„Koniec historii?”
Transkrypt
„Koniec historii?”
„Koniec historii?” Wiadomość ta została przyjęta bardzo entuzjastycznie w niektórych uczniowskich kręgach. – Nareszcie skończą się te nudy, na co komu to potrzebne?- wyznaje mój rozmówca, uczeń jednej z tarnobrzeskich szkół ponadgimnazjalnych. Trzeba przyznać, że taka opinia często krąży po korytarzach w „budach”. Młodzież nie przepada za historią i co za tym idzie, nie potrafi właściwie ocenić jej roli w edukacji. – Przedmiot ten na ogół kojarzony jest z opasłymi podręcznikami oraz z setką dat „do wkucia” – mówi dalej osoba, z którą rozmawiałem. FAKT DOKONANY 23 grudnia weszła w życie reforma MEN zakładająca naukę historii jedynie w gimnazjum i pierwszej klasie liceum. Później uczniowie będą mieli do czynienia z przedmiotem określanym zaszczytnym mianem uzupełniającego- mowa o „historii i społeczeństwie”. W praktyce oznacza to, że młody Polak zakończy swoją edukację historyczną w wieku 16-17 lat, o ile nie wybierze profilu humanistycznego. - Najważniejsza, rewolucyjna, fundamentalna zmiana polega nie na samym obcięciu godzin, ale na zmianie sensu przedmiotu „historia” w polskim liceumczytam w tekście Andrzeja Nowaka. Jest to największa ministerialna restrukturyzacja po 1989 roku. Czy rząd dąży do tego, by „nauczycielka życia” została zmarginalizowana? Być może nie to było celem polityków, ja zaś obawiam się tylko, jakie skutki przyniesie to w przyszłości. PRZYPADEK NASZYCH ZACHODNICH SĄSIADÓW Niemcy już boleśnie odczuli konsekwencje podobnych zabiegów w resorcie edukacji. Ostatnie badania donoszą, że tamtejsza młodzież nie zna powojennej historii swojego kraju. Braki w tym zakresie skutkują postrzeganiem NRD jako demokratycznego państwa. Co więcej, młodzi Niemcy uważają, że Stasi była zwykłą agencją wywiadowczą, a w kraju organizowane były powszechne i demokratyczne wybory. Dopiero teraz politycy dostrzegli powagę problemu w edukacji młodych pokoleń, już podjęte zostały odpowiednie kroki. Panuje przekonanie, że te katastrofalne luki w kształceniu stanowią hańbę dla całego kraju i resortu edukacji. CO NA TO UNIA? W związku z wkroczeniem naszego kraju do wspólnoty europejskiej widoczna jest tendencja do wychowania młodzieży w duchu integracji europejskiej. Więcej czasu poświęcamy przejawom domniemanej nietolerancji- w szkołach uczy się na przykład jak umiejętnie żyć w większej wspólnocie. Edukacja zakłada także kształcenie młodego człowieka do bycia „europejczykiem”, a nie „patriotą”. Zresztą patriotyzm jest już dziś niemodny. Przypomina to trochę czasy germanizacji, rusyfikacji i walki z polskością. Walki niejako na własne życzenie. ZŁE WZORCE Z ZACHODU Jednym z zamierzeń pani minister odpowiedzialnej za edukację jest pogłębienie wiedzy uczniów o dziejach Polski (!) i Europy. Zapożyczony z zachodnich krajów model kształcenia nie spełnia jednak pokładanych w nim nadziei. Koncentruje się on bardzo specjalistycznych wątkach, nie omawiając tym samym ogólnych dziejów historii. Doskonale widać to na przytoczonym przeze mnie przykładzie Niemiec- lecz tam, w przeciwieństwie do Polski, dostrzeżono już negatywne skutki reformy szkolnej, więc dlaczego polskie MEN nie chce skorzystać z doświadczeń naszych sąsiadów? MĄDRY POLAK PO SZKODZIE - Ja tam polityką się nie interesuję. To nie moja działka - odpowiada mój rozmówca na przytoczone przeze mnie argumenty. Jednak po kilkunastu minutach dyskusji skłonny był w końcu przyznać mi rację. Być może ten program okaże się interesujący dla uczniów znudzonych lekcjami historii. Ja jedynie wiem, że za kilka, kilkanaście lat przyniesie opłakane skutki. I aby to stwierdzić, nie trzeba być jasnowidzem. Życzę sobie i Wam, ażeby przysłowie „mądry Polak po szkodzie” nie było w przyszłości komentarzem do tej reformy i jej następstw. Piotr Markut