Wypracowanie nr 1
Transkrypt
Wypracowanie nr 1
TEMAT Na podstawie poniższych fragmentów „Lalki” Bolesława Prusa oraz znajomości całego utworu uzasadnij tezę o przyjaźni łączącej Ignacego Rzeckiego i Stanisława Wokulskiego. -1— Ten spokojny chleb — mówił, zaciskając pięści — dławił mnie i dusił przez lat sześć!... Czy już nie pamiętasz, ile razy na dzień przypominano mi dwa pokolenia Minclów albo anielską dobroć mojej żony? Czy był kto z dalszych i bliższych znajomych, wyjąwszy ciebie, który by mnie nie dręczył słowem, ruchem, a choćby spojrzeniem? [...] Wolę obawiać się bankructwa i śmierci aniżeli wdzięczyć się do tych, którzy kupią u mnie parasol, albo padać do nóg tym, którzy w moim sklepie raczą zaopatrywać się w waterklozety... — Zawsze ten sam! — szepnął Ignacy. Wokulski ochłonął. Oparł się na ramieniu Ignacego i zaglądając mu w oczy, rzekł łagodnie — Nie gniewasz się, stary? — Czego? Albo nie wiem, że wilk nie będzie pilnował baranów... Naturalnie... [...] — Proszę cię... A panna Łęcka nie wyszła za mąż? — Nie. — A nie wychodzi?... — Bardzo wątpię. Kto dziś ożeni się z panną mającą wielkie wymagania, a żadnego posagu? Zestarzeje się, choć ładna. Naturalnie... Wokulski wyprostował się i przeciągnął. Jego surowa twarz nabrała dziwnie rzewnego wyrazu. — Mój kochany stary! — mówił, biorąc Ignacego za rękę — mój poczciwy stary przyjaciel. Ty nawet nie domyślasz się, jakim ja szczęśliwy, że cię widzę, i jeszcze w tym pokoju. Pamiętasz, ilem ja tu spędził wieczorów i nocy... jak mnie karmiłeś... jak oddawałeś mi co lepsze odzienie... Pamiętasz?... Rzecki uważnie spojrzał na niego i pomyślał, że wino musi być dobre, skoro aż tak rozwią zało usta Wokulskiemu. [...] -2Kiedy Wokulski skończył przeglądać księgi (na usilną prośbę Rzeckiego wziął się do nich w parę godzin po powrocie ), pan Ignacy otworzył kasę ogniotrwałą i z uroczystą miną wydobył stamtąd list Suzina. — Cóż to za ceremoniał? — spytał ze śmiechem Wokulski. — Korespondencje od Suzina muszą być szczególnie pilnowane — odparł Rzecki z naciskiem. Wokulski wzruszył ramionami i przeczytał list. Suzin proponował mu na zimowe miesiące nowy interes, prawie tej samej doniosłości co paryski. — Cóż ty na to? — zapytał pana Ignacego objaśniwszy, o co chodzi. — Mój Stachu — odparł subiekt, spuszczając oczy — tak ci ufam, że gdybyś nawet spalił miasto, jeszcze byłbym pewny, że zrobiłeś to w szlachetnym celu. — Jesteś nieuleczalny marzyciel, mój stary! — westchnął Wokulski i przerwał rozmowę. Nie miał wątpliwości, że Ignacy znowu posądza go o jakieś polityczne knowania. [...] Strona 1 z 2 -3Aż jednego dnia [...] Staś przed samym zamknięciem sklepu przychodzi do mnie i mówi — Cóż, stary, czas by się przeprowadzić na nowe mieszkanie. Doznałem takiego uczucia, jakby ze mnie krew wyciekła. A on prawił dalej: — Chodźże ze mną, pokażę ci nowy lokal, który wziąłem dla ciebie w tym samym domu. [...] Wziął mnie pod rękę i prowadzi przez tylne drzwi sklepu do sieni. — Ależ — mówię — tu lokal zajęty... Zamiast odpowiedzi otworzył drzwi po drugiej stronie sieni... Wchodzę... Słowo honoru — salon!... Meble kryte utrechtem, na stołach albumy, w oknie majoliki... Pod ścianą biblioteka... [...] Z książek byłem bardzo kontent, ale ten salon, muszę wyznać, zrobił na mnie przykre wrażenie. Staś spostrzegł to i uśmiechnąwszy się, nagle otworzył drugie drzwi. Boże miłosierny!... ależ ten drugi pokój to mój pokój, w którym mieszkałem od lat dwudziestu pięciu. Okna zakratowane, zielona firanka, mój czarny stół... A pod ścianą naprzeciw moje żelazne łóżko, dubeltówka i pudło z gitarą... — Jak to — pytam — więc mnie już przenieśli? ... — Tak — odpowiada Staś — przenieśli ci każdy ćwieczek, nawet płachtę dla Ira. Może to się wyda komuś śmiesznym, ale ja miałem łzy w oczach... Opracowanie: Agnieszka Kapłon, Zespół Szkół Mechanicznych w Rzeszowie Strona 2 z 2