październik
Transkrypt
październik
Nr 66 październik 2009 ISSN 1642-8161 Magazyn Studencki WSB wybij się z tłumu Partnerzy: Patroni merytoryczni: Witajcie Witam wszystkich po wakacyjnej przerwie Szczególnie serdecznie przywitanie kieruję do nowych studentów WSB oraz tych, którym udało się przejść pomyślnie przez „kampanię wrześniową”. Jak po wakacjach? Wypoczęci? Mam nadzieję, że tak, bo przed nami nowe wyzwania i ciekawy czas, więc energia oraz chęć działania na pewno się przydadzą. Zresztą już wkrótce pierwszy sprawdzian naszej kondycji – Bieg za Rektorem, na którym pojawi się szansa udowodnienia, że jesteśmy gotowi rozpocząć kolejny/pierwszy rok studiów. Najwyższa pora, żeby zacząć realizować swoje plany! Nowy kierunek? Pierwsza praca? Praktyki w wymarzonej firmie? Tym, którym udało się to już podczas minionych wakacji serdecznie gratuluję. Jeśli jednak skusiły Was uroki błogiego leniuchowania, głowa do góry, nie miejcie wyrzutów, w końcu przerwa należy się każdemu. Przed Wami wiele możliwości i szans do wykorzystania. Polecam regularną lekturę „Żebyś Wiedział”, która na pewno pozwoli Wam być na bieżąco z podejmowanymi na uczelni działaniami i nie dopuści do tego, aby ominęło Was jakieś ważne wydarzenie. Jednocześnie zapraszam do współtworzenia magazynu oraz skorzystania z szerokiej oferty dodatkowych zajęć, kół naukowych, czy też wyjazdów na zagraniczne stypendia. Życzę Wam, w imieniu swoim oraz redakcji, samych właściwych wyborów i satysfakcji z podjętych działań. Kasia Dolata Redaktor naczelny: Katarzyna Dolata, Zastępcy redaktora naczelnego: Anna Stepczak, Ilona Swieczkiewicz Redakcja: Marta Banaszak, Kamil Dondajewski, Zofia Graczyk, Michał Grywaczewski Joanna Kucal, Wojciech Lange, Magdalena Misiołek, Katarzyna Podgórska Anna Rzeszowska, Anna Stępczak, Ilona Świeczkiewicz, Łukasz Winnicki Urszula Zaorska, Joanna Skąpska, Dominik Majchrzak,Antonina Czerwińska, Ewa Jermakowicz Skład, łamanie i projekt okładki: Marcin Czyrko Adres redakcji: al. Niepodległości 2, 61-874 Poznań Budynek CP, pokój 303 e-mail: [email protected] [email protected] [email protected] www.zebyswiedzial.pl Redakcja nie odpowiada za treść umieszczonych reklam. Materiałów nie zamówionych nie zwracamy. Zastrzegamy sobie prawo do adjustacji tekstów. Poglądy wyrażane w tekstach nie muszą odpowiadać poglądom Redakcji. 3 co Cię czeka! KALENDARIUM 2009 WRZESIEŃ 21-23.09. - „Tydzień Zerowy” 22.09. - Otrzęsiny - Samorząd Studencki PAŹDZIERNIK 02.10. - Inauguracja Roku Akademickiego 2009/2010 10.10. - Pogoń za Rektorem Impreza Halloween - Samorząd Studencki LISTOPAD Składanie wniosków stypendialnych 21.11. - „Dzień życzliwości” - Samorząd Studencki Impreza - Andrzejki - Samorząd Studencki GRUDZIEŃ Akcja Zostań Świętym Mikołajem Cantabile - Konkurs wiedzy z rachunkowości - Analitix Wigilia komar z monopolem Kilka dni spędzonych nad jeziorem w Boszkowie. Tylko cisza, spokój, woda i oczywiście słońce. Niestety nie zabrakło także komarów i reszty owadów, które gryzły na każdym kroku. Jeden z komarów tak mnie ugryzł, że miałam „malinkę”. Wspaniała cisza i spokój wynagro-dziły jednak te dokuczliwe pogryzienia. Nie najważniejsze są komary, które kochały mnie od zawsze. Znosiłam ich obecność, byle bym mogła jeszcze parę dni spędzić w ciszy i spokoju, wylegując się na słońcu. Wszystko, co dobre niestety kiedyś się kończy. Na niepogodę naj-lepszy był spacer w deszczu, dobra książka i topowa w te wakacje gra - eurobiznes (inaczej nazywana - monopolem). Gra, w którą chyba każdy kiedyś chociaż raz miał okazję zagrać. Genialna gra planszowa, która nie kończy się zaraz, bo tak naprawdę nie wiadomo do końca, kto zostanie milionerem, a kto zbankrutuje, płacąc za hotel w Wiedniu 4000 $ :). Mimo gier komputerowych, których wszędzie mnóstwo, z miłą chęcią wraca się do tych tra-dycyjnych. Zastanawiam się, czy dziecko, które dostałoby właśnie grę planszową ucieszyłoby się? Kiedyś taki prezent sprawiał radość i był niesamowitą zabawą, podobnie jak piłka do gry w nogę. Frajdę sprawiał również prezent w postaci zegarka na rękę. Obecnie jest zupełnie inaczej. Co się stało z kolejnymi pokoleniami? Co dla nich liczy się najbardziej? Komputer z zestawem gier, rower, który jest już oczywistością. Skutery lub kłady są teraz upragnionymi prezentami komunijnymi, czy bardziej okazałymi podarunkami urodzinowymi. Zastanawiam się nad sensem tego wszystkiego i tym czy teraz liczy się tylko najnowszy i najdroższy prezent. Nie wiem jak to będzie wyglądało za kilka lat. Co my będziemy wręczać naszym dzieciom w prezencie? Czy będziemy pamiętali z czego się cieszyliśmy, czy postęp techniki i reklama będzie miał na nas tak duży wpływ? Cudownie było po raz kolejny usiąść i poczuć się dzieckiem. Życzę Wam, abyście przystanęli i zastanowili się co sprawiało Wam frajdę, gdy byliście mali i wrócili do tego na moment. Anja październik 2009 4 poznaj Poznań przy marychu, tej! Czyli fyrtle, które wiara w Poznaniu znać powinna. Statystycznie większość z Was w stolicy Wielkopolski się nie urodziła, a jedynie tutaj przyjechała studiować i może potem zostać na dłużej. Mam rację? O.K. wiem, że tak. Statystycznie także Wasza wiedza o Poznaniu jest niewielka. Cóż, taka prawda. Otóż postaram się to zmienić. Co to jest Poznań? Niewątpliwie jest to jedno z największych miast w Polsce. Jak na takie miasto przystało, jest tu sporo ciekawych miejsc do zwiedzania, a przyjezdni nie powinni się nudzić. Umówmy się Londyn, czy Paryż to nie jest, ale mamy się czym pochwalić. Na początek trochę reklamy – czyli co warto wiedzieć. W Poznaniu znajduje się najstarsza, największa w Polsce i jedna z najważniejszych w Europie instytucja zajmująca się organizacją wystaw, czyli Międzynarodowe Targi Poznańskie. W niemałym stopniu wpływa na biznesowo-uniwersytecki charakter miasta. Za ten drugi człon odpowiedzialne jest 8 państwowych uczelni i blisko 20 niepaństwowych jak nasza. Mamy drugie największe zoo w kraju z nowoczesną… słoniarnią. Palmiarnia to największe w Polsce skupisko roślinności tropikalnej. Rzeczą, którą już pewnie znacie jest najlepsze na świecie centrum handlowe średniej wielkości, czyli sąsiadujący z WSB, Stary Browar. To podstawy. Teraz, krótko o tym jak to się zaczęło. Zatem jakiś czas temu, właściwie to kilkaset lat temu książę Lech wyruszył na łowy ze swoją drużyną. W lesie, który rozciągał się nieomal na całej powierzchni państwa, usłyszał zbliżające się dźwięki rogów. Przybyszami okazali się bracia Lecha – Czech i Rus. Na pamiątkę tego poznania po latach Lech kazał w miejscu, gdzie się ono odbyło – na prawym brzegu Warty, wznieść gród warowny i nazwać go Poznań. Jest to najpopularniejsza legenda opisująca historię powstania Poznania. Obok tej historii warto znać także tę o poznańskich koziołkach. Miało się to wydarzyć blisko pół wieku temu podczas prezentacji zegara na wieży ratuszowej przez mistrza Bartłomieja. Przygotowywana na tę okazję pieczona sarna, przez nieuwagę, spaliła się. Próbowano zastąpić ją dwoma białymi koziołkami, jednak te już w ratuszu uciekły na wieżę zegarową i ku zdziwieniu zgromadzonych, pod nowym zegarem dostrzec było można trykające się koziołki. Na pamiątkę tego wydarzenia burmistrz polecił wzbogacić zegar o mechanizm z obecnym symbolem miasta. O tym najsłynniejszym fragmencie poznańskiego ratusza wspominam także dlatego, że jest to jedno z najpopularniejszych miejsc spotkań, w tym także tych będących wyjściami na imprezę. Oprócz spotkań „pod koziołkami” na pewno ktoś Wam zaproponuje miejsce „pod pręgierzem”. Co ciekawe, jest to jedna i ta sama lokalizacja – Stary Rynek przed ratuszem. Drugim najbardziej lubianym punktem startowym „wyjścia na miasto” jest… koleś z rowerem. Tak wielu właściwie nie wie co to za rzeźba. Bezapelacyjnie najsympatyczniejszy pomnik w Poznaniu, przedstawia Starego Marycha. Fikcyjna postać "starego Poznaniaka" stworzona przez Juliusza Kubla. Jest bohaterem zbioru gawęd pt. "Blubry Starego Marycha", które stały się popularne za sprawą poznańskiego radia w latach 80-tych. Co ciekawe Stary Marych nie stoi na wysokim cokole, lecz na chodniku ze swoją teczką i rowerem, a to dlatego, że jest zwykłym Poznaniakiem. Wiecie już skąd iść na imprezę, warto wiedzieć też dokąd właściwie można się wybrać. Klubów nam nie brakuje, większość usytuowana jest na lub w okolicach Starego Rynku. Nie wymienię wszystkich oczywiście. Wprowadzając mały podział: niskobudżetowe (czyt. wjazd za free, napoje wyskokowe w rozsądnych cenach) to przede wszystkim popularne Terytorium i odnowione Alcatraz. Można też wybrać się na gorące rytmy Latino w połączeniu z muzyką komercyjną do Cuba Libre. Narzekać nie można, nie jest źle. Dla bardziej wymagających nowsze kluby – Czekolada i Buddha Bar. Wjazd z reguły płatny. Tylko i wyłącznie w czwartki jest możliwa zabawa w klubie oddalonym od rynku – Blue Note. Jeden z najlepiej ocenianych klubów w mieście znajdu- www.zebyswiedzial.pl 5 poznaj Poznań mini wywiady c.d. dominik Sposób na opanowanie 200 slajdów na dzień przed egzaminem. je się z boku Centrum Kultury Zamek. Co ciekawe poznański Zamek Cesarski jest ostatnią tego typu budowlą w Europie i stosunkowo młodą – zbudowany został na początku XX wieku. Wracając do imprez. We wspomnianym Starym Browarze również odnajdziecie ciekawe kluby – SQ i Słodownię. Muszę wspomnieć, że o ile w tygodniu do większości klubów jest wstęp wolny, o tyle w weekendy jest dokładnie odwrotnie. Popularnymi klubami, mającymi swój klimat no i bezpłatny wstęp także w piątek i sobotę są Stare Kino i Pod Minogą. Więcej informacji o Poznaniu i tym co można tutaj robić, gdzie pójść itp. już wkrótce. W gwoli wyjaśnienia tytułu i słowa fortel. Jak się, mam nadzieję, domyśliliście pochodzi z poznańskiej gwary, a oznacza jakieś miejsce, okolicę. O pyrach z gzikiem albo sznece z glancem pewnie słyszeliście. Jeśli nie to może następnym razem się wyjaśni. Dla niecierpliwych zapraszam do wszechwiedzącego Google. Kamil Dondajewski Jako doświadczony student powiem, że jest parę opcji i jest to możliwe – sposoby poniżej: 1) telefon z możliwością pokazywania slajdów (opcja dobra, ale niebezpieczna, niektórzy wykładowcy naprawdę widzą); 2) laptop na egzaminie (raz mi się udało, tylko raz); 3) wydrukować slajdy i wziąć na egzamin (przy założeniu, że na stronę wejdzie 8 slajdów i zapiszemy je po obu stronach – wykonalne, ale niepraktyczne - to wciąż 13 kartek); 4) wydrukować i położyć pod poduszkę, podczas snu może coś wleci do głowy (spróbować można, nie zaszkodzi, ale uwierzcie NIE POMOŻE); 5) litr kawy, 4 energy drinki i jakieś 12 godzin (ile byście nie wlali tego w siebie i nie skupiali się i tak włączycie TV); 6) skserować to sobie i nakleić na ścianie - patrzeć tydzień przed egzaminem to pomoże ;-) Dominik Majchrzak październik 2009 6 subiektywnie czy utoniemy w „informacyjnej powodzi”? Zalew informacją, „papka” podawana przez media, umiejętności percepcyjne człowieka, rozwój cywilizacji, wirtualna rzeczywistość, mnemotechniki, multitasking (umiejętność wykonywania wielu rzeczy jednocześnie) itd. To tylko wybrane pojęcia, których coraz częściej dotykają artykuły prasowe i internetowe. Czy możliwości adaptacyjne naszych mózgów są nieograniczone? Czy jesteśmy „pokoleniem płytko przetwarzającym”? Dostęp do informacji, możliwość poszerzania horyzontów i zdobywania wiedzy jest bez wątpienia rzeczą istotną. Rozwój technologii oraz Internet na pewno przyczyniają się do zwiększenia możliwości wykorzystania i udostępniania artykułów, materiałów, wiadomości, danych itp. Dlaczego, więc tyle zamieszania? Istotą problemu jest nieumiejętność wyselekcjonowania informacji niezbędnych, czy chociażby potrzebnych. Zapamiętywanie i poświęcanie uwagi na „wszystko jak leci” jest stratą czasu i „zaśmiecaniem” pamięci. Portale i witryny internetowe; pozycje prasowych, czy książkowe; informacje: istotne, zabawne, błahe oraz przerażające; bilbordy, plakaty, reklamy; hasła – „miliony rzeczy walczą o naszą uwagę”. To, czy im się uda nie do końca zależy od nas… Przede wszystkim ludzki mózg jest zaprogramowany na gromadzenie danych. Nieustannie, więc pobiera z otoczenia bodźce o różnej sile oddziaływania, magazynując uzyskane informacje w trybie „just in case” (na wszelki wypadek). Czy rzeczywiście nadmiar danych jest dla nas niebezpieczny? Przesyt odebranych sygnałów prowadzi do zobojętnienia na fakty, które nie dotykają nas w sposób bezpośredni, a także do nieumiejętności prawidłowej oceny docierającej do nas informacji. W efekcie coraz częściej spotkać można pojęcie „pokolenia płytko przetwarzającego”. Niestety coraz lepsza pamięć wzrokowa oraz podzielność uwagi nie idą, w tym przypadku, w parze ze zdolnością analizowania, wyciągania wniosków, czy wykorzystania nieuporządkowanych, bezmyślnie „wczytanych” danych, w praktyce. Innym problemem jest trudność w budowaniu relacji społecznych. Zamknięci, odwracamy się od innych, nie próbując wykazać trochę empatii, czy altruizmu. Odosobnienie i zaniedbania kontaktów społecznych mogą prowadzić do autyzmu (w Polsce na tę chorobę cierpi kilkadziesiąt tysięcy osób, a u wielu chorych zaburzenia autystyczne nie zostały jeszcze zdiagnozowane). Sytuacja, w której zaczynamy komunikować się z kolegą, będącym naszym sąsiadem lub (co gorsza) z osobą siedzącą w pokoju obok przy pomocy różnorodnych komunikatorów internetowych, czy też wysyłając sms-a, moim zdaniem, znacznie odbiega od prawidłowej formy porozumiewania się. Życzę Wam, abyście mimo nadmiaru informacji, potrafili znaleźć, ocenić i wykorzystać te istotne oraz żebyście nie zapominali o tym, że obok żyją inni ludzie. Kasia Dolata mini wywiady Czy studia to tylko wykłady? Studia to nie tylko wykłady, konwersatoria i sesja. To przede wszystkim ludzie, których pamięta się do końca życia. Często spotkam się z licealistami i radzę im, żeby bez względu na to jaką uczelnię i kierunek studiów wybiorą, „z marszu” zapisywali się do kół naukowych i organizacji studenckich. Z grupą ćwiczeniową żyje się różnie, ale wspólne wyjazdy, zaangażowanie w projekty łączy ludzi. Po jakimś czasie współpraca owocuje prawdziwą przyjaźnią. Studiowanie na WSB i czynny udział w życiu studenckim nauczyły mnie wiele. Przestałam być „szara myszką”, uwierzyłam w siebie. Czasami mam wrażenie, że nie ma rzeczy niemożliwych. Oczywiście były wzloty i upadki, ale razem zawsze lepiej znosić smutki a i sukcesy wspólnie smakują podwójnie. Miałam szczęście, że trafiłam na takich ludzi. Dlatego teraz chętnie posłużę pomocą Wam. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące studiowania, chcecie dowiedzieć się więcej o programie VIS, zapytać o organizacje studenckie lub po prostu poradzić się starszej koleżanki, pytajcie śmiało. Katarzyna Alagierska www.zebyswiedzial.pl Katarzyna wykładowcy zdradzili 7 Na pytania studentów odpowiadał: Krzysztof Sajon Kierownik Działu Współpracy z Zagranicą, Studium Języków Obcych 1. Co chciałby Pan zmienić w studentach? Podejście do ściągania oraz umiejętność krytycznego myślenia, którego często im brakuje i przyjmują bezrefleksyjnie niektóre treści. 2. Najśmieszniejsze wydarzenie ze studentami. W czasie dyżuru przepytywałem studentkę. W pewnym momencie drzwi się otworzyły i wszedł student pytając, czy zastał moją koleżankę. Chciał umówić się na jakiś test. Po minie studenta widać było, że wcześniej nie widział na oczy mojej koleżanki. Nie namyślając się długo wskazałem na moją studentkę. On momentalnie zwrócił się do niej i zaczął się usprawiedliwiać, dlaczego nie mógł chodzić na zajęcia. I tu moja studentka pokazała na co ją stać aktorsko. Doskonale wcieliła się w rolę mojej koleżanki. Dała mu reprymendę i stwierdziła, że nie widzi możliwości, by mu dać zaliczenie. On zaczął błagać, by dała mu szansę. W końcu zgodziła się i kazała mu przyjść następnego dnia na godzinę 8:00. Student grzecznie się ukłonił i wyszedł. Kiedy wyszedł powiedziała: „Co za idiota”. Zdarzenie było nie z tej ziemi. 3. Czy zdarzyło się Panu nie odpowiedzieć na pytanie zadane przez studenta? Zdarzyło i zdarza. 4. Czy zdarzyło się, że studenci Pana bardzo zaskoczyli? Jak? Nie jeden raz, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Negatywnie, to choćby to, że studenci zarządzania z II lub III roku nie wiedzieli, kto to jest Michael Porter (w końcu guru od zarządzania), albo Steve Jobs (szef Apple). Pozytywnie to np. fakt, że nieraz niewielkie bodźce motywacyjne potrafią spowodować zaangażowanie i kreatywne myślenie studentów. było najbardziej stresujące. W czasie obrony już było lepiej. Pisałem na temat historii przekleństw w języku angielskim. 6. Dlaczego zdecydował się Pan na pracę ze studentami? Po krótkim doświadczeniu w pracy w firmie postanowiłem robić coś innego, a że nauczanie zawsze mi się podobało, to taki wybór. 7. Jak zawód chciał Pan wykonywać będąc dzieckiem? Dlaczego? Kilka. Myśliwy – po lekturze książek Szklarskiego na temat przygód Tomka Wilimowskiego ta opcja wydawała się naturalna; piłkarz – zawsze uwielbiałem ten sport i sam często grałem; dziennikarz – miałem wrażenie, że ta praca wiąże się z wieloma podróżami; muzyk rockowy – wizja kariery międzynarodowej i hulaszczego życia była nieodparta. 8. Najdziwniejsza/najśmieszniejsza opinia o Panu zasłyszana wśród studentów. Terminator 9. Co Pan wspomina z czasów Pana studiów? Świetną atmosferę w grupie i na roku, ferment intelektualny w dyskusjach, uczestnictwo w przeróżnych imprezach kulturalnych, wiarę, że świat należy do nas. 10. Najbardziej oryginalny sposób ściągania, z jakim się Pan zetknął podczas przeprowadzania egzaminu. Wykorzystywanie nowoczesnych urządzeń jak choćby telefon komórkowy. 5. Jak wspomina Pan swoją obronę? Na jaki temat pisał Pan pracę magisterską? Pamiętam, że samo oczekiwanie na wejście na egzamin październik 2009 8 subiektywnie ofiary photoshopa Bynajmniej nie mam tu na myśli osób wykorzystujących go w swojej pracy, czy osób posiadających zdjęcia, które zostały poddane jego obróbce. Chciałabym się zająć raczej tymi, którzy nawet nieświadomie są przez niego pokrzywdzeni... a można się domyślić, że grupa jest liczna. W świecie zdominowanym przez media, a i otwarcie można powiedzieć, że również Internet (wg badania Net Track [Millward Brown SMG/KRC] około 13,6 miliona Polaków korzysta z Internetu i jest to 45% Polaków w wieku 15 lat i więcej) społeczeństwo jest coraz bardziej podatne na oddziaływanie tych środków masowego przekazu. Walter Lippmann amerykański intelektualista pochodzenia żydowskiego powiedział: „Gdzie wszyscy myślą tak samo, nikt nie myśli zbyt wiele”. Wystarczy zastanowić się jak wielki wpływ na sposób w jaki myślimy i odbieramy otaczający nas świat, mają obecnie media. Wpatrując się nałogowo w ekran telewizora, klikając myszką, czy przerzucając kolejną stronę kolorowego czasopisma, nieświadomie poddajemy się wpływowi przedstawianego tam świata. Świata, który od otaczającej rzeczywistości potrafi się diametralnie różnić. Niektórzy z nas niestety nie potrafią tych „subtelnych” różnic dostrzec i właśnie taki obraz uważają za jedyny prawdziwy. Zacznę od kobiet, ale nie dlatego, że w naszej kulturze przyjęło się „puszczać” je przodem, tylko biorąc pod uwagę ich podatność na sugestie otrzymywane z otoczenia. Oczywiście każda z nich chciałaby wyglądać jak Aleksandra Ambrosio na okładce GQ, albo Natalia Vodianova z nieskazitelną cerą i hipnotyzującym spojrzeniem w reklamie zapachu Euphoria Calvina Kleina. Właśnie z tych kilku powodów katują się coraz to nowymi dietami „cud”, kupują tony pudrów i szminek, biegają do kosmetyczki i na basen. Czasami zatrzymują się i wtedy na krótką (czasami dłuższą) chwilę dociera do nich myśl, że nie potrzebują tego wszystkiego i dostrzegają, że tak naprawdę nowy wspaniały krem nawilżający okazał się nie tak cudotwórczy jak obiecywała Małgorzata F. Oczywiście nie potępiam osób, które prowadzą zdrowy tryb życia, czy po prostu o siebie dbają. Mam na myśli raczej grono tych, którzy prawie za wszelką cenę dążą do osiągnięcia ideału, jak wiadomo nie występującego w przyrodzie. Kobiety chcąc wyglądać jak celebrytki, powinny zdać sobie sprawę z tego, że poza Internetem (który skądinąd jest im już znany) ktoś dokonał także odkrycia na miarę wieków (!), jakim jest Photoshop. To dzięki jego dobrodziejstwom 60kg wygląda jak 50kg, 160cm jak 170cm, 40 lat jak 30...nie zapominając oczywiście, o nieskazitelnie gładkiej i lśniącej cerze, na której nawet uważny tropiciel nie dostrzeże ani jednej zmarszczki, nie wspominając już o porach! Właśnie to napędza większość kobiet do pogoni za czymś, czego osiągnąć się nie da... i właśnie dlatego codziennie stoją przed lustrem z malującym się na twarzy wyrazem niezadowolenia. Marzenia o idealnym wyglądzie, tylko częściowo przyczynia się do ich permanentnego niezadowolenia, bowiem każda „idealna” kobieta, która nie posiada u swego boku mężczyzny, prędzej czy później zacznie go szukać. Jak można się domyślić taki zaszczyt nie spotyka każdego faceta (nie może to być więc „zwykły” kolega z pracy, z którym od dłuższego czasu wymienia spojrzenia na korytarzu). Najlepiej, gdyby o jej względy zabiegał niejaki Mark Vanderloo (chociaż osobiście wolałabym Gabriela Aubry w koszuli od Calvina Kleina;)) albo inny nieziemsko przystojny kawaler. Zdecydowanie nie może być nim Roman, który chociaż sympatyczny zupełnie odbiega od obranego kanonu. Mężczyźni, także stali się tytułowymi ofiarami, jednak w ich przypadku wygląda to trochę inaczej. Wiadomo, że bardzo ciężko zauważyć im ciągle rosnący brzuch (czasami tylko koszulka jest jakoś ciaśniejsza), ale kobiety, z którą pokażą się na imprezie, wszyscy faceci muszą im zazdrościć. Najchętniej umówiliby się z Angeliną Jolie lub Giselle Bundchen (informacja z wiarygodnego źródła;)). Oczywiście Iza, też jest niezła...ale to nie jej zdjęcie pokazuje kilka razy dziennie monitor komputera i wyświetla się na tapecie telefonu komórkowego. Osobnicy obu płci nie bez powodu, mimo wielu prób, które kończą się fiaskiem, nadal pozostają singlami. Niezwykle trudno jest bowiem spotykać się z Angeliną (i to nie dlatego, że ma już męża). Warto się więc zastanowić, bo choć zdjęć Romka nie zobaczymy w najnowszym numerze Gali, może okazać się partnerem na całe życie, albo poprostu przyjacielem, na którego zawsze możemy liczyć. Jeśli ktoś nie jest do końca przekonany - wystarczy w przeglądarkę wpisać hasło: gwiazdy bez makijażu. Jeśli nadal jesteś innego zdania, bądź po prostu chcesz się podzielić opinią na ten temat - pisz na: [email protected] lub bezpośrednio na: [email protected] www.zebyswiedzial.pl Miłego klikania! Ilona Świeczkiewicz 9 ściernisko? nie, san francisco czyli przepis na milionera Potrzebne będą: strzała amora (aby kandydat na milionera pokochał to, co robi), szklana kula (a dzięki niej wizja przyszłości, którą ów milioner chce stworzyć), dowolny środek uzależniający (od niemożliwych celów i usilnych prób ich realizacji), klapki na oczy (aby nie dać się powstrzymać strachowi, nie bać się błędu, nie widzieć przeszkód, które mogą milionera powstrzymać), wehikuł czasu (milioner potrzebuje żyć w przyszłości, snuć ambitne plany i o nich opowiadać), garść orderów (dla dumy z osiągnięć, uznania sukcesów z przeszłości), cztery ręce (bo milioner pracuje nad wieloma rzeczami naraz), elementarz (milioner-kandydat ciągle się uczy i rozwija), groch w popiele (doda szczyptę wytrwałości i samodyscypliny), kolorowe baloniki (bo milioner to duże dziecko, które bawi się pracując), ekspert pod ręką, wypełniacze miejsc, w których milioner ma braki (czyli ludzie, którzy uzupełniają niedobory umiejętności w różnych dziedzinach). Teraz wystarczy wszystkim pozytywnie zakręcić i milioner gotowy. Proste, nie? Wiesz czym się różni kandydat na milionera od przeciętnego zjadacza hamburgerów? Kandydat wie, że może się nauczyć wszystkiego, czego chce; że może też skorzystać z pomocy innych ludzi, którzy są ekspertami w danej dziedzinie. I Ty to wszystko możesz. Jeśli przeczytasz następny akapit, będziesz wiedział jak (czyli jak mawia Mariolka „o co kaman?”). Do mieszkania na Manhattanie, jachtu na Seszelach i robionego na indywidualne zamówienie samochodu marki dowolnej brakuje Ci tylko jednego – przedsiębiorczości. Cały przepis na milionera w tym jednym słowie się zawiera. Choć nie powinieneś pytać co Ameryka (czyt. Twoja uczelnia) może zrobić dla Ciebie, ale co Ty możesz zrobić dla Ameryki (czyt. jak wyżej), to odpowiemy na to pytanie. WSB w Poznaniu może dać Ci całą wiedzę potrzebną, by być przedsiębiorczym studentem, pracownikiem, biznesmenem. Może dać Ci ekspertów, z których rad skorzystasz, jeśli zechcesz. Wystarczy, że wejdziesz na platformę. Jaką? Odpowiedź jest niezwykle prosta – na Platformę Przedsiębiorczości, która mieści się w cyberświecie pod adresem www.przedsiebiorczy.wsb.pl. Znajdziesz tam mnóstwo artykułów o tym, jak prowadzić własną firmę (2/3 amerykańskich milionerów to właściciele przedsiębiorstw), jak aktywnie (czyli przedsiębiorczo) znaleźć pracę. Spotkasz ekspertów na chacie i na forum. Sam możesz stać się specjalistą w danej dziedzinie i radzić innym (większość milionerów wskazuje, że kluczem do finansowego sukcesu jest specjalizacja; a powyższy przepis na milionera pomija chęć do służenia radą). Będzie się działo – wideo, konkursy, znane twarze. To co wsiadasz? Bo platforma zaraz rusza. Biuro Karier WSB w Poznaniu (czyli zespół kierowców i inżynierów) październik 2009 wykładowcy zdradzili 10 Na pytania studentów odpowiadała: Urszula Gumen-Leonarcik Pełnomocnik Dziekana ds. Organizacji studenckich, Studium Języków Obcych 1. Co chciałaby Pani zmienić w studentach? Byłoby dobrze, gdyby stali się bardziej aktywni – by wykazywali więcej zainteresowania i byli bardziej zaangażowani we własne sprawy. 6. Dlaczego zdecydowała się Pani na pracę ze studentami? To najmniej zblazowana i najbardziej bezpośrednia grupa ludzi z jaką się pracuje. 2. Najśmieszniejsze wydarzenie ze studentami. Na dyżur przyszedł student z prośbą o zaliczenie u jednej z moich koleżanek. Zapytałam: „Z jaką Panią miał Pan zajęcia?” Padła krótka odpowiedź: „Z taką ładną…” 7. Jak zawód chciała Pani wykonywać będąc dzieckiem? Dlaczego? W ogóle nie chciałam pracować! Wyobrażałam sobie, że będę się bawić przez całe życie. I poniekąd tak jest… 3. Czy w trakcie Pani kariery dydaktycznej zdarzyło się Pani nie odpowiedzieć na pytanie zadane przez studenta? Wielokrotnie! 8. Najdziwniejsza/najśmieszniejsza opinia o Pani zasłyszana wśród studentów? Nie słyszałam żadnej. 4. Czy zdarzyło się, że studenci Panią bardzo zaskoczyli? Jak? Z jednej strony okazując, że wiedzą i potrafią więcej niż się po nich wszyscy spodziewają, z drugiej strony dowodząc, że z okresu początków szkoły podstawowej jeszcze nie wyszli… mini wywiady 5. Jak wspomina Pani swoją obronę? Na jaki temat pisała Pani pracę magisterską? To jeden z najlepszych i najprzyjemniejszych egzaminów w moim życiu! Roczniki na studiach filologicznych nie są liczne, mój zaczynało 50, a kończyło 19 studentów, razem z wykładowcami stanowiliśmy swoisty team, co skutkowało odpowiednim naszym przygotowaniem do obrony i życzliwym podejściem ekipy egzaminującej. Temat pracy? Podam – ale jak znajdzie się ktoś odważny by tłumaczyć to z francuskiego. Marek 9. Co Pani wspomina z czasów Pani studiów? Wszystko – miejsca, ludzi, sterty materiałów do przerobienia, akademik, imprezy. Nie było rzeczy dla nas niemożliwych! Dziś też często tak jest. 10. Najbardziej oryginalny sposób ściągania z jakim się Pani zetknęła podczas przeprowadzania egzaminu. Nie zdradzę, bo spróbujecie robić tak samo. Dlaczego warto studiować na WSB ? Uczelnia daje duże możliwości rozwoju m.in. możliwość samorealizacji w kołach naukowych, szansa studiowania za granią. Kształci w sposób praktyczny. Extranet i platforma Moodle bardzo ułatwiają życie. Marek Jankowski www.zebyswiedzial.pl 11 Małe kompendium wiedzy - jak przeżyć sesję Hektolitry wypitej kawy, nie jedna zarwana nocka. W życiu każdego studenta przychodzi taki czas - częstotliwość co pół roku, w którym te objawy się powtarzają - SESJA. Nazwa ta doczekała się nawet swojego rozwinięcia - System Eliminacji Studenta Jest Aktywny. Dla osób rozpoczynających swoją przygodę na studiach, to będzie jedno z przeżyć, na długo pozostających w pamięci. Jak mówi stare studenckie powiedzenie: „student bez poprawki, to jak żołnierz bez karabinu”(ale na pewno szczęśliwszy student). Pierwszą ważną rzeczą jest zdobycie materiałów naukowych, niezbędnych do otrzymania zaliczenia, czyli tzw. zestawu startowego. Najlepsze są oczywiście własne notatki, czasami jednak okazuje się, że te znacznie odbiegają od wymaganych standardów lub nie obejmują nawet zakresu materiału wyznaczonego przez wykładowcę. Warto, więc w tej sytuacji uśmiechnąć się do kogoś znajomego. Jeżeli masz przed sobą naprawdę spore wyzwanie w postaci dużej ilości zaliczeń i egzaminów, to warto wybrać się na tzw. przedterminy. Dzięki temu zdobywasz cenny czas, który podczas sesji bywa na wagę złota. Najlepiej tak rozplanować naukę, by do egzaminów z przedmiotów, o których - delikatnie mówiąc - nie masz zielonego pojęcia przygotowywać się co najmniej przez kilka dni, małymi kroczkami. Tak by zrozumieć to, co niezrozumiałe i doczytać to, na co przez pół roku brakowało czasu. Każdy uczy się w innym tempie i mogą jej pomóc różne metody. Najlepiej dopasować do siebie taką, która ułatwi sposób zapamiętywania. Oto kilka przykładów: kolorowe kartki z najważniejszymi definicjami, samoprzylepne karteczki porozklejane po pokoju, lub słynne "mapy myśli", czyli przedstawianie zagadnień za pomocą graficznych wykresów. Ważne jest, aby w trakcie naszych przygotowań robić przerwy. Najlepiej co pół godziny. Mózg najbardziej zapamiętuje to, co jest na początku i na końcu procesu nauki, więc bezustanne, kilkugodzinne ślęczenie nad książką nie da nam zbyt wielu efektów – poza zmęczeniem. Często stosowanym przez studentów „wspoma- gaczem” jest czekolada. Są sposoby by przed sesją zdobyć ją za darmo - można np. oddać krew (oczywiście na Krwi Bankiera). Podczas walki z przyswajaniem wiedzy, warto nie zapominać także o świeżym powietrzu. Dotlenianie organizmu chociażby podczas spacerów, czy przejażdżki rowerem sprawia, że mamy więcej energii, a nasza zdolność zapamiętywania poprawia się. Dla tych, którzy nie lubią spędzać godzin w samotności, mając za jedynego towarzysza tylko stertę kserówek, dobrą radą jest przebrnięcie ze znajomymi przez ocean notatek. To może wydawać się mało realne, ale czasami się udaje. Podczas naszych walk ze stosem notatek, warto być przynajmniej wyspanym. Od tego, ile godzin śpimy zależy nasze samopoczucie. Zbyt mała dawka snu powoduje, że rano wstajemy zmęczeni, ospali, nierzadko z bólem głowy. Nasza efektywność zmniejsza się, mamy problemy z zapamiętywaniem oraz trudności z koncentracją. Nie zapomnij, że wiara we własne siły to podstawa sukcesu. Przed wyjściem z domu spójrz w lustro i pomyśl, że wygląd to nie wszystko - jesteś inteligentny i dasz sobie radę! Pamiętajcie. Nie ma egzaminu nie do przejścia !!! październik 2009 Marek J. 12 wykładowcy zdradzili Na pytania studentów odpowiadał: Dariusz Ceglarek Katedra Informatyki Stosowanej 1. Co chciałby Pan zmienić w studentach? Zaangażowanie 2. Najśmieszniejsze wydarzenie ze studentami Egzamin przeprowadzony w kawiarni w Starym Browarze 3. Czy zdarzyło się Panu nie odpowiedzieć na pytanie zadane przez studenta? Tak. I takie pytania jednocześnie niepokoją mnie (trudno przecież przyznać się, że czegoś się nie wie), ale też cieszą. Bo dają szansę pokazania, że wykładowca też jest ułomnym człowiekiem (ale uczy się …) 4. Czy zdarzyło się, że studenci Pana bardzo zaskoczyli? Jak? Tak. Tym, że podczas jednego z ambitniejszych przedmiotów nie dawali poznać, że pracują co tydzień nad przygotowaniem się doń przez kilkanaście godzin. Dowiedziałem się o tym później od swoich kolegów wykładowców. 5. Jak wspomina Pan swoją obronę? Na jaki temat pisał Pan pracę magisterską? Bardzo dobrze, chociaż do obrony przystępowałem ze złamaną ręką (wypadek po imprezie studenckiej). Moim promotorem i recenzentem byli późniejsi rektorzy Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. 6. Dlaczego zdecydował się Pan na pracę ze studentami? Żeby móc … uczyć się przez całe życie ;) 7. Jak zawód chciał Pan wykonywać będąc dzieckiem? Dlaczego? Dziennikarz. Mój ojciec nim był. 8. Najdziwniejsza/najśmieszniejsza opinia o Panu zasłyszana wśród studentów? Kiedyś pilnowałem studentów podczas egzaminów wstępnych i podczas egzaminu z matematyki z nudów rozwiązałem zadania w ciągu 45 minut i siedzący obok kandydat na studenta powiedział „zdolniacha z ciebie, pewnie już 2 raz próbujesz się tutaj dostać…” 9. Co Pan wspomina z czasów Pana studiów? Imprezy studenckie. Pierwsze miesiące chodzenia z moją późniejszą żoną (byliśmy razem w grupie). Studenckie koło naukowe, którego byłem prezesem. W grupie na roku było nas 5 osób i bardzo musieliśmy sobie pomagać, żeby nie rozwiązano naszej grupy lub kazano nam pauzować przez rok, żeby połączyć nas z młodszym rokiem. Pamiętam, że młody dr Marian Matłoka prawie nas zatopił z przedmiotu „Rachunek różniczkowy, całkowy i wariacyjny”. 10. Najbardziej oryginalny sposób ściągania z jakim się Pan zetknął podczas przeprowadzania egzaminu Papier „sympatyczny”, który ujawniał treść po potarciu kartki. Największe zaskoczenie podczas studiów mini wywiady Dla mnie największym pozytywnym zaskoczeniem podczas studiów na WSB były możliwości jakie daje uczelnia. Koła naukowe dają możliwość rozwoju i dobrej zabawy, z tymże nie da się określić które jest ważniejsze ;] Aha, no i te wszystkie wyjazdy, imprezy, szkolenia… kamil www.zebyswiedzial.pl Kamil Dondajewski 13 gdyby tak… Często w sytuacjach z pozoru niezależnych od nas, zastanawiamy się czy mogliśmy zachować się tak, aby wpłynąć na rozwiązanie danego wydarzenia. Nie mi oceniać każdą sytuację z osobna, chciałbym tylko przedstawić pewnego rodzaju uniwersalny wzór zachowań, który pomoże wam, jak nie od razu , to jeżeli to jest możliwe … a w 99% przypadkach jest … z czasem zareagować na zaistniałą sytuację. Tego rodzaju sytuacje zaczynają się zawsze tak samo, czyli z zaskoczenia. Dzień, jak co dzień, noc jak każda inna, aż nagle coś zakłóca nasz schemat, starannie przygotowany przed wyjściem z domu, gdy aktualizując w głowie zmieniającą się rzeczywistość coś nagle idzie nie po naszej myśli; przykładowo: spieszymy się samochodem, a przez całą drogę mamy „czerwoną linię” lub wracamy spokojnie z klubu do domu, aż nagle zaczepia nas zniszczony „życiem” pan proszący o kilka złotych na … bułki. To jest pierwszy etap. Drugi etap jest już w pełni zależny od nas, od tego jak się zachowamy (na przykładzie pana zniszczonego „życiem”). Istnieje kilka rozwiązań, mniej lub bardziej rozważnych; możemy dać ponieść się emocjom, możemy ochłonąć i ze spokojną głową podejść do rozważań (kupić panu bułkę, a jak odmówi jej przyjęcia, to będzie na kolację) lub nie zrobić nic i uciec od problemu. Każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, w zależności od sytuacji, aczkolwiek jeżeli możemy, to postarajmy się powstrzymać od natychmiastowego rozwiązania problemu i nawet jeżeli przegramy bitwę, to przygotujmy się do kontrataku, dzięki któremu wygramy wojnę. I na tym etapie kończy się schemat … reszta zależy już od indywidualnych rozwiązań, możliwości i predyspozycji, a niejednokrotnie również od szczęścia. Trzeba pamiętać tylko, aby kontratak był przemyślany, najlepiej przy wsparciu Przyjaciół i pilnować, aby przebiegał po naszej myśli, a każde odchylenie od planu natychmiast korygować. Z autopsji wiem, że ile razy dałem ponieść się emocjom, tyle razy naprawdę źle się to kończyło. Obecnie znów jestem w trakcie kontrataku; po raz kolejny ochłonąłem, chwyciłem za soczek chmielowy i zacząłem myśleć: Jak by to zrobić, aby jednak wyszło na moje? W dodatku pewne wydarzenia nie dość, że nie były zależne od mnie, to zostały sfałszowane, na moją niekorzyść. Wydarzenia te były inspiracją do napisania tego artykułu, który powstał ku przestrodze, a także, aby przypomnieć, o „oczywistej, oczywistości”, że nie warto być w gorącej wodzie kąpanym. Już wiem, że wygrałem kilka bitw, znacznie przybliżających mnie do wygrania wojny… Udało mi się także stworzyć, we współpracy z Dominikiem Majchrzakiem, nową organizację na WSB - eVentus (do której serdecznie zapraszam, więcej informacji na: www.eventus. wsb.poznan.pl). W życiu stawiam na doświadczenie… Wierzę, że wy również postawicie na doświadczenie: swoje, starszych znajomych, Przyjaciół, Rodziców - i mając w pamięci ten artykuł, zawsze będziecie wiedzieć jak się zachować w podbramkowych sytuacjach, których na uczelni, na ulicy, na imprezie, w pracy, czy nawet w domu, napotkacie w swoim życiu jeszcze ogrom. październik 2009 Pozdrawiam serdecznie, Patryk Kaźmierczak aka Bumer. 14 warto wiedzieć Jak kierować zespołem pracowniczym? Większość osób, gdy po raz pierwszy obejmuje stanowisko kierownicze, nie ma za sobą treningów, szkoleń czy specjalnych kursów przygotowujących do tego nowego zajęcia. Najczęściej dzieję się tak, że ci nowi kierownicy kierują w podobny sposób i w podobnym stylu, jak sami byli kierowani. Dlatego kierują słabo lub stosując takie techniki, które już dawno zostały ośmieszone. W Polsce nadal dużą popularnością cieszą się autokratyczne sposoby zarządzania ludźmi. Jest też wiele osób, które pragnęłyby wywierać na swoich podwładnych zupełnie inny rodzaj wpływu – bardziej partnerski i otwarty na ich potrzeby i sugestie. Zgodnie z wymaganiami nowoczesnych organizacji właściwie każdy pracownik, niezależnie na jakim poziomie organizacji jest zatrudniony, w jakimś okresie swojego życia powinien stać się kierownikiem zespołu. Tak buduję się organizacje oparte na autentycznym udziale pracowników w procesie pracy. Równocześnie większość kierowników przyznaje, że najtrudniejszą sprawą jest kierowanie innymi. Gdyby kierowanie polegało tylko na indywidualnym wydawaniu poleceń jednej osobie, sprawa byłaby łatwiejsza, ale kierowanie dzisiaj to proces złożony w którym ludzie muszą ze sobą współdziałać . Przyglądając się sobie możemy śmiało stwierdzić, że każdy jest zdolny do jakiejś formy kierowania sobą. Możemy zdobywać wiedzę o tym zarządzaniu tak, jak się uczymy zarządzania firmą. Należy się sprzeciwiać wizji człowieka jako ofiary okoliczności. Można zaproponować, aby zmiana polegała na wzmacnianiu u ludzi zdolności zarządzania sobą, autonomii, niezależności i zdolności rozporządzania sobą. Celem zarządzania sobą jest, więc polepszanie u ludzi rozumienia własnych pragnień i interesów, uczenie ustalania celów osobistych i osiągania ich w ciągu całego życia w harmonii i przyjaźni z innymi ludźmi oraz w konkretnych warunkach i okolicznościach życia. Dzięki temu człowiek staje się zdolny do kształtowania siebie, do bycia „szefem samego siebie”, a także do twórczego dzielenia się z tym, co osiągnął z innymi ludźmi, z którymi współpracuje. Dzięki samoświadomości, odkryciu własnych zasobów, określeniu poziomu kompetencji i systematyzacji wiedzy człowiek może wykorzystać swoje możliwości i zdolności w kierunku samorealizacji i tworzeniu dobrego biznesu. „By dokonać wielkich rzeczy, nie trzeba być wielkim geniuszem, nie trzeba być ponad ludźmi, trzeba być z nimi.” Monteskiusz Motywacja to czynniki pobudzające i podtrzymujące człowieka w zachowaniach zmierzających do osiągnięcia określonych celów. Zachowanie, u którego podłoża leży jakiś motyw, jest to działanie ukierunkowane na osiągnięcie pewnego celu. Ważne są dwa aspekty sytuacji motywacyjnych. Przede wszystkim musi istnieć jakiś cel, pobudzający do działania, zwykle umiejscowiony poza człowiekiem, a także musi istnieć w człowieku stan gotowości, inspirujący to działanie. Warto omawiając zagadnienie motywacji zwrócić uwagę na rozróżnienie między dwoma znaczeniami terminu „potrzeba” (motyw). W sensie ogólnym motyw określa się jako need i jest to rodzaj motywu, który powstaje w wyniku rozbieżności między rzeczywistym a pożądanym stanem rzeczy. Natomiast potrzeby w sensie szczegółowym, czyli want oznaczają konkretne przejawy potrzeb w sensie ogólnym. Można je ująć jako ucieleśnienie i wyraz motywów abstrakcyjnych. To rozróżnienie pozwala na wskazanie nie tylko różnic w zakresie motywów poszczególnych pracowników w zespole, ale także wskazuje na różną hierarchię tych motywów dla każdej osoby. Na bodźce motywacyjne, czyli sposoby oddziaływania składają się narzędzia o charakterze materialnym (ekonomicznym) i niematerialnym (psychologicznym, socjologicznym). Pracownicy oczekują, że za wysiłek otrzymają nagrody o oczekiwanej przez nich atrakcyjności i dlatego muszą przede wszystkim znać cel wykonywanej przez siebie pracy, rozumieć swoją rolę w firmie. Oznacza to, że powinni wiedzieć i rozumieć, co będzie brane przez menedżera pod uwagę przy ocenie wykonanego zadania, znać obszary swojej odpowiedzialności, mieć możliwość wykazania się inicjatywą i kreatywnością. Pracownicy różnią się ogromnie pod względem motywów, które kierują ich postępowaniem. Niektórzy są najlepiej zmotywowani, gdy mogą sami decydować o sposobie wykonania zadania. Inni nabierają ochoty do pracy, gdy pracują w zespole, są również tacy pracownicy, którzy będą wkładać najwięcej wysiłku w zadania wymagające podejmowania wysokiego ryzyka oraz zadania, których wyniki są silnie wyeksponowane w firmie. Dlatego warto poznać, potrzeby pracowników i dobrać do nich narzędzia motywacyjne. Każdy kierownik powinien posiadać system motywatorów dobranych do indywidualnych potrzeb pracowników, pokazujący im, które zachowania i czynności są promowane, a których należy unikać. Warto zadać sobie trzy pytania motywacyjne: www.zebyswiedzial.pl 15 warto wiedzieć czego chcą moi pracownicy?, czy potrafią osiągnąć to, czego chcą?, czy sukces wynagrodzi im wysiłki? Zatem musisz poznać swój zespół, musisz stać się jego częścią, pozostając liderem. Jak to zrobić? „Kto chce zarządzać ludźmi, nie powinien ich gnać przed sobą, lecz sprawić, by podążali za nim”. Monteskiusz Style kierowania mogą być umieszczone na linii prostej, ze stylem kontrolującym na jednym jej końcu, a wspomagającym – na drugim. Pozycja lidera drużyny zmienia swe ułożenie na tej linii prostej w zależności od tego, w jakim stopniu on lub ona dzielą się z podwładnymi odpowiedzialnością za podejmowanie decyzji. Kontrolujący i wspomagający liderzy mają odmienne poglądy na władzę. Lider kontrolujący postrzega władzę jako coś, co należy gromadzić i czym należy dzielić się bardzo ostrożnie. Rezultaty pracy zespołów pracowniczych pod przewodnictwem takiego lidera bardzo często opierają się na zdolnościach tego właśnie lidera. Natomiast liderzy wspomagający postrzegają władzę jako coś, czym należy się dzielić, coś, co może nawet wzrosnąć, gdy zostanie podzielone między członków zespołu. Obydwa typy liderów osiągają swoje wyniki. Różnica polega na tym, że liderzy wspomagający często osiągają lepsze wyniki, ponieważ ich podwładni mają różne uprawnienia, a nie jedynie wypełniają polecenia. Pod kierownictwem lidera wspomagającego, członkowie drużyny są bardziej skłonni popierać decyzje, ponieważ mieli swój udział w procesie podejmowania tychże decyzji. Ze względu na to, że odpowiedzialność za wprowadzanie decyzji w życie jest wspólna, talenty członków drużyny, ich doświadczenie i wiedza są w pełni wykorzystane. Bardzo ważne jest, aby menedżer utrzymywał własną motywację na wysokim poziomie. Jeśli sam nie jest pełen entuzjazmu, nie uda mu się „przelać” tego entuzjazmu na innych. Jeśli sam nie wierzy w powodzenie, nie przekona innych, aby uwierzyli. Aby być dobrym inspiratorem, powinien poszerzać swoją wiedzę, nawiązywać kontakty z innymi ludźmi uważanymi za dobrych inspiratorów (nawet, jeśli wymaga to odbycia długiej podróży). Warunkami wiarygodności w procesie motywowania i przekazywania informacji są: - znawstwo tematu, o którym mówisz - jeśli rozmówcy są przekonani, że jesteś ekspertem w danej dziedzinie, będą ufać Twoim argumentom. - rzetelność jako źródła informacji – jeśli Twoi rozmów- cy postrzegają Cię jako osobę odpowiedzialną i konsekwentną będziesz cieszył się u nich kredytem zaufania. - intencje nadawcy – jeśli rozmówcy stwierdzą, że swoim komunikatem chcesz wywrzeć na nich presję, nie uwierzą Ci. Manipulacja ma krótkie nogi! - wyrażanie ciepła i życzliwości - jeśli rozmówcy po prostu Cię lubią, będą bardziej skłonni Ci zaufać i zgodzić się z Tobą nawet w bardzo dla nich spornych kwestiach. - dynamiczność nadawcy – jeśli jesteś tak postrzegany, jeśli masz opinię osoby silnej i stanowczej, to będziesz cieszyć się większa wiarygodnością niż osoba pasywna. Przywódca komunikuje się więc za pomocą racjonalnych argumentów, nie wzbudzając silnych emocji. Dzięki swojej dojrzałości umie innym pomagać w rozwoju i harmonijnie z nimi współpracować. Robert B. Horton, jeden z naftowych bossów, tak ujął tę sprawę: „Nikt nie może być efektywnym liderem w biznesie, dokonując jedynie suchej analizy. Nikt nie podąży za rzepą. Aby przewodzić potrzeba pasji, żaru, zacięcia, entuzjazmu”. Ludzi umiejących po mistrzowsku oddziaływać na emocje zbiorowe określa się mianem liderów (przywódców) charyzmatycznych. Horton doszedł do wniosku, że tym, co cechowało wielkie postacie tego świata była: „pozytywna postawa wobec ryzyka, niezwykła zdolność dostrzegania możliwości, pęd do wprowadzania zmian, a także mistrzowska umiejętność perswazji oraz motywowania”. Tylko ludzie pracujący z pasją są w stanie pociągnąć za sobą innych, „zarazić” ich tym, czym żyją. Najważniejszą siłą napędową rozwoju człowieka jest motywacja wewnętrzna, wyrastająca z poczucia odpowiedzialności za siebie. Przywódcy charyzmatyczni wiedzą, że ludzie za swoje zaangażowanie oczekują nagród, i to nie tylko i wyłącznie ekonomicznych. Własne interesy odsuwają na dalszy plan. W swojej retoryce charyzmatyczni przywódcy kładą nacisk na takie wartości jak: udział w ważnym przedsięwzięciu, interesujące zadanie, poczucie wartości pracownika, możliwość samorealizacji czy dobra atmosfera w zespole. Doceniają zaangażowanie. Chętnie współpracują z ludźmi, odwołując się do ich doświadczenia. Ludzie ich rozumieją, cenią i szanują. Artykuł ukazał się również na łamach gazety „Loża” – Wyższa Szkoła Umiejętności Społecznych w Poznaniu. październik 2009 Wojciech LANGE 16 organizacje ESN WSB Poznań „To travel is to live!” Erasmus Student Network to ogólnoeuropejska organizacja studencka, której celem jest wspieranie i rozwój programów międzynarodowych wymian studenckich, w tym zwłaszcza programu Erasmus. Hasło „Students helping Students” jest mottem Organizacji. Sekcja jest podstawową i najważniejszą jednostką organizacyjną w strukturach Stowarzyszenia ESN Polska oraz ESN International. Od jej działań zależą działania na poziomie narodowym i międzynarodowym. Dlatego każda szanująca się uczelnia posiada taką sekcję. Czy więc na WSB w Poznaniu mogło jej zabraknąć? By zacząć jakąkolwiek działalność potrzebni są ludzie i ich zaangażowanie. My działamy od niedawna- kwietnia 2009 roku. Członkami sekcji są w większości osoby, które powróciły właśnie z wymiany zagranicznej i nie chcą rozstawać się z atmosferą Erasmusa. Po co jesteśmy? Działamy na rzecz studentów zagranicznych przyjeżdżających do naszej uczelni oraz udzielamy informacji i pomocy na temat programu Erasmus studentom, którzy dopiero zamierzają wyjechać :) Współpracujemy z sekcjami ESN wszystkich poznańskich uczelni. Ponadto na zjazdach integrujemy się ze studentami z całej Europy! Bardzo ważne jest nawiązywanie współpracy z Biurem Współpracy Zagranicznej. Od nich otrzymujemy informacje na temat przyjeżdżających Erasmusów oraz Polaków powracających z wymian. BWZ to też źródło, z którego pozyskujemy pieniądze na swoją działalność. Jest wsparciem przy organizacji jakiegokolwiek eventu przeznaczonego dla studentów zagranicznych czy polskich. Teraz już wiesz, jak niezbędną jesteśmy organizacją. Jeśli czujesz, że niezbędny tutaj jesteś i TY, jeśli chcesz przedłużyć atmosferę Erasmusa lub dopiero planujesz wyjazd, zgłoś się do nas! Jeśli chcesz pomóc w opiece nad studentem zagranicznym, zintegrować się na międzynarodowych imprezach lub po prostu kochasz podróże i poznawanie nowych ludzi, zgłoś się do nas! Więcej informacji szukaj w Extranecie w zakładce „Dział Współpracy z Zagranicą” oraz na gazetkach w budynku CP. Wszelkie pytania kieruj na maila: [email protected] www.zebyswiedzial.pl agaTA wykładowcy zdradzili 17 Na pytania studentów odpowiadała: dr Ewa Mińska-Struzik Katedra Stosunków Międzynarodowych 1. Co chciałaby Pani zmienić w studentach? Nie znoszę, gdy wykorzystując grupowy adres e-mailowy otrzymuję od studentów anonimowe wiadomości w rzekomym imieniu grupy. 2. Najśmieszniejsze wydarzenie ze studentami Wiele razy zdarzyło mi się uśmiać setnie podczas… czytania prac studentów. 3. Czy zdarzyło się Pani nie odpowiedzieć na pytanie zadane przez studenta? Wymijająco, jestem w stanie odpowiedzieć na każde pytanie. ;) 4. Czy zdarzyło się, że studenci Panią bardzo zaskoczyli? Jak? Praca ze studentami to ciągłe pasmo zdziwień i zaskoczeń. Nie wyróżniam żadnego. 5. Jak wspomina Pani swoją obronę? Na jaki temat pisała Pani pracę magisterską? Pisałam pracę magisterską o opcjach finansowych, a obrona przebiegła bez problemów. Żałowałam tylko, że z puli dziekańskiej wylosowałam… zbyt łatwe pytanie. Nie dawało żadnych szans na brylowanie przed komisją. 7. Jak zawód chciała Pani wykonywać będąc dzieckiem? Dlaczego? Chciałam zostać kelnerką. W pewnym sensie nią jestem – serwuję wiedzę ;) Naczyń na tacy nie umiem nosić do dziś. 8. Najdziwniejsza/najśmieszniejsza opinia o Pani zasłyszana wśród studentów? Raz zdarzyło mi się usłyszeć, jakie pytania z całą pewnością będą na moim kolokwium. Ciekawe, gdyż testu jeszcze wtedy wcale nie ułożyłam. Innym razem usłyszałam komentarz po kolokwium, że test nie był mój, tylko kolegi. Studenci nie podejrzewali, że mogłam zadać tak trudne w ich opinii pytania, a kolega znany był ze swojej podchwytliwości. 9. Co Pani wspomina z czasów Pani studiów? Przyjemną beztroskę i możliwość obserwowania na żywo transformacji polskiej gospodarki. To, o czym była mowa na wykładach działo się za oknem na naszych oczach. 10. Najbardziej oryginalny sposób ściągania z jakim się Pani zetknęła podczas egzaminu. „Żebyś wiedział”, że nie da się ściągać tak, by prowadzący zaliczenie czy egzamin niczego nie zauważył. Często zwyczajnie się z tym nie afiszuje… 6. Dlaczego zdecydowała się Pani na pracę ze studentami? Lubię to! październik 2009 18 było warto MÓJ PIERWSZY RAZ… na Campusie 7:15 - 31 sierpnia. Wlokę się z wielką walizą na Plac Trzech Krzyży. Niektórzy pewnie zmieściliby w niej cały dobytek, ale my - dziewczyny już tak mamy. Tu kosmetyczka, tu buciki i muszę usiać na torbie, żeby jakimś cudem ją zamknąć. Na miejscu zbiórki tłum podekscytowanych, świeżo upieczonych studenciaków. Ja już pierwsze euforyczne lata studiów mam za sobą, ale tym razem nastrój udzielił się również mnie. Lekko podenerwowana sięgam za komórkę i próbuję namierzyć moich znajomych, a wcale nie było to takie proste. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o Campusie to moim obowiązkiem jest zaznaczyć, że z samego Poznania, pojechało ok. 800 osób. W Łazach przywitało nas bezchmurne niebo, a widokiem morza mogłabym upajać się w nieskończoność. Takie małe zboczenie i mam nadzieję jedno z nielicznych, które towarzyszy mi od dziecka. Domyślam się jednak, że wcale nie czytacie tego po to, by dowiedzieć się jak oddziałuje na mnie szum fal i jaki błękit nieba temu towarzyszył. Jak tylko zjedliśmy obiad i zakwaterowaliśmy się w pokojach, wyruszyliśmy na podbój Bałtyku. Z miejsca musiałam zaliczyć kąpiel w morzu, bez wglądu na to jak zimna była wtedy woda. Trochę frisbee, troszkę plażówki i wróciliśmy do ośrodka. Tu się zaczęło - pierwsza integracyjna noc. Oj działo się, działo! Ponad 1500 żaków w jednym miejscu zwanym Miasteczkiem Studenckim, które rządziło się własnymi prawami. Każdy dzień wyglądał niby tak samo, a każdy mnie zaskakiwał. Plaża, „biforek”, impreza w wielkim namiocie. Codziennie pod inną nutkę. Od elektro przez hip-hop po latino. Występ zespołu Pokahontaz, Alicetea, czy Dj Soina (Maciej Soiński) to tylko niektóre z koncertów. Pyza tym niezapo- mniany występ kabaretu i słynne „ŁaZZZYyyy!!!” – wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi. Pewnego wieczoru siedzimy sobie w holu na sofach, a tu nagle wyskakuje „mały głód”. Tak, dobrze przeczytaliście. Swoją drogą to nie był taki mały. Pokaźny żak rodem z reklamy serka. My studenci mamy chyba nieograniczone pole wyobraźni. Postanowiliśmy nie być dłużni i zorganizować na terenie ośrodka „Kicz party”. Każdy założył najbardziej „przypałową” rzecz z szafy. Efekty możecie ocenić zresztą sami (zdjęcia na okładce z tyłu). Było jeszcze wiele niezapomnianych chwil i trudno byłoby tu wszystkie opisywać (nie wszystkie nawet wypada). Powietrze było wręcz przesycone duchem integracji, a beztroskość bytowania wyczuwalna była w każdym zakamarku campusu. Aż żal było opuszczać to miejsce, gdzie wszystko toczyło się innym torem. Nie żałuję, że pojechałam. Żałuję tylko, że dopiero teraz. Zresztą decyzję podjęłam w ostatnim momencie. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Miło się zaskoczyłam… Życie jest tylko chwilą zawsze nieobliczalną i wiecie co – nie warto odkładać go na później. Ktarzyna Alagierska ”Vicky” www.zebyswiedzial.pl 19 moim zdaniem Brak szczęścia, brak umiejętności Piłkarski sezon 2009/2010 jest już w dość zaawansowanym stadium, ale oczekiwania kibiców w Wielkopolsce pozostają niespełnione. Lech gra słabo, Warta słabiej, o reprezentacji lepiej nie wspominać. Wakacje miały by początkiem kolejnej emocjonującej przygody Kolejorza w europejskich pucharach, które po raz pierwszy określane były mianem Ligi Europejskiej. Nowa formuła, nowy trener – no i nowe nadzieje. Tymczasem dobra gra Poznaniaków zakończyła się już na pierwszym wygranym meczu. Drużyna mało wymagająca, a jednak w rewanżu Lech sobie nie poradził z Fredrikstad FK. Przygoda, a raczej niewielki epizod w Europie zakończył się po bardzo słabym dwumeczu z Club Brugge. Mimo szczęśliwie zdobytego prowadzenia w meczu w Poznaniu, po rzutach karnych Niebieskobiali pożegnali się z Brugią i resztą europejskich miast w tym sezonie. A miało by tak pięknie. Zamiast dwóch, trzy mecze w stolicy Wielkopolski w fazie grupowej LE. Zamiast czterech, aż sześć spotkań w grupie w ramach nowych zasad. Ale cóż, może to i lepiej. Stadion i tak nie byłby skończony w tym roku. Gdzie byśmy witali Milan czy chociażby jakieś niemieckie drużyny? Chyba nie we Wronkach? Bydgoszcz i Lubin to już nawet nie Pyrlandia. Zatem – dobrze się stało – będzie wreszcie szansa zdobyć Mistrzostwo Polski. Tutaj też niespodzianka. Lech „męczy” zwycięstwa, jeśli w ogóle wygrywa. Mimo pięknego początku – 3:1 z Piastem i 5:0 z Koroną, Kolejorz nie zachwyca, a Wisła ucieka i z doświadczenia wiadomo, że Krakowianom gubienie punktów nie przychodzi tak łatwo jak nam. Po serii 10 ligowych zwycięstw dopiero w połowie września pogubili punkty z Polonią Bytom. Lech zdobył 13 punktów w 7 spotkaniach. Identyczną zdobycz punktową ma Warta Poznań, ale rozegrane 3 mecze więcej i plasuje się w środku tabeli. Wielkie nadzieje związane z pozyskaniem m.in. ulubieńca poznańskich kibiców – Piotra Reissa oraz faktem, że wbrew zapowiedziom trzon zespołu pozostał w Poznaniu, okazały się zbyt wygórowane. Nie wydaje się by Zieloni mieli walczyć o Ekstraklasę, jako że dobre mecze – 6:0 z KSZO, 4:1 z Podbeskidziem, łączą ze słabszymi występami. Rzeczą, która cieszy w przypadku Warty, jest stabilizacja finansowa oraz zwiększająca się ilość fanów w „Ogródku”. Nie bez znaczenia jest nierozgrywanie spotkań Lecha na Bułgarskiej. Możliwe, że brak szczęścia, albo brak umiejętności są przyczyną słabszej gry poznańskich zespołów. Jest jednak jeszcze jedno wyjście – może to oczekiwania są zbyt wysokie. Polska liga wydaje się być bardzo słaba. Dowód? Swoje drużyny w LE mają Białoruś, Łotwa, a nawet… Mołdawia (FC Sheriff ). Węgierski Debreceni występuje w Lidze Mistrzów, nie wspominając już o Cyprze, którego zespoły regularnie grywają w pucharach. Chyba nawet to że liga do najmocniejszych nie należy nie powinno odbierać radości z dopingowania drużyn z Poznania. Kilka lat wstecz cieszylibyśmy się, że Lech jest w górnej części tabeli, a Warcie daleko do strefy spadkowej. No tak tylko to było kilka lat wstecz… Kamil Dondajewski Bogusław Baniak, trener piłkarzy pierwszoligowej Warty Poznań, 19 września tuż przed wyjazdem zespołu na mecz do Świnoujścia miał zawał serca. Redakcja ŻW życzy trenerowi szybkiego powrotu do zdrowia. październik 2009 przysłowiowa kanapka..biedna Iwonka na dole tu nie trzeba nic wyjaśniać..morze, słońce i najfantastyczniejsi ludzie jakich poznalam campusowy mały głód i jeszcze raz plaża za karę przywiązaliśmy kumpelę do latarni...czym biedna sobie zasluzyla.. nie wiem niektórzy studenci wyglądają też tak... kiczparty biforek u nas na tarasie