Dwie Zjednoczone Lewice, czyli seria z karabinu we własne stopy
Transkrypt
Dwie Zjednoczone Lewice, czyli seria z karabinu we własne stopy
Wczoraj dotarły do mnie informacje o zarejestrowaniu innej Zjednoczonej Lewicy przed rejestracją tej tworzonej przez SLD, TR, Zielonych i kilka innych ugrupowań. Później zapoznałem się z artykułem prof. Jana Hartmana, opisującego ów akt z pozycji uczestnika wydarzeń. Jako, że nie jestem lewicowcem, ale raczej tzw. centroliberałem, pozwólcie, moi drodzy Przyjaciele z lewicy, że opiszę jak ów akt może widzieć wyborca, który nie spędza kilku godzin dziennie na wnikanie w motywacje poszczególnych liderów lewicy, ale raczej sugeruje się ułomkami informacji trafiającymi doń przypadkiem. Tak może sobie myśleć zwykły obywatel: 1. Lewica jest niepoważna. Cóż to za dziecinny numer z ubieganiem rejestracji listy rejestracją innej o tej samej nazwie? 2. Lewica zajmuje się sobą. 90% jej działań to kłótnie i podstawianie sobie nóg. Skąd oni znajdą czas na to, aby 3. 4. 5. 6. po ewentualnym wejściu do sejmu/senatu zatroszczyć się o ważne dla mnie sprawy? Lewicy zależy tylko na stołkach – głównym objaśnieniem zabawy w dwie Zjednoczone Lewice była za mała ilość jedynek dla kilku ugrupowań. Lewica kompletnie nie zna się na mediach. Nikt nawet nie próbuje się do mnie uśmiechnąć z TV, czy rozbawić mnie w internecie. Czy lewica nie powinna być choć trochę nowoczesna? Te przepychanki stają się po prostu nudne. Załóżmy, że pójdę głosować na ZL. Co jeśli się pomylę i 7. 8. 9. 10. oddam głos nie na tą ZL, na którą bym chciał? Czy lewica nie jest czasem jak armia, gdzie nie ma żadnych szeregowych, a tylko kapitanowie i generałowie? Te złośliwe decyzje zapadają bardzo szybko. Tu ktoś z całym ugrupowaniem czegoś nie chce, tam się obraża, tam tworzy coś nowego. Czy za tymi liderami stoją w ogóle jacyś inni ludzie, z którymi oni zobowiązani są się konsultować? Zagłosuję i sąsiad będzie się ze mnie śmiał, jeśli się dowie. Znów zawoła – „Ty cymbale, głosujesz na tych pieniaczy?!”. Gdzie jest program? Dlaczego Ci skłóceni lewicowcy nie mówią mi o tym, co chcą osiągnąć? Wszystko jest zagłuszane przez to, że „Miller jest głupi”, „Hartman oszołom” etc. 11. W komentarzach jacyś szaleńcy podają grecką Syrizę jako niedościgłe marzenie i wzór dla lewicy polskiej. Ci populiści, którzy zaszkodzili własnej ojczyźnie, mają być wzorem? Niedoczekanie. I można tak ciągnąć. Nawet jeśli dwie Zjednoczone Lewice znów się pogodzą, to złe już się stało. Pokazana została kłótliwość i małostkowa wręcz złośliwość. Nie wiem, może poczucie zawodu i niejasności negocjacji było tak wielkie, iż uzasadnia takie akty? Ale z zewnątrz wygląda to po prostu fatalnie. Jestem przekonany, że liderzy lewicy, gdyby umieli pomyśleć o celu i mimo napięć przedstawiali opinii publicznej lojalność względem siebie, gdyby rozmawiali ze sobą przyjaźnie i z uśmiechem, to ich inicjatywa miałaby szansę na 15% poparcia (które mam nadzieję byłoby później użytkowane we współpracy z PO a nie z (o zgrozo!) PiS. Tymczasem niewejście lewicy do sejmu staje się coraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem. Podstawowym postulatem lewicy jest dążenie do równości i współpracy ludzi w Polsce i na świecie. Jak jednakże polscy liderzy lewicy chcą realizować te cele, skoro nie wykonali wciąż koniecznej pracy nad samymi sobą, polegającej na akceptacji i szacunku wobec kolegów i koleżanek z innych lewicowych ugrupowań?