Monika Żołnowska
Transkrypt
Monika Żołnowska
Mam stomię i jestem najszczęśliwsza na świecie Czy można cieszyć się ze stomii? Żeby nie było wątpliwości – swojej własnej. Otóż można. Na pytanie, jak czuje się ze stomią osoba w wieku niespełna trzydziestu lat, Monika Żołnowska z Torunia ma jedną odpowiedź: Fantastycznie! Czuję się wreszcie szczęśliwa – Po ciężkich dziewięciu latach choroby, borykania się z ciągłymi biegunkami, bólami brzucha, co nie pozwalało mi spełniać się w roli kobiety, matki, pracownika, teraz nareszcie mogę normalnie żyć. Dopiero teraz mogę w pełni cieszyć się życiem, spędzać czas z partnerem i swoim 6-letnim synkiem Tymoteuszem. Mogę spokojnie jeździć rowerem i spacerować, nie przeżywając stresu w poszukiwaniu najbliższej toalety. Mogę bez obaw iść, gdzie oczy poniosą. Dzięki stomii mogłam dokończyć studia na wydziale historii, bo byłam w stanie podejść do egzaminów – opowiada Monika. Przygotowałam się na stomię Chorowała na wrzodziejące zapalenie jelit. Zaczęło się po maturze bólami brzucha, anemią, szybkim chudnięciem. Jest alergikiem, więc prawdopodobnie i z tego powodu choroba szybko czyniła pustoszenie w jej organizmie. – Po kilku latach leczenia, które nie przynosiło rezultatów, lekarz zaczął mówić o stomii. Byłam przygotowywana na to, że prawdopodobnie przyjdzie moment, kiedy trzeba będzie usunąć jelito grube. Uprzedzano mnie też, że istnieje duże ryzyko raka. Kiedy więc dwa i pół roku temu doszło do operacji usunięcia jelita i obudziłam się z już wyłonioną stomią, nie byłam zaskoczona czy zestresowana. Przedtem sporo czytałam na ten temat, co również wpłynęło na mój stosunek do stomii. Nie była dla mnie straszna. Przeciwnie, od samego początku wiedziałam, że to dla mnie wybawienie. Nie zsiadam z roweru Po wyłonieniu stomii Monika zaczęła żałować, że...nie stało się to wcześniej. – Moja długoletnia choroba odcięła mnie od życia zawodowego, bo bardzo często byłam na zwolnieniach. Czułam się także wyizolowana z życia rodzinnego. Moja ciąża była zagrożona, istniało spore ryzyko niedonoszenia jej. W tamtych dniach najbardziej tęskniłam za spacerami z rodziną, jazdą na rowerze. Po operacji, już po czterech miesiącach wsiadłam na rower i nie zsiadłam z niego do dziś. Codziennie jeżdżę nim do pracy, do urzędu pracy. Chodzimy z synem na długie spacery, jeździmy na wycieczki. Cieszę się swoją wolnością. Przed stomią byłam jak w więzieniu, najczęściej zamknięta w czterech ścianach, w oczekiwaniu na remisję choroby, która nie następowała. To, co zostało mi z tamtego okresu to...znajomość wszystkich toalet w mieście. Mogę być przewodnikiem po nich! Pierwszym celem Moniki po wyłonieniu stomii było dokończenie studiów, drugim – przepracowanie całego roku bez zwolnienia lekarskiego. Oba cele udało się zrealizować. Teraz stawia sobie kolejne. Myśli o następnych studiach i dalekich podróżach z rodziną. Docenić, że się żyje – Kiedy spotykam się czasami z innymi stomikami, to zawsze im powtarzam, że trzeba cieszyć się życiem i docenić to, że się żyje. Ze mną przed operacją było naprawdę bardzo źle, lekarze walczyli o moje życie. Stomia to nie wyrok ani coś, co utrudnia życie. W moim przypadku to przyjaciel, który życie mi uratował. To, że Monika cieszy się życiem, widać chociażby w stylu ubierania się. Jej stroje są nasycone kolorami, często pozwala sobie na jakieś fantazje ubraniowe, co wyróżnia ją z tłumu. Chętnie nosi spódnice, żeby podkreślić swoją kobiecość. – Rodzina, która okazała mi tyle ciepła w najtrudniejszych chwilach, też szybko zaakceptowała moją stomię. Widzą, że ja się z nią oswoiłam, więc i oni ją oswoili, dlatego też nie cierpię i nie narzekam, a mój strój podkreśla tylko dobry nastrój i poczucie ulgi, które stale mi towarzyszą. fot. archiwum bohaterki Monika Żołnowska 7