Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Noworoczny prezent
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
AmatorkaNZWN
-Tato wracajmy do domu.
-Przyjechaliśmy, bo prosili, żebyśmy wpadli.
-Chcieli byśmy wpadli, bo nie miał im kto dowieść alkoholu.
-W święta należy spędzać czas z rodziną.
-Mamo! Wiesz, że upiją tatę i będziemy musieli tu zostać, a ja nie jestem przygotowana na
taką okoliczność.
-Nie marudź!
-Tato?
-Tylko do północy. Zobaczysz fajerwerki.
-Będąc w domu też bym je widziała z balkonu, siedząc na huśtawce.
"Cześć wam", tyle usłyszałam po kłutni w aucie. Oni poszli do domu i się witali, a ja
ruszyłam drogą powrotną prosto przed siebie. W ogóle się nie przejęli. Normalka!
Długo szłam, a nogi zaczęły boleć tak, że marzyłam o kimś, kto poniesie mnie na rękach.
Zobaczyłam trójkę ludzi. Było ciemno, więc nie byłam w stanie ich opisać, ale chciałam
podejść do nich bliżej, skoro stali autami na poboczu, to może mięli wolne miejsce, by
podrzucić mnie kawałek bliżej w stronę domu.
Po podejściu mina mi zrzedła, bo zauważyłam, że dwaj stojący naprzeciw siebie mężczyźni,
mierzą pistoletami w siebie nawzajem, a ten jeden przy aucie po prostu stał i się przyglądał.
Zamierzałam uciec zanim mnie zauważą, jednak jeden z tych dwóch facetów pociągnął za
spust, miał ciemne włosy i stał dość niedaleko od lampy, dlatego zauważyłam jego zielone
oczy, które zwróciły się w moją stronę. Wykonałam więc w tył zwrot i zaczęłam biec prosto
do lasu. Usłyszałam jak ten z ciemnymi włosami, kazał mnie gonić, temu co wcześniej stał
przy aucie. Uciekałam gdzieś w głąb lasu, ale zdałam sobie sprawę, że to nie ma sensu, bo
moje życie nigdy nie miało sensu, a kilka chwil wcześniej zaczęłam marzyć o śmierci.
Mężczyzna prawie mnie dogonił, a ja straciłam motywację i przestałam biec.
Przewróciłam się, najprawdopodobniej o korzeń drzewa. Wysoki brunet o ciemnych oczach
Strona: 1/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
stanął nade mną mierząc pistoletem w moją klatkę piersiową.
-Mogę mieć ostatnie życzenie?
-Niech zgadnę, "nie zabijaj mnie", to chciałaś powiedzieć?
-Zabij mnie szybko. Jednym strzałem.
-Takiego ostatniego życzenia niesłyszałem do tej pory.
-To takie dziwne, że nie chcę długo cierpieć przed śmiercią?
-Nie, to jest normalne. Dziwne jest to, że poddajesz się bez walki, jakbyś nie chciała żyć.
-Bo nie chcę.
Zadzwonił jego telefon. Oczywiście odebrał.
-Tak?
-Masz ją?
-Mam. A co martwisz się?
-Załatw to szybko. Zostawiłem ci łopatę, bo Arnold już w swoim dołku, a ty musisz ją
sprzątnąć, żeby nikt nie znalazł śladu. Dzięki za pomoc.
-Nie ma za co.- rozłączył się.- Wiesz, że mogłaś uciec. Rozmawiałem przez telefon. To była
szansa, a te rzadko się zdarzają.
-Żeby uciekać trzeba mieć gdzie i po co.
-Nie mogę od tak pozwolić ci uciec.
-Więc załatw to szybko, jak radził ci kolega.- Zamknęłam oczy.
Usłyszałam strzał, a potem poczułam ból stopy. Nie zamierzał szybko mnie sprzątnąć. No,
to wpadłam w otchłań zwaną "teraz będzie tylko gorzej". W przeciągu jednej sekundy
zobaczyłam przed oczyma milion możliwości własnej śmierci, a co kolejna, była bardziej
brutalna i bolesna. Zaczęłam jeszcze bardziej marzyć o śmierci. Nie mogłam ruszyć stopą,
zamiast niej czułam pulsowanie krwi, gorąco i ból. Traciłam krew w szybkim tempie, więc
zaczęło mi się kręcić w głowie. Otworzyłam oczy, a brunet podawał mi dłoń.
-Wstajem. Czas się stąd zbierać.- Z jego pomocą stanęłam na zdrową nogę, lecz wiedziałam,
że nie istnieje opcja, bym gdziekolwiek doszła.
-Nie dam rady iść. Stopa boli, a rana powoduje zawroty głowy.- Zaczęłam myśleć, że teraz
nastąpi kolejny strzał.
-Dobra.- Schował pistolet gdzieś pod bluzę. Jedną ręką dotykał moich pleców, a drugą
podciął moje nogi w zgięciach kolan i nim się spostrzegłam, a miałam żółwi refleks, niósł
mnie na rękach. Zawirowania w mojej głowie sprawiły, że objęłam dłońmi jego szyję, by
poczuć się ciut pewniej. Pomyślałam, że niesie mnie do dołka, w którym leży tamten
zastrzelony. Brunet wsadził mnie jednak do auta, kładąc na tylnie siedzenia.
Strona: 2/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Nie chcecie wiedzieć o czym zaczęłam myśleć, gdy odjechaliśmy, ale zdradzę wam, że
nadzieji na przeżycie nie miałam.
Na miejsce dojechaliśmy dość szybko. Znów wziął mnie na ręce i wniósł do piętrowego
domku z pomalowanymi na biało ścianami zewnętrznymi.
Wniósł mnie do pokoju z telewizorem, położył na kanapie i powiedział:
-Czekaj.
Chciałam się zaśmiać, bo nawet gdybym nie chciała, to nie miałabym szans na ucieczkę,
skoro ledwo dawałam radę ustać, to o biegach nie było mowy.
Po chwili przyszedł z czymś niebieskim. Zamknęłam oczy, bo wirowania doprowadzały mnie
do szału. Czułam jego delikatne ruchy, jak oczyszczał ranę. Szczypało. Potem bandażował.
Następnie spytał:
-Jaką masz grupę krwi?
-A+
-To świetnie.- Nawet nie przeszło mi przez myśl, by go okłamać, a to co mówił tylko
słyszałam, lecz mój muzg się wyłączał i nie przetwarzał danych.
-Otwórz usta.- Odruchowo zrobiłam co powiedział i poczułam na języku jakąś kostkę.
-Jedz.- Zaczęłam smakować. To była kostka czekolady.
-Masz następną- powiedział wkładając mi do ust kolejny kawałek. Mała słodkość trochę
mnie otrzeźwiła i sprawiła, że zawroty ustały. Otworzyłam oczy.
-Lepiej ci?
-Tak, ale nadal boli, chociaż świat już nie wiruje jak wcześniej.
Delikatnie chwycił moją stopę i zaczął masować. Jakie to było przyjemne.
-Jak masz na imię?
-Nel, a ty zdradzisz mi swoje imię?
-Sebastian. Jesteś głodna? Może się czegoś napijesz?- Chciałam skłamać, że niczego mi nie
trzeba, niestety mój brzuch był pierwszy i zaburczał na tyle skromnie, że trudno było nie
usłyszeć. Sebastian zaśmiał się tylko i poszedł do innego pomieszczenia.
-Nie musisz się fatygować. Nie jestem głodna. Nie wiem czemu mój żałądek tak chałasuje.Głód znów dał o sobie znać. Niewytrzymałam w kiepskim kłamstwie. -Zdrajca. Zamknął byś
się.
-Nie przejmój się, w końcu masz ranę postrzałową i biegłaś przez las.
-Nie odniosłam wrażenia, że to mnie usprawiedliwia.
-Bycie głodnym, czy zmęczonym to nie zbrodnia.- Mówił z uśmiechem na twarzy...
Strona: 3/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
Oszalałam! Zakochałam się w mężczyźnie, który mnie postrzelił. Miałam nadzieję, że on
nigdy tego nie odkryje. Przyniósł naleśniki, dżem brzoskwiniowy i nutellę.
-Dziękuję.
-Nie masz za co. Nawet sobie nie wyobrażasz jak wiele oddałbym, aby nie poznać cię w ten
sposób. Nigdy sobie nie wybaczę tego, że postrzeliłem tak piękną kobietę. Tak mi przykro,
że przeze mnie cierpisz.
-Ty nie miałeś przypadkiem mnie zabić?
-Pracuję dla policji. A ta akcja była potrzebna do schwytania przestępcy, a ten blondyn co
padł, naprawdę żyje. Miał kamizelkę kuloodporną.
-Czyli przeżyję?
-Taki jest plan. Choć bardzo mi przykro, ponieważ pewnie nigdy mi nie wybaczysz, ale
byłem obserwowany przez jednego i musiałem cię postrzelić, żeby wszystko wypadło
wiarygodnie.
-Tak sobie myślę, że chyba dasz radę mi ten ból wynagrodzić, tylko nie przestawaj
masować.
-Jak sobie życzysz.
Oglądałam fajerwerki z balkonu, a Sebastian trzymał mnie na rękach, a gdy skończyli pokaz
fajerwerek, to mój wybawca zaczął mi nucić moją ulubioną pisenkę, bo jak się okazało
mamy podobny gust muzyczny.
Poznaliśmy się w dość niesprzyjających warunkach, jednak zostaliśmy ze sobą na zawsze.
Strona: 4/4
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl