Intencje i decyzje prokreacyjne w
Transkrypt
Intencje i decyzje prokreacyjne w
STUDIA DEMOGRAFICZNE 1(155) 2009 Anna Titkow Instytut Filozofii i Socjologii PAN Danuta Duch-Krzystoszek Instytut Filozofii i Socjologii PAN INTENCJE I DECYZJE PROKREACYJNE W SPOŁECZEŃSTWIE POLSKIM A POLITYKA PRZYJAZNA PROKREACJI1 Odwoływanie się w dyskusji o zjawisku późnej dzietności do „intencji prokreacyjnych” pozwala na uchwycenie istoty zjawiska społecznego, które charakteryzuje się bardzo skomplikowanym kontekstem ekonomiczno-społeczno-kulturowym i daleko idącymi konsekwencjami demograficznymi i społecznymi. W tej dyskusji określona rola przypada socjologom – rozumiemy, że oznacza ona usytuowanie intencji i decyzji prokreacyjnych w przestrzeni społeczno-kulturowej. Sądzimy, że szczególnie ważna jest właśnie przestrzeń kulturowa, gdzie będziemy szukać może nie tyle wyjaśnień (to zbyt optymistyczne i mocno powiedziane), ile kontekstu aktualnej sytuacji demograficznej w Polsce. Specyficzną prolegomeną, a właściwie istotną częścią naszych rozważań będą dwa odwołania sięgające do przeszłości. Pierwszym z nich jest pochodzący z 1980 r. tekst Magdaleny Sokołowskiej: „Polityka rodzinna w Polsce” (Sokołowska 1980). Dowiadujemy się z niego, że w roku 1980 sytuacja demograficzna Polski przedstawiała się pomyślnie: Polska należała do „najmłodszych” społeczeństw w Europie; współczynnik reprodukcji ludności wynosił 1,05 i według prognoz międzynarodowych ta sytuacja miała się utrzymać przez najbliższe pięćdziesiąt lat. Obecnie, trzydzieści lat po tej diagnozie oraz prognozie, znajdujemy się w zgoła odmiennej sytuacji. W większości krajów wysoko uprzemysłowionych, szczególnie w Europie, od połowy lat 60. obserwuje się stały spadek płodności. W Polsce 1 Niniejszy artykuł jest rozszerzoną wersją referatu „Intencje prokreacyjne w społeczeństwie a polityka przyjazna prokreacji”, wygłoszonego w dniu 28 kwietnia 2009 r. na wspólnym zebraniu plenarnym dwóch komitetów PAN: Komitetu Socjologii i Komitetu Nauk Demograficznych, poświęconym zjawisku późnej dzietności. 70 od początków lat 90. współczynniki reprodukcji utrzymują się nieprzerwanie w obszarze reprodukcji zawężonej (poniżej 1,0), a polskie kobiety coraz później decydują się na urodzenie dziecka. Średni wiek kobiet rodzących dziecko w 2006 r. wynosił 28,3 (GUS 2008). Średnia wieku kobiet rodzących pierwsze dziecko w połowie obecnej dekady przekroczyła 25 lat i była wyższa ponad dwa lata w stosunku do połowy lat 90. Należy podkreślić, że w przytoczonym artykule M. Sokołowska, powołując się na polskie badania socjologiczne, pisała: „Kobiety wyżej wykształcone z ciągłymi karierami zawodowymi są grupą wzrastającą, która urzeczywistnia wzór nowoczesnego stylu życia, którego elementem jest mała liczba dzieci. … Wątpliwe jest, czy polityka rodzinna, nawet najlepsza, będzie mogła zmienić tę tendencję zwłaszcza na dłuższą metę” (Sokołowska 1980: 69). Przypomnijmy, że w tych odległych – również politycznie – czasach większość kobiet, w tym również kobiety zamężne była aktywna zawodowo, a polityka prorodzinna po 1970 r. obejmowała poza urlopem macierzyńskim, bezpłatny urlop opiekuńczy, rozszerzony w 1972 roku do 3 lat. Skorzystało z niego 30–35% matek bezpośrednio po urlopie macierzyńskim. Do przedszkoli uczęszczało 2/3 dzieci zamieszkałych w miastach w wieku od 3 do 7 lat (Titkow 1982). W pierwszej części artykułu przedstawimy dynamikę usytuowania intencji i decyzji prokreacyjnych w przestrzeni kulturowej, przez którą rozumiemy systemy wartości, skrypty kulturowe i ich zasięg oddziaływania, style życia, modele życia rodzinnego, wymiar emocjonalny postawy wobec dziecka. Zakładamy, iż dzięki tej procedurze uda nam się pokazać autonomiczność i indywidualizm decyzji prokreacyjnych współczesnego polskiego społeczeństwa. W drugiej części, poświęconej polityce przyjaznej prokreacji, postaramy się udowodnić, że państwo może taką politykę skutecznie realizować pod jednym wszakże warunkiem, którym jest stworzenie takiej sytuacji, w której państwo poprzez określony system wsparcia finansowego i prawnego pomógłby kobietom (rodzinom) podejmować decyzje o posiadaniu dzieci. INTENCJE I DECYZJE PROKREACYJNE I ICH USYTUOWANIA W PRZESTRZENI KULTUROWEJ O intencjach i decyzjach kobiet oraz mężczyzn można mówić językami wywodzącymi się z różnych teorii, koncepcji, podejść. Można mówić językiem potrzeb, językiem odwołującym się do pojęcia postawy. Można mówić językiem wartości uznawanych i realizowanych (Ossowski 1967). Na pewno, niezależnie od wszystkich zróżnicowanych podejść, w przypadku intencji i decyzji prokreacyjnych nie unikniemy faktu, że mamy tutaj do czynienia z postawą pełną, czyli taką, „w której w psychice człowieka obok określonych predyspozycji do reakcji afektywnej na przedmiot postawy (dziecko), istnieje mniej lub bardziej określony obraz przedmiotu, jak też określony obraz zachowania się wobec niego” (Nowak 1973: 23). W tej konfiguracji komponentów liczba posiadanych dzieci (dzietność realizowana) 71 będzie zewnętrznym wskaźnikiem empirycznym wobec strukturalnie rozumianej postawy wobec dzieci. Trzydzieści lat temu w badaniu przeprowadzonym w 1979 r. przez A. Titkow „Miejsce dziecka w świecie wartości” pytano o posiadaną liczbę dzieci (średnia wynosiła wówczas 1,7), o dzietność uważaną za idealną (średnia 2,6), dzietność pożądaną w małżeństwie2 (średnia 2,4) oraz o liczbę dzieci pożądaną przez osoby w stanie wolnym w wieku do 34 lat (średnia 2,1). Analizy przeprowadzone wówczas pozwoliły stwierdzić, że 30 lat temu mogliśmy mówić o znacznej spójności intencji (dyspozycji) i decyzji prokreacyjnych. Np. w grupie osób w wieku 20–34 lata praktycznie nie było rozbieżności między liczbą dzieci, które chciałoby się mieć, a liczbą dzieci, które powinno się mieć (bo tak można rozumieć stosowaną wówczas kategorię „dzietność idealna”). Inaczej mówiąc, intencje prokreacyjne znajdowały w miarę pełny wyraz w liczbie posiadanych dzieci. Dodajmy, że ta sytuacja zbieżności nie była różnicowana wskaźnikami zajmowanej pozycji społeczno-zawodowej (choć oczywiście niższa pozycja w strukturze społeczno-zawodowej sprzyjała posiadaniu większej liczby dzieci). W omawianym okresie średnia wieku Polek wychodzących za mąż wynosiła 22 lata, a ich partnerów o 3–4 lata więcej (Kwak 2005, Adamski 2002). Wyniki tych badań z końca lat 70. przeprowadzone na reprezentatywnej próbie dorosłej ludności Polski pokazały, iż nie występowała zależność między silną akceptacją pracy zawodowej kobiet, akceptacją planowania wielkości rodziny, słabym rygoryzmem związanym ze sferą życia seksualnego, czyli stwierdzono brak zależności między elementami nowoczesnego stylu życia a intencjami prokreacyjnymi i korzystnymi demograficznie wskaźnikami dzietności (Titkow 1982). Wyniki te skonfrontowane z aktualną rzeczywistością pozwalają postawić hipotezę mówiącą, że stwierdzony wówczas brak negatywnej zależności między elementami nowoczesnego stylu życia a intencjami i zachowaniami prokreacyjnymi w dłuższej perspektywie nie utrzymał się. Zarazem sugerują, że upowszechnienie i intensyfikacja „nowoczesnego stylu życia” negatywnie wpłynęły na treść intencji i charakter zachowań prokreacyjnych społeczeństwa polskiego. Spadek współczynnika ogólnej dzietności do 1,22 w 2003 r. i utrzymywanie się niskiej dzietności mimo stopniowego wzrostu liczby urodzeń od 2004 r. przyspiesza proces starzenia się ludności i pogłębia niekorzystne zmiany struktury wieku. Zgodnie z prognozą ludności GUS do 2035 r. liczba osób w wieku poprodukcyjnym wzrośnie do 9,6 osób (tj. o 3,5 mln), zaś liczba osób w wieku produkcyjnym spadnie do 20,7 mln osób (tj. o 3,8 mln) (GUS 2009). 2 Kategoria ta dotyczyła małżeństw o stażu do 15 lat po ślubie. Przez dzietność pożądaną rozumiano dzietność już zrealizowaną oraz jeszcze planowaną. 72 W TAKIM RAZIE CO SIĘ STAŁO? Dysponujemy pewnym tropem interpretacyjnym, który jak za chwilę pokażemy, stał się bardziej wyrazisty i rozwinął się w okresie przemian ustrojowych, a związany jest zarówno ze skryptami kulturowymi3, jak i z emocjonalnym komponentem postawy wobec dziecka. Trzydzieści lat temu stwierdzono brak rozbieżności na poziomie deklaracji: wysokiemu miejscu dziecka w hierarchii wartości towarzyszyła powszechność deklaracji, że „zdecydowanie warto mieć dzieci”, ale obu wskaźnikom towarzyszyły słabsze, niż można się było spodziewać, emocje związane z pojęciem czy ideą „dziecka”4. Innymi słowy, silnie ugruntowanemu skryptowi kulturowemu nie towarzyszyły równie silne emocje. Natomiast relatywnie silniejszemu, emocjonalnemu wymiarowi postawy wobec dziecka towarzyszyły następujące postawy: – akceptacja godzenia przez kobiety ról rodzinnych i zawodowych; – akceptacja pracy zawodowej kobiet; – słaby rygoryzm związany ze sferą życia seksualnego; – akceptacja „planowania” wielkości rodziny. Odwołując się do aktualnej sytuacji demograficzno-społecznej można zatem przypuszczać, że elementy tworzące „złożoną” postawę wobec dziecka, zawierającą deklaracje i komponenty emocjonalne i behawioralne, a więc również zawarte w niej intencje i decyzje prokreacyjne, w odmienny sposób oddalały się od powinnościowych przesłanek i motywacji zawartych w skryptach kulturowych przez cały okres 30 lat, który również obejmuje swym zakresem lata procesu transformacji. W każdym razie koniec lat 70. zamyka etap, w którym elementy nowoczesnego stylu życia wzmacniały wymiar emocjonalny decyzji prokreacyjnych. Kolejna przesłanka, czyniąca bardziej zrozumiałymi zjawiska późnej dzietności i spadku liczby urodzeń, pochodzi z wyników badania przeprowadzonego w 1989 r. na reprezentatywnej próbie dorosłej ludności Polski przez D. Duch-Krzystoszek. Było ono poświęcone poznaniu relacji: małżeństwo, seks, prokreacja (Duch-Krzystoszek 1998). Autorka ustaliła, że w świadomości społecznej końca lat 80. te trzy sfery ludzkiego życia w dużym stopniu były traktowane odrębnie. Podjęcie decyzji 3 Skrypt kulturowy to „schemat poznawczy będący umysłową reprezentacją zdarzeń, działań lub ich ciągów (…): stanowi strukturę zarówno poznawczą (służy rozumieniu i pamięci zdarzeń), jak i wykonawczą (zawiera gotowe programy działania)” (J. Strelau 2000: 574). Tak więc skrypt kulturowy odnosi się do pewnych ustalonych sposobów postępowania przewidzianych dla określonych okoliczności. Zawiera przyjęte w danej kulturze wzory społecznego funkcjonowania. Służy członkom danej społeczności za rodzaj przewodnika przez główne życiowe zdarzenia i zmiany. 4 Pomiaru emocjonalnego stosunku do dziecka dokonano za pomocą techniki dyferencjału semantycznego (zob. J. Czapiński, Dyferencjał semantyczny, [w:] Materiały pomocnicze do ćwiczeń z metod badania osobowości, Warszawa 1974). Uzyskany przy jej pomocy wskaźnik charakteryzuje stopień, w jakim dziecko jest postrzegane jako wartość – źródło pozytywnych doznań, emocji. Średnia standaryzowanego czynnikowego wskaźnika wartości dziecka równa się „0”, a odchylenie standardowe „1”. Znaczy to tyle, że fakt przypisywania dziecku wartości wyższej od przeciętnej wyrażają wartości dodatnie i odpowiednio – fakt przypisywania dziecku wartości niższej od przeciętnej wyrażają wartości ujemne. 73 o rozpoczęciu współżycia seksualnego nie wiązało się z podjęciem decyzji o zawarciu małżeństwa. Nie „wymuszała” też takich decyzji ciąża kobiety samotnej, chociaż – co trzeba przyznać – w naszym społeczeństwie do dzisiaj ciąża jest tym momentem, w którym wiele par decyduje się na zawarcie małżeństwa. Współżycie seksualne od prokreacji było „oddzielone” powszechną akceptację dla różnych sposobów zapobiegania ciąży. Jak stwierdzono, rozdzielenie w świadomości społecznej małżeństwa, seksu i prokreacji odbywało się głównie poprzez przyznanie jednostce praw do realizacji potrzeb seksualnych i rodzicielskich poza instytucją małżeństwa, w dużo mniejszym zaś stopniu przez zwolnienie małżonków z obowiązku realizacji tradycyjnych celów małżeństwa (zob. również sondaż CBOS, „Gazeta Wyborcza”, 17.08.2007). Możemy przyjąć, że istnieją trzy rodzaje ścieżek, na których funkcjonują i są realizowane intencje prokreacyjne. Są nimi: skrypty kulturowe, wymiar emocjonalny postawy wobec dziecka; decyzja o urodzeniu dziecka (dokonując tego wyróżnienia nie zapominamy oczywiście o roli warunków materialnych i mieszkaniowych; Muszyńska 2007). Do tej pory mówiłyśmy o skryptach kulturowych, które: (1) związane z faktem posiadania dziecka nadają mu niesłychanie wysoką rangę oraz (2) o takich, które nie zwalniają małżonków z obowiązku realizacji tradycyjnych celów małżeństwa – tj. posiadania dzieci. Zatem należy się skupić na instytucji małżeństwa z powodu jej strategicznego usytuowania w życiu polskiego społeczeństwa. Dzieje się bowiem tak, że w porównaniu z innymi krajami Europy (Duch-Krzystoszek i Titkow 2006) pozostajemy jednak społeczeństwem, w którym względnie duży odsetek osób w wieku 18–65 lat pozostaje w związkach małżeńskich (63,9%). Więcej mężatek i żonatych mężczyzn jest tylko w Grecji (68,7%) i Portugalii (64,6%). W Polsce jest też względnie mało osób w wieku 18–65 lat, które nigdy w związku małżeńskim nie były (28,3%). Prawie taki sam co u nas jest odsetek panien/kawalerów w Szwajcarii (27,7), a mniej w Czechach (22,0), Grecji (24,3) i Portugalii (26,4). Największą niechęć do małżeństwa żywią jednak Szwedzi – tam tylko 43,0% badanych w wieku 18–65 lat pozostaje w związkach małżeńskich, a 41,6% nigdy w takich związkach formalnych nie było (Duch-Krzystoszek i Titkow 2006). „Formalny” charakter polskiej rodziny podkreślają też dane mówiące o tym, że panny i kawalerowie wiążąc się z kimś, rzadko decydują się na życie w wolnych, nieformalnych związkach (5,1%). W rankingu państw lokuje nas to tuż po Grecji (4,1%). Ale już w Portugalii i Hiszpanii, czyli krajach, w których pozycja rodziny opartej na małżeństwie jest silna, odsetek panien i kawalerów pozostających w związkach (odpowiednio: 8,1 i 9,6) jest prawie dwukrotnie wyższy niż w Polsce. Te cztery państwa różnią się wyraźnie od innych państw Europy, gdzie odsetek panien i kawalerów tworzących związki nieformalne waha się od 17,4 w Czechach do 28,8 w Estonii (Duch-Krzystoszek i Titkow 2006). Kraje skandynawskie charakteryzuje stosunkowo najsłabsza pozycja rodziny opartej na małżeństwie. W Szwecji wśród osób, które nigdy nie były w związkach małżeńskich, aż 48% tworzy związki nieformalne. Podobnie wysokie, odbiegające od wartości dla innych krajów Europy, odsetki panien i kawalerów pozostających 74 w związkach nieformalnych obserwujemy w Norwegii (40,0), Danii (39,4) i Finlandii (37,8). Mając świadomość, że dane dotyczące związków nieformalnych (kohabitacji) – przynajmniej w Polsce mogą być niepewne – powinniśmy uznać, że polskie społeczeństwo istotnie różni się od społeczeństw krajów skandynawskich, w których w ogólnej liczbie związków ponad co czwarty jest związkiem nieformalnym, a udział związków tworzonych przez osoby, które nigdy nie były w małżeństwie (panien i kawalerów) jest najwyższy w Europie i sięga blisko 20% (w Szwecji aż 29,7%). O ile społeczeństwa skandynawskie są najbardziej zaawansowane w procesie deinstytucjonalizacji rodziny, czyli ograniczenia roli małżeństwa jako instytucji konstytuującej rodzinę, to w społeczeństwie polskim instytucja małżeństwa nadal stanowi podstawę związków. Niemniej jednak wytłumaczenie tak bardzo niskiego odsetka związków nieformalnych w społeczeństwie polskim jedynie jego konserwatyzmem byłoby zbytnim uproszczeniem, jeśli popatrzymy na wyniki innych badań. Na przykład, z cytowanego badania z 1989 r. wynika, że w Polsce już wtedy było dość duże przyzwolenie społeczne na funkcjonowanie w związkach nieformalnych – 36,5% respondentów oświadczyło, że „jeśli ludzie się kochają i ufają sobie, to nie ma znaczenia, czy żyją ze sobą w małżeństwie czy bez ślubu”, a jedynie 16,0% badanych uznało, że osoby żyjące bez ślubu „bezwzględnie powinny zawrzeć małżeństwo” (Duch-Krzystoszek 1998: 118). Badanie CBOS zrealizowane w 2002 r. potwierdziło liberalny stosunek naszego społeczeństwa do konkubinatu. Większość Polaków opowiedziało się w nim za prawem kobiety i mężczyzny do zalegalizowania konkubinatu jako związku, w którym partnerzy mieliby niektóre, lecz nie wszystkie prawa przysługujące współmałżonkom (60%, w tym: 31% ‘zdecydowanie za’ i 29% ‘raczej za’). Partnerzy korzystaliby z ekonomicznych udogodnień związanych z instytucją małżeństwa, lecz nie mogliby adoptować dzieci. Tylko niecała jedna trzecia ankietowanych (31%, w tym: 16% zdecydowanie) sprzeciwia się legalizacji konkubinatu. Nie wydaje się nam, aby tylko kwestie natury moralnej i normy kulturowe, kształtowane przez katolicyzm, wpływały na fakt, że wciąż jeszcze tak wiele osób w Polsce w porównaniu z innymi krajami Europy, chcąc żyć razem, podejmuje decyzje o ślubie. Równie ważne w podejmowaniu indywidualnych decyzji wpływających na formalny charakter polskiej rodziny, opartej na instytucji małżeństwa, wydają się być kwestie mieszkaniowe i niski poziom zamożności społeczeństwa polskiego. Nie bez znaczenia pozostają też rozwiązania prawne, które wciąż w bardziej korzystnej sytuacji stawiają osoby pozostające w związkach formalnych niż nieformalnych. Np. banki niechętnie pożyczają osobom samotnym pieniądze na zakup mieszkania, jak twierdzą single. Dlaczego tak się dzieje? „Bo ludzie, którzy nie potrafią ułożyć sobie życia rodzinnego, nie wzbudzają w bankach zaufania” (Metro 31.03.2009). Od tej reguły zdarzają się wyjątki. Wskazuje na to aktualna batalia o miejsce w przedszkolu, w czasie której pary, które żyją w związkach nieformalnych, w walce o przedszkole występują jako samotni rodzice, zwiększając tym samym szanse na zdobycie tego miejsca (Gazeta Wyborcza 20.04.2009). Jest to jednak sytuacja wymuszona głębokim niedoborem miejsc w przedszkolach publicznych. W żadnej mierze 75 nie jest to efekt jakkolwiek rozumianej polityki „prorodzinnej”, a tym bardziej efekt polityki promującej rodzicielstwo osób samotnych lub pozostających w nieformalnych związkach. OGRANICZENIA W ODDZIAŁYWANIU SKRYPTÓW KULTUROWYCH Wracając do skryptów kulturowych i ich mocy sprawczej winniśmy zwrócić uwagę na pewne ograniczenia w ich oddziaływaniu. Po pierwsze wprawdzie, jak pokazały przedstawione wcześniej dane, kohabitacja nie stanowi alternatywy wobec małżeństwa, ale równocześnie wiemy już o procesie rozchodzenia się w świadomości społecznej małżeństwa, seksu, prokreacji i mamy tego przejawy: aktualnie co piąte dziecko rodzi się poza formalnym związkiem małżeńskim (GUS 2008b). Tablica 1. Wartości życiowe – rodzina Life values – family Jak ważna w życiu jest rodzina How important is the family in your life? Anglia Czechy Średnia ranga Mean rank (0-zupełnie nieważne, 10 – bardzo ważne) (0 – not important at all, 10 – very important) Kobiety Mężczyźni Females Males 9,69 9,33 9,53 9,17 Stosunek korelacyjny Correlation indicator (eta) 0,14 0,11 Finlandia 9,61 9,13 0,17 Grecja 9,76 9,64 0,06 Hiszpania 9,51 9,31 0,09 Holandia 8,79 8,38 0,12 Irlandia 9,78 9,52 0,13 Izrael 9,80 9,70 0,06 Norwegia 9,61 9,29 0,14 Polska 9,83 9,64 0,11 Portugalia 9,58 9,52 – Słownia 9,71 9,38 0,14 Szwajcaria 9,36 9,13 0,08 Szwecja 9,74 9,36 0,17 Węgry 9,83 9,56 0,13 Wszystkie wartości istotne dla p < 0,01. All values significant at the p < 0,01 levels. Źródło: Europejski Sondaż Społeczny, 2002. Source: European Social Survey, 2002. Kolejne ograniczenia są bezpośrednio związane z hierarchią wartości Polek i Polaków i jej fasadowym charakterem. Tak jak we wszystkich badaniach od lat 70. począwszy, wyniki aktualne pokazują, iż udane życie małżeńskie, osobiste znaj76 duje się na pierwszym miejscu w hierarchii wybieranych wartości, wyprzedzając znacznie wszystkie inne ważne dla Polaków cele. Udane życie osobiste jest sprawą najważniejszą lub ważną dla ponad 3/4 badanych kobiet i mężczyzn. Wskazują na to wyniki pierwszej rundy Europejskiego Sondażu Społecznego (European Social Survey) z 2002 r., w których pozycja rodziny jako wartości ważnej w życiu dystansuje nie tylko „przyjaciół”, ale również „pracę” i „religię”. Wysoka ranga rodziny nie jest specyfiką społeczeństwa polskiego. Wyniki Sondażu Europejskiego z 2002 r. pokazują, że w badanych 15 krajach Europy życie rodzinne lokuje się u kobiet i mężczyzn na pierwszym miejscu w hierarchiach spraw ważnych. We wszystkich krajach kobiety cenią sobie rodzinę bardziej niż mężczyźni, choć nie zawsze różnice te są duże. Polska i Węgry wyróżniają się wśród innych krajów Europy szczególnie dużym znaczeniem, jakie jest przypisywane rodzinie – w tych właśnie krajach ceniona jest najbardziej (najwyższe średnie). Drugie miejsce w hierarchii wartości zajmuje także wartość „rodzinna” – posiadanie, wychowanie dzieci, które jest najważniejsze lub ważne dla 70,6% Polaków. Co więcej, można uznać, że w ciągu 20 lat nie tylko wzrosła ranga udanego życia rodzinnego i osobistego, ale także „skokowy” wzrost popularności przekonania, że posiadanie i wychowanie dzieci jest sprawą najważniejszą w życiu. Wzrost odsetka takich odpowiedzi o 24 punkty procentowe miał miejsce między 1989 a 1998 rokiem, czyli w okresie szybkiego spadku liczby urodzeń (Duch-Krzystoszek 1998, Titkow i in. 1999, Titkow 2007). Analizy uwzględniające płeć wskazują, że dzieci z całą pewnością należą do świata wartości kobiet (wyniki z 1989 r.). Kobiety dwa razy częściej niż mężczyźni wskazywały na dziecko, jako wartość najważniejszą w życiu. Także czynnikowy wskaźnik kobiecości5 pozytywnie, a wskaźnik męskości negatywnie różnicują miejsce dziecka w hierarchii. Świat męski to przede wszystkim sfera pracy – praca częściej jest wybierana przez mężczyzn jako rzecz najważniejsza w życiu. W deklaracjach wykształcenie jest wartością cenioną przez kobiety, na co wskazuje dokonana przez nie liczba wyborów wykształcenia jako wartości najważniejszej i ważnej. Natomiast udane życie osobiste jest tak samo ważne dla kobiet i mężczyzn (Titkow i in. 1999). Na podstawie wyników badań empirycznych możemy powiedzieć, że dla kobiet udane życie osobiste i posiadanie dzieci są wartościami rozdzielnymi (wskazują na to wyniki analiz korelacyjnych i czynnikowych). Dla mężczyzn stanowią natomiast kulturowy syndrom na tyle wyrazisty, aby być elementem konstytuującym samodzielny czynnik (Titkow 2007). Może właśnie dlatego tak trudno, szczególnie kobietom wykształconym, znaleźć życiowego partnera. Być może dlatego czytamy artykuły o „Tchórzliwych trzydziestolatkach (Gazeta Wyborcza 4–5.04.2009). Wiemy ponadto, że na początku tej dekady średni wiek Polek wychodzących za mąż wynosił już 24 lata a ich partnerów 28 lat (Kwak 2005). Analizy pozwoliły badaczom sformułować również tezę, że życie w samotności i samodzielności 5 W badaniu przeprowadzonym w 1998 r. rodzaj narzędzia zastosowany do pomiaru i kategoryzacji płci kulturowej (Kuczyńska 1992) stworzył możliwości, aby współtworzące płeć kulturową skale kobiecości i męskości potraktować jako materiał wyjściowy do analizy czynnikowej. 77 staje się współcześnie konkurencyjne nie tylko wobec małżeństwa, ale także wobec kohabitacji (Slany 2004). Należy jednak pamiętać, że te dwie sytuacje dotyczą kilku procent populacji. Ilustrują zachodzące przemiany, ale jeszcze nie decydują o demograficznej strukturze społeczeństwa. Wracamy zatem do małżeństw i ich statusu w naszej kulturze. CZY W PRZESTRZENI SPOŁECZNEJ W POLSCE ISTNIEJE MIEJSCE DLA AKCEPTOWANEJ OBECNOŚCI MAŁŻEŃSTW NIEPLANUJĄCYCH POSIADANIA DZIECI? W 1998 roku zapytano kobiety i mężczyzn, co myślą o planach młodej pary małżeńskiej, która nie przewiduje posiadania dzieci w ogóle. Planowaną przez małżonków bezdzietność ponad połowa respondentów (51,7%) oceniła zdecydowanie negatywnie, a 33,2% uznało, że jest to postępowanie raczej niesłuszne. Innymi słowy dla blisko 85% badanych, małżeństwo łączyło się nierozerwalnie z posiadaniem dzieci (Titkow i in. 1999). Świadoma bezdzietność małżeńska nie znajduje w polskim społeczeństwie zrozumienia i powszechnie oczekuje się, że małżonkowie będą mieli dzieci. Możemy powiedzieć, że obowiązuje społeczny nakaz posiadania dzieci, a doświadczenie potoczne uczy, że każda para małżeńska od momentu ślubu podlega silnej presji „prokreacyjnej”, która płynie zarówno ze strony kręgów rodzinnych, jak i towarzyskich. Mężczyźni i kobiety nie różnią się w sposób statystycznie istotny między sobą w ocenach pary, która nie chce posiadać dzieci. Charakterystyczny jest natomiast fakt, że oceny planowania bezdzietności w grupie kobiet nie zależały od tego, czy kobiety deklarowały wartość posiadania i wychowania dzieci jako najważniejszą czy też nieważną w życiu. Jest to poważny sygnał, że wartości rodzinne mogą być wartościami uznawanymi, ale już nie odczuwanymi (Ossowski 1967). Znajduje on mocne potwierdzenie wówczas, kiedy korzystamy z bardziej precyzyjnych technik (np. dyferencjału semantycznego), ponieważ negatywne oceny bezdzietności małżeńskiej nie były w sposób istotny związane z poziomem pozytywnych doznań emocjonalnych nie tylko w stosunku do dziecka, ale także w stosunku do partnera6. Co ciekawe, z inną sytuacją mamy do czynienia w grupie mężczyzn. Tu deklaracje, że dziecko jest w ich życiu sprawą ważną związane są z wyższym poziomem pozytywnych odczuć w stosunku do niego, a także i dużo większą dezaprobatą wobec rezygnacji z dzieci przez małżeństwo. Można zatem odnieść wrażenie, że kobiety w sposób bezrefleksyjny wobec panujących norm deklarują aprobatę dla normy „narzucającej” małżeństwu posiadanie dzieci, natomiast mężczyźni wiążą takie przekonanie nie tylko z całym zestawem tradycyjnych opinii harmonizującym z tą normą, ale nawet z emocjonalnym zaangażowaniem. 6 78 Por. przypis 2. Zastosowano podobne zasady tworzenia wskaźnika. MODELE ŻYCIA MŁODEGO MAŁŻEŃSTWA Ważnym uzupełnieniem rozważań nad relacją: małżeństwo – dziecko, jest przegląd badań dotyczących preferowanego modelu życia młodego małżeństwa. Tablica 2. Modele małżeństw ze względu na plany prokreacyjne małżonków – 1979, 1989, 1998 Marriage models by reproductive plans of couple – 1979, 1989,1998 Modele małżeństw Marriage models Rok badania: 1979 Year of research: 1979 Rok badania: 1989 Year of research: 1989 Rok badania: 1998 Year of reseach: 1998 w % wyborów (ranga) In % (rank) Małżonkowie chcą najpierw dorobić się przyzwoitych warunków materialnych Model racjonalny 45,9% (1) 40,8% (1) 41,0% (1) Małżonkowie chcą w pierwszych latach małżeństwa nacieszyć się sobą, zażyć trochę rozrywek Model ludyczny 16,4% (3) 21,3% (3) 12,9% (3) Małżonkowie chcą przede wszystkim mieć jakieś osiągnięcia zawodowe Model samorealizacyjny 7,5% (4) 5,4% (4) 8,5% (4) Małżonkowie uważają posiadanie dzieci za jedną z najważniejszych spraw w życiu – chcą mieć dziecko od razu Model tradycyjny 30,2% (2) 32,5% (2) 29,4% (2) Not asked Not asked 8,2% (5) Małżonkowie o tym, czy chcą mieć dzieci zadecydują za kilka lat Niezdecydowani na dziecko Źródło: 1979 – Titkow (1982); 1989 – Duch-Krzystoszek (1998); 1998 – Titkow i in. (1999). Source: 1979 – Titkow (1982); 1989 – Duch-Krzystoszek (1998); 1998 – Titkow et al. (1999). Porównanie rozkładów odpowiedzi uzyskanych w badaniach w latach 1979, 1989, 1998, które przeprowadzono na reprezentatywnych próbach dorosłej ludności Polski, prowadzi do wniosku o ich uderzającym podobieństwie. Zmiany, jakie zachodzą w postrzeganiu społecznego miejsca kobiet, przejawiają się preferowaniem odmiennych ze względu na podział ról modeli małżeństw – coraz większą akceptację zyskuje partnerski model rodziny, jest on też coraz częściej realizowany. Wobec tych zmian, niezmiernie oporna na zmiany świadomościowe wydaje się być rodzina, jeśli utożsamiamy ją z relacją małżeństwo a dziecko. Zaskakująco powszechne jest przekonanie, że małżeństwo powinno mieć dzieci i zaskakująca jest stabilność charakteru popularności preferowanych modeli małżeństw, ze względu na prokreacyjne plany małżonków. Zaskakująca tym bardziej, że społeczno-polityczno-ekonomiczna rzeczywistość końca lat 90. była tak odmienna od tej z 1979 r. Być może łączy te dwa okresy ta sama potrzeba „małej stabilizacji” (Titkow 1982), wyznaczona jednak 79 zupełnie innymi standardami. Być może posiadanie dzieci, które jest związane ze sferą egzystencjalną trudno poddaje się społecznej refleksji i redefinicji, być może jest sferą, wobec której perspektywa zmian budzi lęk. Być może w końcu, społeczna reprodukcyjna presja powoduje obawy przed artykulacją własnych preferencji co do charakteru relacji z partnerem, ze społeczeństwem i postrzeganiem w nim miejsca dziecka. Wybierane przez kobiety modele rodziny, różniące się sposobem realizacji planów prokreacyjnych, odpowiadają hierarchiom ich wartości. Kobiety opowiadające się za tradycyjnym modelem rodziny najwyżej cenią sobie posiadanie dzieci, zwolenniczki ludycznego modelu – udane życie małżeńskie i osobiste, a modelu samorealizacyjnego – wiedzę i wykształcenie. Postawa emocjonalna kobiet wobec dziecka nie była różnicowana preferowanymi modelami małżeństwa. Wśród mężczyzn, zwolennicy tradycyjnego modelu najmniej cenili sobie przyjaciół i wiedzę, najbardziej posiadanie dzieci. Za odwlekaniem decyzji o rodzicielstwie – co wydaje się oczywiste – najczęściej opowiadali się mężczyźni ceniący sobie wartość przyjaciół i wiedzy, najmniej zaś – dzieci. Mężczyźni preferujący tradycyjny model, wiązali również z dzieckiem najwyższy poziom pozytywnych doznań emocjonalnych. Należy jednak zwrócić uwagę, że w 1998 r. 8,2% badanej zbiorowości było zdania, że należy małżonkom pozwolić na wybór, czy chcą mieć dziecko za kilka lat. Dotychczasowe rozważania prowadzą nas do wniosku, że wokół „dziecka” toczy się niewyartykułowany do końca i pełen uników dyskurs społeczny. Przyjrzyjmy się zatem statusowi dziecka jako „wartości”, co według nas ułatwi pełniejsze zrekonstruowanie tego dyskursu. DZIECKO JAKO WARTOŚĆ. CZY WARTOŚCIĄ JEST IDEA DZIECKA? Poprzednio stwierdziłyśmy, że dziecko należy do świata wartości kobiet – kobiety wskazywały na dziecko jako wartość najważniejszą w życiu dwa razy częściej niż mężczyźni. Jednak w porównaniu z latami poprzednimi już tylko w grupie mężczyzn poziom emocji w stosunku do dziecka różni się w sposób statystycznie istotny w zależności od liczby posiadanych przez nich dzieci. Szczególnie duża różnica występuje pomiędzy mężczyznami, którzy nie mają dzieci a pozostałymi. Można przypuszczać, że kobiety nie potrzebują osobistych kontaktów z dzieckiem, aby było ono dla nich źródłem pozytywnych, deklarowanych doznań. Te z nich, które nie posiadają dzieci, charakteryzują się nawet nieco wyższą wartością prezentowanych emocji niż kobiety posiadające dzieci. Czyżby tu chodziło o stosunek do idei Dziecka i zarazem lęk przed nim? Pod koniec lat 90. w grupie kobiet deklaracje o wartości dziecka nie przekładają się na poziom emocji wiązanych z jego osobą – w równej mierze dziecko jest dla nich źródłem pozytywnych doznań niezależnie od tego, czy uważają je za sprawę najważniejszą (wartość czynnikowego wskaźnika wartości dziecka: 0,75) czy najmniej ważną w życiu (wartość czynnikowego wskaźnika wartości dziecka: 0,70) (Titkow 2007). 80 Wyrównane wśród kobiet, wysokie w porównaniu z poprzednimi latami wartości wskaźnika, nie przekładają się na liczbę urodzeń i dzietność, gwarantującą prostą reprodukcję populacji. Jest to jednak odmienna sytuacja od tej, charakterystycznej dla końca lat 70., kiedy to umiarkowanemu natężeniu treści emocjonalnych postawy wobec dziecka mierzonych czynnikowym wskaźnikiem wartości dziecka (patrz przyp. 4) towarzyszyły wyższe niż obecnie wskaźniki dzietności (Titkow 1982). Brak w 1998 r. istotnych, odnotowanych w latach 1979 oraz 1989, różnic w poziomie pozytywnych emocji w stosunku do dziecka u kobiet zamieszkujących na wsiach i w miastach, kobiet o różnym wykształceniu, aktywnych i nieaktywnych zawodowo, o różnym stanie cywilnym, posiadających różną liczbę dzieci, deklarujących dziecko jako sprawę najważniejszą i najmniej w życiu ważną, jest bardzo intrygującym wynikiem. Ten odnotowany, swoisty „monolit” społecznego kontekstu emocjonalnej postawy kobiet wobec dziecka jest zapewne odbiciem propagandy i prawnych restrykcji przypisujących po 1989 r. wysoką rangą macierzyństwu i dziecku. Czy świadczy to zarazem o autentycznej, rzeczywistej zmianie pozycji społecznej dziecka? Można wątpić, jeśli przyjrzymy się aktualnym wskaźnikom demograficznym. A może w odniesieniu do kobiet mamy do czynienia nie tyle z sytuacją uznania i odczuwania „dziecka” jako wartości, a raczej z uznaniem i odczuwaniem „idei dziecka jako wartości”. Innymi słowy, może zmienił się charakter podmiotu intencji prokreacyjnych: stała się nim idea posiadania dziecka, a nie realne dziecko lub dzieci. Jeżeli ta hipoteza jest trafna, to zrozumiałym się staje, iż wartość tak funkcjonująca nie musi – z różnych powodów być wartością realizowaną. Tym samym rozróżnienie Stanisława Ossowskiego (1967) na wartości uznawane i odczuwane winno być uzupełnione o kategorię wartości realizowanych. Na ogół droga dochodzenia do ustaleń i wniosków wówczas, kiedy poruszamy się na płaszczyźnie „kulturowej”, jest dosyć zawiła. Okazało się, że czymś innym jest procedura dokonywania i deklarowania wyboru ważnych dla siebie wartości, a czymś innym udzielanie informacji, które pozwalają nam określić intensywność znaczenia danej wartości i zakorzenienie jej w zestawie innych, zbliżonych wartości. Wprawdzie bycie kobietą wyraźnie wiązało się z wyższym statusem w hierarchii wartości faktu posiadania i wychowania dziecka, ale to tylko u części mężczyzn wartości rodzinne występują jako czynnik konstytutywny nastawień prorodzinnych. W pozostałych kategoriach „wartości rodzinne” pełnią jedynie funkcje „opozycji” wobec innych wartości (Titkow 2007). Można odnieść wrażenie, że kobiety w sposób „kulturowo automatyczny” deklarują aprobatę dla normy narzucającej małżeństwu posiadanie dzieci, a mężczyźni, choć wyrażają taką aprobatę rzadziej, wiążą takie przekonanie z harmonizującym z tą normą zestawem tradycyjnych opinii, a nawet emocjonalnego zaangażowania. Wśród mężczyzn mamy do czynienia z większą niż u kobiet spójnością wartości uznawanych i odczuwanych. Wyniki te wskazują zatem na to, że większość kobiet jest świadoma, w jakim stopniu macierzyństwo jest punktem zwrotnym w życiu kobiety, szczególnie w cza81 sach, kiedy „inwestycje w dziecko” stały się sprawdzianem sukcesu życiowego rodziców (Budrowska 2000). Zarazem stwierdzona w kilku badaniach ambiwalencja postaw macierzyńskich u kobiet (wysoka pozycja dziecka w hierarchii wartości nie przekładała się na entuzjastyczny stosunek do faktu urodzenia i posiadania dziecka) nie wyklucza sytuacji, w której kobieta posiadająca dziecko identyfikuje się przede wszystkim z rolą matki – czuje się przede wszystkim Matką a dopiero potem Żoną (Titkow 2007). Na podstawie wyników uzyskanych w badaniu nad nieodpłatną pracą kobiet można odnieść wrażenie, że kobiety chcą się uwolnić od całego konglomeratu konsekwencji i powinności kryjących się za kategorią „wartości rodzinnych”. To stwierdzenie szczególnie dotyczy kobiet młodych, lepiej wykształconych, asertywnych, cechujących się silniejszą wewnątrzsterownością. Nie mają one ochoty na kontynuację kobiecego festiwalu opiekuńczości oraz kulturowego fatalizmu i skryptów kulturowych, które do takich obligacji je zobowiązują (Titkow i in. 2004). Swoistym potwierdzeniem powyższych ustaleń są wyniki przeprowadzonego w czerwcu 2009 r. badania CBOS-u na reprezentatywnej grupie dorosłych kobiet. Dowiadujemy się z nich, że zdaniem 42% kobiet, praca zawodowa kobiety przynosi jej rodzinie więcej zysków niż strat (w 1993 r. podobnie twierdziło zaledwie 28% kobiet (Stróżyk 2009)). Czym są zatem „wartości rodzinne” i związane z nimi skrypty kulturowe? Może są przede wszystkim typem idealnym, który zgodnie z jego weberowską interpretacją „nie jest odbiciem rzeczywistości, lecz jest środkiem umożliwiającym jej przedstawienie” (Krasnodębski 2002: 303). Czym nie są zatem deklarowane wartości rodzinne – nie są na pewno siłą sprawczą przekształcającą intencje związane z ideą posiadania dziecka w intencje jego realnego posiadania. W jakimś sensie natomiast fałszują i oddalają nas od rzeczywistości. Po tej demitologizacji polskiego familocentryzmu chcemy zasygnalizować, że koniecznie trzeba pamiętać o czynnikach, które na pewno interweniują w procesie podejmowania decyzji prokreacyjnych. Być może to one właśnie mają moc sprawczą kształtowania wysokości wskaźników demograficznych. Chodzi o sferę obowiązków domowych i sytuacją szczególną, którą bez wątpienia jest „dziecko w rodzinie”. DZIECKO W RODZINIE Kategoria odpowiedzialności jest kluczowym pojęciem zarówno wtedy, gdy mówimy o instytucji, jak i doświadczeniu macierzyństwa. Przedstawiona tablica 3 obrazuje deklaracje kobiet i mężczyzn na temat podziału odpowiedzialności w tej sferze życia rodzinnego. Jak widać, istnieje pewna grupa czynności i zajęć, co do których około 90% kobiet i 90% mężczyzn zgodnie twierdzi, że odpowiedzialność za nie ponoszą kobiety. Są to czynności pielęgnacyjne, pilnowanie dziecka i organizowanie dlań opieki, a także wszystko to, co wiąże się ze zdrowiem dziecka oraz organizowanie przyjęć okolicznościowych dla kolegów i koleżanek dziecka. 82 83 95,9 93,0 85,2 72,7 81,7 64,3 96,3 82,5 90,2 95,9 94,4 96,4 89,2 Czynności pielęgnacyjne (ubieranie, kąpiel) Organizowanie opieki dla dziecka Odrabianie lekcji z dzieckiem Odprowadzanie, przyprowadzanie dziecka do przedszkola, szkoły Spacery z dzieckiem Rozrywkę: kino, wesołe miasteczko Przyjęcia okolicznościowe dla kolegów dziecka Zabawę z dzieckiem, wspólne spędzanie czasu Czytanie dziecku Profilaktykę zdrowotną (badania kontrolne) Kontakt z lekarzem w razie choroby Pielęgnację dziecka w chorobie Kontakt z wychowawcą w przedszkolu, szkole Źródło: Titkow, Duch-Krzystoszek, Budrowska (2004). Source: Titkow, Duch-Krzystoszek, Budrowska (2004). 95,2 respondentka Respondent Pilnowanie dziecka Kto w P. rodzinie był/jest odpowiedzialny za dopilnowanie następujących spraw, „na czyjej są/były one głowie”? Who was (is) responsible for doing things, in the family 8,6 2,7 4,8 3,4 9,3 13,3 2,9 31,3 15,5 24,9 12,3 6,7 3,6 3,6 2,2 1,0 0,7 0,7 0,5 4,1 0,8 4,4 2,8 2,3 2,5 0,2 0,5 1,2 18,6 4,3 9,0 9,6 20,0 23,7 4,9 44,0 34,5 41,9 22,7 7,9 6,8 7,5 77,9 93,8 89,4 88,2 78,3 71,3 93,7 52,4 61,6 56,1 73,5 91,7 91,9 90,1 współmałżonka/ partnerka Wife/partner respondent Respondent współmałżonek/ partner Husband/partner Wspólnie Together Mężczyźni Males Kobiety Females Tablica 3. Podział odpowiedzialności za opiekę nad dzieckiem (w %) Share of responsibility for child care (in %) 3,5 1,9 1,6 2,2 1,7 5,0 1,4 3,6 3,9 2,0 3,8 0,3 1,2 2,5 Wspólnie Together Trzeba podkreślić, że choć deklaracje mężczyzn i kobiet co do pozostałych obowiązków wykazują czasami znaczną rozbieżność, we wszystkich przypadkach większa odpowiedzialność spoczywa na kobietach. Co do tego nasi rozmówcy byli zgodni. Najmniejszy odsetek wskazań na odpowiedzialność kobiet – w przypadku rozrywek – i tak przekracza 50%. Nie ma również ani jednej kategorii, co do której zadeklarowano by wspólną odpowiedzialność częściej niż przez 5% respondentów. Może w treści tej właśnie tablicy kryje się czynnik sprawczy różnicujący: intencje/ dyspozycje, postawę wobec dziecka polskich kobiet i mężczyzn, który prowadzi do sytuacji, iż mężczyźni prezentują się jako osoby wyraźniej nastawione prorodzicielsko/prorodzinnie niż kobiety. Czy w takim razie polityka rodzinna nie powinna być bardziej przyjazna wobec kobiet? Przedstawione wyniki (choć nie mają waloru wyników badań długofalowych, a jedynie zawierają ich elementy, (Huinink i Feldhaus 2009) wyraźnie pokazują, że jesteśmy świadkami zmian struktury motywacji/postaw prokreacyjnych na poziomie indywidualnym. Mamy zatem prawo uznać, że znajdujemy się w „fazie przejściowej” (wypowiedzi prof. Ireny E. Kotowskiej na posiedzeniu w dn. 28.04.09; Titkow 2007), która może zaowocować zarówno zmianą hierarchii wartości, jak i zmianą ich wzajemnych relacji. Rola czynnika interweniującego (w tych procesach) przypisana jest polityce społecznej i zakresowi, w jakim jest ona przyjazna intencjom prokreacyjnym. Przyjrzyjmy się zatem aktualnej polityce społecznej z tej właśnie perspektywy. PRZYJAZNE PAŃSTWO – GŁOS MAJĄ KOBIETY W dniach 20–21 czerwca 2009 r. w Warszawie odbył się Kongres Kobiet Polskich. Ponad trzy tysiące zgromadzonych na nim kobiet, z różnych środowisk z całej Polski, podjęło debatę nad ważnymi dla nich sprawami. Na Kongres opracowano raport o sytuacji kobiet w minionych dwudziestu latach, a efektem obrad było sformułowanie postulatów – oczekiwań/żądań działań w sprawach ważnych dla kobiet i kierowanych w stronę rządzących7. Kongres zdominowała, co charakterystyczne, problematyka funkcjonowania kobiet w obszarze życia publicznego. Na 21 panelach dyskutowano o sytuacji kobiet na rynku pracy i na rynku kapitałowym, w polityce i samorządach, biznesie i związkach zawodowych, czy też nauce, sporcie, kulturze. Mówiono o przemocy wobec kobiet i ich zdrowiu. Kwestie macierzyństwa nie zostały określone jako odrębny przedmiot panelowej dyskusji. Nie znajdujemy też tej problematyki w tytułach części i rozdziałów Raportu (Raport Kobiety dla Polski. Polska dla kobiet 2009). Macierzyństwo pojawia się w tle kongresowych rozważań o innych problemach kobiet 7 Na podstawie: „Kongres Kobiet »Kobiety dla Polski. Polska dla kobiet«. Postulaty (skrót, bez korekty)”. Tekst zamieszczony na stronie internetowej Kongresu URL: http://www.kongreskobiet.pl (dostęp 30 czerwca 2009). 84 – jako zadanie godzenia przez nie ról, bariera aktywności zawodowych i awansów, przyczyna większego ubóstwa kobiet, ich zdrowia i praw reprodukcyjnych. Kwestie macierzyństwa znalazły pełniejszy wyraz w postulatach. Postulaty związane z posiadaniem przez kobiety dzieci nie zostały uznane przez obradujące za naczelne, choć ich liczba była znaczna – na 115 postulatów zgłoszonych w trakcie obrad 25 odnosiło się do macierzyństwa. Za podstawowe postulaty przyjęto: żądanie parytetów, powołania niezależnego rzecznika ds. kobiet, równej płacy za pracę dla kobiet i mężczyzn oraz skutecznych rozwiązań w kwestii przemocy wobec kobiet. Analiza spisanych „na gorąco” w skrócie, bez uporządkowania i „korekty” – pokongresowych oczekiwań/żądań pozwoli nam na rekonstrukcję polityki państwa przyjaznej kobietom w zakresie macierzyństwa, tak jak ją widzą same kobiety. Wśród postulatów zgłoszonych przez kobiety na Kongresie, a odnoszących się do rodzicielstwa można wyróżnić dwie zasadnicze ich kategorie. Pierwsza obejmuje postulaty stworzenia przez państwo możliwości swobodnego podejmowania przez kobietę decyzji o posiadaniu dziecka i pomoc w jego urodzeniu. Drugą kategorię stanowią postulaty dotyczące pomocy państwa w opiece nad dzieckiem i zabezpieczeniom społecznym kobiet sprawujących taką opiekę. Każdą z tych kategorii omówimy osobno. Do grupy postulatów dotyczących swobodnego podejmowania przez kobiety decyzji o posiadaniu dziecka i pomocy w jego urodzeniu zaliczyłyśmy te podejmujące kwestie: 1. antykoncepcji Kobiety oczekują „zwiększania dostępu do antykoncepcji, między innymi przez uwzględnienie poradnictwa antykoncepcyjnego w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej oraz wprowadzenia bardziej różnorodnej oferty środków antykoncepcyjnych (w tym antykoncepcji doraźnej) umieszczonych na liście leków refundowanych”, co pozwoli im na lepsze planowanie rodziny. Kobiety chcą, aby dostępna im antykoncepcja była bezpłatna i nowoczesna (odpowiadająca „najnowszym osiągnięciom w dziedzinie farmacji”). 2. aborcji Kobiety wskazują na potrzebę „przeprowadzenia ogólnopolskich badań na temat skutków restrykcyjnego prawa aborcyjnego dla zdrowia kobiet, skali podziemia aborcyjnego, a także podjęcie inicjatywy w kierunku liberalizacji ustawy antyaborcyjnej”. 3. badań prenatalnych W postulatach znalazł się zapis o „zapewnieniu łatwego dostępu do badań prenatalnych” kobietom. 4. prokreacji wspomaganej Kobiety dostrzegają problem niepłodności i akceptują procedury in vitro w celu zapłodnienia. Oczekują „zwiększenia asortymentu leków refundowanych służących leczeniu niepłodności oraz zapewnienia wykonywania bezpłatnych procedur zapłodnienia pozaustrojowego finansowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia lub Ministra Zdrowia”. 85 5. opieki medycznej nad kobietą w ciąży i w czasie porodu Kilka z postulatów pokongresowych dotyczyło opieki medycznej nad kobietą w ciąży. Kobiety oczekują realizacji programów profilaktyki zdrowotnej opieki nad matką i dzieckiem. Zwróciły uwagę, że działania zachęcające kobiety do korzystania z opieki zdrowotnej w okresie ciąży nie powinny „odwoływać się do groźby odmowy płacenia jednorazowych świadczeń socjalnych (w tym tzw. becikowego) z okazji urodzenia dziecka”. Wyrażono też konieczność „zakończenia prac nad standardami opieki okołoporodowej uwzględniającymi, między inymi możliwość: – odbycia porodu rodzinnego, – zastosowania znieczulenia finansowanego z funduszy publicznych, – wprowadzenia możliwości rozwiązania ciąży przez cesarskie cięcie na żądanie kobiety (poprzedzone pełną informacją o pozytywnych i negatywnych skutkach takiego rozwiązania w porównaniu z porodem „siłami natury”). Drugą, dużą grupę postulatów tworzą te dotyczące pomocy państwa w opiece nad dzieckiem. Kobiety oczekują: 1. poszerzenia grupy osób uprawnionych do korzystania z urlopów i zwolnień z tytułu opieki nad dzieckiem Wskazano potrzebę „wprowadzenia prawa do urlopu z tytułu macierzyństwa dla studentek z możliwością zachowania uprawnień do stypendium socjalnego” i „umożliwienie osobom samozatrudniającym się ubieganie się o zwolnienia lekarskie w związku z chorobą dziecka”. 2. angażowania ojców w opiekę Uczestniczki Kongresu nie ograniczyły się do stwierdzenia, że należy promować urlopy ojcowskie i korzystanie przez ojców z urlopów wychowawczych. Oczekiwały też zmian ustawowych „np. obowiązkowych urlopów dla ojców dzieci”, co „sprzyjałoby zwiększeniu aktywności zawodowej kobiet”. Większość pokonferencyjnych postulatów odnośnie do pomocy państwa w wychowaniu dzieci dotyczyła stworzenia kobietom warunków, które umożliwią im pozyskanie wystarczających do utrzymania środków finansowych. W tej sprawie kobiety oczekują od państwa: 3. kształtowania rynku pracy życzliwego dla osób wychowujących dzieci Rzecz dotyczy „restrukturyzacji rynków pracy” – „upowszechnienia zróżnicowanych i elastycznych form czasu pracy”, a także „stworzenia skutecznych programów reintegracji zawodowej kobiet i mężczyzn po okresach urlopów wychowawczych”. 4. poszerzania dostępności i jakości instytucji opiekuńczych Kobiety oczekują stworzenia szerokiej, łatwo dostępnej sieci placówek opiekuńczych (przedszkoli, mikroprzedszkoli) w miejscach zamieszkania, w miejscach pracy i instytucjach publicznych i w tym celu współdziałania państwa, pracodawców i władz lokalnych. „Stopniowe włączanie przedszkoli do placówek systemu oświaty finansowanych z subwencji oświatowej” pozwoli „na odciążenie gmin, a tym samym zwiększy możliwość tworzenia nowych placówek. Montaż środków 86 pozwoli na zmniejszenie odpłatności za pobyt dzieci i zwolnienie z niej rodzin niezamożnych”. 5. gwarancji alimentów Kobiety oczekują od państwa większej skuteczności w egzekwowaniu sądowych wyroków i poprawy „ściągalności alimentów zarówno w kraju, jak i za granicą”, a także „monitorowania skuteczności nowego Funduszu Alimentacyjnego”. 6. gwarancji odpowiedniego zabezpieczenia emerytalnego na starość Kobiety chcą, aby sprawowanie opieki nad dzieckiem i związane z tym przerwy w pracy nie miały negatywnego wpływu na ich zabezpieczenie finansowe na starość. Oczekują więc odprowadzania większych składek emerytalno-rentowych w okresie sprawowania opieki: – „włączenia zasiłku opiekuńczego do podstawy naliczania składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe”; – „podniesienia podstawy, od której odprowadzana jest składka emerytalno-rentowa w okresie urlopu wychowawczego, z 420 zł (wysokość świadczenia pielęgnacyjnego) do poziomu najniższego wynagrodzenia”; – „podniesienia podstawy naliczania składek na emeryturę lub rentę za osoby, które pobierają świadczenie pielęgnacyjne i rezygnują z pracy z powodu konieczności opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, z 420 zł do najniższego wynagrodzenia”. Zgłoszono też postulat, iż „należy doprowadzić do tego, by kobiety, które całe życie zajmowały się domem i wychowaniem dzieci, miały ustawowe prawo do połowy emerytury męża (składka na ZUS osoby pracującej powinna być dzielona na dwie części)”. CZY GŁOS KOBIET KONGRESU BYŁ „PEŁNYM” GŁOSEM KOBIET? Na Kongresie Kobiet Polskich 2009 zebrało się bardzo liczne gremium kobiet o różnych przekonaniach, z różnych środowisk, z różnych regionów Polski. Czy możemy zatem potraktować je jako reprezentację Polek? Czy sformułowane przez zebrane postulaty budujące obraz przyjaznego ich macierzyństwu państwa wyczerpują oczekiwania kobiet z różnych środowisk społecznych? Zwraca uwagę fakt, że żaden z pokonferencyjnych postulatów kierowanych w stronę rządzących nie odniósł się do długości urlopów macierzyńskich, a przede wszystkim wysokości zasiłków, co może budzić zdziwienie w kraju niezbyt zamożnym jak Polska. Zestaw przedstawionych oczekiwań wobec państwa wskazuje, że grupa, która je sformułowała, wykazuje wrażliwość na politykę rynku pracy i stworzenia możliwości pracy kobietom z dziećmi, a pozostaje niewrażliwa na politykę finansowego wsparcia. Zgodnie z typologią Hakim są to kobiety zorientowane na pracę (work-oriented), które macierzyństwo podporządkowują zawodowym karierom. Kobiety takie nie porzucą pracy, aby wychowywać dzieci. Jeśli dzieci miałyby przeszkadzać w ich zawodowych karierach, zrezygnują z macierzyństwa (Hakim, za: Muszyńska 2007). 87 Najwyraźniej na Kongresie Kobiet Polskich zabrakło kobiet zorientowanych na dom (home-oriented), były mniej licznie reprezentowane lub ich głos się nie przebił. Tym czego one oczekują od państwa jest finansowe wsparcie, a nie rozwiązania dotyczące rynku pracy oraz możliwości łączenia pracy z obowiązkami opieki nad dziećmi. Na liczbę dzieci, o której zdecydują, będzie miała wpływ wysokość rodzinnego dochodu. Zasiłki mogą w nim odgrywać rolę znaczącą. W Polsce kwestia wysokości zasiłków jest znacząca nie tylko dla kobiet, które chciałyby ograniczyć aktywność zawodową i w większym stopniu zająć się wychowaniem dzieci. Bieda i niedostatek dotyka także rodziny żyjące z pracy i osiągające z niej niskie dochody. Im więcej osób na utrzymaniu, tym gorsza sytuacja materialna rodziny. W 2008 r. wśród małżeństw bez dzieci na utrzymaniu, odsetek osób żyjących w skrajnym ubóstwie wynosił 1,5. Wśród małżeństw z dziećmi był wyższy. I tak odsetek osób żyjących poniżej minimum egzystencji wynosił: 1,8 wśród małżeństw z jednym dzieckiem, 3,8 z dwójką dzieci, 8,8 z trójką dzieci i 17,9 z czwórką dzieci i więcej (GUS 2009). Stosunkowo duże jest również zagrożenie ubóstwem w rodzinach niepełnych, a rodzin takich w Polsce przybywa. Według danych Narodowego Spisu Powszechnego 2002 wśród rodzin z dziećmi na utrzymaniu blisko co piąta (18,5%) była rodziną niepełną. Najczęściej są to samotne kobiety z dziećmi (16,8%), rzadko kiedy ojcowie (1,7%) (GUS 2003). W rodzinach niepełnych 7,7% osób żyje w skrajnym ubóstwie, tj. poniżej minimum egzystencji (GUS 2009). Polska bieda jest biedą dzieci i młodzieży głównie żyjących w rodzinach wielodzietnych i niepełnych. „Stopa ubóstwa skrajnego wśród dzieci i młodzieży do lat 18 wynosiła w 2008 r. ok. 9% (ok. 5% w miastach, ok. 12% na wsi). Osoby poniżej 18 roku życia stanowiły jedną trzecią (34%) populacji zagrożonej w tym roku skrajnym ubóstwem (GUS 2009: 12). Bieda dzieci – jak pisze E. Tarkowska – „jest zawsze oskarżeniem świata dorosłych. Dzieciom żyjącym w ubóstwie nie można zarzucić – co praktykuje się nieraz wobec dorosłych biednych – iż są winne sytuacji, w której się znalazły. Dzieci są zawsze ofiarami ubóstwa, nigdy sprawcami” (Tarkowska 2006: 355). Stwierdzenie tego faktu stanowi konkretne wyzwanie dla polityki społecznej tym bardziej, że warunki finansowe rodziny mają związek (choć nie tak istotny jak poziom wykształcenia rodziców) z karierami edukacyjnymi dzieci, te zaś określają szanse na życiowy sukces i wyjście z kręgu biedy (Giza-Poleszczuk 2000, Nowakowska 2000, Leszczyński 2004). Kwestie materialne wydają się odgrywać ważną rolę zarówno jako czynnik ułatwiający, jak i stanowiący barierę decyzji prokreacyjnych kobiet, lecz związek ten nie jest prosty. Przypomnijmy, cytowane wyżej dane, które wskazują na stabilność opinii, kiedy w małżeństwie ma się pojawić dziecko. Choć najpopularniejszy jest pogląd, że małżonkowie najpierw powinni dorobić się przyzwoitych warunków materialnych (41%), dużym uznaniem cieszy się też i ten mówiący, że jeśli małżeństwo pragnie mieć dziecko, to najlepiej od razu (29%). W praktyce w wielu przypadkach decyzja o dziecku poprzedza decyzję o ślubie, a prawie połowa dzieci małżeńskich rodzi się w okresie pierwszych trzech lat trwania małżeństwa rodziców. Decyzja o urodzeniu dziecka nie zawsze idzie w parze z dobrymi warunkami materialnymi 88 rodziny. W 2006 r. „na 190,6 tys. ojców i matek, którzy przyszli do końca czerwca po becikowe – prawie 108 tys. miało dochód niższy niż 504 zł” (Gietka 2006). Oznacza to, że ponad połowa dzieci (57%) przyszła na świat w rodzinach biednych, żyjących poniżej minimum socjalnego, które wynosiło wtedy od 626,6 do 802,0 zł na osobę, w zależności od wielkości gospodarstwa domowego (Kurowski 2007). Pomoc finansowa państwa dla najbiedniejszych rodzin jest w Polsce wysoce niewystarczająca. Zasiłki rodzinne są niskie, a nowelizacja prawa jaka miała miejsce w 2009 r. w sprawie wysokości świadczeń rodzinnych niewiele w tej kwestii zmieniła8. Zasiłki rodzinne wzrosły co prawda od listopada 2009 r. o 40% wartości koszyka żywnościowego, ale wynoszą zaledwie od 68 do 98 zł na dziecko w zależności od jego wieku. Nadto ustawodawca nie zmienił obowiązujących od 2004 r. roku progów dochodowych upoważniających do otrzymania zasiłku (będą one obowiązywać do kolejnej nowelizacji ustawy, tj. do 2012 r.), które wynoszą 504 zł netto na osobę w gospodarstwie domowym dziecka lub 583 zł, gdy członkiem rodziny jest dziecko posiadające orzeczenie o stopniu niesprawności. Bez zmian pozostaną również dodatki do zasiłków rodzinnych (np. dodatek do zasiłku dla rodzin wielodzietnych: na trzecie i kolejne dziecko 80 zł). Zamrożenie kryterium dochodowego spowoduje dalszy spadek uprawnionych do wsparcia rodzin. W 2004 r. zasiłki rodzinne otrzymywało 5,55 mln dzieci, natomiast w 2009 r. – 3,26 mln. Kwestie finansowej pomocy dla osób wychowujących dzieci budzą wiele kontrowersji. Wskazuje się, że pomoc finansowa rodzinom jest niewystarczająca, ale podejmowane przez rząd działania zasilenia domowych budżetów spotykają się z krytyką. Z zarzutami wzmacniania postaw bezradności życiowej i życia na koszt państwa spotkało się słynne „becikowe” pomysłu Romana Giertycha, które w założeniu stać się miało ważnym elementem polityki odnowy demograficznej państwa. Na każde dziecko urodzone po 1 listopada 2005 r. przysługuje jednorazowa zapomoga w wysokości 1000 zł. Drugie 1000 zł zasiłku otrzymują rodziny biedne o dochodzie na osobę nieprzekraczającym 504 zł. W niektórych gminach rodzice mogą jeszcze liczyć na dodatkowe pieniądze od samorządu. Marek Andrzejewski na łamach „Polityki” wyraził opinię: „Skoro były rozwody dla 170 zł, czy można było wątpić, że będą porody dla 2 tys.? Polska polityka socjalna jest naiwna, zaprzecza jakiejkolwiek ekonomicznej i etycznej logice. Uczy podłączania się pod kolejne formy pomocy. Nie ma wątpliwości, że należy pomagać rodzinie. Pytanie tylko: czy tysiącem?” (Gietka 2006). Becikowe to forma szerzenia patologii wśród podopiecznych pomocy społecznej – wynika z Raportu „Polityki”. Dla niektórych kobiet kolejne dziecko to – „pieniądze, jakich nigdy nie widzieli”, ale „co z tego ma dziecko?” Dziś 8 Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 11 sierpnia 2009 roku w sprawie wysokości dochodu rodziny albo osoby uczącej się stanowiących podstawę ubiegania się o zasiłek rodzinny oraz wysokości świadczeń rodzinnych (Dz.U. 2009 nr 129 poz. 1058). W przyjętym w sierpniu rozporządzeniu rząd nie uwzględnił przygotowanych przez resort pracy propozycji wyższych kryteriów dochodowych: 539 zł i 624 zł. Na propozycję podwyższenia progów dochodowych nie zgodziło się Ministerstwo Finansów ze względów oszczędnościowych. Wedle szacunków przyjęcie tych rozwiązań kosztowałoby budżet państwa w 2010 roku dodatkowe 1,63 mld zł. 89 można żyć z dzieci (ciąż, zasiłków rodzinnych i dodatków do nich) i takie postawy wobec dzieci spotyka się wśród podopiecznych pomocy społecznej. Z kolei ulgi podatkowe wprowadzone w 2008 r. spotkały się z krytyką, że pomijają grupy najbiedniejszych rodziców9. Nie każdy w pełni mógł skorzystać z ulgi, bo nie każdy osiągał takie dochody i odprowadzał taki podatek, który umożliwiał odliczenie całej kwoty – w przypadku dwójki dzieci zarobki rodziny musiały być w wysokości ok. 2400 zł brutto, w przypadku trójki 3600 zł miesięcznie. CZY POLITYKA PRZYJAZNA KOBIETOM SPRZYJA PROKREACJI? Powróćmy teraz do pierwszej wyróżnionej przez nas grupy postulatów konstruujących obraz polityki życzliwej kobietom, którą określiłyśmy jako stwarzającą możliwości swobodnego podejmowania przez kobiety decyzji o posiadaniu dziecka i pomocy w jego urodzeniu. Do grupy tej zaliczyłyśmy kwestie antykoncepcji, aborcji, badań prenatalnych i wspomaganej prokreacji. Wszystkie one budzą w naszym kraju gorące spory natury moralno-ideologicznej. Nie one jednak będą przedmiotem naszej refleksji. W tym miejscu zastanowimy się, w jaki sposób spełnienie wyartykułowanych na Kongresie oczekiwań kobiet wpłynęłoby na ich decyzje prokreacyjne, czyli na liczbę urodzeń w naszym kraju. Postulat większej dostępności nowoczesnej antykoncepcji (zwiększenie oferty, refundacja) i zliberalizowania ustawy antyaborcyjnej wydaje się nie mieć większego znaczenia dla decyzji kobiet o posiadaniu dziecka. Można tak pośrednio wnioskować na podstawie danych statystycznych, które mówią, że na spadek płodności kobiet nie miało wpływu mniej lub bardziej restrykcyjne ustawodawstwo (w 1993 r. wprowadzenie ustawy antyaborcyjnej, w 1997 r. jej zliberalizowanie i ponowne jej zaostrzenie w 1998 r. na skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który uznał niezgodność nowej ustawy z konstytucją). W latach 90. liczba urodzeń w Polsce gwałtownie spadała, co miało swoje odbicie również w spadku wartości współczynnika dzietności ogólnej i współczynników reprodukcji. Procesu tego nie zaburzyły kolejne zmiany legislacyjne, chociaż można było oczekiwać, wzorem doświadczeń Rumunii, okresowego wzrostu urodzeń po wprowadzeniu bardziej restrykcyjnej ustawy. Spadek płodności miał miejsce we wszystkich grupach wieku kobiet i wbrew obawom przeciwników restrykcyjnego prawa nie zaobserwowano wzrostu urodzeń wśród nieletnich (15–19 lat). Stan prawny w kwestiach regulacji urodzeń ma wpływ na liczbę oficjalnie wykonywanych zabiegów aborcji, ale jak widać nie ma znaczenia dla decyzji kobiet o urodzeniu dziecka. Debata o ustawie dotyczącej aborcji jest więc sporem o symbole, wartości, a regulacji prawnych w tym względzie nie można, przynajmniej w Polsce, uznać za element polityki odnowy demograficznej państwa. Czy wprowadzenie ustawy antyaborcyjnej nic nie zmieniło w życiu kobiet? 9 Możliwość odliczenia od podatku określonej kwoty z tytułu wychowywania dziecka – w rozliczeniu za rok 2008 było to 1 173,70 zł. 90 91 562,5 545,8 549,0 513,6 494,3 481,3 433,1 428,2 412,6 395,6 382,0 378,3 368,2 353,8 351,1 356,1 366,1 Rok Year 1989 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998 1999 2000 2001 2002 2003 2004 2005 2,08 2,04 2,05 1,93 1,85 1,80 1,61 1,58 1,51 1,43 1,37 1,37 1,31 1,25 1,22 1,23 1,24 82 137 59 417 30 878 11 640 685 782 559 505 3047 310 151 138 124 159 174 193 225 Ogółem General 2524 przyczyny społeczne conducted on social grounds 689 519 457 409 211 94 81 63 71 59 62 54 zagrożenie zdrowia lub życia kobiety while pregnancy was threatening woman’s life or health 74 33 40 107 46 50 55 56 82 112 128 168 ciężkie i nieodwracalne uszkodzenie płodu because of heavy and irreversible damage of the fetus W tym ze względu na due to Liczba zabiegów przerywania ciąży Number of abortion 19 7 8 7 53 1 2 5 6 3 3 3 podejrzenie, że ciąża jest wynikiem czynu zabronionego pregnancy resulted from criminal act Źródło: dane o urodzeniach i współczynnikach dzietności – GUS 2008; dane o liczbie zabiegów przerywania ciąży na podstawie sprawozdań Rady Ministrów z realizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, także Nowicka, 2007. Source: data on numbers of births and total fertility rate – GUS 2008; data on abortion come from the reports of the Council of Ministers for the Realization of the Family Planning, Protection of Human Fetus and Conditions for Termination of Pregnancy Act, also Nowicka (2007). Urodzenia żywe w tys. Life births (in thous.) Współczynnik dzietności ogólnej Total fertility rate Tablica 4. Urodzenia, dzietność i wskaźniki aborcji Births, total fertility rate and abortion indicators Realizacja ustawy antyaborcyjnej nie wyeliminowała aborcji. Wykonywane są one przez pracowników medycznych, a polskie podziemie działa na wpół legalnie – w prasie bez trudu znajdujemy ogłoszenia o treści: A wywołanie miesiączek, ginekolog, najtaniej, Doświadczony ginekolog pełen zakres tanio, ginekolog farmakologicznie (Nowicka 2007: 26). Część kobiet usuwających ciąże w podziemiu ma prawo do legalnej aborcji, ale z różnych powodów nie zawsze je może wyegzekwować. Nie ma i nie będzie wiarygodnych danych o liczbie aborcji w naszym kraju póki funkcjonuje ustawa. Jeśli wierzyć opinii lekarzy, kobiety pod koniec lat 90. dużo rzadziej niż kiedyś usuwały ciąże, częściej za to stosowały antykoncepcję (Duch 2000). Miały na to wpływ, zdaniem części lekarzy, wzrost świadomości kobiet spowodowany dyskusją wokół ustawy oraz większa dostępność i jakość środków antykoncepcyjnych. Trudno także politykę ograniczania dostępu do badań prenatalnych uznać za czynnik sprzyjający większej liczbie urodzeń. Kiedy w końcu maja 1999 r. Sejm wprowadził zmiany zmierzające do ograniczenia badań prenatalnych, zdecydowana większość naszego społeczeństwa (78%) aprobowała badania prenatalne uznając je za dobre (pomagają rodzicom dowiedzieć się, jakie problemy zdrowotne mogą mieć ich jeszcze nienarodzone dzieci) i była zdania (88%), że każda kobieta, która się niepokoi o zdrowie dziecka, powinna mieć prawo do przeprowadzenia takich badań (CBOS 1999). Trzy czwarte badanych decyzję Sejmu ograniczającą dostęp do badań uznało za niesłuszną. Badania prenatalne są na liście usług refundowanych przez kasy chorych (te z medycznego wskazania), ale obecnie są przeprowadzane tylko w 7 ośrodkach w Polsce: trzech warszawskich, dwóch łódzkich, jednym gdańskim i jednym poznańskim. Dostęp do nich jest utrudniony i ocenia się, że tylko 10% rodziców z grupy ryzyka genetycznego trafia do poradni genetycznych. Rocznie w Polsce wykonuje się około 1500 prenatalnych badań genetycznych, podczas gdy dla porównania w Czechach przeprowadza się ich ok. 10 000 10 . Znaczącym argumentem na rzecz tezy, że możliwość wykonania badań prenatalnych ułatwia kobietom podejmowanie decyzji o urodzeniu dziecka, są wyniki badania pacjentek Zakładu Genetyki Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pytane o ewentualną decyzję w sytuacji, gdyby wynik świadczył o nieuleczalnej chorobie, 36,7% odpowiedziało, że nie wie, nie myślało o tym, a 5% zdecydowane było urodzić chore dziecko. Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że na 1124 ankietowanych kobiet, które poddały się diagnostyce prenatalnej, 810 (72%) oświadczyło, że zrezygnowałoby z planów prokreacyjnych bez możliwości wykonania tych badań. W większości przypadków badania prenatalne chronią życie, gdyż wady u płodu stwierdza się tylko u 3–4 % badanych kobiet ciężarnych z grupy podwyższonego ryzyka. 10 URL: http://resmedica.pl/archiwum/ffxraport1299.html – strona ResMedica, a na niej „Raport: badania prenatalne” opracowany przez Justynę Hofman-Wiśniewską; URL: http://www.nasz-bocian. pl – strona internetowa Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji (dostęp 15 kwietnia 2010 r.). 92 Zwiększenie dostępu do badań prenatalnych jest w tej sytuacji szczególnie ważne, bowiem Polki coraz później rodzą dzieci, coraz częściej mogą się martwić o zdrowie swoich dzieci (wiek powyżej 35 lat jest wskazaniem do badań) i coraz częściej z braku możliwości wykonania badań prenatalnych mogą w ogóle rezygnować z ich posiadania. O ile kwestie aborcji, antykoncepcji, badań prenatalnych mogły budzić wątpliwości co do tego, na ile ich powszechna dostępność sprzyja realizacji urodzeń, to takich wątpliwości na pewno nie ma w przypadku zapłodnienia in vitro. Według statystyk światowych problem niepłodności dotyczy 8–18% par11. Niepłodność, która dotyka wiele małżeńskich par, została uznana przez Światową Organizację Zdrowia za chorobę społeczną. Tak jak w przypadku wad płodu, ryzyko niepłodności (obniżenia płodności) wzrasta po 30–35 roku życia. W Polsce zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego dokonuje się od ponad 20 lat – 12 listopada 1987 r. przyszła na świat pierwsza w Polsce dziewczynka z zapłodnienia in vitro. Dziecko urodziło się w Białymstoku, 9 lat po pierwszych takich narodzinach na świecie. Dziś nie wiadomo, ile dzieci rodzi się w Polsce dzięki tej metodzie. Nie ma kompleksowych rejestrów i nadzoru, o co Polskie Towarzystwo Ginekologiczne zabiega od lat. Leczeniem zajmują się głównie prywatne kliniki i kilka ośrodków akademickich. Procedura zapłodnienia pozaustrojowego nie jest refundowana przez NFZ, za leczenie płacą pacjenci. Szacuje się, że w Polsce niepłodność dotyczy około 12–15%, a nawet 14–20% par, co oznacza, że co szósta para (około 1,2 mln osób) ma problem z poczęciem dziecka (Ozminkowski i in. 2008). Jak wskazują lekarze znaczący wpływ na ograniczenie płodności u kobiety może mieć jej stan psychiczny, wywołany np. presją otoczenia na posiadanie przez parę dziecka, czy uznaniem kulturowych wzorów łączących małżeństwo z dzieckiem, bardzo powszechnych w naszym społeczeństwie o czym pisałyśmy powyżej. Równie powszechne jest w Polsce utożsamianie kobiecości z płodnością, co w sytuacji gdy kobieta nie może zajść w ciążę, musi odbić się na wizerunku jej własnej osoby i samoocenie. Sytuacja kobiet, które nie mogą mieć dziecka, jest w naszym społeczeństwie szczególnie trudna. Przekonanie, że „kobieta powinna mieć dzieci, ażeby czuć się pełnowartościową kobietą” wyraziło w 1989 r. 79%, a w 1994 r. 75% badanych (Siemieńska 1996). Mniej tradycyjnie patrzą na kobiety inne katolickie kraje Europy i Ameryki Łacińskiej, w których akceptacja powyższego stwierdzenia sięga 50%. W krajach skandynawskich akceptuje je zaledwie około 20%. Mimo że nie aprobowana przez Kościół, metoda in vitro jako forma „zaradzenia problemowi” spotyka się z akceptacją większości polskiego społeczeństwa – 60% uznaje, że niepłodna para powinna mieć możliwość tej formy zapłodnienia, a 14% nie ma w tej sprawie zdania (CBOS 2008). Zdaniem badanych, zabiegi zapłodnienia in vitro powinny być tylko częściowo płatne przez pacjentów (35%) lub w ogóle 11 Źródłem danych o statystykach niepłodności, leczeniu niepłodności i badaniach prenatalnych są strony internetowe: URL: http://www.nasz-bocian.pl – strona internetowa Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji (dostęp 15 kwietnia 2010). 93 bezpłatne (36%). Jedynie co siódmy ankietowany (15%) uważa, że koszty takich zabiegów powinni w pełni pokrywać zainteresowani. UWAGI KOŃCOWE. JAKA POLITYKA PAŃSTWA W SYTUACJI AMBIWALENCJI POSTAW MACIERZYŃSKICH KOBIET? Polityka państwa w sprawach prokreacji jest w Polsce mocno upolityczniona, zideologizowana, umoralniona i nie rozwiązuje autentycznych problemów kobiet i par związanych z planowaniem rodziny i wychowywaniem dzieci. Nie odpowiada ona oczekiwaniom kobiet, czego dowodem są postulaty kierowane do rządzących sformułowane przez ponad 3 tys. zebranych na Kongresie Kobiet Polskich w 2009 r. Zadanie konstruowania polityki przyjaznej prokreacji dodatkowo utrudnia obecność w życiu społecznym szeregu zjawisk o charakterze kulturowym. Wystarczy wspomnieć o przedstawionym wcześniej zjawisku odrębnego traktowania przez polskie społeczeństwo trzech sfer życia ludzkiego: małżeństwa, seksu, prokreacji, które stwierdzone po raz pierwszy pod koniec lat 80. w ciągu następnych kilkudziesięciu lat na pewno znacznie się upowszechniło. Pamiętajmy również, że powyższym przemianom towarzyszy, stwierdzona w kilku czasowo oddzielonych od siebie badaniach, ambiwalencja postaw macierzyńskich kobiet, w obrębie których wysoka pozycja dziecka w hierarchiach wartości nie przekłada się na entuzjastyczny stosunek do faktu urodzenia i posiadania dziecka. Nie można też pominąć faktu, że kobiety nie są monolitem społecznym i różnią się statusem społecznym, materialnym miejscem na rynku pracy, hierarchią wartości, życiowymi celami. Nie odmawiając racji istnienia wspólnego wszystkim kobietom interesu trzeba też pamiętać, że różne grupy kobiet będą miały różne swoje interesy, a interesy różnych grup kobiet mogą być ze sobą sprzeczne. Polityka społeczna nakierowana na wzrost urodzeń powinna być szeroka i niewykluczająca – to znaczy odpowiadać na oczekiwania różnych grup kobiet. W ferworze debat nie można zapominać o kobietach z różnych grup społecznych (np. biednych, wielodzietnych, samotnych, niepracujących, ale i tych prowadzących własną działalność gospodarczą a pozbawionych możliwości skorzystania z urlopu wychowawczego), których głos może być mniej słyszalny. Rola polityki państwa w stymulowaniu liczby urodzeń jest duża, a polityki odnowy demograficznej nie należy utożsamiać z polityką prorodzinną (Titkow 2005). Spoglądając na mapę dzietności krajów Europy widać, że najwyższą dzietnością charakteryzują się te kraje, w których państwo prowadzi aktywną politykę wspierającą kobiety w ich macierzyństwie. Wśród państw, które najlepiej radzą sobie z poziomem płodności, jest Francja, w której aborcja dostępna jest na życzenie (europejski lider w dzietności), ale także Szwecja, Finlandia, Dania (popularne związki partnerskie, dopuszczalna aborcja, edukacja seksualna). Poniżej europejskiej średniej dzietności (1,5) lokuje się katolicka Polska (przy restrykcyjnej ustawie antyaborcyjnej, nieustającej dyskusji wokół edukacji seksualnej i refundacji antykoncepcji) i kraje Europy Południowej (Portugalia, Włochy, Hiszpania). W kra94 jach, które mają wysoką dzietność, znaczna część dzieci rodzi się poza instytucją małżeństwa: Szwecja – 55,5%, Francja – 50,5%, katolicka Irlandia – 33,2% (dane Eurostatu z 2006 r.). Podczas konferencji poświęconej problematyce rodziny w społeczeństwie obywatelskim (Amsterdam 2004), jeden z jej uczestników powiedział w kontekście macierzyństwa kobiet, parafrazując słynne słowa z piosenki Marilyn Monroe ‘państwo jest najlepszym przyjacielem kobiety’. Mając w pamięci tak wiele uwag i oczekiwań pod adresem państwa, sformułowanych przez kobiety na Kongresie Polskich Kobiet w formie postulatów, musimy nieco ostrożniej spoglądać na relacje państwo-kobiety. W sytuacji państwa polskiego bardziej adekwatne wydaje się stwierdzenie, że państwo może być przyjacielem kobiety. Przyjacielem, który nie podejmuje za kobiety decyzji o macierzyństwie, ale ułatwia ich podejmowanie, przyjacielem opiekuńczym, ale nie pozbawiającym kobiety odpowiedzialności za podjęte decyzje. BIBLIOGRAFIA Adamski F., 2002, Rodzina. Wymiar społeczno-kulturowy, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków. Agata, 2009, Tchórzliwi trzydziestolatkowie, (list czytelniczki), „Gazeta Wyborcza”, 4–5 kwietnia. CBOS 1999, Opinie o badaniach prenatalnych. Komunikat z badań, Warszawa. CBOS 2002, Konkubinat par heteroseksualnych i homoseksualnych. Komunikat z badań, Warszawa. CBOS 2008, Opinie o dopuszczalności stosowania zapłodnienia pozaustrojowego, Komunikat z badań, Warszawa. Budrowska B., 2000, Macierzyństwo jako punkt zwrotny w życiu kobiety, Monografia FNP, Seria Humanistyczna, Wydawnictwo Funna, Wrocław. Duch D., 2000, Postawy środowiska medycznego wobec aborcji, [w:] W. Nowicka (red.) Ustawa antyaborcyjna w Polsce. Funkcjonowanie, skutki społeczne, postawy i zachowania, Raport, Warszawa. Duch-Krzystoszek D., Titkow A., 2006, Polka i jej rodzina na tle Europy. Redystrybucja prac domowych; jej uczestnicy i konteksty, [w:] W środku Europy? Wyniki Europejskiego Sondażu Społecznego, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa. Duch-Krzystoszek D., 1998, Małżeństwo, seks, prokreacja, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa. Gietka, E. 2006. Raport. Becikowe dzieci, „Polityka”, nr 45. Giza-Poleszczuk A., 2000, Rodzina jako system społeczny, [w:] A. Giza-Poleszczuk, M. Marody, A. Rychard (red.), Strategie i system. Polacy w obliczu zmiany społecznej, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa. GUS 2003, Ludność i gospodarstwa domowe. Stan i struktura społeczno-ekonomiczna 2002, Warszawa. GUS 2008, Rocznik Demograficzny 2008, Warszawa. GUS 2009, Sytuacja gospodarstw domowych w 2008 r. w świetle wyników badań budżetów gospodarstw domowych, Warszawa. Huinink I., Feldhaus M., 2009, Family Research from the Life Course Perspective, „International Sociology”, Vol. 24(3): 299–324. Krasnodębski Z., 2002, Weber Max. W: Encyklopedia socjologii, t. 4, Oficyna Naukowa, Warszawa. Kuczyńska A., 1992, Inwentarz do oceny płci psychologicznej, Pracownia Testów Psychologicznych PTP, Warszawa. Kurowski P., 2007, Badania nad poziomem zmodyfikowanego minimum socjalnego w 2006 r. Zakład Polityki Społecznej IPiSS. – strona internetowa Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych: http://www. ipiss.com.pl Kwak A., 2005, Rodzina w dobie przemian. Małżeństwo i kohabitacja, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa. 95 Leszczyński A., 2004, Segregacja klasowa, „Gazeta Wyborcza” 06.07. Muszyńska M., 2007, Structural and Cultural Determinants of Fertility in Europe, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie. Nowak S., 1973, Pojęcie postawy w teoriach i stosowanych badaniach społecznych, [w:] S. Nowak (red.), Teorie postaw, PWN, Warszawa. Nowakowska E., 2000, Raport. Nie wyrasta się z biedy i nieszczęścia, „Polityka”, nr 9. Nowicka W., 2007, Prawa reprodukcyjne w Polsce. Skutki ustawy antyaborcyjnej. Raport, Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Warszawa. Ossowski S., 1967, Konflikty niewspółmiernych skal wartości. Z zagadnień psychologii społecznej, [w:] Dzieła, t. 3, PWN, Warszawa. Ozminkowski V., Molińska J., Gawrońska M., 2008, Naznaczeni niepłodnością, „Newsweek” 14 grudnia. Raport Kobiety dla Polski. Polska dla kobiet. 20 lat transformacji 1989–2009, 2009, Publikacja na Kongres Kobiet Polskich 2009. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 11 sierpnia 2009 r. w sprawie wysokości dochodu rodziny albo dochodu osoby uczącej się stanowiących podstawę ubiegania się o zasiłek rodzinny oraz wysokości świadczeń rodzinnych. Dziennik Ustaw Nr 129. Siemieńska R., 1996, Socjalizacja w zmieniającym się społeczeństwie, [w:] M. Marody (red.), Oswajanie rzeczywistości. Między realnym socjalizmem a realną demokracją, Instytut Spraw Społecznych, Warszawa. Slany K., Kluzowa K., 2004, Rodzina polska w świetle wyników NSP 2002, „Studia Socjologiczne”, nr 1(172). Strelau J. 2000, Psychologia. Podręcznik akademicki, t. 1, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk. Smoczyński W., Polskie koleiny, „Polityka”, nr 25(2710). Sokołowska M., 1980, Polityka rodzinna w Polsce, „Przegląd Humanistyczny”, 11/12. Stróżyk J., 2009, Jak Polki zmieniły się po 1989 r., „Rzeczpospolita”, 18 czerwca. Tarkowska E., 2006, Ubóstwo i wykluczenie społeczne. Koncepcje i polskie problemy, [w:] J. Wasilewski (red.), Współczesne społeczeństwo polskie. Dynamika zmian, Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR, Warszawa. Titkow A., 1982, Miejsce dziecka w świecie wartości, Instytut Filozofii i Socjologii PAN, Instytut Socjologii UW, Warszawa. Titkow A., 2005, Europa wobec przeobrażeń rodziny – komentarz, [w:] Polska wobec redefinicji Strategii Lizbońskiej, Zielona Księga PFSL, nr 1, Warszawa–Gdańsk. Titkow A., Duch-Krzystoszek D., Dukaczewska-Nałęcz A., 1999, Społeczna i kulturowa tożsamość kobiet polskich. Maszynopis raportu końcowego projektu KBN 1 H01F 06710, Warszawa. Titkow A., Duch-Krzystoszek D, Budrowska B., 2004, Nieodpłatna praca kobiet: mity, realia, perspektywy, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa. Titkow A., 2007, Tożsamość polskich kobiet. Ciągłość, zmiana, konteksty, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa. Walentek A., 2009, Sami na kocią łapę, „Gazeta Wyborcza”, 20 kwietnia. Wielgo M., 2009, Single dyskryminowani przez banki?, „Metro”, 31 marca. Źródła internetowe: URL: http://www.kongreskobiet.pl – „Kongres Kobiet »Kobiety dla Polski. Polska dla kobiet«. Postulaty (skrót bez korekty)” – spis postulatów zgłoszonych w czasie Kongresu Kobiet Polskich, który odbył się w Warszawie w dniach 20-21 czerwca 2009 roku (dostęp 30 czerwca 2009). URL: http://resmedica.pl/archiwum/ffxraport1299.html – strona internetowa ResMedica, a na niej „Raport: badania prenatalne” opracowany przez Justynę Hofman-Wiśniewską (dostęp 15 kwietnia 2010). URL: http://www.nasz-bocian.pl – strona internetowa Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji (dostęp 15 kwietnia 2010). 96 PROCREATIVE INTENTIONS AND DECISIONS AND PROCREATION-FRIENDLY POLICIES IN POLAND The paper analyses intentions and decisions about childbearing in Poland taking into account two aspects of the context: cultural background and state policies. The focus is on the dynamic relationship between procreative intentions and decisions, and factors like life style or value system, stressing the changing ‘value’ attributed to children over the last three decades. It is argued that the emotional dimension of procreative decisions had been strengthened until the late 1970s. Meanwhile, certain divergence between a high position of a child in the hierarchy of declared values and moderate emotions related to the notion of a child could be observed. Data analysis shows that marriage, sexual life and procreation were increasingly perceived by Poles as separate spheres of human life in the late 1980s, which in turn might have influenced their procreative behaviour. However, strong cultural scripts placing family with children on the top of the scale of values are still present. Moreover, the results of studies conducted in 1979, 1989 and 1998 indicate somewhat ambivalent attitudes of Polish women towards maternity. Against this background, the authors evaluate various possible social policies and the conditions which should be fulfilled to make them procreation-friendly. In particular, the paper focuses on the state support and the creation of pressure-free social environment and direct state assistance for people with children. Keywords: procreative intentions and decisions, attitudes towards marriage and children, family policy in Poland