Sycylia -Katania 8-15 listopada 2015 r.

Transkrypt

Sycylia -Katania 8-15 listopada 2015 r.
Sycylia -Katania
8-15 listopada 2015 r.
Razem z Julią, Izą, Patrycją, Olą, Panią Jabłońską, Panią Wojtasik i Panią Fijołek w
nocy z soboty na niedzielę wybrałyśmy się busem w stronę lotniska w Berlinie.
Stamtąd poleciałyśmy na Sycylię. Cała podróż przebiegła bardzo wygodnie i
pomyślnie. Na lotnisku spotkałyśmy się z naszymi sycylijskimi rodzinami i
pojechałyśmy z nimi do domów, gdzie spędziłyśmy cały dzień na integrowaniu się.
Poznałam bardzo sympatyczną rodzinę Castiglione w składzie: tata- Giuseppe,
mama-Gloria, najstarsza córka- Giuliana, młodsza córka- Gaia i najmłodszy synGabriel, czyli jak widać, rodzinka G. Ku mojemu zdziwieniu rodzice bardzo dobrze
radzili sobie z językiem angielskim. Tego dnia odwiedziła nas ich rodzina. Ciocia,
wujek z dwoma małymi, przesłodkimi córkami. Niestety nie pamiętam ich imion,
ale pamiętam, że wujek kazał na siebie mówić Bibi. Niedzielny wieczór
zakończyliśmy wizytą w centrum handlowym, gdzie spotkałam Olę z Miriam i jej
rodziną. Następnego dnia obudzono mnie o 7. Dzień zaczęłam od śniadania,
zauważyłam, że ludzie na Sycylii w ogóle nie piją herbaty, jedynie kawy w bardzo
małych kubeczkach, wodę lub colę(zdarzają się małe wyjątki, które piją sok
pomarańczowy lub bananowy). Przed 8 wyjechałyśmy do szkoły, ja z Giuly do
gimnazjum, a Gaia do podstawówki. Jechałyśmy autem niecałe 3 minuty, więc
punkt 8 byłyśmy przed wejściem, gdzie spotkałam się z moimi przyjaciółkami.
Wybraliśmy się na wycieczkę po centrum Katanii. Całą grupą poszliśmy na pociąg,
później na metro i byliśmy na miejscu. Piękne miejsce, piękna pogoda i piękne
widoki- po prostu marzenie. Nie mogłyśmy uwierzyć, że akurat my w środku
listopada, gdzie w Polsce jest zimno i trzeba chodzić do szkoły jesteśmy teraz w
Katanii, miejscu gdzie jest 23 stopnie i tyle ludzi z różnych krajów. Około godziny
16 byliśmy z powrotem pod szkołą. Ja z Olą i Miriam(dziewczyną, która ją gościła)
poszłyśmy na próbę orkiestry szkolnej. Do zespołu mogli dołączyć się osoby z
innych krajów, którzy grają na jakimś instrumencie. Miałam okazję, lecz, niestety,
przez moją kontuzję nie mogłam grać razem z nimi. Około 20 ludzi grających na
pianinie, wiolonczeli, trąbce, gitarze i klarnecie. Po próbie wróciłam do domu i
spędziłam cały wieczór z rodziną. We wtorek czas spędziliśmy w szkole, gdzie
oglądaliśmy i same przedstawiałyśmy prezentacje o szkole, regionie i kraju. Lunch
przygotowali nam rodzice na szkolnej stołówce. Po szkole pojechałam z Giulianą
do Marii(jej przyjaciółki, która gościła dziewczynę z Niemiec). Po powrocie pod
szkołę wróciłyśmy do domu a wieczorem pojechaliśmy do Macdonalda. Poznałam
tam Lilly i Lisę z Niemiec, które okazały się być bliźniaczkami(chociaż wcale nie są
do siebie podobne) i okazało się też, umieją mówić po Polsku, bo ich mama jest
Polką oraz Georgia(szczerze to nie wiem, jak się pisze jego imię) z Bułgarii.
Rozmawialiśmy o naszych szkołach, sycylijskich rodzinach i różnych rzeczach.
Te. W środę pojechaliśmy na Etnę, gdzie miało być strasznie zimno, a okazało
się, że wszyscy chodzili na krótki rękawek. Po długiej wędrówce wybraliśmy
się do przetwórni miodu. Zobaczyliśmy jak produkuje się miód, mogliśmy
spróbować wiele smaków, a nawet kupić dla nas lub naszych najbliższych
słoiczek. Tego dnia nie tylko Polska obchodziła święto. Sycylijczycy mieli
święto św. Marcina. Cała rodzina przyjechała w odwiedziny. Babcie,
dziadkowie, kuzynostwo, bardzo dużo ludzi. W czwartek pojechaliśmy do
fabryki papieru(mylna nazwa, produkują tam pampersy itp.), długa wizyta,
ale dużo nowych wiadomości. Później wybraliśmy się do fabryki oleju. Po
obejrzeniu, jak produkuje się oliwę, każdy mógł skosztować pysznych
kanapeczek z pomidorami i wytworzonym produktem. Wieczorem
pojechałam z Rebeccą,jej mamą i Lućką (dziewczyną ze Słowenii) na krótką
wizytę do centrum handlowego, gdzie czas spędziłam razem z Patrycją i Izą.
W piątek dzień zaczęliśmy zawodami sportowymi. Podzieliliśmy się na 2
grupy, siatkówka i piłka nożna. Ja z dziewczynami wybrałyśmy siatkówkę.
Podzielono nas na drużyny i wygrałyśmy każdy mecz! Po zawodach
pojechaliśmy do Aci Trezza, gdzie spędziliśmy sporo czasu, podziwiając
cudowne widoki. Wieczorem była dyskoteka. Zauważyłyśmy, że rodzice na
Sycylii chodzą wszędzie z dziećmi, nawet na dyskotekę, gdzie się bawią. Na
imprezie był instruktor, który pokazywał nam proste układy do piosenek i
cała sala świetnie się bawiła, powtarzając ruchy. Po męczącym dniu
pojechałyśmy do domów. Ostatniego dnia w sobotę pojechaliśmy do Ragusa
gdzie spędziliśmy cały dzień, rozpaczając, że następnego dnia wracamy do
domu. Po powrocie pod szkołę każdy zaczął się żegnać. Był płacz i ostatnie
rozmowy, wszyscy się zżyliśmy. Na szczęście tego samego dnia wieczorem
sporo ludzi pojechało do słynnej sycylijskiej knajpy z hot-dogami. Tam
mogliśmy ostatni raz porozmawiać i się pożegnać. W niedzielę rano
miałyśmy lot powrotny do Polski. Pożegnanie z naszymi sycylijskimi
rodzinami było straszne. Polało się dużo łez, ale niestety czas do domu.
Szybko wróciłyśmy do domu, naszego polskiego domu. Podsumowując, na
Sycylii ludzie dzielą się na 2 typy: woda lub cola, dzieci wszędzie chodzą z
rodzicami, zawsze jest tam ciepło, każdy jest dla siebie kolegą- bez względu
na wiek i ludzie jeżdżą tam jak szaleni. Poznałam wiele ludzi ze Słowenii,
Bułgarii i Niemiec, z którymi do dzisiaj utrzymuję kontakt. Mam nadzieję, że
kiedyś ich jeszcze spotkam, jeśli nie w Słowenii, to na jakiś innych
wycieczkach. Zachęcam wszystkich do brania udziału w takich projektach, bo
wspomnienia niezastąpione.
Kamila Gaweł III a

Podobne dokumenty