dokument sympatyka NLR - Platforma proletariacka
Transkrypt
dokument sympatyka NLR - Platforma proletariacka
0 renegatach Spartakusowcach Część pierwsza Na wstępie od razu zaznaczam, że sens niniejszej polemiki może wydawać się wątpliwy, ze względu na to, że nurt o który tu chodzi, tj. Spartakusowcy znajduje się poza obrębem ruchu robotniczego. Lenin polemizował z ultralewakami, ekonomistami, kautskistami itd. tylko dlatego, że nurty te stanowiły realną część ruchu robotniczego, zatem ich oddziaływanie ideologiczne na klasę robotniczą mogło mieć katastrofalne skutki z punktu widzenia interesów rewolucji światowej. Postanowiłem podjąć polemikę ze Spartakusowcami nie dla tego, że mają oni negatywny wpływ na klasę robotniczą (bo na szczęście nie mają na nią żadnego wpływu), ale dlatego, że mogą oni mieć negatywny wpływ na niektóre osoby, które deklarując swój akces do rewolucyjnego Marksizmu, biorą udział w nieformalnej debacie jaka toczy się pomiędzy SGP, SS (obecnie DP) a NLR. W tej nieformalnej debacie, zarówno SGP jak i SS używają przeciwko NLR chwytów poniżej pasa, posługują się kłamstwami, przeinaczeniami itd. Posuwają się nawet (zwłaszcza SGP) nawet do cenzurowania pism Trockiego, wbrew hagiograficznym wstawkom na jego temat w gazetach. Spartakusowcy sieją przy tym duży zamęt ideologiczny, robią duże zamieszanie wokół własnej sekty, dezorientują zewnętrznych obserwatorów i kompromitują rewolucyjną lewicę w oczach jej potencjalnych uczestników. Teoretyczne badziewie którym epatuje nas Platforma Spartakusowców stoi w rażącej sprzeczności z elementarnymi zasadami Trockizmu i Marksizmu w ogóle. Błędy teoretyczne Spartakusowców wynikają w dużej mierze z niezrozumienia istoty zdegenerowanych/zdeformowanych państw robotniczych, istoty biurokracji krajów robotniczych, stosunku biurokracji do klasowych podstaw państwa robotniczego, dwoistej natury biurokracji itd. Żeby wykazać błędność teorii rozpowszechnianych przez SGP należy zatrzymać się na tych niezmiernie ważnych kwestiach. Radziecka biurokracja stalinowska wywłaszczając politycznie radziecki proletariat nie dokonała kontrrewolucji o tyle, że nie zastąpiła sposobu produkcji (a co za tym idzie typu stosunków społecznych) właściwego dyktaturze proletariatu nowym sposobem produkcji i nowym typem stosunków społecznych, właściwych panowaniu jakiejś nowej klasy społecznej. Biurokracja nie była zatem zakorzeniona w odmiennym od proletariackiego sposobie produkcji. Mieliśmy zatem do czynienia z kontrrewolucją polityczną, z przewrotem terrnidoriańskim, a nie z kontrrewolucja społeczną. Zdegenerowane państwo robotnicze ZSRR. , o tyle pozostało państwem robotniczym, o ile jego klasowe podstawy i związane z nimi zdobycze społeczne będące rezultatem Rewolucji Październikowej nie zostały przez biurokrację obalone i zastąpione innymi. Wniosek: ZSRR i inne państwa w których obalono kapitalizm, przenosząc na nie ten sam typ stosunków ekonomiczno-społecznych, o tyle były państwami robotniczymi, o ile jako państwa pozostawały na gruncie, a czasem nawet broniły, klasowych podstaw, których geneza sięga Rewolucji Październikowej, tj. o ile pozostawały na gruncie antykapitalistycznej gospodarki planowej (zdobycze społeczne w państwach robotniczych były nierozerwalnie związane z planowym, niekapitalistycznym charakterem gospodarek tych państw). Analogicznie, jak pisał Trocki, z rzeczywistą dyktaturą proletariatu w Rosji mamy do czynienia nie od momentu przejęcia władzy przez rady, lecz od momentu wywłaszczenia burżuazji, nacjonalizacji gospodarki i zastąpienia kapitalizmu gospodarką planową tj, od roku 1918. Biurokracja jako warstwa rządząca i pasożytująca w kraju robotniczym posiadała przy tym dwoistą naturę: z jednej strony ugruntowywując swoje przywileje podkopywała klasowe, proletariackie podstawy państwa robotniczego i związane z nimi zdobycze społeczne, wymuszając na proletariacie bierność polityczną, nie dopuszczając go do udziału w procesie 1 planowania kompromitowała w oczach robotników ich własne państwo, prowadząc wręcz kontrrewolucyjną politykę międzynarodową zrażała do programu rewolucji światowej masy pracujące krajów kapitalistycznych, a poprzez to wszystko dryfowała nieświadomie w kierunku kapitalizmu, w kierunku kontrrewolucji; z drugiej zaś niejednokrotnie stawała w obronie klasowych podstaw będących dziełem Października, poza tym. biurokracja radziecka zdołała nawet obalić kapitalizm w kilku krajach (nie ważne są w tym miejscu powody dla których to zrobiła), wiele decyzji ekonomicznych jakie podjęła było przy tym podyktowanych interesem mas pracujących itd. Jednakże cały jej postępowy potencjał tkwił nie w niej samej, lecz w gospodarce planowej którą niepodzielnie administrowała. Niezrozumienie tego trockistowskiego abecadła doprowadziło Spartakusowców do przekształcenia postulatu obrony państwa robotniczego (w odniesieniu do Polski) w postulat obrony samej biurokracji przed klasą robotniczą. Tymczasem obrona państwa robotniczego wg Trockiego i IV Międzynarodówki oznacza nie obronę panowania biurokracji nad proletariatem w kraju robotniczym, lecz obronę klasowych, ekonomicznych podstaw państwa robotniczego, obronę niekapitalistycznej gospodarki planowej i jej zdobyczy przed imperializmem i wewnętrznymi tendencjami prokapitalistycznymi (czasem może to oznaczać sojusz taktyczny z biurokracją jako całością, lub z jej zdrowszymi elementami, jako że biurokracja nie jest nigdy tworem jednolitym). Postulat obrony państwa robotniczego jest przy tym dialektycznie związany (dla antydialektyka postulaty te mogą wydawać się nie do pogodzenia) z postulatem antybiurokratycznej rewolucji politycznej, zmierzającej do przywrócenia/wprowadzenia demokracji robotniczej: „...albo biurokracja, coraz bardziej stająca się organem światowej burżuazji w robotniczym państwie, obali nowe formy własności t odrzuci kraj do kapitalizmu, albo klasa robotnicza rozgromi biurokrację i otworzy drogę do socjalizmu" - Lew Trocki „Program Przejściowy". Kraj robotniczy wymaga zatem obrony nie tylko przed imperializmem, ale też przed coraz bardziej prokapitalistyczną biurokracją. Dla trockisty obrona państwa robotniczego oznacza obronę odpowiadającego dyktaturze proletariatu sposobu produkcji, od którego biurokracja nie zdołała się jeszcze uwolnić. Wg trockisty państwo robotnicze może być trwale obronione tylko przez klasę robotniczą (i tylko dla klasy robotniczej), a nie w oderwaniu od klasy robotniczej poprzez pucz, czy spisek polskich czy NRD-owskich generałów. Dla odmiany, wg Spartakusowca obrona państwa robotniczego oznacza obronę Kiszczaka i Jaruzelskiego, przy czym podstawowa kwestia tj. obrona gospodarki planowej i jej zdobyczy przed kapitalistyczną kontrrewolucją dla Spartakusowca nie istnieje. Obrona niekapitalistycznej gospodarki, obrona miejsc pracy, bezpłatnej edukacji i służby zdrowia to wg niego czysty reformizm. Dla SGP największą tragedia nie jest restauracja kapitalizmu, ataki Balcerowicza na robotników, lecz upadek Kiszczaka i Jaruzelskiego, bo skoro oni już upadli to mamy kapitalizm, a skoro mamy kapitalizm, to wszystko jedno czy będzie prywatyzacja, czy nie. Sektor państwowy niczym się nie różni (skoro nie mamy już Rakowskiego i Jaruzelskiego) od sektora prywatnego, wszystko jedno też, ilu robotników straci pracę. Ci, którzy wzywają klasę robotniczą do obrony miejsc pracy i bezpłatnych świadczeń socjalnych to reformiści. Prawdziwi rewolucjoniści, kiedy generałowie Kiszczak i Jaruzelski odeszli już na emeryturę uznają, że walka już została przegrana i wycofują się z polityki by zająć się pielęgnowaniem rewolucyjnego programu, konserwowaniem go aż nadejdą „lepsze czasy". Jakim zatem paskudnym reformistą musiał być Trocki, dla którego, nawet w warunkach panowania burżuazji, bynajmniej nie było wszystko jedno jaki jest stosunek sektora państwowego do prywatnego. Postulat nacjonalizacji poszczególnych grup kapitału przez państwo burżuazyjne, a co za rym idzie, postulat utrzymania znacjonalizowanych już przez to państwo gałęzi przemysłu, jest wg Trockiego jednym z postulatów przejściowych. Zainteresowanych odsyłamy do lektury „Programu Przejściowego"(rozdziały: 2 „Wywłaszczenie poszczególnych grup kapitału", „Wywłaszczenie prywatnych banków i upaństwowienie systemu kredytów") Błąd Spartakusowców polega na niezrozumieniu 1) dlaczego gospodarki państw robotniczych nie miały charakteru kapitalistycznego oraz 2) dlaczego restauracja kapitalizmu nie jest aktem jednorazowym lecz procesem. Gospodarki ZSRR, PRL itd. były gospodarkami niekapitalistycznymi dlatego, że wraz z likwidacją burżuazji jako klasy społecznej, wraz z nacjonalizacją przemysłu, obalono kapitalistyczne prawo wartości, które w krajach kapitalistycznych jest głównym regulatorem gospodarki. W gospodarkach planowych nie prawo konkurencji, nie tendencja do maksymalizacji zysku, lecz konieczność zaspokojenia określonych potrzeb społecznych, dążenie do rozwiązania określonych problemów itd. miały w ekonomii znaczenie decydujące, (w gospodarkach tych, świadczenia zdrowotne, edukacja, mieszkania itd. nie występowały jako towary) Akumulacja w kraju robotniczym posiada zatem zupełnie inną naturę niż akumulacja w kraju kapitalistycznym. Przywrócenie kapitalizmu, a nie tylko państwa burżuazyjnego (tych dwóch rzeczy nie należy utożsamiać), wymaga doprowadzenia do takiej sytuacji, w której głównym regulatorem gospodarki byłoby na powrót kapitalistyczne prawo wartości, a nie decyzje administracyjne podejmowane przez urzędników państwowych. Państwo burżuazyjne, o którym w Polsce możemy mówić od 89r., jest państwem burżuazyjnym o tyle. o ile prowadzi kontrrewolucyjną politykę niszczenia antykapitalistycznej gospodarki planowej, w interesie odrodzonej burżuazji, pod dyktando światowego imperializmu, celem ustanowienia kapitalistycznego sposobu produkcji. Tak samo, jak o rosyjskim państwie robotniczym po rewolucji, a przed rokiem 1918, mówimy w rym sensie, że jako państwo, tj. władza polityczna, dążyło do zlikwidowania kapitalizmu i ustanowienia proletariackiego, planowego sposobu produkcji (dyktatura proletariatu w sensie politycznym, tak jak Komuna Paryska). Przywracanie kapitalizmu nie jest, jakby tego chcieli Spartakusowcy, aktem jednorazowym, lecz procesem posiadającym własną, wewnętrzną dialektykę. Nie można bowiem jednego dnia przekształcić gospodarki pianowej, produkującej (w mniejszym lub większym stopniu) dla zaspokojenia określonych potrzeb społecznych, w gospodarkę kapitalistyczną, opartą na dążeniu poszczególnych kapitalistów do maksymalizacji zysku. O tym, czy mamy do czynienia z kapitalizmem, czy nie, nie decyduje fakt zastąpienia jednej nomenklatury drugą (biurokracja kompradorskiego państwa burżuazyjnego zastąpiła biurokrację państwa robotniczego), lecz konkretne procesy ekonomiczno-społeczne. Podczas gdy my, Mandelowcy, staramy się tym procesom przeciwdziałać, wzywając robotników do walki z kontrrewolucyjną restauracją kapitalizmu, mieniący się rewolucjonistami Spartakusowcy bezwstydnie kapitulują, twierdząc, że walka skończyła się w momencie odesłania generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka na emeryturę. Kwestia obrony państwa robotniczego wiąże się ściśle z oceną Stanu Wojennego i Solidarności. Deklarując swoje poparcie dla Stanu Wojennego, Spartakusowcy wykazują się całkowitym niezrozumieniem problemu. Jedyny słuszny z trockistowskiego punktu widzenia pogląd na tę sprawę brzmi następująco: 1) masowy, robotniczy ruch - Solidarność miał niepowtarzalną szansę dokonania anty-biurokratycznej rewolucji politycznej, pozostającej na gruncie niezmienionego sposobu produkcji i związanego z nim typu stosunków społecznych; postulaty Solidarności, zanim ruch ten został rozbity przez biurokracje, nie były postulatami prokapitalistycznymi, lecz demokratycznymi, zbliżonymi do trockistowskiego postulatu demokracji robotniczej 2) Stan Wojenny był biurokratycznym zamachem na masowy ruch robotniczy, celem rozbicia go i osłabienia politycznego klasy robotniczej; dzięki wprowadzeniu Stanu Wojennego, czyli dzięki zniszczeniu oddolnego ruchu robotniczego, biurokracja mogła wprowadzić pewne drobne prokapitalistyczne reformy, otwierające furtkę do mającej niebawem nastąpić społecznej kontrrewolucji; prorynkowe reformy nie mogłyby być przez biurokrację wprowadzone w warunkach istnienia silnego ruchu robotniczego, bowiem w negocjacjach z władzami wyraźnie było widać, że Solidarność zajmuje stanowisko 3 lewicowe, zaś biurokracja - prawicowe (prokapitalistyczne). Stan Wojenny nie oznaczał zatem obrony państwa robotniczego, lecz obronę zagrożonej pozycji jaką w tym państwie zajmowała biurokracja, obronę solidnej pozycji przetargowej biurokracji w konszachtach z imperializmem (analogicznych ataków na klasę robotniczą dokonuje biurokracja chińska, forsując, wbrew chińskim robotnikom, kontrrewolucyjne, prokapitalistyczne reformy). Stan Wojenny okazał się wigilią kontrrewolucji społecznej w Polsce. Po spacyfikowaniu klasy robotniczej, dogadanie się prokapitalistycznego kierownictwa Solidarności i jej neoliberalnych doradców z biurokracją, a także dogadanie się jednych i drugich z imperializmem było już kwestią czasu. Co do technicznych szczegółów kontrrewolucji dogadano się w Magdalence i przy Okrągłym Stole, Trzeba jednak zaznaczyć, że mówiąc kontrrewolucja, nie mamy na myśli odsunięcia od władzy PZPR, jak by tego chcieli Spartakusowcy, lecz zapoczątkowany w wyniku dogadania się jednych i drugich ponad głowami robotników proces restauracji kapitalizmu, proces zastępowania proletariackiego sposobu produkcji tj. gospodarki planowej, kapitalistycznym sposobem produkcji. Wg Spartakusowców Stan Wojenny uratował polskie państwo robotnicze przed finansowaną przez CIA kontrrewolucyjna Solidarnością. Tym się jednak różni Trockista od Spartakusowca, że Trockista twierdzi, że jedyną siłą która może ratować państwo robotnicze, tzn. przeciwstawiać się kontrrewolucyjnym próbom niszczenia proletariackiego sposobu produkcji jest klasa robotnicza, trwałe zaś uratowanie państwa robotniczego możliwe jest jedynie w wyniku anty biurokratycznej rewolucji politycznej. 4 O renegatach Spartakusowcach Część druga Kolejna rażąca sprzeczność pomiędzy programem Spartakusowców, a programem rewolucyjnego marksizmu, wyrażonym przez Trockiego w „Programie Przejściowym", wiąże się z całkowitym niezrozumieniem(?) przez Spartakusowców tego podstawowego dokumentu. Jaka jest zatem rzeczywista treść „Programu Przejściowego" i jaki jest rzeczywisty stosunek Spartakusowców do tego rewolucyjnego abecadła. Trocki wysuwa w „Programie Przejściowym" szereg postulatów „przejściowych", wokół których powinien się organizować rewolucyjny ruch robotniczy. Do postulatów tych zaliczają się min. : postulat ruchomej skali płac i ruchomej skali roboczogodzin, żądanie wywłaszczenia przez państwo burżuazyjne poszczególnych grup kapitału, żądanie wywłaszczenia przez to państwo prywatnych banków i upaństwowienia systemu kredytów itd. Postulaty te stanowią realny pomost pomiędzy programem minimum (obrona bieżących interesów robotników) a rewolucyjnym programem maksimum. Postulaty te, mimo, że same w sobie nie zakładają jeszcze obalenia burżuazji, mają już głęboko anty kapitał i styczny charakter - wychodząc z dzisiejszych warunków i dzisiejszej świadomości klasy robotniczej prowadzą nieuchronnie do jednego wniosku - zdobycia władzy przez robotników. Wysuwanie tych postulatów pozwala „pokonać sprzeczność między dojrzałością obiektywnych warunków do rewolucji a niedojrzałością proletariatu i jego awangardy". Z drugiej strony mają one olbrzymią wartość mobilizującą - wokół tych postulatów łatwiej jest organizować ludzi pracy. Żądania te, prowadzące nieuchronnie do obalenia burżuazji i kapitalizmu, dzięki temu, że wychodzą z bieżącej, ekonomicznej walki robotników, nie są dla nich ani niezrozumiałe ani zbyt abstrakcyjne. Kwestia ich realności, jako że są one skierowane do państwa burżuazyjnego, jest wyłącznie kwestią stosunku sił (zaś ze stosunkiem sił na korzyść proletariatu możemy mieć do czynienia w warunkach kryzysu kapitalizmu). Jak pisał Tracki: Jeżeli kapitalizm nie jest zdolny do spełnienia żądań, nieuchronnie wypływających ze zrodzonych przezeń plag, niech ginie". Nawet jeżeli, w warunkach kryzysu kapitalizmu (w warunkach zaistnienia sytuacji rewolucyjnej) pod naporem rewolucyjnego ruchu robotniczego, burżuazja spełni te postulaty, i tak nic jej to nie pomoże. Przede wszystkim dlatego, że głęboko anty kapitalistyczny charakter tych żądań jest nie do pogodzenia z dalszym utrzymaniem własności prywatnej, poza tym, jeżeliby robotnicy byli zdolni wymusić na burżuazji realizację zaprzeczających naturze kapitalistycznego sposobu produkcji żądań przejściowych, byliby tym samym zdolni do obalenia burżuazji w ogóle. W jakiej sprzeczności z „Programem Przejściowym" stoi zatem spartakusowski abstrakcjonizm. Spartakusowcy, fatygując się od czasu do czasu na demonstracje związkowe, wychodzą do ludzi pracy wyłącznie z hasłami typu: „O partię leninowsko-trockistowską!", „O nowe Rewolucje Październikowe!", czy „O komunizm Lenina, Luksemburg, Liebknechta!11. Zarzut nie dotyczy tutaj samych tych haseł, które same w sobie są bezwarunkowo słuszne, a ponadto świadczą o odwadze tych, którzy je wysuwają. Zarzut dotyczy wyłącznie tego, że są to prawie jedyne hasła wysuwane przez Spartakusowców, Spartakusowcy w swej prasie nie są w stanie powiązać bieżącej walki robotników z celem, który głosi cała rewolucyjna lewica. Cały problem tkwi właśnie w tym, jak wykazać górnikom, walczącym o zachowanie miejsc pracy i godne warunki egzystencji dla siebie i własnych rodzin, że istnieje ścisły związek pomiędzy ich pojedynczą walką, a walką, która toczy się od dawna pomiędzy pracą a kapitałem, a także, że jedynym rozwiązaniem tej walki jest rewolucyjne przeobrażenie społeczeństwa. Jedyną metodą wciągnięcia szerokich rzesz klasy robotniczej do otwartej walki politycznej z burżuazja są postulaty przejściowe. Głosząc wyłącznie postulaty abstrakcjonistyczne, nie pozostające w związku z rzeczywistym 5 przebiegiem walki klasowej, można się wyłącznie narazić na ośmieszenie. W Polsce toczy się obecnie walka przeciwko forsowanemu przez prawicowy rząd AWS-UW ostatniemu etapowi restauracji kapitalizmu, tj. przeciwko n planowi Balcerowicza i jego społecznym konsekwencjom, przeciwko likwidacji dziesiątek tysięcy miejsc pracy w górnictwie i hutnictwie, przeciwko prywatyzacji kolejnych zakładów pracy i instytucji, przeciwko neoliberalnym reformom służby zdrowia, edukacji i ubezpieczeń społecznych, przeciwko wstępowaniu do UE i NATO itd. To jest rzeczywista walka wokół której należy organizować ludzi pracy, wykazując im, że nie ma kapitalistycznych rozwiązań na zrodzone przez kapitalizm problemy, że rozwiązania reformistyczne nie są w stanie znacząco zmienić ich sytuacji, że tylko zdobycie władzy przez robotników gwarantuje ostateczne wygrzebanie się z kapitalistycznej nędzy. Robotnicy pójdą tylko za takimi rewolucjonistami, którzy będą potrafili wybudować pomost pomiędzy dzisiejszą walką klasową a jutrzejszą dyktaturą proletariatu. Ci „rewolucjoniści", którzy są w stanie klepać tylko w kółko rewolucyjne frazesy, na zawsze pozostaną odcięci od ruchu robotniczego, ponieważ nie są zdolni do włączenia się w wir rzeczywistej walki tego ruchu. Stosunek Spartakusowców do walki klasowej w Polsce jest mniej więcej taki: „w sumie to nawet jesteśmy przeciwko prywatyzacji, generalnie rzecz biorąc to chyba nawet popieramy strajki, ale broń boże, nie uważamy tych spraw za ważne; rzeczywista walka toczy się zupełnie gdzie indziej". Gdzie zatem toczy się ta walka drodzy towarzysze? Na to pytanie nie znajdziemy odpowiedzi w prasie Spartakusowców. Na szczęście, walka klas toczy się niezależnie od tego, czy w prasie Spartakusowców jest na jej temat jakaś wzmianka, zaś strajki i demonstracje związkowe, które w niektórych przypadkach mogą nawet liczyć na poparcie Spartakusowców, są tej walki przejawem. Zamiast być świadomymi uczestnikami walki klas, Spartakusowcy są tylko jej zarozumiałymi obserwatorami. W walce pomiędzy pracą a kapitałem, w walce w której marksiści bezwarunkowo stają po stronie pracy, starając się nadać tej walce charakter polityczny, i usiłując przerodzić ją w otwartą walkę o obalenie burżuazji i ustanowienie dyktatury proletariatu, Spartakusowcy zajmują stanowisko neutralne, czasami udzielając poparcia klasie robotniczej. Jak widać, prawdziwi rewolucjoniści nie zajmują się tak nieistotnymi zagadnieniami jak walka pomiędzy jakimiś klasami społecznymi. Nikt trafniej i precyzyjniej nie scharakteryzował tej ultralewacko-sekciarskiej dewiacji, jaką reprezentują Spartakusowcy jak sam Trocki. Czyż poniższy cytat z „Programu Przejściowego" nie pasuje jak ulał do naszych kochanych Spartakusowców? „Pod wpływem zdrady i zwyrodnienia historycznych organizacji proletariatu na peryferiach Czwartej Międzynarodówki powstają bądź odradzają się różnego rodzaju sekciarskie nastroje i ugrupowania. U ich podstaw leży odmowa walki o częściowe i przejściowe żądania, tj. o elementarne interesy i potrzeby robotniczych mas, takie, jakie mają. Przygotowanie do rewolucji oznacza dla sekciarzy przekonanie samych siebie o wyższości socjalizmu. Proponują oni odwrócenie się plecami od starych związków zawodowych, tj. od dziesiątków milionów zorganizowanych robotników, tak jakby masy mogły żyć poza realiami walki klasowej! Pozostają obojętni wobec wewnętrznej walki w reformistycznych organizacjach jak gdyby można było zdobyć masy nie wdając się w tę walkę! (Spartakusowcy epitetują wszystkich członków organizacji reformistycznych mianem morderców Róży Luksemburg i Liebknechta) [...] Sekciarze potrafią rozróżniać tylko dwie barwy - czerwoną i czarną. Żeby nie wodzić się na pokuszenie, upraszczają rzeczywistość. Odmawiają oni odróżniania walczących obozów w Hiszpanii dlatego, że oba obozy noszą burżuazyjny charakter. [...] Nie są w stanie znaleźć dojścia do mas i dlatego chętnie oskarżają masy, że nie są zdolne wznieść się do rewolucyjnej idei. Most, w postaci żądań przejściowych, owym bezpłodnym politykom nie jest w ogóle potrzebny, bo nie zamierzają oni przechodzić na drugi brzeg. Drepcą w miejscu, zadowalając się powtarzaniem wciąż tych samych czczych abstrakcji. Wydarzenia polityczne są dla nich powodem do 6 komentarzy a nie do działania. Jako że sekciarze, tak jak w ogóle wszelkiego rodzaju bałamuci i cudotwórcy, na każdym kroku dostają prztyczka od rzeczywistości, znajdują się w stanie wiecznego poirytowania [...] We własnych kółkach zaprowadzają zwykle system despotyzmu. Polityczna prostracja sekciarstwa tylko jak cień dopełnia prostrację oportunizmu, nie otwierając żadnych rewolucyjnych perspektyw. W praktycznej polityce sekciarze na każdym kroku łączą się z oportunistami, zwłaszcza z centrystami, do walki z Marksizmem. Większość tego rodzaju sekciarskich grup i klik, żywiąc się przypadkowymi okruszynami ze stołu Czwartej Międzynarodówki, prowadzi niezależne życie organizacyjne, lecz bynajmniej bez szans na sukces. Bolszewicy-leniniści mogą, nie tracąc czasu, spokojnie pozostawić te grupy ich własnemu losowi. [...] Właściwa polityka w stosunku do związków zawodowych jest podstawowym warunkiem przynależności do Czwartej Międzynarodówki. Kto nie szuka i nie znajduje drogi do ruchu mas, ten nie jest dla partii bojownikiem lecz bezużytecznym ciężarem. Program powstaje nie dla redakcji, czytelni czy dla dyskusyjnych klubów, lecz dla rewolucyjnego działania milionów. Oczyszczenie szeregów Czwartej Międzynarodówki z sekciarstwa i niepoprawnych sekciarzy jest najważniejszym warunkiem rewolucyjnych sukcesów." - Kto tylko zetknął się ze Spartakusowcami, przyzna, ze nie można ich lepiej opisać. Trocki porusza tu przy tym różne ważne kwestie, min. stosunek sekciarzy do związków zawodowych. Sekciarze odwracają się plecami od reakcyjnych związków zawodowych. Spartakusowcy nie popierają strajków organizowanych przez antysemicką i katolicką Solidarność. Nie zadadzą sobie jednak nawet trudu by wyjaśnić skąd się ten antysemityzm i religianctwo biorą, jaka jest ich społeczna geneza i jak z nimi walczyć (szkoda że nasi wielcy Bolszewicy nie przeczytali jeszcze broszury Lenina pt. „O stosunku partii robotniczej do religii"). Tymczasem bojkotowanie demonstracji związkowych na których mogą się pojawić hasła antysemickie, czy inne ciemno gro dzidę akcenty, ustępowanie pola skrajnej prawicy to właśnie najlepszy sposób by popchnąć związkowców jeszcze bardziej w objęcia antysemickich Wrzodaków, czy neoliberalnych Jankowskich (niewiarygodnie fantastyczny jest stosunek Spartakusowców do antysemityzmu. Przedstawiciela NLR, wygłaszającego referat nt. kryzysu kapitalizmu Spartakusowcy nazwali antysemitą dlatego, że wymienił Georg'a Sorosa jako przedstawiciela kapitału spekulacyjnego - no comments). Spartakusowcy nawołują także do osłabienia reakcyjnych związków zawodowych i budowy nowych związków. Czyżby nie zrozumieli jeszcze czym się różni związek zawodowy od partii rewolucyjnej? Jak bezlitośnie wyśmiewał się z takich pomysłów Trocki, jak przewrotnie drwił z nich Lenin w „Dziecięcej chorobie lewicowości w komunizmie", dowodząc, że obowiązkiem każdego rewolucjonisty jest praca w nawet najbardziej reakcyjnym związku. Stosunek sekciarzy do żądań przejściowych jest jednym z wyznaczników sekciarstwa. Sformułowane przez Trockiego postulaty, przewidziana przez niego dialektyka procesu rewolucyjnego to oczywiście dla tych wielkich rewolucjonistów czysty reformizm. O lewactwie Spartakusowców świadczy także ich praktyczny bojkot trockistowskiej teorii rewolucji permanentnej. Kiedy USA zaatakowały Kubę (inwazja w Zatoce Świń) ich polityczni przodkowie wewnątrz Czwartej Międzynarodówki, na których powołują się nasi Spartakusowcy, w wojnie pomiędzy „burżuazyjnym reżimem Fidela Castro" a burżuazyjnymi USA ogłosili swoją neutralność. Postawa taka wynika niestety z niezrozumienia pewnej odkrytej już dawno przez Trockiego teorii. Jej główne rysy należy zatem wyłożyć. W krajach zacofanych, podlegających prawom rozwoju kombinowanego, rewolucja burżuazyjno-demokratyczna, a jednocześnie antyimperialistyczna, o ile ma zwyciężyć i dojść do końca (tj. wykonać stojące przed nią zadania historyczne - zadania demokratyczne i cywilizacyjne), musi się przerodzić w rewolucję proletariacką, oznaczającą obalenie kapitalizmu i zastąpienie go gospodarką planową, zerwanie z imperializmem itd. Jakie musiało być zdumienie wielmożnych protoplastów, kiedy okazało się, że drobnoburżuazyjno- 7 nacjonalistyczna partyzantka Castro zdołała obalić na Kubie kapitalizm (a raczej spowodować obalenie kapitalizmu, będąc iskrą zapalną społecznego wybuchu), dając tym samym prztyczka w nos imperialistycznej Ameryce, Antyimperialistyczny potencjał ruchu Fidela, nienawiść do imperializmu i kompradorskiej burżuazji, przerodziły się w końcu w rewolucję antykapitalistyczną. Tylko zerwanie z kapitalizmem mogło uwolnić Kubańczyków od degradującego wpływu amerykańskiego imperializmu, a także spowodować osiągnięcie przez szerokie warstwy kubańskiego społeczeństwa rzeczywistego awansu społecznego. Fidel Castro doskonale to zrozumiał, dlatego w końcu oficjalnie nawrócił się na komunizm. Poniewczasie, obrażając się uprzednio na Czwartą Międzynarodówkę, za to, że ta uznała Kubę za państwo robotnicze, zrozumieli to i praspartakusowcy, wstydliwie zaciemniając swą niedawną „neutralność". Nawiasem mówiąc, nawet gdyby reżim Fidela pozostał burżuazyjny, tzn. w sytuacji, gdyby rewolucja kubańska, pod względem swej społecznej treści, nie wyszła poza ramy społeczeństwa burżuazyjnego, na marksistach ciążyłby obowiązek poparcia „burżuazyjnej" Kuby w jej zmaganiach z imperializmem amerykańskim. W jednym i drugim przypadku neutralność oznacza zdradę i kapitulację wobec imperializmu. Kapitulacja wobec imperializmu to „gwóźdź programu" Spartakusowców. Walka z imperializmem to dla nich niemalże przejaw nacjonalizmu, gdyż główny wróg jest we własnym kraju. Kierując się tą samą logiką, Spartakusowcy nie popierają strajków (a jeżeli już jakiś strajk poprą, to bardzo ostrożnie) -- na każdym strajku mogą się przecież pojawić nacjonaliści. Spartakusowcy dochodzą jednak do jeszcze gorszych absurdów. Odmawiają bowiem sprzeciwu wobec wyprzedaży polskich przedsiębiorstw państwowych kapitałowi zagranicznemu -- walka z kapitałem zagranicznym to przecież najczystszej wody nacjonalizm. Spartakusowcy nie spostrzegli jeszcze, że wyprzedaż polskich przedsiębiorstw kapitałowi zagranicznemu to nie internacjonalistyczna współpraca pomiędzy narodami, lecz jeden z elementów kontrrewolucji (Spartakusowcy nie widzą chyba żadnego związku pomiędzy restauracją kapitalizmu w Polsce a imperialistycznym dążeniami kapitału amerykańskiego, zachodnioeuropejskiego itd.). Towarzyszom Spartakusowcom gorąco polecamy powrót do bardzo ważnej lektury „Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu". Kto nie rozumie, że burżuazja i proletariat to klasy międzynarodowe, kto nie rozumie, że walka pomiędzy nimi jest walką międzynarodową ten nie rozumie nic. Uciekanie od kontekstu międzynarodowego walki klas pod pretekstem walki z wrogiem na miejscu to wysługiwanie się imperializmowi. Nic tak nie wzmacnia sił imperializmu jak atomizacja międzynarodowa poszczególnych, narodowych klas robotniczych. Tylko zjednoczony wysiłek robotników krajów trzeciego świata, robotników europejskich i amerykańskich jest w stanie powalić upiora amerykańskiego imperializmu - cesarza międzynarodowej burżuazji. Największą jednak tragedią Spartakusowców nie jest ani nieznajomość pewnych kluczowych tekstów klasyków Marksizmu, ani nieumiejętność dokładnego czytania tych tekstów które przepuściła spartakusowska cenzura, to zawsze można nadrobić; lecz narzucana odgórnie w tej sekcie nieumiejętność dialektycznego myślenia, które leży u podstaw marksistowskiego światopoglądu. Dla Spartakusowca wszystko jest, tak jak u antydialektyków - albo „a" albo „nie-a": „a" = państwo robotnicze może zbudować tylko klasa robotnicza, wniosek: nie do pomyślenia jest zatem przejście rewolucji burżuazyjnej w proletariacką. Drugi przykład: „a" = do 1989r, w zdeformowanym, polskim państwie robotniczym - PRL nie było kapitalizmu, wniosek; po 1989r., tj. po upadku PRL, musi być od razu kapitalizm. Trzeci przykład: „a" = rewolucja oznacza wprowadzenie rad robotniczych, wniosek: na Kubie nie było rad, więc nie było rewolucji. Przykłady można by jeszcze mnożyć. Spartakusowcy niezmiernie chełpią się swoją jednomyślnością. Zarzucają Czwartej Międzynarodówce, ze jest niejednomyślna. Tymczasem podobny zarzut można by skierować pod adresem partii bolszewickiej. Każdy jako tako, obeznany z przedmiotem mógłby 8 sporządzić całą listę sytuacji w których Lenin pozostawał z jakimś poglądem w mniejszości w stosunku do swych partyjnych towarzyszy. Nawet w najbardziej kluczowej sprawie, w kwestii rewolucji nie było w partii bolszewickiej jedności, co nie oznaczało konieczności rozłamu, lecz konieczność skonfrontowania na forum partyjnym przeciwstawnych poglądów. Stosowny fragment na ten temat czytelnik znajdzie w broszurze Trockiego pt. „Nauki Października". Także w Czwartej Międzynarodówce w czasach Trockiego nie było mowy o jednomyślności teoretycznej. Spoiwem Czwartej Międzynarodówki był jej rewolucyjny program. Kiedy przed partią staje nowe wyzwanie, na gruncie tej samej metodologii marksistowskiej można dojść nieraz do poglądów przeciwstawnych. Na nic jednak zda się administracyjne usuwanie mniejszości. Spór i tak rozsądzi praktyka historyczna. Przegrani, o ile są marksistami, przyznają się do błędu. Nawet Leninowi nie przysługiwała nieomylność i on sam bynajmniej do niej nie pretendował. Zarówno Lenin jak i Trocki potrafili z podniesioną głową przyznać się do błędu. Praktyczne kryterium prawdy - oto podstawa światopoglądu materialistycznego. Demokracja robotnicza, centralizm demokratyczny - to w ustach Spartakusowców puste slogany. Ustawodawstwo wewnętrzne Spartakusowców do deklarowanego demokratycznego centralizmu ma tyle co piernik do wiatraka. Zachęcam do przepysznej lektury „Deklaracji zasad i elementów programu" dostępnej u Spartakusowców za jedyną złotówkę. Szczególnie polecam fragmenty dotyczące wewnętrznego sądownictwa ze wzmiankami na temat kodeksu Hammurabiego, prawa normańskiego w czasach Wilhelma Zdobywcy, czy nawet na temat samego Williama Shakespeare'a. Powyższa krytyka Spartaksowców bynajmniej nie wyczerpuje tematu. Śledzenie kolejnych wpadek, zdrad, absurdów będących udziałem tej żałosnej sekty to jednak strata czasu. Zadanie to pozostawiam cierpliwym pasjonatom, badaczom rozmaitych sekt politycznych i religijnych. Nie można bowiem poważnie traktować grupy, która zajmuje się wyłącznie szkalowaniem innych tendencji, preparowaniem odpowiednich, służących temu celowi cytatów, nie próbując nawet włączyć się w wir walki klasowej. Reasumując, wybór pomiędzy Czwartą Międzynarodówką (z całym dobrodziejstwem inwentarza, z jej niejednomyślnością, z jej błędami) a Międzynarodową Ligą Komunistyczną (Spartacist tendency), to wybór między rewolucyjną organizacją, a ultralewacką sektą, to wybór między demokracją robotniczą a zakonem, którego członkowie są tylko wykonawcami polityki kierownictwa, to wybór między walką klasową a abstrakcyjnym frazesowiczostwem. Pomiędzy napisaniem pierwszej i drugiej części, dowiedziałem się, że wg Spartakusowców wyrażony przeze mnie w pierwszej części pogląd, że wg Trockiego, z państwem robotniczym, tj. z rzeczywistą dyktaturą proletariatu w Rosji, mieliśmy do czynienia dopiero od jesieni roku 1918 jest niesłuszny. Postanowiłem dołączyć cytat z Świetnej broszury Trockiego pt. „Klasowy charakter państwa radzieckiego", którą rozpowszechniają także Spartakusowcy. „Dopiero jesienią 1918 roku żywiołowa fala drobnomieszczańsko-żołnierskoagrarna cofnęła się do brzegów, a robotnicy poszli naprzód nacjonalizując środki produkcji. [...] Tylko od tego momentu można mówić o początku prawdziwej dyktatury proletariatu" zachęcam do uważnej lektury. 9