Trudny czas stanu wojennego
Transkrypt
Trudny czas stanu wojennego
s.16 GIMZETKA nr 7 2013/14 Trudny czas stanu wojennego Niedawno przeprowadziłam wywiad z Panią Beatą Piątkowską - absolwentką naszej szkoły, a obecnie nauczycielką edukacji wczesnoszkolnej . Opowiedziała mi, jak wyglądała szkoła za „jej” czasów, co działo się podczas stanu wojennego i jak się zmieniła szkoła. Wystrój klas raczej się nie zmienił, ale były jeszcze podwójne ławki, czarne lub zielone tablice oraz obowiązkowe gazetki klasowe. W czasie przerw dzieci często grały w różne gry i zabawy np. ,,plonse, madonse”. W szkole był sklepik czynny na długiej przerwie (był tam, gdzie w tej chwili skład makulatury). Można było w nim kupić zeszyty, gumki do gumowania i zwykłe bułki (za 1.20zł). Pani Beata jako uczennica pracowała w sklepiku. Zawsze na koniec dnia trzeba było zrobić rozliczenie. Akademie obchodzono bardzo uroczyście (śpiewano piosenki patriotyczne, zawsze w klasie musiała być do tego tematyczna gazetka). W klasie było 30 uczniów, później zostało 25. Wycieczki były, ale jednodniowe np. w góry. Raz odbyła się wycieczka do Krakowa. Wszędzie podróżowano tylko pociągiem, nie podstawiano autokarów pod szkołę. Istniał samorząd klasowy, co poniedziałkowy ranek były apele, na których przewodniczący klasy zgłaszał stan klasy przewodniczącemu szkoły, który meldował o stanie obecności, najważniejszych problemach i konkursach. Były kółka zainteresowań (SKO, SKS, harcerstwo, spółdzielnia uczniowska). Na zakończenie szkoły podstawowej był, tak jak dziś - komers. Sporadycznie stosowano kary cielesne - „linijką po łapach”. Wyjątkowym momentem w życiu wszystkich Polaków było wprowadzenie w 1981r. stanu wojennego. Trudną sytuację w kraju dało się odczuć w mniejszym lub większym stopniu także w szkołach, w życiu codziennym. Pani Beata tak wspomina ten czas: ,,Było to w nocy z soboty na niedzielę. W poniedziałek klasa miała jechać do kina w Cieszynie. Zbiórka miała być o 7.00 rano na PKP w Kaczycach. Rodzice mówili mi, żeby nie iść, jednak uparłam się i poszłam na wyznaczoną zbiórkę. Na przystanku było parę osób, wyjazd jednak nie doszedł do skutku. Zresztą kina nie działały. Było wówczas bardzo mało telefonów, a rozmowy podsłuchiwano. W niedzielę zamiast „Teleranka” była audycja telewizyjna informująca, że wprowadzono stan wojenny. Wszystko było odwołane. Byłam w 7 klasie i miałam wtedy 14 lat. Płakałam, kiedy się dowiedziałam, bo myślałam, że to wojna. Granice były zamknięte. Została wprowadzona godzina milicyjna. Rano w szkole był apel. Patrol milicji stał na skrzyżowaniu koło dębu. Gdy dojeżdżałam do szkoły muzycznej do Cieszyna, zawsze musiałam mieć przy sobie legitymację.” Mimo trudnych czasów Pani Beata bardzo miło i z sentymentem wspomina czasy szkolne. Dziękuję za poświęcony czas i wspomnienia. W. Mirecka