IV NIEDZIELA WIELKANOCNA, 29 KWIETNIA 2007

Transkrypt

IV NIEDZIELA WIELKANOCNA, 29 KWIETNIA 2007
IV NIEDZIELA WIELKANOCNA
Dz 13,14.43-52; Ps 100; Ap 7,9.14b-17; J 10,27-30
W czytaniach pierwszego tygodnia wielkanocnego oraz w liturgii słowa
Bożego pierwszych niedziel była mowa o wydarzeniach związanych ze
zmartwychwstaniem Jezusa. Opowiadano o kobietach, które jako pierwsze
zauważyły, że Jego grób jest pusty. Przedstawiano Apostołów przekonujących
nieobecnego Tomasza o spotkaniu ze Zmartwychwstałym. Ubiegłej niedzieli
Ewangelia mówiła o ukazaniu się Zmartwychwstałego uczniom nad brzegiem
Jeziora Genezaret, o wspólnej uczcie, a także przywołała wspaniały dialog Jezusa z
Piotrem.
Dzisiejsza Ewangelia jest inna. Nie ma w niej żadnego opowiadania o
ukazaniu się Zmartwychwstałego. Przytoczone słowa Jezusa wydają się nie odnosić
w żaden sposób do Jego Męki i Zmartwychwstania. Nie pochodzą nawet z okresu
powielkanocnego, lecz zostały wygłoszone podczas publicznej działalności Jezusa
w Jerozolimie.
W czwartą niedzielę Wielkanocną czytamy Ewangelię, która nie odnosi się
bezpośrednio do Zmartwychwstania Jezusa, gdyż jest to NIEDZIELA DOBREGO
PASTERZA. Niedziela, w czasie której w sposób szczególny modlimy się o
powołania do służby w Kościele. Być może wielu młodych ludzi, którzy chcieliby
zrobić ten krok, lęka się i obawia, bo to wybór odpowiedzialny. Może potrzeba
naszej modlitwy, aby głos Boga stał się bardziej słyszalny w sercu niejednego
młodego człowieka. Czy jednak potrafimy modlić się w ważnych dla Kościoła
sprawach? Czy potrafimy?
„Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je” (J 10,27). Tak mówi Jezus w
dzisiejszej Ewangelii. Czy potrafimy usłyszeć głos Jezusa? Czy usłyszeliśmy i
przejęliśmy się prawdą, że Jezus jest prawdziwie dobrym pasterzem?
Ten zwrot: „Ja jestem dobrym pasterzem”, którym Jezus siebie określa, już
nas nie dziwi. A przecież ciągle rzuca tyle światła na świadomość Jezusa!
Przyjmując to miano, tak bardzo biblijne, Jezus oświadcza, że bierze na siebie całą
odpowiedzialność za lud Boży. Wziął w swoje ręce odpowiedzialność za ludzkie
losy. Zobowiązał się doprowadzić je do pomyślnej przyszłości. Ewangelista Jan dał
temu tytułowi całą głębię. Ten symbol mieści w sobie całe dzieło zbawienia.
„Moje owce słuchają mego głosu” (w. 27): słuchanie głosu Jezusa oznacza
bycie gotowym do przyjęcia tego, co On objawił nam o Bogu: o Bogu, który jest
Ojcem, o Bogu przebaczenia, o Bogu wszystkich, a zwłaszcza zapomnianych, o
Bogu, który wskrzesił swojego Syna z martwych trzeciego dnia. „Idą one za Mną”
(w. 27): owce naśladują postępowanie Jezusa, czynią z Niego i Jego życia
fundament własnej, osobistej etyki, ponieważ nie widzą w Nim po prostu jednego z
największych proroków, lecz Żyjącego, Początek i Koniec, Pierwszego i Ostatniego.
„Ja znam je” (w. 27): to, co sprawia, że to wszystko jest możliwe, jest pełna miłości
troska, z którą Jezus zabiega o swoje owce. Słowo „znać” jest jednym z
charakterystycznych słów w Ewangelii Jana. Poznawanie jest tu nie tyle umysłowe,
1
ile raczej serdeczne: wyraża ono zażyłą obecność dwóch bliskich sobie osób,
wzajemne zrozumienie i szacunek, zjednoczenie serc i umysłów. Jest ono
całkowicie przepojone miłością. Przez takie poznanie Dobry Pasterz zna swoje
owieczki i takim pragnie być poznany. Co więcej - poucza Jezus - to poznanie ma
jako wzór a nawet jako źródło - wzajemne poznanie Ojca i Syna.
Możemy się uważać za owce Jezusa tylko wtedy, gdy odkryjemy, że jesteśmy
w centrum Jego miłości, Jego troski, Jego zainteresowania. Innymi słowy, owce,
które należą do Jezusa, wiedzą nie tylko, iż zmartwychwstał, ale również, że
zmartwychwstał dla nich, aby je wyzwolić z niewoli grzechu i śmierci. „Ja daję im
życie wieczne” (w. 28): Jezus, powstając z martwych, wyeliminował tak zwaną
drugą śmierć, śmierć ostateczną, śmierć wieczną. Owcami Jezusa są ci, którzy w
okresie wielkanocnym mają odwagę głosić, że nie wszystko kończy się wraz ze
śmiercią fizyczną, iż nie narodziliśmy się tylko po to, by umrzeć. Tym, co Jezus
Zmartwychwstały ofiarował nam, jest życie ostateczne, życie wieczne, jakie w
wierze zaczyna się już teraz w tych, którzy wierzą w Niego.
„Nikt nie wyrwie ich z mojej ręki” (w. 28), czyli z ręki Jezusa; „Nikt nie
może ich wyrwać z ręki mego Ojca” (w. 29). Dwie uwagi odnoszące się do tych
zdań. Pierwsza: mimo ataków „wilka” (zniechęcenia, depresji, trudności z
dojrzeniem zwycięstwa Życia nad oczywistością śmierci i cierpienia, tylu
wątpliwości i licznych wahań) ogrodzeniem chroniącym owce jest ręka samego
pasterza. Druga: w w. 28 ręką, która strzeże nas, jest ręka Jezusa, gdy w w. 29 mówi
się o ręce Ojca. Oba stwierdzenia zdają się przeczyć sobie. Dylemat zostaje
przezwyciężony w w. 30, jednym z najwznioślejszych w chrześcijańskim
objawieniu: ,Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Taka jedność oprócz stwierdzenia, że
Jezus i Ojciec stanowią jedno, podkreśla także ich jedność „operacyjną”: w Jezusie
Ojciec zostaje objawiony światu. I właśnie do tej boskiej intymności jesteśmy
wezwani, by wejść To jest nasza owczarnia, jeśli naprawdę jesteśmy owcami
Jezusa.
Życie wieczne, które daje Jezus, jest dopuszczeniem do tej zażyłości Ojca i
Syna: „A to jest życie wieczne: poznać Ciebie, jedynego, prawdziwego Boga, i
Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17,3). Na jakich warunkach? Trzeba,
aby owce słuchały głosu Pasterza, odkryły w Nim, że jest Drogą, Prawdą i Życiem
oraz aby szły za Nim w całkowitym zaufaniu.
Apostołowie odkryli w Jezusie DOBREGO PASTERZA i zapragnęli, aby
podzielić się tym odkryciem z innymi. Stąd czytane w okresie wielkanocnym Dzieje
Apostolskie ukazują trud pracy apostolskiej, ewangelizacyjnej i prawdziwą
ekspansję SŁOWA. Jak słyszeliśmy, za sprawą Pawła i Barnaba Ewangelia dotarła
do Antiochii Pizydyjskiej, czyli do miasta które było ważnym miastem rzymskim,
miejscem postoju karawan na drodze z Efezu ku Wschodowi. Mieszkała tam spora
liczba Żydów. Korzystając swoim zwyczajem z liturgii szabatu, Paweł w
przepełnionej synagodze począł głosić Jezusa Chrystusa. Powodzenie było
ogromne. Ale wśród słuchaczy uczeni żydowscy szybko wyczuli, że ich „system”
2
religijny i ich wpływy są poważnie zagrożone przez przybyłych misjonarzy. W ich
oczach Paweł i Barnaba przedstawiają się jako niebezpieczni rewolucjoniści.
Stawiali oni na tej samej płaszczyźnie Żydów i pogan. A przede wszystkim
twierdzili, że sama wiara w Jezusa zmartwychwstałego wystarcza do zbawienia.
Doszło do burzliwego zamętu. I właśnie tam Paweł podjął historyczną decyzję,
która zmieniła zasięg posłannictwa Kościoła: wiedząc, że nie ma już narodu
uprzywilejowanego i że Duch Chrystusa jest uniwersalny, Apostoł postanowił udać
się do pogan, by im nieść Dobrą Nowinę.
W ten sposób zostało otwarte pole pracy. Ciągle potrzeba rąk, aby to pole
uprawiać, aby Dobra Nowina o zbawieniu dotarła do wszystkich. Zauważmy, że
liturgia paschalna podaje do czytania Apokalipsę, tę księgę, którą nazywa się
„Ewangelią Jezusa Chrystusa zmartwychwstałego”. Dzisiaj wysłuchaliśmy jednej z
najbardziej promiennych stron Nowego Testamentu. „Ja, Jan, ujrzałem wielki tłum,
którego nikt nie mógł zliczyć, ze wszystkich narodów, pokoleń i ludów
różnojęzycznych”. Jakiż to kontrast między „małym stadkiem”, prowadzonym na
rzeź, i tym niezliczonym mnóstwem ludu! Małe stado i olbrzymi naród - oto
rzeczywiście Kościół.
Wołajmy do Dobrego Pasterza, do Pana żniwa o pracowników na żniwo,
które jest wielkie. Módlmy się dziś o nowych pasterzy. O pasterzy
kwalifikowanych, którzy nie byliby amatorami, ale naprawdę znali się na
prowadzeniu ludu Boga. Pasterzy, którzy zechcą zdobyć odpowiednią wiedzę,
poznać Pismo Święte, liturgię, moc sakramentów świętych i całe bogactwo, które
sakramenty wnoszą do ludzkich dusz, aby je przemieniać. Chodzi o pasterzy, którzy
chcieliby naśladować na serio Jedynego Dobrego Pasterza.
Potrzebni są Kościołowi pasterze gorliwi, potrzebni są ludzie z takim
zapałem, który wyraża się w miłości do Chrystusa i w oddaniu samego siebie na
Jego służbę. Jest to niezwykle potrzebne. Wobec tego świata, który na różne
sposoby manifestuje swoją obcość wobec Bożego Królestwa, niech stale nam
towarzyszy ta pewność, jaką Dobry Pasterz, wlał w serca Apostołów: „Miejcie
odwagę: Jam zwyciężył świat! Przecież - wbrew wszystkiemu - jest to ten sam
świat, który Bóg „umiłował tak, że Syna swego dał”.
3