Andrzej Makowski V a Niezwykłe spotkanie z… (Józefem Piłsudskim
Transkrypt
Andrzej Makowski V a Niezwykłe spotkanie z… (Józefem Piłsudskim
Andrzej Makowski V a Niezwykłe spotkanie z… (Józefem Piłsudskim) - Pewnej gwiaździstej nocy, gdy księżyc był w pełni, ożył pomnik Józefa Piłsudskiego. Zszedł on ze swojego konia i nie wiedział, gdzie jest. Błąkał się po parku i bardzo był zdziwiony, ile się zmieniło od czasu, kiedy on żył, w czasach, w których po ulicach jeździło niewiele aut, nie było telefonów, komputerów itp. A Polska była pod zaborami. Spotkał na drodze, mnie, czyli młodego mieszkańca Gorzowa. Spytał, gdzie jest, jakie to są czasy i co się stało po jego śmierci. Jak potoczyły się losy Polski, kto rządził krajem, i rządzi teraz, jak żyje się mieszkańcom? Czy nie brakuje im niczego? Ja bardzo się zdziwiłem, że spotkałem tak wybitnego Polaka, który tyle zrobił dla naszego kraju. Usiedliśmy sobie na ławce i zacząłem mu opowiadać o czasach, które go ominęły. Niestety, dużo tego nie było, ponieważ tego jeszcze się nie nauczyłem. Wnet koło nas stanął jego koń. Piłsudski pogłaskał go, wskoczył mu na grzbiet, zabrał mnie i popędziliśmy zwiedzać Gorzów Wlkp. - Mój koń nazywa się Kasztanka, na pewno wiesz? Skinąłem głową i powiedziałem: - Tak, tata mi to powiedział. Pojechaliśmy do muzeum. Była to noc, w czasie której wszystkie muzea są otwarte. Piłsudski z rękoma splecionymi na plecach przyglądał się wystawionym dziełom sztuki. Były to obrazy abstrakcyjne przedstawiające sześciany, kwadraty. Marszałek przekrzywił głowę zmrużył oczy, próbując zobaczyć, co w nich widzą inni, ale nic nie mógł więcej zobaczyć. Nic z tego, nadal same sześciany i kwadraty, który mógłby namalować pięciolatek. Zrozumienie tej sztuki było poza jego zasięgiem, trzeba się z tym pogodzić. Postanowiliśmy opuścić muzeum, aby móc zwiedzać dalej. Pojechaliśmy do katedry, weszliśmy na samą górę i obserwowaliśmy panoramę Gorzowa. Piłsudski był bardzo zadowolony, aż zakręcił swoim wielkim wąsami. Dalej poszliśmy pieszo i pokazałem mu bulwar nad Wartą, a na nim rzeźbę przewoźnika, pana Zacharka. Wpadłem jeszcze na pomysł, by pokazać mu nowoczesne kino, ale było zamknięte. Postanowiliśmy trochę odpocząć i pojechaliśmy do mojego domu. Pijąc kawę [ja herbatę], Piłsudski podziękował mi za czas, który mu poświęciłem. Zmęczeni zasnęliśmy. Rano obudziło mnie słońce, pobiegłem obudzić Marszałka. Bardzo się zdziwiłem, że go nigdzie nie ma. Postanowiłem go odszukać w parku. Na postumencie zobaczyłem siedzącego dumnie na koniu Józefa Piłsudskiego. Pomyślałem że to mi się śniło, oddałem mu hołd, a on do mnie mrugnął.