Rozwaga i - NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej

Transkrypt

Rozwaga i - NSZZ Solidarność Stoczni Gdańskiej
www.nszz-stocznia.pl
NR 2/5 marca 2010
Rozwaga
i
ISSN 1641-6112
WYBORY 2010
STOCZNIA GDAŃSKA
Na stoczniowych wydziałach odbyły się wybory władz „Solidarności” i przedstawicieli na Walne Zebranie Delegatów Stoczni Gdańsk.
fot. Paweł Glanert
ANDRZEJ STOKŁOSA
prezesem Zarządu Stoczni Gdańsk
Od 1 lutego 2010 roku
na czele Zarządu Stoczni
Gdańsk SA stanął Andrzej
Stokłosa, ekonomista, przez
ostatnie 7 lat pracujący w
ISD Huta Częstochowa,
gdzie był wiceprezesem zarządu i dyrektorem generalnym. Nowy prezes Zarządu
Stoczni Gdańsk ma dwudziestoletnią karierę zawodową
związana z kierowaniem
przedsiębiorstwami przemysłowymi. W jego życiorysie
zawodowym znajduje się
praca nad uruchomieniami
nowych typów samochodów
w fabryce Fiata w Tychach,
a następnie restrukturyzacja
Huty Częstochowa.
Podczas spotkania z kadrą
nowy prezes Zarządu stoczni
wyraził nadzieję, że osiągnięcie
celów restrukturyzacji Stoczni
Gdańsk pozwoli w przyszłości stworzyć z niej efektywnie
funkcjonującą firmę.
Prezes Andrzej Stokłosa
zapowiedział, że w najbliższych tygodniach będzie
poznawał
doświadczenia
członków stoczniowej kadry
zarządzającej. Uczestniczący
w spotkaniu z nowym prezesem Zarządu Stoczni prezes
ISD Konstanty Litwinow
podkreślił, że ostatni rok
wiele zmienił w postrzeganiu
Stoczni Gdańsk przez kontrahentów. Powołanie nowego prezesa Zarządu oznacza
kontynuację drogi restrukturyzacji stoczni i uzupełnienie
dotychczasowych
działań
stoczniowej kadry kierowniczej i jej Zarządu.
Prezes Andrzej Stokłosa podkreślił wagę dobrej
współpracy w stoczni. - Całe
moje doświadczenie pokazuje, że nie ma gwiazd, są tylko zespoły. I wierzę, że taki
zespół stworzymy tutaj - powiedział prezes „Kurierowi
Stoczni Gdańskiej”.
W poprzednim numerze „Rozwagi” informując o powołaniu Andrzeja
Stokłosy na stanowisko
prezesa Zarządu Stoczni
Gdańskiej błędnie przytoczyliśmy za internetem niektóre dane dotyczące zawodowego życiorysu prezesa.
Przepraszamy.
Beatyfikacja
ks. Jerzego
Ks. Jerzy Popiełuszko
zostanie beatyfikowany 6
czerwca tego roku, w dniu
Święta Dziękczynienia w
Warszawie - poinformował
metropolita warszawski, abp
Kazimierz Nycz.
W „Rozwadze” zamieszczamy dziś historyczne zdjęcie wykonane przez naszego współpracownika Pawła
Glanerta w bazylice św. Brygidy.
– To upragniona i oczekiwana decyzja - powiedział
metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź,
Apel o pomoc – przekaż 1 procent podatku dla Paulinki
Pan Grzegorz Kowalski, dotychczasowy przewodniczący Komisji Wydziałowej „Solidarności” na TRRm, przyszedł do redakcji „Rozwagi” z poparciem apelu kolegi z wydziału
pana Krzysztofa Skocza, o przeznaczenie 1 procenta podatku na rehabilitację córki, Paulinki.
Publikujemy treść apelu, który spotkał się z żywym oddźwiękiem wśród członków „Solidarności” TRRm.
Apel o pomoc
Przekaż 1 procent podatku!
Drodzy Państwo, jesteśmy rodzicami Paulinki, która urodziła się z licznymi sprzężeniami: zaburzenia słuchu, mowy oraz ruchu (nie siedzi samodzielnie, nie stoi samodzielnie).
Bardzo nas cieszą wszelkie postępy, jakie robi nasza córka, nawet te najmniej zauważalne. W celu większych postępów niezbędna jest systematyczna i wszechstronna rehabilitacja oraz pomoc specjalistów, a także sprzęt rehabilitacyjny.
W imieniu Paulinki zwracamy się o pomoc do wszystkich ludzi dobrej woli. Chcemy wykorzystać każdą szansę, żeby nasza córczka mogła lepiej rozwijać się i robić postępy.
Aby przekazać 1 procent podatku, należw w składanym zeznaniu podatkowym podać
nazwę fundacji, KRS i dane dziecka:
Fundacja dzieciom „Zdążyć z pomocą”, KRS 0000037904
Dla Pauliny Skocz.
2
Rozwaga i
Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI”
o mijającej kadencji
Dobiegają końca, po czteroletniej kadencji, wybory władz związkowych
w międzyzakładowej stoczniowej organizacji „Solidarności”. Jak zmieniła
się stoczniowa organizacja „S”, jak zmieniły się warunki jej działania, jak
zmieniła się Stocznia Gdańsk w tym czasie – to temat rozmów jakie przeprowadziliśmy z liderami związkowymi „Solidarności”, jej przewodniczącym
ROMANEM GAŁĘZEWSKIM i zastępcami przewodniczącego KAROLEM GUZIKIEWICZEM i FRYDERYKIEM RADZIUSZEM.
ROMAN GAŁĘZEWSKI,
przewodniczący
Międzyzakładowej Komisji
Walka
o istnienie stoczni
– Przez te cztery lata walczyliśmy przede wszystkim
o byt zakładu – mówi Roman
Gałęzewski. Kadencja rozpoczęła się od udowadniania
przedstawicielom rządu, że
koncepcja usamodzielnienia i prywatyzacji stoczni
jest działaniem sensownym
i najbardziej
racjonalnym
w istniejącej sytuacji. Tłumaczyliśmy w Warszawie,
że Stocznia Gdańska jest nie
tylko symbolem, ale żywym
zakładem
produkcyjnym,
któremu trzeba stworzyć
warunki przemysłowej egzystencji. Pojawiły sie wtedy
po raz pierwszy nadzieje na
znalezienie inwestora. Z perspektywy czasu mogę ocenić, że rządzący w zasadzie
byli zadowoleni z takich
działań, pozbywali się po
prostu kłopotu ze stocznią
i obarczali odpowiedzialnością za dalsze jej losy organizację związkową. Rządowi pozostawało rozwiązanie
problemów Stoczni Gdynia
i Stoczni Szczecińskiej, zakładów nowocześniejszych,
które – wydawało się wtedy
– nie trudno będzie uratować.
Myślę że władza uważała
też, że jeżeli się nie uda pry-
watyzacja i restrukturyzacja
naszej stoczni
– to cała odpowiedzialność
spadnie
na
nas. W takiej
atmosferze,
z takim bagażem rozpoczęliśmy kadencję
związkową.
Mieliśmy
świadomość,
że każda pomoc wspierająca
nasze działania będzie odbierana dwuznacznie – bo to
inicjatywa „Solidarności”,
bo prezydent – przyjaciel, bo
sympatia dla PiS. Trzy lata
temu, gdy w Stoczni Gdańsk
na wypłatę brakowało półtora miliona, Agencja Rozwoju Przemysłu przekazywała
wielomilionowe transze do
Gdyni czy Szczecina, a nam
mówiono – radźcie sobie
sami. Może w efekcie stało sie dobrze, bo rodziła się
w takiej sytuacji ogromna
energia, członkowie związku
nabierali nowej świadomości,
i w końcu udawało się rozwiązywać bieżące problemy.
Związkowcy wtedy zaczęli
doceniać znaczenie każdego zlecenia jakie zdobywała
stocznia, znaczenie utrzymania ciągłości pracy. Mieliśmy
też świadomość, że każda
nasz wpadka będzie rozliczana w sposób bezwzględny.
Gdy do władzy doszła
ekipa Tuska, nasiliły się gło-
sy krytyczne na temat Stoczni Gdańsk, podważono jej
prywatyzację, zarzucano że
za tanio sprzedano zakład,
że prywatyzacja odbywała
sie „na dziko”. Zwołaliśmy
wtedy wiec załogi stoczni,
na którym jednoznacznie zaprotestowaliśmy przeciwko
wszelkim insynuacjom.
Druga część kadencji
przebiegała
w atmosferze
starań o zatwierdzenie przez
Unię Europejską planu restrukturyzacji stoczni, co
było warunkiem dalszego jej
istnienia i rozwoju. Odbywało się to przy kunktatorskich
działaniach rządu, opóźniających podejmowanie decyzji w Brukseli. W tej sytuacji
nie można nie docenić działań stoczniowej „S”, łącznie
z wyjazdami do Brukseli,
które świadczyły o tym jak
wielkie znaczenie załoga
stoczni przywiązuje do stworzenia warunków dalszej egzystencji i rozwoju zakładu.
A jednocześnie stocznia odczuwała negatywne skutki
rynkowe będące wynikiem
ciągłego podważania zasad
jej prywatyzacji. Przy zatwierdzaniu planu restrukturyzacji stoczni stracono z winy rządu wiele czasu, czasu
którego teraz nam brakuje
i co odbija się na zawieraniu
kontraktów w tym roku.
Niestety, tylko naiwność
pozwalałaby sądzić, że po
zatwierdzeniu planu restrukturyzacji stoczni przez
UE wszystko pójdzie już „z
górki”. Nikt nie był w stanie
przewidzieć kryzysu, który na rynkach światowych
odbił się na zamówieniach
stoczniowych. Na trudności
ze zdobywaniem kontraktów
nałożyły się konieczne działania związane z racjonalizacją zatrudnienia w stoczni.
W stoczni trwa proces bolesnych zwolnień pracowników, nieraz dziesiątki lat
związanych z zakładem.
Patrząc
z perspektywy
tych czterech lat mam dwojakie uczucie. Z jednej strony świadomość że naszymi
działaniami uratowaliśmy
Stocznię Gdańsk i jej los
jest nieprównywalny z tym
który dotknął pracowników
w Gdyni i Szczecinie, z drugiej strony świadomość że
nie udało nam się zapobiec
zwolnieniom, że jesteśmy
świadkami wielu ludzkich
tragedii, które staramy się
łagodzić, ale nie zmienia to
atmosfery w jakiej kończymy tę kadencję.
Mam tylko nadzieję, że
ten rok, choc zapowiada sie
jako bardzo trudny i pełen
niewiadomych związanych
z trudnościami w uprawomocnieniu się kontraktów,
Rozwaga i
ciąg dalszy na str. 4
3
Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI”
ciąg dalszy ze str. 3
będzie ostatnim o tej skali
problemów dla stoczni i zapoczątkuje
wychodzenie
zakładu „z dołka”. Stocznia
przetrwała okres, w którym
upadły dwa nowoczesne
zakłady przemysłu okrętowego. A skoro tak, to
świadczy o potencjale jaki
w nas tkwi, o perspektywie
na przyszłość. Dobiegająca
kadencja dokonała też niemało zmian w świadomości
związkowców, pokazała jak
ważną sprawą jest posiadanie pracy, jak wielu działań
potrzeba, by tę pracę zapewnić, jak wiele kosztów trzeba ponieść żeby przetrwać,
żeby znaleźć się w gronie
tych
uprzywilejowanych,
którzy mają pracę.
KAROL GUZIKIEWICZ,
wiceprzewodniczący
Międzyzakładowej Komisji
Rodzina, Stocznia,
Solidarność
– W mojej obecnej działalności kieruję trzema priorytetami, które skrótowo
można by określić: Rodzina,
Stocznia, Solidarność.
Kończy się czteroletnia
kadencja stoczniowej „Solidarności”. Zanim spróbuję ją
zanalizować, chciałbym serdecznie podziękować członkom „S”, ludziom z mojego
najbliższego otoczenia, czyli
pracownikom
wydziałów
wyposażenia, z których ja
również się wywodzę. Te
wydziały miały szczególnie
ciężki czas, było w nich najwięcej zwolnień, ale jednocześnie nie zanikała wiara,
że stocznia będzie, że nie
upadnie, że w przyszłości
się rozwinie. Dlatego też
wyniki wyborów na tych
wydziałach były dla mnie
tak ważne. Zawsze mówię
moim przeciwnikom, że dla
4
Rozwaga i
mnie najważniejsze są opinie
moich bezpośrednich współpracowników w stoczni. I to,
pomimo panującego wśród
załogi rozgoryczenia, wykazały wybory m.in. na wydziałach wyposażeniowych.
Liderzy związku, cała nasza
trójka, która przez ostatnie
trudne cztery lata kierowała
stoczniową „Solidarnością”
zdobyła znaczące poparcie
wydziałowych wyborców.
To poparcie jest dla mnie
bezcenne, podważa opinie
moich przeciwników, potwierdza, że to co robimy
w stoczniowej „Solidarności” ma akceptację jej członków. I to zarówno tych,
którzy tworzyli historię naszego ruchu, którzy walczyli w Sierpniu i Grudniu, jak
i młodych, niedawno rozpoczynających pracę w stoczni.
To zaufanie, jakim mnie obdarzyli moi koledzy najlepiej
świadczy o tym jak mylą się
moi przeciwnicy polityczni
widząc we mnie jedynie „zadymiarza”. Tak samo władza
mówiła o robotnikach i opozycji w roku 1970 i 1980.
– Jak wspomniałem –
moje priorytety to Rodzina,
która związała mnie dzięki
żonie z „Solidarnością” tu się
poznaliśmy i dlatego spotykam się w domu ze zrozumieniem, gdy późno wracam
do domu. Stocznia – bo jeżeli
ona będzie istniała, to będzie
i stoczniowa, a także krajowa „Solidarność”. I wreszcie trzeci priorytet – sam
związek „Solidarność” jego
idea, jego działalność walka
o interesy pracownicze. Nasze demonstracje, protesty
i manifestacje podejmowane
były nie tylko w interesie
pracowników samej stoczni.
Walczylismy też w interesie tych, którzy byli jeszcze
słabsi, którzy nie zawsze
mogli się obronić. W ten
sposób broniliśmy idei „Solidarności”, zdobywaliśmy
autorytet i zaufanie wśród
członków związku w całym
kraju.
Walka o stocznię to był
priorytet całej tej kadencji.
Zwróciliśmy się o pomoc
do wszystkich ugrupowań
politycznych, poparcie uzyskaliśmy jednak tylko od
PiS. Jesteśmy wymęczeni tą
walką. W połowie kadencji
wyglądało, że ta walka jest
wygrana. Poparcie PiS zadecydowało o naszym usamodzielnieniu się. Była iskierka
nadziei, była praca, podwyżki płac. Wydawało się, że
po prywatyzacji politycy
nie będą ingerować w losy
zakładu pracy. Okazało się
jednak, że nowa władza PO
po raz kolejny zaatakowała
stocznię. Musieliśmy znów
podjąć walkę o istnienie
stoczni. Walkę z działaniami
rządu, walkę o przyspieszenie decyzji Unii Europejskiej.
I dzięki zaangażowaniu kilkuset stoczniowców, członków „Solidarności”, doprowadziliśmy do pozytywnej
decyzji. Niestety opóźnionej.
To opóźnienie rzutuje na stan
dzisiejszych kontraktów. Ale
gdyby nie nasza walka o pozytywną dla losów stoczni
decyzję UE, podzielilibyśmy
los stoczni w Gdyni i Szczecinie. Może nawet dostalibyśmy te słynne odprawy,
ale pieniądz ma to do siebie,
że szybko odpływa... A tak,
dzięki naszej walce Stocznia Gdańsk jest, wprawdzie
jakiś czas pewnie będzie się
borykać z brakiem nowych
kontraktów, krok po kroku
unowocześniać się technicznie, ale jest szansa na pracę.
Kryzys załamał wprawdzie
rynek armatorski, w świadomości kontrahentów często
do jednego worka z Gdynią
i Szczecinem wrzuca się
Gdańsk, są trudności, ale
stocznia istnieje. I może nawet w dniu wydania „Rozwagi” będzie podpisany
nowy kontrakt...Daj Boże,
choć praca będzie wtedy dopiero za kilka miesięcy.
Nowo wybrana komisja
będzie się jeszcze przez wiele miesięcy borykała z trudnymi nastrojami w stoczni,
z koniecznością wyrzeczeń,
brakiem podwyżek, zwolnieniami. Nie zgadzamy się
z propozycjami
Zarządu,
by obniżyć pensje pracownikow bezposrednio produkcyjnych, pozostawiajac
niezmienione tym, którzy
odpowiadają za opóźnione
kontrakty, bądź ich brak.
To byłoby niesprawiedliwe.
Osoby zarzadzające muszą
ponieść koszty proporcjonalne do swoich kompetencji.
Nie ulega wątpliwości, że
nadchodzące miesiące nie
będą łatwe. Walka o stocznię się nie skończyła, będzie
trwała i nasz udział w tej
walce jest istotny. Ale wierzę,
że stocznia przetrwa i będzie
lepiej. Związek musi bronić
stoczni, bo w ten sposób
broni pracowników, broni
pracy, która jest najważniejsza. Zarzuca się nam czasami, że podczas prywatyzacji
nie wymogliśmy na inwestorach podpisania pakietu
socjalnego. Trzeba otwarcie
powiedzieć: nie było takich
możliwości. Prawo nie zobowiązywało inwestora do
ciąg dalszy na str. 4
Stoczniowcy wybierają na wydziałach
fot. Paweł Glanert
Na turystycznych szlakach w
kraju i za granicą
W zimowej szacie...
fot.
Paweł
Glanert
Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI”
ciąg dalszy ze str. 4
takiej umowy, kontrakt prywatyzacyjny nie był wcale
pewny, władze polskie, a także i lokalne, pomorskie, nie
sprzyjały mu. Do kasy stoczni wpłynęło jednak kilkaset
milionów złotych. I warto
pamiętać, że zaniechanie prywatyzacji pchałoby stocznię
w kierunku upadku. Tak jak
w Gdyni i Szczecinie...
Dziś trzeba
pamiętać
o tych którzy zostali zwolnieni, którym może to jeszcze grozić. Niezależnie od
bieżącej pomocy, zapomóg i wsparcia prawnego
w szczególnie niesprawiedliwych przypadkach, z inicjatywy „Solidarności” powstał
cały rozbudowany system
szkoleń zawodowych, według naszych projektów,
finansowanych przez Unię
Europejską. Trzy zaakceptowane przez UE projekty
opracowane przez nas: Euromanager, Europracownik
i Eurokwalifikacje to system różnorodnych, nowoczesnych szkoleń, niekiedy
na bardzo wysokim, politechnicznym poziomie, ale
i obejmujących nowoczesne
technologie spawania, kursy językowe, komputerowe,
samochodowe, kształcenie
w różnych dziedzinach, dających szansę na znalezienie pracy na współczesnym
rynku. Ten system ma pomagać nie tylko zwolnionym pracownikom stoczni,
ale i ich rodzinom, a także
pracownikom z innych zakładów zagrożonych bezrobociem. Potrafiliśmy sięgnąć
po pieniądze unijne i to jest
ogromna zasługa „Solidarności”. Wykorzystanie tych
środków gwarantujemy naszym majątkiem, składkami.
Z drugiej strony, wzbogacamy nasz majątek. Zakupiony
nowoczesny sprzęt kompu-
terowy pozostanie po zakończeniu szkoleń własnością
związku, liczoną w dziesiątkach tysięcy złotych.
Pomagamy sobie, ale też
i innym w myśl idei „Solidarności”. Szkolimy w
Gdańsku, Gdyni, Tczewie
i w Starogardzie Gdańskim.
Stworzyliśmy nowoczesny
system szkoleń, które będą
trwały półtora roku i obejmą
około 1400 osób. Obecnie
uczestniczy w szkoleniach
ponad 200 osób. Po zakończeniu obecnych będziemy
opracowywać kolejne, wynikające z potrzeb rynku, projekty. W myśl zasady, że najważniejszą inwestycją jest
człowiek i że warto zawsze
weń inwestować.
Wspomnę jeszcze o jednej
ważnej sprawie. To finanse
stoczniowej „Solidarności”.
Rocznie dokonujemy kilkunastu tysięcy wypłat. Sprawozdanie finansowe jest dostępne dla każdego członka
związku, choć – co zrozumiałe – finanse są zawsze sprawą
dyskretną, nie lubiącą rozgłosu. Mogę tylko powiedzieć, że
wydatki w tej kadencji znacznie przekroczyły wpływy ze
składek członkowskich. I jest
to efekt różnego rodzaju działań usługowych podejmowanych przez nas. Nawet jeżeli
weźmie się „Rozwagę” do
ręki to znaleźć w niej można ogłoszenia, które też powiększają nasze fundusze na
działalność związkową. Ale
zainteresowani szczegółami
muszą już sięgnąć po sprawozdanie finansowe. Sukces
finansowy Związku to nie
tylko moja zasługa, ale całego zespołu pracującego przy
finansach. Za pośrednictwem
„Rozwagi” serdecznie im
dziękuję w imieniu swoim
i członków stoczniowej „Solidarności”.
FRYDERYK RADZIUSZ,
wiceprzewodniczący Komisji
Międzyzakładowej
Demonstracje
i turystyka
Kilkadziesiąt akcji protestacyjnych
zarówno
w obronie stoczni, przemysłu stoczniowego jak i akcji
solidarnościowych to efekt
pracy komisji ds. akcji protestacyjnej. Czy odniosło to
zamierzony skutek? W pewnej części na pewno. Kilkakrotne wyjazdy do Brukseli spowodowały, że mimo
ewidentnych (stwierdzonych
przez NIK), nieprawdziwych
danych przekazanych do Komisji Europejskiej stocznia
otrzymała szansę dalszego
istnienia. Kilkanaście wyjazdów do Warszawy w różnych
sprawach, od wizyty pod
Ministerstwem Pracy za rządów PIS do ostatniej wizyty
w grudniu 2009r. pod siedzibą premiera Tuska. Akcje
na miejscu tak pod Urzędem
Wojewódzkim, gdy pierwszą
decyzją nowego rządu wybranego kilka dni wcześniej
była próba likwidacji stoczni
jak i dwie wizyty pod domem
premiera (znanego z nienawiści do stoczni). Współuczestniczyliśmy w wyjazdach interwencyjnych w sprawach
obrony praw
członków
związku. Znana jest ogólnie
nasza determinacja w walce
o stocznię i prawa pracownicze. Żadna inna organizacja
zakładowa nie uczestniczyła
i nie organizowała tylu różnych protestów.
Uczestniczyło w nich kilka
tysięcy pracowników stoczni.
Po manifestacji w Warszawie 29 kwietnia 2009 r. po
brutalnej akcji policji zostało
wszczęte dochodzenie przez
prokuraturę rejonową w Warszawie. O działalności Komisji ds. akcji protestacyjnej
informacje na bieżąco można
było uzyskać ze środków masowego przekazu. Zgodnie
ze statutem i nazwą NSZZ
„Solidarność” uczestniczymy
w akcjach solidarnościowych
organizowanych przez region
czy Komisję Krajową. Najważniejszą jednak sprawą
jest obrona naszego zakładu
pracy.
Nie samymi protestami
żyją stoczniowcy. W tym
czteroletnim okresie zorganizowano samodzielnie i we
współpracy
z Komisjami
Wydziałowymi, szereg różnego typu imprez, wycieczek,
wyjazdów sobotnio-niedzielnych i pielgrzymek. Najczęściej organizowanymi wyjazdami sobotnio-niedzielnymi
były wyjazdy do Drzewicza,
zorganizowano ich ponad 30.
Wyjazdy organizowaliśmy
również do Jastrzębiej Góry,
Chmielna, Funki, Tlenia,
Tardy i kilku innych. Łącznie przez cztery lata odwiedziliśmy ponad 60 razy, różne ośrodki wypoczynkowe
w województwie pomorskim
i warmińsko – mazurskim.
Najbardziej zaangażowanymi w organizacje tego typu
przedsięwzięć byli Andrzej
Kmieciak, Andrzej Stanólewicz, Grzegorz Kowalski
i Lech Karnath. Udział w wyjazdach wzięło ponad 5000
osób. W wycieczkach krajowych i zagranicznych uczestniczyło około 1500 osób.
Prowadzeniem
wycieczek
zajmowali się między innymi:
Rozwaga i
dokończenie na str. 10
9
Liderzy stoczniowej „SOLIDARNOŚCI”
dokończejnie ze str. 9
Andrzej Kmieciak – wycieczka
do Czarnogóry, Andrzej Stanólewicz – specjalista od Wilna,
Grzegorz Kowalski – wycieczki do Paryża, Zbigniew Wiszowaty – pielgrzymko wycieczka
do Rzymu. Słowacja x 2, Włochy x 6, Grecja x 3, Francja x 4,
Dania x 5, Czechy x 4, Węgry x
2 Litwa x 2, to kraje najczęściej
odwiedzane przez stoczniowców, poza tym Czarnogóra,
Bułgaria, Austria, Chorwacja,
Turcja gdzie też byliśmy z naszą
wycieczką. Co roku w rocznicę
śmierci Jana Pawła II pielgrzymujemy do Rzymu, uchwała
Komisji Zakładowej dotycząca dodatkowego dofinansowania oprócz dofinansowania
z ZFŚS, obowiązuje do czasu
aż wszyscy stoczniowcy wraz
z rodzinami odwiedzą grób
Ojca Świętego. Pielgrzymki organizujemy także corocznie do
Częstochowy i Lichenia, gdzie
za każdym razem w oba miejsca udaje się po 150 osób czyli
łącznie osób 1200 w ostatnim
okresie. Corocznie wyjeżdżamy do Zakopanego na zawody
Pucharu Świata w skokach narciarskich . Ważnym punktem
działalności komisji jest organizowanie wycieczek skierowanych głownie dla dzieci czyli do
Legolandu, Eurodisneylandu
i Tropical Islands gdzie dzieci
do lat 16 uczestniczą całkowicie
nieodpłatnie. Po dodaniu kilku
wycieczek jednodniowych typu
Kanał Elbląski czy wyprawa
na dorsza ( tu duże zaangażowanie Włodka Kluka I Wojtka
Małyszki) możemy stwierdzić,
że komisja miała co robić. Należy jeszcze dodać takie drobne
sprawy jak zabawy sylwestrowe
w Jastrzębiej Górze, sylwester
na promie, pikniki jednodniowe
(Borodziej). Komisja współpracuje z Fundacją Stoczni
Gdańskiej skąd otrzymujemy
dodatkowe dofinansowanie.
(Wyjazd do Brennej – około
600 osób, wycieczka do Wilna, pielgrzymka do Izraela czy
dofinansowanie wyprawy dla
dzieci do Tropical Islands). Od
tego roku zaczynamy organizację corocznych pielgrzymek
do Izraela, być może również
będą trwały aż do czasu gdy
wszyscy stoczniowcy odwiedzą „Ziemię Świętą”. Na
dzień dzisiejszy mamy kom-
plet na pierwszy wyjazd i około 30 osób zapisanych już na
wycieczkę drugą. Przedstawiciele komisji uczestniczą
czynnie w pracach Komisji
Socjalnej stoczni gdzie wraz
z przedstawicielami innych
związków i Dyrekcji stoczni
zajmują się wszelkimi sprawami socjalnymi. W komisji „zapomogowej” czynnie
uczestniczy Zofia Wasilewska. W okresie 2007, 2008,
z zaoszczędzonych pieniędzy
dofinansowaliśmy zakup karnetów na mecze piłkarskie
„Lechii Gdańsk” i żużlowe
„GKS Wybrzeże”. W 2009r.
dofinansowaliśmy również
wyjazd każdego dziecka na
kolonie do Grecji. W 2007
roku zorganizowaliśmy po raz
ostatni rozgrywki ligi stoczniowej w piłce nożnej.
LECH GÓRSKI: Zakładowy Inspektor Pracy, zastępca
przewodniczącego komisji BHP NSZZ „Solidarność”
Z mojego punktu widzenia sprawą najważniejszą są
warunki pracy i jej bezpieczeństwo w stoczni. Do połowy kadencji były zawsze
problemy z pieniędzmi na
zapewnienie bezpieczeństwa
i higieny pracy. Sytuacja, na
szczęście, zmieniła się wraz
z prywatyzacją stoczni. Nowi
właściciele, trzeba przyznać,
znaleźli środki na wydatki
związane z BHP. Kupowali
stosunkowo tanie zabezpieczenia, ale kupowali. Przestało brakować osłon, ubrań,
butów, jakość może nie była
najlepsza, ale bezpieczeństwo
pracy istotnie się poprawiło.
Komisja BHP „Solidarności”
ściśle współpracuje z zakładową inspekcją pracy, razem
dokonujemy kontroli, bierzemy udział w obradach stoczniowej Komisji BHP, podejmujemy wspólne ustalenia,
które z reguły są realizowane
na szczeblu zakładowym.
Trzeba przyznać, że są
widoczne skutki przywiązy-
10
Rozwaga i
wania wagi do bezpiecznej
pracy w stoczni. Radykalnej
zmianie uległo bezpieczeństwo pracy na rusztowaniach,
poprawiła się ich jakość. Poważne podejście do spraw
BHP ze strony kierownictwa
stoczni i związków zawodowych zmieniło stosunek
pracowników do podstawowych zasad bezpieczeństwa.
Widać to niemal na każdym
kroku, choćby w przestrzeganiu zasady pracy w hełmach,
co niegdyś bywało lekceważone, Można powiedzieć, że
stoczniowcy zaczęli wreszcie
dbać o siebie, przestali lekceważyć podstawowe zasady pracy bezpiecznej, sami
często domagają się od społecznych inspektorów BHP,
by wpływali na poprawę jednostkowych warunków pracy
na wydziałach.
Często widzi się w pracy jak starsi, doświadczeni
stoczniowcy zwracają uwagę
młodszym pracownikom, by
stosowali się do przepisów
BHP, by dbali o własne bezpieczeństwo i zdrowie. Dają
o sobie pozytywnie znać
efekty poważnie traktowanych, systematycznych szkoleń, zwracanie uwagi na bezpieczeństwo pracy ze strony
mistrzów i brygadzistów.
Komisja BHP „Solidarności” liczy 12 członków,
są w niej reprezentowane
wszystkie stoczniowe wydziały. Mamy więc przegląd
sytuacji we wszystkich newralgicznych miejscach stoczni
i możemy wpływać na decyzje zakładowej komisji BHP.
Niezależnie od tego, ja jako
Zakładowy Inspektor Pracy
mogę przedstawiać wnioski
dotyczące BHP bezpośrednio
kierownictwu stoczni i jest to
droga szybka i skuteczna.
W mijającej kadencji wypadkowość w stoczni zdecydowanie się zmniejszyła,
wpływ na to miało nie tylko
ograniczenie prac produkcyjnych, ale i wspominane
już poważne traktowanie
podstawowych zasad BHP,
a także poprawa zaopatrzenia
w sprzęt i materiały mające
wpływ na bezpieczeństwo
pracy. Nie znaczy to, że nie
ma obszarów o zwiększonym
zagrożeniu, jak np. praca w ładowniach, w przestrzeniach
zamkniętych. Tu dają o sobie
znać szczególnie przejawy
lekceważenia zachowań bezpiecznych, zwłaszcza wśród
ludzi młodych. Niekiedy chodzi o przysłowiowe patrzenie
pod nogi, o koncentrację
uwagi przy poruszaniu się po
trapach, w warunkach dużego
nagromadzenia sprzętu i kabli. Tu szczególnie uwydatnia
się rola starszych, doświadczonych pracowników i mistrzów, którzy swoją wiedzą
mogą uchronić wielu młodych przed nieszczęściem.
EPITAFIUM dla Stoczni Gdynia
Niewielka książeczka pod
tym tytułem, napisana przez
Andrzeja Studzińskiego i Zbigniewa Łabaziewicza, a wydana przez warszawską firmę
Profi, stanowi rzadko spotykaną skrótową dokumentację
historii i upadku największej
i niegdyś najnowocześniejszej
stoczni polskiej. Jest także porażającym dokumentem nieskuteczności, niekonsekwencji i nieudolności kolejnych
rządów niepodległej Polski,
których decyzje, a niekiedy
ich brak, przypominają gnębiący nas od wieków „chocholi taniec”. Jego skutki kojarzyć
mogą się bardziej z działaniem przeciwko sobie niż ze
świadomym wpływaniem na
rozwój niegdyś dumnie uznanego za narodowy przemysłu
okrętowego.
Andrzej Studziński i Zbigniew Łabaziewicz na własnej
skórze doznawali skutków
różnych decyzji dotyczących
Stoczni Gdynia, w różnych
okresach jej istnienia. Pierwszy był członkiem zarządu
stoczni w 1997 roku, drugi
pracował w Dyrekcji Rozbudowy i Modernizacji stoczni
w czasach jej najintensywniejszego rozwoju. Spojrzenia z tych dwóch, odległych
w czasie, punktów widzenia
zmuszają do niejednej refleksji. Ale pozostańmy przy faktach.
W latach 1951 - 1989 ówczesna Stocznia im. Komuny
Paryskiej zbudowała i sprzedała w 68 podstawowych typach 451 statków morskich
o łącznej nośności ponad 5
mln ton dla 86 armatorów
z 21 krajów. Nie zawsze były
to transakcje opłacalne,. zdarzały się opóźnienia, zdarzały
się i tragedie, jak na jednostce
B-673/1 gdzie w wyniku pożaru zginęło 2 pracowników,
a 18 osób odniosło obrażenia.
Ówczesny potencjał stoczni to
11 tysięcy pracowników, 100
hektarów uzbrojonych terenów, 130 suwnic, dwa suche
doki, bramownice o udźwigu 500 i 900 ton, 30 żurawi,
dźwig pływający.
Po roku 1989, podobnie
jak w innych branżach, rozpoczynają się procesy transformacyjne w stoczni. Historia ich, chronologicznie
przedstawiona przez autorów,
jest znana, zmiany w stoczni dokonują się najczęściej
w rytmie zmian politycznych
w kraju, a zawsze towarzyszy im wiele gromkich słów,
łącznie z hasłem „Stocznia
Gdynia miejscem pracy dla
najlepszych”. Ale mimo tego
rządowe dokumenty pozostają
w sferze teorii, a 20 raportów
problemowych składających
się na „Studium restrukturyzacji polskiego przemysłu
okrętowego” nie dokonuje
przełomu. NIK w wystąpieniu
pokontrolnym w 1996 roku
stwierdza że polski przemysł
okrętowy funkcjonuje odmiennie niż we wszystkich
rozwiniętych krajach o gospodarce rynkowej, które od
dziesięcioleci stosują politykę wspierania przez państwo
własnych stoczni systemem
ulg i dopłat.
Nie brakuje natomiast kontroli przemysłu stoczniowego. W 1999 kontrola dotyczy
„Remontówka” w suchym doku
Tym razem przetarg na
dzierżawę dużego suchego
doku, stanowiącego najcenniejszą część majątku po Stoczni
Gdynia, zakończył się sukcesem. Komisja przetargowa,
reprezentująca zarządcę kompensacji (likwidacji) majątku
Stoczni Gdynia wybrała ofertę
Gdańskiej Stoczni Remontowej. Niższą cenę dzierżawy
doku zaproponowała prywatna
stocznia Crist z Gdańska.
W dużym suchym doku,
wydzierżawionym wraz z suw-
nicą bramową, GSR zamierza
remontować duże statki, o
długości do 250 metrów, które
„nie mieściły się” na terenie
stoczni. Jak zapowiada prezes
GSR Jarosław Flont, pierwszy
statek umieszczony zostanie
w wydzierżawionym suchym
doku w ciągu dwóch tygodni.
Przy jego remoncie prawdopodobnie będą zatrudnieni byli
pracownicy Stoczni Gdynia.
W przyszłości nie jest wykluczone, że GSR będzie chciała
nabyć dok i suwnicę.
Z dzierżawionego przez
GSR suchego doku w miarę
wolnych terminów być może
będzie też korzystać prywatna
stocznia Crist, która w ubiegłym roku nabyła na przetargu
rejon prefabrykacji kadłubów
b. Stoczni Gdynia.
sprawowania w latach 1991-99 przez Skarb Państwa nadzoru nad działalnością. Kolejna badała funkcjonowanie
programów rządowych w latach 2001-2005. Następna,
w latach 2005-2007 dotyczyła
restrukturyzacji i prywatyzacji
przemysłu stoczniowego. NIK
negatywnie ocenił realizację
planów restrukturyzacji, a także działalność organów administracji rządowej, stwierdzając że w żadnym z obszarów
(gospodarczym, społecznym
i makroekonomicznym) nie
osiągnięto zaplanowanych celów restrukturyzacyjnych.
Ani podejmowane programy rządowe, ani wnioski
z ich kontroli nie pomagają
w zdobyciu przez przemysł
stoczniowy właściwej pozycji na konkurencyjnym
rynku. W efekcie Stocznia
Gdynia przekazała do eksploatacji w latach 2005-2007 28 statków, ale żaden
z nich nie przyniósł zysku
ze sprzedaży. Pomimo że
budowa statków wspierana
była znaczącymi dopłatami,
zakwestionowanymi później
przez Komisję Europejską.
Konsekwencje tej sytuacji
znane są z decyzji Komisji
Europejskiej, która jesienią
2008 roku zobowiązuje rząd
polski do sprzedaży aktywów Stoczni Gdynia i Stoczni
Szczecińskiej po cenie rynkowej, w drodze otwartej, przejrzystej, bezwarunkowej i niedyskryminacyjnej procedury
przetargowej, a następnie likwidację stoczni.
Po tej decyzji pozostało już
tylko napisać „Epitafium dla
Stoczni Gdynia SA”
Rozwaga i SolidarnoϾ Рgazeta Organizacji
Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej
Adres redakcji: 80-873 Gdańsk, ul. Na Ostrowiu 15/20,
tel. 769-15-00, fax 769-14-41.
Uwagi prosimy kierować do sekretariatu Komisji
Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność” Stoczni Gdańskiej.
Rozwaga i
11
NOWOŚCI
w wypożyczalni
Star Trek, reż. J. J. Abbams
Terminator ocalenie, reż.McG
Akcja filmu rozgrywa się po Dniu
Sądu i opanowaniu Ziemi przez maszyny. John Connor (Christian Bale,
Mroczny Rycerz) - przywódca ruchu
oporu - musi przechytrzyć i pokonać
Skynet, aby ocalić ludzkość przed
eksterminacją...
Epoka lodowcowa 3,
reż. Carlos Saldanha
Reżyser przenosi nas w przyszłość. Rywalizujący ze sobą Kirk i
Spock muszą połączyć siły i działać
wspólnie by powstrzymać Romulana
Nero, który przybywa z przyszłości i
chce zniszczyć istniejący świat.
Kolejna część wspaniałej, animowanej przygody. Tym razem Maniek
i reszta stada odkrywają zaginiony
świat drapieżnych, lecz zabawnych
dinozaurów. Jeden z tyranozaurów
ma nietypowe porachunki z Sidem, a
Wiewiór dostaje szmergla na punkcie pewnej pięknej Wiewiórzycy...
Znakomita obsada głosów: Wojciech
Malajkat, Piotr Fronczewski, Karina
Szafrańska, Cezary Pazura.
Transformers Zemsta upadłych,
reż. Michael Bay
Anioły i demony, reż. Ron Howard
Znany z Kodu da Vinci ekspert
kryptolog Robert Langdon (Tom
Hanks) odczytuje starożytne wskazówki i walczy z czasem podczas
mrożących krew w żyłach poszukiwań czterech Kardynałów, porwanych przez groźne , tajne stowarzyszenie illuminatów.
Autorzy (producent Steven Spielberg) przedstawiają kolejną część
pełnego akcji przebojowego filmu,
w którym rozgrywa się bitwa o losy
ziemi. Świat zagrożony jest zniszczeniem przez Deceptikony. Przeciwko nim występują Autoboci, jest
gorąco.
G.I. Joe Czas Kobry, reż. Stephen Sommers
Gdy wszystko inne zawodzi - oni stają na wysokości zadania. To G.I. Joe
- ściśle tajna,elitarna grupa operacyjna, złożona z najlepszych specjalistów
i komandosów z całego świata. Super nowoczesna broń zostaje skradziona przez tajemniczą organizację Kobra. Członkowie szwadronu G.I. Joe
rozpoczynają pełen niebezpieczeństw wyścig z czasem, by zapobiec użyciu śmiercionośnych rakiet.