mlodzianki 219 - Kościół Akademicki św. Anny
Transkrypt
mlodzianki 219 - Kościół Akademicki św. Anny
Pismo studentów od św. Anny MŁODZI ANKI Nr 9 (219) 9 XII 2007 II niedziela adwentu KOMENTARZ DO NIEDZIELNEJ EWANGELII , 2 ! ! 0 " ) ! ) ' ! 4 & & * # ! + ! ! ' " ! ! # " ) " 2 " Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że faryzeusze nie żywili specjalnym szacunkiem odzianego w suknię z sierści wielbłądziej nawiedzonego pustelnika Jana. Dlaczego zatem, wchodzili oni do rzeki Jordan i przyjmowali Chrzest z rąk tego ostatniego proroka Starego Testamentu? Myślę, że kierował nimi ten sam mechanizm, który dzisiaj sprawia, że politycy pojawiają się na uroczystościach kościelnych lub przyjmują Sakrament Małżeństwa po wielu latach życia w konkubinacie. Równocześnie wiadomo, że ci sami politycy nie podążają w swym życiu drogą Prawdy Jezusa. Zarówno oni, jak i faryzeusze za czasów Jezusa, wyzna”, tzn. wali bowiem zasadę: „ jeżeli ogromna większość narodu uczestniczy w obchodach religijnych, to wtedy należy podkreślić swoją jedność z narodem poprzez współuczestniczenie, robienie świętoszkowatych min i gestów. Gdybyśmy mieli odwagę Jana Chrzciciela, powinniśmy wtedy zakrzyknąć: „o plemię żmijowe, dlaczego rujnujecie państwo? dlaczego okradacie obywateli? dlaczego wykorzystujecie niedolę innych, aby ich + & ! ' - / * " . & ( ' " 3 ' ' " ' ! ! % & ' + 2 " 1 ' ! " ! 0 ! & ' 3 " $ # & ! (Mt 3,1-12) poniżać i odbierać im godność? dlaczego kłamiecie, oszukujecie, brukacie najwyższe godności państwowe?!” Myślę jednak, że współczesny Jan Chrzciciel byłby wrogiem wszystkich. I tych, których postępowanie piętnuje i tych o „chrześcijańskich sercach”, którzy natychmiast znaleźliby usprawiedliwienia dla występków innych. Czyżbyśmy zatem byli bezradni wobec zła? Tak, my jesteśmy bezradni, bo gdy na jednym froncie odnosimy zwycięstwo, zło w swojej zuchwałości zdobywa inne przyczółki. Ale oto przychodzi Ten, który „.... 2 3 ! ! # 4 & " Bądźmy zatem pewni, że Dzieciątko Jezus, na którego przyjście przecież czekamy, nie przychodzi, aby śpiewać Mu słodkie, rzewne kolędy. To przychodzi Dowódca Zastępów Anielskich, które czekają na Niego wokół stajenki Betlejemskiej, aby w Jego Imię odnieść ostateczne zwycięstwo nad złem. Drżyj więc plemię żmijowe.... Rafał Bober 5 " ADWENT W TRZECH WYMIARACH Chrześcijanin, Adwent czyli przyjście Chrystusa, powinien przeżywać w trzech wymiarach: Wcielenia Syna Bożego ponad dwa tysiące lat temu, Jego powrotu w chwale na końcu czasów oraz na płaszczyźnie przychodzenia Boga do naszych serc dzisiaj i każdego dnia. Jakie znaczenie ma Adwent Chrystusa dla nas chrześcijan? Przyjście Jezusa ma głęboki sens, dlatego, że to sam „Pan Bóg przychodzi z mocą”, chce spotkać się z człowiekiem, z Tobą. Pragnie wejść do Twojego serca, nadać nowy sens Twojemu życiu, relacjom. Przychodzi i kołacze, czeka na zaproszenie z Twojej strony, na Twoje wyjście Mu naprzeciw. Adwent jest zatem, czasem radosnych przygotowań do spotkania się Boga z człowiekiem. Na czym mają jednak one polegać? Odpowiedź znajduje się w czytaniach mszalnych przeznaczonych na ten okres liturgiczny. Po pierwsze, chodzi tu o czujność. Trzeba być czujnym, aby dostrzec, że Pan nadchodzi. Nie znamy przecież czasu Jego przyjścia, ale wiemy, że jest ono bliskie i że potrzeba, abyśmy byli na nie stale otwarci i gotowi. Być może Jezus właśnie w tej chwili chce się z Tobą spotkać, tu i teraz puka do Twoich drzwi, ale Ty Go nie słyszysz, bo jesteś zbyt zajęty sobą, swoim „ja”. A może nie możesz siebie znieść i uciekasz przed samym sobą? Jezus chce, abyś odnalazł siebie, żebyś zobaczył kim jesteś, dostrzegł Jego pełne miłości spojrzenie i nauczył się patrzeć na siebie Jego oczami. Jezus chce Ci dać miłość, pragnie byś cały czuł się kochany, ze swoim grzechem, słabością. Jezus chce również, abyś i Ty kochał. Na dowód tego przyszedł na ziemię w ciele, stał się jednym z nas. I tu zaczyna się drugi aspekt przygotowywania się do Adwentu: musisz wrócić do siebie, mieć kontakt z samym sobą, zmierzyć się z pustynią Twojej samotności, pokonać górzyste szczyty Twoich zabezpieczeń, ominąć strome zbocza wiodące do grzechu, wyprostować ścieżki Twojego życia; po prostu i przede wszystkim – zaufać Panu. Wtedy usłyszysz pukanie Boga, otworzysz Jezusowi drzwi i pozwolisz Mu się kochać. Adwent zaprasza Cię więc, abyś powrócił do harmonii ze Stwórcą i z samym sobą, żebyś był przygotowany w każdej chwili Twojego życia na spotkanie z Tym, który umiłował Cię miłością odwieczną, na to spotkanie „teraz” i „na końcu czasów”, gdy Chrystus przyjdzie w pełnej chwale. Ewa Wójcicka Na okładce: Pustynia Judzka w okolicach Jerycha Fot. MM 3 Kościół św. Anny ale w Jerozolimie Jerozolima. Nie tak daleko, po wejściu w obręb Starego Miasta przez Bramę Lwów (jedną z siedmiu otwartych bram miasta) znajduje się kościół św. Anny. Bardzo znajome wezwanie tej świątyni, wraz ze wzmiankami w przewodnikach, że jest to najlepiej zachowany kościół z okresu krzyżowców w całej Ziemi Świętej, intryguje mnie i przyciąga. I rzeczywiście, świątynia zbudowana w pięknym i surowym stylu romańskim, zachwyca. Jak wiele kościołów w Ziemi Świętej i ten również stoi pośrodku zadbanego placu i ogrodu – stanowi taką małą oazę. Jego dodatkowym atutem jest także wspaniała akustyka, która zachęca grupy pielgrzymów do głośnego śpiewania swojego hymnu narodowego, bądź innych pieśni. Kościół został zbudowany za czasów panowania krzyżowców około roku 1140. Jako jeden z nielicznych, przetrwał bez większych zmian do naszych czasów, chociaż przez kilka wieków, w okresie panowania władców muzułmańskich, był wykorzystywany jako siedziba islamskiej szkoły, a następnie stał zaniedbany. Dopiero w 1856 roku, na podstawie umów zawartych między Francją, a Turcją, po wojnie krymskiej było możliwe odnowienie kościoła, wraz z jego oryginalnym wystrojem. Dzisiaj świątynią opiekują się francuscy Ojcowie Biali. Obok kościoła znajdują się ruiny biblijnej sadzawki Bethesda, skąd mieszkańcy czerpali wodę i gdzie przez 38 lat czekał na uzdrowienie 4 paralityk, który dopiero z ust Jezusa usłyszał zbawienne słowa: „ ”, jak czytamy w rozdziale 5 Ewangelii według św. Jana. Ale nie geograficzno – historyczna drobiazgowość jest tu najważniejsza, lecz świadomość, że chodzimy po tej samej ziemi, że znajdujemy się w tej samej przestrzeni, mimo, iż w ciągu dwóch tysięcy lat, prawie całkowicie zmieniły się budynki, ludzie, styl życia. Jednak wiara chrześcijan i naszych starszych braci w wierze, wyznawców judaizmu, nie stała się obiektem muzealnym, ale żyje i jest światłem dla kolejnych pokoleń. Wizyta w Jerozolimie pokazuje dobitnie zarówno znaczenie Biblii i chrześcijańskiej Tradycji, jak i trwałość żydowskiej wiary, kultury i obyczaju, mimo upływu stuleci; diaspor i Zagłady. Wycieczka ta podkreśla też, że łączy nas nie tylko wiara w jednego Boga, ale również Tora, czyli pierwsze pięć ksiąg Starego Testamentu, zawierających Dekalog, wzmocniony jeszcze dodatkowo o przykazanie miłości Boga i bliźniego w Nowym Testamencie. Spod jerozolimskiego kościoła św. Anny pielgrzymi wyruszają na drogę krzyżową tradycyjną trasą . Prowadzi ona w dużej mierze przez bardzo ciasne i gwarne ulice, pośrodku arabskiego targu. Poszczególne stacje to skromne oznaczenia na murach; przy niektórych są niewielkie kaplice. To droga krzyżowa w samym centrum codzienności – przez to chyba jeszcze bardziej prawdziwa. Jak również sprawdzian naszego stosunku do bliźnich, w tym przypadku przede wszystkim muzułmanów, którzy patrzą na nas zupełnie obojętnie (lub czysto komercyjnie), a z którymi również mamy żyć w pokoju i harmonii. Myślę sobie, że gwarny jerozolimski targ, przepychający się ludzie, upał i kamienne płyty to elementy najbardziej podobne do tych, które były środowiskiem codziennego życia św. Anny, Maryi i Jezusa, w tym samym miejscu, ale dwadzieścia stuleci wcześniej. Bohdan Białorucki Kościół zbudowano w miejscu, w którym – według dawnej tradycji – znajdował się dom, w którym św. Anna urodziła Maryję. Jak w wielu miejscach w Ziemi Świętej, jest to wymowny symbol wydarzeń z historii Zbawienia. Symbol, gdyż w żaden sposób nie można dociec, czy rzeczywiście odbyło się to dokładnie w tym punkcie. 5 madzone negatywne uczucia, destrukcyjnie działają na osobowość tego młodego człowieka. On zwykle „wyładowuje się” trzaskając drzwiami, kopiąc w nie z ogromną siłą, skacząc po ławkach, wydając głośne nieartykułowane dźwięki, bądź niecenzuralne słowa. Może to skrajny przypadek, ale pewnie wielu z nas doświadczyło, jak źle jest nam samym, jeśli żywimy do kogoś urazy, nie potrafimy wybaczać. A Chrystus wielokrotnie przypomina nam o wybaczaniu: „ O potrzebie wybaczania Maciek to 14 – letni chłopiec o bardzo dziwnej osobowości. Kiedy tylko przyszedł do biblioteki, stwarzał same problemy. Jego zachowania przypominały bardziej naturę zwierzęcą, niż ludzką. Nawet inni uczniowie, którzy nie należą do tych „ułożonych”, patrzyli na niego ze zdumieniem. Trudno było podjąć z nim jakąkolwiek sensowną rozmowę. Ale któregoś dnia Maciek przyszedł... wypożyczyć książkę, a nie jak zwykle porozrabiać i „panią zdenerwować”. Wykorzystałam sytuację, by go pochwalić, powiedzieć mu kilka dobrych słów. Nawiązaliśmy jakiś kontakt. Kilka dni później, gdy chłopiec był znowu w bibliotece i zachowywał się całkiem normalnie, weszła Zosia. I nagle słyszę z ust Maćka: - Ja jej nienawidzę! Ona pobiła mojego brata! Nie znałam tej sytuacji, ale uderzyły mnie jego słowa „nienawidzę jej”. Zapytałam go wtedy, czy zna modlitwę „Ojcze nasz...” Zaczął natychmiast recytować, ale gdzieś w połowie urwał. Poprosiłam spokojnie o ciąg dalszy. I usłyszałam: 6 (Mt 18,21 – 22) Aby osiągnąć wewnętrzny spokój i radość życia oraz zasłużyć na Królestwo Niebieskie należy nauczyć się wybaczać. Wybaczać innym, ale też i samemu sobie. Czy ty to potrafisz? Czy nie nosisz przypadkiem w swym sercu żalu, bólu, który nie pozwala ci patrzeć z miłością na bliźnich? Może twoje wnętrze wymaga uzdrowienia, ale nie potrafisz sobie z tym poradzić... Pomóc ci w tym może lektura Pisma Świętego oraz wielu książek, np. Augustyna Pelanowskiego „Siódmy rozdział”, która mnie też pomogła w uzdrowieniu wewnętrznym i zbliżeniu się do Chrystusa. Dziś Maciek znów zjawił się w bibliotece. Spóźnił się do szkoły. Nie wiedział, gdzie jego klasa ma lekcję, a szukać mu się nie chciało, więc przyszedł do mnie. Od słowa do słowa, nasza rozmowa zeszła na jego plany życiowe. Marzy mu się bowiem, kariera sportowa. Będzie bramkarzem. Odniosłam wrażenie, że Nauka nie jest mu do niczego potrzebna. Próbochłopak nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad treścią wypowiadanych słów, chociaż dobrze zna wałam mu uświadomić, że ta „kariera”, o ile w ogóle ją zrobi, to zaledwie pewien wycinek jego modlitwę. Powiedziałam mu więc, co Jezus do życia. A co dalej? To – jego zdaniem – przecież nas mówi: „ oczywiste: zarobi tyle, że będzie miał wielki dom, elegancki samochód, będzie mógł jeździć po (Mt 6,14 – 15) świecie gdziekolwiek zechce i nie będzie musiał Przypomniałam też przykazania miłości. Zapytał pracować. Prawda, jakie to proste? Sprowadziłam go szybko z obłoków na ziemię. Coś tam zrozuzdziwiony: - Ona jest moim bliźnim? - Tak, ona jest twoim bliźnim – odpowiedziałam. miał, bo sam podał mi przykłady z literatury i z życia, kiedy to „fortuna” gwałtownie odwraca się – Ja też jestem twoim bliźnim. A ty jesteś i jej i od człowieka i jak nadmiar pieniędzy negatywnie moim bliźnim. Pan Jezus nakazał nam kochać wpływa na ludzkie życie. swoich bliźnich. Więcej, Chrystus mówił: I wtedy przyszedł akurat czas, by porozmawiać o „ (Mt 5,44). Maciek, Bogu, od Którego przecież wszystko w naszym o dziwo, więcej na ten temat nie dyskutował. Póź- życiu zależy. Chłopiec przyznał się, że do kościoniej, od Zosi dowiedziałam się, że chłopak często ła chodzi bardzo rzadko i o modlitwie wcale nie myśli. U spowiedzi świętej był jakieś 2 lata temu „wypomina” jej to zdarzenie sprzed roku. podczas rekolekcji, ale raczej powiedział wtedy Zaczęłam zastanawiać się, ile jeszcze „nienawiści” nosi w sobie ten chłopiec? Skąd ona coś ”na odczepnego”. Zachęciłam go, by zastanosię w nim bierze? Nie znam dokładnie jego sytu- wił się głębiej nad tym, ile w jego postępowaniu jest rzeczy dobrych, a ile złych. By zrobił dokładacji rodzinnej, ale wiem, że nie jest ona ny rachunek sumienia. By poprosił Boga o pomoc „normalna”. Gołym okiem widać zaś, jak nagro w przygotowaniu się do spowiedzi świętej. Próbowałam mu wyjaśnić, ile on sam na tym skorzysta, kiedy oczyści swoje serce: - Pan Bóg jest miłosierny i daruje nam wszystkie grzechy, jeżeli szczerze je wyznamy. Zobaczysz, jaką poczujesz ulgę. I łatwiej będzie ci walczyć z pokusami świata, jeśli będziesz ze wszystkim zwracał się do Pana. Naszą rozmowę przerwało wejście innych uczniów. Powiedziałam Maćkowi, że zawsze może ze mną porozmawiać, kiedy będzie czuł taką potrzebę. Wychodząc, zamknął drzwi... już bez trzaskania. Irena Kietlińska Naucz się mieć szczęście w życiu! Ludzie, którzy wydają się nam wybrańcami losu, pociągają nas, ponieważ są skuteczni i szczęśliwi. Lgniemy do nich bo czujemy się przy nich bezpiecznie i liczymy, że pomogą i nam osiągnąć sukces, że może i nam udzieli się fart. Myśl pozytywnie, a dasz sobie większą szansę na szczęście. Tym większą, im lepiej nauczysz się cieszyć życiem. Większość ludzi wierzy w łaskę losu. Gdy wszystko świetnie się układa, myślimy, że to zwyczajny przypadek. Gdy spotyka nas nieszczęście sądzimy, że to zrządzenie losu. Ale czy na pewno? Jeśli w supermarkecie trafimy do najszybciej przesuwającej się kolejki do kasy, sądzimy, że to uśmiech losu, ale bardziej prawdopodobne jest to, że wcześniej dojrzeliśmy, iż w tej kolejce klienci mają najmniej zapełnione wózki. Tak samo dzieje się gdy znajdujemy miejsce parkingowe przy zatłoczonym centrum handlowym lub kompleksie kinowym. Czy aby nie zwolniliśmy zaraz po tym, gdy zauważyliśmy, że ktoś idzie z kluczykami w ręku do swojego samochodu? Podobne wydarzenia wprawiają nas w dobry nastrój, ale tylko na chwilę. Bo naprawdę chcemy takiego szczęścia, które na długo zapewni nam satysfakcjonującą pracę, kochającego partnera, wspaniałych przyjaciół, wygodne życie, wewnętrzny spokój. Aby zamieszkać w „siódmym niebie”, musimy rozwijać w sobie postawę i zachowanie, które przyciągają dobre okazje. 7 sekretów szczęścia Przyjmijmy, że los jest po Twojej stronie. „Aby rozwijać w sobie właściwe nastawienie, musisz wierzyć, że wciąż spotyka Cię coś dobrego, a nie tylko od czasu do czasu. Jeśli wierzysz, że los Ci sprzyja, to prawdopodobnie będziesz postępować w taki sposób, że ludzie będą dla ciebie bardziej życzliwi” – Martin Seligman, prof. Psychologii na Uniwersytecie Pensylwania, autor książki „Prawdziwe szczęście”. Nie bądź na „nie”. „Pozytywne myślenie powstrzymuje niesprzyjające szczęściu emocje, takie jak wstyd, gniew, uraza. Czym innym jest jednak doznawanie negatywnych uczuć, a czym innym ich okazywanie. Jeśli okazujemy negatywne emocji to bardzo często przyciągają one również do nas osoby, dla których też wszystko jest „straszne i beznadziejne”. Z kolei zrażają one do nas ludzi, którzy w innej sytuacji mogliby mieć ochotę nam pomóc. Jeśli będziesz kontrolować negatywne uczucia, to prawdopodobnie poprawisz ocenę własnej wartości, zyskasz więcej optymizmu i staniesz się nieco bardziej otwarty” – J. Raymond DePaulo, szef psychiatrii w Szkole Medycyny na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa, autor książki „Zrozumieć depresję”. Otwórz się na innych. „Nie możesz przewidzieć co Cię spotka. Ale możesz zwiększyć swoje szanse na szczęście, jeśli będziesz uczyć się ufać ludziom i budować w sobie pewność, że taka postawa przyniesie pozytywne skutki. W pracy często nie chcemy opowiadać o swoich pomysłach w obawie, że koledzy je sobie przywłaszczą, a nas ominie należne uznanie. Jednak w praktyce osoby, które często dzielą się swoimi koncepcjami, ceni się za inwencję, zaprasza się na spotkania, a te z kolei dają nowe możli- 7 wości” – John Krumboltz, profesor pedagogiki i psychologii na Uniwersytecie Stanforda, autor książki „Luck Is No Accident: Making the Most of Happenstance in Your Life and Carter”. Łap okazję. „Los nie uśmiechnie się do Ciebie, jeśli będziesz biernie czekać. Musisz wykorzystywać okazje i je rozpoznawać. Bądź człowiekiem otwartym i przygotowanym na to, że wolno ci popełniać błędy. Więcej osiągniesz w życiu, gdy masz chęć uczyć się nowych rzeczy niż gdy na wszystko się zamkniesz” - John Krumboltz, profesor pedagogiki i psychologii na Uniwersytecie Stanforda, autor książki „Luck Is No Accident: Making the Most of Happenstance in Your Life and Carter”. Hamuj zazdrość. „Osoby obsesyjnie porównujące swoje życie z życiem innych często czują się nieszczęśliwe. W rzeczywistości żaden z tych uśmiechów losu, który spotyka obserwowane osoby nie gwarantuje szczęścia. Lepsza praca to często większy ból głowy. Źle ulokowane uczucia mogą prowadzić do zazdrości. To, co z daleka może wydawać się ideałem, w istocie może nie być dla Ciebie takie dobre. Należy więc skupić się na własnych celach i marzeniach” - Ellen Langer, psychologa z Harwardu, autor książki „Świadomy umysł”. Miej znajomych. „Im więcej poznasz osób, im bardziej dasz się lubić, tym większe masz szanse na szczęście. Jeśli masz znajomych w wielu różnych kręgach, to otworzy się przed Tobą wiele nowych możliwości. Podtrzymywanie stosunków towarzyskich, energia i otwartość są źródłem szczęścia” - Malcolm Gladwell, autor książki „Punkt krytyczny: drobne sprawy mogą wiele znaczyć ”. Szukaj jasnej strony. „Żeby czuć się szczęśliwym, musisz dobrze ocenić przeszłość i optymistycznie patrzeć na teraźniejszość” - Matthew Smith, profesor psychologii Uniwersytetu Hope w Liverpoolu, współautor badań z roku 1998 na temat szczęścia. Osoby, które w prowadzonym przez niego doświadczeniu mówiły o sobie, że są szczęśliwe, pamiętały więcej dobrych rzeczy ze swej przeszłości, a zapominały o złych. Jeśli tym osobom przydarza się coś złego, porównują to z najgorszym możliwym wariantem wydarzeń i wtedy dochodzą do wniosku, że w gruncie rzeczy ich sytuacja wcale nie jest taka fatalna. Beata Szmulczyńska Literatura: - Martin Seligman „Prawdziwe szczęście”. - J. Raymond DePaulo „Zrozumieć depresję”. - John Krumboltz, „Luck Is No Accident: Making the Most of Happenstance in Your Life and Carter”. - Ellen Langer „Świadomy umysł”. - Malcolm Gladwell „Punkt krytyczny: drobne sprawy s ! " # $ % " & ' ( ) ' * + & ' , - & ' . / 0 [email protected] $ $ $ % $ ! 1 1 ! $ ! $ 2 0 3 ' / 4 . 5 / 6 5 6 7 Msze św. niedzielne: 8.30; 10.00; 12.00; 15.00; 19.00; 21.00. Msze św. w dni powszednie: 7.00; 7.30; 15.00; 18.30. (w I piątki miesiąca i 2. dnia miesiąca: 21.00) 8 Sakrament Pokuty i Pojednania: pon.-piąt. 7.00-8.00; 15.00-19.00, sobota: 7.00-8.00, 15-16, 18.30-19; niedziela: w czasie Mszy świętych. Chrzty dzieci w I i III niedzielę miesiąca o godz 12.00