On the Writing of History

Transkrypt

On the Writing of History
RECENZJE I SPRAWOZDANIA *)
O m a n
Charles Sir:
O n the W r itin g of History. London, 1939.
Nie jest to bynajm niej system atyczny w y kład teorii b ąd ź praktyki histo
riograficznej. Z nan y historyk angielski, profesor uniwersytetu w O x ford, Sir
Charles O m an daleki jest od takiego zam iaru, po prostu oprow adza czytel­
nika po pełnych w y b o jó w drogach i bezdrożach historiografii. W bezpreten­
sjonalnej formie, bez użycia aparatury naukow ej i bez w yniosłości — m ów iąc
jego słow am i — ■„o f superior person“ , rzucając uw ag i pełne dow cipu, cza­
sam i trafne i oczywiste, czasam i złośliwe, to zn ów paradoksalne, opow iada
o tym, ja k się pisze historię. W
tych „przechadzkach“ po niwie historiogra-
ficznej chętnie sięga w g łąb dziejów , do starożytności i średniowiecza, przy­
tacza liczne (nie raz egzotyczne) przykład y opisów i interpretow ania faktów
dziejow ych, kształtow ania się legend pseudohistorycznych,
praw dy przez różne tendencje, przez p ro p a g a n d ę
zniekształcenia
(supressio verí, sugestio
fa ls i), w skazuje n a trudności, z ja k im i borykać się musi badacz historyczny.
Czytelnik z zainteresow aniem śledzi b og a ty m ateriał, czerpany przez autora,
począw szy od roczników asyryjskich aż po jego zabaw ne w spom nienia oso­
biste ze studiów historycznych w Oxford. A utor ,nie ogranicza się jednak do
bezosobow ej relacji, ale dzieli się swym i refleksjam i (i an eg d otam i) na ta ­
kie tematy, ja k : co to jest historia, jednostki a procesy dziejow e, problem
ew olucji i katak lizm ów dziejow ych, znaczenie historii m ilitarnej, pesymistycz­
ne i optym istyczne „perspektywy historyczne“ . Refleksje te nie w y n ik a ją jed­
n a k z przesłanek teoretycznych, z analizy po jęć i z głębszej -krytyki p o g lą ­
d ów odm iennych, przeciwnych. O m an nie dyskutuje problem atyki, w ysuniętej
przez w spółczesną teorię po znania i m etodologię, a sądy swe opiera w y łącz­
nie na długim
i b ogatym dośw iadczeniu praktyka-fachowca o ra z n a zdro­
wym rozsądku. Z tego też punktu w idzenia udziela rad, sugestii i przestróg
startującym historykom .
Czytelnik, który spodziew ał się od autora czegoś
* ) -Recenzji z dzieł: O m an, Schachermeyer, Finley, de Rom illy, Syme, W e ­
sterm ann, Steinbach-Petrie, M ahn, Hom ans, K osm inskij, B achrusin, M alcov,
T ongas, W a jn s zte jn , Zacek, T rajn in dostarczył Instytut Historyczny w ram ach
obsługi bibliograficznej z zakresu piśm iennictw a obcego.
256
więcej — szukał w książce odpow iedzi na dręczące go hroblem y teoretyczne
— doznać m usi rozczarow ania. Sir Charles O m an , który pracę sw ą napisał
w r. 1939 przed now ą w o jn ą, stoi tw ardo na tradycyjnym stanow isku „empiryczno-indukcyjnym “ i m anifestuje w ielokrotnie sw ą awersję do „filo z o fii“ ,
przez oo,
ja k się zdaje, rozum ie
w szelką próbę konstrukcyj
myślowych,
zm ierzających do jakie jś sensownej interpretacji dziejów . H istoria stanow i—
w edług d efinicji Omaina —
„serie w y darzeń“ , czasam i m ających charakter
„k a tak lizm ó w “ (s. V l i l — IX ,9 ), nie zaś proces logiczny ro zw ija jący się we­
dług zasady konieczności; wysiłek przedstaw ienia d zie jów jako czegoś sen­
sow nego w y raża jedynie dążenie do uzasadnienia takich czy innych p o g lą­
dów osobistych interpretatora,
Ci, co tego p r ó b u ją „za po m o cą slog anów
podohnych do słów ew olucja i postęp..., św iadom ie lub nieśw iadom ie prze­
ś liz g u ją się od obserw acji
R oczników Ś w iata do dedukcyj
filozoficznych
i m o raln ych“ , „ ż a d n e słowo nie jest tak niebezpieczne, ja k „nie un ikn io ny“
(in e vitable ), żadne pojęcie tak niebezpieczne, jak „postęp“ . A utor boi się
n ad u ży w a n ia takich pojęć ogólnych, ja k w olność, anarchia, człowiek n a tu­
ralny, w olna myśl, w olny handel itd. (s. 9) i w y ra ża przekonanie, że „filo ­
zofow ie są w rog am i historii, g d y ż u s iłu ją
u jąć serie dziw nych i zaw iłych
zdarzeń jako coś logicznego, zm ierzającego do jakie g oś celu, jako ewolucję,
postęp, oświecenie.“ (5, 84— 5 ). M im o to nie tai sw ojej sym patii do pewnej
teorii, głoszonej przed stu laty przez znanego apostola herosów — T. Ca>rlyle'a. N ie podziela w praw dzie „ekscentrycznego“ i „n ie przekonującego“ se­
lekcjonow ania przez niego bohaterów , ale uznaje słuszność sam ej idei: ak­
centow ania roli w ielkich indyw idualności, zm ieniających bieg d zie jó w (s. 97,
130). „ T a k ie jednostki, ja k Aleksander W ., Juliusz Cezar, M ahom et, B o na­
parte, a także Lenin, nie były typow ym i w y tw oram i ich pokolenia, lecz lu d ź­
mi, którzy w ytrącili z norm alnego koryta bieg historii, albow iem sam i byli
lud źm i niezw ykłym i i -nienormalnymi“ (s. 97— 8 ).
Co stałoby się,
gdyby
A leksander zg in ął pod G ranikiem albo B onap arte pod Arcole (s. 168)? Bieg
w ydarzeń byłby inny* (migth-have-been, s. I X ) , potoczyłby się innym i toram i.
Idei ewolucji, postępu autor przeciw staw ia „teorię“ ka ta k lizm ó w nieocze­
kiw anych w ydarzeń, zm ieniających ich bieg i ich aspekt, „perspektyw y h i­
storyczne“ (s. 76 i in .). K ataklizm y te nie d a d zą się przewidzieć, są -nieraz
w ynikiem d ziałan ia owych wielkich indyw idualności. P od o bnie jak do CarlyIe'a, w po g ląda c h na naukę historyczną n a w iązu je O m an do swego poprzed­
nika w O x ford,
rów nież reprezentującego w edług określenia E. Fuettera
(„G eschichte d. neuen H istorio g raph ie “ , 1936, s. 455— 8) kierunek lirycznosubiektyw ny, do angielskiego historyka rom antycznego J. Froude'a. „Jed n a­
kow oż po -rozwadze — pisze — m usiałem zg odzić się z Froudem , że historia
musi być w pewnym stopniu subiektyw na“ . N ie było d o tą d i nie będzie wiel­
kiego dzieła historycznego, którego autor usunąłby całkowicie sw ą osobo­
w ość (s. 240— 1). Obiektyw ne sądy dotyczyć m o g ą w yłącznie stwierdzania
niektórych surow ych faktów (rap. zab ójstw o Cezara, k o ro n acja cesarska K a ­
rola W ., klęska N apoleona pod W a te rlo o ), natom iast ich interpretacja, pre­
cyzowanie „dlaczego“ i „ ja k “ w ydarzenia się odbyły — musi prow adzić do
różnych p o g ląd ó w historyków „according to their predispositions“ (s. V ) ;
dzieło historyczne
bow iem w y raża osobowość autora,
jego sąd m oralny
257
o człowieku i rzeczach
(s. V I I) ,
w arto ściuje ono i nie m oże
zadow o lnić
w szystkich bez w zględu /ną ich przekonania, w iarę, rasę.
P o g lą d y auto ra n a istotę zjaw isk historycznych oraz na cele i metody
n a u k i historycznej n ie s ą o ryginalne i nie są poparte an a lizą pojęć i założeń
epistem ologicznych. S am a fo rm a narracyjno-anegdotyczna utrudnia krytyko­
w i rozeznanie, gdzie a uto r d ow o d zi słuszności' swych tez, gdzie n a złość „ fi­
lo zo fo m “ głosi p raw d y oczywiste albo paradoksy. T ym bardziej, że nieraz
w m yśl zasad „zdrow ego
ro zsąd k u “ próbu je un ikać zdecydow anych sfor
m u łow ań, zaleca „zło ty środek“ : zw alcza np. tendencje uogólniające , „wulg a ry za c ję“ , z d rugiej zaś strony przestrzega przed taką specjalizacją, która
nie po zw a la w idzieć lasu, bo w zro k utkw iony m am y w jednym drzew ie (s.
216— 17), i zachęca do sta w ian ia hipotez, choćby nie dość ugruntow anych
(K o lu m b w yszedł z błędnego założenia, ale nikt m u tego nie w ytyka, s. 298).
N ie tru d n o jest stwierdzić, że o d że g n ując się od „filo zo fii“ , O m an nie za ­
wsze św iadom ie po sług uje się sam konstrukcjam i m yślow ym i,
ja k np. „se­
ria “ w ydarzeń, „n o rm a ln y “ bieg dziejów , „kataklizm “ itd.; nie precyzując
je d n ak tych po jęć w sposób dostateczny, zalecając w yelim inow anie ze s ło w ­
nictw a historycznego słow a „konieczny“ , „nie un ikn io ny“ , sam autor pisze na
str. 107: „T he trium ph of C hristianity and the trium ph the barbarians were
b o th inevitable“ — a tłum aczy je tym, że obie te s ily „were overflow ing with
v ita lity “ ; czy to w yjaśnienie nie jest oddźw iękiem określonej teorii? Czytel­
nikow i nasuw a się wiele podobnych pytań. Czy zadaniem historyka m a być
jakieś kopiow anie „rzeczyw istości historycznej“ bez uciekania się do kon­
strukcji m yślow ych? C zy n a uka historyczna m oże rozstrzygać swe problem y
w zupełnym izolow aniu się od innych nauk i o pierając się w yłącznie na swym
m ateriale b adaw czym ? C zy .na po g ląda c h autora na rolę jednostki nie odbiły
się dośw iadczenia z m iędzy w o je nneg o okresu dyktatur? Czy po drugiej w o j­
nie św iatow ej sam a uto r nie zrew idow ałby swego stanow iska
zgodnie ze
s łuszną u w a g ą: każde pokolenie kody fikuje sw ą wiedzę o przeszłości, ale
każd e dzieło historyczne skazane jest na zagładę, gdy przestaje odpow iadać
now ym dośw iadczeniom , o każd ym m o żn a by pow iedzieć: „m orituri te salutanit" (s. 220).
N ie wiem, czy nie p o m o g ło b y autorow i to, co E. Troeltsch („D ie S ozial­
lehren d. christlichen Kirche“ , 1912) zaleca! jako lekarstwo w pewnych w y ­
pad kach: zażycie dość silnej daw ki m arksizm u.
M a r i a n H . S e r e js k i
„ P olo gn e — Suisse“ . Recueil d'études historiques. Varsovie — Lw ów . S o­
ciété Polonaise d'histoire avec l'a p p u i de 1‘Institut M ianow ski, 1938, str. IX .
171.
T o m niniejszy, do którego w y dan ia dał pobudkę V III Kongres nauk h i­
storycznych w Z urychu w r. 1938, jest o bjaw em znam iennego zw rotu histo­
rio g ra fii naszej okresu m iędzyw ojennego do u jm ow an ia w pewne syntetyczne
całości stosunku Polski do obcych n aro d ów czy państw , tym bardziej cha­
rakterystycznym , że przecież w łaściw ie zag ad n ie n ia stosunków polsko-szwaj-
P rze g ląd Historyczny
17