Werset czartowski czwarty

Transkrypt

Werset czartowski czwarty
Werset czartowski
czwarty
!
Fatum
J
!
uż mając piętnaście lat, wiedział, że będzie jego żoną.
Mieszkała dwie ulice dalej, ale żadna z dziewcząt mieszkających bliżej czy też dalej, nie robiła na nim takiego wrażenia.
O nią mógłby bić się z całym światem. Dla niej zrobiłby najgorszą rzecz tylko po to, by zaspokoić jej próżność. Uważał zaś przy
tym, że z nią mógłby całe życie przeżyć szczęśliwie. Jeszcze wtedy nie wiedział Jeremi, jak trafić do serca Suzanne, ale miał niezachwianą wiarę, że kiedyś tego dokona.
Dwa lata później Suzanne dowiedziała się o jego istnieniu.
Skończyła właśnie osiemnaście lat i rodzice urządzili jej urodzinowy bal w ogrodzie. Przyszli z tej okazji szkolni koledzy
i koleżanki. Przyszedł też Jeremi. Spytała go, czy nie pomylił
przyjęć. Odpowiedział jej wtedy słowa, które po wsze czasy zapamiętała.
– Przyszedłem, żeby spróbować tortu wraz z moją przyszłą
żoną, Suzanne Ellis. Nazywam się Jeremi Ellis i mieszkam dwie
ulice dalej. Bez względu na to, co się stanie, dołożę wszelkich starań, byś na męża wybrała właśnie mnie.
– Jeżeli w przyszłości mam być twoją żoną, to usiądź blisko
mnie, bym mogła bliżej poznać przyszłego współmałżonka.
– Dziękuję ci, wybranko mojego serca. To wspaniały dzień
dla mnie.
Taki był początek ich znajomości. Później było już mniej
romantycznie, ale Suzanne została w końcu panią Ellis,
167
wypowiadając sakramentalne „tak” w kościele świętego Bartłomieja, gdy tylko ukończyła dwudziesty pierwszy rok życia.
Pierwsze lata po ślubie to istna sielanka. Jeremi otrzymał
duży spadek po dziadku. Ulokował te pieniądze w rozwój placówek badawczych tutejszej kliniki medycznej. Wkrótce zespół,
którego prace Jeremi sponsorował, otrzymał Nagrodę Nobla
w dziedzinie medycyny, a wynikami zainteresowało się wojsko i rządowe placówki badawcze. Posypały się kontrakty, a co
za tym idzie pieniądze i Jeremi wkrótce pomnożył i tak sporej
wielkości kapitał.
Postanowili zwiedzić świat. Zajęło im to cztery lata. Wtedy
zapragnęli dziecka. Jak na złość wszystkie próby spełzły na niczym. Zadecydowali, że oboje poddadzą się badaniom w specjalistycznej klinice prowadzonej przez światową sławę w Zurychu,
profesora Heinnemana. Liczyli, że profesor przebada ich i oświeci, co należy czynić i jakie podjąć leczenie. I wtedy w ich życiu pojawiła się pierwsza chmurka. Po gruntownych badaniach
profesor Heinneman polecił Suzanne, by natychmiast wyraziła
zgodę na operację guza przysadki mózgowej. Tylko to uratować
może jej życie i w przyszłości umożliwić posiadanie ewentualnego potomstwa. Niedługo potem mała chmurka była już dużą
chmurą. Suzanne nie chciała poddać się operacji, twierdząc, że
nawet gdyby przeżyła zabieg, będzie tylko wegetującą rośliną.
Jeremi był człowiekiem, który nie panikował i nie przestawał
myśleć logicznie nawet w stresujących sytuacjach. Zaczął wypytywać o rokowania Suzanne u wybitnych specjalistów. Najlepszy
powiedział, że jest dziesięć procent szans na skuteczność zabiegu, dając jednocześnie gwarancję przeżycia. Jeremi zaczął szukać
zatem pomocy nie tylko u lekarzy.
Błądził, jak ślepiec, po omacku, prosił i pytał. Aż wreszcie
pewnego dnia zaświtał promyk nadziei. Promyk to mała cząstka
światła, ale jeżeli ją skupić w jednym miejscu, to może uczynić
jasność. Tym promykiem w umyśle Jeremiego, był znajomy, któremu kiedyś sfinansował praktykę, a który później wraz z całym
zespołem otrzymał prestiżową Nagrodę Nobla.
Ale żeby wyjaśnić wszystko do końca, cofnijmy się na razie
do roku 1994 kiedy to uczeni w dziedzinie fizyki znaleźli szósty
168
kwark. Dotychczas nie można było dokonać rozpadu energii
żadnej cząsteczki bez strat. Zawsze energia początkowa była
większa. W 1932 roku wynaleziono obok elektronu i protonu
cząstkę zwaną neutronem. Pozwoliło to uczonym przypuszczać,
że istnieje coś jeszcze. Od tej pory aż do roku 1994 znaleziono
pięć części składowych: neutrino, mion, neutrino mionowe, lepton tau i kwark. Brakowało szóstej cząsteczki, gdyż uczeni już
wcześniej wykryli ich parzystość. Wreszcie znaleziono kwark
szósty, ostatni od pary. Ale musiało minąć następne dwadzieścia lat, by można było te wszystkie cząstki atomu uszeregować
w jednej komórce, zmagazynować, opisać, zapamiętać i następne dziesięć lat, by je odtworzyć.
W 2024 roku, w czasie gdy Suzanne cichutko popłakiwała
w swoim mieszkaniu, korzystając z nieobecności Jeremiego, profesor Paul Wolfgani powiedział:
– Cierpliwi wygrywają.
Znajomym Jeremiego był właśnie ten człowiek. Profesor
Wolfgani podsunął mu pomysł, a czas był ku temu najwyższy.
Niechaj oboje z Suzanne poddadzą się powieleniu. Odpowiednie
urządzenie odtworzy każdy ich atom w odpowiedniej kolejności, w odpowiednim składzie i zmagazynuje jako materiał genetyczny do ponownego odtworzenia w ich organizmach.
To był ten promyk nadziei na wypadek nieudanej operacji.
A to z kolei oznaczało dla Suzanne następną szansę na udany zabieg. Należało tylko przekonać ją i zawierzyć profesorowi
Wolfganiemu. Gdy samopoczucie Suzanne pogorszyło się, pozwolili profesorowi „zaingerować” w ich własną strukturę i zapisać ją w formie wzorów umożliwiających przyszłe powielenie.
Tym samym kobieta wyraziła zgodę na operację.
Dwa tygodnie później Suzanne odzyskała przytomność po
udanej operacji. Sklonowane formuły chemiczne były bezużyteczne. Do domu państwa Ellis powróciła radość życia. Dwa
lata później radość była tym większa, że doczekali się dziecka.
Potomek był płci żeńskiej i otrzymał imię Jenny.
Następne siedem lat związku pominiemy. Dziecku i rodzicom nie brakowało niczego. Dopiero ósmy rok warty jest opisania.
169

Podobne dokumenty