SPOTKANIE FORMACYJNE – KANDYDACI DO SAKRAMENTU
Transkrypt
SPOTKANIE FORMACYJNE – KANDYDACI DO SAKRAMENTU
1 SPOTKANIE FORMACYJNE – KANDYDACI DO SAKRAMENTU BIERZMOWANIA – 11 luty 2015 r. Drodzy młodzi przyjaciele, kandydaci do Sakramentu Bierzmowania!. Drodzy Rodzice! Drodzy Bracia i Siostry! Dzisiaj przeżywamy Światowy Dzień Chorego! Modlimy się za chorych, cierpiących bo doświadczenie choroby dla nikogo nie jest łatwe. Zdarza się, ze chory przywalony krzyżem cierpienia może nawet załamać się w wierze. Zazwyczaj stawia pod adresem Pana Boga pytania pełne buntu i pretensji: dlaczego to ja cierpię, dlaczego to mnie spotkało. I tutaj musimy pamiętać, że bez wiary nikt nie uchwyci zbawczego sensu cierpienia. Bo patrząc tak po ludzku na cierpienie to ono nie ma żadnego sensu. Ludzie o głębokiej i dojrzałej wierze dochodzili do wniosku, że Pan Bóg bardziej 2 potrzebuje naszego cierpienia, żeby ratować ludzi przed potępieniem wiecznym niż my tabletek na uśmierzenie czy zlikwidowanie bólu. Sakrament Bierzmowania do którego się przygotowujecie ma was doprowadzić do takiej dojrzałej i pięknej wiary, która ukaże wam nie tylko sens cierpienia, ale i sens życia, sens powołania i wreszcie sens śmierci. Jak wiecie człowiek jest jednością ciała i duszy. Znamy takie powiedzenie, że w zdrowym ciele zdrowy duch i odwrotnie. Sam Jezus wskazuje na ten związek i mówi do paralityka: „Nie grzesz więcej, aby ci się coś gorszego nie przytrafiło”. Nasza psychika może być chora. Nie tak dawno czytałem, że pięć milionów Polaków nadaje się do psychologa. Pięć milionów Polaków. Ludzie nie dają sobie rady z życiem, sami z sobą. Nie wiedzą kim są, dlaczego tak się dzieje. Planowali pięknie, wspaniale, ładnie. Już po pół roku poślubię jest tragicznie. Statystyki mówią, że trzydzieści cztery procent kobiet w Polsce ma pierwsze oznaki depresji. Depresja w 2020 roku (dwutysięcznym dwudziestym roku) ma być drugą społeczną chorobą w Polsce. Drugą chorobą w Polsce po chorobach układu krążenia i serca. Coś nieprawdopodobnego, a wydaje się, że mamy świat coraz bardziej nowoczesny: taniec na lodzie, taniec z gwiazdami, rodzinka.pl, o mnie się nie martw, barwy szczęścia, takie kolorowe seriale, gdzie wszystko gra, samo się rozwiązuje, a tu depresja aż się szerzy i aż się patrzy. Nie tylko psychika nasza może być chora ale i nasza dusza. A na tej płaszczyźnie duchowej chora może być nasza wiara i to bardzo. Te współczesne choroby wiary nawet maja swoje nazwy 3 tak jak grypa, cukrzyca czy zapalenie płuc. I tak nasza wiara jest chora, kiedy jest zabobonna, wybiórcza, faryzejska i dziecinna. Mnie dzisiaj w kontekście waszego przygotowania do Bierzmowania interesuje ta ostatnia choroba wiary, czyli wiara dziecinna. Bo Sakrament Bierzmowania kojarzy się nam podobnie jak matura ze słowem „dojrzałość”. Bo to taka matura w naszym wzrastaniu w wierze. I Biskup zanim udzieli wam tego sakramentu zapyta się Proboszcza czy kandydaci maja już wiarę dojrzałą. To dlatego mówimy o tym sakramencie, że to sakrament dojrzałości chrześcijańskiej, a w klasie drugiej gimnazjum odbywa się egzamin dojrzałości chrześcijańskiej. Drodzy młodzi przyjaciele! Waszą dojrzałość intelektualną, czyli wiedzę, gdy idzie o klasę trzecią, na wiosnę sprawdzi test kompetencji. No i ciągle tą waszą dojrzałość intelektualną sprawdzają wasi nauczyciele. Ja dzisiaj chciałbym porozmawiać z wami o dojrzałości religijnej. Musicie zdawać sobie sprawę z tego, że przestajecie być dziećmi. Wasze życie się zmienia i nie jest już takie samo jak kiedyś. Nawet Św. Paweł mówi o dorastaniu: „Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się młodzieńcem, wyzbyłem się tego, co dziecięce”. No właśnie, rodzi się pytanie, czy już wyzbyliście się tego co dziecięce, ale na płaszczyźnie waszej religijności. 4 Na pewno zdarzyło się wam, że przyszła wiosna, na dworze coraz cieplej i mama mówi do was: załóż tą zieloną sukienkę. Podchodzisz do szafy i po chwili wołasz: - Mamo, ja się już w nią niebieszczę. Ona jest za wąska i za krótka. Tak samo panowie zakładacie sweterek, który w dzieciństwie był waszym ulubionym sweterkiem, i teraz nagle stał się za krótki i za wąski. No bo rośniecie. Jeszcze trochę będziecie rosnąć fizycznie. I co teraz. Jeśli ktoś doszedł do wniosku, i mówi: sweterek jest za mały, sukienka jest za mała, to czy będzie chodził bez ubrania? Bo z niego wyrósł. Nie! Proszę, mama, kup mi nową sukienkę, mama kup mi nowy sweter. Kiedy z czegoś wyrośliśmy, kupujemy nowe i już! Dlaczego ja o tym mówię. Bo wielu ludzi jak ma naście lat mówi: Kościół mi przestał cokolwiek dawać. Kiedyś chodziłem do Kościoła, byłem ministrantem, ksiądz mi punkciki wpisywał; kiedyś byłam Bielanką w DSM- ie, w Boże Ciało kwiatki sypałam na procesjach, psalmy śpiewałam. A teraz Kościół mnie denerwuje, księża mnie wkurzają, na nabożeństwach się nudzę, jak do spowiedzi chodzę, to ja już z wiem co ja księdzu powiem z góry; i wiem co mi ksiądz powie z góry. Niektórzy wtedy mówią, proszę księdza, może ja już chyba wyrosłem z tego, może ja już wyrosłem z wiary. Przypomina mi się tutaj taki 5 dialog katechety z małym chłopcem: - Karolku modlisz się wieczorem? – Tak proszę księdza. – A rano? – Rano nie, bo słońce świeci i już się nie boję! Albo szczere wyznanie kilkuletniego chłopczyka: - Jak to dobrze, że już niedługo będę dorosły, i jak tatuś – nie będę musiał odmawiać pacierza! Na pewno źle się dzieje, kiedy utrwala się w dzieciach przekonanie, że dobroć, bycie grzecznym, religijnym, to cechy świata tylko dziecięcego i że wraz z przejściem w życie dorosłe będzie można tego wszystkiego zaprzestać. Oczywiście Drodzy! Młodzi przyjaciele! To jest proces nieuchronny, wyrastacie z tej wiary dziecinnej: paciorek, Bozia, kościółek. Pamiętacie tą modlitwę przedszkolaka: „Do ciebie Boże rączki podnoszę, o zdrowie mamusi i tatusia proszę”. Wyrasta się z tego. I co teraz, jaki wniosek. Wyrosłem z wiary dziecka, to czy ja teraz będę niewierzący, ateista?! Nie! Przepraszam za słowo. Mówię prowokacyjnie. Trzeba kupić nową religię. A może lepiej jak powiem: Trzeba teraz budować nową religijność, postarać się o wiarę dojrzałą. Bo mimo, że prawdy wiary są niezmienne, to religijność się zmienia. Jest religijność pięciolatka; jest religijność szesnastolatka; jest religijność dwudziestolatka; jest religijność czterdziestolatka i jest religijność osiemdziesięciolatka. Tak jak zmieniasz spodnie, tak jak zmieniasz wystrój mieszkania: już chyba nie ma w domach telewizorów czarno-białych, większość z was ma płaskie ekrany, LCD, LEDY czy plazmy. Religijność się zmienia. I chciałbym porozmawiać z wami o tej zmianie. Może to co powiem będzie dla niektórych już oczywiste. 6 Ale jeśli ktoś zostanie w starej swojej religijności, to się będzie nieprawdopodobnie męczył. O Matko! Muszę iść do Kościoła. O Boże! Muszę iść do spowiedzi. Pytają mnie nieraz młodzi: zna ksiądz jakiegoś dobrego księdza do spowiedzi. Co to znaczy dobry? No, głuchy byłby najlepszy. Tak więc jeśli twoja religijność nie dojrzeje z wiekiem, to będziesz się strasznie męczył z modlitwą, ze spowiedzią, z Kościołem. Dlatego trzeba wam zdobyć, zbudować, wyprosić u Boga szerszą religijność, która będzie ci pasować. Problem z dojrzałością chrześcijańską polega na tym, że w dzieciństwie, wiadomo z jakich powodów rodzice i my księża podkreślamy w religii stronę prawa, przykazań: musisz się modlić, nie wolno robić tego, nie wolno ci robić tamtego. Bo po co jest prawo? Kiedyś jeden z księży powiedział ciekawą myśl: Człowiek jest jedyną istotą, która może się skrzywdzić sama. Koń się nie skrzywdzi, świnka morska się nie skrzywdzi, a człowiek może się skrzywdzić. Słyszeliście o Świńce morskiej, która wpadła w narkomanie? Słyszeliście o kocie, który został alkoholikiem? Natomiast ludzie potrafią zniszczyć swoje życie przez głupie postępowanie i dlatego Pan Bóg dał nam prawo, chociażby dziesięć Bożych przykazań. Teraz powiem rzecz, którą chciałbym, abyście zapamiętali: istotą religii nie są przepisy, przykazania i prawo. One są w religii, ale nie są istotą religii. Na pewno ktoś z was już niedługo będzie robił prawko. Ale czy umiejętność prowadzenia samochodu zależy od znajomości znaków i przepisów ruchu drogowego. Najważniejszy jest 7 kierowca, który chce dojechać z punktu A do punktu B. Znaki drogowe mają mu to ułatwić. Skoro przepisy nie są najważniejsze w religii, to po co one są. Ja sobie kiedyś tak pomyślałem, co trzeba zrobić, aby cały Kraków tak uziemić, żeby nikt nie mógł samochodem wyjechać z Krakowa. Ja wszystkich kierowców powstrzymać w Krakowie? Ktoś by pomyślał: zbudować jakieś szlabany; może zasieki; wykopać rowy, jakieś zapory postawić na wszystkich drogach wyjazdowych. Po co? Aby zatrzymać wszystkich kierowców w Krakowie, wystarczy pójść do centrali ruchu drogowego i zrobić tak, żeby na wszystkich skrzyżowaniach zapaliło się zielone światło we wszystkie strony. W dwadzieścia sekund w Krakowie robi się taki korek, że nikt nie wyjedzie. Wiesz jak cię szatan chce zakorkować, żebyś się w życiu pogubił? Włącza ci wszystkie zielone światła. Papieroski – jasne; browarek – jasne; nieposłuszeństwo rodzicom – oczywiście; słodkie nic nie robienie – jak najbardziej; kichać na szkołę – ok. Rób co chcesz, zapal sobie na wszystko zielone światło. I zrobi się taki korek w twoim życiu, że ani do przodu, ani do tyłu. Drodzy są potrzebne i zielone i czerwone światła, które mówią stój. Same zielone światła to by była tragedia, nikt by nigdzie nie dojechał. A na pewno nie osiągnęlibyśmy celu naszego życia, czyli wieczności. Ale wracamy do pytania: czy to jest istota religii, że zielone, że czerwone, że nie wolno. Do czego te przepisy mają nas doprowadzić. Światła na przejściu dla pieszych świecą się nie po to, żeby je podziwiać. Nie! Światła są po to, że je minąć i pojechać dalej. 8 I po to są przykazania, przepisy w religii, żeby pojechać dalej, czyli do osobistego spotkania z Panem Jezusem. Przykazania nie są ważne same w sobie, ale mają ci pomóc spotkać się osobiście z Jezusem. Tak więc istotą religii jest spotkanie z Bogiem. Jeśli ktoś z was tego nie przeżył, jeśli tego nie doświadcza, to jego religijność jest strasznie ciężka i jeszcze niedojrzała. Drodzy! Dlaczego nam się nie chce modlić? My mówimy nie modlę się wieczorem, bo nie mam siły i czasu, bo jestem zmęczony. Klękam, ojcze nasz, ziewam i szybko do wyrka. Położyłem się do wyrka, a tu komórka dzwoni, patrzysz koleżanka. Co tam Ewa? Słuchaj Łucja zerwała z Patrykiem. Nieprawdopodobne. No opowiadaj stara. Jak zerwała, ostro? Pokłócili się. Super, czekaj zapalę lampkę nocną, to jeszcze pogadamy. Widzisz, już masz energię, już masz siłę, już ci się spać nie chce, dlaczego: bo zadzwoniła kumpela, ty ją słyszysz, ona ci coś mówi. A modlitwa: co ja będę z drewienkiem rozmawiał. Komu się chce rozmawiać z drewienkiem. Co ja będę rozmawiał z obrazkiem za szybką. Koleżankę spotkasz na przystanku, śnieg pada, my gadamy: pięć, dziesięć, piętnaście minut. Tak samo ze Mszą Świętą, jak nie widzisz Pana Jezusa na Mszy Świętej, to ona jest nieprawdopodobnie nudna. Słyszałeś kiedyś o zakonnikach, którzy wstają w środku nocy, aby iść do 9 kaplicy i tam się modlić? Jak myślisz, skąd u nich ta gorliwość? Albo dlaczego siostry klauzurowe zamykają się na całe życie za kratą, modlą się niekiedy całymi nocami, a ja mam kłopoty z kilkuminutowym pacierzem? A może one kogoś widzą, kogo ja nie dostrzegam? Ja to ciągle będę powtarzał, my widzimy w Kościele różne pobożne rzeczy, słucham wielu pobożnych słów, ale samego Jezusa może w tym wszystkim nie dostrzegam. I dlatego modlitwa taka nużąca, i dlatego czekam, kiedy Msza już się skończy, i dlatego przykazania tak trudne do zachowania. I dlatego wszystko w mej religijności idzie tak na siłę i z musu. Natomiast ważne jest to, by twoja modlitwa płynęła prosto z serca, by była taka, jaki jesteś ty. Jesteś wesoły – niech twoja modlitwa będzie radosna. Przeżywasz kłopoty – niech twój smutek będzie w twojej modlitwie. Twoja modlitwa nie musi być językowym dziełem sztuki i lśnić elegancją stylu. Kiedy matka i jej dziecko, jeszcze niemowlę, rozmawiają ze sobą, to używają języka rozumianego tylko przez nich. To gaworzenie, te śmieszne może „ti, ti” i „gu, gu” pozwalają im na wyrażenie swoich najgłębszych emocji. Może ty też spróbuj porozmawiać z Bogiem swoim językiem. Może Bogu powie więcej o tobie łza 10 płynąca po twojej twarzy, napisany przez ciebie wiersz, zaśpiewana piosenka. Może Bóg od lat już czeka na takie nieoficjalne spotkanie z tobą.