych głownie dla dzieci czyli do Legolandu, Eurodisneylandu i Tropical Islands gdzie dzieci do lat 16 uczestniczą całkowicie nieodpłatnie. Po dodaniu kilku wycieczek jednodniowych typu Kanał Elbląski czy wyprawa na dorsza ( tu duże zaangażowanie Włodka Kluka I Wojtka Małyszki) możemy stwierdzić, że komisja miała co robić. Należy jeszcze dodać takie drobne sprawy jak zabawy sylwestrowe w Jastrzębiej Górze, sylwester na promie, pikniki jednodniowe (Borodziej). Komisja współpracuje z Fundacją Stoczni Gdańskiej skąd otrzymujemy dodatkowe dofinansowanie. (Wyjazd do Brennej – około 600 osób, wycieczka do Wilna, pielgrzymka do Izraela czy dofinansowanie wyprawy dla dzieci do Tropical Islands). Od tego roku zaczynamy organizację corocznych pielgrzymek do Izraela, być może również będą trwały aż do czasu gdy wszyscy stoczniowcy odwiedzą „Ziemię Świętą”. Na dzień dzisiejszy mamy kom- plet na pierwszy wyjazd i około 30 osób zapisanych już na wycieczkę drugą. Przedstawiciele komisji uczestniczą czynnie w pracach Komisji Socjalnej stoczni gdzie wraz z przedstawicielami innych związków i Dyrekcji stoczni zajmują się wszelkimi sprawami socjalnymi. W komisji „zapomogowej” czynnie uczestniczy Zofia Wasilewska. W okresie 2007, 2008, z zaoszczędzonych pieniędzy dofinansowaliśmy zakup karnetów na mecze piłkarskie „Lechii Gdańsk” i żużlowe „GKS Wybrzeże”. W 2009r. dofinansowaliśmy również wyjazd każdego dziecka na kolonie do Grecji. W 2007 roku zorganizowaliśmy po raz ostatni rozgrywki ligi stoczniowej w piłce nożnej. LECH GÓRSKI: Zakładowy Inspektor Pracy, zastępca przewodniczącego komisji BHP NSZZ „Solidarność” Z mojego punktu widzenia sprawą najważniejszą są warunki pracy i jej bezpieczeństwo w stoczni. Do połowy kadencji były zawsze problemy z pieniędzmi na zapewnienie bezpieczeństwa i higieny pracy. Sytuacja, na szczęście, zmieniła się wraz z prywatyzacją stoczni. Nowi właściciele, trzeba przyznać, znaleźli środki na wydatki związane z BHP. Kupowali stosunkowo tanie zabezpieczenia, ale kupowali. Przestało brakować osłon, ubrań, butów, jakość może nie była najlepsza, ale bezpieczeństwo pracy istotnie się poprawiło. Komisja BHP „Solidarności” ściśle współpracuje z zakładową inspekcją pracy, razem dokonujemy kontroli, bierzemy udział w obradach stoczniowej Komisji BHP, podejmujemy wspólne ustalenia, które z reguły są realizowane na szczeblu zakładowym. Trzeba przyznać, że są widoczne skutki przywiązy- 10 Rozwaga i wania wagi do bezpiecznej pracy w stoczni. Radykalnej zmianie uległo bezpieczeństwo pracy na rusztowaniach, poprawiła się ich jakość. Poważne podejście do spraw BHP ze strony kierownictwa stoczni i związków zawodowych zmieniło stosunek pracowników do podstawowych zasad bezpieczeństwa. Widać to niemal na każdym kroku, choćby w przestrzeganiu zasady pracy w hełmach, co niegdyś bywało lekceważone, Można powiedzieć, że stoczniowcy zaczęli wreszcie dbać o siebie, przestali lekceważyć podstawowe zasady pracy bezpiecznej, sami często domagają się od społecznych inspektorów BHP, by wpływali na poprawę jednostkowych warunków pracy na wydziałach. Często widzi się w pracy jak starsi, doświadczeni stoczniowcy zwracają uwagę młodszym pracownikom, by stosowali się do przepisów BHP, by dbali o własne bezpieczeństwo i zdrowie. Dają o sobie pozytywnie znać efekty poważnie traktowanych, systematycznych szkoleń, zwracanie uwagi na bezpieczeństwo pracy ze strony mistrzów i brygadzistów. Komisja BHP „Solidarności” liczy 12 członków, są w niej reprezentowane wszystkie stoczniowe wydziały. Mamy więc przegląd sytuacji we wszystkich newralgicznych miejscach stoczni i możemy wpływać na decyzje zakładowej komisji BHP. Niezależnie od tego, ja jako Zakładowy Inspektor Pracy mogę przedstawiać wnioski dotyczące BHP bezpośrednio kierownictwu stoczni i jest to droga szybka i skuteczna. W mijającej kadencji wypadkowość w stoczni zdecydowanie się zmniejszyła, wpływ na to miało nie tylko ograniczenie prac produkcyjnych, ale i wspominane już poważne traktowanie podstawowych zasad BHP, a także poprawa zaopatrzenia w sprzęt i materiały mające wpływ na bezpieczeństwo pracy. Nie znaczy to, że nie ma obszarów o zwiększonym zagrożeniu, jak np. praca w ładowniach, w przestrzeniach zamkniętych. Tu dają o sobie znać szczególnie przejawy lekceważenia zachowań bezpiecznych, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Niekiedy chodzi o przysłowiowe patrzenie pod nogi, o koncentrację uwagi przy poruszaniu się po trapach, w warunkach dużego nagromadzenia sprzętu i kabli. Tu szczególnie uwydatnia się rola starszych, doświadczonych pracowników i mistrzów, którzy swoją wiedzą mogą uchronić wielu młodych przed nieszczęściem. EPITAFIUM dla Stoczni Gdynia Niewielka książeczka pod tym tytułem, napisana przez Andrzeja Studzińskiego i Zbigniewa Łabaziewicza, a wydana przez warszawską firmę Profi, stanowi rzadko spotykaną skrótową dokumentację historii i upadku największej i niegdyś najnowocześniejszej stoczni polskiej. Jest także porażającym dokumentem nieskuteczności, niekonsekwencji i nieudolności kolejnych rządów niepodległej Polski, których decyzje, a niekiedy ich brak, przypominają gnębiący nas od wieków „chocholi taniec”. Jego skutki kojarzyć mogą się bardziej z działaniem przeciwko sobie niż ze świadomym wpływaniem na rozwój niegdyś dumnie uznanego za narodowy przemysłu okrętowego. Andrzej Studziński i Zbigniew Łabaziewicz na własnej skórze doznawali skutków różnych decyzji dotyczących Stoczni Gdynia, w różnych okresach jej istnienia. Pierwszy był członkiem zarządu stoczni w 1997 roku, drugi pracował w Dyrekcji Rozbudowy i Modernizacji stoczni w czasach jej najintensywniejszego rozwoju. Spojrzenia z tych dwóch, odległych w czasie, punktów widzenia zmuszają do niejednej refleksji. Ale pozostańmy przy faktach. W latach 1951 - 1989 ówczesna Stocznia im. Komuny Paryskiej zbudowała i sprzedała w 68 podstawowych typach 451 statków morskich o łącznej nośności ponad 5 mln ton dla 86 armatorów z 21 krajów. Nie zawsze były to transakcje opłacalne,. zdarzały się opóźnienia, zdarzały się i tragedie, jak na jednostce B-673/1 gdzie w wyniku pożaru zginęło 2 pracowników, a 18 osób odniosło obrażenia. Ówczesny potencjał stoczni to 11 tysięcy pracowników, 100 hektarów uzbrojonych terenów, 130 suwnic, dwa suche doki, bramownice o udźwigu 500 i 900 ton, 30 żurawi, dźwig pływający. Po roku 1989, podobnie jak w innych branżach, rozpoczynają się procesy transformacyjne w stoczni. Historia ich, chronologicznie przedstawiona przez autorów, jest znana, zmiany w stoczni dokonują się najczęściej w rytmie zmian politycznych w kraju, a zawsze towarzyszy im wiele gromkich słów, łącznie z hasłem „Stocznia Gdynia miejscem pracy dla najlepszych”. Ale mimo tego rządowe dokumenty pozostają w sferze teorii, a 20 raportów problemowych składających się na „Studium restrukturyzacji polskiego przemysłu okrętowego” nie dokonuje przełomu. NIK w wystąpieniu pokontrolnym w 1996 roku stwierdza że polski przemysł okrętowy funkcjonuje odmiennie niż we wszystkich rozwiniętych krajach o gospodarce rynkowej, które od dziesięcioleci stosują politykę wspierania przez państwo własnych stoczni systemem ulg i dopłat. Nie brakuje natomiast kontroli przemysłu stoczniowego. W 1999 kontrola dotyczy „Remontówka” w suchym doku Tym razem przetarg na dzierżawę dużego suchego doku, stanowiącego najcenniejszą część majątku po Stoczni Gdynia, zakończył się sukcesem. Komisja przetargowa, reprezentująca zarządcę kompensacji (likwidacji) majątku Stoczni Gdynia wybrała ofertę Gdańskiej Stoczni Remontowej. Niższą cenę dzierżawy doku zaproponowała prywatna stocznia Crist z Gdańska. W dużym suchym doku, wydzierżawionym wraz z suw- nicą bramową, GSR zamierza remontować duże statki, o długości do 250 metrów, które „nie mieściły się” na terenie stoczni. Jak zapowiada prezes GSR Jarosław Flont, pierwszy statek umieszczony zostanie w wydzierżawionym suchym doku w ciągu dwóch tygodni. Przy jego remoncie prawdopodobnie będą zatrudnieni byli pracownicy Stoczni Gdynia. W przyszłości nie jest wykluczone, że GSR będzie chciała nabyć dok i suwnicę. Z dzierżawionego przez GSR suchego doku w miarę wolnych terminów być może będzie też korzystać prywatna stocznia Crist, która w ubiegłym roku nabyła na przetargu rejon prefabrykacji kadłubów b. Stoczni Gdynia. sprawowania w latach 1991-99 przez Skarb Państwa nadzoru nad działalnością. Kolejna badała funkcjonowanie programów rządowych w latach 2001-2005. Następna, w latach 2005-2007 dotyczyła restrukturyzacji i prywatyzacji przemysłu stoczniowego. NIK negatywnie ocenił realizację planów restrukturyzacji, a także działalność organów administracji rządowej, stwierdzając że w żadnym z obszarów (gospodarczym, społecznym i makroekonomicznym) nie osiągnięto zaplanowanych celów restrukturyzacyjnych. Ani podejmowane programy rządowe, ani wnioski z ich kontroli nie pomagają w zdobyciu przez przemysł stoczniowy właściwej pozycji na konkurencyjnym rynku. W efekcie Stocznia Gdynia przekazała do eksploatacji w latach 2005-2007 28 statków, ale żaden z nich nie przyniósł zysku ze sprzedaży. Pomimo że budowa statków wspierana była znaczącymi dopłatami, zakwestionowanymi później przez Komisję Europejską. Konsekwencje tej sytuacji znane są z decyzji Komisji Europejskiej, która jesienią 2008 roku zobowiązuje rząd polski do sprzedaży aktywów Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecińskiej po cenie rynkowej, w drodze otwartej, przejrzystej, bezwarunkowej i niedyskryminacyjnej procedury przetargowej, a następnie likwidację stoczni. Po tej decyzji pozostało już tylko napisać „Epitafium dla Stoczni Gdynia SA” Rozwaga i Solidarnoœæ – gazeta Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej Adres redakcji: 80-873 Gdańsk, ul. Na Ostrowiu 15/20, tel. 769-15-00, fax 769-14-41. Uwagi prosimy kierować do sekretariatu Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej. Rozwaga i 11 NOWOŚCI w wypożyczalni Star Trek, reż. J. J. Abbams Terminator ocalenie, reż.McG Akcja filmu rozgrywa się po Dniu Sądu i opanowaniu Ziemi przez maszyny. John Connor (Christian Bale, Mroczny Rycerz) - przywódca ruchu oporu - musi przechytrzyć i pokonać Skynet, aby ocalić ludzkość przed eksterminacją... Epoka lodowcowa 3, reż. Carlos Saldanha Reżyser przenosi nas w przyszłość. Rywalizujący ze sobą Kirk i Spock muszą połączyć siły i działać wspólnie by powstrzymać Romulana Nero, który przybywa z przyszłości i chce zniszczyć istniejący świat. Kolejna część wspaniałej, animowanej przygody. Tym razem Maniek i reszta stada odkrywają zaginiony świat drapieżnych, lecz zabawnych dinozaurów. Jeden z tyranozaurów ma nietypowe porachunki z Sidem, a Wiewiór dostaje szmergla na punkcie pewnej pięknej Wiewiórzycy... Znakomita obsada głosów: Wojciech Malajkat, Piotr Fronczewski, Karina Szafrańska, Cezary Pazura. Transformers Zemsta upadłych, reż. Michael Bay Anioły i demony, reż. Ron Howard Znany z Kodu da Vinci ekspert kryptolog Robert Langdon (Tom Hanks) odczytuje starożytne wskazówki i walczy z czasem podczas mrożących krew w żyłach poszukiwań czterech Kardynałów, porwanych przez groźne , tajne stowarzyszenie illuminatów. Autorzy (producent Steven Spielberg) przedstawiają kolejną część pełnego akcji przebojowego filmu, w którym rozgrywa się bitwa o losy ziemi. Świat zagrożony jest zniszczeniem przez Deceptikony. Przeciwko nim występują Autoboci, jest gorąco. G.I. Joe Czas Kobry, reż. Stephen Sommers Gdy wszystko inne zawodzi - oni stają na wysokości zadania. To G.I. Joe - ściśle tajna,elitarna grupa operacyjna, złożona z najlepszych specjalistów i komandosów z całego świata. Super nowoczesna broń zostaje skradziona przez tajemniczą organizację Kobra. Członkowie szwadronu G.I. Joe rozpoczynają pełen niebezpieczeństw wyścig z czasem, by zapobiec użyciu śmiercionośnych rakiet.