PDF (WK)

Transkrypt

PDF (WK)
Narażać się w obronie kogoś
Jeffersonville, Indiana, USA
23 czerwca 1963 roku
1
Dziękuję ci, bracie Neville. Pozostańmy teraz na chwilę stać, kiedy pochylamy nasze
głowy w modlitwie. Pochylmy nasze głowy. A jeżeli jest jakaś szczególna prośba, czy
byście ją oznajmili przez podniesienie waszych rąk? Rozważajcie teraz w swoich sercach
te sprawy, których potrzebujecie, i proście niebiańskiego Ojca, żeby je On spełnił.
2
Nasz niebiański Ojcze, przychodzimy teraz do Ciebie w imieniu Pana Jezusa.
Przychodzimy wierząc, że te sprawy, których pragniemy, mają być wypowiedziane w
modlitwie. A jeżeli będziemy wierzyć, że otrzymamy to, o co prosimy, będzie to dane.
Otóż, ta obietnica jest tak prawdziwa. Przez wszystkie te lata widzieliśmy, jak ona się
sprawdzała, i wiemy, że ona jest prawdziwa. Pragniemy Ci najpierw podziękować za to,
że oszczędzasz nasze życia i pozwalasz nam być znowu tutaj razem - jesteśmy zebrani
tutaj w zgromadzeniu Pańskim.
Dziękujemy Ci za zbór i za pastora, i za tą wielką prawdę, na której on opiera się
tutaj i w obronie której stoi. Dziękujemy ci za każdego człowieka, który jest w Boskiej
obecności. I prosimy, żebyś Ty był nam dzisiaj miłościw i dał nam zrozumienie tego,
czego potrzebujemy, żebyśmy mogli być bardziej sprawnymi sługami dla Ciebie. Jest to
pragnieniem naszych serc służyć Tobie z głęboką czcią i z prawdziwym sercem, żebyś Ty
mógł otrzymać to najlepsze z naszego życia. Oby nasze chodzenie każdego dnia było
takie, żebyś Ty znalazł upodobanie w tych rzeczach, które uczyniliśmy w tym dniu.
3
Teraz modlimy się za wszystkich chorych i potrzebujących dzisiaj, którzy są tutaj w
Boskiej obecności oraz którzy są obecni w Twoich świątyniach wszędzie po całym
świecie, żeby wielki Jahwe przyszedł w Swojej mocy i uzdrowił wszystkich chorych i
cierpiących. Weźmij chwałę dla Twego wielkiego imienia! Błogosław każdy sekret serca
dzisiaj do południa - z tych próśb o modlitwę. Modlimy się teraz, kiedy Ty patrzysz do
każdego serca i widzisz, czego to dotyczy, kiedy oni podnieśli swoje ręce, i daj im ich
pragnienia. Pobłogosław nas, kiedy Ci nadal oddajemy chwałę. A kiedy opuścimy ten
budynek dzisiaj do południa i pójdziemy do naszych domów, obyśmy mogli powiedzieć,
jak ci, którzy szli do Emaus: „Czyż nasze serca nie pałały w nas, gdy On mówił do nas w
drodze?” Prosimy o to w imieniu Jezusa. Amen.
Możecie usiąść.
4
Chciałbym powiedzieć tego poranka, że jest dobrą rzeczą być tutaj znowu w
zgromadzeniu ludu, w obecności Pana. A upłynęło już kilka miesięcy od czasu, gdy tu
byłem. Ubiegłej niedzieli zamierzałem przyjść tutaj, lecz ja - przypuszczam, że to nie
było wolą Pana. Jakoś, ta dolina tutaj jest dla mnie bardzo niezdrowa. Kiedy tylko
przyjdę do tej doliny, jestem alergiczny na to powietrze, które tutaj jest, i na całym ciele
pojawi mi się pokrzywka. I myślę, że ta pokrzywka przeszła wprost do żołądka i ja byłem
tak chory, ja... miałem dreszcze, trząsłem się i byłem przeziębiony. I nie mogłem tutaj
po prostu przyjść, chociaż wstałem i próbowałem się zmusić do tego. I ja - wiem, że ja mam... Ta dolina jest bardzo niezdrowa, ona jest niezdrowa i ja nie powinienem żyć w
niej.
5
Pragnę teraz przedłożyć sprawozdanie - przeżywaliśmy wspaniałe chwile na
zgromadzeniach Pańskich w różnych częściach kraju, gdzie nas Pan powołał do
usługiwania. A zatem, nie spodziewałem się, że będę przemawiał dzisiaj do południa na
jakiś określony temat, jednak brat Neville bardzo chciał, żebym coś powiedział, skoro
jestem tutaj wśród tych ludzi. Więc ja... On jest zawsze łaskawy pod tym względem, jak
wszyscy znamy brata Neville. I my miłujemy brata Neville. Otóż, nie ma dnia, żebym nie
myślał o nim i o jego żonie, i o rodzinie, i o jego dzieciach - i modlę się za nich. Boże,
daj mu siły, aby szedł dalej, postępował naprzód! Nasz czas upływa, jak wiemy.
Jesteśmy po prostu tak blisko jutra, że wieczorne światło dzisiaj... I ja...
6
Nasza rodzina jest na Zachodzie. Wszystkim powodzi się dobrze. Przybrałem na
wadze dwanaście funtów, a straciłem dziesięć funtów z tego od czasu, gdy tu
powróciłem. A Billy Paul przybrał osiemnaście funtów. I Rebeka, Sara i Józef, wszyscy
przytyli. Oczywiście, moja żona nie przybrała na wadze. Zatem - ja bym się tego nie
odważył powiedzieć tutaj na podium, wiecie, ponieważ za chwilę muszę odjechać do
domu. Rozumiecie? Więc ja... Lecz przeżywaliśmy cudowne, wspaniałe chwile, i jesteśmy
Narażać się w obronie kogoś
2
tak wdzięczni za to. My...
7
Myślałem, że jest trochę niewłaściwe, przyjeżdżać tutaj z powrotem, lecz jest jedna
wielka sprawa, dwie zasadnicze sprawy, których nam brakowało - mianowicie nie ma
żadnego innego miejsca, które by mogło zastąpić to miejsce. Jedna sprawa, to nasi
przyjaciele tutaj i ten zbór. Bez względu na to, gdzie idziemy, znajdujemy przyjaciół i
jesteśmy wdzięczni za naszych przyjaciół. Lecz ci przyjaciele, którzy stali przy mnie w
obfitości i w ubóstwie, to coś innego, i nie sposób zastąpić tych przyjaciół. Niezależnie od
tego, jaki może jest każdy inny przyjaciel, nie można zastąpić takiego przyjaciela.
Człowiek jest po prostu ściśle z nimi złączony, jesteśmy jedno. I my wyglądamy razem
przyjścia Pańskiego, kiedy dni upływają. I jest to trochę trudne pomyśleć, że człowiek by
mógł... Nie można się odseparować.
8
Przychodzi mi na myśl miejsce Pisma Świętego, które, jak myślę, napisał Paweł i
powiedział w Liście do Koryntian: „Ani teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy, ani żadne
mocarstwa, ani nagość, ani głód, ani niebezpieczeństwo, ani żadne inne stworzenie, ani
życie, ani śmierć nie może nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie
Chrystusie”. Jak to, że nawet śmierć nie może nas odłączyć? Ponieważ my zostaliśmy
złączeni w sercach w tej wielkiej społeczności wokół Słowa Bożego. I nawet sama śmierć
nie może nas odłączyć. Będziemy zjednoczeni we wspaniałej wieczności - na wszystkie
czasy i wieki.
9
A zatem te dzieci... Rankiem chodziliśmy do zboru, oczywiście. Lecz gdziekolwiek
człowiek idzie, nie ma tam... Nie chodzi o tą małą kaplicę na rogu. I to ma pewne
znaczenie, brakuje mi tego małego, zwykłego dzwonu i ja... dzwoniącego na jej szczycie
rankiem. I ja myślę, że on nie dzwoni obecnie, ponieważ oni nie zbudowali jeszcze wieży
dla tego dzwonu.
A potem, zgromadzać się tutaj na rogu ulicy Ósmej i ulicy Penn, gdzie przed około
trzydziestu pięciu laty klęczałem tutaj przy starym bajorze, by zbudować mój pierwszy
kościół, i jak Pan Jezus działał nade mną w tej sprawie. A dzisiaj ona stoi tutaj jako mała
kaplica. I te cegły i zaprawa murarska stoją tu jako kaplica. Lecz głęboko we wnętrzu
mego serca jest to kapliczka, która będzie trwać tak długo, jak długo mi będzie służyć
pamięć. Jest to...
A zbór to nie budynek, są to ludzie, którzy zgromadzają się w nim, by uwielbiać
Boga. Jesteśmy wdzięczni za te rzeczy.
10 I pomyślałem teraz, że może nasz czas jest już niemal u końca i nie pozostało nam
już wiele czasu, i chciałbym was krótko poinformować o niektórych sprawach, które się
wydarzyły. A potem mam zamiar nagrać kilka taśm podczas mego pobytu tutaj,
ponieważ obiecałem wam wszystkim, rozumiecie, że każde nowe poselstwo, poselstwo
na taśmie, będzie wygłoszone najpierw z tego podium. Tutaj właśnie są nagrywane
wszystkie te taśmy, nie poza zborem. Otóż, brat Jim i inni chodzą ciągle i sprzedają
taśmy na zgromadzeniu, i tak dalej, lecz tam jest to zawsze na jakiś temat, który
najpierw został wygłoszony tutaj. Rozumiecie? Sprawdźcie to gdziekolwiek wstecz,
przekonacie się. To jest moja obietnica względem was i będzie to kontynuowane w ten
sposób, dopóki tego Pan Bóg nie zmieni.
11 I ja myślę teraz, że nasi klienci otrzymujący taśmy, którzy znajdują się po całym
świecie - poselstwo, które wychodzi stąd - ono okrąża całą kulę ziemską. Rozumiecie?
Tam do dżungli i gdziekolwiek, ono się rozchodzi przez nagrania na taśmach. I do pogan,
i tak dalej, w wielu, wielu różnych językach, do których ono jest tłumaczone. Pragnę
więc, skoro jestem tutaj, nagrać kilka nowych taśm, o ile Pan pozwoli. I być może, jeżeli
pastorowi nie będzie coś płonąć w sercu dzisiaj wieczorem, to chciałbym może dzisiaj
wieczorem nagrać taśmę.
12 A potem - jutro pojadę do Arkansas i - względnie we wtorek raczej, we wtorek do
południa, by tam pomóc na małej konferencji Międzynarodowego Braterstwa
Chrześcijan. Ja myślę... Względnie, może to niewłaściwie powiedziałem. Jest to chyba
Narodowe Braterstwo Chrześcijan. Naprawdę nie wiem. Przepraszam. To jest okropne,
nieprawdaż? [Pewien brat mówi: „Zjednoczone Braterstwo Chrześcijan” - wyd.] Dziękuję
panu. Zjednoczone Braterstwo Chrześcijan. I miałem tam głosić przez cały czas - od
dzisiejszej niedzieli do końca. Lecz wyznaczyłem dzisiejszy dzień dla kaplicy - żeby być
tutaj. A więc - zatem zakończę w piątek... Czy to jest, proszę pana, czy... Będzie to w
piątek, kiedy się zakończą te nabożeństwa tam. I spróbuję powrócić w sobotę
Narażać się w obronie kogoś
3
wieczorem, by być tutaj w niedzielę rano, o ile Pan pozwoli. Nagramy kolejną taśmę. I
być może w tym czasie teraz, zanim odjedziemy, pragnę nagrać kilka taśm.
13 A następnie - dokładam naprawdę starań, by być w Baton Rouge, Luizjana, na tej
konferencji. A potem powrócę. A następnie powinienem pojechać koniecznie do
Anchorage. Rozumiecie? A z Fairbanks i Anchorage do Chrześcijańskich Biznesmenów
Pełnej Ewangelii, na te zgromadzenia. A potem z powrotem. I jeżeli Pan pozwoli, to w
ostatnim tygodniu lipca na północ do Chicago.
Przypuszczam, że potem, mniej więcej w tym czasie będę się musiał śpieszyć z
dziećmi do Arizony, by znowu były w... by ich tam posyłać do szkoły. Bowiem, Charlie,
muszę być tutaj około piętnastego sierpnia. Więc ja chcę być z powrotem w tym czasie,
o ile Pan pozwoli, tam w Kentucky. Wszyscy się śmieją, może niektórzy z nowo
przybyłych nie będą wiedzieć, co to znaczy. I mam trochę nadzieję, że to nie brzmi
niewłaściwie z podium, lecz wtedy właśnie rozpoczyna się sezon na wiewiórki. Więc,
mama Cox - ja jestem od tego zależny, rozumiecie, tak, będę parę tygodni na moim
urlopie.
14 Zatem, myślę, że... Mam tutaj coś, co mi napisał Billy - kilka krótkich liścików. A
jeden z nich mówi: „Tato, brat Neville chce wiedzieć, czy byś mógł przynieść Panu dwoje
dzieci”. Oczywiście, to będzie po prostu miłe. A zatem, mamy usługę dedykacji, kiedy
te... Moglibyśmy ją równie dobrze mieć teraz. A potem, myślę, że zajmiemy niejako
następnych czterdzieści pięć minut, czy coś takiego, na podsumowanie niektórych z tych
spraw, które się wydarzyły.
Otóż, wielu ludzi i zborów, skoro ja... To jest otwarta kaplica. Ona nie była nigdy
denominacją i Boże daruj, żeby nigdy nie była. Ponieważ my chcemy mieć to miejsce,
gdzie nie mamy zakonu lecz miłość, żadnego wyznania, lecz Chrystusa, żadnego
podręcznika, lecz Biblię. A zatem, my nie mamy członkostwa, ale mamy społeczność
między sobą - dla wszystkich ludzi, wszystkich denominacji. Każdy jest mile widziany i
mamy społeczność wokół Słowa Bożego, przy czym każdy jest mile widziany - na ile to
tylko możliwe. A zasada - po prostu miłujemy Pana Jezusa. I - a nie jesteśmy
wyszkoloną grupą tutaj. Jesteśmy tylko prostymi ludźmi i próbujemy po prostu czytać
Biblię, i nie dodawać do niej żadnego wykładu, prócz tego tylko, co ona mówi. Po
prostu...
15 Wierzę, że Bóg będzie sądził świat pewnego dnia na podstawie Biblii. Zatem, jeżeli
oni są... On będzie sądził świat. A jeśli nie ma jakiegoś kryterium, na podstawie którego
będą ludzie sądzeni, jak oni będą wiedzieć, co mają czynić? Rozumiecie? To byłoby
Bogu... Nie można przyszpilić niesprawiedliwości Bogu. I Bóg musi mieć coś jako Swoje
kryterium, w oparciu o które sądzi On ludzi. Zatem, gdyby On sądził na podstawie
rzymskokatolickiego kościoła, to grecki kościół, ortodoksyjni katolicy i wielu innych
będzie z pewnością zgubionych i cały pozostały świat. Gdyby On sądził go na podstawie
greckiego ortodoksyjnego katolickiego kościoła, a nie na podstawie rzymskiego kościoła,
to te inne... Potem rzymski kościół i wszystkie pozostałe są zgubione. Gdyby On sądził
go na podstawie luterańskiego kościoła, to prezbiterianie przepadli. Gdyby go sądził na
podstawie prezbiterian, to luteranie i baptyści przepadli. Rozumiecie? Tak samo jeżeli On
będzie go sądził na podstawie zielonoświątkowców, to wszyscy prócz
zielonoświątkowców przepadli.
16 Lecz moim zdaniem On nie będzie go sądził na podstawie jakiegoś kościoła,
ponieważ tam jest zbyt wiele różnic i zbyt dużo zamieszania. Lecz On go będzie sądził mówi Biblia: „On będzie sądził świat przez Jezusa Chrystusa”. Przecież to jest według
Pisma Świętego. Zatem... A Biblia mówi: „Na początku było Słowo, a to Słowo było u
Boga, i Bogiem było to Słowo. A to Słowo ciałem się stało i mieszkało między nami”.
„Ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki”. Więc On jest Słowem i to jest Chrystus w postaci
litery. W księdze Apokalipsy dla katolików, a Objawienia dla protestantów, w 22.
rozdziale, pod koniec tej Księgi sam Jezus powiedział: „Jeśliby ktoś ujął jedno Słowo z
tej Księgi albo dodał jedno słowo do niej; tak samo jego dział będzie ujęty z księgi
życia”. Więc ja... Dlatego temu wierzymy i trzymamy się tego dokładnie. Nic... On może
czynić sprawy, których On tutaj nie zapisał, my to wiemy. Lecz jak długo trzymamy się
tylko tego, co On napisał, to będzie świetne.
17 A zatem, podczas dedykacji dzieci wielu ludzi - metodyści je pokrapiają. I myślę, że
one mają swoją pierwszą komunię w katolickim kościele albo u luteran mniej więcej w
wieku dwunastu lat, a pewnego rodzaju chrzest, gdy się urodzą. Ja myślę, że
Narażać się w obronie kogoś
4
niemowlęta są pokrapiane. I myślę, że to oddzieliło nazarejczyków od metodystów przed
wielu laty - chrzest niemowląt. Myślę, że to prawda, bracie Brown. Ja - uważam, że to
właśnie oddzieliło metodystyczny kościół od nazarejczyków, ponieważ nazarejczycy nie
uznają chrztu niemowląt. Lecz dla nas tutaj w kaplicy, jeżeli się będziemy trzymać tego,
co mówi Biblia - nie ma żadnego miejsca w Biblii, gdzie by ktoś został pokropiony, nie
mówiąc o niemowlęciu, a co dopiero dorosły. Lecz oni... Biblia mówi - jedyne miejsce w
naszej Biblii odnośnie dzieci mówi: „Oni przynosili niemowlęta do Jezusa, a On... żeby
On mógł wkładać na nie Swoje ręce i błogosławić im”. A On powiedział: „Dopuśćcie
dziatkom przychodzić do Mnie, a nie zabraniajcie im, albowiem takich jest królestwo
niebieskie”.
18 Otóż, dlatego - wiemy, że mamy liche ręce - pastor i ja, względnie każdy inny
pastor, by zastąpić ręce Pana Jezusa. A gdyby On był tutaj dzisiaj do południa, ci rodzice
by przynieśli to niemowlę do Chrystusa. Lecz skoro jesteśmy Jego reprezentantami tutaj
- bo reprezentujemy Jego, oni przynoszą te dzieci do nas. I my je poświęcamy Panu,
przez wkładanie naszych rąk na nie, na uczczenie pamięci Jego wielkiego Słowa i Jego
dzieła. Więc tak właśnie przynosimy w modlitwie tych malców.
Myślałem, że ewentualnie jakaś matka jest być może tutaj ze swoim niemowlęciem,
które nie było jeszcze poświęcone Panu, i ona może chce przyjść razem z tymi matkami
lub ojcami, którzy będą przynosić swoje dzieci. My je po prostu przynosimy tutaj i
przedkładamy je Bogu, modlimy się nad nimi i mówimy Panu, że kładziemy nasze ręce
na nie, i to w zastępstwie za Niego. A to jest tak ściśle według Pisma Świętego, jak to
dotychczas kiedykolwiek stwierdziłem. Otóż, wy możecie wziąć swój podręcznik i znaleźć
coś, co powiedziała jakaś grupa ludzi, lecz ja chcę mówić to, co mówi Słowo, rozumiecie.
Otóż, uważam, iż to przedstawiłem rzeczywiście, naprawdę jasno - co to znaczy.
19 Otóż, czy pianista (Czy jesteś pianistą, bracie?) przyjdzie tutaj na podium? Czy to
nie jest okropne, pytać się w moim własnym zborze: „Kto jest pianistą?” Ja muszę
niemal pukać do drzwi. W porządku. Oni śpiewają ten krótki refren albo go grają.
Przynoście je, przynoście je,
przynoście tych małych do Jezusa.
A podczas kiedy to zgromadzenie śpiewa, powstańmy na nasze nogi. I niechaj
matki i ojcowie, którzy przynoszą swoje maleństwa, przyjdą teraz i staną. Dobrze.
Przynoście je, przynoście je,
przynoście tych małych do Jezusa.
20 Zatem, pastorze... Teraz mamy tutaj małego człowieka i on śpi. A czasami one
mówią „amen” trochę głośniej, więc my rozumiemy, że to są niemowlęta. Jak się pan
nazywa? William Henry Vincent. A twoja córeczka? Christina Maria Vincent. Jakie to miłe
maleństwo, leżące na ramionach swego ojca. Czy ją mogę wziąć? Christino, ja nie mogę
zastąpić twego ojca tutaj, rozumiesz. Połóżmy... Czy położysz swoje ręce na to
niemowlę?
Pochylmy nasze głowy.
Nasz niebiański Ojcze, zbliżamy się do Twego tronu, żeby dzisiaj, wysoko ponad nasza wiara podnosi nas ponad księżyc, gwiazdy, ponad układ słoneczny, do obecności
Wszechmogącego. My przynosimy to miłe małe dziecię. Nie wiemy, co trzymamy w
naszych ramionach, Panie. Być może jest to Twój wielki sługa w dniach, które nastaną.
Ufamy, że tak jest. Lecz ojciec tego dziecka przyniósł to maleństwo do nas, żebyśmy
mogli włożyć nasze ręce na nie. Wyznaliśmy bowiem, że jesteśmy Twoimi sługami, by
działać zamiast Ciebie, aż Ty powrócisz, bo potem Ty przejmiesz wszystkie sprawy. Do
tego czasu, Panie, będziemy Ci służyć w wierności i szczerości.
A mając nasze ręce włożone na tą małą dziewczynkę, błogosławimy ją w imieniu
Pana Jezusa Chrystusa. Ufamy, że Ty jej dasz długie życie, jeżeli Jezus będzie zwlekał, i
niechby się ona stała wielką służebnicą dla Ciebie. Błogosław ten dom, w którym ona
zostanie wychowana. Niech zostanie wychowana w napominaniu Bożym i służy Mu po
wszystkie dni swego życia. Błogosław jej rodziców i niechby oni żyli, by zobaczyć to
dziecko jako naczynie czci dla Pana, dzięki temu, co czynią dzisiaj, w imieniu Jezusa
Chrystusa. Amen.
Niech ci Bóg błogosławi. Niech ci Bóg błogosławi, panie. Jak się ona nazywa? Jest to
siostra tej dziewczynki - Tereza. Nie wiem po prostu, czy będę mógł utrzymać Terezę na
Narażać się w obronie kogoś
5
rękach; myślę, że nie. Ona ma już trochę więcej dowcipu. No cóż, módlmy się.
Nasz niebiański Ojcze, kiedy wkładamy nasze ręce na siostrę tego maleństwa, które
właśnie przynieśliśmy Tobie w modlitwie - rodzice chcą, żeby ta mała została
przyniesiona w modlitwie również. Niechaj łaska Jezusa Chrystusa odpocznie teraz na
tym dziecku i daj jej długie życie i błogosławioną usługę dla Ciebie, w imieniu Jezusa
Chrystusa. Amen. Niech ci teraz Bóg błogosławi, niech błogosławi was wszystkich.
Jesteście bardzo szczęśliwymi rodzicami, skoro macie te dwa miłe maleństwa.
21 Jak się nazywa? Joel William Cartwright. I jak widzę, on sobie uciął drzemkę tego
poranka. (W porządku. Gdybyście teraz wszyscy - wy obydwoje możecie iść teraz na
swoje siedzenia, jeśli chcecie, a potem niech tu Józef przyjdzie. W porządku, możesz go
trzymać, jeśli chcesz.)...?...
Nasz niebiański Ojcze, przynosimy Ci tego małego Józefa Williama Cartwrighta.
Jego ojciec stoi tutaj dzisiejszego poranka, by Ci oddać tego, którego mu Ty dałeś, do
życia w usłudze. Boże, błogosław tego malca i niech żyje długim życiem - zdrowy,
mocny, i stanie się Twoim wielkim sługą. Błogosław jego ojca i matkę, oraz ten dom, w
którym on zostanie wychowany. Niechaj Chrystus będzie w nim zawsze niewidzialnym
Gościem. I my oddajemy tego małego chłopca Tobie - do życia w usłudze, w imieniu
Jezusa Chrystusa, amen. Błogosławię cię, bracie i siostro Cartwright.
22 Mała dziewczynka? Jak się nazywa? Sylwia Shippy. Nasz niebiański Ojcze, my
kładziemy nasze ręce na tę dziewczynkę, kiedy ten umiłowany przynosi ją tutaj
dzisiejszego poranka, stojąc u ołtarza. Ześlij te błogosławieństwa, które by na nią
przyszły, gdyby Pan Jezus położył na to dziecko Swoje ręce z bliznami od gwoździ.
Niechaj Twoje błogosławieństwa odpoczną na tym maleństwie. Błogosław ją teraz i niech
żyje długim, szczęśliwym życiem, i niech jest twoją służebnicą. Pobłogosław również jej
dom, jej rodziców, jej umiłowanych, w imieniu Jezusa Chrystusa. Czynimy to zgodnie z
Biblią. Amen. Niech będzie błogosławione...?... Błogosławię cię...?...
23 Ona będzie śpiewakiem. Jak się nazywa? Roy Ellen Myer. A ja powiedziałem, że on
będzie śpiewakiem. Przypomina mi to... Mam nadzieję, że to nie brzmi niestosownie w
zborze, lecz pewnego dnia mówiłem do jednego Indianina, który przyniósł niemowlę stał tam, a ja mu powiedziałem: „On jest pięknym maleństwem. On jest pięknym
maleństwem”.
A ten wódz obserwował mnie kilka minut. Potem spojrzał na mnie i rzekł: „Lecz on
jest nią”. Myślę, że o to właśnie chodzi tutaj.
Jak się nazywa? Laura Ellen. Ellen - a jej nazwisko? Myer. Laura Ellen Myer. Ona
jest pięknym małym stworzonkiem.
Nasz niebiański Ojcze, kiedy wkładamy nasze ręce na to małe dziecię... W Biblii jest
powiedziane, że przynoszono małe dzieci do Ciebie, a Ty wkładałeś na nie Swoje ręce i
błogosławiłeś im. I to właśnie czynimy dla upamiętnienia Twego wielkiego dzieła na
ziemi. Błogosław to dziecię i jej rodziców. Niech ten dom będzie miejscem ustawicznej
modlitwy i wiary. I niech ta dziewczynka żyje długim i szczęśliwym życiem, i niech jest
Twoją służebnicą po wszystkie jej dni, i niechaj ta rodzina nie będzie złamanym kołem
tam w chwale. Niechby każdy jej członek był zgromadzony wokół wielkiego tronu Bożego
w owym dniu i żył na zawsze. Aż do tego czasu, Panie, niech Twoje wieczne
błogosławieństwa odpoczywają na tym dziecku, które błogosławimy w imieniu Jezusa.
Amen. Błogosławię cię, mój bracie.
Ta mała... Jej mała siostra Rebeka. Niebiański Ojcze, wkładamy nasze ręce na tą
małą Rebekę i błogosławimy ją również w imieniu Pana Jezusa - po prostu tak, jak
gdyby szła do sadzawki z wodą. I ja ufam, Panie, że przyjdzie ten dzień, kiedy dorośnie
do wieku własnej odpowiedzialności, że ona zajmie swoje stanowisko i uda się prosto
tam - do sadzawki i zostanie ochrzczona w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie jej
grzechów. Spełnij to Ojcze. Pobłogosław ją teraz razem z jej siostrzyczką. Niech żyje
długim, szczęśliwym życiem w służbie dla Ciebie. Amen. Błogosławię cię. Niech ci Pan
błogosławi.
24 Jak się ona nazywa? Mała Jackelyn Cunnard, następna śliczna dziewczynka.
Niebiański Ojcze, wkładamy teraz nasze ręce na tę dziewczynkę dla upamiętnienia
wspaniałego Pana Jezusa, który kładł na nie ręce, kiedy im błogosławił, i niechby
błogosławieństwa zstąpiły na to dziecię, jakby Twoje ręce były włożone na niej dzisiaj.
Narażać się w obronie kogoś
6
Gdybyś Ty był tutaj na ziemi w fizycznym ciele, ta matka by to dziecię przyniosła do
Ciebie, lecz skoro my jesteśmy Twoimi reprezentantami, ona przychodzi do nas. Ojcze,
prosimy, żebyś Ty pobłogosławił to dziecię, które błogosławimy w imieniu Jezusa
Chrystusa. Niech ono żyje długim, szczęśliwym życiem i jest Twoim sługą. Pobłogosław
jego dom, w którym będzie wychowywane. Niechby był domem ustawicznej modlitwy, w
imieniu Jezusa. Amen.
25 Ty ich masz dwoje, nieprawdaż? Dobrze. Zatem, ten mały chłopczyk nazywa się?
James Dawid Hume. Myślałem, że cię znam, siostro Hume. Ty jesteś misjonarką - ty i
twój mąż. Czy twój mąż jest razem z tobą dzisiejszego poranka? Dobrze. Panie,
błogosław brata Hume. Otóż, ty masz z pewnością kilka miłych małych dzieci. To jest
Dawid, a to jest...
Właśnie dzisiaj rano rozmawiałem w gabinecie z siostrą z Florydy. Ten mały
chłopiec, który był z...?... Oni są z Florydy - kiedy tam byliśmy. Ten mały chłopiec, po
prostu chłopak, zwykły, niepozorny malec, który chodził do...?... [Puste miejsce na
taśmie - wyd.]
26 Przed trzydziestu laty stałem w szkolnych drzwiach tu na Utica Pike. Czy ja w ogóle
wiedziałem, że ten mały chłopiec - byliśmy nieśmiali, patrzyliśmy jeden na drugiego - że
pewnego dnia będę wkładał moją rękę na jego wnuka, by go poświęcić Panu Bogu
niebios. Przyjmij małego Jana dzisiaj do południa, Panie, jako Twojego sługę. Matka i
ojciec przynieśli go statecznie, by oddać z powrotem Bogu to, co im było dane do ich
pieczy. I niechby oni żyli życiem pełnym mocy w zdrowiu i sile, i zdecydowanie - w
Chrystusie. Teraz przekazujemy Ci tego małego chłopca w imieniu Jezusa Chrystusa,
jako życie do służby. Niech żyje długo, aby Ci służył. Amen.
Czy ta dziewczynka jest przynoszona w modlitwie? Jak się nazywa? Karla.
Tak samo kładziemy nasze ręce na małą Karlę dzisiaj do południa i poświęcamy ją
do służby Jezusowi Chrystusowi. Boże, błogosław ją. Oby żyła długim, szczęśliwym
życiem. Niechby była Twoją służebnicą, po wszystkie dni tego życia. Daruj tego, Panie.
Pobłogosław jej dom. Niech on zawsze będzie miejscem modlitwy i wiary. Ja Ci oddaję tą
miłą dziewczynkę dzisiaj do południa, ze serc ojca i matki, którzy stoją koło tego małego
ołtarza, w imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.
27 [Ojciec mówi: „On się nazywa Jakub Pool” - wyd.] Mały chłopiec. On się nazywa
według Jima. [„Tak”.]
Nasz niebiański Ojcze, ojciec tego maleństwa trzyma teraz w swoich rękach ostatni
mały skarb, który Ty mu dałeś w postaci dziecka, nazwanego według jego ojca, Jakuba.
Boże, daruj, żeby on był mądrym człowiekiem, jak Jakub w Biblii. Modlę się, żebyś mu
Ty dał długie, zdrowe życie, Panie. I niechby on wyrósł, a jeżeli jeszcze będzie jutro,
pozwól mu nieść Słowo Boże. Spełnij to, Ojcze. Na upamiętnienie tego, co Jezus
Chrystus, nasz Pan czynił, kiedy On był na ziemi, kładę moje ręce na małego Jakuba
Pool'a i poświęcam go do służby Bogu. W imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.
Błogosławię cię, Jakubie! Błogosławię tego malca!
Mały chłopiec; teraz dwaj. Co mówisz? Jerry Dean Allen.
Panie Boże, niech błogosławieństwa Jezusa Chrystusa odpoczną na głowie tego
małego chłopca, Jerry Deana Allena, gdy wkładamy nasze ręce na niego, kiedy
poświęcamy to młode życie Tobie. Błogosław jego dom, jego rodziców. I niechby on żył
długo i szczęśliwie w służbie naszemu Bogu i jego Bogu, któremu oddajemy go obecnie,
w imieniu Jezusa Chrystusa. Amen.
Błogosławię cię, mały chłopcze!
28 Otóż, ja myślę, że to - na razie tyle. Teraz jesteśmy dokładnie w porę - o
jedenastej godzinie. Otóż, wy wiecie, potrafię sobie po prostu wyobrazić - widząc te
matki i tatusiów, przychodzących z tymi niemowlętami, mogłem rozmyślać o Józefie i
Marii owego poranka podczas poświęcenia Pana Jezusa.
Bracie Kidd, ja miałem krótką rozmowę z kimś w biurze, lecz ja - słyszałem twoje
wzruszenie dzisiaj do południa tutaj - człowieka w twoim wieku. I przypuszczam, że
opowiadałeś o tym, jak Pan uzdrowił cię tam wśród słuchaczy. I niemal rozbiłem mój
samochód pewnego poranka, by dojechać do starszego... On jest starym kaznodzieją.
29
Pomyślcie tylko, ten człowiek był - jego miła żona tutaj - głosił Ewangelię, zanim się
Narażać się w obronie kogoś
7
ja urodziłem. Głosił tą Ewangelię tam w górach i dolinach Kentucky i Tennessee, wśród
górników, i był wypędzany. I oni żyli, nie mając niczego do jedzenia. A ta prosta żona
tutaj, prała na tarce, za około dwadzieścia do trzydzieści centów dziennie, by wysyłać
swego męża na pole misyjne, aby głosił Ewangelię. To wystarczy, żeby podniecić
człowieka, nieprawdaż?
A potem - pomyślcie, że on tam leżał, kiedy najlepsi lekarze powiedzieli: „On
umiera. Jego prostata - cały pożarty przez raka. On nie może żyć dłużej niż kilka godzin,
a najwyżej dzień lub dwa”. A to było przed dwu lub trzema laty, trzy lata temu. A on jest
tutaj dzisiaj do południa, cieszy się zdrowiem i oddaje Bogu chwałę. Zatem, ile miałeś
lat, kiedy zostałeś uzdrowiony, bracie Kidd? Ile miałeś mniej więcej lat, kiedy Bóg... Ile
masz lat - ile ma teraz? [Siostra mówi: „Osiemdziesiąt dwa”.] Osiemdziesiąt... [Siostra
mówi: „W sierpniu będzie miał osiemdziesiąt trzy” - wyd.] W porządku. On miał około
osiemdziesiąt lat, kiedy go Bóg uzdrowił. Nuże, czy Bóg troszczy się o nas, starych ludzi?
Oczywiście, On się troszczy. O, tak!
30 On uzdrowił Abrahama, kiedy on miał sto lat, i Sarę, kiedy miała dziewięćdziesiąt
lat. I oni urodzili Ismaela, względnie, przepraszam, Izaaka. Czy się to zgadza? My się z
tego bardzo cieszymy.
Otóż, wy jesteście tacy mili, mógłbym mówić do was w ten sposób całe dopołudnie.
Lecz przeczytajmy po prostu coś z tego kosztownego Słowa, a potem przejdziemy
wprost do usługi. Teraz - myślę, że jeśli to będzie wolą Bożą, chciałbym was krótko
poinformować o sprawach, które się wydarzyły. A potem - dzisiaj wieczorem, jeżeli Pan
pozwoli, pragnę mówić na pewien temat. Pragnę to przede wszystkim nagrać na taśmę,
żeby się to rozeszło. Jest... A jeśli chcecie przyjąć i słuchać, w porządku. Kiedy pastor
zakończy swoje poselstwo, potem ja będę miał moje... Nagram tą taśmę. Pragnę głosić
na temat: „Błyskające czerwone światło Jego przyjścia”. Jakże, jedno z nich błyska na
nas właśnie teraz! I ja pragnę mówić na ten temat dzisiaj wieczorem - o Jego
czerwonym błyskającym świetle. On jest tutaj - tuż za drzwiami w tej chwili. Ten sygnał stop - pociąg jest zatrzymany.
31 4. Mojżeszowa, 16. rozdział - dla was, którzy otworzycie i będziecie czytać. To jest
wieczne Słowo, czytajmy więc pełni poszanowania. Pragnę przeczytać dwa wersety z 4.
Mojżeszowej 16,3. i 4. werset, żeby zyskać trochę podłoże do tego, co pragnę
powiedzieć.
A teraz, jeżeli taśmy nie są włączone, życzyłbym sobie, żeby je teraz włączyli.
Względnie przyszykujcie to tak, żeby tą część tutaj można było rozesłać. Jeżeli chcecie czy możecie nagrać swoje taśmy tak, żeby ta część tutaj była oddzielona od reszty
nabożeństwa? Rozumiecie, to jest nowa rzecz. Zatem, jeśli to możecie zatrzymać
właśnie tu lub cokolwiek uczynicie, otóż, potem będziemy... Czy chcielibyście, żebym
przerwał po prostu na chwilę, potem go znowu włączcie i to wam da przerwę, żebyście
wiedzieli, skąd to rozpocząć, albo potraficie tam zacząć mimo wszystko? Rozpocząć tak
czy owak? Dobrze. To jest świetne.
32
Teraz będziemy czytać 4. Mojżeszową 16,3. i 4.
Połączyli się, by wystąpić przeciwko Mojżeszowi i Aaronowi i rzekli do nich:
Dość tego! Cały bowiem zbór, wszyscy w nim są święci, i PAN jest wśród
nich; dlaczego więc wynosicie się ponad zgromadzenie PAŃSKIE?
Gdy to Mojżesz usłyszał, padł na oblicze swoje.
Nasz niebiański Ojcze, błogosław tych kilka Słów. „I niech rozważania naszego
serca i owoce naszych ust będą stosowne do przyjęcia w Twoich oczach”. Modlimy się w
imieniu Jezusa. Amen.
Pragnę to wziąć jako tekst do tego, o czym pragnę mówić dzisiaj do południa:
„Narażać się w obronie kogoś”.
33 Ten czas, o którym mówimy albo czytamy, oczywiście, my wszyscy rozumiemy, że
to było wtedy, gdy Datan i Kore zadecydowali, że będą się wtrącać do tego polecenia,
które Bóg dał Mojżeszowi, mówiąc: „Powinieneś pozwolić całemu zgromadzeniu czynić
to-i-to. Oni są wszyscy święci”. A Bóg rozkazał Mojżeszowi, by prowadził ten lud do
obiecanego kraju. I oni rzekli: „Ty bierzesz tego zbyt dużo na siebie. Ty się próbujesz
czynić tym jedynym w tej grupie, który ma jakieś słowo”.
A to się tak bardzo nie podobało Bogu, że On powiedział Mojżeszowi: „Oddziel się
Narażać się w obronie kogoś
8
od nich. Ja po prostu wytracę całą tą grupę, a z ciebie wzbudzę nową generację”. A
Mojżesz upadł na ziemię w obecności Bożej i powiedział, że On by najpierw musiał jego
wytracić. Rozumiecie.
34 Otóż, dzisiaj, gdyby Bóg miał zamiar zlikwidować ludzi, a był pewien czas, kiedy
Bóg zaczął się czuć zmęczony zajmując się naszym grzechem - my ciągle chodzimy
niewłaściwie, kto będzie się dzisiaj wstawiał za lud tak, jak Mojżesz? Gdzie znaleźlibyśmy
kogoś, kto by stanął albo mógłby stanąć, którego by Bóg przyjął tak, jak On przyjął
Mojżesza? A życie Mojżesza na ziemi miało dla Boga tak wielkie znaczenie, że ono
zatrzymało Boży gniew i Bóg by nie wytracił Mojżesza. Zawsze się nad tym głowiłem,
aż... Pewnego dnia w objawieniu Pisma Świętego, tam przyszło mi to na myśl. To rozumiecie - że Mojżesz w swoim postępowaniu wykonywał funkcję zastępcy pod
każdym względem. On był przedobrazem Jezusa Chrystusa.
35 A kiedy Bóg chciał odebrać życie całemu światu i zniszczyć go, i wszystkich
grzeszników, i potępić ich na śmierć, Chrystus umarł za nas wszystkich. A Bóg nie mógł
przejść ponad Chrystusem, który był Jego własnym Synem. A zatem Jezus wydał
samego siebie dobrowolnie, żeby mógł w ten sposób zapłacić, skoro Mojżesz nie mógł
tego uczynić. Mojżesz nie miał nic więcej niż ludzką krew, taką jak my. Więc dlatego,
jego krew by nie była - ona by nie wystarczyła. Lecz Jezus, będąc krwią samego Boga,
tą twórczą krwią Bożą - Bóg po prostu wybaczył grzech całej ludzkiej rasie wtedy,
ponieważ to wszystko zostało włożone na Niego. I On poszedł na Golgotę i umarł,
oddzielony od obecności Bożej, i cierpiał. I został wrzucony do piekła, ponieważ to, że
On był grzechem, wrzuciło nasze grzechy na Niego. I wówczas, będąc nosicielem
naszego brzemienia, wziął nasze grzechy na Golgotę, a z Golgoty do piekła. I Bóg
wzbudził Go trzeciego dnia, jako przebłaganie za nasze grzechy.
36 A dzisiaj On jest jedynym pośrednikiem między Bogiem i człowiekiem, i jest nam
obficie wybaczone i przebaczone. Bóg nawet nie wie, że kiedykolwiek zgrzeszyliśmy.
Nasze grzechy zostały wrzucone do morza zapomnienia i nie będą nigdy więcej
przypomniane. My tego sami nie możemy uczynić, jesteśmy ograniczeni. On jest
nieograniczony. A nasze ograniczenie - my sobie ciągle pamiętamy, ponieważ nie
jesteśmy wystarczająco wielcy. Lecz On jest tak wielki, że On nawet zapomina, że
kiedykolwiek zgrzeszyliśmy. My jesteśmy synami i córkami w Jego obecności. A
wszystkim, czym On był, jesteśmy my. On się stał moim grzechem, abym się ja mógł
stać Jego sprawiedliwością. On się stał twoim grzechem, aby twój... On... abyś się mógł
stać Jego sprawiedliwością. Więc Bóg nie może widzieć żadnego grzechu w tobie, jak
długo twoje wyznanie jest w Jezusie Chrystusie.
37 Ktoś powiedział przed jakimś czasem: „Gdybym ja uwierzył czemuś takiemu, to
bym jeszcze dodał gazu - na pełne obroty! Wyprawiałbym orgie w mieście. Chodziłbym
do każdej sali tanecznej. Upiłbym się tak bardzo i tym podobnie, bowiem....”.
„Dlaczego?”
„Ty już jesteś zabezpieczony w Chrystusie. Jaka w tym różnica?”
Powiedziałem: „To wskazuje na to, że tego nie masz”. Rozumiesz? Jeżeli miłość
Boża kiedykolwiek poruszy twoje serce w delikatności Jezusa Chrystusa, ty będziesz tak
zakochany w Nim, że świat będzie umarły tak, jak twój grzech. Na podstawie tego wiesz,
że masz Ducha Świętego. Nie dlatego, że potrafiłeś krzyczeć, wydawać okrzyki, mówić
językami, czy cokolwiek to jest. Lecz kiedy grzech staje się martwy, ty jesteś żywym w
Jezusie Chrystusie. O, miłość Boża, jak bogata, jak czysta! Rozumiecie?
38 Otóż, tutaj w Louisville, Kentucky, niedawno pewien kaznodzieja mówił, że tam była
młoda pani. Ona czekała w swoim życiu trochę dłużej na swoje zamążpójście - miała
około dwadzieścia pięć do trzydziestu lat. I ona była zacną, wierną chrześcijańską
dziewczyną. A był tam w Louisville pewien mężczyzna, który nie był - on nie żył takim
dobrym życiem. On chodził na zabawy taneczne i do przydrożnych gospód, i tak dalej,
lecz pewnego dnia dostąpił przebaczenia swoich grzechów i stał się prawdziwym
chrześcijaninem, naprawdę oddanym chrześcijaninem. Około rok później zakochał się w
tej młodej damie, a ta młoda dama zakochała się w nim szalenie. I oni zostali poślubieni.
39 A gdy żyli razem już około dwa lata, mówiono, że ta młoda pani powiedziała
pewnego dnia swemu mężowi: „Drogi, przypuszczam, że to jest trochę trudne dla ciebie,
ty jesteś po prostu początkowym chrześcijaninem” - powiedziała - „ja byłam
chrześcijanką od małej dziewczynki”. Lecz rzekła: „Dla ciebie, takiego młodego
Narażać się w obronie kogoś
9
chrześcijanina - a musisz stawiać czoło wszelkiemu nęceniu i pokusom, które temu
towarzyszą, po tym, kiedy grzeszyłeś tak długo”.
A on rzekł: „Otóż, to jest naprawdę walka”.
Ona rzekła: „Pragnę, żebyś pamiętał o jednej rzeczy - że kiedy przeciwnik
wyprowadzi cię gdzieś z równowagi i ty upadniesz, i wejdziesz znowu do grzechu, to nie
pozostań z dala od domu. Pragnę, żebyś przyszedł do domu”. Powiedziała: „W domu
znajdziesz tą samą żonę, którą poślubiłeś”. I powiedziała: „Ja ci pomogę modlić się na
nowo i przebić się w modlitwie, i powrócić znowu do Boga”. Powiedziała: „Ja - nie chcę,
żebyś pozostał gdzieś poza domem”. Powiedziała: „Patrz, ja ciebie poślubiłam nie na
podstawie tego, czym byłeś, lecz poślubiłam cię, ponieważ cię kocham:” I ona
powiedziała: „Bez względu na to, co czynisz, ja ciebie pomimo tego kocham. Ja cię
poślubiłam dlatego, że cię kocham”.
40 A ten mężczyzna poszedł owego dnia do pracy i powtarzał sobie to ciągle w - tam,
gdzie on pracował. On rzekł: „Otóż, jak mógłby człowiek czynić coś niewłaściwego
przeciw czemuś takiemu?” Kiedy kobieta, która go miłuje tak bardzo, że bez względu na
to, co by uczynił, była ochotna zawrócić i przyjąć go znowu, i spróbować na nowo.
Rozumiecie? To wskazuje... Pomnóżcie to teraz przez miliard, a potem macie pewne
pojęcie o tym, czym jest miłość Boża. Rozumiecie?
Zatem, kiedy człowiek zakocha się w Jezusie Chrystusie, to rzeczy tego świata...
Kiedy pomyślisz o tym, co On uczynił dla ciebie - w świetle Pisma Świętego, nie w
świetle jakiejś emocji, lecz w świetle faktów - czym to jest, wtedy się coś w tobie dzieje.
Kiedy przyjdzie znowuzrodzenie, grzech jest martwy jak północ. Bowiem skoro jest w
tobie światłość, jak może tam przetrwać ciemność. Ona nie może. To właśnie uczynił
Bóg jednemu człowiekowi, który się narażał w obronie kogoś, który potrafił wziąć tę
obietnicę. A Mojżesz - będąc przedobrazem tego autentycznego - dlatego właśnie
Mojżesz narażał się w obronie ludu.
41 Zastanawiam się zatem w tym czasie, w tym rozluźnionym, leniwym, sflaczałym
wieku Laodycji, w którym żyjemy. My wszyscy wiemy i przebieraliśmy Wieki kościoła, że
żyjemy w tym ostatnim wieku - w Laodycejskim wieku kościoła. I ten leniwy,
rozluźniony, beztroski, żartujący, grzeszny wiek pożądliwości, w którym obecnie żyjemy,
jest to cud, że Bóg po prostu nie powie: „Wycofaj się, zborze, Ja po prostu zlikwiduję
całą tą grupę”. Rozumiecie? Co to za wiek, w którym żyjemy! A On to uczyni pewnego
dnia. My wiemy, że to nadchodzi. Nie będzie potem żadnego oszczędzania dla nich,
bowiem On już - ktoś umarł za tych, którzy tego pragnęli uniknąć. Lecz On zabierze
tych, którzy byli, względnie którzy przyjęli Chrystusa i stali się chrześcijanami; oni
zostaną wyjęci spod tego gniewu. Bowiem wówczas On nie mógł tego uczynić; nie było
to możliwe uczynić w czasie Mojżesza.
42 Teraz - w Księdze Objawienia, gdy wejdziemy do Laodycejskiego wieku kościoła - w
Objawieniu, w 3. rozdziale Biblia mówi, że ten wiek, Laodycejski wiek jest „ślepy”. Jest
powiedziane: „Dlatego, że jesteś ‚bogaty' - mówisz, że jesteś ‚bogaty' i ‚wzbogaciłeś
się',” największe kościoły, najlepiej odziani ludzie, największe, jakie były w jakimkolwiek
wieku. „Dlatego, że mówisz: ‚Ja niczego nie potrzebuję'. Ty nie wiesz, że jesteś biedny,
mizerny, nędzny, nagi, ślepy - nie wiesz tego”.
Otóż, gdyby człowiek był w takim stanie, a ty byś mu mógł powiedzieć, jaki jest
jego stan, on by sobie próbował pomóc, gdyby był umysłowo w porządku. Lecz kiedy on
jest w tym stanie, a ty mu nie możesz powiedzieć niczego innego, on po prostu nie
wierzy, że jest nagim, on nie wierzy, że się znajduje w takim stanie; potem się tutaj
okazuje, że on jest ślepy. Bóg tego świata zaślepił oczy tych, którzy się wzbraniają
służyć Chrystusowi i oni się stali tacy ślepi, że nie widzę tego znaku, w którym my
żyjemy - tej godziny, tego czasu, w którym my żyjemy. I pamiętajcie, był już ktoś kto
nam pośpieszył z pomocą i nikt inny nie może tego uczynić. Albo to musicie przyjąć - ten
środek zaradczy, albo jesteście zgubieni.
43 Zatem, teraz dla nas, żebyśmy przeszli bliżej do tego, co pragnę powiedzieć.
Moglibyśmy stanąć... Ja teraz głoszę do samego siebie poprzez to. Czy moglibyśmy stać
i obserwować ludzką istotę, która jest ślepa, cieleśnie ślepa, a wiemy, że idzie nad
urwiskiem, czy moglibyśmy, będąc niewrażliwymi w naszym umyśle - tacy, jacy
jesteśmy dzisiaj do południa, czy moglibyśmy stać i patrzyć się na ślepego człowieka,
idącego nad tym urwiskiem - ślepca, a nie staralibyśmy się go ostrzec? To byłoby, tam -
Narażać się w obronie kogoś
10
byłoby to tak okrutne. Bylibyśmy tacy obojętni w naszym sercu. Czy moglibyście sobie
wyobrazić człowieka, który się staje tak obojętny, że by się niemal potrafił śmiać, a
patrzyć się na ślepego człowieka, który nie widzi i nie może sobie pomóc, idącego powoli
nad przepaścią? Byłoby to złą rzeczą - nie uczynić czegoś w tej sprawie.
44 Otóż, do moich braci po całym świecie - pragnę złożyć to wyznanie. Ja - mówię to w
pokorze, że niemal tak właśnie czyniłem, albo byłem gotowy czynić. Głosiłem przez całe
lata i ja - stałem się starym człowiekiem, starym kaznodzieją - weteranem, przeszedłem
przez wiele twardych bojów i może jestem pokryty bliznami, poraniony całkiem w moim
wnętrzu na skutek tych bojów. Ponieważ moim losem, który mi Pan dał, nie było
całowanie niemowląt gdzieś na zapleczu i udzielanie ślubu młodym, i robienie pogrzebów
starym. Lecz musiałem trzymać oburęczny miecz na linii frontu przeciw matactwom
pogaństwa i mocom demonicznym, i przeciw mocom ciemności, i zwalczać je Słowem
Bożym, aż ujrzałem wroga pokonanego. Wiele razy odnosiłem głębokie rany.
45 Potem, gdy przychodzę z tym poselstwem w dzisiejszym czasie i powiedziałem
zborowi te sprawy, które mam zamiar powiedzieć... I przepowiedziałem to przed laty,
kiedy Duch Święty powołał mnie do tej pracy. A nie ma nikogo z żyjących na ziemi, kto
by mógł kiedykolwiek powiedzieć, że Pan polecił mi kiedykolwiek powiedzieć wam coś w
Jego imieniu, co by się nie urzeczywistniło dokładnie w ten sposób, jak się to miało stać.
Jak On wysłał mnie na początku i ten pierwszy dar, i drugi dar, i te sprawy, które
były powiedziane albo uczynione po całym świecie, i dosłownie miliony przyszły do
Chrystusa. A dziesiątki tysięcy kaznodziejów otrzymało natchnienie i rozpoczęli
przebudzenie, które ogarnia dzisiaj oblicze całej ziemi. A skoro zielonoświątkowcy byli
tymi, którzy przyjęli moje poselstwo, więc właśnie oni zyskali grunt. Zielonoświątkowy
kościół wykazuje więcej nawróconych w tej małej grupie zielonoświątkowców, niż
wszystkie pozostałe kościoły razem wzięte. Tak mówi statystyka. Dlaczego? Ponieważ
oni przyjęli prawdę i otrzymali rozbudzenie.
46 A teraz, kiedy przyszedł ten wspaniały czas uzdrawiania chorych, wypędzania
diabłów i wskrzeszania zmarłych; czego świadkami jesteśmy my wszyscy, a tak samo
wielu lekarzy i dygnitarzy tego świata; a pojawienie się Pana Jezusa między nami, który
w tym znaku tam, jak widzicie - myślę na ścianie, gdziekolwiek to jest - Anioła
Pańskiego; i jak ci naukowcy zastrzegli sobie prawa autorskie do tego i to jest - jest to
znanym faktem po całym świecie. I widzimy, że właśnie te rzeczy, które On powiedział,
urzeczywistniają się za każdym razem. Zatem, jeśli Słup Ognia, który towarzyszył
Izraelowi na pustyni w dniach Mojżesza, który... względnie, że Mojżesz był nazwany
„sługą Pańskim” i on szedł za Słupem Ognia w nocy i za Obłokiem we dnie.
47 A kiedy Jezus był na ziemi, On powiedział, że On był tym Bogiem. On powiedział:
„Zanim był Abraham, JAM JEST”. I „JAM JEST” był Słupem Ognia, który był w płonącym
krzaku, który mówił do Mojżesza w dawnych czasach. Ja myślę, że to jest poprawne,
bracie Vayle. Potem On rzekł: „Ja przychodzę od Boga i idę do Boga”. A kiedy On został
ukrzyżowany, umarł i wstał z martwych, i wstąpił na wysokości, i położył Swoje ciało na
tym wielkim ołtarzu wiekuistego Boga, by tam być zawsze obecny i wykonać to zamiast
nas, żebyśmy wiedzieli, iż On zapłacił winę naszych grzechów. I tam On powrócił z
powrotem na ziemię - w postaci wielkiego Słupa Ognia.
48 Święty Paweł na jego drodze - zanim on został nazwany św. Pawłem, nazywał się
Saulem z Tarsu. A na jego drodze do Damaszku, gdzie chciał zaaresztować kilku ludzi,
którzy robili za dużo hałasu i krzyczeli, i głosili Ewangelię, która była w sprzeczności do
tradycji ich kościołów... Pewnego dnia, podczas jego podróży, mniej więcej o tej porze
dni, został on powalony na ziemię przez wielką światłość. A ta wielka światłość - on
będąc Żydem wiedział, że Słup Ognia prowadził dzieci izraelskie, a tutaj On był przed
nim ponownie - on zawołał: „Panie!”
Otóż, jeśli zwrócicie uwagę, w waszym tłumaczeniu zarówno króla Jakuba jak i w
waszym standardowym, i we wszystkich jest to dużą literą - P-a-n. A każdy, kto zna
swoją Biblię, wie, że kiedy jest napisane dużą literą P-a-n, jest to Elohim - Ten wszystko
zaspakajający, który stworzył niebiosa i ziemię w 1. Mojżeszowej 1, 1. Widzicie, dużą
literą: „P-a-n!” Przecież Paweł by tak nie nazwał jakiegoś optycznego złudzenia, on by
tak nie nazwał czegoś, o czym by nie wiedział, ponieważ on był wykształconym mężem
w Piśmie Świętym. Kształcił się u Gamaliela, wielkiego nauczyciela owego czasu, i on by
tego nie nazwał „Panem,” gdyby nie był przekonany, że to był Jahwe. On powiedział:
Narażać się w obronie kogoś
11
„Panie, kim Ty jesteś?”
49 Słuchajcie tego Głosu, który odrzekł: „Jam jest Jezus” - ten sam wczoraj, dzisiaj i
na wieki.
Więc ja myślę, że wpośród tego wszystkiego, zanim się to posunie dalej, zarówno
tutaj i na całym świecie, ludzie, którzy będą tego słuchać i którzy słuchają obecnie, będą
wiedzieć, że to jest udowodnione przez każdy czyn, że to jest Jezus Chrystus, ten sam
wczoraj, dzisiaj i na wieki. On czynił te same sprawy, które czynił wtedy, uzdrawiał
chorych, znał myśli serca, bowiem to wskazywało na rzeczy, które się będą dziać, i to
każdym razem dokładnie poprzez te lata. Ja mam pięćdziesiąt cztery lata, a widziałem
wizje od czasu, kiedy miałem osiemnaście miesięcy, i nie było ani jednego razu, żeby
one nie były prawdziwe. Rozumiecie? Zatem, to musi być Bóg. I potem myślę sobie:
„Dlaczego ci ludzie są tacy ślepi, że tego nie mogą zrozumieć?”
50 I gdy mówię ciągle naszym kobietom o strzyżeniu ich włosów, a kaznodzieje
zwymyślają mnie za to; i o tym, że one noszą niemoralne odzienie - te szorty, i wylegują
się takie, i zachowują się w taki grzeszny sposób; i o naszych mężczyznach,
zachowujących się tak, jak to czynią - palą, piją towarzyskiego drinka, i wszystko
możliwe; a pomimo tego nazywają samych siebie chrześcijanami, i przyjmują komunię u
stołu ponieważ oni należą do jakiejś organizacji. O, to było po prostu - oni sobie myśleli,
że bluźniłem przeciw Bogu. A czy się kobiety polepszyły? One się stały gorsze, w całym
narodzie.
Zatem ja, będąc nerwowy (mówię to jakoś spokojnie), być może neurotyczny typ
człowieka, jakim ja jestem i wiedząc, że byłem niewystarczający na początku do tej
pracy, tak jak się wielu skarżyło, którzy to musieli czynić. Było to trudne. Lecz ja pomyślałem: „Boże, dlaczego Ty nie powołałeś kogoś, który by to potrafił czynić? I ja przykro mi, lecz ja zawiodłem. Ludzie mnie po prostu nie będą słuchać. I ja zawiodłem i
nie czyniłem tego, co powinienem był czynić - gdzieś, ponieważ oni nie będą słuchać”.
51 Moja matka, która właśnie odeszła do chwały, około - trochę ponad rok temu. Moja
matka - jej ojciec był myśliwym. I ja myślę, że odziedziczyłem wszystkie jego cechy pod
tym względem, bo ja - miłuję lasy. I pomyślałem sobie: „Jeżeli ci ludzie, którzy
nazywają samych siebie chrześcijanami, jeżeli oni nie chcą słuchać tego poselstwa, które
ja głoszę, to ich zostawcie. Ja tego po prostu całkiem zaniecham i udam się gdzieś w
góry. I znam przyjaciela, gdzie....”. Wielu z was tutaj przypomina sobie, że ja
przepowiadałem ten czas - około sześć miesięcy przedtem, zanim się to stało, jak się
udam na pewne miejsce, wprost z tego podium tutaj; a tam będzie jakieś zwierzę, które
wygląda jak jeleń ze spiczastymi rogami, i że one będą długie czterdzieści dwa cale, i jak
tam będzie siedem stóp długi, srebrzysty grizzly. Wy to macie na taśmach i tym
podobnie. Sądzę, że sobie przypominacie ten czas, wy wszyscy. [Zgromadzenie mówi:
„Amen” - wyd.] Otóż, on teraz leży w moim pokoju tam na górze, by pokazać, że to jest
prawda.
52 Teraz po prostu o takich sprawach, ponieważ to było tuż przed odejściem mojej
matki, i On chciał mnie uspokoić przed tym wielkim wstrząśnięciem, bowiem On
wiedział, że ją musi zabrać.
Otóż, spotkałem człowieka, który jest chrześcijaninem, a on posiada wielką połać
kraju zaraz pod Alaską. I on pokierował moje myśli, że skoro odszedłem stąd i udałem
się na Zachód, żebym zabrał moją żonę i usidlił ją trochę do czegoś - udałbym się tam
na północ i stałbym się przewodnikiem. A potem, jeżeli Pan będzie chciał, żebym coś
czynił, zostawiłbym moje włosy rosnąć i ja bym... moje wąsy. I ja bym się tam udał i
byłbym przewodnikiem. Są tam tylko dwaj lub trzej Indianie, którzy żyją w głębi tego
kraju. Ja - byłbym po prostu przewodnikiem i pomagałbym Budowi. A gdyby Pan chciał,
bym coś uczynił, to ja bym powiedział: „W porządku, Panie”. On by mi dał wizję. Ja bym
był ciągle na odludziu.
53 Mówiłem ludziom... Nigdy nie uważałem samego siebie - wszyscy to wiedzą, lecz
ludzie powiedzieli: „Bracie Branham, Pan cię powołał, żebyś był Jego prorokiem”. Otóż,
ja - nigdy nie uważałem samego siebie za niego, lecz zacząłem dochodzić do tego, że to
byłem gotowy uczynić - pomyśleć: „Otóż, być może jestem. Jeżeli jestem, to będę żył
gdzieś na odludziu. A jeśli będę żył tam na odludziu, to ja będę Jego prorokiem,
rozumiecie - i potem, jeśli On zechce posłać mnie gdzieś. A w czasie gdy On nie będzie
się mną posługiwał, to z pewnością złowię jakąś fajną rybę i zrobię pewne rzeczy”.
Narażać się w obronie kogoś
12
Oczywiście, to było poniekąd samolubne nastawienie, rozumiecie, ponieważ to chciałem
czynić ja. Zatem, nie była to dokładnie ta rzecz, którą trzeba było uczynić. A więc,
przyszło mi to na myśl, bym to czynił.
A teraz, tuż zanim zostało wygłoszonych „Siedem wieków kościoła,” jak one tu
zostały narysowane... Jest dzisiaj wielu, którzy byli tutaj w owym czasie, i wiedzą, jak to
Pan błogosławił - On to odzwierciedlił tam na ścianie w tyle. Po prostu, aby... Ilu z was
jest tutaj obecnie, którzy tu byliście, kiedy On przyszedł? [Zgromadzenie mówi: „Amen”
- wyd.] To tego dokonało.
54 Następnie przypominam sobie brata Jacksona. On jest zwykle z nami. Brat Junior
Jackson, metodysta - on był metodystycznym kaznodzieją. Tak, on jest tutaj, siedzi tutaj
obecnie. Obecnie przyszedł on do mnie z pewnym snem, a potem przyszło kilku dalszych
braci z podobnym snem. Otóż, Pan był dla mnie naprawdę dobrym i ja nigdy zapraszam was do notatek dziś do południa: Czy wam kiedykolwiek powiedziałem zły
wykład snu? Absolutnie nie. Ponieważ Pan... Ja go nie powiem, dopóki go nie zobaczę
znowu i nie będę wiedział tego, co On mówi na ten temat. Potem wam to powiem. A
zatem, on powiedział, że ja - usługiwałem tam w jego zborze, i on, tak czy inaczej, on
był naprawdę nerwowy owego wieczora i on wybiegł z kaplicy, i podszedł do mnie inną
drogą, i spotkał się ze mną w samochodzie, a ludzie przechodzili wokoło. Powiedział:
„Pragnę ci coś powiedzieć”.
55 I powiedział mi, że miał sen, iż gdzieś tutaj na górze, jakby w Indianie, był długi,
wielki, porośnięty trawą pagórek, a woda zmyła z jego wierzchołka wszelką glebę i on
stał się skałą, podobną do gołego szczytu na górze. A potem w tej skale było dziwne
Pismo. I powiedział, że tam stałem ze wszystkimi braćmi z tego zboru tutaj i wykładałem
to Pismo. A potem, gdy nastała pora, kiedy otrzymałem je całkiem wytłumaczone,
potem jakoś - o ile rozumiem ten sen właściwie, chwyciłem do ręki coś jakby łom do
wyważania, względnie pewnego rodzaju ostry łom, czy coś takiego, albo nie ostry łom mam na myśli drąg do podnoszenia, czy coś takiego i po prostu odłupałem wierzchołek
tej góry i podniosłem go. A wewnątrz była biała skała, coś w rodzaju granitu, czy czegoś
podobnego - jakaś biała skała, na której nie było nic napisane. I powiedziałem braciom:
„Stójcie tutaj i patrzcie do wewnątrz na to”. A ja, podczas gdy oni się wszyscy patrzyli,
wyśliznąłem się spomiędzy nich i zacząłem iść na Zachód. A brat Jackson powiedział, że
mnie widział, idącego przez jeden pagórek, a potem przez kolejny pagórek, i stawałem
się coraz mniejszy, idąc na Zachód. Wy sobie to przypominacie.
56 Otóż, wykład tego, oczywiście, był podany tutaj w zborze, zanim się to stało, że ten
czas jest obecnie, bowiem ja wierzę, że całkowite objawienie poprzez wiek Lutra,
Wesley'a, Johna Smith'a, Aleksandra Campbella, i innych, którzy zwiastowali w oparciu o
Biblię - a potem my poszliśmy w Biblii dalej i pokazaliśmy, że przyjdzie poselstwo
siódmego anioła. A w czasie rozbrzmiewania poselstwa siódmego anioła zostaną
oznajmione wszystkie tajemnice Boże. Potem przychodzi siedem tajemniczych gromów.
A zatem, jeżeli to jest koniec tego wieku, w którym żyjemy, gdzie doszliśmy
poprzez usprawiedliwienie, poświęcenie, chrzest Duchem Świętym; i mieliśmy znaki,
cuda i wszystkie inne sprawy. I te dary powróciły do kościoła - takie jak Boskie
uzdrowienie i proroctwo, i mówienie językami i wykładanie. A chociaż to przekręcano
okropnie, jednak tego nie usuwajcie, bo istnieje i dobry dar. Istnieje prawdziwy,
naprawdę autentyczny dar mówienia językami, który powinien być zawsze w kościele.
Rozumiecie?
57 Mamy wiele podrabiania. Mamy ludzi, którzy powstają i próbują żyć jak
chrześcijanie, lecz ich życie nie wytrzymuje z nimi porównania, więc tam jest coś złego.
Jezus powiedział: „Według owoców ich poznacie je”. Rozumiecie? Oto, jak poznacie
chrześcijanina - według tego, jak on żyje. Nigdy nie podskakujcie wyżej, niż żyjecie.
Więc potem po prostu... Lecz w tym - jest to - to jest diabeł, robiący stracha, by
powstrzymać prawdziwych, autentycznych wierzących z dala od prawdziwego sedna
tego. Lecz, Boże, pomóż nam oddzielić się i abyśmy byli zdolni rozróżniać między
dobrem i złem. A Słowo to zawsze doprowadzi do porządku.
Znajdujemy to teraz w tym - ja wam to powiedziałem - ten wykład na Skale. A tą
skałą jest Chrystus - to było we śnie brata, a to mówi Biblia. I poprzez wszystkie te lata
Biblia była wykładana tak, aż jej daliśmy na wskroś kościelny wykład. A ostatni dar był
przydany Laodycejskiemu wiekowi kościoła - jest to czas, w którym miał głosić siódmy
anioł - w wieku Laodycejskim, w tym wieku, w którym będzie wiele rzeczy które zostały
Narażać się w obronie kogoś
13
przekręcone na przestrzeni wieków.
58 Podobnie jak Luter głosił usprawiedliwienie, lecz on je zostawił rozwijać się swoimi
torami, ponieważ nie żył dosyć długo. A następnie... Potem oni zorganizowali kościół.
Luther go nigdy nie zorganizował; było to po Lutrze. Potem wystąpił Wesley. A po
Wesley'u oni mieli kościół Wesley'a. A potem przyszedł John Smith, baptysta; a
następnie Aleksander Campbell, i tak dalej. Lecz ten człowiek - ci reformatorzy nie żyli
wystarczająco długo, żeby to wszystko zebrać razem. A więc pozostało wiele nie
wyjaśnionych spraw. A potem, kiedy to czynili - na przykład wodny chrzest, który John
Smith wprowadził na nowo na jaw - wodny chrzest przez zanurzenie; lecz używano
tytułów. I było wiele takich spraw, które pozostały nie wyjaśnione. A zatem, gdy
dochodzimy do zakończenia, ostatnie poselstwo powinno naprawić to wszystko, by
przynieść te sprawy do „jednej wiary, jednego Pana, jednego chrztu”. Rozumiecie?
59 A teraz, kiedy Biblia została całkiem wytłumaczona, to zauważycie, że to otwarło
wierzchołek tej Skały, podobniej do piramidy. Nie nauczanie piramidy teraz, nie to,
ponieważ ja... Ten człowiek, który naucza tej doktryny piramidy, ja uważam, że oni
wiedzą, o czym mówią. Ja o tym niczego nie wiem. Lecz, jednakowoż ona była w
kształcie piramidy, lecz wierzchołek nie został na nią nigdy włożony. Ja byłem w Kairze i
w Egipcie, a wierzchołka wcale nie włożono, ponieważ to był kamień węgielny, był to
kamień szczytowy. W kościele On był kamieniem węgielnym. W doskonałym kościele On
był kamieniem szczytowym. Więc On wcale nie przyszedł. On został odrzucony Chrystus. A On przyjdzie. I ja wierzę, że kiedy On przyjdzie, to kościół ukształtuje się do
takiego stadium - od usprawiedliwienia w czasach Luthra, poświęcenia czasów Wesley'a;
a poselstwo zielonoświątkowców sprowadzi kościół do takiej mniejszości, i między tymi
ludźmi będzie taka usługa, że ona będzie dokładnie taką samą usługą, którą czynił Jezus
Chrystus. To sprowadzi Jezusa i porwie ich wszystkich stąd.
60 Wszyscy ci szczerzy i prawdziwi luteranie, prezbiterianie, baptyści, metodyści, i
którzykolwiek zostali zrodzeni z Ducha Bożego będą porwani stąd przez Jezusa
Chrystusa, kiedy On przyjdzie. Ja temu wierzę. Odróżniam się od niektórych z naszych
zielonoświątkowych braci, którzy wierzą, że resztka kościoła to ci, którzy zostaną
zachwyceni w tym ostatnim wieku. Odróżniam się pod tym względem, ponieważ Bóg...
Jak mógłby człowiek i jak mógłby Bóg... My nie mówimy: „Jak by On mógł?” On może
czynić to, co sobie życzy. Lecz Bóg, który obiecał Lutra - a w wieku usprawiedliwienia
było to wszystko, co oni wiedzieli. Rozumiecie? On obiecał, że zabierze kościół. I On... Ja
temu wierzę z łaski Bożej i na podstawie Pisma Świętego. Bowiem On nie przyszedł
podczas pierwszej straży i oni zasnęli; ani podczas drugiej straży, czy dalszych. On
przychodzi podczas siódmej straży. A jest to Siódmy wiek kościoła - w czasie poselstwa
siódmego anioła. Rozumiecie? A kiedy On przychodzi, wszystkie panny powstały i
ochędożyły swoje lampy. Rozumiecie? Prezbiterianin, luteranin, baptysta, ktokolwiek jest
narodzony z Ducha Bożego, odejdzie w tym zachwyceniu. Ja wierzę, że oblubienica
zostanie wywołana w tym czasie. Wierzę, że w ostatecznych dniach będą niektórzy,
którzy nie będą musieli skosztować śmierci, lecz zostaną przemienieni w momencie - w
mgnieniu oka.
61 Otóż, lecz o ile zauważyliście w śnie brata Jacksona - tam wewnątrz tej Skały nie
było nic napisane; dlatego właśnie udałem się na Zachód. Otóż, kiedy się to stało - a ja
wam powiedziałem, że pewnego dnia powiem wam, co to znaczyło. Ja poszedłem na
Zachód z powodu tego. I powiedziałem wam tę wizję, przy czym ludzie zarówno
słuchający taśm, jak i siedzący tutaj dzisiaj do południa, będą to wiedzieć, jeśli
otrzymają taśmę „Panowie, co to za czas?” A każdy z was, bracia, słuchający taśm,
który nie ma tego poselstwa, a pragnie tego naśladować, weźcie: „Panowie, co to za
czas?” Zanim - tygodnie i miesiące przedtem, zanim się to wydarzyło, widziałem tutaj
wizję, że byłem w Tucson, na północ od Tucson; było to na wschód od Flagstaff, na
północ od Tucson; ja odczepiałem łopiany z nogawek moich spodni i rozległ się łoskot, i
wydawało się rzeczywiście, że cały kraj został wstrząśnięty. Ilu z was przypomina to
sobie? [Zgromadzenie mówi: „Amen” - wyd.] To się zgadza. Zatrzęsło to całym krajem.
62 Zatem, przypadkowo jest tutaj dziś do południa co najmniej jeden człowiek, który
tam stał, kiedy się to wydarzyło. To rzeczywiście strząsnęło kamienie z góry. A teraz
oni... Stwierdzamy, że w tym czasie ujrzałem siedmiu aniołów w kształcie piramidy,
która się zniżyła w dół i podniosła mnie do góry. I zostałem przeniesiony na Wschód,
żeby otworzyć Siedem pieczęci dla Boga. Jeżeli ich nie otrzymaliście... Jeśli Jezus będzie
Narażać się w obronie kogoś
14
zwlekać, a ja... moje prawnuki, małe dzieci Paula - to będzie ciągle wieczną prawdą
żyjącego Boga. Otóż, to było to, co było trzeba stwierdzić, co było zapieczętowane
wewnątrz tej góry, co nie było napisane. Musiało to zostać wyłożone. A kiedy
przyszedłem z powrotem, pierwszy anioł pierwszego wieczora otworzył tę pieczęć
całkiem w sprzeczności do wszystkiego, co słyszeliśmy kiedykolwiek w naszym życiu. A
wszystkich siedem wyszło na jaw w ten sam sposób. Wy to wiecie. Wy tutaj byliście
obecni, kiedy się to stało - wielu z was.
A zatem, ja tego nie wiedziałem w tamtym czasie, lecz...
63 Brat Fred Sothmann, wiem, że on jest tutaj. I jestem niemal pewny, że brat
Norman jest tutaj. Byliśmy tam... Musiałem się udać do Houston, by ocalić tego
chłopaka przed elektrycznym krzesłem. A potem powróciłem i udałem się z braćmi do
gór na łowy. I owego poranka stałem tam i obierałem łopiany, względnie kozie głowy,
jak oni je tam nazywają, ich kolce z nogawki moich spodni. I rozległ się łoskot gromu
dokładnie tak, jak On to powiedział. Czy się to zgadza, bracie Fred? A ja - musiałem
podskoczyć wysoko nad ziemię. A tuż nade mną byli aniołowie Pana, którzy przynieśli
poselstwo dla mnie, żebym tutaj przyszedł i rozłamał te pieczęcie. Dlaczego tutaj,
dlaczego w tej kaplicy? Dlaczego tego nie uczyniłem tam? Ponieważ obiecałem memu
zborowi i Bogu, że każde nowe poselstwo wyjdzie z tej kaplicy - zostanie tutaj nagrane.
A On mi dopomógł dotrzymać mego słowa, że pozostałem tutaj, by to uczynić. A
bezpośrednio potem znowu powróciłem.
64 A zatem, ja nie wiedziałem w owym czasie, że oni zrobili zdjęcia tego, naukowcy,
kiedy ci aniołowie zniżyli się z niebios, by przynieść poselstwo. Przypominacie sobie, iż
powiedziałem, że ten anioł po prawej stronie tej konstelacji miał poniekąd wciągniętą
pierś i swoje skrzydła ustawione do tyłu. Czy sobie wszyscy przypominacie, jak to
mówiłem? [Zgromadzenie: „Amen” - wyd.] I o tym, jak Go obserwowałem. On się
bardzo odróżniał od tych pozostałych. I ja nie wiedziałem, że oni uczynili zdjęcie tego,
ponieważ ja natychmiast pośpieszyłem na Wschód. Lecz kiedy szedłem do domu do
Tucson, tam było to we wszystkich gazetach, że to było widoczne niemal w całym kraju,
względnie aż do Meksyku, i we wszystkich Zachodnich Stanach, i myślę, że w „Kurierze”
tutaj. Było to w Stowarzyszonej Prasie. Ilu z was widziało: „Tajemniczy obłok w
przestworzach?” Widzicie te ręce. A teraz opublikowało to czasopismo „Życie”. I ja mam
tutaj dzisiaj do południa ten artykuł w czasopiśmie „Życie,” by go pokazać. Otóż, tutaj to
jest, w tym samym czasie ja byłem tam. Widzicie tę piramidę obłoku? Ja stałem tutaj
poniżej tego. A tam - widzicie tego wyróżniającego się anioła po prawej stronie? Widzicie
jego spiczaste skrzydło? Dokładnie tak, jak było powiedziane. A tutaj ono jest, jak to
widziano z Meksyku i z różnych miejsc, gdzie uczyniono to zdjęcie. Otóż, ten naukowiec
tutaj próbuje zebrać wszystkie informacje, które może zdobyć odnośnie tego zdjęcia - o
tych ludziach, którzy mają to zdjęcie. On to studiuje.
65 Obecnie on mówi, że nie jest możliwe, żeby to była chmura, ponieważ wilgotność
nie podnosi się wyżej niż około, ja bym powiedział około sześć do osiem mil wysoko, coś
w tym sensie. Kiedy lecimy za morze, lecimy zazwyczaj na wysokości około
dziewiętnastu tysięcy stóp i wtedy jesteśmy ponad tymi burzami. Lecz ten obłok, według
artykułu tego naukowca tutaj, był na wysokości dwudziestu sześciu mil. On znajdował
się wiele mil ponad wszelką wilgotnością. A on powiedział, że badał tę przestrzeń i wy
teraz wiecie, że ja... Ilu z was przypomina sobie, że wam powiedziałem: „Brzmiało to jak
przełamanie bariery dźwięku przez samolot?” Czy sobie przypominacie? [Zgromadzenie
mówi: „Amen” - wyd.] Lecz nie było tam żadnego samolotu w tym okręgu. Ta książka
tak tutaj mówi. Oni to sprawdzali. Nie było tam ani jednego - żadnych samolotów tam w
górze. A prócz tego to nie mogło być... Ta smuga za samolotem, to nic innego niż
rozproszone powietrze - wilgoć, ponieważ ono jest wsysane przed ten odrzutowy silnik. I
ona się ciągnie za nim - on rozprasza wilgoć w powietrzu. Nie może funkcjonować bez
tego, o ile to jest silnik odrzutowy, ponieważ on musi... To właśnie porusza go naprzód.
A ta wilgoć wylatuje z niego.
66 Lecz tutaj to jest, wiele mil powyżej poziomu, gdzie może być wilgotność, a
żadnych samolotów nie było w tym okręgu. I to nie mogła być wilgotność tak wysoko i
unosić się tam owego dnia. Miało to trzydzieści mil średnicy i było to dwadzieścia mil
wysoko. Rozumiecie? To zdjęcie tam było dokładnie takie same, jak wam powiedziałem.
„Anioł Pański wyglądał jak Słup Ognia” - wiele lat przedtem, zanim uczyniono Jego
zdjęcie. Bóg sprawia, że nauka rozpoznaje, iż to jest prawda. A tutaj - z tego proroctwa,
Narażać się w obronie kogoś
15
które było podane, Bóg sprawia, iż nauka poświadcza, że to jest prawdą. Gdzie my teraz
stoimy? Pragnę to podtrzymać, bowiem ja - może mówię do mego przyjaciela, który tu
jest obecny dzisiaj do południa, żeby napisać tych „Siedem pieczęci”. On to może zechce
użyć do tego. A więc wystarajcie się o kopię tego, wiecie, jeśli dostaniecie jedną,
przechowujcie ją, by się na to powołać. Rozumiecie?
67 On to teraz pragnie stwierdzić, lecz na co by się zdało pójść i powiedzieć mu to? On
by się z tego śmiał. Rozumiecie, on by się po prostu tylko śmiał. Więc nie rozrzucajmy
naszych pereł w ten sposób. Lecz my wiemy - kościół wie i Bóg wie, że to jest prawdą.
A potem, kiedy się modliłem odnośnie tego, zastanawiałem się, co by się wydarzyło
ze mną, i czy wiecie, gdzie się znajdowałem? Na północ od Tucson, na wschód od
Flagstaff; zupełnie dokładnie na tym miejscu, gdzie miałem stać, jak wam powiedziałem
miesiące przedtem, nim się to wydarzyło. Dokładnie według tej gazety tutaj i gazet, i
tego czasopisma, i naszego własnego świadectwa, dokładnie tam, gdzie to miało
miejsce. Bóg jest doskonały i nie może kłamać, i to się urzeczywistni. Widzicie?
68 Czy sobie przypominacie na taśmie: „Panowie, czy to ten czas?” Ja to zacytuję
ponownie. „Pamiętajcie, lada chwila wydarzy się coś poważnego”. A obecnie sprawiło to,
że cały naród świadczy o tym. Każda gazeta ze Stowarzyszonej Prasy i jedno z naszych
czołowych czasopism, i wszystko inne, świadczą o Nim, i to się wcale nie skończyło. Lecz
jakim uprzywilejowanym ludem - jakimi uprzywilejowanymi ludźmi są chrześcijanie kiedy wiemy w tej ciemnej godzinie, kiedy według naukowców nie ma żadnej nadziei, a
bomba atomowa czeka na nas. I nie ma żadnych nadziei w naszych organizacjach kiedy się łączą razem, jednoczą się z piętnem bestii. A kiedy wszelkie nasze nadzieje w
tym kierunku przepadły - w naszej ekonomice - w naszej społeczności chrześcijańskiej
pomiędzy organizacjami. One podążają do katolicyzmu, który będzie piętnem bestii w
konfederacji kościołów.
Lecz ci, którzy miłują Boga i wyglądają tej rzeczywistości, że ten sam Bóg, który dał
obietnicę w Biblii, rozpościera to przed naszą twarzą; i sprawia, że kościół i ludzie, i
nauka, i czasopisma, i wszystko inne rozpoznaje, że On jest ciągle Bogiem i może
spełnić obietnice. Co to za czas!
69 Potem, w Kanionie Sabino owego poranka - modliłem się i zastanawiałem się, co się
będzie dziać, trzymałem moje ręce wyciągnięte ku Bogu - tam na wierzchołku tej góry.
Ten miecz wpadł do mojej ręki; miał perłową rękojeść, a nad nią była osłona, i miał długi
brzeszczot, około trzy stopy długi, i błyszczał jak metalowe naczynie kuchenne względnie
jak chrom, a był ostry jak brzytwa. Ja nie wiedziałem, co to znaczyło. I powiedziałem:
„Obawiam się tych rzeczy”.
I zaraz potem przemówił Głos, który zatrząsnął kanionem. Powiedział: „To jest
miecz Pański!” A mieczem Pańskim jest Słowo Pana, bowiem Słowo Boże jest ostrzejsze
niż obosieczny miecz.
70 Zatem powracając do tego - następnie, w tym czasie pewien dzielny, prosty brat
tutaj w zborze... A on był żołnierzem i na skutek wybuchu został niemal rozszarpany na
kawałki, i zostawiono go, żeby umarł i powiedzieli, że on by... Oni nie - ci lekarze nie
myśleli, że on będzie żył, i nawet nie warto było się nim zajmować; on był w tak
poważnym stanie. Główne nerwy w jego nodze były zerwane, jego biedna ręka niemal
oderwana na skutek wybuchu; jego noga - jedna jego noga niemal oderwana. Lecz Boża
widzialna łaska zbawiła go i uzdrowiła pewnego dnia.
On - brat Roy Roberson, był obecny, gdy uczyniono to zdjęcie tam w Houston.
Jakże, jego żonie było powiedziane na podstawie wizji, co ona czyniła owego dnia i jakie
miała dolegliwości, i że zostanie uzdrowiona. I to go uczyniło wierzącym. Lecz on będąc
wojskowym człowiekiem był poniekąd (mam nadzieję, że mi wybaczy, gdy to mówię)
skąd pochodziła jego surowa, pedantyczna strona - wydawanie rozkazów w armii. Jako
wydający rozkazy człowiek musiał mówić impertynencko i: „Zrób to!” Rozumiecie? I on
pomimo tego uwierzył. Lecz był niezachwiany - chodził do zboru i widząc to
nadprzyrodzone powiedział: „Ja w to wierzę, lecz to jest dla kogoś innego”.
71 Pewnej nocy Pan go obudził - pewnego poranka. Myśmy siedzieli, on i ja, wyglądało
to jak w Jeruzalem u stołu wieczerzy Pańskiej, i ja mówiłem. On tego nie mógł
zrozumieć. I brat Roy, siedzący tu obecnie, patrzy na mnie w tej chwili, i on to zobaczył.
I on mi zatelefonował tam do Houston... czy tam do Arizony, względnie posłał mi list i ja
mu telefonowałem w odpowiedzi. On rzekł: „Ty tam siedziałeś, bracie Branham, a ja
Narażać się w obronie kogoś
16
zobaczyłem wielki Słup światłości, który wszedł do środka i zabrał cię, i wziął cię od stołu
Pańskiego, i ty odszedłeś na zachód”. Bowiem on siedział po wschodniej stronie i widział
mnie, idącego na zachód, a ta światłość weszła do środka i zabrała mnie stamtąd.
Powiedział, że to było pewnego poranka - jakby to była wizja. Obudził się w łóżku
około trzeciej lub czwartej godziny rano, czy coś w tym sensie, i widział, jak się to
wydarzyło. I powiedział, że krzyczał, jakby przez kilka dni: „Bracie Bill, zawróć!” A Roy i
ja jesteśmy już długo prawdziwymi braćmi. Mieszkamy wspólnie, chodzimy wspólnie na
łowy i jesteśmy po prostu braćmi. I on krzyczał za mną aż mu gardło zachrypło:
„Zawróć! Przyprowadźcie go z powrotem! Przyprowadźcie go z powrotem” - krzyczał. On
powiedział, że ja... Oto przychodzi z powrotem ten Słup Ognia, względnie przychodzi z
powrotem obłok i On posadził mnie na zaszczytne miejsce u stołu, a ja zostałem
przemieniony. Była to tajemnica dla brata Roy, że ja zostałem przemieniony wyglądałem inaczej. Przedkładam to tutaj z powodu czegoś, co chcę przypomnieć - „być
przemienionym,” gdy mu podałem wykład tego.
72 Było to tuż zanim powróciłem z powodu Siedmiu Pieczęci. Gdy powróciłem z
powodu Siedmiu Pieczęci, to ja... Pewnego poranka skontaktował się z Billy'm i chciał ze
mną rozmawiać. A ja byłem zajęty będąc w modlitwie z powodu Siedmiu Pieczęci. A
potem on powiedział mi o... Stało się to ponownie. Bracie Roy, jeżeli to mówię
niewłaściwie, to mi zwróć uwagę. I on powiedział, że się znowu obudził tego - owego
poranka, sądzę, że to było znowu wcześnie rano. I on patrzył tam w tym pomieszczeniu i
ujrzał tą wielką światłość, względnie obłok tam na górze. Niedawno zapytał się mnie:
„Czy było coś takiego jak obłok, znajdujący się na górze,” a ja rzekłem... „w Biblii?”
A ja rzekłem: „Tak, kiedy Piotr, Jakub i Jan zostali zabrani na górę, a obłok zacienił
Pana Jezusa. A Bóg przemówił i rzekł: ‚To jest mój umiłowany Syn'„. Niedawno głosiłem
na ten temat tutaj. Krótkie poselstwo - bracia słuchający taśm zrozumieli to może „Jego słuchajcie”. Przypuszczam, że to może macie na taśmie. Jestem pewien.
73 I on powiedział, że wystąpił na górę. A kiedy tam wyszedł, ja tam stałem. A Głos
przyszedł z obłoku. (Nieprawdaż, bracie Roy?) i powiedział coś w tym sensie: „To jest
Mój sługa. I Ja go powołałem, żeby był prorokiem dla tego wieku, by prowadził lud, tak
jak to czynił Mojżesz. I był mu dany autorytet, że może powołać słowem do istnienia,”
czy coś podobnego, tak jak czynił Mojżesz, kiedy powołał do istnienia muchy. I my
wiemy o wiewiórkach, i tak dalej, i o sprawach, które się już stały. Zwykła kobieta Hattie Wright wówczas - przypuszczam, że wiecie, co się stało w tym domu. I On mu
powiedział, że ja uczyniłem to, co uczynił Mojżesz.
74 A teraz on mi to powiedział, kiedy schodziliśmy w dół po wycieczce. A w moich
myślach, postanowiłem sobie w myślach, że się udam do Bud'a, ponieważ on jest w złym
stanie - tam na północy jako łowca.
Zanim odjadę stąd... Może o tym nadmienię i będziemy się śpieszyć. Śnił mi się
niesamowity sen, dziwny sen. I mam nadzieję, że kiedy mój szwagier dowie się o tym,
nie zrani to jego uczuć. I mam nadzieję, że nie ranię mojej żony, która tu obecnie siedzi.
Lecz ona to wie. Wiele miesięcy temu i ciągle dalej - otóż, było to mniej więcej w
październiku albo w listopadzie, śniło mi się, że ja - włóczyłem się w ciemnościach i ja...
Otóż, ja - nie miałem miejsca, gdzie bym mógł pójść i nikt się nie troszczył o mnie, i
stałem się włóczęgą - po prostu włóczęgą. Było mi zimno i spojrzałem, a w oddali
zobaczyłem ogień. I kiedy tam dotarłem, było to miejskie śmietnisko, i oni tam mieli
doły, a w tych dołach palił się ogień. A między tymi dołami było ślisko i spali tam ci
włóczędzy, by się ogrzać, zachować się przed zmarznięciem - między tymi ogniami w
chłodną zimową noc. I było mi zimno. I ja - podszedłem do tego ognia, by się ogrzać, a
dookoła leżało wielu włóczęgów. I oni byli... Nie widziałem żadnego z nich, lecz oni
wszyscy jakby mieli przegrody, względnie miejsca, gdzie było ich legowisko. I
zobaczyłem mojego szwagra, Fletcher'a Broy.
75 A Fletcher - jak sobie go pamiętałem. On był dobrym chłopakiem. Lecz to jest może
lekcja dla młodych, dla dzieci. Przypominam sobie, że przed kilkoma laty przystojny,
młody mężczyzna - James Fletcher Broy, on się znalazł w złym towarzystwie i wypił
swego pierwszego drinka. Przypominam sobie, że on wołał mnie poza zasłoną w moim
domu. A jego ojciec odszedł do chwały przed laty. Bywał tam na dworze, brał do ręki
gitarę i: „Tam na wzgórzu stał stary, szorstki krzyż”.
Narażać się w obronie kogoś
17
Fletcher zatelefonował mi znowu, i powiedział: „Bracie Bill, módl się za mnie.
Słuchałem tego, co mój tata grał, a piłem dzisiaj”.
Ja powiedziałem: „Fletcher” - około osiemnastoletni chłopak - powiedziałem: „nie
chodź tą drogą”. Lecz on wcale nie usłuchał. On to czynił dalej. Stał się zupełnym
alkoholikiem. I jego żona opuściła go, jego dzieci, i on jest po prostu w tym czasie... A
Bóg wie, że go miłuję.
Poszedłem, by się modlić za niego - po prostu włóczęga. Poszedłem, by się modlić
za niego niedawno tutaj - on się zranił, kiedy byłem tutaj z powodu Siedmiu Pieczęci.
Rzekłem: „Fletch, mam tam w pokoju parę garniturów, chciałbym ci dać”.
On powiedział: „Nie czyń tego, bracie Bill”.
A ja - wiedziałem, że on nie ma żadnego odzienia. I powiedziałem: „Dlaczego nie
weźmiesz tego odzienia?”
On odrzekł: „Ach-ach”. I spojrzał na mnie: „Rozumiesz, ty wiesz, co bym z nim
uczynił. Dałbym je w zastaw i opiłbym się”.
A ja powiedziałem: „Dam ci trochę pieniędzy, Fletch”.
On rzekł: „Nie, nie czyń tego, bracie Bill. Ja - nie chcę, żebyś to czynił”. On jest
dobrym człowiekiem w sercu, ale stał się alkoholikiem i włóczęgą. A jego żona postąpiła
niewłaściwie. I ach, po prostu wszystko zwaliło się na tego biednego człowieka.
76 A kiedy się obudziłem - zanim się obudziłem. Fletch mi powiedział - on powiedział w
tym śnie, on rzekł: „Billy, ja - poszukam ci miejsca, bracie Bill. Ty dawałeś pokarm moim
dzieciom, kiedy były głodne”. I przechodzili koło legowisk tych włóczęgów i w końcu
przyszliśmy na pewne miejsce, a on rzekł: „Ja usiądę tutaj”.
A ja rzekłem: „Ja pójdę tutaj do góry i zobaczę, czy się mi uda znaleźć miejsce”.
I poszedłem do góry i rozglądałem się w tej ciemnej, chłodnej nocy. I pomyślałem:
„Pomyśl o tym. Był czas, gdy Bóg wszechmogący pozwolił mi prowadzić Jego kościół. Był
czas, kiedy On pozwolił mi głosić Jego Ewangelię i oglądać dusze zbawione. Mężczyźni i
kobiety przychodzili z całego świata, by mówić ze mną kilka minut. I tutaj jestem
obecnie, włóczęga, i nikt mnie nie chce. I jest mi zimno. Co mam robić?” Potem się
obudziłem.
77 Powiedziałem mojej żonie, rzekłem: „Może to oznacza, że Fletch jest w potrzebie”.
Pośpieszyliśmy więc, by zobaczyć, czy byśmy go mogli odnaleźć. I jego brat go odnalazł.
On przebywał tam - tutaj u Weidnersów. Tam, gdzie oni mają handel końmi i tym
podobne rzeczy. Spał w kącie w stodole, czy coś w tym sensie. Ja poszedłem dalej.
Pomyślałem: „Otóż, musimy to po prostu tak zostawić”.
Więc - powróciłem obecnie z Kanady, razem z Fredem i innymi - niedawno. A w
moich myślach postanowiłem: „Jeżeli ci ludzie nie chcą słuchać mego poselstwa, w
porządku, oni nie muszą”. Głoszę obecnie już trzydzieści pięć lat. A ostatnich piętnaście
czy osiemnaście lat nie czyniłem niczego innego prócz tego, co dla Pana. Starałem się
żyć tak blisko Niego i nie mówić ani słowa, dopóki On nie powie mi najpierw
wszystkiego.
78 Ludzie mówią: „Otóż, jeżeli brat Branham powie wam, że przyjdzie, pamiętajcie,
spodziewajcie się zgromadzenia, bo on przychodzi w imieniu Pańskim. On nie uczyni
niczego, dopóki Pan nie powie....”. To się zgadza. Ja czekałem, aż On mi powiedział. Nie
wyruszyłem, dopóki On mi nie powiedział. A potem On sprawił tak, przez ostatnich kilka
miesięcy - On mi nie powiedział niczego o miejscach, dokąd mam iść.
Powróciłem więc z Kanady, a Fred rzekł... Względnie brat Roy opowiedział mi swój
sen, kiedy on i ja i brat Banks jechaliśmy razem, tuż zanim się rozłączyliśmy.
A potem, następnego dnia przybyliśmy do brata Freda. A jego syn, Lynn, nie był w
domu, więc on nie mógł jechać dalej razem z nami. On i jego żona musieli czekać. On
zabrał swoją żonę tam w Rosewood... względnie w Melrose, w Saskatchewan.
A Billy i ja jechaliśmy dalej w samochodzie brata Freda. Tej nocy - jechaliśmy
niemal przez całą noc i następny dzień. A potem, następnego poranka odjechaliśmy z
Helena w Montanie i jechaliśmy dalej w kierunku granicy.
A ja - nie mogłem jechać dłużej niż do około dziewiątej godziny i stałem się senny.
Musiałem usnąć. A Billy - on chce spać aż do około dziesiątej godziny następnego dnia,
Narażać się w obronie kogoś
18
kiedy nastanie światło dzienne, więc podróżuje się nam dość dobrze.
79 Więc ja - obudziłem się około czwartej godziny i zacząłem jechać, a Billy spał.
Przyjechaliśmy do pewnej miejscowości i ja rozważałem w moich myślach: „Wiesz co?
Pewnego dnia, skoro mi się uda dostać moją żonę tam na północ... I ja jej nie powiem,
co mam zamiar uczynić. Lecz udamy się tam na północ, a potem jej powiem: ‚Miłuję to
miejsce tak bardzo i nie trzeba, żebyśmy szli gdzieś indziej. Zostańmy po prostu tutaj'„.
I jest to oddalone od cywilizacji - tysiąc sto mil skądkolwiek. Rozumiecie? Daleko w
puszczy. Pomyślałem: „Czy to nie będzie świetne! Nie będę musiał strzyc włosów i ja nie będę się musiał ubierać. I będę po prostu prawdziwym góralem - takim, jakim
zawsze chciałem być”. I powiedziałem sobie: „Mam kilka strzelb, a niektóre mi dali
ludzie, i będę takim przewodnikiem, o jakim jeszcze nie słyszeliście. Ja to po prostu będę
miłował. Potem, jeżeli Pan powie mi, żebym zstąpił na dół i powiedział komuś coś, ja
wyruszę i powiem im to, i powrócę znowu. I ja będę pomagać Bud'owi i będziemy mieć
tutaj naprawdę ładne miejsce”. I rozmyślałem tak dalej.
80 Weszliśmy do restauracji, żeby coś zjeść - w małej miejscowości w górach - było
właśnie około siódmej godziny. Robiło się już trochę późno, więc obudziłem Billy'go.
Kończyło się nam paliwo, więc musieliśmy kupić trochę paliwa. I weszliśmy do tego
małego lokalu - do tej małej restauracji. A gdy tam byliśmy, przez ulicę przechodził
mężczyzna, może trochę starszy, niż ja, lecz dla mnie wyglądał jak prawdziwy
mężczyzna. Miał na sobie kombinezon - spodnie i kurtkę, jeździeckie buty, czarny
kapelusz, wąsy zwisały mu w dół po twarzy w ten sposób - śnieżnobiałe, a jego włosy
zwisały mu z tyłu spod jego kapelusza. Pomyślałem sobie: „On wygląda jak prawdziwy
mężczyzna”. Nie jakiś sflaczały, leniwy, z cygarem w swoich ustach, mniej więcej tak
długim, siedzący w szortach na sobie koło fontanny na dziedzińcu wewnętrznym,
względnie przy basenie kąpielowym - jakiś mieszkaniec ze wschodnich stanów z
pękatym brzuchem. Wybaczcie mi to wyrażenie. Lecz, jednakowoż ten człowiek wyglądał
według mnie jak prawdziwy mężczyzna; twardy, surowy. Wyglądało na to, że żył tam,
gdzie Bóg postawił człowieka do życia. I ja go podziwiałem.
81 On wszedł do restauracji i zamówił sobie kilka naleśników. Było tam około
piętnastu, dwudziestu ludzi. On sobie musiał kichnąć. I wiecie, jak niektórzy ludzie...
[Brat Branham imituje powstrzymywanie w sobie i kichnięcie - wyd.] Przepraszam. Lecz
on mocno, potężnie, zdrowo, kichnął jak w lesie: „Ha-aa-psik!” Moi drodzy, wydawało
się, że okna wypadną. Kiedy kichnął, nikt nie odważył się nic powiedzieć. O nie. Ja
rzekłem: „Billy, oto mężczyzna według mego serca”.
On odrzekł: „Och, tato, przecież nie chcesz być, jak....”.
„Takim właśnie - takim ja będę w przyszłości”. Rozumiecie? Powiedziałem: „To
jestem ja”.
82 I siedziałem tam przez chwilę, a Billy patrzał na mnie i jadł dalej swoje naleśniki, a
ja - kończyłem moje. Za kilka minut ktoś w budce tuż przed nami, z deskami w tą
stronę; widzieliśmy ją z tyłu, nie widziałem tego wyraźnie. Pewien mężczyzna powstał,
wyglądał dokładnie jak moja sylwetka, miał około siedemdziesiąt pięć lat, niewielki
mężczyzna. Jego odzienie było na nim powiązane, postrzępione. A tym kolegą, który
powstał razem z nim, był Fletcher Broy, dokładnie; siwe włosy zwisały mu do twarzy. A
Billy obejrzał się i powiedział: „To wygląda jak ty i Fletcher”. Możecie sobie wyobrazić,
jak się czułem. A ten niewielki facet, wyglądający jak ja, chwiał się. Wy... Oni stali nad
ogniskiem obozowym, dym unosił się nad nimi, mieli brudne twarze. Ja myślę, że ich
śniadanie razem - ten mężczyzna musiał zapłacić dwadzieścia centów, może kubek
kawy, czy coś takiego. Moje serce waliło w moim wnętrzu. I ja obserwowałem. A Billy
rzekł: „Co się z tobą dzieje?”
Ja odrzekłem: „Nic”. I obserwowałem ich, a oni przeszli koło nas i wyszli.
On rzekł: „Tato, co się dzieje?”
Ja rzekłem: „Nic”. I on wsiadł do samochodu. Ja rzekłem...
On rzekł: „Czy chcesz znowu jechać?”
Ja rzekłem: „Nie”.
On rzekł: „Ja jestem jeszcze senny”.
83
Więc on usnął, a ja się śpieszyłem drogą - około pięćdziesiąt pięć mil na godzinę w
Narażać się w obronie kogoś
19
tym samochodzie przez góry, jechałem w kierunku granicy, do... Jechałem do domu, do
Arizony, lecz teraz wjeżdżałem do Utah. A gdy tam dotarłem, zjeżdżałem właśnie z gór
w dół - około dwadzieścia mil za miastem, dokładnie jak gdyby... Już to słyszeliście,
kiedy wam mówiłem o tym poranku, o wiewiórkach, i wszystkie te sprawy, jak coś...
Ktoś zaczął mówić do mnie - Głos, dokładnie tak samo, jak słyszycie mnie. Ja wiem, że
to brzmi neurotycznie. Lecz jak już mówiłem: „Czy powiedziałem wam kiedykolwiek coś,
co by nie było prawdą?” I jakiś Głos zaczął mówić. Ja rozmawiałem z nim.
On powiedział: „Wykonuj swoje plany, a będziesz takim”.
Ja rzekłem: „Panie, ja nie chcę być takim”.
Powiedział: „Twoja żona pójdzie również. Ona nie będzie żyć tam na tych
wzgórzach w ten sposób. I ty się staniesz włóczęgą, dokładnie tak, jak ci było pokazane
we śnie”.
Ja rzekłem: „Ja nie chcę być takim, lecz... Ja - nie chcę prowadzić takiego życia. Ja
pragnę czynić coś innego. Lecz było mi powiedziane, że Ty powołałeś mnie, abym był
prorokiem, i ja chcę żyć w puszczy jak prorok”. Lecz posługiwałem się mymi własnymi
wymówkami, abym mógł chodzić na polowanie; ku memu własnemu dobru.
A On rzekł: „Lecz tacy byli prorocy Starego Testamentu. Ty zostałeś powołany, by
być tutaj na o wiele wyższym stanowisku, niż to”. On rzekł: „Ty masz oprócz tego więcej
darów. Ty zostałeś powołany, by się modlić za chorych i głosić Ewangelię, jak to czynili
apostołowie, ty wiesz o większych sprawach - o wielu wielkich darach”. On rzekł:
„Dlaczego czekasz na Mnie, abym cię pobudzał każdym razem, kiedy wyjeżdżasz? Gdzie
jest twoja nagroda?” Potem to zrozumiałem. I potem powiedział: „Czy pamiętasz?” Ja ci
powiedziałem...?... „Czy sobie przypominasz, co ci brat Roberson powiedział w twoim
śnie - w jego śnie, względnie w wizji. Ty postępowałeś jak Mojżesz. Ty straciłeś uczucie
do swego ludu. Zapomniałeś o tym powołaniu, do którego cię Ja powołałem”.
84 Ja zostawiłem chorych leżeć. Pragnę, żeby mi Pan mówił, gdzie mam iść, a gdzie
nie iść. To jest niewłaściwe. Ja sam sprawiłem, że powstał we mnie kompleks, ponieważ
ludzie nie słuchali mego poselstwa. I jeśli wy będziecie... I broń Boże, żebym próbował
porównywać moje obecne życie z życiem Mojżesza, lecz to jest dokładnie to, co czynił
Mojżesz. Ludzie nie chcieli go słuchać, kiedy on przyszedł, by ich wyprowadzić na
wolność, więc on ich po prostu zostawił i odszedł na pustynię, lecz Bóg go zawrócił. I on
na długo zapomniał o cierpieniach ludu.
A potem powiedziałem: „Panie, jeżeli... Jak mógłbym ja - to prawda - bez żadnego
wykształcenia, prócz wykształcenia szkoły podstawowej, być zdolnym? A ludzie będą
stać w rzędach i wszędzie, by słuchać prostej Ewangelii”. Jest to więcej, jest to większe
teraz, niż to było w czasie starego przymierza. On wstąpił na wysokości i rozdaje dary
ludziom. Rozumiecie? Jezus Chrystus, ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. Potem ja
mówiłem i słyszałem, że On mówił do mnie. I opuściło mnie to.
85 I ja rzekłem: „Billy”. A on zdrowo spał. Ja rzekłem: „Billy, czy to byłeś ty?” A on się
nawet nie obudził.
I ja pomyślałem: „Panie Boże” - zwolniłem jazdę mego samochodu - „co to
znaczy?”
I powiedziałem: „Billy. Billy”.
Powiedział: „Czego chcesz?”
A ja rzekłem: „Ty mówisz do mnie?”
„Nie. Dlaczego?”
I ja rzekłem: „Pragnę ci coś powiedzieć. Niedawno śnił mi się sen. Czy sobie
przypominasz, jak widziałeś tego człowieka, który wyglądał jak ja i Fletch? Zapytaj się
matki, gdy wrócisz do Tucson. Ja jej opowiedziałem ten sen. I, Billy, coś się dzieje, jest
to właśnie w toku obecnie. Coś mówiło do mnie, a ja - myślałem, że to byłeś ty”.
86 On spojrzał na mnie trochę dziwnie i czekał na chwilę; jechaliśmy dalej. Więc po
kilku minutach on ponownie zasnął. A ja jechałem dalej, rozmyślając o tym, co to mogło
oznaczać? Jechałem dalej prosto moją drogą, i nagle przychodzi On znowu i mówi.
I On rzekł: „Wracaj! Czy Ja ci nie powiedziałem na początku, żebyś czynił dzieło
Narażać się w obronie kogoś
20
ewangelisty? Gdy cię powołałem tam nad rzeką, czy Ja ci nie powiedziałem: ‚Jako Jan
Chrzciciel był posłany, by zwiastować pierwsze przyjście'? Czy Jan nie był więcej niż
prorokiem? Sam Jezus tak powiedział. 'Co wyszliście oglądać, proroka?' Powiedział:
‚Więcej niż proroka'„.
87 Potem to wszystko zaczęło mi się przypominać. Ja się zacząłem zastanawiać.
Następnie On przypominał mi znowu o ludziach. Jakże, czyniąc tak, jak czynił Mojżesz jak mógłby Mojżesz dotrzeć do ludzi, będąc tam na odludziu? A jak ja mógłbym dotrzeć
do ludzi, będąc na odludziu? Dokładnie ta sama rzecz. Potem to doszło do tego - 2. do
Tymoteusza 4. Przypominacie sobie, gdy poświęcaliśmy tę kaplicę owego poranka przed
trzydziestu laty, niektórzy z was, pamiętających owe czasy, jak On pokazał mi te drzewa
i ja je zasadziłem po obu stronach? Czy sobie to przypominacie? Przypominacie sobie tę
wizję. Jest to wszystko zapisane w księgach i na taśmach, i wszystko. Było to przed laty,
kiedy je widziałem i ja - nigdy nie skrzyżowałem unitarian i trynitarian. Ja stałem między
nimi i zasadziłem te drzewa, a były to jedyne dwa drzewa, które miały owoce. I ja...
Wszystkie te drzewa dorosły do wysokości około trzydziestu stóp i przestały róść. Te
rosły prosto do niebios; odłamane z tej samej gałęzi. Jedno po jednej stronie, a drugie
po drugiej stronie - ja je odłamałem. Wy pamiętacie tą wizję. Rozumiecie? Ona jest
napisana w książkach i jest w moim życiorysie, i wszędzie. A one rosły prosto do niebios,
ot tak, szybko. A On powiedział: „Wyciągnij swoje ręce po owoce”. A potem znalazłem te
same owoce na skrzyżowaniu, kiedy jechałem tam na dół. A On powiedział: „Wykonuj
pracę ewangelisty. Usługiwania twego zupełnie dowódź. Albowiem przyjdzie czas, gdy
zdrowej nauki nie ścierpią. Nie opuszczaj ich wtedy. Działaj ciągle dalej”. To wszystko
przypomniało mi się.
88 I potem przypomina mi się Marilyn Monroe, ta dziewczyna, którą widziałem
umierającą około tydzień przedtem, zanim ona umarła, i jak oni powiedzieli, że ona
popełniła samobójstwo, podczas gdy ona go nie popełniła. Ja im mówiłem o tym
przedtem, co się stanie, i tak się stało. I podobnie jak w wypadku tych bokserów tam na
północy; jeden miał uśmiercić tego drugiego. Pomyliła mi się ta dziewczyna. Tam była
inna dziewczyna, jej kuzynem jest Danny Henry. Jak się ona nazywa? Jane Russell. Jej
kuzyn, chłopak baptysta...
Głosiłem w Los Angeles na śniadaniu chrześcijańskich biznesmenów. I coś
przygniatało tam te organizacje, a siedział tam przełożony Zborów Bożych, i wielu
wielkich dygnitarzy zgromadziło się tam. A kiedy ja skończyłem przemawiać i zacząłem
odchodzić z podium, gotując się... Bowiem to poselstwo było wysyłane do całego narodu,
przez radio, i oni musieli zmienić stację. Podczas tej zmiany, kiedy oni wyłączyli radio,
potem, by wysyłać to poselstwo, wrócono z powrotem i ogłoszono tą stację. I ja byłem u
Clifton'a, gdzie mieliśmy śniadanie. A kiedy schodziłem z górnego podium na niższe,
zacny, przystojnie wyglądający młody człowiek w wieku około trzydziestu lat wybiegł do
przodu i zarzucił mi ręce na szyję. On rzekł: „Jestem Danny Henry”. A nie wiedziałem, że
to był jego brat, który to nadawał w telewizji. I, ach, nadawano to w telewizji dla
chrześcijańskich biznesmenów. A był to kuzyn Jane Russell, tej gwiazdy filmowej. Jej
matka jest kaznodziejką zielonoświątkową.
89 A potem, gdy zaczął biec do mnie, on mnie objął ramionami i powiedział: „Niech ci
Bóg błogosławi, bracie Branham”. On rzekł: „Mam nadzieję, że to nie brzmi
świętokradczo, lecz według tego, jak ja to zrozumiewam, to poselstwo mogłoby być 23.
rozdziałem Objawienia”. A kiedy to powiedział, zaczął mówić językami. Chłopak, który
nigdy nie słyszał nawet czegoś takiego - baptysta z denominacji. A skoro tylko... On
pobladł i patrzał na mnie. On nie wiedział, co robić. Tam siedzi mężczyzna, który tam
był. Czy tam byłeś, Fredzie? Ilu z was było tam w tym czasie? Tak, tutaj są ci trzej,
którzy tam byli w tym czasie. I on nie wiedział, co powiedzieć.
A była tam duża, wielka Francuzka, która siedzi tutaj na dole. Ona powstała i
rzekła: „Patrzcie, do tego nie trzeba żadnego wykładu. To był czysty francuski język”.
Ten chłopak powiedział: „Ja nie umiem ani słowa po francusku”. A ona zapisała to,
co on powiedział.
A potem był tam mężczyzna, siedzący w kącie - on rzekł: „To jest poprawne. Ja
zapisałem to, co on mówił, jest to po francusku”. Całkiem w tyle pod ścianą stał blondyn,
przystojnie wyglądający mężczyzna, wystąpił do przodu i porównywał te notatki. On był
tłumaczem francuskiego języka w ONZ. A ten człowiek tutaj był Victor LaDeaux, z
tamtego kościoła Arne Vick, i on to zanotował. Ja mam do tego tłumaczenie.
Narażać się w obronie kogoś
21
A potem był tam mężczyzna, siedzący w kącie - on rzekł: „To jest poprawne. Ja
zapisałem to, co on mówił, jest to po francusku”. Całkiem w tyle pod ścianą stał blondyn,
przystojnie wyglądający mężczyzna, wystąpił do przodu i porównywał te notatki. On był
tłumaczem francuskiego języka w ONZ. A ten człowiek tutaj był Victor LaDeaux, z
tamtego kościoła Arne Vick, i on to zanotował. Ja mam do tego tłumaczenie.
90
Słuchajcie tego, jeżeli to potrafię przeczytać.
„Ja, Victor LaDeaux, jestem rodowitym Francuzem, narodzonym na nowo
chrześcijaninem, napełnionym Duchem Świętym. Mój adres: 809 North King Road, Los
Angeles 46. Chodziłem do kaplicy Bethel, pastor Arne Vick jest pastorem. Oświadczam,
że to jest wierne tłumaczenie proroctwa, które było powiedziane o bracie Branhamie,
podanego przez Danny Henry w języku francuskim, dnia 11. lutego 1961, na śniadaniu
Biznesmenów Pełnej Ewangelii. Wierne tłumaczenie proroctwa”.
Otóż, tutaj jest to, co On powiedział:
Dlatego, że obrałeś tą wąską ścieżkę, tą trudniejszą drogę, którą szedłeś według
swego własnego wyboru. (Teraz to zrozumiewam. Mojżesz musiał dokonać swego
wyboru również. Rozumiecie?)
Ty obrałeś dokładną i poprawną drogę, podjąłeś poprawną decyzję, a jest to Moja
droga. (Podkreślone: „Moja droga” - Duch Święty się odzywa.)
Dzięki tej doniosłej decyzji olbrzymia porcja niebios czeka cię... czeka na ciebie.
Jaka to chwalebna decyzja... (Słuchajcie teraz uważnie)... Jaka to chwalebna
decyzja, którą podjąłeś. To właśnie samo w sobie zdobędzie i przyniesie ogromne
zwycięstwo w miłości Bożej.
91 Zwróćcie uwagę, tutaj jest czasownik przed przysłówkiem. Rozumiecie, język
francuski. Otóż, tłumacz ONZ przetłumaczył to. A ten chłopak nie zna ani jednego słowa,
nigdy nie słyszał o czymś takim, jak mówienie językami. On był baptystą. Po prostu
przypadkowo wszedł do środka i słuchał tej muzyki, i powiedział... przyszedł tam i stanął
tam, i słuchał mnie głoszącego.
Zatem, „w miłości Bożej” - Boża miłość. Jak to może być Boża miłość, jeżeli to nie
jest Duch Święty? Duch Święty jest Bożą miłością.
92 Otóż... a kiedy Billy i ja zaczęliśmy jechać dalej tą drogą, rozumiecie, zaczęliśmy
jechać dalej tą drogą, Billy znów usnął. I On powiedział: „Ja ci dam wieczny znak”.
A ja powiedziałem: „Panie, co....”. Czekałem przez chwilę, a nic się nie wydarzyło.
Powiedziałem: „Co jest tym wiecznie trwającym znakiem, Panie?” I czekałem przez kilka
minut. I właśnie wtedy - spojrzałem na Billy'go; on spał.
A On powiedział znowu: „Ja ci dam wieczny znak”. On rzekł: „Spójrz z tego miejsca,
gdzie jesteś, na zachód”.
I ja odwróciłem moją głowę w samochodzie w ten sposób, by popatrzyć; obniżyłem
szybkość samochodu, wiecie. I ach, moi drodzy, Duch Pański! Chciało mi się płakać i
krzyczeć. I spojrzałem i zobaczyłem po prostu górę z białymi wierzchołkami. Rzekłem:
„Ja nie wiem, nie widzę w tym żadnego wiecznego znaku”.
On rzekł: „Twoje nazwisko jest napisane ponad tym wszystkim”.
O, ja pomyślałem: „Co to jest?” Zrobiło mi się naprawdę słabo i zacząłem
hamować.
A Billy się podniósł i powiedział: „Co się z tobą dzieje?” A ja wyciągnąłem moje ręce
w ten sposób, pot kapał mi z ręki, a padał śnieg.
93 Powiedziałem: „Billy, coś się dzieje. Teraz wiem, gdzie postąpiłem niewłaściwie. Ja
wiem, że zawiodłem Boga”. I wydawało się, że słyszę śpiewaną tą pieśń i widzę tysiące
różnych ludzi, ułomnych, utykających, ślepych i schorzałych; usłyszałem chór, głos
jakiegoś słynnego śpiewaka śpiewający:
Nieczysty! Nieczysty! Złe duchy trapiły go.
(Wy znacie tę pieśń.)
Następnie przyszedł Jezus
i wypuścił więźniów na wolność.
Narażać się w obronie kogoś
22
Widziałem kolejki chorych i leżących wszędzie, i musiałem się zatrzymać. Billy nie
wiedział, że się to działo. A ja patrzyłem na góry.
94 Zatrzymałem się i patrzyłem na tą górę, i widziałem tych siedem pagórków. Otóż,
tutaj, jeżeli chcecie coś zobaczyć. Było tam siedem szczytów na grzebieniu tej góry,
jednej góry, która się ciągnęła na kilka mil. Ta ostatnia góra, zanim wjedziecie do innego
kraju; po niej nie ma już więcej gór. I ona się ciągnęła ze wschodu na zachód - ten
łańcuch górski, a jego wierzchołki były pokryte śniegiem.
Pierwsze dwa szczyty są małe, potem wielki szczyt; a potem kolejny mały szczyt, a
następnie większy szczyt; a potem mały szczyt, a następnie wielka, szeroka, długa,
pokryta śniegiem góra. I ja powiedziałem: „Panie, ja nie rozumiem, co to znaczy”.
On powiedział: „Ile tam jest szczytów?”
Ja powiedziałem: „Jest ich siedem”.
„Ile liter jest w twoim nazwisku?” B-r-a-n-h-a-m - M-a-r-r-i-o-n B-r-a-n-h-a-m.
95 I były tam trzy rzucające się w oczy szczyty. On rzekł: „Te trzy szczyty to pierwsze,
drugie i trzecie pociągnięcie. Ten pierwszy jest pierwszą częścią twojej usługi - mały
pagórek; potem twoje pierwsze pociągnięcie - dosyć wysoki”. Wy wiecie - znak na ręce.
Potem był tam mały interwał - czas, kiedy opuściłem widownię z powodu tego, że byłem
zbyt zmęczony. Wielu z was przypomina to sobie. A następnie przyszło rozpoznawanie drugie pociągnięcie. Teraz miałem kolejne - około kilka lat tutaj, po prostu nieco
mniejsze szczyty, rozumiecie, z powrotem - jaką nie była jeszcze moja usługa, a potem
przychodzi to trzecie.
Trzy jest liczbą całości, rozumiecie - to trzecie. Następny szczyt był piąty - liczba
łaski. A następnym szczytem był siódmy - liczba doskonałości, zakończenie. „Sześć dni
będziecie pracować. Siódmym dniem jest sabat” - koniec tygodnia, koniec czasu.
Rozumiecie? I ja zatrzymałem samochód, i pokazałem to Billy'mu. I patrzyłem na nie.
On rzekł: „To - niech to jest ostoją. Jeśli kiedykolwiek powstanie wątpliwość w
twoim umyśle, przypomnij sobie to miejsce, przyjedź tu z powrotem”.
96 A Billy poklepał mnie po ramieniu i powiedział: „Tato, spójrz na wschód!” I jak się
to w ogóle wydarzyło, ja nie wiem, lecz tam po wschodniej stronie tej drogi było to
palące się śmietnisko. Wiele mil od jakiegokolwiek miasta, stary stos odpadków, leżący
tam po lewej stronie tej drogi.
Ja powracam na pole. Amen. Stary, czy młody, czy żyję, czy umieram, ja będę
posłuszny Bogu, dopóki mnie śmierć nie wyzwoli. Niechcąco zawiodłem Pana. Czy
uczynię... Starałem się... Pozwólcie, że to jeszcze dodam. Rozumiecie? Czy pozostało
jeszcze trochę więcej taśmy? Pozwólcie, że to dodam. Ja chciałem zobaczyć Jezusa
Chrystusa, zamanifestowanego bez żadnej usterki. I niechaj bracia, którzy będą słuchać
tej taśmy, i członkowie tego zboru pamiętają od dzisiejszego dnia powód, dlaczego nie
mieliście w tym żadnych usterek, i powód, że przez wszystkie te lata nie możecie
powiedzieć ani jednej rzeczy, która była kiedykolwiek powiedziana albo uczyniona, która
by się nie urzeczywistniła. Ja wyzywam każdego, by przyniósł jakąkolwiek rzecz z tych
tysięcy, podanych na podium i podczas rozeznawania, oraz przepowiedni tego, co się
stanie; stało się to dokładnie do litery. Otóż, jeżeli zbór temu wierzy, powiedzcie:
„Amen,” żeby... [Zgromadzenie mówi: „Amen” - wyd.] Nie ma nikogo na świecie, kto by
mógł pokazać choćby jedną rzecz. Lecz niech to jest wiadome temu zborowi tutaj i
zborowi w przyszłości: Jeżeli Bóg pcha człowieka przez rurę, a on się wcale nie poruszy,
dopóki mu Bóg nie powie, to z tym nie jest złączona wiara. Wtedy Bóg popycha cię do
czegoś. I to doprowadziło usługę do tego stanu, że nikt nie może powiedzieć ani słowa
przeciwko niej. Lecz odtąd, pozwólcie, że wam najpierw powiem w imieniu Pańskim,
zanim będziecie słuchać, ponieważ ja muszę wyruszyć we wierze. Ja to muszę czynić
przez wiarę, czy sobie myślę, że to jest właściwe czy nie właściwe, względnie
jakiekolwiek. Ja wybieram, jak najlepiej potrafię, a potem to idę wykonać. Bowiem to nie
było złe dlatego, że czekałem, aż On mi powiedział, abym to szedł wykonać. Ja czekałem
na Niego. Więc to nie byłem ja; to był On.
97 Lecz widzicie, nawet wielki św. Paweł wpadł w tarapaty pewnego razu. I
wielokrotnie było tak, że Bóg czynił sprawy względnie pozwolił Swoim sługom czynić
sprawy, które były błędne, żeby udowodnić te sprawy. Otóż, wiemy, że ludzkie istoty
mogą popełniać błędy, lecz Bóg nie może popełnić żadnego błędu. Lecz teraz, jeżeli się
Narażać się w obronie kogoś
23
udam na pole głoszenia i będę postępował tak, jak postępuję, to będę musiał ustalić do
przodu nabożeństwa i uszeregować te sprawy. I prawdopodobnie przychodzi ten
wspaniały czas, któregośmy wyglądali. A z pewnością, jeśli „To samo w sobie jest
ogromną sprawą, która to urzeczywistni i sprawi, że się to stanie - potężne zwycięstwo
w miłości Bożej,” i to jest ten czasownik przed przysłówkiem, wtedy jest to Boża miłość,
którą jest Bóg. Rozumiecie? Jest potrzebna miłość Boża, by się rzucić tam na linię frontu
i narażać się z powodu ludzi.
98 A te chłystki „Rickies” i „Rickettas,” którzy się tak bezczelnie sprzeciwiali tym
słowom, i ja ich nazwałem „Ricky” i „Ricketta” - Bóg daje mi zrozumieć, że tego nie
powinienem był czynić, ponieważ wielu z nich jest pomimo wszystko Jego dziećmi. Ja
jestem... Oni sobie nie mogą pomóc, ponieważ postępują tak bardzo odmiennie.
Niektóre z tych starych, chłodnych formalnych kościołów mających ich - ten duch jest na
nich i oni są tak bardzo w więzieniu, jak Izrael był w więzieniu, i trzeba tak samo
Mojżesza, który tam poszedł, by ich wyzwolić z niewoli. Ludzkie istoty, które miłowały
Jezusa Chrystusa, które by Mu służyły, gdyby tylko wiedziały, jak Mu mają służyć. I one
są w niewoli denominacjonalizmu, który im mówi: „Nie czyń tego i nie czyń tego”.
99 Lecz musi przyjść wołanie od Boga: „Ktokolwiek chce maszerować do obiecanego
kraju, niech maszeruje”. My jesteśmy w drodze do obiecanego kraju. Amen. Niech oni
idą, maszerują. My jesteśmy na naszej drodze, by się spotkać z Chrystusem na końcu
czasu. I ja wam to chciałem przedstawić, żebyście zobaczyli, i pokazać wam to - ten
błąd, który może człowiek popełnić, chociaż jest szczery.
Mojżesz stracił współczucie do swego ludu, ponieważ oni nie chcieli go słuchać. I,
bracie Roy, czy rozumiesz swój sen? A zatem, ja nie mogę kontynuować takiej usługi,
dopóki nie odczuję czegoś innego w moim sercu odnośnie tego, bez względu na to, czy
mi to Bóg powiedział. Lecz to jest ta zmiana, którą brat Roy... którą widział przychodzić.
Coś musi mnie przemienić, ponieważ ja, w moim sercu - gdybym wyszedł na pole
misyjne, odczuwając tak, jak odczuwam obecnie - ciągle odczuwam, że oni powinni byli
słuchać tego poselstwa, oni to powinni byli czynić. I ja nie mam tego uczucia do ludzi,
jakie powinienem mieć. Dopóki nie będę miał tego uczucia, to nie ma sensu, żebym
wyszedł, ponieważ byłbym obłudnikiem.
100 I przez wszystkie te lata starałem się Mu służyć wiernym sercem i ja nie pójdę na
pole misyjne będąc obłudnikiem. Ja muszę odczuwać, że to nie jest „Ricky” i „Ricketta,” i
nie jest to ta banda. Są to Boże dzieci, które są w niewoli, i ja muszę iść do nich. Dopóki
nie potrafię odczuwać w ten sposób, będę się musiał po prostu włóczyć po okolicy,
przemawiać na kilku zgromadzeniach i tym podobnie, lecz czekać.
101 Mam krótką pieśń. Nie mogę śpiewać. Chciałbym ją wam po prostu zacytować.
Bracia, po prostu ją sobie trochę ułożyłem. Ja jej jeszcze nie wypełniłem. Nie jest to
właściwie napisane. Nie wiem, czy ją w ogóle mogę przeczytać czy nie. Jest to na
melodię „Bojowy hymn republiki” - „Chwała! Chwała, alleluja!” Wy to już słyszeliście.
„Chwała! Chwała, alleluja!” Ilu z was? Oczywiście, myśmy to wszyscy słyszeli.
Objeżdżający kaznodzieja wyjechał
jadąc konno poprzez kraj.
Ze strzelbą na swoim ramieniu
i z Biblią w swojej dłoni.
Opowiadał ludziom z prerii
o błogosławionym obiecanym kraju.
Kiedy jechał i śpiewał sobie w drodze.
Opierając się, opierając się,
Opierając się na wiecznym ramieniu;
Opierając się, opierając się,
Opierając się na wiecznym ramieniu.
Głosił o nadchodzącym sądzie ognia i siarki;
I o chwalebnych niebiosach bez końca
dla sprawiedliwych tylko.
Kiedy jechał poprzez góry, było słychać,
jak on śpiewał tę pieśń,
Kiedy jechał ciągle dalej.
O, jest moc, moc, cudotwórcza moc,
We krwi tej Baranka.
Narażać się w obronie kogoś
24
O, jest moc, moc, cudotwórcza moc,
W kosztownej krwi Baranka.
102 Stary objeżdżający kaznodzieja. Przypominacie go sobie. Widzicie?
Teraz jego strzelba jest stara i zardzewiałe,
i ona wisi na ścianie.
Jego Biblia mocno podniszczona i zaproszona,
i … rzadko dotykana w ogóle; (to prawda)
Lecz poselstwo, które nam ona przynosi,
spotka się z nami w owym dniu,
Bo Boża prawda ciągle maszeruje naprzód.
Wszyscy:
Chwała! Chwała, alleluja!
Chwała! Chwała, alleluja!
Chwała! Chwała, alleluja!
Jego prawda maszeruje naprzód.
103 Ja się jej będę uczył. Stałem tego poranka, kiedy ją zapisywałem, położyłem moją
rękę na mojej starej strzelbie, wiszącej na ścianie. Pomyślałem sobie: „Nie potrwa to już
długo”.
Jego strzelba jest stara i rdzewieje,
i ona wisi na ścianie. (to prawda)
Jego Biblia mocno podniszczona i zaproszona,
i jest rzadko dotykana w ogóle;
Lecz jego poselstwo z tej Biblii …
na Sądzie w owym dniu;
A Jego prawda maszeruje ciągle naprzód.
Boża prawda w tej Biblii! Tak. Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na
wieki.
104 Stary, objeżdżający kaznodzieja ze swoją strzelbą na plecach, mając swoją Biblię w
swojej ręce, przejeżdżał przez prerie, poprzez góry i doliny, w dół poprzez wąwozy i
wszędzie, zwiastując o nadchodzącym Tysiącletnim królestwie, oraz o sądzie ognistym,
przychodzącym na niesprawiedliwych, i zwiastując królestwo Boże dla sprawiedliwych.
To jest prawdą. Ten stary winczester ulega korozji. A Biblia - oni mają jakąś seksualną
książkę zamiast niej. Lecz Boża prawda ciągle maszeruje naprzód. On czyni samego
siebie tak samo rzeczywistym dzisiaj, jakim On był kiedykolwiek, i udowadnia to. „Boża
prawda maszeruje naprzód!”
Chwała! Chwała, alleluja!
Chwała! Chwała, alleluja!
Chwała! Chwała, alleluja!
Jego prawda maszeruje naprzód.
105 Dlaczego? Ktoś ją przyjmie. Bowiem Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj,
dzisiaj i na wieki. Śpiewajmy to znowu. Teraz jesteśmy tu pomieszani - metodyści,
baptyści, luteranie, wszyscy inni. W czasie, gdy będziemy śpiewać ten ostatni refren,
uściśnijmy dłoń komuś koło siebie, a potem się rozejdziemy.
A teraz, pamiętajcie, wy, którzy musicie iść do swego własnego zboru, idźcie dzisiaj
wieczorem. Pozdrówcie ode mnie waszego pastora. A potem módlcie się za mną, każdy z
was. A zatem, pragnę wam znowu przypomnieć, jeżeli nie macie gdzie chodzić... [Brat
Branham mówi do brata Neville: „A gdybyś miał coś” - wyd.] Po poselstwie bratra Neville
dziś wieczorem, kiedy on wygłosi swoje poselstwo, potem pragnę nagrać taśmę pod
tytułem „Czerwone błyskające światło, znak Jego przyjścia” - rozumiecie, dziś
wieczorem. Niech was teraz Pan błogosławi. A w następnym tygodniu będę, w następną
niedzielę, o ile Pan pozwoli, będę tutaj znowu, by nagrać kolejną taśmę, ponieważ będę
musiał być w Arkansas w tym następnym tygodniu.
106 W porządku, śpiewajmy teraz jeszcze raz i uściśnijmy sobie dłonie.
Chwała! Chwała, alleluja!
Chwała! Chwała, alleluja!
Panie Jezu, pobłogosław te chusteczki!...?... [Brat Branham się modli, podczas gdy
Narażać się w obronie kogoś
25
zgromadzenie śpiewa - wyd.] W imieniu Jezusa Chrystusa kładziemy ręce na te
chusteczki.
... naprzód.
Chwała Bogu! Pochylmy teraz na chwilę nasze głowy.
107 Jesteś właśnie w porę, bracie Ruddell. Przyjdź tutaj na podium na chwilę i módl się.
Brat Ruddell, kolejny z naszych współpracujących braci tutaj - z tego małego
stowarzyszenia zborów, które mamy wspólnie - tego międzydenominacyjnego. I ja
słyszałem, jakie dzielne stanowisko zajął brat Ruddell dla Ewangelii. A więc ja - mówię
to, bracie Ruddell, że wszystko na tej drodze... Bóg nie obiecał kwiecistego łoża wygody.
Lecz On obiecał bój, tak, ale On obiecał zwycięstwo. O to właśnie chodzi.
Przypominam sobie, że kiedy na początku zająłem to stanowisko, nawet moja
własna matka i ojciec chcieli mnie wyrzucić z domu. Rozumiecie? Lecz, o, moi drodzy, ja
ich ochrzciłem w imię Pana Jezusa! Jedyne nadzieje, jakie w ogóle mam dzisiaj, są z
powodu tego stanowiska. Cieszę się tak bardzo, że poselstwo Biblii, głoszone przez tego
starego objeżdżającego kaznodzieję aż do dzisiejszego czasu... Chociaż ludzie wzięli ją
do swoich rąk i poobcinali ją wokoło, i oni uczynili denominacje i dodali do niej wyznania
wiary i wszystko inne, ta prawda ciągle maszeruje naprzód. To się zgadza. Ona ciągle
maszeruje naprzód.
108 Niech Bóg błogosławi każdego z was i mam nadzieje, że się z wami znowu zobaczę
- naprawdę niedługo. Aż do tego czasu - czy mi teraz uczynicie jedną przysługę,
zarówno wy tutaj, jak i wy, którzy słuchacie taśm - wy bracia? Módlcie się, żeby Bóg dał
do mego serca to coś, co zgubiłem tam w tym kompleksie. Tak łatwo dojdzie do tego, że
powstanie kompleks.
Miałem niedawno rozmowę z moim bratem Way, siedzącym tutaj - stojącym tutaj
na przedzie. Dobrzy człowiek, lecz powstał w nim kompleks, inny rodzaj kompleksu,
uczynił tą samą rzecz. Bracie Way, ty to możesz tak łatwo uczynić; chodzi o to, że ci
przyjdzie coś błahego na myśl i ciągle o tym myślisz. Zawróć i zbadaj to na podstawie
Pisma Świętego, a zobaczysz, czy to jest właściwe, czy nie, a potem idź od tego miejsca
naprzód. Tak. Nie trać uczucia do ludzi. Rozumiesz? Musisz mieć na uwadze, że oni nie
są zrobieni z trocin. Oni są ciałem i krwią, ludzkie istoty i dusze. Módlcie się za mną
wszyscy, jeśli chcecie. Niech Bóg pobłogosławi was teraz.
Pochylimy nasze głowy i poproszę brata Ruddell, czy by...
109 Przepraszam? [Brat Parnell mówi: „Bracie Branham, mam coś, co bym chciał
powiedzieć, zajmie mi to tylko pół sekundy” - wyd.] Dobrze, bracie. [Brat Parnell
opowiada sen, który mu się śnił.] Chwała bądź Bogu! To jest kaznodzieja. Ktoś tego
może nie wie. A on był jednym z tej grupy, który - nie miałem czasu dzisiaj do południa
- który był w jednym z tych snów, mówiącym o mnie, idącym w innym kierunku,
rozumiecie, idącym na Zachód, odchodzącym na Zachód w tym ostatnim czasie. Brat J.
T.Parnell.
110 Otóż, może są obcy, którzy się dziwią z powodu ludzi, mających sny - śniących.
Nie, nam nie chodzi o wszelkiego rodzaju sny i tym podobnie, lecz wierzymy, że Biblia
mówi: „I stanie się w ostatecznych dniach, że wyleję Mego Ducha na ludzi; i oni będą
prorokować, będą oglądać wizje i będą śnić sny”. A jak długo mieści się to w Biblii, moim
obowiązkiem jest wierzyć temu i zwiastować to. I kiedy ludzie opowiadają sny, a Pan nie
poda wykładu, zostawiamy to. A jeżeli to jest coś... Kiedy ktoś mówi językami, musi to
być coś dla zboru, i musi się to również urzeczywistnić. Jeżeli nie, jest to zły duch. Musi
się to urzeczywistnić, ponieważ wykładanie języków to proroctwo. My wiemy, że to jest
prawdą. Więc my tutaj staramy się żyć Biblią dokładnie w ten sposób, jak ona jest
nauczana. Nie ujmujcie z niej niczego, ani nie dodawajcie niczego do niej, lecz żyjcie nią
po prostu tak, jaka ona jest. Niech będzie Pan błogosławiony. To mi pomogło, bracie J.
T., wierzyć temu... Bóg mi nie powiedział teraz, bym wyszedł i zawarł kompromis z
grzechem; lecz żebym po prostu wyszedł i pracował tylko dalej. Rozumiesz?
111 Módlmy się teraz. Bracie... [Siostra w zgromadzeniu krzyknęła - wyd.]... Ktoś
zemdlał. Chwileczkę tylko. Siedźcie cicho wszyscy. Rozumiecie? [Brat Branham wychodzi
spoza kazalnicy i idzie na dół do zgromadzonych.]
Niebiański Ojcze, niech Twoje miłosierdzie i dobroć będzie z bratem Way. W imieniu
Jezusa Chrystusa, niech on wróci z powrotem. Przywróć go z powrotem, Panie, i daj mu
Narażać się w obronie kogoś
26
siłę i zdrowie.
Słowo daję, jego serce zaczyna znowu uderzać! Bądźcie cicho, wszyscy, i módlcie
się tylko.
Panie Jezu, niech Twoja dobroć i miłosierdzie będzie z bratem Way, w imieniu
Jezusa Chrystusa.
Przeminęło to. Kiedy stoję tutaj u tego ołtarza, gdzie były głoszone przemówienia
pogrzebowe, gdzie - stoję tutaj, gdzie setki ludzi przebiło się w modlitwie do Chrystusa.
Wyciągłem rękę, jego oczy były w słup, jego puls ustał. I nic więcej niż wezwanie imienia
Jezusa Chrystusa, a jego puls zaczął bić na nowo. Chwała Panu! Chwała Panu! Jako
kaznodzieja krzyża mówię to w imieniu Jezusa Chrystusa. Czy On nie jest cudowny?
[Zgromadzenie mówi: „Amen” - wyd.] Atak serca. Rozumiecie? Jestem tak wdzięczny, że
się to stało właśnie teraz, zamiast potem, aż stąd odejdziemy. Widzicie łaskę Bożą?
Niech będzie Pan błogosławiony!
Pochylmy teraz nasze głowy.
112 Niebiański Ojcze, dziękujemy Ci za Twoją dobroć oraz za Twoje miłosierdzie. Ty
jesteś zawsze wśród nas. Daj mi, Panie, olej do mojej lampy. Daj mi laskę Pańską,
żebym ją mógł wyciągnąć ponad chorymi i cierpiącymi. Żebym ją mógł przynieść na...
by przynieść wyzwolenie tym, którzy są w potrzebie, a sąd na tych, którzy ją odrzucają.
Daruj tego, Ojcze. My Ci dziękujemy za wszelką Twoją dobroć w imieniu Jezusa
Chrystusa. Amen.
Bracie Ruddell, niech ci Bóg błogosławi, bracie.
Kazania wygłoszone przez
Williama Marriona Branhama
„…w dniach głosu…” Obj. 10:7
www.messagehub.info