Pobierz plik

Transkrypt

Pobierz plik
„Arcana” 2012, nr 1–2
Najnowszy, obszerny − bo podwójny − numer krakowskiego pisma pojawił się
w momencie, gdy zamykaliśmy niniejszą tekę „Pressji”, zawiera jednak tekst, który koniecznie trzeba omówić przy okazji rozważań o mesjanizmie. Ten tekst to
O potrzebie nowej chrześcijańskiej historiozofii Rafała Tichego, który można uznać za
jeden z kluczowych manifestów środowiska „Czterdzieści i Cztery”. Tichy zauważa, że mesjanizm jest dziś postrzegany zazwyczaj jako „idea narodowa uznająca
Polskę za mesjasza narodów”. Jednym z celów mesjanistów z „Czwórek” jest przywrócenie właściwej perspektywy: mesjanizm jest według nich przede wszystkim
ideą religijną, a przekładanie jej na płaszczyznę społeczno-polityczną ma charakter
wtórny i często kończy się instrumentalizacją lub wypaczeniami mesjanizmu. Tichy
przedstawia skrótowo ciąg hebrajskiej i chrześcijańskiej refleksji o historii: teologia
historii – eschatologia – mesjanizm – apokaliptyka. Najprościej mówiąc: myślenie
o tym, że w historii wypełnia się Boży plan, pociąga za sobą myśl, że będzie miała
ona koniec, który nadejdzie wraz z powtórnym przyjściem Mesjasza, a to z kolei
będzie się wiązało z apokalipsą. Wynikałoby z tego, że ideowym punktem dojścia
jest apokaliptyka – katolikowi nie wystarczy powiedzieć o sobie, że jest mesjanistą!
„W judeochrześcijańskiej Europie ruchy apokaliptyczne są więc mesjanistyczne par
excellence. Można natomiast głosić mesjanizm bez świadomości apokaliptycznej”
– czytamy. Zgodnie z tymi słowami „Czwórki” zasadnie noszą więc nazwę „Magazynu Apokaliptycznego”. Tichy kładzie nacisk na transcendencję Królestwa Bożego
i ubolewa nad zbytnim utożsamieniem się chrześcijaństwa z „tym światem”, to znaczy nad przyjęciem postawy katechonicznej i marginalizowaniem apokaliptyzmu.
Autor podkreśla, że „Królestwo wypełni się nie przez historyczny tryumf Kościoła”.
Należy więc przemyśleć raz jeszcze związek Kościoła i cywilizacji, a także związki
mesjanizmu z polityką. Tichy pisze wprost, że nie potrzebujemy gotowych recept –
najpierw bowiem trzeba podjąć mesjanizm jako ideę religijną, a później zajmować
się wypracowywaniem jego zastosowań społeczno-politycznych. „Nie ukrywam,
że mesjanizm zmienia spojrzenie na kwestie polityczne. Jak? Ta kwestia pozostaje dla mnie najmniej przemyślana i w pewnym sensie najtrudniejsza” − przyznaje
Tichy. Redaktorzy „Czwórek” nieraz zarzekali się, że nie są prawicowcami ani konserwatystami, na koniec więc cytat, który może dać pojęcie o nowej jakości apokaliptycznego myślenia, jeśli dotychczas uważaliście mesjanizm za oderwany, czysto
teologiczny problem: „Nie może być tak, że zakonnik-teolog w swojej wspólnocie
głosi eschatologiczne wartości wspólnoty dóbr, wolności, równości, miłosierdzia […]
(są to ideały apostolskiej nomen omen „komuny”), a na niwie państwowej podkreśla
wartość własności prywatnej, kapitału i bezwzględnych praw liberalnego rynku. To
jest rozdwojenie jaźni teo-politycznej”.
Adam Leszkiewicz
304
Perysskop
„Czterdzieści i Cztery” 2011, nr 3
Najnowszy numer pozwala z całą pewnością stwierdzić, że jego autorzy, wbrew
deklaracjom, nie są wcale mesjanistami. Główną ideą polskiego mesjanizmu było
aktywne przemienianie świata zgodnie z zasadami chrześcijaństwa, natomiast
główną ideą „Czwórek” jest bierne oczekiwanie na powtórne przyjście Chrystusa. Autorzy tego pisma są więc apokaliptykami, a nie mesjanistami. „Czwórkom”
o wiele bliżej jest do Waltera Benjamina, Karla Löwitha czy Jacoba Taubesa niż do
Adama Mickiewicza, Augusta Cieszkowskiego czy Jerzego Brauna. Zamiast więc
szumnie zapowiadanego powrotu do XIX-wiecznych polskich religijnych tradycji
intelektualnych mamy zwrot ku XX-wiecznej zeświecczonej teologii żydowskiej.
Rafał Tichy, głównym ideolog „Czwórek”, w obszernym i erudycyjnym tekście pokazuje, jak chrześcijaństwo zagubiło swój wymiar apokaliptyczny i zamiast oczekiwać powtórnego przyjścia Chrystusa, zajęło się uprawianiem świata. Dopiero
dziś możemy obserwować powrót świadomości apokaliptycznej. Sądzę, że Tichy
bardzo niewłaściwe rozumie misję Kościoła w świecie, który ma właśnie rozwijać
Królestwo Boże. Nikodem Bończa-Tomaszewski w jak zwykle znakomitym artykule trafnie wskazuje różnice między Wojciechem Wenclem a Jarosławem Markiem
Rymkiewiczem. Jego zdaniem odpowiadają one różnicom między Mickiewiczem
a Słowackim, a szerzej – między mesjanizmem a nihilizmem. Różnice te miały
przyjąć dojrzałą intelektualnie postać w sporze „Czwórek” z „Kronosem”, co wydaje
mi się mocną przesadą. Polski mesjanizm pojawia się w piśmie właściwie tylko
w ważnej polemice Michała Sokulskiego z Andrzejem Walickim wokół heterodoksyjności i Adama Mickiewicza. Wydaje mi się, że z dzisiejszej perspektywy Prelekcje
nie są wcale tak heretyckie, jak się mogło wydawać konserwatywnym katolickim
tradycjonalistom i liberalnym historykom idei. Michał Łuczewski w świetnym tekście przedstawia swoją brawurową interpretację wydarzeń po śmierci Lecha Kaczyńskiego w terminach teorii kozła ofiarnego Rene Girarda. Wierzę, że ten tekst
będzie przez następne lata przedrukowywany w kolejnych antologiach polskiej myśli społecznej. Sporo miejsca w „Czwórkach” zajmuje literatura. Uwagę zwraca Tren
smoleński Szymona Babuchowskiego, jedyny o takiej tematyce, i fragment nowej
powieści Tadeusza Korzeniewskiego, na którą czekamy już trzydzieści lat. Jest też
esej rozmiłowanego w sobie i w swoich książkach Szczepana Twardocha. Zgoda,
Wieczny Grunwald jest arcydziełem, ale wydaje się trochę niesmaczne, że Twardoch
przypomina o tym przy każdej okazji. Marek Horodniczy, redaktor naczelny, przyjął
kenotyczną formułę posłannictwa i zamieścił tylko skromną, lecz bardzo ciekawą
recenzję. Genialne marginalia Jana Zielińskiego stanowią równoprawną z tekstami wypowiedź ideową. Niewątpliwą transgresją są wyzywające zdjęcia modelek
na okładce i w środku. Jeśli ktoś ma zamiar tylko przejrzeć pismo, podaję strony:
24, 29, 195.
Paweł Rojek
Perysskop
305